Pedagogika el
- Autor: Wiesław Sztumski
- Odsłon: 2385
Sanacja edukosfery i jej ochrona przed dalszą degradacją wymaga zastanowienia się nad trzema istotnymi pytaniami:
- Do czego wychowywać i w jaki sposób?
- Czego i jak uczyć, aby wyuczona wiedza okazała się pożyteczna dla jednostek i społeczeństwa?
- Jak osiągać optymalny stopień efektywności edukacji?
Odpowiedzi trzeba poszukiwać stale i aktualizować je proporcjonalnie do szybkości zmian zachodzących w świecie.
Istotnym niedomaganiem edukosfery jest pogłębiająca się przepaść między teorią a praktyką. Można by ją zmniejszyć, gdyby szkoły podjęły następujące zadania:
1.Wychowanie do ryzyka
W naszych czasach ryzyko przeżycia gwałtownie wzrasta w świecie ustawicznej niepewności spowodowanej przez liczne zagrożenia cywilizacyjne, ekonomiczne, polityczne, militarne, terrorystyczne, socjalne, demograficzne i ekologiczne oraz przez wciąż trudniejszą adaptacją ludzi do szybko zmieniającego się środowiska społecznego. Wzrasta też ryzyko odnalezienia właściwego miejsca dla siebie w społeczeństwie galopującym i konkurencyjnym, w którym jednostki czują się coraz bardziej zagubione. Ryzyko nie tylko towarzyszy ludziom w ich życiu i pracy, ale zwiększa się w konsekwencji szybkiego postępu technicznego, przyspieszanego tempa życia oraz kryzysów gospodarczych i politycznych.
Wobec tego pilnym zadaniem szkoły powinno być jak najlepsze przygotowanie uczniów do zmierzania się w życiu z ryzykiem i z niepowodzeniami oraz uodpornienie ich na rozczarowania. Dzisiejsza młodzież nie umie poradzić sobie w sytuacjach trudnych, drastycznych i konfliktowych, z jakimi spotyka się po opuszczeniu szkoły i wejściu w pełen zagrożeń brutalny świat dorosłych, kiedy zdani zostają wyłącznie na własne siły. Dlatego, między innymi, odnotowuje się zatrważający wzrost liczby nerwic, załamań psychicznych i samobójstw wśród młodzieży.
2. Edukacja do pracy zawodowej
Szkoły ukierunkowane są bardziej na przekaz wiedzy książkowej, aniżeli na kształcenie w zakresie nabywania umiejętności przydatnych do wykonywania potrzebnego zawodu. Nauczyciele zdają się w ogóle nie zauważać tego, że wskutek rewolucji technologicznej ukształtował się inny stereotyp pracy, inna świadomość pracy, inna relacja między zawodem wyuczonym a wykonywanym i inne wyobrażenie o człowieku pracującym.
Powszechnie pracę nadal pojmuje się jako wysiłek cielesny, a nie intelektualny i jako czynność zarobkową. Nie dostrzega się tego, że kategoria socjologiczna „zawód wyuczony” w sferach produkcji i usług traci sens na szybko zmieniającym się rynku pracy. Przede wszystkim zawodu wyuczonego nie wykonuje się w ciągu całego swojego życia; niekiedy w ogóle się go nie wykonuje, ponieważ szkoły kształcą o wiele więcej specjalistów w danej dziedzinie niż ich potrzeba.
Statystyki podają, że tylko około jednej trzeciej ludzi wykonuje pracę zgodnie z wyuczonymi kwalifikacjami. Wprawdzie na szybko zmieniającym się rynku pracy trudno przewidzieć, jakie będą oferty pracy w odległej przyszłości, ale można kierować się najbliższymi i aktualnymi potrzebami w tym względzie.
Tymczasem szkoły nie przygotowują absolwentów w zawodach bankowości, operacji giełdowych ani prowadzenia firm, chociaż ta wiedza jest równie ważna, jak wiedza o obsłudze komputerów.
3. Edukacja ekologiczna nie tylko w odniesieniu do środowiska przyrodniczego, ale również społecznego, kulturowego i duchowego.
