Fizyka i światopogląd
Autor: Wiesław Sztumski 2008-01-17
Z przykrością trzeba stwierdzić, że stosunkowo wielu fizyków ulega wpływom ideologicznym, światopoglądowym i religijnym.
Od pewnego czasu fizyka stała się szczególnie podatna na wtrącanie się ideologii i światopoglądu. Można pytać: czy winna jest ideologia, której znaczenie w życiu społecznym nasila się wraz z postępem cywilizacyjnym i z rosnącą rolą polityki, czy sama fizyka, która traci status nauki niezależnej i musi poszukiwać wsparcia w ideologii?
O ile w zasadzie dopiero w czasach nowożytnych fizyka związała się z ideologią, to jej związek z światopoglądem datuje się „od zawsze”. Fizyka związana jest z światopoglądem przede wszystkim poprzez filozofię i religię. Była i jest wykorzystywana albo do uwiarygodnienia, albo do poddawania w wątpliwość doktryn filozoficznych i religijnych. Wynika to ze znaczenia fizyki oraz z przekonania o tym, że jako najbardziej rozwinięta i wiarogodna dyscyplina naukowa powinna pełnić rolę ostatecznego kryterium wyboru i weryfikacji poglądów filozoficznych lub religijnych, które leżą u podstaw światopoglądu. To przekonanie upowszechniło się szczególnie dzięki scjentyzmowi. Przypisuje on nauce jakąś irracjonalną moc magiczną i dlatego wszystko, co ma być społecznie akceptowane, musi być dowiedzione naukowo. W związku z tym mieliśmy do czynienia z takimi karykaturalnymi doktrynami, jak „światopogląd naukowy”, „filozofia naukowa” (np. materializm naukowy, czy neopozytywizm) itp., a także z „religią naukową”, reprezentowaną np. przez „Kościół Scjentystyczny”, Church of Scientific Humanism, „Kościół Scjentologiczny”, „panteizm naukowy” itp. W pewnym stopniu wymogom scjentyzmu uległ też kościół katolicki, który stara się wykorzystać osiągnięcia fizyki do podbudowy naukowej swoich supozycji, a ten cel przedstawiony został w słynnej encyklice „Fides et ratio”: wspólnym celem nauki i wiary jest poznanie prawdy, czyli Boga.
Z drugiej strony, próbuje się też wykorzystać fizykę do naukowego uzasadnienia światopoglądu laickiego, agnostycznego czy ateistycznego. Ze scjentyzmu zrodził się fizykalizm, który od czasów Oświecenia pełni rolę świeckiej ideologii. (Szczytowym momentem globalnego rozwoju scjentyzmu jest opublikowany w 2004 r. Manifest 11 niemieckich badaczy mózgu, w którym twierdzi się, że wszyscy są całkowicie zdeterminowani przez swoje mózgi). Być może, na gruncie fizykalizmu, nową religią w XXI w. stanie się badanie mózgu ludzkiego, przede wszystkim z wykorzystaniem fizyki. W obu wypadkach ma się do czynienia z daleko posuniętą ideologizacją fizyki i z instrumentalnym traktowaniem jej przez ideologów światopoglądu religijnego i laickiego.
