banner

Norblin: 200 lat i starczy?

Autor: Anna Leszkowska 2008-08-21

Inż. Jerzy Jasiuk: Muzeum Techniki dokumentuje to, co należy do najbardziej szczytnych działań czlowieka - jego rozwój techniczny, a co za tym idzie - ekonomiczny.

Z inż. Jerzym Jasiukiem, dyrektorem Muzeum Techniki NOT rozmawia Anna Leszkowska

Jak się czuje dyrektor muzeum, któremu odbiera się część jego włości? Traci pan oddział w fabryce Norblina...

Rzeczywiście, Muzeum Techniki traci swój oddział pod nazwą Muzeum Przemysłu i jest to cios bolesny, także dlatego, iż powoduje kłopoty ze znalezieniem miejsca na gromadzone tam przez 26 lat eksponaty. Z tym olbrzymim problemem dyrektor Muzeum Techniki został pozostawiony sam przez zarząd NOT, organ założycielski muzeum. To najtrudniejsze zadanie częściowo już zostało przeze mnie wykonane, bowiem przenosiny, które muszą się odbyć do 30 kwietnia przyszłego roku będą w dwa miejsca - jedno to zabytkowa huta żelaza w Chlewiskach koło Szydłowca - jest tam oddział Muzeum Techniki, a drugie - to wynajęty lokal na terenie Ochoty w Warszawie. Moją intencją jest, żeby stworzyć tam nowy oddział Muzeum Techniki pod nazwą Muzeum Motoryzacji, gdzie byłyby zgromadzone najcenniejsze obiekty motoryzacyjne, bo nasza kolekcja, licząca ponad 150 eksponatów zawiera egzemplarze bardzo cenne. I pamiątkowe, i z uwagi na obraz rozwoju polskiej motoryzacji. Są tam nie tylko seryjne samochody produkcji polskiej, ale i prototypy samochodów, jakie miały po wojnie powstać, świadczące o twórczej inwencji inżynierów. Niestety, także słabości ekonomistów, którzy nie potrafili stworzyć warunków dla takiego przedsięwzięcia.

Ale wartość tego oddziału polegała nie tylko na kolekcji, ale i architekturze i jej wnętrzu...

Ten zabytkowy obiekt liczący już 199 lat świadczy o tradycjach dobrego przemysłu warszawskiego i o jego historii. Zakład, szybko rozwijający się w II połowie XIX w., przetrwał wstrząs I wojny światowej, kiedy Rosjanie wycofywali się z Królestwa i zabierali surowce, maszyny i ludzi, oddając teren Niemcom. Także kryzys końca lat 20. , z którego także się podźwignął. Przyszła II wojna światowa i Powstanie Warszawskie, które spowodowało, ze zakład uległ w pewnym stopniu zniszczeniu, choć nie był po stronie niemieckiej (do października 1944 r. mieli go powstańcy). W 1945 r. został spontanicznie odbudowany przez załogę, która go też prowadziła. Przed wojną zakład był spółką pod firmą Norblin, Bracia Buch i T. Werner, po wojnie został upaństwowiony i powstała tu Walcownia Metali "Warszawa" o nieco innym profilu produkcyjnym, funkcjonująca w tym miejscu do 1982 r. W marcu 1982 r. prezydent Warszawy postanowił przekazać ten obiekt pod opiekę Muzeum Techniki, które miało tam utworzyć Muzeum Przemysłu oraz Muzeum Historycznemu m. st. Warszawy, które miało tam stworzyć Muzeum Drukarstwa. Te dwa oddziały powstały i obiekty, jakie zajmowały zostały wpisane do rejestru zabytków w 1982 i 1984 r.
Stan techniczny zakładu w 1982 r. był bardzo zły, o czym najlepiej świadczyło zorganizowanie w nim wówczas wystawy pn. "Warszawa walczy" - takie tam były gruzy. Oczywiście, zostały one usunięte. Jedna z hal została przeznaczona dla b. dobrego teatru Scena Prezentacje, przytuliły się liczne kluby miłośników starych samochodów, motocykli, modelarze - to miejsce zaczęło żyć. I w tym stanie rzeczy przyszła w 2003 r. kuriozalna decyzja ówczesnego wojewody mazowieckiego, Leszka Mizielińskiego, który postanowił obiekt będący własnością skarbu państwa przekazać spółce Norblin S.A. w upadłości. Spółka Norblin SA była prawnym spadkobiercą Walcowni Metali "Warszawa". W 1989 r. w 180-lecie tego zakładu, który powstał w 1809 r., podczas jubileuszu, na który przyjechali kontrahenci z całego świata nic nie zapowiadało upadku firmy. Tymczasem w 3 lata później firma nosiła już nazwę Norblin S.A. i była w stanie upadłości. Nieszczęściem było wejście kapitałowe do niej "Universalu" i wykorzystanie przezeń niewykreślonych zapisów, które uznano za bardziej wiarygodne niż podpis ówczesnego prezydenta Warszawy, generała Dębickiego. I to w pewnym momencie obróciło się przeciwko dwóm muzeom oraz teatrowi. Wcześniej nikt nie przypuszczał, że może się coś takiego zdarzyć, nikt nie sądził też, że nie będą honorowane podpisy obu dyrektorów muzeów, a także podpisy prezesów 8 największych stowarzyszeń twórczych. {mospagebreak}