Na ogół w szkołach kładzie się wystarczająco duży nacisk na sprawę ochrony środowiska, ale wyłącznie przyrodniczego nazywanego „naturalnym”. Nie uwzględnia się tego, że naturalnym środowiskiem człowieka jako istoty społecznej i duchowej jest również środowisko społeczne, kulturowe, aksjologiczne i duchowe i to w nie mniejszym stopniu, jak przyrodnicze. Jednak o tym w ogóle uczniom się nie mówi. Chyba dlatego, że nauczyciele nie mają pojęcia o istnieniu innych środowisk, od których zależy życie i funkcjonowanie ludzi.
A wraz z rozwojem cywilizacji środowisko społeczne ulega szybciej degradacji aniżeli przyrodnicze. Trzeba je także szanować, troszczyć się o nie i chronić przed postępującą patologią. Szkoły powinny kształtować nawyki ochrony środowiska życia rozumianego kompleksowo.
4. Edukacja ukierunkowana na rozwijanie kreatywności
We współczesnym świecie i ustroju społeczno-ekonomicznym pracę, karierę społeczną – zawodową, polityczną i biznesową – oraz komfort życia zapewniają sobie te jednostki, które wyróżniają się na tle innych i są ponadprzeciętne. Są to z reguły przodownicy, liderzy, wynalazcy, odkrywcy, którzy szokują swą pomysłowością i innowacyjnością. (Są też i tacy, którzy szokują w sensie negatywnym swoim złym zachowaniem i nagannym postępowaniem, niedbałym wyglądem, tupetem i nieposzanowaniem praw i obyczajów). Nie wystarcza tylko „być” lub „żyć”, lecz trzeba na dodatek „być kimś” i ”żyć aktywnie i przebojowo”.
Tymczasem nasze szkoły edukują do czegoś całkiem innego - do konformizmu, uległości, przeciętności, niewyróżniania się i bierności. W procesie dydaktycznym nie symuluje się takich sytuacji i problemów społecznych, które dawałyby uczniom szansę na wykazywanie się innowacyjnością, indywidualnością, pomysłowością i oryginalnością ich rozwiązywania - tego raczej się unika. Pewnie dlatego, że to wymaga od nauczycieli większego wysiłku oraz przekracza ich kompetencje intelektualne i wyobraźnię.
W rezultacie szkoły kształcą nieudaczników życiowych, nieprzygotowanych do życia i utrzymywanych, albo wspomaganych, przez rodziców, którzy wykorzystują różne koneksje i „układy” w celu znalezienia im pracy. Dlatego już na starcie do samodzielnego życia absolwenci szkół stoją na spalonej pozycji i tylko nielicznym jednostkom - ambitnym i wytrwałym - udaje się nadrobić te zaniedbania szkoły.
Tak więc, dla dobra młodzieży, społeczeństwa, państwa i gospodarki, należy od najmłodszych lat kształcić i wychowywać jednostki kreatywne, przygotowane do tego, by nie unikać trudnych problemów, lecz śmiało podejmować je, angażować się w ich rozwiązywanie i dzięki kreatywności zapewnić sobie przetrwanie w coraz trudniejszych warunkach życia.
5. Wychowanie do życia w stresie
Stres jest naturalną reakcją organizmu na nową lub groźną sytuację. Dzięki niemu uruchamia się cały potencjał ciała – zmysłów i umysłu, by szybko podjąć decyzję pozwalającą przystosować się do tej sytuacji, albo przeciwstawić sie jej.
Stres wywiera wpływ na ciało, umysł i duszę. Zwykle doświadcza się stresu „złego”, kiedy w obliczu zagrożenia nie można sobie z nim poradzić, bo np. nie ma się umiejętności, albo czasu na reakcję. Dlatego każdy stres ocenia się negatywnie. Wówczas zjawia się strach i niepewność, które stale zadręczają człowieka i wywołują szkodliwe napięcia nerwowe.
Ale niekiedy stres wywołuje skutki pozytywne - mówi się wtedy o „dobrym” stresie. Jest to taki stres, z którego skutkami można sobie stosunkowo łatwo poradzić i który pomaga w rozwiązywaniu problemów zaistniałych w nowych lub trudnych sytuacjach i motywuje do pożądanych działań.
Przykładem dobrego stresu jest eustres, czyli stres łagodny, który pobudza człowieka do działania. „Dobry” stres może też dostarczyć pozytywnych skutków w postaci zadowolenia z tego, że zdołało się go przezwyciężyć lub wykonać jakieś trudne zadanie, jakie go spowodowało.
