banner

 

- Wygląda mi to na krwio... przepraszam, Kostia. Na wampiry.
- Możesz użyć wyrażenia poprawnego politycznie: „Na uzależnionych od hemoglobiny".
(Siergiej Łukjanienko, Patrol zmroku)


Kilka zdań o poprawności politycznej


sztumski nowyPoprawność polityczną definiuje się jako przejaw stosowania wyrażeń językowych w celu przedstawiania fałszywego obrazu rzeczywistości. Jest ona jednym ze sposobów realizacji nadużyć językowych. Szczególnie podatny na nadużycia jest język, który zawiera polisemię (wieloznaczność) i dopuszcza relatywizm znaczeniowy. Takim językiem posługują się humaniści, artyści, politycy, propagandziści, kaznodzieje, poeci itp. Język jest potężnym narzędziem w rękach manipulantów społecznych. Za jego pomocą ingerują oni intencjonalnie i bezpośrednio w świadomość adresatów po to, by narzucać im odpowiednie postępowanie, zachowanie się oraz działanie.

W ten sposób można nie tylko pośrednio za pomocą ludzi manipulować zjawiskami społecznymi i wydarzeniami historycznymi, ale również dowolnie je kreować. W tym między innymi przejawia się negatywny aspekt kreatywnej funkcji języka – przeinaczanie, albo tworzenie nieprawdziwych faktów, konfabulacja, zmyślanie wydarzeń, niepoprawna interpretacja wypowiedzi i urabianie fałszywych opinii.

W naszych czasach coraz mniej respektuje się zasadę referencji językowej, zgodnie z którą danemu słowu powinien odpowiadać tylko jeden jego desygnat, a zdaniu - tylko jedna treść zawarta w nim. Za to coraz bardziej szerzy się zasada relatywizmu semantycznego, w myśl której można zmieniać znaczenia słów w zależności od miejsca, czasu sytuacji oraz różnych czynników społecznych. (p. Wiesław Sztumski, Język w służbie kłamstwa, „Sprawy Nauki”, 8-9/18)

W poprawności politycznej chodzi o to, aby unikać w wypowiedziach publicznych takich sformułowań, które mogłyby być odczuwane przez daną osobę lub grupę ludzi jako naruszenie ich poczucia godności, albo świadczyć o ich dyskryminowaniu. W szczególności należy być ostrożnym w eksponowaniu seksizmu, etnocentryzmu, rasizmu i szowinizmu.
Jedną z technik używanych w celu zachowania poprawności politycznej jest „psi gwizdek” (nazwa pochodzi od gwizdków ultradźwiękowych stosowanych w pasterstwie i tresurze psów). Polega ona na używaniu języka kodowanego lub sugestywnego w przekazach politycznych w celu uzyskania poparcia określonej grupy bez wywołania sprzeciwu grup opozycyjnych.
„Psi gwizdek” używa języka, który wydaje się być normalnie rozumiany przez większość adresatów danego komunikatu, ale przekazuje również określone treści tylko niektórym z nich, docelowym. Przykładem może być użycie przez polityka kandydującego na stanowisko wyrażenia „wartości rodzinne” po to, by zasygnalizować chrześcijanom, że ten kandydat będzie wspierał politykę promującą wartości chrześcijańskie bez zrażania sobie niechrześcijańskich zwolenników. Ten rodzaj języka wywołuje u słuchacza jakby halucynację słuchową.

W ramach poprawności politycznej zwalcza się wszelkie przejawy dominacji jakiejś grupy społecznej, etnicznej lub rasy nad innymi. Poprawność polityczna może być stosowana zarówno w dobrych celach dla wyrażenia rewerencji dla niektórych osób albo grup, jak i w złych -w celu fałszowania rzeczywistości i szkalowania ludzi lub organizacji. W naszych czasach przeważa posługiwanie się poprawnością polityczną przez polityków i media w złych celach. Nie trudno odgadnąć, dlaczego.

