Prof. Maciej Żylicz - Obecnie przygotowywana ustawa, jeśli wejdzie w życie, będzie bardziej restrykcyjna niż prawo dotyczące fundacji z czasów stanu wojennego.
Z prof. Maciejem Żyliczem, prezesem Fundacji na rzecz Nauki Polskiej rozmawia Anna Mazerant
Panie prezesie, czy fundacji grozi likwidacja?
Mam nadzieję, że nie, chociaż rządowy projekt ustawy o fundacjach jest dużym zagrożeniem - zarówno dla nas, jak i dla innych fundacji. Charakter tych zagrożeń jest różny i odnosi się do różnych typów organizacji. W naszym przypadku kluczowy jest art. 31 projektu, w którym jest mowa o tym, że władze fundacji mają 9 miesięcy na to, żeby dostosować statut fundacji tak, aby minister skarbu państwa mógł ingerować w wybór zarządu, rady oraz w określenie celów fundacji. Oznacza to, że cele FNP, zdefiniowane 17 lat temu, w momencie jej tworzenia – czyli wspieranie najlepszych naukowców, teraz mogą zostać zmienione. I np. minister skarbu, którego zdania na temat nauki nie znam, bo nigdy się chyba na ten temat nie wypowiadał, może stwierdzić, że celem działania Fundacji będzie elektryfikacja wsi, czy jeszcze coś innego, nie mającego związku z obecną działalnością Fundacji. I to jest rzeczywiste zagrożenie. Moim zdaniem, przynajmniej w kilku aspektach, projekt ten nie jest zgodny z Konstytucją RP z 1997 r. Zwróciło na to uwagę nawet Rządowe Centrum Legislacji.
Projekt tej ustawy jest jednak pochodną zamierzeń rządu, dotyczących reformy finansów publicznych: budżetu zadaniowego, likwidacji funduszy celowych i zgromadzenia wszystkich środków w budżecie centralnym.
Nie łączyłbym tych reform ze sobą, ponieważ fundacje, nawet te zakładane przy udziale Skarbu Państwa, nie działają na zasadach funduszy celowych. Nawet w momencie przekazania środków na kapitał założycielski takich fundacji, nie działo się to na zasadzie funduszy celowych w rozumieniu prawa finansów publicznych, lecz na zasadzie przekazania środków w drodze jednorazowej decyzji nowo powstającym i niezależnym osobom prawnym. Mówię to również dlatego, by sprostować błędną informację, która ukazała się jako uzupełnienie artykułu prof. Leszka Kuźnickiego „Polityka naukowa w opałach” opublikowanego w kwietniowo-majowym numerze Spraw Nauki. Wracając zaś do sprawy zmian w prawie fundacyjnym, to rząd w uzasadnieniu do projektu deklaruje, że celem jest wprowadzenie kontroli nad fundacjami. Rzecz w tym, że one już podlegają kontroli. A jeżeli zdarzają się takie, które w jakiś sposób sprzeniewierzają się swoim celom statutowym, swojemu środowisku, to w pierwszym rzędzie minister właściwy w trybie nadzoru może wezwać taką fundację i jej organy do zmiany postępowania, a ostatecznie sąd może zadecydować nawet o jej likwidacji. Każda fundacja ma swojego ustawowego „opiekuna” - właściwego ministra, któremu przekazuje sprawozdania ze swojej działalności. W naszym przypadku jest to Minister Nauki i Szkolnictwa Wyższego. Zatem jeżeli organ nadzorujący jest przekonany, że gdzieś zostało przekroczone prawo, to może zastosować odpowiednie procedury prawne. Tak więc w świetle już istniejących narzędzi kontrolnych, proponowana przez rząd zmiana prawa prowadząca do ograniczenia w sposób systemowy niezależności tzw. trzeciego sektora, nie ma uzasadnienia. Nie wiem, jakie w tej sytuacji prawnej są rzeczywiste intencje rządu. Jestem całkowicie za tym, aby każda fundacja, w tym nasza, była skrupulatnie kontrolowana. W naszym przypadku kontrola odbywa się w kilku etapach: sporządzamy roczne sprawozdania dla ministra nauki i szkolnictwa wyższego, do których dołączamy wszystkie podjęte przez zarząd fundacji w danym roku uchwały. Jeżeli któraś z uchwał budzi wątpliwości co do jej zgodności z prawem, wówczas minister może ją zaskarżyć do sądu. Roczne sprawozdania finansowe FNP są badane przez zewnętrzne, cieszące się renomą, firmy audytorskie. Jako organizacja pożytku publicznego podlegamy też kontroli ministerstwa pracy i spraw socjalnych, któremu też składamy sprawozdania. Sprawozdania z działalności statutowej wraz ze sprawozdaniem finansowym publikujemy także corocznie w formie Raportu Rocznego, udostępnianego publicznie, m.in. na naszej stronie internetowej. Wynika to nie tylko z obowiązków prawnych, ale również i przede wszystkim z przekonania władz FNP o potrzebie całkowitej transparentności działań fundacji. Uważam, że kontrola jest potrzebna, ale ta ustawa nie idzie w tę stronę, ale w kierunku przejęcia władzy nad fundacją.
