banner

Postscriptum

 

jank.3 1Poprzednie cztery odcinki obszernego artykułu, w którym opisuję historię Instytutu Technologii Materiałów Elektronicznych w latach 90. i późniejszych są opisem sytuacji instytutu, kiedy byłem w nim zatrudniony (1995 – 2014) - najpierw w charakterze kierownika dwóch kolejnych projektów zamawianych, a następnie doradcy dyrektora instytutu. Opublikowane teksty wywołały dość ożywioną dyskusję, która dostarczyła mi wielu dalszych, istotnych informacji, co skłoniło mnie do uzupełnienia opisywanych wcześniej zdarzeń.

Daleki jestem od łączenia (mieszania) zagadnień merytorycznych i polityki, na której mało się znam. Również tu będę skrzętnie tego unikał. Nie mogę jednak nie zauważyć, że w procesie niszczenia ITME obydwie zwalczające się w Polsce siły są dziwnie zgodne. Proces niszczenia instytutu skutecznie rozpoczął minister Janusz Piechociński z rządu PO-PSL Ewy Kopacz.
Znamienna i pouczająca dla mnie jest korespondencja znanego fizyka, pracownika Instytutu Fizyki PAN, prof. Andrzeja Wiśniewskiego, który w ramach dyskusji nad moim artykułem ujawnił, że w lipcu 2017 r. w sprawie ITME grono profesorów skierowało pismo do wiceprezesów Rady Ministrów w zmienionym już rządzie przez Zjednoczoną Prawicę Beaty Szydło: Ministra Rozwoju i Finansów Mateusza Morawieckiego i Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego Jarosława Gowina.
Pismo podpisało dziesięciu znanych naukowców – fizyków, a wśród nich trzech członków PAN. Zwracali oni uwagę na od dwóch lat niewłaściwe zarządzanie instytutem, czego wynikiem są – tu pozwolę sobie na zacytowanie stosownego fragmentu pisma - „W naszej ocenie pozbawione kompletnie merytorycznych podstaw zwolnienia bardzo dobrych naukowców, pozbawianie funkcji niektórych z dotychczasowych liderów grup badawczych, likwidacja całych pracowni, powodując nieodwracalne straty zarówno dla badań podstawowych jak i rozwoju technologii wytwarzania unikalnych w skali światowej materiałów”. Swój apel uczeni kończyli prośbą o szybką i skuteczną interwencję.

Odpowiedzi na to pismo udzielił z upoważnienia Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego, podsekretarz stanu Piotr Dardziński. Wynika z niej, że nie podziela on niepokoju uczonych i nie odnosi się do niego. Odpowiedź jest krótka i zawiera dwa wątki. Pierwszy, że zmiany kadrowe należą do kompetencji dyrektora instytutu i są nadzorowane przez Ministra Rozwoju i Finansów. Drugi, że w kompetencjach Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego leży ocena poziomu naukowego instytutu i jakości prowadzonych w nim prac. To wszystko.
Widocznie sprawy, z którymi zwracali się do ministra nauki uczeni, w niczym nie zagrażały poziomowi naukowemu instytutu i jakości prowadzonych w nim prac. Takiej zależności podsekretarz stanu P. Dardziński nie zauważył. Wkrótce zresztą przeszedł z ministerstwa do nowo tworzonej przez ministra nauki Sieci Badawczej Łukasiewicz na stanowisko prezesa Centrum.

Biorąc pod uwagę treść i ducha pisma do profesorów - fizyków, chcę wierzyć, że przejście to miało na celu nie zajęcie intratnego z punktu widzenia finansowego stanowiska, a wyłącznie realizację misji, jaką pomysłodawca Sieci, minister Jarosław Gowin, dla niej przewiduje:
„prowadzenie badań aplikacyjnych i prac rozwojowych, a w uzasadnionych przypadkach także badań podstawowych, w tym na rzecz obronności i bezpieczeństwa państwa, szczególnie ważnych dla realizacji: a) polityki gospodarczej i innowacyjnej państwa określonej w strategiach rozwoju, b) polityki naukowej państwa” (z ustawy o Sieci Badawczej Łukasiewicz, z dn.21.02.19).

