Nauka i sztuka (el)
- Autor: Witold Lutosławski
- Odsłon: 3228
Dźwięk dochodzi do nas poprzez czaszkę. Słuch nasz jest bezbronny i pod tym względem jesteśmy niewolnikami otaczającego nas świata. Może wydać się dziwne, że powtarzam rzeczy oczywiste dla każdego. A jednak większość ludzi postępuje dziś tak, jakby te zupełnie oczywiste fakty nie dochodziły do ich świadomości.
Motocyklisty nie obchodzi fakt, że przelatując o trzeciej w nocy przez puste ulice budzi po drodze setki ludzi. Jeszcze mniej troszczy się o innych właściciel radioodbiornika, zmuszając wszystkich swych sąsiadów do słuchania programu radiowego nieraz całymi godzinami. Mógłbym długo wyliczać te zjawiska współczesnego życia, które skłaniają nas do smutnego stwierdzenia: człowiek został wyzuty z jednego z elementarnych praw – prawa do ciszy. Prawa tego nie chronią ustawy, nie uznają go również sami ludzie w swym codziennym postępowaniu.
Czasem marzę o życiu w jakiejś odległej epoce, w której nie będzie już hałaśliwych silników spalinowych, a istnieć będą aparaty pozwalające człowiekowi stworzyć dokoła siebie – kiedy tylko tego zapragnie – barierę próżniową, przez którą żaden dźwięk nie będzie mógł się przedostać. Staram się wszakże unikać tych marzeń, ponieważ powrót do rzeczywistości jest zbyt przykry. Oto na przykład w lecie muszę dusić się z gorąca i braku powietrza w mej małej pracowni. O kilkaset metrów ode mnie bowiem mieszka człowiek, który ma zwyczaj przy otwartym oknie nastawiać radio. Gdy ja z kolei otworzę okno, natychmiast pokój mój napełnia się strumieniami tzw. „muzyczki”; znika natychmiast nie tylko możliwość pracowania czy wypoczywania, znika również możliwość myślenia o czymkolwiek, a w końcu – ochota na cokolwiek. Pozostaje tylko rozdrażnienie i smutek człowieka, któremu zadają przymus.
Powie ktoś, że jestem specjalnie wrażliwy. Pewnie; gdybym nie był wrażliwy na dźwięk, nie mógłbym być kompozytorem. Ale to złudzenie, że tylko muzycy i kompozytorzy obdarzeni są taką wrażliwością. Jest ona dużo powszechniejsza niż się to na pozór wydaje. Tylko tępieje ona z roku na rok na skutek gwałtu zadawanego jej codziennie przez współczesne życie.
Jedną z form tego gwałtu jest przymus słuchania muzyki. Przymus ten występuje dziś właściwie wszędzie. Nie sposób uwolnić się od radia grającego za ścianą sąsiedniego mieszkania, od głośnika ustawionego przez tępego gorliwca na plaży, na pokładzie statku czy w restauracji. Nawet na powierzchni jeziora nie możemy wsłuchiwać się w odgłosy ptaków, bo przepływający właśnie obok kajak serwuje nam (wtłacza nam do ucha) z tranzystora jakąś głupawą melodyjkę jakiegoś przeboju.
Nie jestem bynajmniej wrogiem muzyki lekkiej. Niech służy ona tym wszystkim, którzy znajdują w niej przyjemność i wypoczynek. Jednak nawyk słuchania jej całymi godzinami, a przede wszystkim zmuszanie wielkiej liczby ludzi do słuchania jej, czy tego chcą, czy nie chcą, skłania do głębokiego zastanowienia. Należałoby przedsięwziąć badania naukowe celem wydobycia wpływu, jaki zjawisko to wywiera na psychikę ludzką. Łatwo przewidzieć, że wpływ ten nie może być dodatni.
Już dziś mówić mogę z całą pewnością o jednej stronie tego zagadnienia. Jest nią mianowicie zanik wrażliwości muzycznej u ludzi mających nawyk słuchania tzw. muzyczki przy każdej możliwej okazji, nie wykluczając godzin poświęcanych jednocześnie pracy umysłowej. Z całą pewnością twierdzę, że człowiek słuchający przez kilka godzin dziennie radia (tzw. muzyczki tła) w ciągu paru lat jest już dostatecznie spreparowany, aby nigdy nie doznawać najmniejszego wzruszenia przy słuchaniu kwartetu Beethovena lub preludium Debussy’ego. Witold Lutosławski
- Autor: Anna Leszkowska
- Odsłon: 1148
Zakazy, wykluczenia, przesądy - to tytuł fotograficznej opowieści o kobietach w przemyśle – najnowszej wystawy w Muzeum Śląskim w Katowicach czynnej od 7.09. do29.12.2019.
