banner

Od kolebki do...podziału Europy

Autor: Justyna Hofman-Wiśniewska 2008-08-21

Prof. Władyslaw Duczko: Słowianie, ten kulturowo mało atrakcyjny lud, dokonał czegoś bardzo wielkiego: wyszedł z tego niesłychanego kotła, jakim były wędrówki ludów w VI w. i zaczął zalewać duże części Europy.

Z prof. Władysławem Duczko z Instytutu Antropologii i Archeologii Akademii Humanistycznej im. Aleksandra Gieysztora w Pułtusku rozmawia Justyna Hofman-Wiśniewska.

Prawie 200 lat badań, sporów, dociekań, a kolebka Słowian jest stale tajemnicą....

W gruncie rzeczy jesteśmy ciągle w tym samym miejscu. I to pomimo wszystkich możliwych działań historyków, językoznawców, archeologów, a nawet specjalistów od genetyki. Nadal dwie podstawowe teorie stoją naprzeciwko siebie co do regionu, gdzie miała stać kolebka: między Odrą a Wisłą – między środkowym Dnieprem a prypeckimi bagnami.

Która z nich jest obecnie bardziej akceptowana?

Druga, czyli wschodnia. Co do poprzedniej, to większość badaczy, głównie archeologów, odrzuca ją, twierdząc, że Słowian w pierwszych stuleciach naszej ery nie mogło być w obecnej Polsce, bo były tu różne ludy germańskie, a nawet celtyckie. Samo pojęcie kolebki nie jest w nauce używane jednoznacznie.
Byłbym za tym, aby punkt ciężkości przenieść na interpretację tego, co o Słowianach dziś wiemy na pewno. Chociażby to, że do początku VI wieku w ogóle się nie słyszy o Słowianach. Szukanie Prasłowian w epoce brązu – słynny Biskupin!! - nie ma sensu. A potem to, że nagle w ciągu VI wieku Słowianie zajmują południe, i że w następnych paru stuleciach zaludniają całą Europę Środkową.

Dzielnie i szybko się mnożyli...

Mnożyli się świetnie. Ale nie tylko przez zwykłą prokreację. Także przez kooptowanie, przyjmowanie ludzi z innych kultur.

Ale przecież mówi się o Słowianach że byli prymitywni - jak mogli stać się atrakcyjni dla innych ludów?

Nawet płodność obracano przeciwko nim, no bo wiadomo, że tylko społeczeństwa na niskim poziomie rozwoju rozmnażają się bez umiaru. Dla Rzymian Słowianie to barbaria, zwykli rolnicy i hodowcy bydła. Archeolodzy byli tego samego zdania, bo to co wykopywano świadczyło o tym jednoznacznie: lud który wytwarzał ręcznie lepione garnki, nie znał metali, mieszkał w ziemiankach, nawet ich grobów nie można było znaleźć, bo tak się zmarłymi zajmowali, że ślad po nich nie zostawał. {mospagebreak}

Czyli Słowianie byli prymitywni?

Jak się ich porównuje z kulturą grecko-rzymską. A to tak, jak porównywać obecne kraje wysoko rozwinięte z kulturą Indian w lasach tropikalnych. Rzymianie, a po nich Europa Zachodnia, która była ich dziedzicem, na wszystkich na wschód od Renu (granicy Imperium), włącznie z Germanami, patrzyli jak na barbarzyńców. Dla nich istniała tylko cywilizacja dookoła Morza Śródziemnego. Za Alpami byli aborygeni, ludzie, ale nie całkiem. Ustalenie się tego negatywnego spojrzenia było związane z faktem, że duża część niewolników kupowanych w późnym Imperium to byli Słowianie. Było ich tak dużo, że nazwa Słowianin stała się synonimem niewolnika, sclavus.

Słowianie wielkiej kultury nie mieli, ale też chyba mieli jakby inne zadania przed sobą?