Jestem już uodporniony na tego typu sformułowania, w tym także na określenie „gospodarka oparta na wiedzy”. Zbyt często są powtarzane, a niewiele za nimi realnego stoi. Jest jednak coś, co w tym projekcie zaskoczyło mnie i przyznam się, spodobało mi się. Powołana przy Centrum Sieci Rada Centrum Łukasiewicz złożona jest z wiceministrów ważniejszych resortów, w tym głównie resortów związanych z gospodarką. To warte jest, moim zdaniem, odnotowania i pozytywnej oceny. Czyżby rzeczywiście zależało komuś na przybliżeniu możliwości badawczych instytutów do potrzeb gospodarki?

W poprzednich odcinkach moich wspomnień dotyczących prowadzenia prac badawczych na potrzeby gospodarki jako zasadniczy niedostatek wymieniałem brak określania potrzeb tematów ważnych dla gospodarki, którymi powinna zajmować się nauka. Następna kwestia, to kto takowe potrzeby powinien generować. Moim zdaniem, określać ich nie powinny instytucje naukowe. Naukowcy mogą jedynie podpowiadać istniejące możliwości i szanse realizacji określonych zadań. Ważne z punktu widzenia gospodarki potrzeby opracowań naukowych powinny wypływać ze strony ośrodków gospodarczych.

Wydaje się, że w tym względzie zaproponowana w projekcie Sieci organizacja tę funkcję spełniała. Grono wiceministrów ds. innowacji w głównych resortach powinno wiedzieć, jakie są potrzeby w tym zakresie, jaką im nadać rangę i kolejność realizacji.
Rzeczywiście taką funkcję tej radzie ustawa przypisuje. Jest ona na tyle satysfakcjonująca, że wiele innych mankamentów ustawy można na tym etapie odłożyć. Zaliczyłbym do nich:
1. Zapis dotyczący powoływania dyrektorów. Dyrektor instytutu Sieci powinien nie tylko mieć co najmniej stopień doktora nauk technicznych, ale i być specjalistą w jednym z zasadniczych kierunków nauki, w których instytut prowadzi badania.
2. Powoływanie w instytutach rad. Powinno powołać się rady naukowe i zapewnić im odpowiedni w tym celu skład osobowy i kompetencje.
Mimo, że są to sprawy niezwykle ważne, można je sobie darować, przynajmniej na razie. W przyszłości, w miarę potrzeb, można będzie - miejmy taką nadzieję - ustawę modyfikować. Także do innych dziwnych ustawowych uprawnień Sieci należy się odnieść i jeszcze do nich powrócę.

Ambitne zapisy

Sieć Badawcza Łukasiewicz powstała w kwietniu 2019 r. i z litery prawa włączyła do swego składu większość instytutów badawczych. Minęły zatem już dwa lata jej działalności. Załóżmy, że na rozruch i sprawy organizacyjne Centrum przeznaczymy rok. W takim razie od co najmniej roku powinniśmy obserwować wzmożoną działalność nie tylko Centrum, ale także instytutów składowych Sieci. Spodziewać się już należy istnienia listy potrzeb na opracowania naukowe dla różnych resortów, tworzenia programów badawczych, a do ich realizacji powoływanie konsorcjów złożonych z różnych instytutowych zespołów badawczych.

Jako emeryt, można rzec z nudów, zacząłem szukać w Internecie informacji o pracach Rady Sieci Łukasiewicz i utworzonym przez nią, zgodnie z zadaniem wyznaczonym przez ustawę, wykazie krajowych potrzeb na opracowania naukowe. Może nie wszystkie są utajniane. Potrzeb dla wojska, z tego powodu, znaleźć nie spodziewałem się. Nie miałem racji. Wykazu potrzeb na opracowania naukowe co prawda nie znalazłem, ale znalazłem za to list intencyjny MON – Sieć Badawcza Łukasiewicz (https://ilot.lukasiewicz.gov.pl/lukasiewicz-rozpoczyna-wspolprace-z-mon/) zawierający zapotrzebowania na prace badawcze dla wojska. Zdaje się jednak, niestety, że była to inicjatywa nie Rady Sieci, a MON. List przeczytałem z uwagą. To bardzo interesująca lektura.

