Z kim się zadajesz, takim się stajesz
Autor: Iwona Pilecka 2008-01-17
Obecnie obserwuje się coraz większą mobilność naukowców, co jest związane ze swobodą wymiany naukowej i dostępnością programów finansujących pobyty zagraniczne. Polscy badacze cieszą się znakomitą opinią jako solidni i twórczy, wydaje się jednak, że przynajmniej część ich sukcesów zagranicznych wiąże się z optymalnym i silnie motywującym środowiskiem pracy.
Uważam, że środowisko naukowe wywiera podstawowy wpływ na jakość i efekt pracy doświadczalnej. Nierzadko bywa tak, że młodzi badacze za granicą, trafiając na sprzyjające środowisko, dają z siebie wszystko, chcąc jak najlepiej wykorzystać ograniczoną w czasie szansę pracy w zagranicznym ośrodku oraz starając się pokazać z jak najlepszej strony. I wówczas można usłyszeć o wielkich osiągnięciach polskich naukowców. Tymczasem te same osoby mogą nie mieć podobnej siły przebicia oraz motywacji do pracy w polskich ośrodkach naukowych. Programy organizowane m.in. przez Fundację na Rzecz Nauki Polskiej mają szansę to zmienić.
Otrzymanie subsydium FNP "Powroty" daje satysfakcję, motywację oraz środki finansowe do realizacji samodzielnych projektów badawczych. Fundacja promuje kontynuację współpracy z ośrodkiem zagranicznym oraz zapewnia dodatkowe dochody mające na celu wyrównanie dysproporcji między pensją badacza w kraju i za granicą. Mam nadzieję, że tego rodzaju inicjatywy zdołają zachęcić do powrotu wielu młodych zdolnych uczonych, którzy dzięki doświadczeniom zagranicznym będą w stanie tworzyć w Polsce konkurencyjne i udane programy badawcze.
Jak się ma sprawa powrotu do kraju?
W przypadku popularnych wyjazdów na 2-3 letnie staże podoktorskie za granicą badacze najczęściej mają zapewnioną możliwość powrotu do placówek macierzystych, wzbogaceni o nowe doświadczenia i publikacje. Ja, wyjeżdżając na studia doktoranckie do Szwecji, nie planowałam szybkiego powrotu. Do tej pory dźwięczy mi w uszach niezbyt pochlebny komentarz jednego z profesorów, że poddaję się zjawisku drenażu mózgów. Po studiach w Szwecji odbyłam staż podoktorski w firmie biotechnologicznej w Szwajcarii. Przyznaję, że moja decyzja o powrocie do Polski po 7 latach pracy naukowej poza granicami kraju nie należała do najłatwiejszych. Wynikało to przede wszystkim z obaw konfrontacji z zapamiętanym przed laty hierarchicznym systemem środowiska naukowego, gdzie aspekty osobowe i finansowe ograniczały ambitne projekty i własną inicjatywę. Dochodziła do tego wizja braku konkurencyjnych ośrodków naukowych specjalizujących się w mojej dziedzinie: biologii komórki i przekazywania sygnałów (signal transduction). Jednak propozycja pracy w Międzynarodowym Instytucie Biologii Molekularnej i Komórkowej w Warszawie zdołała rozwiać moje obawy. Okazuje się, że w Polsce można uprawiać naukę o wysokich standardach, że wyposażenie laboratoriów nie różni się od wiodących placówek europejskich, i że również u nas mamy młodą i entuzjastyczną kadrę badaczy. Wydaje się, że sukces MIBMiK wynika z przyjęcia systemu od lat stosowanego za granicą: kilkuletnie kontrakty i ewaluacja laboratoriów, przy zapewnieniu dobrych warunków pracy i dostępu do nowoczesnego sprzętu.{mospagebreak}
Różnice aż nadto widoczne
Czego możemy się nauczyć od naukowców pracujących poza Polską? Praca w ośrodku zagranicznym daje przed wszystkim większy komfort i swobodę pracy. Dzięki aktywnej wymianie wiedzy i poglądów, kontaktom z międzynarodowym zespołem badawczym oraz dostępności nowoczesnej aparatury, łatwiej jest o zaangażowanie w ambitne projekty. Często badania publikowane w najlepszych czasopismach naukowych są efektem współpracy kilku grup badawczych - aby nawiązać taką współpracę, konieczny jest udział w konferencjach i szkoleniach. Niezbędna jest również znajomość literatury naukowej, w tym dostęp do jeszcze nieopublikowanych a zaakceptowanych do druku manuskryptów w wersji on-line. Tymczasem, praca w Polsce często podlega ograniczeniom co do tematu i zakresu badań, a czasem stawia się raczej na ilość niż na jakość publikowanych prac. Manuskrypty publikowane w polskojęzycznych czasopismach, dostępne często wyłącznie w prenumeracie wersji papierowej, nie mają szans na konfrontację z międzynarodową społecznością naukową.
Kolejna sprawa to konieczność wyrównania standardów nadawania tytułów naukowych, choćby w obrębie Unii Europejskiej. Dla przykładu, wobec braku odpowiednich umów międzynarodowych, dyplom doktorski zdobyty w Szwecji nie jest uznawany w Polsce bez procesu nostryfikacji. Uważam również, że silniej powinno się promować pracę naukową obcokrajowców w Polsce - np. w Szwecji 20% doktorantów pochodzi z zagranicy. Oczywiście, tego typu zmiany wymagają konkretnych decyzji na poziomie rządowym, nakładu inwestycji finansowych oraz po prostu wykazania dobrej woli, ale w szerszej perspektywie zapewne przyczynią się do rozwoju nauki i dobrobytu całego społeczeństwa.