Wojna informacyjna a odpowiedzialność (2)
To nie jest istotne, jaka jest prawda,
liczy się to, co uważamy za prawdę
H. Kissinger
Wojna w kwestii propagandowej została podporządkowana przemysłowi informacyjnemu. Elementem wypaczającym jej zrozumienie jest jej wirtualność, będąca efektem walki informacyjnej, która zapewnia złudzenie obiektywności w jej postrzeganiu w przekazach medialnych. Kształtuje też iluzoryczne przekonanie, że wojna nie jest złem, może być elementem rozrywki (relaksu), lub źródłem zabawy - np. najmłodsze pokolenia są poddane oddziaływaniu dezinformacyjnemu poprzez komputerowe gry wojenne.
Prawda jest jednak inna. Wojna zawsze była zjawiskiem wyjątkowo negatywnie ocenianym w skutkach. Jak pisze w „Wojnach sprawiedliwych” M. Walzer: „Jedna z najważniejszych cech wojny, odróżniająca ją od innych plag ludzkości, polega na tym, że ludzie w nią uwikłani są nie tylko ofiarami, lecz także sprawcami. W każdej wojnie ludzie giną, zabijani z wszelką możliwą do wyobrażenia brutalnością, i giną wszelkiego rodzaju ludzie, bez względu na wiek, płeć lub kondycję moralną”.
Mimo to, ludzie nie potrafią żyć bez wojny, wykluczyć jej jako środka w rozwiązywaniu konfliktów politycznych. Brak odpowiedzialności człowieka w tej kwestii widać dokładnie od drugiej połowy XX wieku, kiedy rozwój technicznych narzędzi wojny osiągnął taki stopień, że wojna stała się przedsięwzięciem zupełnie nieopłacalnym i ryzykownym. Pomimo tego, główne mocarstwa postawiły sobie zadanie: wynaleźć takie możliwości, formy, procedury polityczne i wojskowe, aby stworzyć szanse zwycięstwa, przy jednoczesnym wykluczeniu perspektyw wzajemnego, totalnego zniszczenia – podkreśla J. M Gavin w „Wojnie i pokoju w erze przestrzeni międzyplanetarnej”. Scenariusz takich wojen jest realizowany w ostatnich dziesięcioleciach – jest to zimna wojna, każdego z każdym.
Mamy do czynienia z nieodpowiedzialnymi siłami międzynarodowymi lub wewnętrznymi opcjami politycznymi dążącymi do wojny, które prowadzą propagandę w stosunku do narodów i państw w taki sposób, aby wywołać w nich agresję wobec innych. Systematycznie dostarczają półprawd dezinformujących ludzi o rzeczywistości, z premedytacją mobilizują społeczeństwo do wojny domowej, czy też agresji wobec innego państwa.
Za pomocą przekazu informacyjnego niszczą zdolności ludzi do świadomego i racjonalnego formułowania postulatów politycznych i pokojowych zachowań wobec innych.
Przekaz ten przekształca społeczeństwa w tłum gotowy do ślepych działań i czynów, zarówno zbrodniczych wewnątrz kraju, jak i agresji wobec innych podmiotów. Mechanizm manipulacji jest wyjątkowo agresywny, gdy system polityki światowej zdominowany jest przez jednobiegunowe mocarstwo (sojusz polityczno-wojskowy), czy też jedną ideologię lub władzę.
Wojna o „pokój”
Każda wojna potrzebuje fałszywych mitów i faktów. Społeczeństwa są indoktrynowane wojenną propagandą i izolowane od rzeczywistych motywów decyzji politycznych swych przywódców. Zgodnie z przekazem medialnym elit, agresywna wojna wybucha w słusznej sprawie - w celu „wyeliminowania zagrożenia dla pokoju”. W ostatnich latach - jako sposób na zaprowadzenie sprawiedliwości, wolności i demokracji, o humanitarne ideały, np. w imię „wyegzekwowania praw człowieka”.
W tym celu dominujące państwa promują standardy bezpieczeństwa, które są przedstawiane jako punkt odniesienia przy wszelkiego rodzaju klasyfikacjach i porównaniach. Nadają im charakter uniwersalności, a także promują jako wzór do naśladowania.