Jako elektronik i były wojskowy pracownik Wojskowej Akademii Technicznej, natychmiast zwróciłem uwagę na co najmniej jeden z zawartych tam tematów. Przytoczę w całości ten fragment listu intencyjnego:
„Łukasiewicz z MON będzie pracował nad technologią tranzystorów na bazie azotku galu dla zastosowań wojskowych. Celem projektu jest opracowanie technologii związanych z rozwojem wielopasmowych radarów tj. technologii produkcji tranzystorów mocy w pasmach UHF, L, S, C i X oraz technologii wykonywania układów MMIC w paśmie X. Projekt może zapewnić polskiej armii samowystarczalność w dziedzinie techniki radarowej i łączności bezprzewodowej. Stanowi to jeden z podstawowych elementów bezpieczeństwa Państwa. Polskie mikrofalowe tranzystory dla radarów i łączności radiowej”.

Jestem pełen uznania dla Pana Ministra Obrony Narodowej i dla współpracujących z nim specjalistów elektroników za wpisanie tego tematu. To strzał w dziesiątkę.
W przytoczonym powyżej fragmencie listu intencyjnego podkreśliłem sprawy techniczne. Jeszcze ważniejsza jest możliwość wyposażenia naszej armii w odpowiedni sprzęt radarowy i łączności oraz samowystarczalność w zakresie tych technik. To wielkie wyzwanie dla polskiej nauki. Czy do udźwignięcia?

Koło wynaleziono wcześniej

Nie wiem, czy sygnatariusze listu intencyjnego wiedzą, że nie są pierwszymi, którzy tematykę opracowania tranzystorów mikrofalowych w Polsce podejmują. Wspomniałem w jednej z poprzednich części swoich wspomnień (Od nauki do przemysłu, SN 5/20) o identycznej próbie w 2014 r. Opisałem tam zorganizowanie swoistego rodzaju konkursu, polegającego na zleceniu identycznego opracowania trzem różnym jednostkom badawczym. Rzeczywiście był to wyjątkowy przypadek. Ani wcześniej, ani później o podobnym nie słyszałem. Za autora tego pomysłu powszechnie uważa się dyrektora Departamentu Innowacji ARP (Agencji Rozwoju Przemysłu) Romualda Zadrożnego. Nie wiem, ale z pewnością działał w porozumieniu z przedstawicielami nauki, wojska, a na pewno przemysłu (firm Bumar lub już PIT-RADWAR S.A. – producentów radarów).
Pomysł R. Zadrożnego uważałem za niezwykle trafny, biorąc pod uwagę maksymalne skrócenie czasu przeznaczonego na wykonanie opracowania i możliwość wyboru instytucji najbardziej przydatnej, bo najlepiej przygotowanej do jego wykonania. Metoda ta pozwala też ewentualnie zaangażować do wykonania zadania specjalistów z więcej niż jednej instytucji.

Zadanie polegało na wykonaniu półprzewodnikowej struktury GaN/AlGaN mikrofalowego tranzystora dużej mocy na pasmo X. Wybrany sposób postępowania sugerował, że wykonanie mikrofalowego tranzystora traktowano jako rzecz niezwykle ważną i potrzebną. Tylko takie tematy warte są równoległego uruchomienia (przynajmniej wstępnych ich etapów) w więcej niż jednej instytucji badawczej. ARP wytypowała trzy zespoły z: ITME, ITE i Wydziału Elektroniki Politechniki Wrocławskiej, by zademonstrowały swoje możliwości, wykonując modelowe przyrządy zgodnie z posiadaną wiedzą i technologią.
Ocena opracowań wykonana przez niezależną instytucję nie pozostawiała wątpliwości. Tylko tranzystor opracowany w ITME działał poprawnie i spełniał wymagania zleceniodawcy. Drugi, opracowany w PWr. miał gorsze parametry, a ponadto nie wszystkie procesy wykonane zostały w zespole, któremu powierzono zadanie. Tranzystor trzeci, opracowany w ITE nie działał. Obecnie wiedząc, że zagadnienie wykonywania w Polsce mikrofalowych tranzystorów powraca, chcę zagadnieniu temu poświęcić nieco więcej uwagi.