Stres może zagrażać zdrowiu, jeśli nie udaje się go usunąć w ciągu dłuższego czasu. Badania holenderskiego neurobiologa Rona de Kloeta dowiodły, że stres utrzymujący się miesiącami może spowodować obumieranie komórek nerwowych w hipokampie. W przeciwieństwie do innych komórek, one nie reprodukują się. Dlatego długotrwały stres nieodwracalnie zmniejsza zdolność do zapamiętywania i przyspiesza demencję. Wobec tego - jak pisze Tina Groll - „Kto latami przeżywa wiele stresów, ten głupieje”. To w jakiś sposób może wyjaśniać, dlaczego ludzie masowo głupieją we współczesnym świecie, pełnym długotrwałych sytuacji stresowych.
Z kolei inne badania pokazały, że stresy przeżywane we wczesnym dzieciństwie wywierają pozytywny wpływ na osobowość człowieka, ponieważ zwiększają jego resilencję, tj. umiejętność przystosowania do różnych trudności życiowych i radzenia sobie z nimi.
A zatem stres nie musi być czymś strasznym, czego za wszelką cenę należy unikać, chronić przed nim dzieci i wychowywać je bezstresowo. Jeśli szkoły mają wychowywać do rzeczywistych warunków życia, a chyba powinny, to muszą przysposabiać uczniów do życia w ciągłym stresie i w sytuacjach konfliktowych. Z tego względu, że nasze środowisko społeczne, głównie w krajach rozwiniętych, zdominowane przez ideologię konsumpcjonizmu, czynniki ekonomiczne, ostrą walkę konkurencyjną i coraz szybsze tempo życia, generuje coraz więcej sprzeczności, konfliktów, agresji i stresów. Uczniowie i absolwenci szkół powinni nauczyć się nie tego, jak unikać konfliktów i stresów, bo to jest raczej niemożliwe (chociaż też ważne), lecz jak przyzwyczajać się do nich i przezwyciężać je, albo przynajmniej łagodzić ich objawy i skutki.
6. Wychowanie do przetrwania
Tu ważne są trzy kwestie:
- Edukacja na rzecz zrównoważonego rozwoju
Podstawowe pytania, które stawia się w edukacji dla zrównoważonego rozwoju, to „Jak żyć, żeby przyszłe pokolenia mogły dorastać w środowisku nadającym się jeszcze do życia”? i „Jak nie żyć na koszt ludzi mieszkających w biedniejszych rejonach świata”? Kryją się za nimi niby proste problemy, ale ich rozwiązania są skomplikowane i zmuszają do zasadniczego przemyślenia nawyków dotyczących konsumpcji i stylu życia w krajach bogatych.
Do problemów edukacji dla zrównoważonego rozwoju należą:
a) zachowanie równowagi między dawaniem i otrzymywaniem
b) osiąganie równowagi pomiędzy ekologią, ekonomią, świadczeniami socjalnymi i kulturą
c) współkształtowanie przyszłości i rozwijanie innowacyjności przy realizacji koncepcji rozwoju zrównoważonego z aktywnym udziałem wszystkich ludzi na świecie - bogatych i biednych, młodych i starych, białych i kolorowych
d) zapewnienie ochrony różnorodności biologicznej i kulturowej
e) tworzenie wspólnotowej wizji przyszłości.
- Wychowanie do pokoju
W ciągu 70 lat od zakończenia Drugiej Wojny Światowej przyzwyczailiśmy się do życia w Europie w warunkach pokojowych. Wprawdzie w ciągu wielu lat od jej zakończenia trwała tzw. zimna wojna między supermocarstwami, ale nie było wojen gorących. Przed nimi powstrzymywała wizja apokalipsy spowodowanej możliwością zastosowania broni masowej zagłady. Znaczącą rolę odegrały także ruchy pacyfistyczne, przede wszystkim międzynarodowy Ruch Obrońców Pokoju.
Jednak ostatnio sytuacja zmieniła się radykalnie wskutek coraz częstszych, ostrzejszych i groźniejszych konfliktów zbrojnych w różnych częściach świata, ataków terrorystycznych, zamachów, itp., w które angażuje się coraz więcej państw. (Obecną sytuację w świecie oceniają jedni jako odnowę zimnej wojny między mocarstwami (USA i Rosją), a inni, jak np. papież Franciszek, jako już nieformalnie rozpoczętą „pełzającą” Trzecią Wojnę Światową).