Zaletą poprawności politycznej jest to, że wprowadza pewną formę samokrytycyzmu w postaci autocenzury, nawet jeśli jest ona wymuszona przez władzę autorytarną. A jej wadą jest nakładanie kagańca w postaci cenzury zewnętrznej. Swobody demokratyczne obywateli ogranicza się tym bardziej, im bardziej rygorystycznie egzekwuje się poprawność polityczną.
Inaczej mówiąc, stosowanie poprawności politycznej z krańcową surowością wiedzie wprost i nieuchronnie ku zniewoleniu. Dlatego poprawność polityczną można uznać za jedną z ważnych przyczyn neoniewolnictwa szerzącego się w świecie wraz z rosnącą demokratyzacją, niestety, iluzoryczną. Jest to jedna z głównych sprzeczności współczesnej cywilizacji.
Inną wadą poprawności politycznej jest implikowana przez nią hipokryzja wynikająca z przymusowej cenzury, która przybrała już postać pandemii (p. Wiesław Sztumski, Plaga hipokryzji, „Sprawy Nauki", 2/22)

Ludzie myślą co innego niż mówią, ponieważ boją się zlej opinii, ocenzurowania ich wypowiedzi, stygmatyzowania, narażenia się na ostracyzm, a nawet na groźbę zamachów. Kierują się znanym pouczeniem: „Nigdy nie mów, co myślisz, ale zawsze myśl, co mówisz”. Nawiasem mówiąc, współczesna poprawność polityczna przypomina Świętą Inkwizycję, kiedy wolno było mówić wszystko, co się chce pod warunkiem, że jest to zgodne z dogmatami wiary. Teraz tak samo – można mówić, co się chce pod warunkiem, że mieści się to w granicach aktualnego standardu poprawności politycznej.

Tak więc, poprawność polityczna czyni ludzi niby wolnymi, a faktycznie zniewolonymi. Ekstremalna poprawność polityczna nie tylko ekstremalnie zniewala, ale staje się ekstremalnie groteskowa i śmieszna. W tzw. krajach zachodnich wiele decyzji i akcji podejmowanych na przykład na podstawie poprawności politycznej w postaci rusofobii, jest jaskrawo głupich i tak zabawnych, że po prostu żałosnych. (p. Wiesław Sztumski, Kretynizm w natarciu, „Sprawy Nauki", 5/22)

Do czego prowadzi u nas poprawność polityczna w nauce


Poprawność polityczna gnębi już chyba przedstawicieli wszystkich profesji, w tym również naukowców. Warunkiem rozwoju nauki, jak innych sfer działalności ludzi, jest wolność myśli i wypowiedzi. Wolność myśli jest na razie nie za bardzo ograniczona, mimo stosowania coraz lepszych sposobów i narzędzi służących do manipulacji świadomością. O wiele gorzej jest z wolnością głoszenia tego, co się myśli.
W ustrojach autorytarnych, a przede wszystkim dyktatorskich, wolność obywateli i ich organizacji - na przykład samorządów, uczelni i kościołów (1) - ogranicza się do minimum.

Nie przestrzega się autonomii uniwersytetów i nie respektuje woli i postanowień senatów uczelni itp. organów. U nas lekceważy się na przykład uchwały i zalecenia Konferencji Rektorów Akademickich Szkół Polskich.
W środowisku naukowym, od rozpoczęcia „specjalnej operacji Rosji przeciw Ukrainie”, zwanej „inwazją” zgodnie z wymogiem dzisiejszej poprawności politycznej, natarczywie implementuje się dwa jej paradygmaty - rusofobiczny i ukrofilny. Gani się wszystko, co rosyjskie, nieważne, z jakiego okresu historii Rosji i jak to jest doniosłe w wymiarze światowym, a uwielbia się to, co ukraińskie, choć liche lub skandaliczne. Preferencje i pochwały należą się przede wszystkim Ukraińcom. Tylko patrzeć, jak np. zamiast Tablicy Mendelejewa wprowadzi się Tablicę Szuchewycza.(2)

W wielu uczelniach zastrasza się naukowców, jak tylko się da, za pomocą miękkich i twardych metod i środków: odmowy finansowania wyjazdów na konferencje w Rosji, namawiania do zerwania współpracy oraz nieuczestniczenia w realizacji projektów badawczych, niepublikowania artykułów w czasopismach rosyjskich itp.

