W Akademii Leona Koźmińskiego w Warszawie 16.05.19 odbyła się konferencja naukowa poświęcona stworzeniu i wprowadzeniu do polskiej gospodarki 25 lat temu "Strategii dla Polski" autorstwa prof. Grzegorza Kołodki. Konferencję otworzył gospodarz uczelni, prof. Andrzej Koźmiński, którego wystąpienie publikujemy poniżej.
Przypadła mi dziś w udziale rola otwierającego obrady czyli odźwiernego. Odźwierny powinien pokłonić się gościom i powitać ich, co niniejszym czynię. Jako stary odźwierny szczególnie witam Profesora Kieżuna. Na tym w najczęściej rola odźwiernego w teatrze się kończy. Ale różne bywają scenariusze. Na przykład w Makbecie znajdziemy następujący opis roli odźwiernego: „odźwierny śmiesznie się gramoli przy bramie, gada niby złośliwie”. Postanowiłem pójść przez chwilę tą drogą w granicach czasowych teatralnego epizodu.
Zacznę od wyrażenia podziwu dla „Strategii dla Polski”. Ta koncepcja zadziałała. Ale to sytuacja absolutnie wyjątkowa. I dlatego interesuje mnie przede wszystkim pytanie: jak to było możliwe? Jaki układ instytucjonalno-personalny i zapewnił jej sukces? Jakie były mechanizmy zarządzania rozsądną zmianą? To według mnie znacznie ciekawsze i ważniejsze, aniżeli znana treść i bilans efektów.
Na tle tego stwierdzenia rodzi się fundamentalne pytanie: czy da się dzisiaj powtórzyć Strategię dla Polski? Aby na nie odpowiedzieć, trzeba zdać sobie sprawę z tego, że wszystkie trzy słowa składające się na ten koncept mają dziś zupełnie inne znaczenie niż 25 lat temu.
Pojęcie strategii zmieniło swoje znaczenie radykalnie w ciągu ostatnich 25 lat. W warunkach uogólnionej niepewności politycznej, geopolitycznej, technologicznej, rynkowej przestało się odnosić do konkretnych przedsięwzięć biznesowych, a jedynie do ogólnych koncepcji tworzenia i przechwytywania wartości. Całkowitym anachronizmem wydają się koncepcje „narodowych czempionów” itp., zwłaszcza kontrolowanych przez państwową biurokrację. Vide - nieszczęśliwy, choć kolosalnie kosztowny francuski romans z elektroniką, czy włoska Cassa Per il Mezzogiorno.
Małe słówko „dla” także zasługuje na uwagę we współczesnych realiach społeczno-politycznych. Oznacza ono, że ktoś (eksperci) przygotował dla kogoś (społeczeństwa, narodu) strategię do zrealizowania. Kojarzy mi się to z tytułem, bo nie z treścią, niegdysiejszego filmu Stanisława Lenartowicza „Pigułki dla Aurelii”. Otóż Aurelia nie chce pigułek, chce wyłącznie cukierków. Aurelia nie wierzy lekarzom ani farmaceutom, którzy przekonują, że w dłuższym czasie cukierki szkodzą. Aurelia skłania się ku antyszczepionkowcom i płaskoziemcom. I to ona decyduje. Nie chce, by elity przygotowywały dla niej pigułki. Aurelia sama wie lepiej, trzeba tylko prawidłowo odczytać jej życzenia.
Także i pojęcie „Polska” ma dziś zmienione znaczenie. Bez względu na taką czy inną retorykę, międzynarodowe, a nawet globalne łańcuchy zaopatrzenia funkcjonują i zacieśniają się realnie, podobnie jak międzynarodowe (a zwłaszcza europejskie) sieci wzajemnie wiążących zobowiązań. Polska nie jest dziś w stanie samodzielnie określić swojej strategii (a ściślej - długofalowych programów) w takich kluczowych obszarach jak: energia, transport, ochrona środowiska, polityka handlowa czy finansowa. Drogą są multilateralne negocjacje. Bełkotliwych, a zwłaszcza chełpliwych, monologów nikt poważny słuchać nie będzie.
Na koniec ośmielę się powtórzyć raz jeszcze pytanie, które zadałem 25 lat temu: „Kto zrealizuje Strategię dla Polski?”. Nie widać tego demiurga ani w wymiarze politycznym, ani instytucjonalnym.
Nadchodzą halabardnicy i głowni bohaterowie. Pora kończyć kwestię odźwiernego, który powinien schować się do swojej budki przy bramie. Drzwi do agory (przez małe a) są otwarte…
Andrzej Koźmiński
Relację z tej konferencji pt. „Refleksje ekonomistów” zamieszczamy w tym numerze SN.