Już tradycyjnie, w ITME, dysponując nowoczesną aparaturą technologiczną, podejmowano prace w zakresie ambitnej i współcześnie rozwijanej na świecie tematyki. Dotyczyło to również tranzystorów HEMT (High Electron Mobility Transistor) opartych o epitaksję ze związków GaN/AlGaN. Szczególnie doskonałą konstrukcją okazały się przyrządy, w których epitaksję warstw GaN/AlGaN wykonano na podłożach SiC (Piotr Caban et al. „The influence of substrate surface preparation on LP MOVPE GaN epitaxy on differently oriented 4H-SiC substrates” Journal of Crystal Growth 310, (2008) 4876–4879.). Miały one dość złożoną technologię wykonania, ale za to doskonałe parametry termiczne i nadawały się do wytwarzania promieniowania mikrofalowego dużej mocy. Pojawiły się one w latach 90. i zrewolucjonizowały przede wszystkim technikę radarową. Nic dziwnego, że tranzystory tego typu są w dalszym ciągu bardzo drogie, a niektóre z nich nawet obecnie niedostępne.

Pierwsze najważniejsze prace dotyczące technologii epitaksji warstw GaN/AlGaN na szafirze rozpoczęto w ITME w 2006 r. Docelowo podłoża szafirowe ze względu na niską przewodność cieplną nie mogły być stosowane, jednak doświadczenia zdobywane przy tej epitaksji mogły być z powodzeniem przenoszone na epitaksję na podłożach z SiC.
Wkrótce podjęte zostały badania nad hodowlą kryształów z węglika krzemu i można było rozpocząć próby epitaksji na tych podłożach.
Jak z powyższego wynika, pracownicy ITME byli merytorycznie przygotowani do wzięcia udziału w zorganizowanym przez ARP konkursie.
Projekt tranzystora, a także technologię całej konstrukcji opracował dr hab. Lech Dobrzański. Warstwy epitaksjalne na podłożach z węglika krzemu i szafiru wykonane zostały w zespole dr. Włodzimierza Strupińskiego, a konieczne procesy elektronolitografii wykonał zespół dr. Andrzeja Kowalika. Opracowane tranzystory pracowały w pasmach S i X, a uzysk tranzystorów o właściwych parametrach wynosił ok. 70% (otrzymano ok. 3000 dobrych przyrządów z jednej płytki o średnicy 2”). To nie wszystko. Stwierdzono, że statystyki pomiarów stałoprądowych i mikrofalowych mają na tyle małe odchylenia, że możliwa jest realizacja układów scalonych. Wkrótce taki układ został opracowany (Lech Dobrzeński i in., „Monolityczny mikrofalowy układ scalony GaN/AlGaN”, Elektronika 6, (2015) 6-9.)

…ale nie jeździ

Zapewne zapytacie Państwo co było dalej? Niewiele. Tranzystor jako przyrząd w zamkniętej postaci nie powstał. Zdaję sobie sprawę z tego, że od struktury tranzystora do jego postaci szczelnie zamkniętej w obudowie, z kontaktami i wyprowadzeniami elektrod, jest dość daleka droga, ale pierwszy najważniejszy krok został wykonany. Pytałem głównych jego twórców, doktorów Dobrzańskiego i Kowalika, jakie były szanse na powodzenie tego opracowania. Zdecydowanie twierdzili, że duże.
Oczywiście wykonywano w Polsce cały szereg radarów. Potrzeba było do nich wiele tranzystorów o różnych parametrach. Może nie wszystkie były w naszym zasięgu w najbliższym czasie, ale większość tak. Rzecz w tym, że tej szansy nie wykorzystano. Trudno dociec dlaczego. Krążących na ten temat informacji (właściwie plotek) nie będę powtarzał. Nie mam żadnych podstaw uważać je za prawdziwe. W każdym razie dyr. R. Zadrożny w 2015 w ARP już nie pracował, a dr Z. Łuczyński nie tylko przestał pełnić funkcję dyrektora ITME, ale także stracił tam miejsce pracy.

Podpisany list intencyjny utwierdza nas w jednym. Zapotrzebowanie naszego przemysłu na tranzystory mikrofalowe nie zniknęło. Potrzebne są nadal. Niestety, minęło (zostały stracone) co najmniej sześć lat. Nie tylko. Dawny ITME, w którym powstał projekt i struktura tranzystora mikrofalowego, już nie istnieje. To co zostało, włączone do nowo powstałego w Sieci Instytutu Mikroelektroniki i Fotoniki, mało przypomina działające w 2014 r. zespoły technologiczne ITME. Zostały one bowiem zdekompletowane i organizacyjnie rozproszone.

