banner

Nikt nie powie, że polscy naukowcy i publicyści mało zajmują się zjawiskiem korupcji w naszym kraju. Gdyby korupcja zmniejszała się proporcjonalnie do przyrostu liczby poświęcanych jej publikacji, raportów agend rządowych oraz organizacji pozarządowych, to pewnie już by jej w Polsce prawie nie było.

Skorumpowani politycy, urzędnicy oraz przedstawiciele wielu innych zawodów, żyjący dostatnio między innymi dzięki zyskom czerpanym z korupcji, nierzadko potakują, gdy mowa o potrzebie jej zwalczania - i dalej uprawiają swój korupcyjny proceder. Jest tak jak z kotem Waśką z przypowieści Iwana Kryłowa, który to kot z uwagą słuchał rozwlekłych pouczeń kucharza, że nieładnie jest kraść potrawy, a słuchając obżerał się w kącie kuchni kąskami ściągniętymi ze stołu. Działacze państwowi i społeczni przeważnie poprzestają na formułowaniu ogólnikowych diagnoz dotyczących przyczyn korupcji, w najlepszym razie tworzą programy jej przezwyciężania, a dużo rzadziej czynnie angażują się w jej zwalczanie.

Chowanie głowy w piasek

Dlaczego zdając sobie sprawę z ogromnej szkodliwości korupcji, dość często mówimy o niej z pewnym dystansem, bywa – nawet z przymrużeniem oka, albo dajemy do zrozumienia, że uważamy ją za zło konieczne, a tępienie jej za walkę z wiatrakami? Myślę, że taka postawa wynika stąd, iż zdajemy sobie sprawę, że rozpasana korupcja prawie nigdy nie jest pojedynczą chorobą zdrowego pod innymi względami państwa. Z reguły występuje w wiązce różnorodnych zjawisk patologicznych – społecznych, ekonomicznych, politycznych, głęboko zakorzenionych w danym kraju. Uwolnienie się od korupcji wymaga kompleksowej i gruntownej kuracji całego systemu społeczno-państwowego, a to jest praca, która przeraża swą trudnością i długotrwałością.. Pożywką dla korupcji jest niski poziom moralno-etyczny społeczeństwa. Chodzi o brak tego rodzaju etyki, praworządności, o niedostatek takich postaw obywatelskich, które kształtują się i umacniają przez wiele pokoleń. Zdaniem socjologów najbardziej pod względem cywilizacyjnym i etycznym są rozwinięte społeczeństwa krajów skandynawskich. I właśnie w tych państwach korupcja jest od dawna najniższa w świecie.

