Wiara i rozum czy wiara i kłamstwo?
Autor: Wiesław Sztumski 2008-07-01
Katolicyzm nobilitował kłamstwo do cnoty nadając mu najwyższy walor poznawczy. Dowodem na to jest ustanowienie specjalnej nagrody Templetona, czyli tzw. kościelnego Nobla, za okłamywanie ludzi przez sklerykalizowanych naukowców.
Kłamstwo nie staje się prawdą tylko dlatego, że wierzy w nie więcej ludzi. (Oscar Wilde)
Kłamstwem jest głoszenie czegoś, o czym się wie, że to nieprawda, ale chce się świadomie wprowadzić kogoś w błąd. Jest ono zawsze intencjonalne, związane z interesem kłamcy i nieetyczne, nawet, gdy służy godziwemu celowi. Fundament doktryny katolickiej od samego początku tworzą różnego rodzaju i wymiaru kłamstwa i dialektyka zakłamania. Technikę kłamstwa, doskonaloną przez dwa tysiące lat, perfekcyjnie opanowali funkcjonariusze, teologowie i wyznawcy kościoła katolickiego i stosują ją w manipulacji społecznej. Katolicyzm nobilitował kłamstwo do cnoty w wyniku nadania mu najwyższego waloru poznawczego, uznając je za dogmat, tabu, sacrum oraz prawdę niepodważalną, absolutną i ostateczną. Dowodem na to jest ustanowienie specjalnej nagrody Templetona, czyli tzw. kościelnego Nobla, za okłamywanie ludzi przez sklerykalizowanych naukowców, za takie interpretacje odkryć naukowych, które uzasadniają światopogląd katolicki oraz prawdy wiary głoszone przez ten kościół, i za to, że rozum wciskają w okowy wiary. Interpretacje te uznawane są za naukowe, ponieważ ich autorami są znani naukowcy. Tak, jakby wszystko to, co robią naukowcy, musiało być naukowe. Kościół posługuje się kłamstwem, gdyż wie, że przekonania i stereotypy zbudowane na kłamstwach są trwalsze od przekonań ufundowanych na prawdzie, a irracjonalizm cieszy się większym powodzeniem od racjonalizmu i że łatwiej osiąga się sukces w życiu dzięki działaniom irracjonalnym, wspomaganym przez kłamstwa, aniżeli wskutek postępowania racjonalnego i prawdomówności.
Wierzenia religijne opierają się na fundamentalnym kłamstwie filozofów, którzy głosili realne istnienie bytów transcendentnych i nadprzyrodzonych, w szczególności bóstw. Trudno dociec, czy okłamywali ludzi z premedytacją, czy niechcący, w konsekwencji swojej naiwności. Ich kłamstwa były przez wieki upowszechniane i utrwalane w świadomości społecznej dzięki przekazowi mitów, wierzeń i poglądów oraz w wyniku stałego recyklingu starych koncepcji ontologicznych zbudowanych na realizmie pojęciowym. Między filozofią a religią występuje specyficzna zależność: religia rozwija i petryfikuje te poglądy filozoficzne, które uzasadniają wiarę; deprecjonuje i zwalcza te, które ją osłabiają.{mospagebreak}
Klamstwa fundamentalne
U podstaw katolicyzmu leży kłamstwo, jakoby tylko człowiek posiadał duszę. Dusza jest bytem transcendentnym, wymyślonym przez pewnych filozofów po to, by z braku dostatecznej wiedzy o człowieku ukazać przyczynę zachowań i działań ludzkich. Jest czymś tajemniczym, co rzekomo kieruje zachowaniami, postawami i działaniami człowieka. Jest bytem obiektywnym i samoistnym, który może obyć się bez ciała. Rozumie się ją jako cząstkę bóstwa, która łączy się z ciałem już w momencie poczęcia, wskutek czego zygota uzyskuje osobowość. Przypisywanie duszy wyłącznie gatunkowi ludzkiemu przyczyniło się do antroposzowinizmu, który zrodził antyekologiczne postawy, zachowania i działania. Doprowadziły one do znacznej i nieodwracalnej degradacji naszego środowiska życia. W miarę postępu psychologii i neurofizjologii zakres pojęcia duszy ciągle się kurczy, a badania naukowe w ogóle nie odwołują się do niego. W teologii katolickiej duszę określa się jako „coś”, co jest tchnieniem poruszającym materię, co ożywia ciało, co jest nieśmiertelne, co jest częścią Boga. Te określenia obarczone są błędem „nieznane przez nieznane”, gdyż odwołują się w członie określającym do zaimka nieokreślonego „coś”, czyli nie wiadomo, do czego. Pojęcie duszy jest dla ludzi wierzących pierwotne i niedefiniowalne, bo zrozumienie go wykracza poza możliwości ludzkiego intelektu, a dla niewierzących jest pojęciem pustym, którym w ogóle nie warto się zajmować. Jeśli katolicy twierdzą, że wiedzą, czym różni się człowiek od innych istot żywych i dzięki czemu żyje, bo ma „duszę”, to po prostu kłamią. Faktycznie posługują się tylko substytutem wiedzy w postaci wiary w wyimaginowaną duszę.