Jakie są więc perspektywy podjęcia w Sieci i zrealizowania programu budowy potrzebnych tranzystorów do budowanych dla armii radarów? Jestem przekonany, że w tym celu należy podążać utartą w badaniach światowych drogą epitaksji GaN na podłożach z SiC i wykonania struktury przestrzennej tranzystora za pomocą technologii elektronolitografii. Jeżeli tak, to do budowy tranzystora powinno się niezbędnie zaangażować pracujących jeszcze w IMiF dwóch wspomnianych już wcześniej specjalistów: dr. hab. L. Dobrzańskiego i dr. A. Kowalika. Pozostaje jeszcze niebanalny problem epitaksji warstw GaN na SiC, ale dr W. Strupiński już został zwolniony z pracy w Instytucie.

List intencyjny został podpisany w lipcu 2020. Można na to patrzeć dwojako: „to jeszcze nawet nie rok”, albo inaczej: „to już prawie rok”. Nie wiem, z jakiej perspektywy patrzy się na ten problem w Sieci, ale o ile wiem, wspomniani wyżej doktorzy nie mają wyznaczonych żadnych nowych zadań dotyczących tej problematyki. Panie Ministrze Obrony Narodowej, może warto ustalić jakieś harmonogramy prac dotyczących intencji zawartych w podpisanym liście. Tak na wszelki wypadek.

Utworzono, aby zlikwidować

Będąc, jak to się często mówi, przy głosie, chcę spojrzeć na problem Sieci Łukasiewicz z jeszcze innej strony. Jednocześnie pragnę się zastrzec, że byłbym szczęśliwy, gdybym nie miał racji. Mogę także solennie obiecać, że w dowolnym czasie i dowolnym miejscu odwołam (odszczekam) to, co dalej napiszę, jeżeli ktokolwiek udowodni mi, że się mylę, lub wyniknie to z działania Sieci i jego instytutów. Otóż uważam, że zawarta w ustawie frazeologia dotycząca celów powstania Sieci, jest tzw. zasłoną dymną.
Zasadniczym zadaniem Sieci Łukasiewicz jest rozwiązanie problemu instytutów badawczych głównie poprzez ich likwidację.

Skąd tak radykalny (i dla mnie nawet niespodziewany) wniosek:
1. Tak sformułowany problem istnieje od dawna. Wiele zabiegów było podejmowanych, by likwidować instytuty badawcze, a przynajmniej zmniejszyć ich liczbę. Na przeszkodzie stał fakt, że do likwidacji instytutu, podobnie jak do jego powołania, potrzebne było rozporządzenie Rady Ministrów RP.
2. Art. 40 Ustawy o Sieci Badawczej Łukasiewicz wprowadza możliwość tworzenia nowych instytutów badawczych w Sieci poprzez połączenie lub podział instytutów już istniejących. Co ważniejsze, wprowadza także możliwość likwidacji obecnie istniejących w Sieci instytutów. Wystarczy w tym celu uchwała Rady Centrum Łukasiewicz podjęta na wniosek Prezesa (Art. 44 ustawy).
Do zastosowania tak drastycznych rozwiązań wystarczy przeprowadzona przez Prezesa analiza, która wykaże, że (cytuję za ustawą) „jest to uzasadnione merytorycznie, organizacyjnie lub finansowo, w szczególności jeżeli instytut Sieci osiąga ujemne wyniki finansowe lub nie realizuje celów określonych w rocznych planach działalności”.
3. Wskazują na to dotychczasowe działania Prezesa i Rady Centrum Łukasiewicz. Organy te wielokrotnie już realizowały zadania wynikające z art. 40. Nie udaje się natomiast znaleźć uchwał, które dotyczyłyby pierwszego, zasadniczego zadania Rady: „coroczne wyznaczanie kierunków działalności Sieci oraz - w ramach tych kierunków - tematyki projektów badawczych realizowanych przez Centrum Łukasiewicz i instytuty Sieci” (art.19 ust.1, pkt.1 ustawy).
4. Wskazuje na to również inercja w odniesieniu do podjęcia zadań wynikających z podpisanego z MON listu intencyjnego dotyczącego budowy tranzystorów mikrofalowych i innych zawartych tam tematów. To w końcu realne i pilne potrzeby naszej gospodarki, które instytuty Sieci powinny podejmować bezzwłocznie. To także zamówienia MON na potrzeby obronności kraju, za którymi prawdopodobnie mogą stać niemałe pieniądze.

