banner

W Centralnym Muzeum Włókiennictwa w Łodzi do 2 września można oglądać wystawę żakardów.

 
Kariera żakardu jest pasjonującym przykładem historii, która towarzyszy tekstyliom od przeszło 200 lat. Budzący protesty i bunty lyońskich tkaczy w końcu XVIII w., z początkiem następnego stulecia oglądano z zaciekawieniem na wystawach napoleońskich. Od lat 20. XIX w. używany był w najnowocześniejszych fabrykach europejskich produkujących tkaniny wzorzyste: te pierwsze, o drobnych, geometrycznych wzorach; dziesięciolecie później już rozbudowane, o coraz większych raportach, skomplikowanym rysunku i bogatej palecie barwnej. Były wśród nich podążające za modą luksusowe tkaniny odzieżowe, nawiązujące w dobie historyzmu wielkoskalowymi ornamentami do przeszłych epok i dekorowane skomplikowanymi deseniami modne akcesoria. Były też tkaniny "ubierające" wnętrza, wypełniane w stuleciu "maszyny i pary" narastającą obfitością tekstylnych aranżacji, stosowanych do oprawy okien, drzwi, do dekoracji ścian, podłóg, mebli. Żakardowe realizacje przeradzały się i w „malarskie" opowieści, bliskie naśladowanym tapiseriom. Prężnie rozwijający się ruch kolekcjonerski, upodobania do pomieszczeń urządzonych "w stylu" zwróciło zainteresowanie producentów i nabywców ku mechanicznie wytwarzanym "tapiseriom z Beauvais", tzw. „gobelinom z Aubusson" i tkanym obrazom, według popularnych pierwowzorów malarskich, graficznych, a wreszcie fotograficznych.

Te "tapiserskie" osiągnięcia żakardowe dla pracy Josepha Marie Jacquarda - pomysłodawcy i konstruktora, zaakceptowanej przez przemysł tekstylny „maszynki żakardowej", sterującej tkaniem ornamentów za pomocą perforowanych kart - miały znaczenie w gruncie rzeczy marginalne. Najważniejszym osiągnięciem pozostawała automatyczna powtarzalność raportowanego wzoru.

Z dobrodziejstwa żakardu z sukcesem korzystał szybko rozwijający się łódzki przemysł włókienniczy. Obiegowo kojarzony z masowo produkowanymi bawełnianymi tkaninami drukowanymi, wytwarzał także tekstylia o wzorach tkanych - 10 % pracujących w Łodzi krosien dysponowało urządzeniami żakardowymi. Tkano wzorzyście przede wszystkim wyroby konfekcjonowane: obrusy, serwety, chusty, koce (tzw. kołdry), kapy (rzadko pluszowe), dywany oraz tkaniny okazjonalne, w tym portrety. U Scheiblera i Grohmana produkowano kocyki, koce u Poznańskiego. W Widzewskiej Manufakturze powstawały: obrusy, serwetki, ściereczki, ręczniki. Tkano wzorzyście i metraż - obiciówkę meblową wytwarzał Finster, odzieżówkę bawełnianą Geyer, bieliźniarską gorsetówkę Kon, a Klinge & Schulz zdecydowanie droższe jedwabie na sukienki i bluzki. Małe wytwórnie specjalizowały się w „gobelinach mechanicznych" z orientalnymi, historyzującymi i pejzażowymi scenami. Łódzkie, przemysłowo wytwarzane żakardy sprzedawano na ziemiach polskich; w dużej mierze decydowały o dekoracji wnętrz mieszkalnych (portiery, kotary, zasłony, narzuty, makaty, dywany, obicia mebli, galanteria stołowa). Od XIX w. wraz innymi rodzajami tekstyliów wysyłano je gremialnie na wschód, aż do Mandżurii i Chin, a szyto z nich nawet bogate liczbą dekorujących ornamentów... kaukaskie stroje regionalne. Zawędrowały także do literatury. Bardzo plastyczny obraz powstawania żakardowych chust, o długo modnych kaszmirskich motywach, zawiera drapieżna i fascynująca powieść Izraela J. Singera: "Bracia Aszkenazy".

