banner

Cisza wymaga szacunku i troski, jak każde dobro wspólne: powietrze, woda, klimat, itp. Powinno się ją traktować jak sacrum.

Sztumski3.jpg  Pejzaż akustyczny - zapomniany składnik środowiska życia

Na początku była cisza, co słusznie zauważył Mark Whittle, kosmolog i profesor astronomii w University of Wirginia, który stwierdził, że wszechświat nie rodził się z hukiem, lecz w absolutnej ciszy. Pejzaż akustyczny kształtował się wraz z ewolucją wszechświata. Stopniowo zapełniał go hałas i krzyk. Jednak był to pejzaż zrównoważony, ponieważ wszelkie odgłosy pozostawały w równowadze z sobą i panowała w nim harmonia między ciszą a hałasem. Tę równowagę i harmonię zakłócali ludzie w wyniku postępu technicznego. W XX wieku doszło do radykalnej zmiany pejzażu akustycznego. Od pewnego czasu nad ciszą zaczęły dominować elementy hałasu, krzyku i wrzasku. O ile przedtem te elementy były wyspami w oceanie ciszy, to teraz jest na odwrót: cisza jest osobliwym obszarem w świecie pełnym hałasu i krzyku.

Pejzaż akustyczny, tak jak wszystko inne, co nas otacza i oddziaływa na nas, wchodzi w skład środowiska życia ludzi. Jest równie ważnym składnikiem jak powietrze, woda czy gleba. I tak jak one ulega naturalnej destrukcji wskutek rozwoju techniki, ale w o wiele większym stopniu za sprawą niekontrolowanego postępu techniki oraz będącej dziełem kultury transformacji wzorców zachowań ludzkich i stylów życia. Postępująca degradacja środowiska akustycznego szkodzi naszemu zdrowiu w nie mniejszym stopniu niż skażona żywność, zanieczyszczone powietrze lub zatruta woda. O ile wystarczająco nagłośniono kwestie ekologiczne dotyczące zagrożeń dla potrzeb higieny pracy. zne zwiążane wynikających z degradacji innych składników naszego środowiska, o tyle za mało wiedzy przekazuje się społeczeństwu o niebezpieczeństwie, jakie niesie destrukcja środowiska akustycznego. Jeśli mówi się o tym, to tylko w aspekcie i dla potrzeb higieny pracy. A to z pewnością za mało!

W terrorze hałasu i krzyku

Hałas rozprzestrzenia się i narasta z dnia na dzień, a technika ciągle jeszcze dostarcza głośniejszych urządzeń i wzmacniaczy głosu. Dzięki nim można zwiększać natężenie głosu aż poza próg bólu (ok. 120-140 decybeli). Z tych urządzeń korzysta się wszędzie: na ulicach, w domach, samochodach i środkach transportu masowego, w miejscach rozrywki i odpoczynku, w pracy, szkole, na plaży i na wycieczkach. Hałas towarzyszy zabawie i wypoczynkowi, a nawet nabożeństwom i modlitwie. Montuje się coraz głośniej brzmiące dzwony kościelne i maksymalnie nagłaśnia się modły i śpiew pielgrzymek. Tak jakby Bóg był głuchy i od siły głosu zależał kontakt z Nim, a hałas był Mu miły. A - jak pisała Matka Teresa z Kalkuty - Bóg jest przyjacielem ciszy. Wytwarzamy hałas i potęgujemy go w miarę postępu cywilizacji i ideologii konsumeryzmu. Kultura Zachodu wytworzyła specyficzny pejzaż akustyczny, podporządkowany modzie na hałas i wrzaskliwe zachowanie się, głośne mówienie i pokrzykiwanie. Dudnienie instrumentów muzycznych zagłusza harmonię dźwięków, a rytmy kopulacyjne zastępują melodię. Wokaliści drą się zamiast śpiewać. Historia muzyki zatoczyła chyba koło: od huku prymitywnych bębnów używanych przez pierwotne ludy dzikie poprzez finezyjne i subtelne dźwięki wydobywane z różnych melodycznych instrumentów w późniejszych epokach (zwłaszcza Renesansu, Baroku i w czasach nowożytnych) z powrotem do dzikiego huku przedziwnych i hałaśliwych instrumentów używanych przez ludzi współczesnych, wysoce cywilizowanych. Warto przypomnieć, że kilka lat temu kanadyjski kompozytor i ekolog akustyczny R. Murray Schafer stworzył ekologię muzyki jako specjalną subdziedzinę ekologii, aby chronić i zachować jeszcze melodyjną muzykę. Jest to dziedzina muzykologii, badająca przede wszystkim relacje między muzyką i sposobem jej odbioru a środowiskiem akustycznym. W dzisiejszej kulturze powszechne hałasowanie stało się globalną modą, a ciche mówienie w ogóle się nie liczy. Krzyk i przebywanie w hałasie stało się nałogiem młodzieży. Chodzi się ze słuchawkami w uszach i słucha muzyki z odtwarzaczy kieszonkowych tak głośno, żeby było ją słychać jak najdalej, a w samochodach głośniki wyją na pełny regulator. Cywilizacja hałasu redukuje funkcję ostrzegawczą krzyku. Nie wiadomo, czy sygnalizuje on trwogę czy wesołość. A cisza wydaje się bezużyteczna w świecie przepełnionym wrzaskiem. Kojarzy się ją zazwyczaj z nudą, martwą pustką, w której nic się nie dzieje i w której nie wiadomo, co z sobą robić. Dlatego stopniowo eliminuje się ją z życia i nie docenia. Ustępuje ona miejsca hałasowi i traci swą naturalną wartość. Tak, jakby koniecznie trzeba było zakrzyczeć świat, w hałasie utopić wszystkie kłopoty, przekrzyczeć wszystkich i wszystko, nawet głos własnego sumienia. Krzykiem zagłusza się poczucie winy i w ten sposób okłamuje się samego siebie, że jest się niewinnym. Niektórym ludziom wydaje się, że od siły głosu zależy ich prestiż, ważność, skuteczność poleceń, moc przekonywania i dominacja nad innymi.

