Nauka i sztuka (el)
- Autor: Anna Leszkowska
- Odsłon: 308
We wrocławskim BWA do 10.11.24 czynna jest wystawa o wodzie, pogodzie i klimacie - Jak rozmawiać z płanetnikami.
W mitologii słowiańskiej płanetnikami nazywano demoniczne istoty odpowiedzialne za zjawiska atmosferyczne – w szczególności za występowanie opadów i burz. Dziś, kiedy kryzys klimatu przejawia się w kolejnych powodziach i suszach, a anomalie pogodowe stały się nową normą, człowiek odczuwa coraz silniejszą potrzebę kontrolowania natury. Wystawa zbiorowa Jak rozmawiać z płanetnikami skupia się na wodzie jako substancji kluczowej dla życia, a jednocześnie wspólnym dobru, które dewastujemy.
Prace prezentowane na wystawie ukazują złożoność katastrofy klimatu, odnosząc się do zjawisk pogodowych i praktyk związanych z wodą. Za pomocą różnorodnych środków wyrazu – szklanych i ceramicznych obiektów, wideo, gry, tkanin i fotografii – artystki i artyści poruszają takie zagadnienia, jak regulacja rzek, dostęp do wody pitnej, modyfikacja pogody, oraz dotykają problemów społecznych związanych z wodą: nierówności, przestępczości i korupcji. Woda to wszakże nie tylko podstawa wszelkiego życia, ale również narzędzie wykorzystywane w konfliktach czy element konstytutywny wielu rytuałów i zwyczajów (religijnych oraz świeckich).
Podejmowane są różne próby naprawy katastrofalnych skutków ingerencji w środowisko, wynikających z traktowania wody jako zasobu do spieniężenia.
Dominują dwa podejścia. Z jednej strony mamy marzenia o powrocie do sielankowego stanu pierwotnego dzięki renaturalizacji. Z drugiej – technooptymizm, inżynierię środowiska i wiarę w moc postępu. Obie te drogi poprowadzą nas donikąd, jeśli nie weźmiemy pod uwagę faktu, że obieg wody na Ziemi jest systemem złożonym, a każda ingerencja wywołuje szereg, często nieprzewidzianych, konsekwencji.
Wystawa nie daje odpowiedzi. Jej celem jest raczej zarysowanie problemów i zwrócenie uwagi na splątanie dziejących się na naszych oczach zjawisk zarówno w sferze przyrody (cykl hydrologiczny), jak i w obrębie polityki, życia społecznego, gospodarki, rolnictwa i technologii. „Opatrunki”, które nakładamy miejscowo, by złagodzić najbardziej palące problemy, okazują się przyczynami kolejnych nieszczęść. Lokalne decyzje mają wpływ na ludzi i miejsca oddalone o tysiące kilometrów. Każda ingerencja pociąga za sobą szereg zmian. Nikt nie wierzy już w moc płanetników czy innych istot nadprzyrodzonych, z którymi moglibyśmy negocjować, a jednak wciąż liczymy na cud, żyjąc w przekonaniu, że „jakoś to będzie”.
Joanna Glinkowska, kuratorka
Więcej - https://bwa.wroc.pl/wydarzenie/jak-rozmawiac-z-planetnikami-wystawa-o-wodzie-pogodzie-i-klimacie/
- Autor: ANNA LESZKOWSKA
- Odsłon: 1836
Muzeum Emigracji w Gdyni pozyskało kolekcję zdjęć Floriana Staszewskiego, etatowego fotografa z „Batorego", przez 20 lat dokumentującego powojenne losy najsłynniejszego polskiego statku pasażerskiego.
Na 220 zdjęciach zachowało się wystawne życie towarzyskie polskich gwiazd filmu i estrady, praca załogi, ale i dramatyczne wydarzenia, których nie brakowało podczas oceanicznych rejsów. Kilkanaście fotografii znalazło się w książkowym kalendarzu na 2016 rok, wszystkie zaś już niebawem zostaną udostępnione w internetowej bazie zbiorów Muzeum Emigracji w Gdyni.
Florian Staszewski pływał na Batorym ponad 20 lat. Swoją przygodę ze słynną jednostką rozpoczął po II wojnie światowej, gdy zatrudnił się w jednym ze studiów fotograficznych. Był członkiem Gdańskiego Towarzystwa Fotograficznego. Przez lata zgromadził niezwykłą kolekcję prac, prezentowanych na kilku indywidualnych wystawach. Współpracował również z przemysłem filmowym jako autor dokumentacji na planach filmowych realizowanych na morzu, m.in. „Pasażerki" Andrzeja Munka.