Naciski administracyjno-polityczne na naukowców urosły do tego stopnia, że sami naukowcy zaczęli profilaktycznie stosować autocenzurę w obawie przed restrykcjami (np. znawca filozofii Bierdiajewa pyta o zgodę na taki wykład na konferencji naukowej!). Niektórzy korzystają z okazji, by załatwić osobiste porachunki i otwarcie nawołują do polowania na czarownice. Jednym z nich jest Andrzej Szeptycki, który domaga się pilnej deputinizacji nauki polskiej (gazeta.pl 30.03.22). Mamy sytuację polityczną celnie scharakteryzowaną przez ambasadora Rosji Siergieja Andriejewa w wywiadzie dla rosyjskiego radia: „polska elita od lewa do prawa jest przeniknięta rusofobią, a dostęp do polityczno-dziennikarskiej-akademickiej elity praktycznie jest zamknięty bez certyfikatu rusofobii” (W czasach Inkwizycji kobiety musiały wykazać się certyfikatem stwierdzającym, że nie ważą tyle, by uznać je za czarownice i spalić na stosie).

Nasi naukowcy są bezradni w skutecznym przeciwstawieniu się narzuconej społeczeństwu przez Zachód nieprawdziwej wizji świata, nie znajdującej potwierdzenia w faktach politycznych, gospodarczych, społecznych, jakie przedstawiają rzetelni naukowcy. Zagrożona jest wolność publicznego wyrażania swoich myśli, a „prawdy objawione” przez zasady poprawności politycznej są obowiązującym normami.(p. Anna Leszkowska, Spotkanie realistów w czasach irracjonalnych, SN 5/22).
W czasie plandemii wykluczono wszystkich naukowców i lekarzy, których obserwacje i badania pokazywały inną stronę obowiązującego przekazu medialnego i jego niezgodność z nauką. (p. Danuta Mikołajewska, Plandemia Covid-19. To dopiero początek, Oficyna Wydawnicza Wexel, 2021).

Jedną z ofiar nagonki rusofobów i antyputinowców jest na przykład prof. Anna Raźny (b. dyrektorka Instytutu Rosji i Europy Wschodniej UJ,. polityk LPR, wykładowczyni w Wyższej Szkole Kultury Społecznej Medialnej i w Toruniu)., która w maju 2014 podpisała z Zygmuntem Wrzodakiem list do prezydenta Rosji Władimira Putina z prośbą, by bronił Słowian i chrześcijan przed „unioeuropejskim zepsuciem”, popierając aneksję Krymu przez Rosję. Jej przeciwnicy wykorzystali ten list oraz jej wypowiedź na wykładzie w marcu 2022 r., kiedy najpierw użalała się nad losem Ukrainy, która padła ofiarą rosyjskiej agresji, a po dziesięciu minutach dorzuciła: „Trzeba wiedzieć, kiedy wywiesić białą flagę”. Na co jedna z uczestniczek zajęć, studentka z Ukrainy, wybiegła z płaczem. W związku z listem i tym zdarzeniem Uniwersytet Jagielloński nie przedłużył zatrudnienia prof. Raźny.(p. Adam Śmiech, „Echo stalinizmu, czyli atak na prof. Annę Raźny”, „Myśl Polska”, 15.05.2022).