Hałas ogranicza wolność

Nieustanne pokrzykiwanie ludzi na siebie było cechą dyktatur, a terroryzowanie krzykiem było właściwe tyranom, którzy krzykiem wzbudzali strach i wymuszali posłuszeństwo. Moc zniewalania zależała od krzykliwości rozkazów. Krzyk jest wyrazem przemocy w relacjach międzyludzkich, a jego głośność idzie w parze z narastaniem przemocy. Coraz więcej doświadcza się przemocy związanej z  podnoszeniem głosu. W związku z tym może rodzić się refleksja: czy cywilizacja krzyku może doprowadzić do zmierzchu demokracji i ponownego zniewolenia w ramach jakiejś dyktatury globalnej? Możliwe, że o to właśnie chodzi tym, którzy chcą ją sprawować i dlatego sprzyjają jej rozwojowi.

Hałas ogłupia

Krzyk zastępuje rację. Im głośniej ktoś artykułuje swoje wypowiedzi, tym bardziej liczy na to, że słuchacze uznają ich słuszność. Argument krzyku zastępuje argument racji. Aby przekonać się o tym, wystarczy oglądać dyskusje w TVP z udziałem prominentnych polityków. Dotyczy to głównie przedstawicieli opozycyjnych ugrupowań krzyczących tym głośniej, im mniej prawdy i mądrości w ich wypowiedziach.

Krzyk jest też instrumentem w rękach manipulantów społecznych. Pomaga w urabianiu opinii publicznej, do czego wykorzystują krzykliwe audycje radiowe i telewizyjne. Od paru lat moda na krzyk opanowuje stopniowo Internet. Otwarciu stron internetowych towarzyszy zawsze jakaś natrętna i krzykliwa reklama, którą z trudem udaje się wyłączyć.

Za pomocą krzyku usiłuje się wzmacniać moc oddziaływania reklamy oraz efektywność propagandy. Celowo wzmacnia się natężenie głosu reklam emitowanych w telewizji ponad standardowy poziom głośności, a samochody z wyjącymi megafonami objeżdżają miasta w ramach akcji reklamowych i przedwyborczych.

Krzyk i hałas skwapliwie wykorzystuje się w celu świadomego ogłupiania ludzi. Wiadomo bowiem, że hałas męczy i trudno w nim koncentrować uwagę, orientować się, myśleć logicznie i dociekać prawdy. Krzykliwe reklamy mają dezorientować potencjalnych konsumentów, a nadmierny hałas w sklepach, spowodowany głośną muzyką, ma nie tyle uprzyjemnić pobyt klientom, co ogłupiać ich tak, by podejmowali irracjonalne decyzje podczas zakupów. Krzykliwe spoty wyborcze i imprezy przed wyborami mają odwracać uwagę wyborców od treści programów wyborczych i utrudniać odkrywanie prawdziwego image pretendentów do władzy.

