Próby dalszego rozwoju naszej cywilizacji w jednym tylko kierunku, podyktowanym przez tzw. świat zachodni, są bezsensowne i skazane na niepowodzenie.
Proces rozwoju społecznego ludzkości od etapu dzikości poprzez etap barbarzyństwa do współczesnej cywilizacji trwa kilkanaście tysięcy lat. Cywilizacja nie rozwija się w sposób jednostajny, lecz przyspieszony. W konsekwencji coraz częściej pojawiających się odkryć naukowych oraz wynalazków technicznych, które są kamieniami milowymi na drodze postępu społecznego i cywilizacyjnego, kolejne etapy jej rozwoju są coraz krótsze.
Jeśli za kryterium wzrostu poziomu cywilizacji przyjąć rewolucje techniczne - wynalazki i technologie, które radykalnie zmieniają sposób produkcji - to rozwój cywilizacji postępuje zgodnie z modelem unilinearnym, tzn. w sposób nieodwracalny zawsze w jednym kierunku, który wytyczają tzw. obiektywne prawa rozwoju społecznego, albo jakiś z góry założony cel.
Jest to jednak model idealny, ułatwiający konceptualizację mechanizmu rozwoju społecznego, ale mocno uproszczony i dalece odbiegający od rzeczywistości. Bowiem w gruncie rzeczy, obiektywne prawa rządzące społeczeństwem i jego historią - w przeciwieństwie do praw rządzących przyrodą - są fikcją. Nie ma też jakiegoś „celu ostatecznego” ewolucji społecznej, lecz są cele doraźne, które zmieniają się stosunkowo szybko.
Wobec tego, rozwój społeczny i cywilizacyjny przebiega raczej zgodnie z modelem multilinearnym i bifurkacyjnym, który dopuszcza wielotorowość, powtarzalność oraz możliwość regresu. W związku z tym, próby dalszego rozwoju naszej cywilizacji w jednym tylko kierunku, podyktowanym przez tzw. świat zachodni są bezsensowne i skazane na niepowodzenie.
Cywilizacja nowożytna, której początek określa się podręcznikowo na XV wiek (wynalazek druku), rozwijała się w zasadzie wzrostowo, chociaż zdarzały się nawroty do epoki barbarzyństwa towarzszące kolonizacji Ameryki i Afryki oraz rewolucji przemysłowej w XVIII i XIX wieku.
Więcej takich powrotów w postaci aktów barbarzyństwa było w cywilizacji współczesnej w XX wieku, w czasach I Wojny Światowej, rewolucji bolszewickiej, faszyzmu, II Wojny Światowej, holokaustu i obozów zagłady. A począwszy od drugiej połowy ubiegłego wieku jest ich jeszcze więcej w związku z czystkami etnicznymi, rasizmem, fundamentalizmem, terroryzmem, wojnami lokalnymi z użyciem napalmu, broni bakteriologicznej oraz chemicznej, jak i z nieprzejednaną walką konkurencyjną z przyczyn ekonomicznych, finansowych, politycznych itp.
Nauka w służbie tortur
Współczesne zjawiska barbarzyństwa nie są tak okrutne ani widowiskowe, jak dawniej, np. w średniowieczu z udziałem publiczności, lecz co najmniej tak samo skuteczne. Przecież w epoce humanizacji oraz przestrzegania praw człowieka, a nawet zwierząt, nie wypada chwalić się barbarzyństwem, czy torturowaniem. Robi się to w skrytości przed opinią publiczną (tajne więzienia służb specjalnych w obcych krajach, np. CIA w Polsce), bo jawnie byłoby to politycznie niepoprawne, albo karalne.
Zmieniły się też środki (narzędzia) i sposoby tortur. Oprócz stosowania dawnych, dobrze sprawdzających się od lat, coraz częściej korzysta się w tym względzie z najnowszych technologii i dorobku naukowego, przede wszystkim w dziedzinach psychologii i neurofizjologii.
Dzięki postępowi wiedzy i techniki współczesne formy tortur są o wiele bardziej wyrafinowane. Nie ograniczają się do celowego zadawania bólu fizycznego, ani do tych metod, jakie stosuje się podczas śledztw, żeby wymusić zeznania w sprawach kryminalnych lub politycznych.
Rośnie też liczba rodzajów tortur wywołujących cierpienia psychiczne i duchowe. Torturuje się masy społeczne, raczej nieumyślnie, bardziej z głupoty, albo z chęci zysku podyktowanej ideologią konsumpcjonizmu - za pomocą hałasu, nachalnych reklam dźwiękowych i wzrokowych w przestrzeni publicznej i w środkach przekazu masowego, idiotycznych programów i seriali telewizyjnych, ciągłego oglądania różnych chałtur, kiczów, celebrytów i ludzi, których w ogóle nie powinno się pokazywać z wielu powodów. Są to tortury fizyczne, albo psychiczne, albo jedne i drugie na raz, przy czym psychiczne są chyba bardziej bolesne i szkodliwe od fizycznych.