Zaczynać od gmin

Bardzo rzadko pojawiają się w naszym kraju publikacje, których autorzy umieją spojrzeć na korupcję w sposób wieloaspektowy, odkryć w organizmie społecznym miejsca, od których najlepiej jest rozpoczynać walkę z nią, empirycznie zweryfikować swoje zalecenia i przedstawić je w formie przydatnej dla praktyków. Do takich opracowań jestem skłonny zaliczyć wydaną przez Ossolineum z końcem ubiegłego roku książkę „Korupcja – oblicza, uwarunkowania, przeciwdziałanie”. Zawiera ona materiały będące plonem międzynarodowej konferencji naukowej nt. „Korupcja na szczeblu samorządu lokalnego. Doświadczenia Szwajcarii, Niemiec i Polski”. Organizatorami konferencji były: warszawski Uniwersytet Kardynała Stefana Wyszyńskiego, Uniwersytet we Fryburgu i Fundacja Konrada Adenauera. Autorzy referatów i uczestnicy dyskusji to znani naukowcy, polscy i zachodnioeuropejscy, grono młodych pracowników nauki, działacze samorządowi, a także duchowni.
Wielu z nich nie podziela dość popularnej w Polsce tezy, że walkę ze skorumpowaniem należy rozpoczynać „od góry”, od osób sprawujących wysokie funkcje decydenckie w rządzie i centralnych urzędach. Korupcja na tych szczeblach jest rzeczywiście najbardziej szkodliwa dla państwa. Dla społeczeństwa jest bardzo irytująca, bowiem szeregowi obywatele są wobec niej bezsilni. Natomiast korupcja w lokalnych samorządach i w terenowych urzędach ma to do siebie, że bezpośrednio pomniejsza publiczny majątek gminy czy powiatu. Mieszkańcy odczuwają ją jako naruszenie dóbr, które wspólnie użytkują. Widzą możliwość osobistego angażowania się w przeciwdziałanie złu, jakim jest korupcja widziana z bliska i bezpośrednio godząca w ich lokalną społeczność. Korupcję w ogniwach terenowego samorządu łatwiej wykryć niż „w kręgu rekinów władzy i biznesu”. Ruch lokalnej praworządności i gospodarności, związany z tropieniem korupcji powinien być inspirowany „na dole” i promieniować ku wyższym szczeblom władzy. Takie stanowisko reprezentowali na konferencji i przedstawili w książce m.in. dr Heinrich A. Hoffschulte, wykładowca Uniwersytetu w Münsterze, wiceprzewodniczący Rady Gmin i Regionów w Europie (CEMR), oraz prof. Nicolas Hayoz z Uniwersytetu we Fryburgu. Pierwszy z nich z wielką systematycznością opisał zasady zwalczania korupcji w lokalnych samorządach w Niemczech. Owe zasady cechuje duże zróżnicowanie i jednocześnie komplementarność oraz konsekwencja w ich stosowaniu. Odnoszą się głównie do przejrzystości instytucji samorządowych i administracyjnych, precyzji konstruowania i realizacji budżetu, troski o odpowiedni dobór i należyte szkolenie urzędników i innych funkcjonariuszy służb publicznych. Specjalnością niemiecką jest tworzenie wielu kanałów i dopełniających się metod kontroli instytucji i osób dysponujących majątkiem publicznym. Interesującym novum jest wprowadzenie pojęcia „sumienie publiczne” jako kryterium oceny prawidłowości działania organów administracyjnych i samorządowych.
Prof. Nicolas Hayoz, nawiązując do faktu, że Szwajcaria jest krajem, w którym poziom korupcji należy do najniższych na świecie, stwierdził, że troska szwajcarskich polityków i działaczy koncentruje się po prostu na podtrzymywaniu i utrwalaniu istniejącego dobrego stanu. Regułą w tym kraju jest, iż „każdy kontroluje każdego”, a „zorientowana na rządy prawa kultura służby publicznej jest kompatybilna z tradycyjną mentalnością parafialną”. Korupcji na lokalnym szczeblu samorządowym prawie nie ma, bo też najwcześniej i najenergiczniej była na tym poziomie tępiona. Model sprawowania władzy w gminie i kontrolowania jej przez społeczeństwo jest modelem wzorcowym dla władz kantonalnych i dla rządu.

Okazja czyni złodzieja

Polskie porażki w walce z korupcją opisał prezydent Gdańska, Paweł Adamowicz. Odniósł się w szczególności do sfery zamówień publicznych. Powiedział też, że nie spodziewa się, aby okazało się skuteczne w rozwiązywaniu polskich problemów nowo powstałe Centralne Biuro Antykorupcyjne, a to dlatego, że jest ono obciążone „grzechem pierworodnym” upolitycznienia.
Znana badaczka zjawisk korupcyjnych, prof. Maria Jarosz z PAN, zatytułowała swój referat „Okazja czyni złodzieja”. Okazją, która spowodowała rozplenienie się korupcji w Polsce, była jej zdaniem, wadliwie przeprowadzona transformacja ustrojowa, a w szczególności błędy popełnione przy przekształceniach własnościowych. Zrodziły się trwałe, żerujące na prywatyzacji układy korupcyjne, funkcjonujące na zasadzie „daję, abyś dał”. Najbardziej szkodliwa i najtrudniejsza do zwalczenia jest u nas korupcja polityczna, czyli korupcja w kręgu elit władzy.
O transformacyjnych uwarunkowaniach korupcji w Polsce i sąsiadujących z nią krajach postsocjalistycznych pisze w omawianej książce kilku innych autorów. Niezwykle ciekawy jest referat prof. Anieli Dylus o kulturowym i historycznym podłożu korupcji, oraz posłanki Julii Pitery, która mówiła o planach Polskiego Oddziału Transparency International, dotyczących zwalczania korupcji na szczeblu gminy. Marcin Zaborski stwierdził, że polskie media często z powodzeniem uprawiają dziennikarstwo śledcze, wymierzone w skorumpowane osoby i środowiska, ale zarazem cechą polskich dziennikarzy jest podatność niektórych z nich na naciski korupcyjne.
Bardzo bogaty treściowo i mający walory szkoleniowe jest zapis długiej dyskusji, jaką na zakończenie konferencji przeprowadzili jej uczestnicy.
W zamykającym książkę obszernym aneksie został przedstawiony opracowany przez Andrzeja Szeniewskiego szczegółowy „Model przejrzystej gminy – przeciw korupcji”.

Romuald Karyś