Stan techniczny Norblina jest jednak fatalny - czy przez te lata nie próbowano zrewitalizować tego obiektu?

Szkoda, że nie oglądała pani tego obiektu w 1982 r. - wtedy byłaby możliwość porównania. Natomiast prace zabezpieczające były robione na miarę możliwości Muzeum Techniki, które nie były duże. Powstrzymaliśmy proces niszczenia, wymieniliśmy dachy, wprawiliśmy nowe eramy i okna, szereg obiektów zostało otynkowanych. Natomiast starania o pozyskanie nowych środków rozbijały się o prawa własności, pomijając dziwne przeszkody jakie stawiał ówczesny architekt dzielnicy Wola, Igor Żurosławski, który - chcąc, żeby obiekt przejęła określona firma - skutecznie blokował i przeszkadzał, uniemożliwił nam nawet zakończenie pewnych robót, na które mieliśmy pieniądze. Niestety, Muzeum nie miało środków finalnych, a tylko zapobiegawcze.

W latach 80. była jednak koncepcja zburzenia części Norblina, gdyż mury fabryki blokowały rozbudowę ulicy Prostej.

Tak, ale w tym przypadku doszło do porozumienia z konserwatorem zabytków, który zgodził się na małe ( ok. 10 m) obcięcie jednej z hal, aby ulicę wyprostować i poszerzyć. I ten warunek w planie miejscowym został uwzględniony. Trzeba tylko z ubolewaniem stwierdzić, że uwzględnione warunki w planie miejscowym nie zyskały piętna prawa obowiązującego, gdyż plan nie został zatwierdzony.

Jaki jest w tej chwili stan prawny fabryki i gruntu pod nią?

W tej chwili teren zakupiła firma deweloperska ALM Dom, porozumiała się z naszym organem założycielskim - zarządem FSNT NOT, który przyjął warunki spółki z jakimiś rekompensatami. Niestety, umowa nie jest mi znana, gdyż jest poufna.

FSNT zarządzała obiektem i gruntem w imieniu skarbu państwa, zatem kontrakt ten jest podwójnie dziwny i niejasny, co podnoszą organizacje pozarządowe, domagając się interwencji prokuratury. Pikanterii sprawie dodaje fakt, iż udziałowcem ALM Dom jest firma Rywina Heritage Films, a z kolei największym udziałowcem Universalu, który dostał od państwa prezent z Norblina jest poszukiwany na całym świecie listem gończym Dariusz Przywieczerski... Ale jest przecież jeszcze konserwator zabytków i minister kultury. To jest obiekt wybitny, drugiego takiego w Warszawie nie ma i jest to ostatni w Warszawie tak duży obszar poprzemysłowy, który należałoby zachować. Co robi w tej sprawie konserwator zabytków i minister kultury oraz dziedzictwa narodowego, skoro NOT może podpisywać tajne umowy w tej sprawie?

