Nauka i sztuka (el)
- Autor: Anna Leszkowska
- Odsłon: 369
W radomskim Muzeum im. Jacka Malczewskiego do 26.05.24 można oglądać wystawę prac Leszka Kwiatkowskiego (1949-2021).Wystawa upamiętniająca jednego z najwybitniejszych twórców środowiska radomskiego, malarza, rysownika, pedagoga. Urodzony w 1949 roku w Radomiu, absolwent PWSSP w Poznaniu. Jeden z członków radomskiej Grupy M-5, w latach 80. związany z Ruchem Artystycznym "Świat".
Od 1974 r. przez ponad 40 lat prowadził, później współprowadził galerię przy ul. Traugutta 31/33, najpierw w KMPiK, MCKiIM, potem w RKŚTiG „Łaźni”. Od 1991 r. był nauczycielem malarstwa i rysunku w Liceum Plastycznym. Brał udział w ponad 100 wystawach indywidualnych i zbiorowych w kraju i za granicą.
Twórczość Leszka Kwiatkowskiego to zjawisko indywidualne, wyjątkowe, odrębne, wymykające się wszelkim klasyfikacjom. To malarstwo metaforyczne, z pogranicza abstrakcji i sztuki figuratywnej, czasem bliskie surrealizmowi czy realizmowi magicznemu, czasem ekspresjonizmowi.
Malarstwo Leszka Kwiatkowskiego jest odbiciem rzeczywistości, a zarazem jej postrzegania przez artystę. Pojawiają się elementy martwej natury, pejzażu, różne przedmioty, formy mechaniczno-biologiczne, zwierzęta mniej lub bardziej fantastyczne. Jednak wszystkie te przedstawienia są silnie odrealnione, pojawiają się raczej na zasadzie skojarzeń, niż realnych, oczywistych form.
Zasadniczą rolę w obrazach Leszka Kwiatkowskiego odgrywają kolor i światło. Przez lata poszukiwań pozostawał wierny swojej gamie świetlistych zieleni, błękitów, czerwieni, które przenikając się, tworzą subtelną, metafizyczną głębię. Podobnie artysta posługiwał się światłem, stosując intensywne, ostre bliki świetlne, obok stłumionych, delikatnie rozpływających się i zanikających w przestrzeni świetlnych refleksów. To światło zdaje się być metafizyczne.
Kuratorki: Magdalena Kwiatkowska-Rzodeczko i Paulina Kondlewska
Za: https://www.muzeum.edu.pl/pl/radom/leszek-kwiatkowski-19492021,2555.html
- Autor: ANNA LESZKOWSKA
- Odsłon: 2378
Do 18 maja można obejrzeć prace Romualda Drzewieckiego z lat 1957 - 2013 w toruńskiej galerii Wozownia.
Jednym z pretekstów do zorganizowania w „Wozowni” wystawy przeglądowej były m.in. osiemdziesiąte urodziny Romualda Drzewieckiego (ur.1933), artysty związanego z Toruniem od 1951 roku, czyli od czasu studiów na Wydziale Sztuk Pięknych, poprzez lata pracy dydaktycznej i artystycznej w tejże uczelni oraz aktywnego udziału toruńskim środowisku twórczym.
Ekspozycja obejmuje wybrane prace malarskie i rysunki kolejnych etapów twórczości Romualda Drzewieckiego, znajdą się w niej także prace z ostatnich lat, dotąd nie pokazywane.
„Wystawa ta jest moim pożegnaniem z Toruniem. Miastem, szkołą i całą masą przyjaciół. Co prawda od 1966 roku mieszkam w Warszawie, ale do roku 2006 byłem stale obecny w Toruniu ze względu na pracę dydaktyczną. Teraz w roli emeryta śledzę wszelkie wiadomości tyczące miasta i uczelni i cieszę się nowymi osiągnięciami.