Szczególnie groźne dla pokoju światowego są akcje terrorystyczne prowadzone przez różne organizacje i państwa. To zmusza do troski o pokój, który wcale nie jest darem niebios - nie daje się go wymodlić - lecz dziełem ludzi i dlatego trzeba go utrzymywać i budować. Tymczasem obecnie w naszych szkołach pomija się jakże ważną kwestię pedagogiki pokoju i w jej ramach wychowywania do troski o pokój.
Wychowanie do pokoju ma na celu:
a)wykrywać w porę zalążki konfliktów oraz struktur promujących przemoc
b)nauczyć rozwiązywania konfliktów międzynarodowych i wewnątrzpaństwowych, by nie dopuścić do wojen.
Chodzi o to, żeby przezwyciężać wojny już w ich stanie embrionalnym, wychodząc ze słusznego założenia, że wojny rodzą się wpierw w chorych umysłach ludzi. W związku z tym, należy w ramach wychowania do pokoju zachęcać do współpracy z odpowiednimi służbami odpowiedzialnymi za bezpieczeństwo w państwie, nie traktować tego jak zwykłego donosicielstwa, uznawanego za nieetyczne. W nauczaniu o pokoju należy ustosunkować się do pytań o pojęcie pokoju, przyczyny zakłócenia pokoju i przemocy, o rolę agresji, sprzeczności społecznych i politycznych w naruszaniu pokoju oraz o to, jak można osiągać pokój i utrzymywać go.
- Wychowanie do demokracji
Pedagogikę zrównoważonego rozwoju i pedagogikę pokoju można najlepiej rozwijać w warunkach ustroju demokratycznego. Dlatego od pewnego czasu w niektórych krajach realizuje się projekt wychowania do demokracji. Problematyka demokracji mieści się w jakiejś mierze w programie przedmiotu „Wychowanie obywatelskie”, realizowanego w szkołach. Chodzi jednak o to, by ucząc o demokracji mocniej akcentować problemy tolerancji wobec grup etnicznych, ras, mniejszości i odmienności seksualnych.
Zarazem trzeba również uczyć o tym, że demokracja daje ludziom wolność, ale ograniczoną co najmniej dwoma względami. Po pierwsze – odpowiedzialnością. Im większa demokracja i wolność, tym większa odpowiedzialność. A po drugie - gwarancją bezpieczeństwa. Im większa demokracja i wolność, tym większe zagrożenia ze strony różnych sił destrukcyjnych i burzących ład społeczny oraz ich aktywność. Zagrożeniem są różni dewianci, psychopaci, nieodpowiedzialni pracownicy, źle funkcjonujące systemy informatyczne i terroryści. Zapewnienie bezpieczeństwa wymaga większej kontroli, czyli ograniczania wolności - swobód demokratycznych - przez odpowiednie służby i instytucje państwowe.
W ustroju liberalno-demokratycznym ludzie soją wobec dylematu: Jak największa wolność czy maksymalne bezpieczeństwo? Próbują go rozstrzygać na zasadzie złotego środka – o tyle ograniczać wolność, o ile wymaga tego bezpieczeństwo. Ale jest pewien problem graniczny: do jakiego poziomu zagrożenia może doprowadzić rozwój demokracji oraz do jakiego stopnia można ograniczać wolność, żeby w pewnym momencie demokracja nie przekształciła się w totalitaryzm.
Uzdrowienie edukosfery jest wyzwaniem tak złożonym, jak trudnym. Nie wiadomo, czy – jak w przypadku sanacji innych obszarów życia społecznego – da się mu sprostać w warunkach aktualnego modelu ustrojowego bez przeprowadzenia jakichś radykalnych zmian. Niemniej jednak jak najszybciej trzeba je podjąć w trosce o przyszłość najbliższych pokoleń.
Wiesław Sztumski
26 stycznia 2015
Pierwszą część artykułu Autora - Pustoszenie edukosfery zamieścilismy w numerze 2/15 SN.
- Autor: Anna Leszkowska
- Odsłon: 6147
Z dr Anetą Rogalską-Marasińską z Wydziału Nauk o Wychowaniu Uniwersytetu Łódzkiego rozmawia Anna Leszkowska