Zamiast elektroniki - rynek nieruchomości

Na zakończenie chcę bliżej ustosunkować się do danego w pkt. 2 uzasadnienia mojej kontrowersyjnej tezy. Łatwo mi to przyjdzie, gdy posłużę się przykładem ITME. Pod hasłem ITME w Internecie znajduje się zapis: „1 października 2020 roku na mocy Uchwały Nr 10/2020 Rady Centrum Łukasiewicz (z dnia 18 września 2020 r.) nastąpi połączenie dwóch instytutów Sieci Badawczej Łukasiewicz: Instytutu Technologii Elektronowej (Łukasiewicz - ITE) oraz Instytutu Technologii Materiałów Elektronicznych (Łukasiewicz - ITME). W wyniku połączenia utworzono Łukasiewicz - Instytut Mikroelektroniki i Fotoniki (Łukasiewicz-IMiF)”.
A więc powstał nowy instytut (Łukasiewicz IMiF) nie na mocy uchwały Rady Ministrów (jak to sugerowane jest w art. 39 ustawy), a na skutek uchwały Rady Centrum.

Wszystkim, którzy powiedzą mi, że instytut ten powstał na skutek połączenia dwóch instytutów ITE i ITME, spieszę wyjaśnić, że nie do końca. Jeżeli chodzi o ITME, to praktycznie instytut ten został zlikwidowany:
1. W nazwie nowego instytutu nie ma haseł ani „technologia” ani „materiały”.
2. Zakres działalności nowego instytutu, gdy chodzi o „technologię materiałów”, został tak ograniczony, że nie można mówić o jakimkolwiek rzeczywistym przejęciu funkcji badawczych byłego ITME przez nowo powstały IMiF.

Z zakresu badawczego ITME w związku z odejściem kluczowych specjalistów lub nienaprawianymi awariami aparatury w IMiF zabrakło przede wszystkim zespołów zajmujących się technologią materiałów:

1. wytwarzania krzemu i nanoszenia warstw epitaksjalnych o zadanych parametrach zgodnie z specyficznymi wymaganiami odbiorców na płytkach krzemowych,
2. wytwarzania związków półprzewodnikowych w tym fosforków (np. InP), oraz warstw epitaksjalnych z tych związków,
3. wytwarzania ceramiki przezroczystej (np. YAG) i szerokoprzerwowego półprzewodnika SiC.

Zniknęły także zespoły charakteryzacji materiałów i ich zastosowań (projektowanie i wytwarzanie podzespołów elektronicznych: diod, tranzystorów i mikroprocesorów oraz fotonicznych: laserów półprzewodnikowych i diod elektroluminescencyjnych).
Nawet wybudowane dużym kosztem (ponad 40 mln zł) Centrum Grafenu i Innowacyjnych Nanotechnologii nie pracuje. Wstawione do Centrum przemysłowe urządzenie do epitaksji grafenu na płytkach SiC zakupione przez spółkę Nanocarbon zostało poważnie uszkodzone. Zdaje się, na skutek niewłaściwej obsługi. Obecnie chyba trwa dochodzenie ABW w tej sprawie.
O wielu tych zagadnieniach pisałem wcześniej* i nie chcę już do nich tu powracać.

Zaniechanie w IMiF tematyki uprawianej w ITME wynika jasno z innego faktu. Wśród wymienionych branż, które mają być przedmiotem zainteresowania w nowym instytucie (Łukasiewicz IMiF), nie ma ani jednej, w której znajdowałoby się hasło „technologia materiałów”. Nie ma tam materiałów ani dla elektroniki, ani dla fotoniki (optoelektroniki). Dla mnie jest to równoznaczne z likwidacją ITME i tego, co stanowiło istotę jego istnienia.