Poprawność polityczna daje się najbardziej we znaki humanistom, szczególnie naukowcom z dziedziny nauk społecznych, najbardziej związanym z polityką i zależnymi od władz. Natomiast przyrodoznawcom - tylko niezauważalnie, chociaż też usiłuje się ich ideologizować dawniej i teraz. (p. Wiesław Sztumski, Fizyka w niewoli ideologii, „Sprawy Nauki“, 10-11/07)

Poprawność polityczna i rozwój nauki w byłych imperiach totalitarnych

W czasach wielkich dyktatur hitleryzmu i stalinizmu również obowiązywało przestrzeganie zasady poprawności politycznej przez różne organizacje, instytucje i zwykłych obywateli. Za niepodporządkowanie groziły nawet wysokie kary (obóz koncentracyjny, obóz pracy, zsyłka na Sybir itp.) Dowcipy o Stalinie były oceniane przez ludzi w zależności od tego, ile lat więzienia groziło za opowiadanie ich.
Społeczeństwa Niemiec za rządów Hitlera i ZSRR w okresie „kultu jednostki”, dyktatury Mao Zedonga w Chinach i gdzie indziej były zastraszone do tego stopnia, że panował w nich marazm i zniewolenie. Z zazdrością patrzono na tzw. wolny świat i wypatrywano wyzwolenia spod jarzma totalitaryzmu, jak zbawienia. A mimo to, nauka w tych krajach rozwijała się całkiem nieźle.
W Trzeciej Rzeszy (1933-1945) rządzonej przez Adolfa Hitlera rozwój nauki i techniki ukierunkowany był przede wszystkim na cele militarne w związku z przygotowaniami do wojny. Działało tam wielu wspaniałych naukowców, inżynierów i wynalazców. Niektórymi z nich, jak Wernherem v. Braunem, twórcą rakiet V-2, i ich odkryciami i wynalazkami zainteresowane były po wojnie Stany Zjednoczone (3) oraz ZSRR (4).
Oto kilka odkryć i wynalazków także dla celów „cywilnych”: poliuretan (Otto Beyer,1937), wideorozmowy (Georg Oskar Schubert, 1936), Fanta (namiastka Coca Coli na bazie jabłek, Scheteling, 1941), „kulisty czołg", pierwszy programowalny komputer na świecie Z1 (Konrad Zuse, 1938), celownik noktowizyjny, pierwsza na świecie stacja telewizji publicznej w Berlinie (1935), niewidzialne samoloty typu „latające skrzydło" (1944), rozszczepienie jądra atomowego (Hahn i Fritz Straßmann, 1938), kanister (1937) oraz pierwsze pociski kierowane zdalnie (Herbert Wagner, 1940). (p. Bartłomiej Sieja, „Wynalazki Trzeciej Rzeszy - co stworzyli naukowcy hitlerowskich Niemiec?”, „Komputer Świat” 20.06.2020)

Także w ZSRR nauka rozwijała się dobrze, z wyjątkiem okresu „kultu jednostki” (Józefa Stalina) w latach 1925 -1956 (5), kiedy ideologiczna sztywność marksizmu-leninizmu-stalinizmu i promowanie miernot żądnych sławy (np. Trofim Łysenko, Olga Lepieszyńska) zadusiły naukę, kiedy nauka stała się służką polityki, a naukowcy stawali przed alternatywą: służyć swoją wiedzą złu czy zachować życie.(p. Simon Ingd, Stalin i naukowcy. Historia tryumfu i tragedii, 1905 – 1953. Wyd. Agora, Warszawa 2017).
W tym czasie cybernetykę i socjologię uznawano za nauki burżuazyjne i pseudonauki. Socjologia była zakazana w stalinowskiej Rosji od końca lat dwudziestych do 1956 roku.

ZSRR od początku zdobywał się na nadludzki wysiłek i stwarzał naukowcom warunki, jakich w tym czasie nie mieliby nigdzie indziej w Europie. Władze Związku Radzieckiego mocno wspierały naukowców i inżynierów, wierząc, że osiągając przewagę technologiczną nad innymi krajami, będą w stanie poszerzać obszar własnych wpływów. A w latach 80. XX wieku Związek Radziecki i jego państwa satelickie miały dwukrotnie więcej naukowców w przeliczeniu na liczbę ludności niż Stany Zjednoczone i Europa Zachodnia.
Prace, badania i wynalazki uczonych i inżynierów zmieniły oblicze światowej nauki, a ich nazwiska przeszły do historii. Po II Wojnie Światowej ZSRR przodował w badaniach nad rakietami kosmicznymi, co skutkowało szeregiem niezwykłych osiągnięć - od wysłania w kosmos pierwszego satelity, zwierzęcia i człowieka, po pierwsze lądowania łazików.

