Na sześciu sesjach tematycznych zastanawiano się nad globalizacją i jej skutkami, zwłaszcza kryzysem światowym – jego przyczynami i możliwymi sposobami wyjścia z niego. Omawiano także tzw. rynki wschodzące, przedstawiając obraz gospodarczy państw tworzących nowe centrum świata.
Prof. Jerzy Kleer, który wygłosił referat prowadzający do dyskusji, przedstawił etapy globalizacji począwszy od 1870 roku, wskazując, iż obecne ekonomiczne problemy świata powstały w latach 50. XX wieku, kiedy został zerwany związek dolara ze złotem, jego kursy stały się płynne, co zaczęło napędzać inflację. Nawiązał też do mitów ekonomicznych, m.in. paradygmatu jednej trajektorii rozwoju dla całego świata i tezy dotyczącej wolnego rynku.
Nawiązał też do głoszonej wcześniej tezy**, iż ekonomia zbyt mało poświęcała dotąd uwagi procesom kulturowym i społecznym oraz zauważył, iż wolny rynek nie zapewnia możliwości realizacji długofalowego rozwoju – tu potrzeba wsparcia państwa, które winno nakreślać strategię rozwoju. Tymczasem obecnie państwa są słabe, a na globalnym rynku liczą się tylko mocarstwa, koncerny, instytucje finansowe i agencje ratingowe. Wszyscy oni mają jednak różne interesy, stąd istotne jest na ile państwa – chcąc realizować własne strategie - muszą uwzględniać interesy tych graczy, a na ile mogą uwzględniać specyfikę własnej gospodarki i kultury. Jakie zasady mają charakter uniwersalny, a jakie – specyficznie państwowy?
W dyskusji, jaka się wywiązała po tym wystąpieniu wskazywano powszechnie na konieczność nowego podejścia do gospodarki. Najmocniej wyraził to prof. Lech Zacher wskazując, iż narracja ekonomiczno - publicystyczna jest obecnie bezradna, bo ciągle trzymamy się pojęć, terminów i rozumowań tradycyjnych. Tymczasem rzeczywistość zmieniła się dość radykalnie. Potrzebna jest nowa wiedza, której nie ma. Państwo, rynek – te kategorie dzisiaj oznaczają coś innego niż kiedyś. Potrzebne są nawet nowe interpretacje pojęć państwa i rynku. Może ujęcie systemowe nie jest trafne? Może sami narzucamy jakieś spojrzenie, które jest nieadekwatne do sytuacji, co świadczy o naszej słabości poznawczej? Chcemy np. ulepszyć świat, ale może jest on taki, że wytwarza bańki, itp., a my zaklinamy rzeczywistość? Może nasze myślenie o obecnym świecie jest myśleniem magicznym? Świat składa się z podmiotów, które miały różne starty i różnie się rozwijały i ta różnorodność będzie dalej istnieć. Są różne racjonalności, stąd dążenie do ujednolicenia wszystkich państw, społeczeństw, to droga błędna. Może trzeba patrzeć na wszystko bardziej cybernetycznie niż ekonomicznie?
Do refleksji o przyszłości świata powrócono po analizach obecnego kryzysu, który to wątek zdominował dyskusję po wszystkich dziewięciu referatach.
Prof. Juliusz Kotyński, omawiając globalizację finansową wskazywał na to, że głównym źródłem ryzyka systemowego stały się nierównowagi płatnicze, osłabiające globalny system finansowy. Państwo, którego dług przekracza 90% PKB nie jest w stanie wyjść o własnych silach z tak dużego zadłużenia, czyli nie wiadomo jak się potoczą losy strefy euro, której średni dług zbliża się do tej granicy (85-90%), o Grecji już nie mówiąc, skoro jej dług to 160% PKB.
Zatem stoimy na gruncie, który w każdej chwili może się zawalić, bo trzeba mieć na uwadze, że najlepszym sposobem likwidacji długów jest wojna. Nie ma więc powrotu do Unii Europejskiej takiej, jaka była, a wychodzenie z kryzysu będzie bardzo długie.
W najlepszym wypadku będzie to stracona dekada, która ukształtuje obraz XXI wieku, o czym mówił prof. Witold Orłowski. Podkreślił, iż świat już od kilku dekad ulega wielkim zmianom – poprzedni kryzys spowodował, iż centrum gospodarcze świata przesunęło się z Europy do USA, obecnie zaś przesuwa się z USA do Azji, w której skumulowane są nadwyżki kapitału.