Hałas czy piękno?

Hałas ma wzmacniać przeżycia estetyczne podczas słuchania muzyki na imprezach masowych i w lokalach rozrywkowych. W jakimś stopniu zastępuje odczuwanie piękna muzyki lub śpiewu. Dlatego współczesna muzyka staje się coraz bardziej hałaśliwa. Melodia ustępuje rytmowi, a rytm wybijany jest coraz głośniej. Słuchanie muzyki lub śpiewu sprowadza się w zasadzie do wysłuchiwania rytmu utworów granych na wrzaskliwych instrumentach. Nieważna jest melodia ani słowa pieśni, najważniejszy jest rytm. W odbiorze masowym wrażliwość estetyczną w muzyce redukuje się do hałasu, który przejął rolę kryterium piękna. W potocznej świadomości piękno muzyki kojarzy się z jej głośnością. Dlatego śpiew i muzykę wzmacnia się coraz bardziej za pomocą różnych urządzeń nagłaśniających, których siła głosu przyprawia o ból. Mikrofony i głośniki maskują braki naturalnej emisji głosu i błędy wykonawców. Muzykę masową zdominowali „wybijacze rytmu" i wrzaskliwi piosenkarze, aktorzy, wodzireje i dysk dżokeje. Im więcej krzyku, hałasu i pohukiwań, tym lepsza impreza muzyczna; lepsza, bo lepiej się sprzedaje. A to przecież chodzi! Na rynku rozrywki hałas funkcjonuje jak towar. Popyt na niego rośnie w miarę tego, jak powszechne jest uznanie go za wartość estetyczną w muzyce. Ludzie ogłupieni przez dyktatorów mody na hałas płacą za niego tym większą cenę, im jest go więcej. Jest to towar ukryty, bo nie płaci się za sam hałas, lecz za bilety wstępu, umożliwiające przebywanie w nim i za jego źródło - za wrzaskliwych wykonawców, korzystanie z urządzeń nagłaśniających i za ich obsługę.

Potęgowanie hałasu obiektywną koniecznością

Nasze społeczeństwo coraz szybciej przekształca się w globalny tłum, a procesy społeczne są coraz bardziej turbulentne. Tłum i turbulencja sprzyjają rozwojowi cywilizacji hałasu, ponieważ tłum zachowuje się krzykliwie, a procesy turbulentne są głośne. Jeśli ktoś chce być zauważony w tłumie, musi jakoś wyeksponować się, między innymi za pomocą wrzasku. Jego krzyk musi przewyższać średni poziom hałasu w otoczeniu. Kiedy więcej ludzi chce być dostrzeżonymi w tłumie, muszą coraz głośniej przekrzykiwać się nawzajem. Można by zaryzykować hipotezę, że krzyk jest immanentną, naturalną i obiektywną cechą współczesnego społeczeństwa, które stopniowo przekształca się w tłum. W takim razie hałas wynikałby z obiektywnej konieczności obowiązującej w ewolucji społecznej.

Hałas zakłóca prawidłowe funkcjonowanie organizmu

Przede wszystkim wpływa negatywnie na system nerwowy. Wywołuje zdenerwowanie, rozdrażnienie, stresy, dekoncentrację, napięcie, agresję, zmęczenie, bezsenność, bóle głowy, nadciśnienie oraz osłabienie układu immunologicznego. Za szkodliwy dla zdrowia ludzi uważa się hałas przekraczający 85 decybeli. Długotrwałe oddziaływanie hałasu przekraczającego ten poziom prowadzi do trwałych ubytków słuchu. Ludność zamieszkująca ok. 21% obszaru Polski jest narażona na ponadnormatywny hałas komunikacyjny i przemysłowy. Badania przeprowadzone przez CBOS w sierpniu 2009 r. pokazały, że eabsolutnej ciszy."pppponad 70 % Polaków odczuwa uciążliwy, męczący hałas, z tego co trzeci - często, a 10 % mieszkańców naszego kraju twierdzi, że z powodu hałasu ma kłopoty ze zdrowiem i samopoczuciem. Lawinowo rośnie liczba dzieci niedosłyszących. W niedawno opublikowanym raporcie pokazuje się, że już około 1/3 dzieci siedmioletnich ma problemy ze słuchem. Wskutek przebywania dzieci w hałasie rośnie pokolenie głuchych. Podobnie jest w innych krajach. Naukowcy Stanów Zjednoczonych AP z US Center for Disease Control and Prevention (Centrum Kontroli i Zapobiegania Chorobom) twierdzą, że jedno na ośmioro dzieci w wieku od 6 do 19 lat cierpi na wywołane hałasem uszkodzenie słuchu, które w skrajnych przypadkach oznacza całkowitą jego utratę. Hałas zwiększa ryzyko zawału nawet o 50%. Działa negatywnie na układ pokarmowy i hormonalny oraz na psychikę.