Kłamliwa jest głoszona przez kościół katolicki teza o niezależności rozumu od wiary, nagłośniana od czasu opublikowania encykliki Fides et ratio. Pisze się tam, że rozum i wiara są odrębnymi władzami poznawczymi i nie muszą tworzyć sprzeczności ani konfliktować ludzi. Jednak wcale tak nie jest, chociaż powinno być. Ta encyklika opiera się na modelu separatystycznym: odrębności rozumu i wiary. Zgodnie z nim, sądy poznawcze wywiedzione z rozumu albo wiary mogą być sprzeczne. Ale, gdy tak się stanie, to jedynym arbitrem rozstrzygającym sprzeczność między rozumem a wiarą jest Magisterium Kościoła. Ono wytycza granice poznania rozumowego i zakres badań. Pełni więc rolę swoistego jarzma nakładanego na rozum. Wiadomo, że rozum zazwyczaj nie sprzyja wierze, zwłaszcza w boga osobowego, którego katolicyzm narzuca swym wiernym jako przedmiot wiary i kultu. Co najwyżej może aprobować boga abstrakcyjnego (absolut, archè, zasada organizująca, intelligent design itp.). Bóg abstrakcyjny może być obiektem wiary oraz kultu różnych wyznań, a nawet bezwyznaniowców, agnostyków i ateistów. Natomiast religia oparta na wierze w boga osobowego, bardziej wymaga irracjonalności oraz głupoty, niż rozumności i mądrości. Im więcej ogłupiałe i bezrozumne jest społeczeństwo, tym bardziej jest wierzące, a intensywność wiary jest proporcjonalna do stopnia głupoty. Dlatego kościół ogłupia wiernych i utwierdza ich w głupocie, bo na tym żeruje, dzięki temu egzystuje i rozwija się. A im bardziej ogłupia ludzi za pomocą kłamstw w postaci dogmatów i prawd wiary, tym większe ma szanse rozwoju. W kościele katolickim za oświeconych uchodzą kapłani, dla których źródłem wszelkiej mądrości jest Nowy Testament. Uzurpują sobie oni prawo do posiadania patentu na wiedzę i mądrość o wszystkim, co w niebie i na Ziemi, do pouczania polityków, naukowców itd. i wtrącania się we wszystko. Jest to typowy przejaw zarozumiałości. A zatem, odwoływanie się we wspomnianej encyklice do niezależnego rozumu, którego zadaniem jest umacnianie wiary, jest przejawem zwykłego kłamstwa. Kościół posługuje się nim w celu związania z sobą naukowców i intelektualistów, bo zależy mu na wykorzystywaniu ich wiedzy, autorytetu i zaangażowania religijnego w celu eskalacji wiary. Rozum w katolicyzmie pełni rolę instrumentalną: jest narzędziem kłamstwa. W encyklice Fides et ratio pisze się, że rozum ze swej natury zwraca się ku prawdzie. Ale dalej wyjaśnia się, że chodzi o specyficzny rodzaj prawdy, o „prawdę chrześcijańską”. A ona ma wartość zbawczą i powinna doprowadzić do ostatecznego celu, czyli do objawienia Jezusa Chrystusa. Nie chodzi więc o prawdę, tylko o objawienie. Niewątpliwie, rozum ze swej natury zwraca się ku prawdzie. Jednak wierutnym kłamstwem jest, jakoby rozum ze swej natury, dążył ku prawdzie objawionej. {mospagebreak}
Skuteczne narzedzia manipulacji
Kłamstwami, jako skutecznymi narzędziami manipulacji, najchętniej posługują się przywódcy duchowi kościołów pretendujących do globalnego panowania i uprawiają politykę imperializmu wyznaniowego. Szczególnie celuje w tym kościół katolicki, który ze swej istoty i nazwy kieruje się tak wybujałymi ambicjami i dlatego samozwańczo uzurpował sobie cechę powszechności. (Nazwa katolicki z greckiego καθολικος znaczy uniwersalny, powszechny). Samo zawłaszczenie tej nazwy świadczy o zapędach imperialnych. Czyni on wszystko, aby w przyszłości stać się jedynym globalnym kościołem i za wszelką cenę dąży do rozszerzania swych wpływów poprzez