Konserwator zabytków postawił jednoznaczne warunki, iż jeśli będą jakiekolwiek plany przebudowy, to muszą one uzyskać zgodę jego urzędu. Jeżeli chodzi o odpowiedzialnego za zabytki wiceministra kultury - to osoba piastująca ten urząd potwierdziła zabytkowy charakter obiektu. Charakter zabytkowy obiektu (mimo jego 199-letniej historii!) był bowiem kwestionowany przez syndyka masy upadłościowej firmy Norblin SA. Syndyk wystąpił o unieważnienie wydanych 25 i 26 lat temu decyzji uzasadniając, iż zostały one podjęte na podstawie błędnych przesłanek. Minister jednak nie uznał tych roszczeń.{mospagebreak}

To nie zmienia jednak faktu, iż Muzeum Techniki - a z nim NOT - traci oddział muzealny, nie mówiąc o stracie dla kultury narodowej, zwłaszcza jeśli nowy właściciel wybuduje tu wysokościowy apartamentowiec. W związku z tym zastanawiające jest to, co się dzieje, a nawet stało. Bo skoro konserwator uznaje walory tego obiektu, to powinien mieć wpływ na to, co z nim się stanie.

Nie wiem, co tam będzie, ale wiem, że muszę szybko znaleźć miejsce na kolekcję samochodów - zarząd NOT złożył ten obowiązek na mnie. W tej kwestii uważam, że zachowanie zarządu NOT było takie, jak w stosunku do zupełnie obcej instytucji, a nie swojej. NOT zresztą uważa, że porozumienie z firma ALD Dom było bardzo dobrą decyzją.

Czy gdyby Muzeum Techniki miało status muzeum narodowego, o co i pan i pracownicy muzeum, i społecznicy z nim związani występują - czy to poprawiłoby sytuację?

Oczywiście, że tak, bo mielibyśmy solidniejsze podstawy funkcjonowania. Obecnie środki finansowe pochodzą z własnych przychodów oraz z dotacji ministra nauki przyznawanych od 3-4 lat. Nasze przychody z planetarium - najstarszego w Europie (1972 r.) i ciągle jedynego w Warszawie - są jednak zagrożone z uwagi na jego wiek i stan techniczny. Zwróciliśmy się o środki na zakup nowego do ministerstwa kultury, ale ponoć przepisy nie pozwalają ministerstwu przyznawać pieniędzy na zakupy inwestycyjne. Wystąpiliśmy wobec tego do ministerstwa edukacji, gdyż z tego planetarium korzysta kilkanaście tysięcy młodzieży z całego kraju.
A co do rangi narodowego muzeum techniki - to jest nasz cel. W tej chwili zabiega o to samo muzeum, natomiast wydaje się, ze skoro mamy w kraju kilka muzeów artystycznych w randze narodowych, to technika też powinna być do nich przyrównana, bo przecież muzeum techniki dokumentuje to, co należy do najbardziej szczytnych działań człowieka - jego rozwój techniczny a co za tym idzie - ekonomiczny. Jednak ta myśl - choć prosta - jakoś nie przedostaje się do umysłów decydentów. Tak samo nie możemy się dorobić narodowego muzeum przyrody czy ekologii. A planuje się trzecie muzeum sztuki nowoczesnej, w którym nawet nie wiadomo, co ma być.

A co na wystąpienie pana do ministra kultury w tej sprawie? Jaka była odpowiedź?

Że muzeum jest pod opieką NOT i że eksponaty stanowią własność NOT. Jest to trochę dziwne, bo eksponaty mamy dzięki funduszom przekazanym przez ministra nauki, z budżetu państwa na naukę. Zatem jest to własność społeczna. Część z nich to także dary. Ale widocznie egzegeci prawni z ministerstwa kultury mają na to inny pogląd.

Czy w Polsce istnieją inne, równie ważne obiekty i czy Norblin jest ważny dla całej Polski, czy tylko dla Warszawy?

Jest ważny dla całego kraju, gdyż tylko ten obiekt reprezentuje przemysł przetwórczy metali kolorowych. W niektórych halach zachowały się jedyne w kraju rozwiązania techniczne, jak np. akumulator ciężarowy czy prasa do wytłaczania metalowych elementów. To są unikaty. Zakładów o zbliżonym charakterze było w Polsce więcej, ale żaden poza nim się nie zachował. Żeby utworzyć narodowe muzeum techniki, to poza obiektem trzeba mieć też zbiory. Zbiory mamy, ale obiekty przemysłowe, jeśli się zachowały, to na ogół bez wyposażenia. A w Norblinie ono jest. Drugiej takiej fabryki z wnętrzem, pozwalającym zobaczyć jak wyglądał dawniej proces produkcyjny - w Polsce nie ma.

Dziękuję za rozmowę.