Polacy i imigranci
Autor: Krystyna Hanyga 2008-04-05
Przez cztery stulecia Europę opuszczały mniejsze i większe fale osadników. W ciągu niespełna 50 lat poprzedzających I wojnę światową wyemigrowało za ocean ponad 50 mln osób. Europejscy osadnicy do dziś kształtują obraz znacznej części świata – Ameryki, Australii.
Wtedy jeszcze, dzięki wielkiemu dynamizmowi demograficznemu Europy, udział jej mieszkańców w globalnej ludności świata wzrastał i sięgał 24%. Dziś jest to ok. 11%. Europa starzeje się, liczba ludności spada, niemal wszystkie narody starego kontynentu stały się narodami jedynaków.
Demografowie przewidują, że do połowy XXI wieku potencjał ludnościowy Europy zmniejszy się jeszcze o 10% i będzie to jedyny obszar na świecie, gdzie nastąpi taki spadek, mimo spodziewanego dużego napływu imigrantów. Skład etniczny mieszkańców naszego kontynentu będzie wówczas zupełnie inny. Dziś jeszcze rezerwuarem siły roboczej dla państw starej Unii są kraje środkowo-wschodniej Europy. Te możliwości jednak się kończą, co widać choćby na przykładzie Polski, gdzie m.in. wskutek emigracji ostatnich lat w niektórych branżach zaczyna brakować rąk do pracy.
Pod względem demograficznym Europę będą więc ratować przybysze z innych kontynentów. Ten proces, trwający od mniej więcej 40 lat, nasila się, do najbogatszych państw europejskich będą napływać coraz większe fale imigrantów z regionów najuboższych, targanych konfliktami i dotkniętych katastrofami klimatycznymi. Kraje największej imigracji, jak Niemcy czy Francja, nie radzą sobie z integracją wielomilionowych mniejszości, głównie muzułmańskich, narastają konflikty na tle trudności asymilacyjnych. Nigdzie nie udało się stworzyć modelu sprawnego funkcjonowania społeczeństwa wieloetnicznego, wieloreligijnego, wielokulturowego. Unia Europejska dopiero próbuje stworzyć wspólną skoordynowaną politykę migracyjną, która by miała na celu nie tylko zapobieganie migracjom nielegalnym, ale i racjonalizowanie wszystkich etapów migracji pracowniczych, aż po powrotną.
Polskie peryferie
Podobne problemy czekają przecież także inne kraje, w tym Polskę, zupełnie do tego nieprzygotowaną. Nasze państwo na razie jest jeszcze na marginesie masowych zjawisk migracyjnych. Rzadko jest krajem docelowym dla migrantów, ale obecność w UE, dość szybki rozwój gospodarczy i wzrost stopy życiowej, przeobrażenia na rynku pracy, stają się coraz silniejszym magnesem. Należy zatem jak najszybciej podjąć debatę na temat polityki migracyjnej i potencjalnych zagrożeń, opartą na wszechstronnych badaniach. Obecnie problem imigrantów postrzegany jest głównie w kategoriach ekonomicznych, tymczasem może stać się znacznie trudniejszym problemem społecznym i kulturowym. Trzeba przyznać, że zainteresowanie instytucji naukowych zagadnieniami migracji i imigrantów wzrasta, wciąż jednak brakuje spójnego programu badań wyprzedzających, które uwzględniałyby również kwestie świadomości społecznej, przygotowania Polaków do nieuchronnych zjawisk.{mospagebreak}
Najtrudniej ze stereotypami
Stwierdzenie, że w polskim społeczeństwie funkcjonują uprzedzenia i stereotypy na temat różnych grup etnicznych obecnych w naszym kraju, z pewnością nie jest odkryciem. Warto jednak śledzić rozmaite badania, pokazujące bardziej szczegółowo opinie i postawy Polaków wobec cudzoziemców, zwłaszcza tych, z którymi mogą zetknąć się na rynku pracy. Tego typu rozpoznanie przeprowadziło w styczniu 2008 roku Międzykulturowe Centrum Adaptacji Zawodowej przy Instytucie Profilaktyki Społecznej i Resocjalizacji UW. (Badanie realizowane we współpracy z TNS OBOP techniką wywiadów bezpośrednich na reprezentatywnej próbie 1004 dorosłych Polaków powyżej 15 roku życia).
Z badanych 63% stwierdziło, że nigdy nie miało kontaktów z przebywającymi w Polsce imigrantami, ale to nie przeszkodziło w przypisywaniu im określonych cech. Najkorzystniej Polacy oceniają oczywiście obywateli Europy Zachodniej – jako wykształconych, czystych i pracowitych. Jesteśmy dobrego zdania o Azjatach, którzy kojarzą nam się przede wszystkim z pracowitością (40% wskazań) i zaradnością (13%), ale już Afrykanów uważamy za leniwych (19%) i zacofanych (12%), Arabów za religijnych (27%) i terrorystów (17%), zaś mieszkańców krajów b. ZSRR za pracowitych (14%), hałaśliwych (11%) i zaradnych (10%).
Spotkanie - poznanie - akceptacja
Jednak nawet korzystne postrzeganie różnych grup niekoniecznie przekłada się na dystans, jaki wobec nich odczuwamy – zaznacza prezentując wyniki badań Marek Kulesza, zastępca kierownika MCAZ. Istotnym czynnikiem determinującym sposób postrzegania cudzoziemców są deklarowane kontakty z nimi. Osoby przyznające, że miały z cudzoziemcami kontakt, oceniają ich w wielu aspektach korzystniej.
Tymczasem niewielu pracodawców deklaruje zatrudnienie imigrantów, niemal tyle samo zresztą legalnie, co nielegalnie. (Badanie na ten temat przeprowadzono w styczniu 2008 na reprezentatywnej próbie 1294 pracodawców poprzez kwestionariusz w Internecie). Ponad 97% twierdzi, że nie zatrudnia imigrantów, a tylko niewielka część sądzi, że będą musieli to zrobić w przyszłości, natomiast 64% nie bierze tego pod uwagę. Ogromna większość również przyznaje, że ma bardzo słabą wiedzę na ten temat.
A kogo nie chcieliby polscy pracodawcy zatrudniać? Prawie 37% badanych wskazało na mieszkańców krajów b. ZSRR, 35,5% - Żydów, prawie 28% - Azjatów z Dalekiego Wschodu, niewielu mniej – Arabów i Afrykanów.
Z grupy badanych pracodawców 54,6% uważa, że obcokrajowcy pracują gorzej niż Polacy. Za największą barierę w zatrudnianiu uważają słabą znajomość języka polskiego (45%), niską wydajność pracy (36%), nieznajomość sytuacji prawnej (24,4%), niski poziom wiedzy technicznej (20,5%). Różnicom kulturowym nie przypisują większego znaczenia. Zapytani o korzyści z zatrudniania obcokrajowców pracodawcy i kadra zarządzająca wskazywali na niższe pensje i koszty pracy (ponad 30%) i łatwiejszą kontrolę (prawie 24%), ale także lepszą wydajność pracy…
W ocenie postaw Polaków wobec imigrantów warta refleksji jest jeszcze jedna kwestia. Otóż żaden z respondentów nie wymienił imigrantów i uchodźców jako tej grupy społecznej, do której powinna być kierowana pomoc państwa.