Żyli w zupełnie inny sposób, byli skoncentrowani na tym, co dla nich było najważniejsze: na rolnictwie. I w tym byli bardzo dobrzy. Funkcjonowali w społecznościach bardzo egalitarnych, w których co prawda istnieli naczelnicy, starsi, ale te warstwy wiodące były nieporównywalnie słabsze niż u wojowniczych ludów germańskich. Kiedy Germanie wchodzili na tereny Imperium Rzymskiego, zachowywali własną tożsamość, ale jednocześnie pozwalali niektórym instytucjom rzymskim dalej istnieć. I kiedy sami w końcu stworzyli nowe imperium, to jego jedynym odnośnikiem ideowym i kulturowym było stare imperium Rzymian. Kiedy natomiast Słowianie wchodzili na tereny rzymskie, takie jak Bałkany, Grecja, nie integrowali się z zastanymi instytucjami, i nie tworzyli nowych centrów władzy. Po prostu uprawiali ziemię i zajmowali się hodowlą.

Powinno się więc przyjąć, że Słowianie to Słowianie i już?

Tak. Nie należy wartościować: lepsi – gorsi. Po prostu inni. Atrakcyjność i wielkość grecko – rzymskiej kultury jest zaiste obezwładniająca, stąd ta pokusa, by się z nią nieustannie porównywać. Ale nie każdy lud miał obowiązek tworzyć wspaniałą kulturę. I nie wszyscy musieli ją przyjmować.

Ale jednak było coś przyciągającego w tym przaśnym, słowiańskim życiu?

Słowianie, ten kulturowo mało atrakcyjny lud, dokonał czegoś bardzo wielkiego: wyszedł z tego niesłychanego kotła, jakim były wędrówki ludów w VI wieku i zaczął zalewać duże części Europy, aby w końcu osiąść na terenach od Bałtyku do Adriatyku, i od Łaby do Wołgi. Nieźle, jak na chłopskich prymitywów. A co przyciągało innych do Słowian? Panująca ogromna niepewność, spowodowana upadkiem zachodniej części Imperium, najazdy azjatyckich koczowników, ciągłe wędrówki Germanów, to wszystko dało słowiańskiemu światu wiejskiemu szansę na zaistnienie, atrakcyjny sposób na życie. Społeczności rolnicze, egalitarne, bez rozbudowanych elit władczych, stały się realną alternatywą dla zhierarchizowanych, wojowniczych ludów.{mospagebreak}

To dotyczyło wczesnych Słowian?

Tak. Od końca VIII wieku świat słowiański zaczyna się szybko zmieniać. Powstają pierwsze państwa, których władcy przyjmują chrześcijaństwo i tym samym włączają się do dwóch głównych potęg Europy: Imperium Franków na Zachodzie i Imperium Bizantyjskiego na Wschodzie. Kto wybrał Zachód i łaciński katolicyzm, wchodził w świat, który w kilkaset lat zbudował nową cywilizację, z której powstała obecna, globalna. Ci Słowianie, którzy przyłączyli się do chrześcijaństwa wschodniego, reprezentowanego przez Bizancjum, weszli w inny świat, świat zachowawczy, w którym kościół był instrumentem w rękach władców i gdzie rozwój szedł wolno, w zupełnie innym kierunku niż ten na zachodzie Europy.

W pewnym momencie nastąpił rozłam Europy na Zachód i Wschód?

Rozłam nastąpił z chwilą, kiedy Rzym upadł pod naporem Germanów i kiedy na Zachodzie zaczęły się tworzyć państwa germańskie. Kontynuacja Imperium istniała na Wschodzie, jako Bizancjum, ze wspaniałą stolicą w Konstantynopolu. Ale ta kontynuacja w pewnym momencie przestała być łacińska i stała się grecka. Również silne wpływy z Bliskiego Wschodu spowodowały, że Bizancjum stało się bardzo orientalne. Potęga kulturowa, długo nawet militarna, autorytet cesarzy, nadawały Imperium wysoki prestiż. Ale parweniuszowski Zachód Germanów poszedł swoją drogą i od czasów Karola Wielkiego, pierwszego cesarza, zaczął odgrywać coraz większą rolę w Europie. Zbudowany na organizacji rzymskiego kościoła, w dynamizującej walce między cesarzami a papieżami o prymat władzy, stawał się tą jedyną, prawdziwą Europą.