Celem wystawy jest przedstawienie roli kobiet w przemyśle w ostatnich 150 latach, ze szczególnym uwzględnieniem znaczenia obydwu wojen światowych.
Bardzo ważne przy przygotowywaniu koncepcji ekspozycji było pragnienie zaznaczenia rosnącej roli kobiet w przemyśle, co było przez wiele lat pomijane, oraz przełamanie stereotypu, że kobiety w przemyśle nie potrafiły/potrafią się znaleźć, są fizycznie na taką pracę za słabe, nie jest to ich rola społeczna, ich obecność w zakładzie pracy przynosi nieszczęście.
Kobiety od zawsze były obecne w procesie wydobycia minerałów, szczególnie w górnictwie węglowym, oraz we włókiennictwie, gdzie ich rola była tak powszechna, że uległa daleko idącej stereotypizacji. Nawet dziś myśląc o kobiecie w przemyśle automatycznie nasuwa nam się obraz szwaczki lub włókniarki. Zapotrzebowanie na siłę roboczą podczas obydwu wojen światowych otworzyło przed kobietami nowe perspektywy zatrudnienia w przemyśle zbrojeniowym. Temu zagadnieniu poświęcono w wystawie szczególną uwagę.
Jako że Śląsk jest regionem o wybitnie przemysłowym charakterze i historii zdeterminowanej przez przemysł, a dużą rolę w śląskim społeczeństwie odgrywał i odgrywa patriarchalny model rodziny, to w takim kontekście rola kobiet w pracy w przemyśle zasługuje na podkreślenie i uwydatnienie, zwłaszcza gdy weźmiemy pod uwagę zmiany światopoglądowe w dzisiejszym polskim społeczeństwie.
Na wystawie wykorzystane będą reprodukcje cyfrowych fotografii ze zbiorów wielu instytucji europejskich i amerykańskich takich jak: Muzeum Śląskie w Katowicach; Narodowe Archiwa Cyfrowe; Archiwum Państwowe w Gdańsku; Imperial War Museums, Londyn; Museum for England; United States Holocaust Memorial Museum, USA i in. Starannie wyselekcjonowane zdjęcia reprezentują praktycznie każdy typ fotografii – propagandową, dokumentalną, reporterską i artystyczną.
Mariusz Gąsior, kurator wystawy.
- Autor: Anna Leszkowska
- Odsłon: 781
W Centrum Sztuki Współczesnej Łaźnia 2 w Gdańsku do końca sierpnia można oglądać wystawę prac Berta Theisa z lat 1993-2016 zatytułowaną „O przestrzeni publicznej i innych utopiach.
Bert Theis (ur. 1952 Luksemburg – zm. 2016 tamże) – artysta, aktywista. Jego twórczość można postrzegać jako nieustanną próbę tworzenia sytuacji, które pozwalają widzowi poczuć swoją obecność i miejsce w otaczającym świecie, jednocześnie zachęcając do refleksji.
Prace Theisa, chętnie określane przez niego mianem „filozoficznych”, zawsze odnoszą się do kontekstu, w którym powstają, i są wiernym odbiciem politycznego, społecznego i artystycznego zaangażowania twórcy. Ich wysmakowana estetyka skłania zarówno do dialogu, jak i introspekcji. Dla Theisa sztuka była narzędziem emancypacji, humor – intelektualną bronią, a artysta – odpowiedzialną i krytyczną istotą społeczną.
Sprzeciwiając się „ikonograficznemu zanieczyszczeniu” tak zwanego „społeczeństwa spektaklu, artysta bardzo wcześnie porzucił praktykę malarską i od połowy lat 90. tworzył „platformy” i „pawilony”, które – dosłownie i w przenośni – eksponowały i wynosiły na wyższy poziom korzystających z nich ludzi. Na przykład na Biennale w Wenecji w 1995 roku przygotował Potemkin Lock – całkowicie biały pawilon, który zachęcał widzów do zrobienia sobie przerwy na relaks i kontemplację. W 1997 roku dla Skulptur Projekte w Münster stworzył Platformę filozoficzną – miejsce dyskusji i wymiany poglądów, które okazało się niezmiernie popularne wśród odwiedzających. Z czasem Theis kontynuował udoskonalanie zasad i odkrywanie potencjału tych dwóch dzieł.