działalność misyjną w różnych krajach. Uznawanie tylko swej wiary za prawdziwą jest jednym z fundamentalnych kłamstw ustawicznie powtarzanych przez katolików. Islam, buddyzm, i taoizm nie mają aż tak wygórowanych aspiracji, a przynajmniej nie manifestują i nie realizują ich ostentacyjnie. Imperia podporządkowane kościołowi katolickiemu oficjalnie na mocy uznania zwierzchnictwa papiestwa albo skrycie poprzez agenturalne działania różnych organizacji kościelnych: laikatów, misji, zakonów i placówek dyplomatycznych prowadziły wojny w celach religijnych. (Warto wspomnieć, że tylko kościół katolicki wywalczył sobie państwowość i jest podmiotem prawa międzynarodowego.) W celu zmylenia opinii publicznej nazywano je „krucjatami” „misjami” albo „nawracaniem na prawdziwą wiarę”. Miały one na celu umacnianie pozycji Watykanu i wzrost jego wpływu na politykę światową dzięki szerzeniu katolicyzmu, rozbudowie infrastruktury kościelnej, zdobywaniu nowych wyznawców, mordowaniu innowierców, których pejoratywnie nazwano „poganami”, oraz likwidacji innych kościołów stanowiących przeszkodę w rozbudowie światowego imperium papieskiego. A przy okazji realizowano cele ekonomiczne (grabieże) oraz polityczne (podbój i okupacja przez państwa wyznaniowe, katolickie), które w ostatecznym rachunku umacniały ekonomiczną, polityczną i ideologiczną pozycję Watykanu. Od około dwudziestu lat straszy się ludzi islamem w związku z atakami terrorystycznymi fundamentalistów muzułmańskich. Nie mają one na celu szerzenia islamu. Są aktami rozpaczliwej obrony przed agresorami i okupantami oraz przed panowaniem zdegenerowanej, podporządkowanej złotemu cielcowi kultury zachodniej, którą wielu ludzi odrzuca. Kłamstwo o terroryzmie muzułmańskim jest skwapliwie, chociaż niejawnie, podtrzymywane przez kościół katolicki. Chodzi mu o deprecjację oraz wykluczenie ewentualnego konkurenta z gry o zdobycie władzy wyznaniowej w świecie. Jednak, aby zmylić opinię publiczną, Watykan podejmuje faryzejskie próby pojednania z muzułmanami, z góry skazane na niepowodzenie, ponieważ pojednanie traktuje jako akt „łaskawego” uznania islamu i sprowadza je do uznania hegemonii katolicyzmu. Jest to jeszcze jeden przykład zakłamania katolików.
Miejsce dla prawdy
Wiara wyrasta z kłamstwa i samookłamywania się, a jej rozwój wymaga stałego utrzymywania ludzi w stanie zakłamania. Na kłamstwie zbudowane są fundamenty wiary i religii: „Mendacium, tu est Petrus”. Im wyżej wyewoluowana wiara i bardziej korzysta z osiągnięć postępu cywilizacyjnego, tym częściej musi uciekać się do kłamstwa. Eskalacja wiary wymaga odwoływania się do bardziej wyrafinowanych i efektywnych technik okłamywania stosowanych przez propagandę i reklamę. Dlatego coraz trudniej jest równocześnie wierzyć i żyć w prawdzie. Liczba kłamstw specyficznych dla kościoła katolickiego, zawartych w podstawach teoretycznych, interpretacjach tekstów i wydarzeń historycznych oraz w praktyce życia codziennego rośnie w miarę jego ewolucji i proporcjonalnie do ambicji globalnego i monopolistycznego panowania. Paradoksem jest, że odwołując się do absolutnej prawdy, utożsamianej z Bogiem, chcąc osiągać cele imperialne, trzeba posługiwać się wzrastającą liczbą kłamstw coraz bardziej subtelnych i o szerszym zasięgu. Eskalacja katolicyzmu doprowadza do tego, że prawda absolutna przekształca się stopniowo w wierutne kłamstwa. Dlatego, jeśli być może na początku świata panowała Absolutna Prawda, to na końcu z pewnością zapanuje Absolutne Kłamstwo.