Nauka i sztuka (el)
- Autor: ANNA LESZKOWSKA
- Odsłon: 1964
W Muzeum Narodowym we Wrocławiu do 28 lutego można oglądać wystawę pn. Krzesła, zydle, fotele. Krótka historia mebli do siedzenia. Można się z niej dowiedzieć jak zmieniały się meble do siedzenia na przestrzeni wieków, jak je konstruowano i zdobiono. Na wystawie pokazano siedziska skrzyniowe, różne modele zydli, krzeseł, stołków. Zabytki pochodzą ze zbiorów Muzeum Narodowego we Wrocławiu, które szczyci się jedną z większych kolekcji mebli w Polsce.

Pierwszymi siedziskami człowieka były drewniana kłoda lub pniak. W okresie neolitu, kiedy wynaleziono kamienną siekierę, zaczęto wyrabiać proste meble, które następnie cały czas były udoskonalane. Najpopularniejszym meblem w średniowieczu była skrzynia, która często pełniła także funkcję siedziska.


Najprostszym meblem był stołek, który następnie ewoluował w krzesło (przez dodanie oparcia) i w fotel (gdy do krzesła dodano podłokietniki). Siedziska dawniej pełniły funkcje polityczne, np. w Egipcie dostępne były tylko dla rodziny faraona; podobnie na dworze Ludwika XIV, gdzie jedynie wybrani przez króla mieli prawo zasiadać na taboretach. Najbardziej prestiżowy stał się fotel z wysokim oparciem zwany tronem, używany przez władców świeckich i kościelnych, który do dziś jest atrybutem władzy”. Więcej - http://www.mnwr.art.pl/CMS/wystawy_czasowe/Krzesla.html
- Autor: Anna Leszkowska
- Odsłon: 404
W warszawskiej Zachęcie do 26.05.24 czynna będzie wystawa prac Krzysztofa Klimka pn. Teraz wolę widoki. Jej kuratorka jest Jolanta Rycerska.
Wystawa obrazów Krzysztofa Klimka prezentuje szeroki wybór realistycznego malarstwa pejzażowego, które od roku 2004, obok realizowanego wcześniej nurtu geometryczno-abstrakcyjnego, stanowi trzon jego twórczości. Ekspozycja blisko 60 dzieł przedstawia reprezentatywny przekrój tematów i motywów malarskich na przestrzeni lat. Ukazują one drogę artysty od abstrakcji i martwych natur komponowanych w przestrzeni pracowni, poprzez coraz bardziej realistyczne widoki z jej okien i drzwi, ujęcia korytarzy i podwórek, aż po wyjście w szerszą przestrzeń miast, miasteczek i wsi, w których przebywał.
Pejzaże ujawniają fascynację kolorem, fakturą i geometrią motywów. Malowane z różnych perspektyw, kompozycją kadru przywodzą na myśl ujęcia fotograficzne, które budują napięcie w obrazie poprzez zmianę ogniskowej obiektywu, zakrzywiającą lub skracającą perspektywę w celu najwierniejszego oddania sposobu widzenia motywu. Taki zabieg sprzyja ukazaniu unikatowości spojrzenia i podkreśla znaczenie malarskiego warsztatu artysty, który rzetelnie definiuje pole widzenia, oddaje jego kształt i energię barwną. W ten sposób podąża raczej za jego wiernym przedstawieniem niż artystyczną interpretacją. Motywami są tu codziennie widoki — zwyczajność, świat widziany z bliska, bez patosu i idealizacji, dotykalny w swej potoczności i naturalności.
Tytuł wystawy to słowa Krzysztofa Klimka, przytoczone przez Marka Chlandę — stanowią one celny skrót myślowy określający obszar aktualnych zainteresowań artysty, a zarazem jego komentarz do bycia wiernym autonomicznej wizji twórczej. Temat „widoku” jako naturalnej przestrzeni widzenia prowadzi odbiorcę w unikatowy świat przedstawiony, który jednocześnie okazuje się zaskakująco bliski. Ujęcia i motywy malarskie wydają się znane z naszych doświadczeń i wspomnień. Odzwierciedlają naturalne sposoby patrzenia na rzeczywistość codzienną, zawsze konkretną i intensywnie ekspresyjną, niezależnie od miejsca, nastroju, pory roku czy dnia.
Obok obrazów olejnych wystawa prezentuje także fotografie artysty powstałe w latach 80. i 90. XX wieku, chronologicznie poprzedzające okres realizmu malarskiego. Czarno-biały cykl, tworzony z pasją przez kilkanaście lat, był kroniką codzienności. W kontekście wystawy stanowi tło i formalny kontrapunkt dla aktualnych działań malarskich artysty.
***
Krzysztof Klimek (ur. 1962) — studiował w Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie w pracowni Jerzego Nowosielskiego (1982–1988). Od 1988 roku przez cztery lata z Łukaszem Guzkiem i Cezarym Woźniakiem prowadził galerię QQ. W 2021 otrzymał tytuł doktora sztuki Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie.
Więcej - https://zacheta.art.pl/pl/wystawy/krzysztof-klimek-teraz-wole-widoki
- Autor: Anna Leszkowska
- Odsłon: 1155
W Mazowieckim Centrum Sztuki Współczesnej „Elektrownia” w Radomiu do 24.02.2019 czynna będzie wystawa prac Krzysztofa Mańczyńskiego.
Krzysztof Mańczyński należy do grona najważniejszych artystów tworzących w Radomiu po II wojnie światowej. Jest artystą wszechstronnym, świetnie realizującym się w zakresie różnych technik plastycznych, chętnie mieszającym je ze sobą.