I na tym podzielonym kontynencie nastąpił również podział Słowian?

Słowianie Zachodni - Połabianie między Łabą a Odrą, Czesi, Polacy – weszli w sferę Zachodu, Słowianie Wschodni - od Bugu przez środkowy Dniepr i do Oki, po chrzcie księcia kijowskiego Włodzimierza w 988 roku, kiedy przyjął chrześcijaństwo z Bizancjum, weszli w krąg ortodoksji prawosławnej. Nastąpił podział, który ma znaczenie do dzisiaj i będzie miał znaczenie jeszcze bardzo długo, gdyż Zachód okazał się zwycięzcą, a Wschód tym, który przegrał. Nagłe przejęcie cywilizacji bizantyjskiej odstawiło Słowiańszczyznę Wschodu na bok. Polska, nigdy nie należąc do Imperium Rzymskiego, przez przyjęcie katolicyzmu weszła po roku 966 w świat Zachodu i została w nim do dzisiaj.

Jak powstało państwo polskie?

To najbardziej dyskutowany problem w historiografii polskiej. Podobnie jak w sprawie kolebki Słowian, gra tu duet: polityka i uczucia narodowe, a to mieszanka nie ułatwiająca obiektywne badania.
U początków Polski była organizacja polityczna, będąca tworem grupy ludzi, którą my nazywamy dynastią Piastów. Według podania zanotowanego na początku XII wieku przez pierwszego kronikarza Galla Anonima, była ona miejscowego pochodzenia. Gall zamieszcza w kronice podanie o wczesnych Piastach, przed pierwszym historycznie znanym Mieszkiem, którzy zbudowali podstawy państwa. Protoplastą Piastów miał być chłop, oracz u księcia Popiela, tego, którego zjadły myszy.

Często się mówiło, że dynastia Piastów była ze Skandynawii..

Tradycja zapisana przez Galla nic o tym nie mówi. Co zresztą nie musi być prawdą. Nawet jeżeli grupa ludzi zwanych później Piastami pochodziła nie z ziemi gnieźnieńskiej, to raczej nie byli to Skandynawowie. Według mnie, to co znajduje się w pierwszej połowie wieku X na terenach między Notecią a Wartą nie jest skandynawskie. Wystarczy porównać bogactwo charakterystycznej kultury nordyckiej na Rusi, żeby zrozumieć różnicę.

Jak słowiańscy Piastowie budowali państwo?

Siłą. Archeolodzy stwierdzili, że w latach 40. X wieku następuje niszczenie gęstego osadnictwa w południowo-zachodniej Wielkopolsce. Niedługo potem na terenach gnieźnieńskich, które były słabo zaludnione, pojawia się nowe osadnictwo i wielkie grody. Interpretacja tych zjawisk jest następująca: siły militarne z ziemi gnieźnieńskiej niszczą sąsiedzkie osadnictwo i przenoszą ludzi na swoje tereny. Tu ludność zmusza się do budowy centrów władzy, czyli grodów i do pracy na roli oraz innych zajęć. Oprócz ludzi, którzy należą do księcia, jest jeszcze wolne chłopstwo, żyjące na swojej ziemi. Tych książę okłada daninami i kontroluje przez swoich urzędników, przede wszystkim - przez liczną drużynę. Istnieje jeszcze wiec wolnych ludzi, ale i ta starożytna instytucja jest już zdominowana przez księcia. Państwo jest prywatne, należy do klanu, który je zbudował. Nie ma nic wspólnego z państwem narodowym, do którego jesteśmy przyzwyczajeni.

I tak właśnie powstało państwo Polan?