W kwestii przebiegu i skutków działań wojennych światowa opinia publiczna jest z premedytacją utrzymywana w niewiedzy. Obraz wojny przekazywany opinii publicznej ma niewiele wspólnego z rzeczywistością. Docierające do ludzi obrazy są filtrowane i preparowane tak, aby winowajcami były ofiary, a oburzenie społeczne nie obracało się przeciw sprawcom wojen, (które w konsekwencji generują zagrożenia asymetryczne, powodujące zamęt i strach), ale przeciw ofiarom, zdesperowanym walczyć o swoją godność i prawa (ocena moralna wojny nie jest wyznaczana przez działania żołnierzy, lecz przez opinię ludzkości).
Wątpliwości mogą budzić tzw. wojny prewencyjne. Rodzą się pytania, czy do obrony niezbędna jest agresja i co to jest wojna prewencyjna z punktu widzenia konfliktów w ostatnich dziesięcioleciach? Czy jest to:
- wojna o nieokreślonych celach przeciwko potencjalnym „wrogom” na każdej ziemi – jak w przypadku wojny z terroryzmem;
- atak odpowiadający na odległe w czasie zagrożenie, będący przedmiotem przewidywania i wolnego wyboru – jak w przypadku agresji na Irak;
- „operacja pokojowa” wobec chaosu wywołanego poprzez kolorową rewolucję oraz sprowokowanego kryzysu i wojny – jak w przypadku byłej Jugosławii, czy państw Afryki Północnej;
- „sprawiedliwa”, „ostatnia” krucjata (podbój) po to, aby położyć kres wszystkim wojnom i doprowadzić do nowej szczęśliwszej ery w historii ludzkości, czy po prostu
- pretekst do rozszerzania swoich wpływów i władzy przez podmioty kierujące się rządzą panowania, mające ambicje dominowania w regionie lub nad całą planetą, a jednocześnie zyskowne przedsięwzięcie dla wybranych klas społecznych, państw, sojuszy, czy transnarodowych korporacji i/lub grup interesu.
Nie można mówić o odpowiedzialności, gdy prowadzi się wojnę pozbawioną przedmiotu i celowości, motywując to potrzebą zwalczania zagrożeń, które jeszcze nie wystąpiły, lub mają charakter wirtualny, gdy traktuje się wojnę zapobiegawczo, jako karę dla potencjalnych sprawców zagrożeń (i dowodzeniem a posteriori, że nie mogliby oni być niewinni). Niektórzy aktorzy polityki światowej określają takie swoje działania sloganem „odstraszanie”, którego istota została wypaczona. To, o czym się mówi jako odstraszanie jest – ze względu na charakter działań i stosunki sił – zastraszaniem, przyjmującym tak drastyczny charakter, że zostało określone mianem doktryny wojennej „Szok i przerażenie” (p. N. Klein – „Doktryna szoku”)
W tej sytuacji marzenie o wojnie, która położy kres wszystkim wojnom w odległej epoce jest wyrazem skrajnej nieodpowiedzialności, a tłumaczenie polityków, że chcą doprowadzić do powszechnego pokoju, jednak nie mają innego wyjścia jak tylko prowadzić tzw. słuszną wojnę, jest zabiegiem propagandowym. Nie ziści się stan wolny od wojen, póki – jak twierdzi M. Walzer - nie pokonamy ostatecznie sił zła, nie uwolnimy ludzkości na zawsze od żądzy podboju i panowania. Wojna użyta w tym celu jest jednym z najgorszych, jak nie najgorszym narzędziem.
Manipulowanie słowem
Słowa R. Arona, że „broń psychologiczna, spoczywająca zarówno w rękach rewolucjonistów, jak i sił broniących istniejącego porządku wymierzona jest we wszystkich, bo mierzy w każdego człowieka z osobna” oddają istotę włączenia całej społeczności światowej w wojnę informacyjną między głównymi podmiotami polityki światowej.
Tu warto zastanowić się nad kwestią: jak rozumieć odpowiedzialność za słowo w warunkach wojny informacyjnej, gdzie standardem jest manipulacja społeczeństwem przez podmioty polityki światowej wykorzystujące najnowsze techniki dezinformacji? Aby na to odpowiedzieć, można rozważania zawęzić do obszaru wojny informacyjnej określanego jako dezinformowanie – celowe i zamierzone manipulowanie świadomością.
Punktem wyjścia jest wyjaśnienie słowa „manipulacja”. Oznacza ono kształtowanie poglądów, postaw, zachowań lub emocji bez wiedzy i woli człowieka. Jest to metoda zakamuflowanego oddziaływania na świadomość oraz zachowania jednostek i grup społecznych dla realizacji określonych przez nadawcę celów. Manipulacja według J. Kosseckiego to sterowanie ludźmi wbrew ich interesom, jak również wbrew ich woli, natomiast według P. Hahne, to sterowanie cudzym postępowaniem w celu osiągnięcia osobistych korzyści, przy czym osoba manipulowana nie zdaje sobie z tego sprawy.