Kto się bawił na całonocnych balach na pokładzie transatlantyku, jakie rozrywki oferował symbol luksusu lat 50. i 60. PRL-u – zdjęcia Floriana Staszewskiego to niepowtarzalna okazja poznania wyjątkowego statku i jego znanych gości, min. piosenkarki Anny German czy aktorki Kaliny Jędrusik.
Nie brakuje również fotografii z zdjęć akcji ratunkowych, w których brał udział „Batory" i podejmowania rozbitków z innych jednostek np. holenderskiego masowca „Jacob Werolme", na którym w styczniu 1967 roku doszło do tragicznej w skutkach eksplozji.
Większość fotografii Floriana Staszewskiego nie była prezentowana publiczności przez ponad 50 lat. Dziś są unikatowymi dokumentami epoki polskiej floty na morzach i oceanach. Różnorodne w tonacji, czasem pełne humoru, czasem grozy morza rysują fascynujący rozdział w historii morskiej, ale i polskiej kultury. Pokazują życie pewnej społeczności, tworzonej przez pasażerów i załogę „Batorego", ale i wybitnych osobowości takich jak kapitan żeglugi wielkiej, Tadeusz Meissner.
Więcej - http://muzeumemigracji.pl/pl/dzialania/aktualnosci/20_lat_zycia_na_batorym_w_220_zdjeciach
- Autor: Anna Leszkowska
- Odsłon: 1660
W nowohuckim oddziale Muzeum Historycznego Miasta Krakowa - Dzieje Nowej Huty - do 2.07.17 trwa wystawa pn. Zapomniane dziedzictwo Nowej Huty: Czyżyny.
Wystawa Zapomniane dziedzictwo Nowej Huty: Czyżyny poświęcona wsi Czyżyny to kolejna ekspozycja z cyklu Zapomniane dziedzictwo Nowej Huty. Dla poprzednich wystaw końcową datą graniczną był rok 1949, kiedy to na tutejszych polach zaczęto wznosić kombinat i nowe miasto, natomiast tym razem przesunięto horyzont czasowy aż do dnia dzisiejszego, co umożliwiło pokazanie także pewnych procesów urbanizacyjnych, które zachodziły na terenie Nowej Huty przez ostatnie pół wieku.
Czyżyny są szczególnie wdzięcznym obiektem do tego typu prezentacji, gdyż istniejące tu lotnisko hamowało rozwój jakiejkolwiek zabudowy aż do połowy lat 60. XX w. Dopiero potem zaczęły powstawać osiedla, uczelnie i hipermarkety.
Działo się to jednak w sposób tak bezplanowy, że przez lata mieszkańcy Krakowa, jadąc z centrum do Nowej Huty, mieli wrażenie, że definitywnie opuszczają miasto, by po kilku kilometrach pól, pastwisk i sadów dotrzeć dopiero do pierwszych zabudowań obecnego Ronda Czyżyńskiego.
Ów chaotyczny sposób zabudowy terenów dawnego lotniska oraz pól ornych i łąk należących do wsi Czyżyny w dużej mierze utrwalił stereotyp Nowej Huty jako oddzielnego miasta. I choć już w 1951 r. dzielnica ta została włączona do Krakowa, to nadal postrzegana jest jako osobny organizm miejski.
Prezentowana ekspozycja nie ma charakteru chronologicznego czy tematycznego, lecz ujęta jest w „kapsuły” dotyczące konkretnego miejsca na terenie dzielnicy.
Część wystawy przy wejściu na salę odpowiada wschodniemu krańcowi Czyżyn, gdzie mieści się os. Kolorowe, Rondo Czyżyńskie i dawna fabryka Monopolu Tytoniowego (obecnie Philip-Morris).
Część na wprost wejścia to zachodni kraniec: Park Lotników, ruiny Fortu Pszorna i Muzeum Lotnictwa Polskiego.Odpowiednio fragment ekspozycji od strony Alei Róż to południe Czyżyn: relikty dawnej wsi, dwór i powstałe wokół niego w 1957 r. osiedle patronackie Huty im. Lenina, bloki z lat 80. XX w. przy ul. Wężyka, kościół św. Judy Tadeusza, kampus AWF i Park Lotników.
Po stronie przeciwnej zaś – północna część Czyżyn: Muzeum Lotnictwa Polskiego, Pomnik Lotników, Wydział Mechaniczny Politechniki, osiedla: II Pułku, Dywizjonu 303 oraz Avia, a także kościół św. Brata Alberta i relikty dawnej stacji kolejowej w Czyżynach (okolice dzisiejszego Centrum Handlowego Czyżyny).
Być może ten sposób prezentacji, odbiegający od klasycznych muzealnych reguł, pomoże głębiej wniknąć w dzieje i charakter wsi, która dziś – wraz z dawną wsią Łęg – tworzy XIV dzielnicę samorządową o nazwie Czyżyny.