Udowadnia pan, że fundacja nie jest wielbłądem. Czy w tym projekcie zakłada się utratę osobowości prawnej?
Nie i nie na tym polegają zagrożenia prawne wynikające z projektu. O utracie osobowości prawnej Fundacji mógłby zadecydować jedynie sąd. Po wejściu w życie propozycji rządu minister skarbu mógłby dowolnie odwoływać i powoływać członków zarządu i rady fundacji, co mogłoby skutkować wprowadzaniem do tych ciał np. polityków (jak to zdarzyło się już w początku lat 90.), zbliżyłoby to niebezpiecznie niezależną fundację do statusu spółek skarbu państwa, w których walka o prawo zasiadania w ich organach jest elementem gry politycznej. Co więcej, minister skarbu państwa zyska możliwość zredefiniowana celów, dla których fundacja powstała. Fundacja na rzecz Nauki Polskiej od momentu swego powstania działa, podobnie jak wszystkie fundacje w Polsce, na podstawie ustawy z 1984 r, a więc z końca stanu wojennego. Obecnie przygotowywana ustawa, jeśli wejdzie w życie, będzie bardziej restrykcyjna niż prawo dotyczące fundacji z czasów stanu wojennego. A ja miałem nadzieję, że w wolnej Polsce będziemy budować społeczeństwo obywatelskie…
Projekt tej ustawy jest analogiczny do przygotowanych rozwiązań w obszarze ochrony środowiska, gdzie doktrynalnie niszczy się dobrze działające mechanizmy finansowania i cofa w rozwiązaniach prawnych o kilkanaście lat. Czy ministerstwo nauki ma jakieś stanowisko w tej sprawie? Czy występuje w obronie Fundacji?
Trzeba przyznać, że ministerstwo nauki i szkolnictwa wyższego wielokrotnie występowało w obronie Fundacji, także na posiedzeniu rządu 29 maja 2007 r., na którym projekt był zatwierdzany - gdzie wyraziło swoją krytykę wobec projektu, podobnie zresztą jak ministerstwo rolnictwa. Mimo to, rząd przegłosował projekt ustawy.
A jakie są argumenty rządu, aby fundacje działały według nowych reguł?
Nie umiem powiedzieć, gdyż uzasadnienie tej ustawy jest nader skromne, wręcz lakoniczne, a innych oficjalnych argumentów w tej sprawie nie ma. Nie wiadomo, kto i ile traci na nowym rozwiązaniu, ile i kto zyskuje. Widać tylko tendencję zwiększania wpływu państwa na bieżąca działalność organizacji, których podstawą istnienia była dotychczas niezależność.
Podobno w obronie Fundacji odezwała się grupa posłów?
Sa to głównie senatorowie, sprawę referowaliśmy już kilka miesięcy temu marszałkowi Borusewiczowi, który jest odpowiedzialny w Senacie za kontakty z organizacjami pozarządowymi. W wyniku dyskusji, w której uczestniczyli przedstawiciele środowisk pozarządowych, powstał alternatywny poselski projekt ustawy. W projekcie tym jest mowa o „uszczelnieniu” systemu sprawozdawczości fundacji, co miałby służyć bezpośrednio zwiększeniu ich transparentności. Trzeba pamiętać, że ustawa z 1984 r. była już wielokrotnie zmienia tak, by dostosować ją do zmieniającej się rzeczywistości. Poselski projekt doprecyzowuje również zagadnienia związane z likwidacją fundacji oraz z dalszym dysponowaniem ich środkami (jeżeli takie pozostaną). Intencją jest, aby zmobilizować fundatorów już na etapie tworzenia fundacji, by przewidzieli ewentualność ich likwidacji oraz wskazali cel (cele), na które mają zostać przekazane środki pozostałe po likwidacji fundacji.
Jak rozkłada się w czasie wejście w życie nowych przepisów, jeśli zostaną uchwalone?
Projekt rządowy został przesłany do Sejmu, podobnie drugi projekt (poselski). Obydwa czekają na pierwsze czytanie i skierowanie pod obrady właściwych komisji. Sądzę, ze po wakacjach projekty będą rozpatrywane i dyskutowane, po czym Marszałek ustali, który z nich wejdzie pierwszy pod głosowanie. Mamy jednak nadzieję, że z uwagi na znaczenie tych obydwu projektów dla rozwoju społeczeństwa obywatelskiego w Polsce odbędzie się w sprawie tych projektów w Sejmie wysłuchanie publiczne. Fundacja na rzecz Nauki Polskiej zgłosiła już swoje zainteresowanie udziałem w takim wysłuchaniu.