Nierozwiązanym problemem jest dług światowy – 4-krotnie większy niż dochód świata, zatem osiągnięcie ścieżki trwałego rozwoju będzie polegać na obniżeniu ryzyka zadłużenia, a to jest możliwe na trzy sposoby.
Pierwszym są masowe bankructwa, jak w latach 30. XX w. Kosztem jest zapaść gospodarcza, spadek PKB np. o 30% jak w USA w latach 30. Obecnie państwo przejęło większą część długów sektora bankowego, więc nie doszło do wielkiego załamania gospodarczego, ale tym samym to państwo, nie banki, jest narażone na ryzyko bankructwa. Zatem koszt takiego rozwiązania może być wysoki, jeśli pamiętać, że konsekwencją spoleczno – polityczną kryzysu w latach 30. był faszyzm.
Jak będzie? - pewnie wystąpi kombinacja wszystkich tych trzech metod wychodzenia z kryzysu, gdyż błędy popełniali wszyscy: banki (których zysk tylko w 3% pochodził z ich działalności, a w 97% ze spekulacji), rządy, sektor prywatny. Generalnie jednak kryzys wywołały „biblijne wady ludzkiej natury”, czyli chciwość.
A teraz – same nieprzyjemne rzeczy przed nami: niestabilność finansowa, bankructwa, nieoczekiwane zdarzenia, bo jakie będą kolejne fazy kryzysu – nie wiadomo. Na pewno nastąpi zmniejszenie roli państwa, bo obietnice, jakie składało państwo zachodnie w połowie XX wieku są nie do zrealizowania, trzeba je będzie teraz zweryfikować. Zwłaszcza, że oprócz kryzysu mamy wielkie zmiany demograficzne (starzenie się społeczeństw Zachodu, bombę demograficzną w Afryce), malejące zasoby surowcowe i ocieplenie klimatu, które może skutkować katastrofą maltuzjańską w Afryce, czyli głodem. I rozwój technologiczny też może zwolnić.
Będziemy zatem mieć gigantyczną zmianę rozkładu sił na świecie – Chiny i Indie wracają bowiem na swoje miejsce, które – kaprysem historii – utraciły w XIX wieku. Ale kraje Wschodu też będą mieć problemy z równowagą ekonomiczną m.in. z powodów kulturowych, co spowoduje wzrost napięcia społeczno – politycznego i możliwy wybuch społeczny (trudność pogodzenia autorytarnej i konfucjańskiej kultury Wschodu z wolnością osobistą i gospodarczą, jaką niesie kultura Zachodu i współczesny kapitalizm).
Czy współczesny kapitalizm zatem jest błędem systemowym, czy wypadkiem przy pracy? – pytał prof. Mikołaj Lipowski. Też nie wiadomo, choć prof. Orłowski zapewniał, iż kapitalizm jest naturalnym stanem aktywności ludzi, acz może mieć różne oblicza.
Prawie wszystko jest niewiadome, ale największą niewiadomą są konsekwencje społeczno - ekonomiczne tego, co „sknocili” ekonomiści – los przyszłych pokoleń. Ruch „oburzonych” pokazuje, iż młodzi są świadomi, że to oni będą spłacać długi pokolenia rodziców. Bo za każdym kryzysem kryje się odpowiedzialność i krzywda ludzi – podkreśliła prof. Irena Wojnar, a gospodarka to nie tylko gromadzenie dóbr, ale i sposób ich podziału. Uprawianie hazardu moralnego – ta pokusa nadużycia i nadzieja, że w przypadku niepowodzenia zawsze ktoś hazardzistę uratuje – musi się skończyć. Bo jak długo można budować gospodarkę światową nie płacąc za pracę? Jak długo można zawłaszczać cudzy dorobek, przekraczać wszystkie bariery zrównoważonego rozwoju? (Lesław Michnowski).
Mechanizmy ekonomii muszą ulec zmianie (prof. Józef Zegar), a konkurencja musi być zamieniona na współpracę. Choćby z powodu kończących się zasobów naturalnych (także braku gleby pod uprawy), czy zmian klimatycznych.
Anna Leszkowska
* tytuł książki prof. Witolda Orłowskiego
**http://www.sprawynauki.edu.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=2011:zaklete-koo&catid=306&Itemid=30