Powstało jako twór silnej grupy z charyzmatycznymi przywódcami na czele, stawiającymi przed sobą konkretne cele. A Polanie? Przed rokiem 963 nie ma w żadnych źródłach wiadomości ani o dynastii Piastów, ani o ich państwie. Kiedy w kronikach niemieckich pojawiają się pierwsze informacje, nie mówią one o Polanach, których jako plemienia nigdy nie było, ani tym bardziej o polańskim państwie. Gdy kronikarze w Europie mówią o organizacji Mieszka, używają terminu generalnego Sclavinia, czyli Słowiańszczyzna; książę Mieszko jest dla nich tylko księciem Słowian – dux Sclavorum Misico. Jak sam Mieszko nazywał kraj, nad którym panował - nie wiemy aż do roku 990. Wtedy to doszło do spisania dokumentu oddającego św. Piotrowi, czyli papieżowi, państwo Mieszka. W dokumencie określa się jego władztwo jako civitas Schignesne, co według interpretacji historyków ma znaczyć: państwo gnieźnieńskie.{mospagebreak}

A gdzie Polska?

O niej słyszymy dopiero od ok. roku 1000. Wtedy po raz pierwszy pojawia się u kronikarzy i pisarzy niemieckich nazwa Polonia. W historiografii polskiej zawsze się twierdziło, że nazwa ta pochodzi od plemienia Polan i że wzieła się od nazwy pole, czyli miejsca do orania i obsiewania. Co do Polan, to nie ma żadnych dowodów ich istnienia. Są oni tworem historyków. I czy rzeczywiście nazwa wzięła się od pola, to też nie jest całkiem pewne.

Przecież Polanie byli także nad Dnieprem!

Tak jest napisane w pierwszej kronice ruskiej, Powieści minionych lat. Ale kronika ta jest kompilatem z początku XII wieku i w kontekście, gdzie pojawiają się Polanie - plemię z ziemi kijowskiej - widać wyraźnie, że mamy do czynienia z bajką, podobną do Galla Anonima. Podobnie jak z polskimi Polanami, o ruskich też nie wspominają żadne źródła, nawet te, które wymieniają inne plemiona słowiańskie – wśród nich nigdzie nie ma Polan.

Strasznie Pan czyści te historie. Pierwszym państwem wschodnich Słowian była Ruś Kijowska. Jak do tego doszło?

To się wiąże z historią, która zaczęła się w środkowej Szwecji. Północna część Europy Wschodniej, strefa lasów, zamieszkana była przez Ugrofinów i Szwedzi wchodzili tu, by zaopatrywać się w wysokiej jakości futra. Fińscy mieszkańcy tego terenu nadali przybyszom nazwę – Rusowie. Nazwa pochodzi od nordyckiego słowa ropsmen, które znaczy tyle, co wiosłujący, wioślarze. Wśród ludności Europy Wschodniej i islamskiego Orientu nazwa ta zawsze oznaczała Skandynawów i w końcu stała się także określeniem pierwszego państwa wschodnich Słowian: Rusi Kijowskiej.

Jacy Rusowie je stworzyli?

Ród książęcy Ruryka pochodzący ze Szwecji, ale od połowy IX wieku żyjący na terenach nad rzeką Wołchow, między jeziorami Ładoga i Ilmeń, z tych fińskich terenów poszedł na południe w strefę lasostepu, na środkowym Podnieprzu nałożył trybuty na żyjących tu Słowian i zaczął ich wykorzystywać ekonomicznie. Tu stworzona została silna organizacja polityczna na czele z dynastią Rurykowiczów, która zachowała swój skandynawski charakter aż do połowy X wieku, kiedy zaczęła się slawizować, aby w końcu wieku rządzić już państwem czysto słowiańskim.

Co się dzieje w tym rejonie Europy, gdy do władzy dochodzą ci zesłowiańszczeni Rurykowicze?

Najważniejszy z nich to Włodzimierz, zwany Wielkim. Ten syn klucznicy i wspaniałego zdobywcy, księcia Światosława, jest niesłychanie zdolny i ambitny. Kiedy umiera, zostawia po sobie nową potęgę Europy Wschodniej, chrześcijańskie księstwo kijowskie. Nową religię przyjął z Bizancjum i tym samym dokonał podziału Słowian na prawosławnych i katolickich, nie zdając sobie nawet sprawy z tego, jakie znaczenie ten jego wybór będzie miał dla wschodniej części Europy i w dłuższej perspektywie - dla świata.