Istota ideologizacji fizyki sprowadza się do interpretacji odkryć, praw i mechanizmów rządzących przyrodą. A więc ideologizacja fizyki może wywoływać różne skutki w zależności od tego, kto i po co jej dokonuje. A dokonywać jej mogą różni ludzie ze względu na różne cele i uwarunkowania subiektywne: wierzenia, systemy wartości, upodobania, przekonania polityczne itd. Nie ulega wątpliwości, że z każdej ideologicznej interpretacji fizyki wynika fałszywy, chociaż zdawałoby się, naukowy obraz świata. Wynika to po prostu stąd, że sama ideologia ze swej istoty jest zafałszowaną wizją rzeczywistości. W wyniku ideologicznej interpretacji osiągnięć naukowych oglądamy świat w krzywym zwierciadle nauki. Skądinąd wiemy jednak, że wiedza naukowa w ogóle nie może obyć się bez interpretacji, w tym także światopoglądowej. Bowiem wiedzę tę tworzą i przekazują ludzie uwikłani w różne konteksty społeczne i kulturowe. {mospagebreak}
Fizyka i religia
Szczególnym przypadkiem związku fizyki z światopoglądem jest jej związek z religią. Z jednej strony religia, a mam tu na myśli głównie katolicyzm, już od czasu św. Tomasza, a bardziej w okresie neotomizmu, usiłuje zracjonalizować i unaukowić wiarę w Boga i tak przedstawiać odkrycia fizyki, by wyciągnąć z nich wniosek o istnieniu Boga. (Swoją drogą, żadna inna religia nie potrzebuje wsparcia naukowego do uzasadnienia wiary w bogów czy proroków. Można by stąd zasadnie wnioskować o słabości tej religii i wiary jej wyznawców). A z drugiej strony, fizyka, jak żadna inna z nauk przyrodniczych, wskutek swojej hermetyczności i tajemniczości jest wyjątkowo podatna na interpretacje światopoglądowe czy religijne. O ile wiedza z zakresu fizyki doświadczalnej jest jeszcze w miarę dobrze znana szerokim rzeszom ludzi, przede wszystkim dzięki jej zastosowaniom w życiu codziennym, to nie można tego powiedzieć o wiedzy z zakresu fizyki teoretycznej. Bierze się to stąd, że współczesne teorie fizyki, zwłaszcza odnoszące się do mikro i nanoświata, przedstawiane za pomocą niezwykle skomplikowanego aparatu matematyki, wykraczają daleko poza możliwości zwykłego poznania zmysłowego i upoglądowiania. Często mówi się, że badania zjawisk wewnątrzatomowych opisywanych za pomocą mechaniki kwantowej stykają się z transcendencją. Jest to w istocie wiedza, którą posiadają tylko eksperci. Dla innych ludzi jest ona niepojęta i niezrozumiała, i dlatego tajemnicza, w pewnym sensie jakby magiczna. Przedstawianie szerokim masom wiedzy o nowych osiągnięciach fizyki teoretycznej możliwe jest tylko dzięki prezentowaniu jej w postaci literatury popularno-naukowej, a ta odwołuje się w większym stopniu do irracjonalności, co wykorzystują ideolodzy religii. Nie znam takich dzieł popularyzujących fizykę teoretyczną, w których nie odzwierciedlałyby się filozoficzne czy religijne poglądy autorów. Popularyzacja fizyki teoretycznej nie jest wolna od wtrętów ideologicznych. Im ważniejszy i bardziej znany jest jakiś fizyk, tym bardziej czuje się upoważniony do głoszenia swojej ideologii. Ba, wydaje mu się, że jego obowiązkiem jest wypowiadać się w kwestiach ideologii, filozofii i wiary nawet wtedy, gdy brak mu do tego kompetencji. Im mniej jest się kompetentnym, tym więcej ma się do powiedzenia, głośniej się mówi i, niestety, bardziej jest się słyszanym i słuchanym. Na tej zasadzie buduje się pseudo-autorytet, czyli prestiż. {mospagebreak}
Religijny obraz świata
Związek fizyki z religią nie ogranicza się tylko do kwestii interpretacji, ale i do samej twórczości fizyków, przede wszystkim w dziedzinie astrofizyki i kosmologii. Przykładem tego może być stworzona kilkanaście lat temu w zasadzie „na zamówienie” kościoła katolickiego hipoteza Wielkiego Wybuchu. Jej prekursorem był ksiądz katolicki Georges-Henri Lemaître, profesor fizyki i astronomii, laureat Nagrody Templetona (nagroda w wysokości 1,3 mln dol., przyznawana corocznie przez Fundację Johna Templetona za zasługi w ukazywaniu związku między nauką a religią. Makler Sir J. Templeton finansuje kwotą 40 mln dol. rocznie badania na rzecz rozwoju pozytywnych oddziaływań religii na sposób życia). W Polsce zagorzałym orędownikiem i propagatorem hipotezy Wielkiego Wybuchu jest np. astrofizyk Zbigniew Jacyna-Onyszkiewicz, który „do XX-wiecznego mitu o „Stworzeniu Świata około 15 miliardów lat temu”, dobudował całą teologię „Trójjedynego Boga” oraz włączył pomysł Philipa E. Johnsona, znany jako „Intelligent Design”. (Ph. E. Johnson jest twórcą najnowszej wersji „Teorii inteligentnego projektu”. W XVIII w. stworzył ją angielski teolog William Paley, a w 2.poł. XX w. chemik i filozof Michael Polanyi. „Intelligent Design“ jest poglądem zbliżonym do kreacjonizmu, według którego życie nie powstało ani w wyniku aktu stworzenia, ani w wyniku bezplanowej i przypadkowej ewolucji. Jest ono zbyt skomplikowane, aby mogło być dziełem przypadku. Musiało ono powstać zgodnie z boskim planem jakiejś siły nadprzyrodzonej).