Oto ważniejsze osiągnięcia nauki i techniki ZSRR: diody elektroluminescencyjne LED (Oleg Łosiew, 1927), czołgi z chemikaliami do tworzenia zasłon dymnych lub skażenia terenu (1931), pierwsze czołgi z miotaczami płomieni (1935), banki krwi (Siergiej Judin, 1930), pierwsze regularne wojska powietrznodesantowe na świecie, pierwsza „elektroniczna perkusja" (Lew Termen), kody pocztowe (1932), sztuczne serce (Władymir Demikow, 1937), „latający" czołg (1942), największy samolot świata w latach 30, TupolewANT-20 „Maksym Gorki", pierwsza elektrownia atomowa w Obninsku (1954), pocisk międzykontynentalny (1956), pierwszy sztuczny satelita Sputnik-1 (1957), atomowe lodołamacze (1959), przeszczep głowy u psa (Władymir Demikow), skafander kosmiczny i skafander ciśnieniowy (1961), pierwszy telefon komórkowy „radiotelefon" (Leonid Kuprijanowicz, 1957), ekranoplan - połączenie samolotu z wodolotem (1960), samolot „Kaspijski Potwór”, który mógł przenosić głowice jądrowe, pozostając niewykrywalnym dla radarów, a z wybrzeża Rosji do USA dolecieć w czasie około 3 godzin, hologram (Jurij Denisiuk, 1962). „kosmiczna ubikacja” na potrzeby załogi statku kosmicznego Sojuz (1963), łazik kosmiczny Łunochod (1970), pierwsza stacja kosmiczna na orbicie Ziemi Salut-1 (1971), pierwszy na świecie karabin automatyczny stworzony do walki pod wodą (1975), bezzałogowy kosmiczny statek zaopatrzeniowy (1978), kropka kwantowa umożliwiającą powstanie ekranów QD-LED (Aleksiej Ekimow, 1981), pistolet kosmonautów (1986), modułowa stacja kosmiczna – Mir (1986). (p. Bartłomiej Sieja, „Najważniejsze wynalazki ZSRR. Co zawdzięczamy radzieckim naukowcom?” , „Komputer Świat”, 31.03.20).

Liczba osiągnięć naukowych wzrastała w miarę postępującej liberalizacji ustroju począwszy od 1956 r.
W tym samym okresie w USA dokonano dwukrotnie więcej odkryć i doniosłych wynalazków, co potwierdza hipotezę, że nauka rozwija się lepiej w warunkach większej wolności.

W Polsce Ludowej, nawet w czasach stalinizmu (1945-1956), naukowcy byli w miarę wolni. Nie wymagano od nich zupełnego podporządkowania ideologicznego, a represje wobec niepokornych naukowców nie były tak znaczne, jak w ZSRR. Mogli prowadzić badania na dowolne tematy, jakkolwiek często pod przykrywką ideologii marksizmu-leninizmu. Natomiast jawni krytycy tej ideologii i ówczesnego ustroju nie byli więzieni, lecz odsuwani od nauczania studentów, ale mogli prowadzić swoje badania. Niektórzy byli przymusowo urlopowani na kilka lat, np. Roman Ingarden. Utrudniona była wymiana międzynarodowa i dostęp do książek z krajów zachodnich. (Można było kupić książki z nauk przyrodniczych i technicznych publikowane w krajach zachodnich, głównie w USA, przetłumaczone na język rosyjski niemal natychmiast po ich ukazaniu się. Były one publikowane przez Wydawnictwo Innostrannaja Litieratura, ponieważ ZSRR nie był sygnatariuszem wówczas Konwencji Berneńskiej, natomiast w 1973 r. podpisał Konwencję Genewską o ochronie praw autorskich; USA – w 1989 r.). A jeśli komuś udało się opublikować coś w zachodnich wydawnictwach, narażał się na krytykę i przykre konsekwencje.