Nawet najpiękniejsze chwile mają swój czas i muszą się skończyć. Spotykałem w czasie mojej działalności właściwie tylko ludzi życzliwych. Mogę więc stwierdzić, że wszystkie te lata mojej aktywności we wszystkich uprawianych dziedzinach były dla mnie szczęśliwe. Sprawiają i dziś ogromną radość. Mam nadzieję, że ten pokaz mojej twórczości przypomni mnie jako aktywnego twórcę a dla wielu będzie okazją powrotu do naszych spotkań i wspólnych działań.” (Romuald J. Drzewiecki)
- Autor: ANNA LESZKOWSKA
- Odsłon: 3159
Do 8 stycznia 2012 w Muzeum Narodowym w Krakowie - Kamienicy Szołayskich można oglądać wystawę prac Utagawy Kuniyoshi – W świecie legend i fantazji.
W 150. rocznicę śmierci Utagawy Kuniyoshiego (1797–1861), japońskiego artysty nurtu ukiyo-e, Muzeum Narodowe w Krakowie zorganizowało wystawę jego prac. Jej celem jest przedstawienie twórczości jednego z najznakomitszych artystów drzeworytu na podstawie kolekcji Muzeum Narodowego w Krakowie. Obecnie zbiór pochodzący z daru Feliksa „Mangghi” Jasieńskiego zawiera ponad 260 drzeworytów oraz wydawnictwa albumowe. W Kamienicy Szołayskich pokazanych zostanie około 100 prac.
Kuniyoshi należy do ostatnich wielkich twórców tzw. złotego, klasycznego okresu drzeworytu ukiyo-e. W Polsce rzadko są organizowane wystawy poświęcone jednemu artyście japońskiemu, zwłaszcza twórcy tej klasy. Ukiyo-e to nazwa nurtu w sztuce okresu Edo (1603–1868), kiedy Japonia, zjednoczona po długoletnich bratobójczych wojnach, uzyskała pokój na ponad 260 lat pod rządami rodu Tokugawa. Był to jednocześnie okres izolacji kraju, co wyraźnie wpłynęło na sztukę tego czasu. „Ukiyo-e” to dosłownie „obrazy z przemijającego świata”, otaczającą rzeczywistość postrzegano bowiem jako czas ulotny, przepływający „jak tykwa unoszona prądem rzeki”.
Wyobraźnią i pomysłowością Kuniyoshi zadziwiał nie tylko sobie współczesnych. Artysta zaskakuje także dziś. Punktem wyjścia dla jego sztuki są tematy zaczerpnięte z historii Japonii, legend i podań, zjawy, duchy i demony umiejscawiane w realnym świecie. Bliskie mu były również zwierzęta, zwłaszcza koty, którym w swych pracach nadawał cechy ludzkie. Przy całym bogactwie pomysłów Kuniyoshi ukazuje widzom także spokojne, nastrojowe i pełne uroku pejzaże, zapraszając do podróży przez Japonię o różnych porach roku. Wystawa w Muzeum Narodowym to dla widza również okazja niecodziennego spotkania z japońskim artystą, który z zainteresowaniem podglądał europejski warsztat malarski: zmagał się z perspektywą centralną, posługiwał się światłocieniem.
Ekspozycję wzbogaca pięknie wydany katalog oraz bogaty program edukacyjny: warsztaty wprowadzające w świat drzeworytu japońskiego, wykłady i spotkania przybliżające sylwetki Utagawy Kuniyoshiego oraz kolekcjonera – Feliksa Jasieńskiego. Prezentacji dzieł japońskiego artysty towarzyszy film animowany.
- Autor: Anna Leszkowska
- Odsłon: 1232
Do 30.06.18 w Mazowieckim Centrum Sztuki Współczesnej „Elektrownia” w Radomiu można oglądać wystawę prac Tomasza Brody pn. "Prorok w świecie fejków".
Monika Małkowska, kuratorka wystawy, tak pisze o wystawie:
„Tomasz Broda to ktoś, kogo natura obdarzyła talentem, dowcipem i umiejętnością „głębszego” postrzegania osób i rzeczy, na przekór ich wyglądowi czy wbrew praktycznemu zastosowaniu.