Jeżeli przejdzie projekt rządowy ustawy, co będzie miał pan do powiedzenia ewentualnym darczyńcom? Przecież w takiej sytuacji ten, kto chce obdarować fundację jakimiś dobrami, nie będzie miał żadnej pewności, na co one zostaną wykorzystane.
Wejście w życie rządowego projektu oznacza diametralną zmianę sytuacji i statusu FNP. Fundacja uzyskała swoją samodzielność i pozycję m.in. dzięki niezależności od polityki. Wiele już było na nią zamachów o podłożu politycznym, ale poza początkowymi latami jej istnienia, nigdy później w jej władzach nie zasiadali czynni politycy. Argumentem za jej apolitycznością jest także kapitał założycielski FNP - te 950 mln (starych) złotych ze zlikwidowanego Funduszu Rozwoju Nauki i Techniki nie były pieniędzmi budżetowymi, gdyż fundusz miał osobowość prawną, nie był funduszem budżetowym, ale celowym, przeznaczonym właśnie na finansowanie nauki i techniki. Zatem pieniądze te - publiczne, ale nie budżetowe - były „znaczone”. Fundacja , zgodnie z ustawą, miała za zadanie przejąć funkcje tego funduszu. Na podobnych zasadach w tym samym czasie została utworzona Fundacja Kultury. Jedynymi pieniędzmi budżetowymi, które FNP otrzymała od Skarbu Państwa, były 52 mln zł uzyskane z wpływów z prywatyzacji jednosobowych spółek Skarbu Państwa. Odbyło się to na podstawie ówcześnie obowiązującej ustawy o komercjalizacji i prywatyzacji przedsiębiorstw państwowych. W 2004 r. Sejm zmienił tę ustawę i w wyniku tej decyzji Fundacja straciła prawo do otrzymania na cele związane z nauką 2% z prywatyzacji każdej jednoosobowych spółek SP. Choć ta zmiana prawa nie była dla Fundacji korzystna, przyjęliśmy ją do wiadomości. Niemniej jednak, jeszcze przed wejściem w życie tych zmian, nastąpiła prywatyzacja części PKO BP, z której - zgodnie z prawem - FNP należą się środki, których przekazanie zablokowało Ministerstwo Skarbu Państwa. Dlatego też od kilku lat podejmujemy wszelkie przewidziane prawem działania zmierzające do ich odzyskania. Z pieniędzy uzyskanych z prywatyzacji fundacja finansuje stypendia dla młodych naukowców w programie "Start", przyznając corocznie ok. 120 takich stypendiów. Środki, które otrzymaliśmy z prywatyzacji są wydzielone jako odrębny fundusz i lokowane wyłącznie w bezpieczne instrumenty finansowe.
Co parę lat, podczas zakusów na pieniądze FNP kolejnych rządów, używa się argumentu o budżetowym pochodzeniu tych pieniędzy, włącza się do tych nacisków także NIK, aby stwierdzała, że działalność Fundacji powiela działalność ministerstwa i wobec tego może by ją zlikwidować. Czy nie obawia się pan, że tym razem przyszłość FNP jest zagrożona, że przy powrocie do centralizacji Fundacja zostanie wchłonięta przez ministerstwo nauki lub jego agendy?
Sądzę, że nie. MNiSW docenia odrębność działania FNP i choć nasze cele są zbieżne, to formy działania - zupełnie inne. My pomagamy bezpośrednio naukowcom, podczas gdy ministerstwo musi zajmować się budową i utrzymaniem infrastruktury, pomagać naukowcom w sposób pośredni, poprzez granty. My pomagamy im w sposób bezpośredni i są to działania komplementarne, nie konkurujemy ze sobą. W systemie anglosaskim takich fundacji są dziesiątki w każdym kraju, w Polsce przydałaby się niezależna od rządu instytucja wzorowana na Research Council, który rozdzielałby gros pieniędzy, jakie w tej chwili rozdziela ministerstwo w postaci grantów.
Temu mają teraz podobno służyć dwie tworzone agencje...
Tak, ale ważne jest, jak one zostaną usytuowane w stosunku do ministerstwa, a jakie ono będzie, tego jeszcze nie wiemy. Agencje takie winny mieć charakter pozarządowy, tak jak to jest np. z DFG w Niemczech.. Winniśmy rozróżniać i jasno sobie powiedzieć, że to, co jest społeczne niekoniecznie musi być rządowe. To są nasze wspólne pieniądze, z podatków nas wszystkich.
Wkraczamy w sferę ideologii. Ten rząd uważa, że skoro społeczne, to automatycznie i rządowe.
Chciałbym, aby w naszym kraju istniał system z jednej strony zapewniający konkurencję o środki na badania, a z drugiej - wolność badań. Bez tego nie będziemy mieli prawdziwej nauki.
Dziękuję za rozmowę.