 

 2.jpg
 

 

W dwudziestoleciu międzywojennym, techniką żakardową, jako narzędziem artystycznej kreacji, zajęli się twórcy skupieni w Spółdzielni Artystów ŁAD. Zainteresowaniu przemysłowym medium patronowały idee wywodzące się jeszcze z przemyśleń oksfordzkiego stowarzyszenia Hogarth Club, artykułowane przez morrisowskie Arts & Crafts, mające także polską podbudowę w norwidowskiej idei „cyrkulacji piękna". Zgodnie z prospołecznymi poglądami, głoszonymi przez spółdzielców, dekoracyjny żakard postrzegany był za bardziej demokratyczny. Dzięki niższej od popularnych kilimów cenie, jawił się szansą na prawdziwie dostępny, autorski przemysł artystyczny „dla wszystkich", choćby w postaci małej serwetki lub makatki. A takie można było kupić nie tylko w sklepie ŁAD-u, lecz także otrzymać w prezencie noworocznym, prenumerując albumowe "Arkady", głoszące chęć „zaznajamiania z dorobkiem naszego przemysłu, w dziedzinie wytwórczości przedmiotów tzw. stałej potrzeby". Ładowski dekoracyjny żakard, o bogatej fakturze różnorodnych splotów, w przytłumionych stonowanych gamach barwnych, operujący kontrastem połysków i matów użytych w przędzach surowców, łączył europejską nowoczesność z polską tradycją. Aranżowany w monumentalne dekoracje znalazł się we wnętrzach reprezentacyjnych nowo powstających gmachów urzędów państwowych oraz w budynkach użyteczności publicznej, promował rodzime wzornictwo w polskim poselstwie w Sztokholmie, podróżował krajowymi liniami kolejowymi jako zasłony. {mospagebreak}

W łódzkiej uczelni plastycznej artystyczny żakard pojawił się wraz z osobą Lucjana Kintopfa, współzałożyciela i pierwszego dyrektora ŁAD-u. Zagadnienia związane z żakardem nie były tu jednak zupełnie obce. Do programu szkoły wprowadzaniem pierwszych prób z żakardem, co prawda obrusowym i pościelowym, zajmował się Tadeusz Sprusiak, potomek miejscowego "desenatora". Na Wydziale Włókienniczym artystycznej uczelni, czynnym od 1946 roku, od początku naukę tkactwa prowadziła Regina Kańska-Piotrowska, przybliżając studentom techniki nicielnicowe oraz szeroko rozumiane "ludowe". Tkaniną, acz zdobioną powierzchniowo, zajmowano się w Zakładzie wzornictwa drukarskiego. Łączące się z funkcjonowaniem tkaniny zagadnienia architektury wnętrz wykładał Marian Wimmer. Kintopf dołączył do istniejącego już grona "tkaninowców". Wszechstronnie wykształcony, łączący uzdolnienia plastyczne z technicznymi (m.in.: twórca metody komponowania tkanin z ornamentem w technice Vaucansona oraz Jacquarda, a także konstruktor krosna klawiaturowego dla przemysłu), był znakomitym pedagogiem, niepodważalnym autorytetem i mistrzem. W łódzkiej uczelni poprowadził warsztaty tkackie, wykładał projektowanie tkackie i krosnoznawstwo. Z początkiem lat 50. utworzył pierwszą Pracownię Projektowania Tkanin Żakardowych. Wprowadzając w tajniki żakardu dbał o wszechstronne łączenie umiejętności technicznych z pracą czysto projektową oraz z późniejszą, związaną z przewidziana dla tkaniny funkcją. Łódzka działalność Kintopfa przypadła na lata największych zamówień składanych przez centralne instytucje publiczne warszawskim twórcom żakardu. Młoda szkoła, tworząca własna tradycję, w nich nie uczestniczyła, ale do dzisiaj w archiwum Akademii Sztuk Pięknych (kontynuatorki d. PWSSP) zachowały się znakomite przykłady prac kilkudziesięciu ówczesnych uczniów i absolwentów. Po Lucjanie Kintopfie kierownictwo pracowni objęła Aniela Bogusławska (1955-78), zaś uczennica mistrza żakardu - Zofia Litak, była jej długoletnim współpracownikiem. Do dzisiaj zwierzchnictwo nad pracownią pozostaje w rękach Krystyny Nadratowskiej-Górskiej. Obecni profesorowie: Elżbieta Kędzia, Małgorzata Siwek przez wiele lat były jej asystentkami, teraz pełni tę rolę Anetta Anderwald. {mospagebreak}

