Scenariusze końca świata
Autor: Andrzej Klimek 2008-01-17
Nikt nie potrafi ustalić, kiedy nastąpi kres naszej cywilizacji. Jedno co wiadomo, to że nastąpi na pewno, bowiem wszystko co ma swój początek, ma i koniec
Najpewniejszy scenariusz końca naszego świata oparty jest na zjawiskach zachodzących w niezmierzonych przestrzeniach kosmosu. Wszechświat powstał prawdopodobnie przed 7 miliardami lat w wyniku „Wielkiego Wybuchu”. Od tego czasu rozszerza się on we wszystkich kierunkach, przy czym ilość materii jest stała. W wyniku rozszerzania się Wszechświata gęstość materii maleje, co pociąga za sobą powolne osłabienie wszechobecnej i spajającej materię siły grawitacyjnej. Rozproszenie materii doprowadzi do zaniku wszystkich jej skupisk i likwidacji wszelkich źródeł energii. Oznacza to bezpowrotną, niejako naturalną śmierć całego Wszechświata.
Niektórzy specjaliści sądzą, że zjawiska we Wszechświecie mają charakter cykliczny. Po okresie jego ekspansji nastąpi proces odwrotny – kurczenie się. Nastąpi wzrost sił grawitacyjnych i promieniowania. Wszystkie ciała niebieskie przekształcą się w jedną wielką „czarną dziurę”, która pochłonie całą materię. Taki rozwój wydarzeń oznacza również kres wszelkiej cywilizacji za kilka miliardów lat.
Są to scenariusze bardzo odległe w czasie; życie na naszej planecie zaniknie prawdopodobnie znacznie wcześniej. Jest ono bowiem uzależnione od Słońca – jedynego źródła energii zasilającej Ziemię. Energia ta pochodzi z przemian fizycznych zachodzących we wnętrzu naszej dziennej gwiazdy. W procesie reakcji termojądrowej atomy wodoru przekształcają się w niej w atomy cięższych pierwiastków. Proces ten trwa już 5 mld lat. Za 7-8 mld lat zasoby wodoru wewnątrz Słońca wyczerpią się i gwiazda zgaśnie, a planety ulegną zniszczeniu.
Niebezpieczne kolizje
Koniec świata może jednak nastąpić znacznie wcześniej. Nasza planeta jest czymś w rodzaju statku kosmicznego pędzącego w przestrzeni i narażonego na wiele niebezpieczeństw, których czasem nie sposób przewidzieć. Do głównych zagrożeń należy prawdopodobieństwo zderzenia z innymi ciałami niebieskimi oraz promieniowanie dochodzące do nas z różnych rejonów Wszechświata.
W dalekiej przeszłości bywały już na naszej planecie kataklizmy związane z uderzeniami wielkich meteorytów i komet. Na podstawie starych zapisów kronikarskich i obserwacji komet w ciągu ostatnich 1600 lat stwierdzono 36 przypadków zbliżenia się komet do Ziemi na niebezpieczną odległość. Jednak trafienie komety w naszą planetę zdarza się stosunkowo rzadko, raz na 33-64 miliony lat. Te obliczenia dotyczą jednak tylko komet aktywnych – z płonącą głową i gazowym ogonem. W pobliżu Ziemi przelatują też wygasłe komety, z których pozostały jedynie kamienne jądra nie wydzielające już pyłów i gazów. Takie martwe komety są trudne do zaobserwowania – zwiększają one prawdopodobieństwo katastrofy.
Znacznie częściej następują niebezpieczne kolizje z asteroidami. Obliczenia statystyczne wykazują, że zderzenia z tymi ciałami następują średnio co 300 tys. lat. Ślady tego rodzaju katastrof sprzed tysięcy lat znajdujemy zresztą w wielu miejscach na Ziemi. Uderzenie dużego asteroidu może wyzwolić energię równą wybuchowi miliona bomb atomowych. Oprócz bezpośrednich zniszczeń upadek takiego ciała wyrzuci w atmosferę ogromne masy pyłów, które mogą na całe miesiące i lata zasłonić światło słoneczne, zmienić zdecydowanie klimat i spowodować katastrofalne skutki w biosferze. Tego rodzaju zderzenie może też zmienić ruchy Ziemi, wytrącić ją z orbity, a co najmniej - zachwiać rytm dnia i nocy.
W chmurze pyłu
W kosmosie znajdują się takie obiekty, jak ciemne mgławice – chmury pyłów międzygwiezdnych. Jak wykazały obserwacje astronomiczne, Słońce wraz z naszym układem planetarnym pędzi z prędkością 20 km/s ku takiej właśnie chmurze pyłów o gęstości 1000 atomów na centymetr sześcienny. Wejdziemy w nią prawdopodobnie za 5 tys. lat. Spowoduje to znaczne zmniejszenie natężenia promieniowania słonecznego docierającego do Ziemi, silne ochłodzenie i radykalne zmiany klimatyczne. Przypuszcza się, że od czasu swego powstania nasz układ planetarny przeszedł już kilkanaście razy przez tego rodzaju skupiska pyłu kosmicznego, co było powodem poważnych kataklizmów.
Gdyby w niezbyt dużej odległości nastąpił wybuch tzw. gwiazdy nowej lub supernowej, spowodowałoby to niezwykle silny wzrost promieniowania kosmicznego. Jest ono najsilniejszym czynnikiem mutagennym, rozregulowującym układ genetyczny świata roślin i zwierząt, z człowiekiem włącznie. Takie kosmiczne zjawisko również może doprowadzić do zagłady całej ziemskiej biosfery. Prawdopodobieństwo takiego zdarzenia jest trudne do obliczenia. Praktycznie rzecz biorąc, może to nastąpić w każdej chwili. Mogą się też ujawnić źródła promieniowania, których dziś jeszcze nie znamy. Nie można wykluczyć nieprzewidzianych wybuchów na Słońcu.
Sami zniszczymy?
Niebezpieczeństw czyhających na statek kosmiczny o nazwie Ziemia jest sporo. Nie wszystkie są nam w tej chwili znane. Są one niezależne od nas i nie można się przed nimi uchronić. Osobna grupa scenariuszy końca świata opiera się na działalności człowieka. Można tu wymienić takie zjawiska, jak zatrucie kuli ziemskiej przez odpady radioaktywne, wojna z użyciem broni totalnej (nie tylko jądrowej lecz również chemicznej, laserowej itp.), pojawienie się, w rezultacie eksperymentów genetycznych, nowych chorób, których człowiek nie potrafi zwalczyć, zniszczenie osłony ozonowej, degradacja środowiska w skali globalnej, zmiany klimatu spowodowane nadmiarem dwutlenku węgla w atmosferze itp. W przeciwieństwie do katastrof kosmicznych, tym zagrożeniom można zapobiec. Ratunek jest w naszych rękach.
PS. W bezpośredniej bliskości naszej planety przelatuje ponad milion obiektów mierzących ponad 50 m. Raz na tysiąc lat spada na Ziemię meteor 75-metrowej średnicy. Taki obiekt może zniszczyć średniej wielkości miasto. Około tysiąca znanych obecnie obiektów, znajdujących się stale lub czasowo bardzo blisko Ziemi, stanowi konkretne zagrożenie dla naszej planety, jako całości.