Skoro sprawa znikła z pierwszych stron gazet, to zastanawiałem się czy pisać o Polańskim, ale ponieważ z pewnością powróci, to może warto.
Zatrzymanie reżysera Polańskiego w Szwajcarii było ciekawym zdarzeniem, gdyż przyjeżdżał on do tego kraju często, ma tam dom i można to było zrobić wielokrotnie. Reżysera nie aresztowano jednak wtedy, kiedy przyjeżdżał do Szwajcarii w celach prywatnych, ale wtedy kiedy na szwajcarskie zaproszenie przyjechał odebrać przyznaną mu przez Szwajcarów nagrodę. Wyższy stopień wtajemniczenia w zakresie gościnności.
Przy okazji tego zatrzymania wiele razy powtarzano, że „prawo musi być jednakowe dla wszystkich". To jako postulat jest może interesujące, ale jako rzeczywistość nie istnieje. Po pierwsze, prawo w różnych krajach jest różne, ale nawet w Kalifornii nie jest stosowane jednakowo. Otóż Polański nie był pierwszym partnerem Panny, z którą miał przyjemność i jeśli już powinien być ukarany, to powinien otrzymać karę taką samą, jak ten pierwszy. Nic mi nie wiadomo, aby ten pierwszy był ukarany, czy w ogóle ścigany.
Prawo jednak powinno czemuś służyć. Powinno służyć naprawianiu zła i szerzeniu dobra. W tej sprawie absurdalne jest to, że sprawa dotyczyła zdarzeń między dwojgiem ludzi. Zdarzeń, które najprawdopodobniej były dla obojga przyjemne, zdarzeń w gruncie rzeczy banalnych, a żadne nie zostało w istotny sposób przez drugie skrzywdzone. Zdarzeń, które w ówczesnych środowiskach tych ludzi były swoistą normą kulturową. I zdarzeń, o których dzisiaj możemy z pewnością powiedzieć, że nie spowodowały wieloletniego urazu u żadnej ze stron. Krzywdę od początku zaczęło robić prawo. Robiło wtedy, a dzisiaj robi przez brak przedawnienia. Bo jak dzisiaj osądzić te zdarzenia? Kto ze świadków to jeszcze pamięta? Kto z uczestników to jeszcze pamięta? Dzisiaj jest to krzywda czyniona już nie tylko tym dwojgu ludziom, ale przede wszystkim ich nowym rodzinom.
Zgodnie z duchem tego prawa należy również zdelegalizować „Romeo i Julię", gdyż tytułowa Julia miała tylko dwanaście lat.
Wszystko wskazuje zaś na to, że tak, jak przed wielu laty prywatna sprawa tych dwojga ludzi jest wykorzystywana przez ambitnych prawników do robienia kariery. Wtedy karierę chciał zrobić sędzia, dzisiaj jest to szwajcarska minister sprawiedliwości. Sprawa jest dobra bo nośna i można stanąć w błysku fleszy.
Wiesław Wiktor Jędrzejczak
oem software