Z agresją od kołyski
Typowymi zjawiskami dla barbarzyństwa są: agresywność, bandytyzm, bestialstwo, wandalizm bezduszność, bezprawie, bezwzględność, brak kultury i ogłady, brak litości, skrupułów, okrucieństwo, brutalizacja, chamstwo, chuligaństwo i różnego rodzaju terroryzm.
Obserwacja życia społecznego i doniesienia mass mediów potwierdzają hipotezę o stałym nasilaniu się tych zjawisk w naszych czasach. Z agresją ma się teraz stale do czynienia od najmłodszych lat w rodzinach, placówkach oświatowych i opiekuńczych, zakładach pracy i w różnych miejscach publicznych. Bezmyślnie niszczy się nie tylko środowisko, ale co popadnie: drzewa, ogrodzenia, budynki, znaki drogowe, wiaty przystankowe, kosze na śmieci oraz wnętrza tramwajów, autobusów i pociągów; a celuje w tym rozwydrzona, znudzona, bezmyślna i nieodpowiedzialna młodzież.
Rośnie liczba napadów zagrażających zdrowiu i życiu, nawet bez powodu - ot tak, dla rozrywki; charakteryzują się one coraz większą bezwzględnością, brutalnością, okrucieństwem i brakiem zmiłowania.
Zachowania się ludzi w różnych sytuacjach coraz bardziej oddalają się od kulturalnych. Bezmyślne okrucieństwo dotyka nie tylko ludzi, ale także zwierzęta. Grubiaństwo, wulgarność i chamstwo jest tak nagminne, że nie zwraca się na nie uwagi; stały się one jakby „signum temporis”, kanonem mody i normą społeczną. Coraz częściej i w coraz drastyczniejszej formie występują akty chuligaństwa, niekiedy graniczące już z bandytyzmem.
Od 2001 r. (zamach na WTC w Nowym Jorku) mnożą się na świecie akty terrorystyczne o mniejszym lub większym zasięgu i z różną liczbą ofiar. Teraz już nigdzie nie można czuć się bezpiecznie, mimo wytężonych wysiłków służb specjalnych wielu krajów i akcji zabezpieczających, podejmowanych przez organizacje antyterrorystyczne. (Nota bene, przypominają one raczej walkę z wiatrakami). Tym bardziej, że akty terrorystyczne są wspomagane i inicjowane przez niektóre państwa i organizacje o zasięgu światowym (np. Państwo Islamskie, Al Kaida).
Moda na dzikość
Zjawiskom barbarzyństwa współczesnego towarzyszy powszechne zdziczenie ludzi rzekomo cywilizowanych i to większym stopniu w krajach rozwiniętych, szczycących się wysokim poziomem kultury i cywilizacji, aniżeli w krajach biednych i zacofanych. Zdziczenie jest gorsze od barbarzyństwa i nie ma niczego wspólnego ze zwierzęceniem. Świadczy ono o cofaniu się do epoki dzikości, ale o wiele gorszej niż w prehistorii, podobnie, jak neoniewolnictwo jest gorsze od niewolnictwa starożytnego. (Zob. Marsz ku wolności czy pęd ku zniewoleniu?, „SN” Nr 4/ 2011).
Zapanowała jakby moda na dzikość: dzikie wrzaski i hałasy, dzika muzyka (wystukiwania perkusji, czyli współczesnych tam-tamów, rytm zamiast melodii), zdobienie ciała (obrzydliwe tatuaże, piercingi, ryty), dzikie fryzury (afro, dredy, irokezy), dzikie wyrażanie emocji za pomocą krzyku, dzikie tańce nawiązujące do ludów pierwotnych, dzikie, czyli nieokrzesane zachowania.
Przykładów narastania elementów dzikości manifestowanych w warunkach współczesnej cywilizacji - a chodzi tu przede wszystkim o cywilizację zachodnią, wywodzącą się z USA i promowaną przez ten kraj, który ucywilizował się dopiero około dwustu lat temu – można znaleźć o wiele więcej i prawdopodobnie będzie ich jeszcze więcej w wyniku globalizacji snobistycznego małpowania. W jego efekcie nastała moda na dzikość.