Ekologia ciszy

Hałas jest wytworem współczesnej cywilizacji technicznej i stanowi powszechne zagrożenie. Wprawdzie nie degraduje środowiska tak widocznie i odczuwalnie, jak na przykład odpady i zanieczyszczenia, ale na tyle skutecznie, że trzeba go uznać za istotny czynnik powodujący degradację środowiska. W Polsce i wielu innych krajach świata uznano go za jeden z przejawów zanieczyszczenia środowiska. Dlatego hałas należy traktować tak, jak inne czynniki powodujące degradację naszego środowiska życia. Trzeba więc zapobiegać dominacji hałasu w pejzażu akustycznym i zwalczać go na wszelkie możliwe sposoby za pomocą możliwych środków. Należy przywrócić wartość ciszy i utrzymywać jej poziom w równowadze z hałasem. Ekolodzy jakby zapomnieli o hałasie i o ochronie środowiska akustycznego. Nie zauważyli, że redukuje się ono do śmietnika hałasu. Zauważmy, że wiedział o tym nasz wybitny kompozytor Witold Lutosławski. Jeszcze w 1969 r. z jego inicjatywy Międzynarodowa Rada Muzyczna UNESCO przyjęła ustawę potępiającą między innymi niedopuszczalne pogwałcenie wolności osobistej i prawa każdego człowieka do ciszy przez nadużywanie nagranej i nadawanej w radiu muzyki w miejscach publicznych i prywatnych. Należy przypomnieć, że cisza uspokaja, pozwala odpocząć, jest warunkiem koniecznym dla twórczości i przestrzenią niezbędną dla rozwoju duchowego. Coraz bardziej jesteśmy zmęczeni hałasem i odczuwamy potrzebę ciszy. Szukamy jej wszędzie, ale coraz trudniej ją znaleźć. Trzeba więc nadrobić braki ekologów i czym prędzej powołać ekologię ciszy. Nie może jej zastąpić ekologia muzyki ani ekologia akustyki, gdyż zajmują się czymś innym. Ekologia akustyki (ekologia pejzażu dźwiękowego), bada zależności między człowiekiem i jego otoczeniem, w jakie wchodzi za pomocą dźwięków. Natomiast ekologia muzyki (ekomuzykologia) bada zależności między dźwiękami muzycznymi i innymi dźwiękami naturalnymi lub sztucznymi. Ekologia ciszy jest szczegółową dyscypliną ekologii społecznej. Bada relacje między ludźmi i środowiskiem akustycznym, a jej zadaniem jest promocja ciszy. Cisza powinna panować tam, gdzie kształtuje się wrażliwość na dźwięki, gdzie spędzamy najwięcej czasu i gdzie musimy koncentrować naszą uwagę i kontemplować. Powinno się ją traktować jak sacrum. Wymaga szacunku i troski, jak każde dobro wspólne: powietrze, woda, klimat itp. Ekologia ciszy ma uświadomić to szerokim rzeszom ludzi. Chodzi też o dowartościowanie ciszy w warunkach naszej cywilizacji. Wystarczy prosty zabieg: zastąpić modę na hałas modą na ciszę. Do tego trzeba jednak dobrej woli i wspólnego wysiłku wszystkich tych, którzy tworzą ideologię, kreują modę i ustanawiają wzorce zachowań i dobrych obyczajów i upowszechniają je. A do tego jeszcze daleko.
Wiesław Sztumski

oem software