Okazał się prorokiem – nie tylko we własnym kraju, lecz światowego formatu. Zobaczył, że ludzie oraz ich konterfekty mogą być zrobieni z surowców zastępczych. Takich, które są pod ręką, cenowo dostępne dla każdej kieszeni. W ten sposób powstały zastępcze zastępy geniuszy, władców i celebrytów. Galeria falsyfikatów. Tanie podróbki tego, co kosztowne i kunsztowne.
Broda jest jak magik, który z pustej pięści wyciąga asa, monetę, kolczyk z ucha damy w loży.
Hochsztapler-żartowniś.Dla niego nie ma takiego złota, którego by nie można zastąpić staniolem. Nie ma soboli, których nie dałoby się imitować sztucznym misiem. Nie ma twarzy, której nie można uformować z wypchanej skarpety.
A oczy? O, tu jest nieskończona mnogość form zastępczych – od metalowego kapsla do agrafki; od piłeczki pingpongowej do guzika. Włosy? Obierki z cytryny wiją się piękniej niż loki, czarna rękawiczka opada na czoło jak starannie zaczesana grzywka, spiralny kabel przeobraża się w kędzierzawą plerezę. Nosy zdumiewają nowatorskim użyciem gąbki, smoczka, zmywaka, pompki.
A jaką okazję prestidigitatorskim umiejętnościom Brody dają szaty, nakrycia głowy, klejnoty! Myk! – i karimata zamienia się w krynolinę; hop! – miska na psie żarcie przeobraża się w dostojną renesansową czapę; szast! – i siatka po cebuli szalotce staje się zdobnym w klejnoty królewskim beretem.
Najdziwniejsze, że z daleka wszystko wygląda jak prawdziwe. Każde wizualne szalbierstwo „kupujemy” bez podejrzliwości, że coś tu nie gra.
Bowiem sztuczny świat Brody wcale nie wygląda tandetniej niż ten prawdziwy.
Tak samo kusi oczy bogactwem kształtów, feerią kolorów, różnorodnością faktur. Tak samo jak w realnym życiu na podium zwycięzców stają sztucznie wylansowani bohaterowie masowej wyobraźni.
Dlatego uważam Tomasza Brodę za wizjonera. Pokazuje, uświadamia, że współczesność to zlepek ułudy, fejków i podróbek. Dotyczy to zarówno widomej strony rzeczywistości, jak tego, co w środku – człowieka, pudełka, obudowy.Dziś każdy może udawać kogoś, kim nie jest: głupiec – myśliciela; brzydula – piękność; chciwy cynik – dobroczyńcę ludzkości; tępak – błyskotliwego showmana; królik wyciągnięty z kapelusza – wszechwiedzącego erudytę.
Każdą rolę można zagrać, byle spełniać jeden warunek: nie mieć skrupułów.
Bo posiadanie sumienia przekreśla szanse na prawdziwie wielką karierę. Ale jest nadzieja dla tych, którzy wciąż upierają się przy tradycyjnych wartościach. Już powstają kliniki, gdzie za stosowną opłatą usuwany jest ten dokuczliwy feler.
Więc – uwaga, uwaga!
Uczmy się od Brody sztuki imitowania. Zróbmy sobie arcydzieło – z siebie. Wyjdzie taniej”.
Tomasz Broda, absolwent Państwowej Wyższej Szkoły Sztuk Plastycznych we Wrocławiu (obecnie Akademia Sztuk Pięknych), dyplom z wyróżnieniem w pracowni projektowania graficznego prof. Jana J. Aleksiuna w 1992.
Rysownik, ilustrator, twórca lalek i masek z przedmiotów codziennego użytku, które prezentował w telewizyjnych programach m.in. w autorskim cyklu "Zrób sobie gębę". Siedmiokrotny laureat Międzynarodowej Wystawy Satyrykon, laureat nagrody dla ilustratora w konkursie Książka Roku 2008 Polskiej Sekcji IBBY.
Prowadzi Pracownię Ilustracji na Wydziale Grafiki i Sztuki Mediów w ASP im. Eugeniusza Gepperta we Wrocławiu.
http://www.elektrownia.art.pl/