Więcej - http://www.mhk.pl/wystawy/zapomniane-dziedzictwo-nowej-huty-czyzyny
- Autor: ANNA LESZKOWSKA
- Odsłon: 1732
W stołecznej Zachęcie do 22.11.15 można oglądać wystawę Jana Dziaczkowskiego - Historie prawdziwe i zmyślone.
Wystawa jest pierwszą monograficzną prezentacją twórczości Jana Dziaczkowskiego w pełni pokazującą jego artystyczny rozmach. Dziaczkowski znany jest przede wszystkim jako autor kolaży prezentowanych na licznych wystawach w Polsce i za granicą. Mniej znane są pozostałe obszary jego twórczości obejmujące malarstwo, rysunek i fotografię, z których część nie była nigdy do tej pory pokazywana.
W swoich kolażach Dziaczkowski osiągnął wyczucie materii papieru i obrazu oraz techniczną doskonałość, które w połączeniu z liczbą zrealizowanych cykli dają wrażenie obcowania z dziełem klasyka gatunku. Tematy podejmowane przez Dziaczkowskiego ewoluowały od klasycznych motywów sztuki (cykle Sztuka Polska XX wieku i Pozdrowienia z Wakacji), przez liczne w jego twórczości wątki architektoniczne (cykl Keine Grenze), aż do projektów podejmujących refleksję nad rodzinnym miastem (cykl Góry dla Warszawy, w którym stolica kraju otoczona zostaje pasmem gór, a wraz ze zmianą geograficzną podążają zmiany kulturowe, zabawnie zilustrowane przez artystę).
Nieco osobny, a zarazem bardzo popularny jest cykl kolaży zatytułowany Japanese Monster Movies, który posłużył Dziaczkowskiemu do wykreowania alternatywnej i rządzącej się własnymi prawami rzeczywistości.
Na wystawie znalezł się także cykl 10 miejsc, które warto odwiedzić, pierwotnie przygotowany we współpracy z klubokawiarnią Chłodna 25, gdzie prezentowany był w formie zmiennej ekspozycji w lightboksie zamontowanym w przestrzeni klubu. Z planowanych 10 miejsc autor zrealizował 6, które po raz pierwszy pokazywane są w całym zestawie na wystawie w Zachęcie.
Druga część wystawy obejmuje mniej znane prace artysty, przede wszystkim malarstwo i fotografię, które zawierają w sobie charakterystyczny dla Dziaczkowskiego montażowy sposób widzenia i przedstawiania rzeczywistości, choć podejmują odmienne tematy. W porównaniu do kolaży dostrzec można poważniejsze i bardziej osobiste podejście, zwrócenie się do najbliższych osób, przyjaciół, rodzinnych historii przemieszanych z ikonami popkultury czy mitami filmu drogi. Szczególne miejsce zajmują tutaj prace z serii Powrót do Nigerii, miejsca w którym żył i pracował dziadek Dziaczkowskiego. Dopełnieniem wystawy jest autorska dokumentacja fotograficzna pracowni artysty przy ulicy Inżynierskiej wykonana przez Jana Smagę po śmierci Dziaczkowskiego, która w Zachęcie będzie miała swoją pierwszą odsłonę.
Jan Dziaczkowski urodził się w 1983 roku w Warszawie. W 2007 roku ukończył studia na Wydziale Malarstwa warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych pod kierunkiem prof. Krzysztofa Wachowiaka. Malarz, fotograf, ilustrator i twórca kolaży – w ciągu zaledwie kilku lat Dziaczkowski dał się poznać jako jeden z najbardziej utalentowanych młodych polskich twórców. Szczególne uznanie przyniosły mu kolaże wykonywane tradycyjną techniką, obecnie znajdujące się w licznych prywatnych kolekcjach, a także ilustracje, które tworzył dla pism muzycznych, społecznych i kulturalnych, m.in. dla „Machiny”, „Architektury”, „A4”, „Ha!artu” i „Przekroju”. Dziaczkowski brał również czynny udział w artystycznym życiu Warszawy; w latach 2004–2007 współtworzył nieformalną grupę Pracownia Nuku; jest również autorem instalacji zrealizowanych w klubokawiarniach PKP Powiśle oraz Chłodna 25. Zginął we wrześniu 2011 roku podczas wspinaczki w Tatrach.
Od czasu śmierci artysty opieką nad jego archiwum zajmuje się Fundacja Sztuk Wizualnych, wydawca opublikowanego w 2013 roku albumu Jan Dziaczkowski. Kolaże.
więcej - http://www.zacheta.art.pl/article/view/2699/jan-dziaczkowski-historie-prawdziwe-i-zmyslone