Co dalej z nauką?


W związku z coraz szybciej postępującym zniewalaniem nauki przez kanon poprawności politycznej, bez względu na to, jaka by ona nie była w różnych krajach, rodzi się uzasadniona obawa o dalszy los nauki. Czy przekroczenie punktu krytycznego zniewolenia spowoduje wejście jej w fazę schyłkową, co mogłoby doprowadzić do końca nauki?

Podobne obawy głoszono wcześniej odnośnie do sztuki, religii, cywilizacji, historii, filozofii itp. Jednak na przekór tym złowróżbnym wieszczeniom, wszystkie te subdziedziny kultury nadal mają się nieźle i rozwijają się bardziej niż kiedykolwiek. Przypuszczam, że tak samo będzie z nauką. Ona nie zniknie, nawet wraz z zanikiem odmiany dzisiejszego człowieka homo sapiens, jaka ukształtowała się we współczesnej fazie filogenezy gatunku ludzkiego. Bowiem wtedy może pojawić się mutant w niedającej się obecnie przewidzieć postaci postczłowieka mądrzejszego, bo wspomaganego sztuczną inteligencją – homo sapientior - który będzie musiał kontynuować rozwój nauki, przede wszystkim ze względów egzystencjalnych, i będzie lepiej to robić od nas.
Chyba, że tym nowym mutantem będzie tak głupi homo stultior, że nie podoła temu i doprowadzi naukę do upadku. To, niestety, wydaje się bardziej prawdopodobne choć niekonieczne.

Przypuszczam, że ograniczanie wolności nauki przez poprawność polityczną nie doprowadzi do jej końca, tylko do poważnego kryzysu. A wyjście z niego będzie możliwe wskutek zmiany paradygmatu nauki, tj. przyjętego dotychczas sposobu postrzegania i definiowania jej. Od pewnego czasu postępuje zamazywanie linii demarkacyjnej między nauką a nienauką. To ułatwia przenikanie do nauki oprócz polityki także sztuki, religii, moralności, ekonomii, estetyki filozofii, paranauk i quasi-nauk, proporcjonalnie do wzrostu nieszczelności jej granic. Każde z nich wpływa na naukę i ogranicza ją na swój sposób dzięki temu, że ustanawia właściwą sobie poprawność etyczną, wyznaniową, estetyczną, gospodarczą, światopoglądową itd. W takim razie poprawność polityczna nie jest jedyną, ani najgorszą okową nauki.
Uznanie jej za taką wzięło się stąd, że polityka odgrywa teraz najważniejszą rolę w życiu ludzi. Wciska się wszędzie (w sferę publiczną i prywatną) i faktycznie stanowi największe zagrożenie dla rozwoju nauki.

Mimo to nauka rozwija się nadal w ustrojach autorytarnych, jakkolwiek nie tak bardzo, jak w demokratycznych. A unikanie sporów i polemik naukowych bierze się nie tylko z respektowania nakazów poprawności politycznej, ale też ze słabości charakteru naukowców, z ich poczucia bezradności, oportunizmu i zwykłego wygodnictwa.
Poza tym, poprawność polityczna zmienia się w toku ewolucji społecznej. Nie wiadomo, czy dzisiejsza, tak straszna i niedorzeczna, ustąpi miejsca innej, łagodniejszej i sensownej, która zamiast być hamulcem dla rozwoju nauki stanie się jego impulsem. Przecież poprawność polityczna może być zła lub dobra.
W konsekwencji przenikania do nauki innych obszarów działalności ludzi zmieni się również paradygmat nauki, o czym wcześniej była mowa. Dlatego, z wyjątkiem matematyki i silnie zmatematyzowanych dyscyplin, nauka traci coraz bardziej swoją „czystość” i coraz trudniej zdefiniować ją porządnie i ściśle.
To wszystko skłania do optymistycznego wniosku, że pomimo różnych restrykcji, nauka będzie nadal rozwijać się, ale w jakiejś innej wersji, na ten czas nie wiadomo jakiej, i czy najważniejszym ogranicznikiem jej rozwoju będzie poprawność polityczna, czy może moralna.
Wiesław Sztumski
22.05.2020