To zastanawiające, dlaczego ten instytut, będący zawsze na czele listy rankingowej ośrodków naukowych w Polsce, którą corocznie publikuje Scimago Institutions Rankings (www.scimagoir.com ), został jako pierwszy zlikwidowany. Jakie fatum nad nim zawisło?

Lista branż, którymi zamierza zajmować się instytut Łukasiewicz IMiF, zawiera jedno zupełnie nieprzystające do reszty (także do zainteresowań ITE i ITME) hasło: „obsługa rynku nieruchomości”. Cóż ta branża może oznaczać i jak być służebna wobec głównego celu, dla jakiego powstał instytut: „prowadzenie badań aplikacyjnych i prac rozwojowych…?
Zagadnienie nieco się wyjaśnia, gdy weźmie się pod uwagę specjalizację dyrektora instytutu. Nowy dyrektor Łukasiewicz – IMIF, dr inż. Bolesław Kołodziejczyk, był wcześniej dyrektorem Działu Badań Rynkowych i Doradztwa w Cresa Polska (polskiego oddziału amerykańskiej firmy specjalizującej się w dostarczaniu kompleksowych rozwiązań w zakresie nieruchomości). Jak widać, nowy dyrektor nigdy w życiu nie miał do czynienia z elektroniką lub fotoniką. Jednak przy takiej specjalizacji i terenach, jakimi dysponuje byłe ITME, można zakrzątnąć się przy zupełnie innym, naprawdę niezłym interesie.

Sięgam pamięcią wstecz i stwierdzam, że już kiedyś tak było. W latach 90., gdy upadał przemysł elektroniczny PRL, III RP uwłaszczyła zarząd powstałego wcześniej CEMAT-u, (jak zresztą i inne) na zgromadzonych tam dobrach: terenach, budynkach i aparaturze. Zarząd CEMAT-u, jako ich właściciel, zarządzał nimi, tj. najczęściej wynajmował je potrzebującym. Było to zajęcie dość intratne. Pamiętam te „wypasione służbowe bryki”, jakimi przyjeżdżali dyrektorzy CEMAT-u czasami do tzw. pracy. Nie do wiary, ale czyżby miało się w jakiś sposób to powtórzyć?

***
Obecny minister Edukacji i Nauki, prof. Jarosław Czarnek, nie był pomysłodawcą Sieci Łukasiewicz. Otrzymał to „kukułcze jajo” w spadku po ministrze Jarosławie Gowinie, który w ten sposób zamierzał zreformować instytuty badawcze. Niestety odszedł. Nie czekał na rezultaty swojej reformy.
Niniejszym zwracam się do Pana Ministra Czarnka z prośbą. Zamysł Sieci Łukasiewicz realizuje się i trwa. Chcąc nie chcąc, Pan jako Minister Edukacji i Nauki jest za niego odpowiedzialny, bowiem Sieć Łukasiewicz i wszystkie jego instytuty Panu podlegają. Może dałoby się jakoś spowodować, by moje czarnowidztwa się nie spełniały.

Na koniec desperacko apeluję do Prezesa PiS - wicepremiera Jarosława Kaczyńskiego. Pańskiego brata uważałem za Męża Stanu. Wiele wskazuje na to, że Pan stara się podążać tym śladem. To, co dzieje się nauce, a w szczególności w instytutach badawczych, ma miejsce w czasie sprawowania władzy przez partię, której Pan przewodzi. Czy tak być musi?
Zdzisław Jankiewicz

* Jest to piąta, ostatnia część wspomnień prof. Zdzisława Jankiewicza związanych z pracą Autora w ITME, obserwatora przez ostatnich ponad 20 lat wzrostu pozycji naukowej znaczącego dla polskiej nauki i gospodarki instytutu oraz jego niszczenia przez organ założycielski. Pierwsza część - Byłem pracownikiem ITME (1) - ukazała się w numerze 2/21 SN; druga – Byłem pracownikiem ITME (2) - w numerze 3/21 SN, trzecia - Byłem pracownikiem ITME (3) w numerze 4/21 SN, a czwarta – Byłem pracownikiem ITME (4) - w numerze 5/21 SN.

Całość wspomnień poświęconych ITME można czytać na blogu Autora – https://zdzislawjankiewicz.pl

Śródtytuły pochodzą od Redakcji.