Ale historia łódzkiego żakardu artystycznego nie jest historią „liniową". Istotną rolę, jakże ważną, odegrała Pracownia Tkactwa Odzieżowego. Zakładana przez Reginę Kańską-Piotrowską, gościnna dla Zygmunta Ogrodowczyka, przez kilka dziesięcioleci prowadzona przez Bolesława Tomaszkiewicza (1969-96), stała się prawdziwą kuźnią znawców i praktyków żakardowej techniki, z powodzeniem wykorzystywanej w przemyśle i w unikatowej tkaninie artystycznej. To tutaj zaczynała karierę Krystyna Górska, przez lata pracował Andrzej Rajch, debiutowała Lidia Choczaj.

Dla łódzkich twórców technika żakardu, organizującego swoistym rytmem kompozycję, to ważne pole poszukiwań twórczych. Obejmuje doświadczenia z różnorodnymi surowcami, teksturami, fakturą, ale i flirty z tkaniną nicielnicową, podwójną, dywanową. W sferze plastycznego obrazowania zawiera szeroki obszar przedstawieniowy: od stylizowanych i uproszczonych motywów zaczerpniętych z natury oraz zaczerpniętych ze sztuki ludowej, po lapidarne geometryczne znaki, wątki czerpane z bogatego repertuaru historycznych tkanin, również z grafiki, najnowszej fotografii i wszechobecnej reklamy. Wypracowane formuły plastyczne cechuje zdyscyplinowanie, a z upływem czasu do głosu dochodzi większa oszczędność użytych w budowie środków oraz zawężana paleta barwna. {mospagebreak}

 

 3.jpg
 

 

Czym dzisiaj jest łódzki autorski żakard?

Na efektownej wystawie "Mariaże" (w 2004), łączącej pokaz żakardów z pracowni ASP w Łodzi oraz mebli światowych projektantów - był dobitnym przykładem nowoczesnego i nośnego designu, tak poszukiwanego w dzisiejszych rozważaniach o "przemyślanej funkcji projektowanego przedmiotu" i jej wsparciu "elementami przejętymi z kultury i tradycji miejscowej". Ma również siłę plakatu, o czym można się było przekonać podczas prezentacji "mŁódź - identyfikacje" (w 2005) oglądając ironiczną „Kompozycję unistyczną" Jakuba Stępnia, żonglującego czerwienią i bielą w regularnie rozmieszczonych napisach "RTS/ŁKS". Bywa subtelną i delikatną, poetycką wypowiedzią - to domena ostatnich prac Lidii Choczaj, przedstawionych na wystawie „Obecność" (w 2010). Fascynował różnorodnością, prawdziwą feerią pomysłów w przekrojowej ekspozycji „Górska - Uczniowie" (w 2010).

Związki łódzkiego żakardu artystycznego z Muzeum Włókiennictwa są trwałe, sięgają początku instytucji i pierwszych organizowanych wystaw. Powracają wraz z kolejnymi odsłonami prezentacji współczesnej tkaniny artystycznej; były przedmiotem odrębnych ekspozycji. Obecna wystawa jest jednak wyjątkowa. To nie tylko wielka retrospektywa w której muzealna kolekcja jest dopełnieniem „archiwaliów" Akademii. To raczej próba postawienia pytania o własne tradycje projektowe, ciekawe i inspirujące, o ich ewolucję i atrakcyjność dzisiaj, a w dużej mierze jest pytaniem o wypracowaną tożsamość.
Małgorzata Wróblewska Markiewicz
Dział Tkaniny Artystycznej CMW

Więcej o tej i innych wystawach w CMW - http://www.muzeumwlokiennictwa.pl/