Manipulowanie świadomością jest narzędziem narzucania swojej woli ludziom poprzez programowanie ich zachowania. Pojęcie to ma negatywne znaczenie etyczne, kojarzone jest z kłamstwem, oszustwem, intrygą, ingerencją w procesy myślowe i decyzyjne w celu osiągnięcia korzyści kosztem obiektu poddanego takim zabiegom.
W tej grze większość narratorów szuka synonimów słowa „kłamstwo”. Robione to jest w celu, by przeciętny człowiek był jeszcze bardziej zdezorientowany. Pojęcia kłamstwa, fałszu i manipulacji są zastępowane słowem „postprawda”, oznaczającym trudne do weryfikacji, świadome kłamstwo wykorzystywane dla celów propagandowych i politycznych oraz „półprawda”, które sprowadza się do wypowiedzi i twierdzeń, których celem jest nie skłamać, ale i prawdy nie powiedzieć.
Słowo „dezinformacja” oznacza np. wpuszczanie obok informacji prawdziwej, (ale niekorzystnej), kontrinformacji, mającej neutralizować wpływ tej pierwszej, lub rozpowszechnianie zmanipulowanych, czy nieprawdziwych informacji w celu skłonienia ich odbiorców do określonych zachowań na korzyść dezinformującego.
S. Kisielewski, charakteryzując sytuację medialną stwierdza: „Niepełna, niecałościowa informacja, czyli dezinformacja, czyli w rezultacie kłamstwo praktykowane na co dzień, wrasta nam w krew, staje się drugą naturą, ba, nieraz wręcz powinnością moralną czy narodową”.
Powyższe treści wskazują, że społeczeństwa, podmioty polityki światowej które nie umieją operować informacją, analizować jej, wyciągać wniosków itd. narażone są na manipulację, stają się obiektem dezinformacji. Tu można postawić pytanie, jakie są podstawowe warunki zapewniające społeczeństwu w sytuacji zmasowanej wojny informacyjnej zrozumienie zachodzących procesów oraz przyjęcie właściwej postawy w kwestiach odpowiedzialności za bezpieczeństwo? Do najważniejszych można zaliczyć wiedzę nt. współczesnej polityki bezpieczeństwa oraz znajomość procesów zarządzania bezpieczeństwem, a także umiejętność docierania do faktów, właściwego ich rozumienia i interpretowania.
W warunkach wszechobecnej infokomunikacji oraz masowej komunikacji zindywidualizowanej, gdzie społeczeństwo zostało poddane mniej lub bardziej racjonalnym wpływom, problemem jest percepcja społeczna zachodzących zjawisk. Kształtowanie opinii publicznej przy wykorzystaniu efektywnych narzędzi przekazu – technologii informacyjnych - przez wybrane podmioty, grupy interesu dla osiągnięcia konkretnych celów stwarza zagrożenie prawidłowej oceny okoliczności, zrozumienia mechanizmów rządzących społeczeństwem oraz podejmowania decyzji.
Informacje o najważniejszych wydarzeniach w świecie, w tym na temat bezpieczeństwa, można przekazać odbiorcom w formie totalnie zmanipulowanej i zakłamanej, popierając je spreparowanym, propagandowym materiałem filmowym.
J. Baudrillard, opisując sposoby przekazywania informacji nt. wojen pisze: „To, czego jesteśmy świadkami, siedząc w naszych fotelach w stanie całkowitego osłupienia, nie jest „jak film” – to jest film./…/ W rezultacie wojna staje się gigantycznym efektem specjalnym, kino staje się paradygmatem wojny, a my wyobrażamy ją sobie jako „rzeczywistą”, podczas gdy jest ona jedynie lustrem swego filmowego istnienia”. A U. Eco dodaje: „Wojna Nowego Typu stała się do tego stopnia produktem medialnym, że Baudrillard mógł paradoksalnie powiedzieć, iż nie miała ona miejsca, a jedynie została pokazana w telewizji”.
Dodatkowo, poprzez zasypywanie społeczeństw, odpowiednio dozowanymi pseudoproblemami i sensacjami obyczajowymi, tworzenie sztucznych dylematów, manipulowanie emocjami i „strachem” sprawia, że ukrycie tego, co się dzieje w świecie, co najważniejsze, nie jest problemem.