Jesienią 2016 r. Mazowieckie Centrum Sztuki Współczesnej „Elektrownia” w Radomiu przypomniało rysunki, kolaże i projekty plakatów artysty, prezentując na wystawie 90 wybranych prac.
Obecnie, z okazji 50-lecia pracy twórczej artysty, „Elektrownia” proponuje wybór kilkudziesięciu obrazów pochodzących ze wszystkich okresów aktywności artysty, począwszy od najwcześniejszych, wpisujących się w nurt nowej figuracji lat 60., poprzez metaforyczne kompozycje z lat intensywnej działalności w Grupie M-5, aż po ekspresyjne, noszące znamiona sztuki krytycznej, obrazy z lat 80. i 90.
Wystawę zdominują charakterystyczne dla Mańczyńskiego motywy „miejsko- wiejskie”, tworzone z niezwykłą swobodą, ekspresją i swadą.
Kolorystyczna wirtuozeria i formalna dowolność, deformacja oraz krytyczna uszczypliwość przenikające się wzajemnie w obrazach artysty, paradoksalnie oddają wrażenie rzeczywistości, w której absurd, bałagan, przypadek i zachwianie proporcji stały się już czymś normalnym.
Kontrastem dla zarysowanej dominanty tematycznej są kompozycje (głównie z lat ostatnich), w których kolorystyczna gra służy wydobyciu i przekazaniu emocji zainicjowanych cudownością natury, w której obecność człowieka zaznaczona zostaje wyłącznie w sposób symboliczny.
Wśród zgromadzonych na wystawie obrazów znajdują się zarówno dzieła będące własnością artysty, jak i wypożyczone z radomskiego muzeum oraz od grupy kolekcjonerów, sympatyków twórczości i osoby Krzysztofa Mańczyńskiego.
Mariusz Jończy
Krzysztof Mańczyński
Urodzony 8 kwietnia 1940 r. w Radomiu. Studiował na Wydziale Grafiki Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie w latach 1962-68. Dyplom w Pracowni Ilustracji prof. Jana Marcina Szancera (1968). Uprawia malarstwo i rysunek, projektuje plakaty, w swojej twórczości zajmował się też rysunkiem satyrycznym i drobną formą rzeźbiarską. Członek radomskiej Grupy M-5 i Stowarzyszenia Ruchu Artystycznego „Świat” (I poł. lat 80.). Uczestnik wielu wystaw indywidulanych i zbiorowych w Polsce i za granicą (Bułgaria, Niemcy, Ukraina, USA, Wielka Brytania).
Więcej - http://elektrownia2.nazwa.pl/index.php/aktualnosci-z-siatki-obrazkow/articles/krzysztof-manczynski-14-12-2018-24-02-2019.html
- Autor: Anna Leszkowska
- Odsłon: 1764
W galerii SiC! wrocławskiego BWA do 27.04.17 można oglądać wystawę Exotic Dreams and Poetic Misunderstanding vol. 2 chińskiej artystki Lin Wang.
Lin Wang – chińska artystka mieszkająca w Norwegii stara się łączyć dwa światy kulturowe tatuując… porcelanę. W ramach badania historii Starego Kontynentu zwróciła uwagę na wpływ jaki produkcja, eksport i handel chińską porcelaną, wywierał na wzajemne rozumienie się Wschodu i Zachodu.
Jej życiowe doświadczenia, relacje jakie nawiązuje z najbliższym otoczeniem oraz uczestnictwo w życiu społecznym obu krajów, skłoniło ją do refleksji nad różnicami i podobieństwami dwóch odmiennych kultur oraz podjęcia próby odnalezienia w swojej pracy twórczej pomostu między Wschodem i Zachodem.
Wystawa Exotic Dreams and Poetic Misunderstandings vol.2 jest kontynuacją dotychczasowych poszukiwań artystki. Została specjalnie wyprodukowana na potrzeby ekspozycji w galerii SiC! w mekce artystów i fabryk porcelany Jingdezhen, do której w XVII wieku importerzy z Europy przywozili szkice i formy zastaw stołowych. Wykonywane na zamówienie repliki europejskich naczyń były często obce chińskiej codzienności. Europejczycy zwykli też zlecać tradycyjne kobaltowe malatury sławetne dla chińskiej porcelany, zamawiając jednak sceny związane z rodzimą tradycją i historią. Wykonywane w wielkim skupieniu i ze starannością często stawały się komicznymi, zniekształconymi (Chińczycy nie wykorzystywali perspektywy) przedstawieniami scen biblijnych i mitologicznych. Paradoksalnie taki przedmiot w oczach nabywcy stawał się spełnieniem egzotycznych i romantycznych marzeń o Oriencie. - opowiada Dominika Drozdowska, kuratorka wystawy.
Na wystawie znalazły się porcelanowe, przeskalowane obiekty odwołujące się do form naczyń europejskich, ozdobionych charakterystycznym niebieskim rysunkiem. Tradycyjny chiński krajobraz zostaje zmieszany ze stylistyczne mocno do niego nawiązującym przedstawieniem tatuaży norweskich marynarzy.
Lin Wang w przewrotny sposób bawi się konwencją. Mieszając obie tradycje, łączy nie tylko estetyczny wymiar rysunków: alegoryczność, linearność, niebieski kolor, ale także kanon przedstawień. Kreowane przez artystkę dwuznaczne relacje Wschodu z Zachodem, tradycji ze współczesnością, wkraczają w obszary wizualnego kiczu i naiwności.
Więcej - https://www.bwa.wroc.pl/index.php?l=pl&id=1199&b=2&w=1