Być może, potencjał kreatywności cywilizacji i kultury europejskiej wyczerpał się i trzeba sięgać do innych kultur. A może po prostu idzie się na łatwiznę - łatwiej zapożyczyć od innych, niż tworzyć samemu. Albo ze względów merkantylnych dzikość - jako coś egzotycznego, szokującego i wcześniej źle widzianego - pociąga bardziej i lepiej się sprzedaje. Możliwe też, że coraz bardziej ogłupiane masy społeczne, które tworzą gigantyczny rynek zbytu dóbr kultury, nie są w stanie przyswajać sobie innej kultury aniżeli ludów pierwotnych, stąd kultura masowa jest coraz bardziej nasycana elementami dzikości i przekształci się w końcu w dziką kulturę.
Ale współczesna dzikość w najgorszym znaczeniu tego słowa nie sprowadza się tylko do zapożyczania elementów kultury ludów prymitywnych żyjących na najniższym szczeblu rozwoju cywilizacji. To również, a może przede wszystkim, całkowita degeneracja kultury, cywilizacji i ludzi, która w pewnym stopniu dokonuje się w konsekwencji nawiązywania do kultur ludów dzikich, ale w dużo większym stopniu jest produktem współczesnego systemu społecznego zdominowanego głównie przez ideologię konsumpcjonizmu oraz antykulturę.
To właśnie ten system wykreował nowe społeczeństwo kłamców, bezwstydników, obłudników, cwaniaków, kombinatorów, leniuchów, cyników, ludzi nieodpowiedzialnych i bezmyślnych. (zob. Epoka łgarstw, bezwstydu i cynizmu, „SN” Nr 5/2015 oraz W jakim społeczeństwie żyjemy?, „SN”, Nr 1/2015). Są to ludzie najbardziej podatni na wyjątkowo dzikie zachowania, wykraczające poza ramy zwykłego barbarzyństwa: wyrzucanie własnych dzieci przez matki, znęcanie się nad bezbronnymi zwierzętami i doprowadzanie ich do śmierci w straszliwych mękach, mordowanie własnych rodziców lub dziadków z błahych powodów (zazwyczaj dla pieniędzy), zabijanie dzieci szkolnych, turystów i przypadkowych przechodniów w atakach terrorystycznych itp.
Takie zdarzenia napawają zgrozą i budzą wątpliwości, czy to są jeszcze ludzie, czy już nie, czy powinno się w stosunku do nich stosować przepisy zawarte w prawach człowieka, czy wyłączać ich z tego przywileju i traktować po prostu jak nie-ludzi. Oni nie są nawet warci porównywania ze zwierzętami, gdyż takich dzikich zachowań i postępków nie spotyka się u zwierząt, nawet u dzikich bestii.
Owoce systemu
Do postępującego dziczenia ludzi przyczynia się niewątpliwie system społeczny ukształtowany przez ustrój kapitalistyczny i neoliberalizm. Ten system nie tylko toleruje zdziczenie społeczeństwa, ale sprzyja mu i zachęca do niego. Ale zdziczenie nie wynika automatycznie z systemu społecznego - w rzeczywistości społecznej nic nie dzieje się automatycznie, lecz postępuje z winy samych ludzi. Przecież, na szczęście, nie wszyscy dziczeją, tylko jednostki wyjątkowo zdegenerowane, nieodpowiedzialne, głupie i lekceważące obowiązujące normy prawne i obyczajowe oraz takie, które, jak w przypadku samobójców-terrorystów, tak dalece ulegają religii, ideologii, albo cywilizacji śmierci, że zatracają instynkt samozachowawczy właściwy wszystkim istotom żywym.
Na razie takich degeneratów społecznych jest niewielu, chociaż skutki ich postępków są znaczące i nieproporcjonalne do ich liczby, ale nie wiadomo, jak długo będą oni stanowić mniejszość i czy ich liczba nie będzie wzrastać w miarę rozwoju naszej cywilizacji i braku zdecydowanej reakcji zdrowego jeszcze społeczeństwa. Jeśli w porę nie uświadomi się czyhających zagrożeń i nie podejmie się radykalnych adekwatnych do stopnia zdziczenia przeciwdziałań, nasza współczesna cywilizacja będzie chylić się ku upadkowi – i to wyłącznie z naszej winy i naszego grzechu zaniedbania, a nie z powodu jakichś „obiektywnych” praw rozwoju społecznego, czy sił nadprzyrodzonych.
Jednak z drugiej strony, nie wiem, czy należy bronić tej cywilizacji, która jest „cywilizacją zła”, czy nie lepiej byłoby zniszczyć ją czym prędzej i na fundamencie nowego systemu społecznego zacząć budować jakąś lepszą.
4 lipca 2015