Kaganiec dla fizyków
Religijny obraz świata uzasadnia też „zasada antropiczna”, której twórcami są Brandon Carter oraz John D. Barrow, nagrodzony za nią w 2006 r. nagrodą Templetona. Jej zwolennicy uważają, że najlepszym wyjaśnieniem precyzyjnego dostrojenia Wszechświata jest odwołanie się do dawcy praw natury, którego astrofizyk i noblista Fred Hoyle nazywa "superintelektem", a fizyk i noblista Charles Townes oraz astrofizyk i teolog Hugh Ross utożsamiają z Bogiem.
Uwikłanie fizyki w religię skutkuje również nakładaniem przez religię pewnych ograniczeń dla fizyków wierzących (znamienny przypadek Galileusza). Znajdują się oni w osobliwej sytuacji między „młotem”, czyli kanonami wiary, a „kowadłem”, czyli aspiracjami badawczymi. Takie wewnętrzne rozdarcie spotykamy u A. Einsteina. Jako człowiek głęboko wierzący, wyrażał myśl o nierozerwalnym związku fizyki z religią: Nauka bez religii jest kaleka, religia bez nauki jest ślepa, a jako naukowiec odnosił się krytycznie do religii współczesnej: Religia przyszłości będzie religią kosmiczną. Przekroczy ona osobowego Boga i odrzuci dogmaty i teologię. Einstein obstaje więc przy religii, ale wyzwolonej od dogmatów, której przedmiotem kultu jest bóg bezosobowy i nieuprzedmiotowiony, czyli Absolut. (W przeciwieństwie do naukowców - kreacjonistów, Einstein nie wierzył w boga osobowego). Absolut nie jest jednak bogiem w rozumieniu religii judeo-chrześcijańskiej. Może być jednak bogiem scjentystów i agnostyków.{mospagebreak}
Próba oceny
Fizyka jest niewątpliwie najważniejszą spośród nauk przyrodniczych, przynajmniej w dziedzinie badań przyrody nieożywionej, a wraz z biologią stanowi fundament wiedzy o przyrodzie ożywionej. Jest przy tym najlepiej zracjonalizowaną (zmatematyzowaną) i dlatego w opinii publicznej najbardziej wiarygodną nauką. Nic tedy dziwnego, że jest obiektem szczególnego zainteresowania ze strony ideologów, którzy usiłują zawładnąć nią i wykorzystywać w celu uwiarygodnienia swoich poglądów. To zawłaszczanie dokonuje się albo w sposób „twardy”, tak jak to miało miejsce w przypadku ideologii totalitarnych, albo „miękki” - w przypadku ideologii liberalnych.