(1) Na Ukrainie tworzy się wewnętrzny front religijny, w związku z czym w całym kraju nasiliły się przejęcia cerkwi należących do Ukraińskiego Kościoła Prawosławnego. Lokalne elity polityczne stosują szantaż i zastraszanie, aby zmusić społeczności do podziału lub podejmują niekonstytucyjne decyzje, zakazując jego działalności. Podczas posiedzenia Świętego Synodu 12.05.2022 nadeszła wiadomość z Kaharlyk w obwodzie kijowskim, gdzie deputowani rady miejskiej głosowali za delegalizacją Ukraińskiego Kościoła Prawosławnego związanego z Patriarchatem Moskwy w swoim mieście. Według synodu, takie fakty są wynikiem zgubnej polityki religijnej prezydentury Poroszenki i destrukcyjnej ideologii Kościoła Prawosławnego Ukrainy. (Aleksandr Kryzhanovsky, „Rewolucja zostaje odwołana. Synod UPC-MP przeciwko schizmie i bezprawiu”, „Antifashist”, 14.05.2022) Najbardziej dotknięte są społeczności w zachodniej części kraju w obwodzie Iwano-Frankowskim, Lwowskim i Winnickim, gdzie niszczy się budynki cerkwi, zakazuje się działalności i stosuje się różne szykany.(„Ukraiński Kościół Prawosławny przeżywa nowe prześladowania”, „Prawosławnaja Zhyzn”, 03.03.2022)

(2) Roman Szuchewycz, ukraiński działacz nacjonalistyczny, przewodniczący Krajowej Egzekutywy OUN-B (banderowców) na Generalne Gubernatorstwo, zastępca dowódcy batalionu „Nachtigall”, kapitan 201 batalionu Schutzmanschaft, generał i naczelny dowódca Ukraińskiej Armii Powstańczej, zbrodniarz wojenny. Jest bezpośrednio odpowiedzialny za zaakceptowanie rzezi wołyńskiej na Polakach. Mimo to, jest oficjalnie uznany za jednego ze sławnych Ukraińców. (https://pl.wikipedia.org/wiki/Roman_Szuchewycz#cite_note-2) Do tej pory rząd ukraiński oficjalnie nie przeprosił rodzin pomordowanych ani Polski za tę rzeź.

(3) W 1945 roku prezydent USA Harry Truman wydał dekret o rekrutacji niemieckich specjalistów dla amerykańskiego przemysłu. Łącznie w ramach „Operacji Paperclip” do USA sprowadzono około 700 hitlerowskich naukowców.

(4) Rosyjska agencja atomowa Rosatom odtajniła kwestionariusze niemieckich naukowców, którzy najpierw pracowali dla Hitlera, a po wojnie zostali wywiezieni do ZSRR. Z dokumentów wynika, że fizycy Nikolaus Riehl, Manfred von Ardenne, Heinz Pose, Robert Dopel i laureat nagrody Nobla Gustav Hertz pomogli Stalinowi w skonstruowaniu bomby atomowej. (Michał Skorupka, Rosja. Odtajniono ważne dokumenty. Naukowcy Hitlera pomagali Stalinowi w skonstruowaniu bomby atomowej, 2019)

(5) Józef Stalin był przedstawiony jako autorytet w każdej dziedzinie życia, również w nauce. Ustawowo wprowadzono obowiązek umieszczania odniesień do Stalina w każdym dziele naukowym i literackim. Doprowadzało to często do absurdalnych, bądź też niezwykle zawiłych i wyszukanych fragmentów w pracach dotyczących np. nauk ścisłych, gdzie należało odpowiednio nawiązać do dokonań lub myśli Stalina.

Wyróżnienia w tekście pochodzą od Redakcji SN.