A inni potomkowie Ruryka?

Są pełni energii. Natychmiast zaczynają się dzielić: powstają małe księstewka, które walczą między sobą, jest jedna wielka wojna bratobójcza. Powoli punkt ciężkości przesuwa się znad Dniepru i Kijowa do Wołgi, gdzie wśród ludów ugrofińskich Rurykowicze tworzą dla siebie nowe księstwa, na przykład rostowskie, włodzimierskie, suzdalskie. Tam też, na wzgórzu nad rzeką, u fińskich Meriów, powstaje mała osada, Moskwa. W połowie XIII wieku przychodzą Mongołowie i wszystko się nieco uspakaja, bo ci koczownicy osiadają nad Wołgą i dyktują swoje warunki Rurykowiczom, którzy nadal walczą ze sobą, co wykorzystują Mongołowie do swoich własnych celów. Wśród tych walk rośnie w siłę Moskwa, gdzie niektórzy książęta uczą się szybciej od innych jak należy być silniejszym. I w tej bezwzględnej szkole życia wzrastają pokolenia władców, aż jeden z nich, dzięki małżeństwu z bratanicą ostatniego cesarza bizantyjskiego, uzna, że stał się dziedzicem Imperium. Jego następcy mogą używać tytułu car-cesarz i traktować Moskwę jako nowy Konstantynopol, a swoje władztwo za nowe imperium, które ma prawo do świata.
Tak to poszło; od kolebki, której dokładnego miejsca nie znamy, do podziału Europy, którego skutki znamy aż za dobrze.

Nieustannie przeciwstawia się Zachód Wschodowi...

Przeciwstawia się, bo to dwa różne światy! Kiedy nowy prezydent Rosyjskiej Federacji twierdzi w przemówieniu skierowanym na Zachód, że Rosja należy do Europy, to, mam nadzieję, że trzeba to rozumieć jako pobożne życzenie. Bo Rosja nie jest Europą. Kiedyś nią się stanie i ten fatalny podział, który nikomu na dobre nie wyszedł, zwłaszcza ludziom na Wschodzie, przestanie w końcu istnieć.

Mówiąc o Wschodzie, nie sposób nie wspomnieć Sarmatów i Polaków.

My Sarmaci! Nie całkiem. Spójrzmy na Polaków w historii. Istniała jedna nacja, która była polityczna - szlachta. A chłop? Chłop nie był Polakiem. Chłop był chłopem. Nie funkcjonowało pojęcie, że wszyscy, którzy mieszkają na danym terenie należą do narodu. To pojawiło się znacznie później. Naród to był naród polityczny, a takim była szlachta. I ten naród szlachecki wymyślił sobie w XVII wieku owe związki sarmackie, żeby się jeszcze bardziej odgrodzić od pospólstwa, wywyższyć świetną koligacją.

Kim byli Sarmaci?

To był lud pierwotnie koczowniczy, spokrewniony ze sławnymi Scytami, mieszkający na północnych wybrzeżach Morza Czarnego. Byli świetnymi wojownikami, fantastycznymi jeźdźcami. Rzymianie chętnie brali ich jako najemników i wskutek tego osiedlili się w różnych częściach Imperium: w Brytanii, Hiszpanii, na Bliskim Wschodzie. Pamięć o ich wspaniałości z okresu rzymskiego zachowała się w historiografii europejskiej i pod koniec XVI wieku, kiedy Rzeczpospolita dzięki unii z Litwą znalazła się nad Morzem Czarnym, ideolodzy „odkryli”, że szlachta była pochodzenia sarmackiego. Polski Sarmata to szlachciura, który kocha złotą wolność, nie dopuści, żeby kto inny miał inne zdanie niż on i gdzie może, to rozrabia. Jakiekolwiek genetyczne związki między Sarmatami a Polakami należy między bajki włożyć. Sarmaci nie mieli nic wspólnego ze Słowianami.

Dziękuję za rozmowę.