Obecnie mamy do czynienia z metodami „miękkimi”. Nie w sposób nakazowy, lecz perswazyjny, odwołując się na przykład do sumienia i wiary, wpływa się na fizyków, aby wymusić na nich stosowne interpretacje wiedzy naukowej, a czasem też ograniczenia badań, zgodnie z zasadami danej ideologii. Z przykrością trzeba stwierdzić, że stosunkowo wielu fizyków ulega wpływom ideologicznym, światopoglądowym i religijnym. (Wg badań prowadzonych w USA, 90% ludności wierzy w boga osobowego i życie po śmierci, 40% naukowców z tytułem licencjata (B.S.) i 10% wybitnych naukowców. W 1998 r. wśród członków Narodowej Akademii Nauk USA było 72% ateistów, 21% agnostyków i tylko 7% wierzących w boga osobowego. Wierzących fizyków jest około 20%. Natomiast wśród lekarzy amerykańskich najwięcej niewierzących (27 %) jest psychiatrów). Niektórzy oficjalnie zasiadają na przykład w instytucjach kościelnych powołanych do wykorzystywania fizyki do uzasadniania dogmatów wiary (Pontyfikalna Akademia Nauk przy Watykanie, lokalne (parafialne i uniwersyteckie) gremia dyskusyjne, kluby inteligencji katolickiej i Opus Dei).
Choć nauki humanistyczne, szczególnie społeczne, są o wiele bardziej podatne na wpływ ideologii niż przyrodnicze, to ideologia przenika też te ostatnie w miarę ich ekspansji w obszary gospodarki i polityki. Obecnie, nawet nauki o wysokim stopniu immunizacji na wpływy ideologiczne, takie jak logika, matematyka i astronomia, uległy tym wpływom i służą celom ideologii, reklamy i światopoglądu. Narastanie interferencji fizyki z ideologią zaczęło się wtedy, gdy nauka w ogóle, a w szczególności fizyka, ze względu na jej wyjątkowe znacznie dla rozwoju techniki - głównie militarnej - przekształciła się w towar, na którego sprzedaży można dobrze zarobić i szybko stała się obiektem marketingu. A w marketingu - oprócz logistyki - istotną rolę odgrywają różne czynniki ideologiczne oraz myślenie irracjonalne, charakterystyczne dla ideologii. W związku z tym, fizyka utraciła cnotę czystości naukowej i prostytuuje się w miarę angażowania się w sferę ideologii, która w zasadzie powinna być jej obca. Z drugiej strony, winien temu jest też postęp w dziedzinie fizyki, przede wszystkim fizyki subatomowej. Fizyka współczesna nie jest już w stanie rozwijać się nie odwołując się do metafizyki. Przestała być (o ile kiedykolwiek była) nauką autonomiczną w tym sensie, że aksjomatów leżących u podstaw jej teorii i hipotez nie da się uzasadnić i uwiarygodnić inaczej niż dzięki odwoływaniu się do koncepcji filozoficznych i do wiary. Bowiem, jak słusznie twierdzi M. Wetzel nawiązując do Sokratesa, wiedzieć możemy tylko to, że niczego nie wiemy, ponieważ w ostatecznym rachunku każde poznanie bazuje na supozycjach, którym możemy wierzyć albo nie. Współczesna fizyka stała się otwarta na różne filozoficzne, religijne i kulturowe interpretacje człowieka i świata. Uzależnia się od filozofii i spekulacji myślowych, zwłaszcza odkąd zaczęła odwoływać się do eksperymentu myślowego i nadała mu decydujące znaczenie w kwestii rozstrzygania o prawdziwości swoich hipotez. Tym samym fizyka popadła w niewolę spekulacji myślowych, ideologii i paradygmatów kulturowych, a w konsekwencji stała się nauką historyczną. Ten fakt nie mógł być niezauważony przez ideologów i ośmielił ich do coraz bardziej natarczywej i bezpardonowej ingerencji w fizykę. Ta ingerencja ma miejsce teraz i prawdopodobnie nasili się w przyszłości. Bowiem ideologia, która z natury żywi się głupotą ludzką, ulegając scjentyzmowi, coraz bardziej żeruje na wiedzy naukowej.
Ideologizacja fizyki prowadzi do rozhermetyzowania jej i w konsekwencji do nie respektowania zasady czystości badań naukowych. W im więcej obszarów pozanaukowych wkracza fizyka, tym bardziej traci na swej obiektywności oraz ścisłości naukowej. Im bardziej pozostaje w służbie ideologii lub światopoglądu, tym bardziej sprzeniewierza się zasadzie poszukiwania prawdy obiektywnej, poszukuje uzasadnień dla „obiektywnych” prawd objawionych lub subiektywnych prawd prezentowanych przez różnych ludzi w swoich wizjach świata.