Jego zainteresowanie problematyką historyczną, społeczną i miejską dało mu szereg zleceń na prace w przestrzeni publicznej, jak np. Spirala Warburga. Un monument aux vivants w Strasburgu, odsłonięta w 2002 roku czy instalacja 2551913, stworzona w 2013 roku dla paryskiego Parc de la Butte-du-Chapeau-Rouge. W 2001 roku Theis otworzył Isola Art Center w robotniczej dzielnicy Isola w Mediolanie, w której mieszkał od 1993 roku.
To kolektywna platforma dla artystów, architektów, filozofów i mieszkańców, za której sprawą – przy pomocy sztuki – miał zamiar stworzyć „konkretną utopię”. W ciągu piętnastu lat liczne wystawy, performanse, prezentacje i szereg innych wydarzeń stały się zbiorową walką o zachowanie więzi społecznych i zwalczanie spekulacji nieruchomościami w dzielnicy. Od śmierci Theisa w październiku 2016 roku mieszkańcy, robotnicy, intelektualiści i młode pokolenie artystów podtrzymują jego ideały w ogrodzie społecznościowym Isola Pepe Verde i w samozarządzającej się fabryce RiMaflow.
Wystawa Berta Theisa w Centrum Sztuki Współczesnej Łaźnia w Gdańsku skupia się na pracach artysty w przestrzeni publicznej oraz ich relacji z kontekstem zewnętrznym i otaczającą architekturą. Oprócz tego przedstawione zostaną polityczne i społeczne aspekty twórczości Theisa na przykładzie jego prac wideo, kolaży, modeli i akcji publicznych, w szczególności związanych z Isola Art Center i Isola Utopia.
Kuratorem wystawy jest Enrico Lunghi.
Więcej - https://www.laznia.pl/wystawy/o-przestrzeni-publicznej-i-innych-utopiach-prace-berta-theisa-z-lat-403/
- Autor: Andrzej Błachowicz
- Odsłon: 3004
Niewiele jest wystaw które przechodzą do historii już w trakcie ich trwania. Londyńska wystawa „Leonardo da Vinci – Painter at the Court of Milan” („Leonardo da Vinci – Malarz na dworze mediolańskim”), trwająca od 9.11.11 do 5.02.12 na pewno jest jedną z takich imprez. Bilety wyprzedane zostały już dawno temu, a codziennie od wczesnych godzin porannych ustawiały się długie kolejki po wejściówki na dany dzień. Samo zwiedzanie było zresztą dość trudne – każdy obraz otaczała spora grupa widzów. Popularność sztuki przeszła najśmielsze oczekiwania! W londyńskiej „The National Gallery” pokazano największą liczbę prac Leonarda da Vinci, jaką kiedykolwiek udało się zgromadzić w jednym miejscu. Wypożyczono je z wielu muzeów i prywatnych kolekcji na całym świecie. Pochodzą z okresu 1480-1490, kiedy to Leonardo był nadwornym malarzem księcia Ludovico Sforzy. Wizerunkiem wystawy jest obraz „Dama z gronostajem”, który na co dzień oglądać można w Muzeum Książąt Czartoryskich w Krakowie. Wystawę podzielono według wątków tematycznych. W jednej sali pokazano portrety kobiet, w innych elementy boskie i maryjne, następnie twórczość za czasów rządów w Mediolanie Ludwika XII i wreszcie w osobnym pomieszczeniu - kopię „Ostatniej wieczerzy”, wypożyczoną z Royal Academy w Londynie. To jeden z najbardziej znanych obrazów mistrza, namalowany na ścianie klasztoru Santa Maria delle Grazie w Mediolanie techniką umożliwiającą malarzowi nanoszenie ciągłych poprawek. Ze smaczków wystawy wymienić należy także pokazanie w tym samym miejscu dwóch wersji obrazu „Madonna wśród skał”, na przykładzie których można dostrzec ewolucję stylu Leonarda da Vinci . Oprócz prac samego mistrza, na wystawie można obejrzeć wiele obrazów innych malarzy, którzy wzorowali się na Leonardzie da Vinci, bądź nawiązywali w swojej twórczości do jego prac.
Andrzej Błachowicz
Więcej - www.nationalgallery.org.uk