Polityka iluzji
W tych okolicznościach podstawowym kryterium zrozumienia zjawisk i procesów jest dotarcie do faktów, zdobycie o nich realnej wiedzy. To w warunkach „względności faktów” – dla konsumentów chaosu informacyjnego, bezkrytycznych odbiorców, przeciętnych obserwatorów polityki światowej, w tym jej aspektów bezpieczeństwa – jest często niemożliwe. Fakty te, w ramach polityki informacyjnej podporządkowanej realizacji konkretnych celów przez podmioty stosunków społecznych oraz ze względu na charakter działania mass mediów są w znacznym stopniu zniekształcane.
Mimo, że domeną funkcjonowania człowieka jest przestrzeń informacyjna, w której dane o wydarzeniach są natychmiastowe – nie zawsze wiedza o faktach jest kompletna i wystarczająca. Możliwość korzystania z transmisji ośrodków medialnych operujących niemal na całym świecie i przekazujących informacje w czasie rzeczywistym w oparciu o własną optykę sprawia, że dochodzi do zwielokrotnienia punktów widzenia.
Trzeba jednak pamiętać, że bogactwo informacji jest przyczyną ubóstwa uwagi. W konsekwencji, np. w przekazie nt. złożonej i niebezpiecznej sytuacji międzynarodowej, dostające się do obiegu informacje są zniekształcone, a ich ilość nie pozwala na racjonalną ocenę. W skrajnym przypadku to nie fakty generują informacje, a informacje tworzą wirtualne zjawiska, które są utrwalane w świadomości społecznej jako zdarzenia. Przy ich formułowaniu wiąże polityków racja stanu, interes, co pociąga za sobą konieczność mówienia jednym głosem, oraz stosowania zasady poprawności politycznej. S. Benet-Weiser stwierdza: „Telewizyjne serwisy informacyjne – dla większości ludzi główne źródło wiadomości – są inscenizowane jako rozrywka, kreując „politykę iluzji”. Jak widać, media dają politykom nieograniczone możliwości oddziaływania na opinię publiczną w skali globalnej.
Jak w tej sytuacji człowiek, winien postępować? Walka z faktami jest pierwszym przejawem głupoty. Używający tego narzędzia są z merytorycznego punktu widzenia na przegranej pozycji. Kiedy myślenie obywateli jest stymulowane w kierunku umiejętności odbierania kłamliwych informacji, tworzących w zbiorowej świadomości pożądaną „wirtualną rzeczywistość”, sprawą najwyższej wagi staje się zidentyfikowanie ciągu kłamstw i rozszyfrowanie autentycznej logiki zdarzeń, faktów, które mają miejsce.
Metodyka pracy powinna opierać się na umiejętności czytania i poszukiwania wiedzy z wiarygodnych i sprawdzonych źródeł. Ich zróżnicowanie pozwoli poznać skrajne punkty widzenia, a głębsza wiedza na wybranie tych faktów, które najbardziej odpowiadają rzeczywistości i wpisują się w logikę zachodzących procesów. Zdrowy rozsądek, pozwoli nazywać rzeczy po imieniu i stworzy podstawy do rzetelnej oceny sytuacji.
Konkluzje, czyli o hedonizmie
Człowiek poddany oddziaływaniu informacyjnemu jest coraz mniej przywiązany do „prawdy”, a coraz bardziej nastawiony na korzyści zapewniające mu hedonistyczne funkcjonowanie we współczesnym świecie. Świat nie został uwolniony od zagrożeń, w tym tych, których sprawcą jest człowiek; problem ich postrzegania i oceny staje się coraz bardziej dwuznaczny.
Tu pojawia się przerażający fenomen – ukryty za sukcesem medialnego oddziaływania na człowieka i prowadzoną wobec niego walką psychologiczną. To zatrata przez rządzących odpowiedzialności za ład w polityce światowej i za słowo w narracji dotyczącej sytuacji międzynarodowej. Prowadzi to do manipulacji świadomością społeczności światowej oraz kształtowania jej obojętności w sprawie odpowiedzialności za bezpieczeństwo w świecie.
Zbigniew Sabak
Autor jest profesorem Państwowej Szkoły Wyższej w Białej Podlaskiej.
Od Redakcji:
Powyższy tekst jest skróconą wersją artykułu złożonego do opublikowania w czasopiśmie „Przyszłość - świat – Europa – Polska”. Tytuł, śródtytuły i wyróżnienia pochodzą od redakcji SN. Jego pierwsza część ukazała się w numerze 5/17 SN - Gdy zło nazywa się dobrem