Na Wydziale Nauk Politycznych i Studiów Międzynarodowych Uniwersytetu Warszawskiego odbyło się 6.11.19 spotkanie, na którym zaprezentowano najnowszą książkę pod redakcją prof. Stanisława Bielenia pt. Polityka wschodnia Polski – miedzy fatalizmem geopolitycznym a klątwą niemocy.
W spotkaniu udział wzięli autorzy kilku obszernych esejów składających się na to dzieło oraz znawcy tematu i zaproszeni goście. Dyskusję otworzył prof. Bieleń, przypominając iż książka jest owocem ubiegłorocznej konferencji, a to, że została wydana dopiero w tym roku wynika z braku środków na publikacje oraz niepopularności tego typu wydawnictw, co wynika z niezaliczania ich do dorobku naukowego (książka jest niepunktowana).
Obszerną recenzję książki przedstawił prof. Ryszard Zięba, poprzedzając ją uwagą ogólną na temat jakości polskiej polityki zagranicznej: czy ona może być dobra, skoro tworzy ją rząd nie umiejący sobie poradzić z polityką zdrowotną? Polska właściwie nie ma polityki wschodniej, co najwyżej jest wykonawcą polityki USA w odniesieniu do Rosji. Więcej - jeśli wierzyć wypowiedzi min. Szczerskiego – szykujemy się do wojny z Rosją.
Polski rząd nie dostrzega zmian kontekstu międzynarodowego w swojej polityce zagranicznej, prowadzi ją tak, jakbyśmy żyli w XVI czy XVII wieku. Powstaje więc pytanie: dlaczego polskie elity ciągle tak widzą Wschód? Dlaczego prowadzimy politykę z góry skazaną na niepowodzenie? W polskich badaniach w większości nie ma dobrego rozpoznania geopolitycznego, nie pisze się o polskich interesach, tymczasem o ile w polityce zachodniej niewiele już możemy zdziałać, tak na wschodzie jeszcze coś możemy.
Tezy te jeszcze mocniej wyrażał Jarosław Dobrzański, autor najobszerniejszego eseju zawartego w omawianej książce, dotyczącego polityki paryskiej „Kultury” i Jerzego Giedroycia. Stwierdził, iż Polska nie ma dobrej polityki na żadnym kierunku, nie tylko wschodnim. Skąd się to bierze, skoro jesteśmy wolni? Prawdopodobnie z pychy obecnych elit politycznych, której ludzie mają „piękne życiorysy” i nie muszą wobec tego nikogo o nic pytać. A jeżeli już kogoś pytają, to tylko speców od wizerunku.
Jest to odmienna sytuacja niż w USA, gdzie konsultowanie decyzji politycznych ze specjalistami tematu, naukowcami, jest praktyką. Nauka to taka dziedzina, w której konformizm nie powinien być cnotą, ale wadą, a uczelnia winna uczyć niepokory wobec stereotypów - podsumował.
Ale w Polsce ci naukowcy, którzy idą w swoich badaniach „pod prąd” łatwo nie mają. O ostracyzmie stosowanym wobec prowadzących badania z dziedziny stosunków Polski z Rosją mówiło kilkoro uczestników spotkania, podkreślając że taka atmosfera w środowisku akademickim rzutuje negatywnie nie tylko na kształcenie studentów, ale i na ograniczenie lub usztywnienie kontaktów naukowych z uczonymi rosyjskimi.
„Część środowiska naukowego i akademickiego w Polsce jest zainfekowana rusofobią, można powiedzieć, że ich poglądy to mieszanka ignorancji z arogancją” – dodawał prof. Bieleń. A trzeba pamiętać, że mosty miedzy państwami i narodami buduje się głównie poprzez wymianę kulturalną i naukową. I o ile nauka nie pełni dzisiaj takiej roli w kontaktach miedzy Polską a Rosją, to zadziwiający jest też brak kontaktów kulturalnych, które jak żadne inne sprzyjają łączeniu narodów.
„Polska jest państwem średniej wielkości i z tej choćby racji wina pośredniczyć, łagodzić spory, tymczasem dzisiaj „boksuje powyżej swojej wagi” – podsumowywał prof. Zięba. Naszym politykom bardzo się podoba to, co w USA uchodzi za prymitywne i przaśne. Nie upowszechniamy w kraju tych amerykańskich analiz dotyczących Rosji, które nam się nie podobają, nie są zgodne z poglądami obecnego rządu, natomiast drukujemy przekłady książek ukazujących nas w niekorzystnym świetle, pisanych na zamówienie amerykańskich środowisk wywiadowczych i pokazujących czym ma być Polska dla realizacji interesów USA. (al.)
Od Redakcji: Recenzję książki Polityka wschodnia Polski – miedzy fatalizmem geopolitycznym a klątwą niemocy przedstawimy w grudniowym numerze SN.