Filozofia (el)
- Autor: Wiesław Sztumski
- Odsłon: 7026
Od 5 lat odbywają się na Uniwersytecie Śląskim w Katowicach interdyscyplinarne dyskusje panelowe w ramach sympozjów Oblicza fizyki - między fascynacją a niepokojem. Rola fizyki w rozwoju naszej cywilizacji i kultury, organizowane przez prof. Jerzego Warczewskiego z Instytutu Fizyki Uniwersytetu Śląskiego, redaktora naczelnego „Postępów Fizyki".* Biorą w nich udział nie tylko wybitni fizycy i uczeni z pokrewnych dyscyplin, ale również reprezentanci nauk humanistycznych, medycyny, filozofii i sztuki.
- Autor: Wiesław Sztumski
- Odsłon: 7554
W życiu codziennym posługujemy się słowem „czas” w różnych kontekstach i wyrażeniach. Zazwyczaj uznajemy je za wystarczająco jasne i samo przez się zrozumiałe, bo przecież czas wyczuwamy intuicyjnie, a zwłaszcza jego upływ.
Mówimy więc: „mam czas” lub „nie mam czasu”, „w czasie”, „wypełnić czas”, „czas pracy”, „czas wolny”, „najwyższy czas”, „na czas”, „odczuwać czas”, „podawać czas”, „odpowiedni czas”, „dobre czasy” itp., jakby w każdej z tych wypowiedzi chodziło o to samo, o jedno i to samo pojęcie czasu.
W języku potocznym posługujemy się słowem „czas” nie odróżniając jego znaczenia węższego od szerszego. A w szerszym sensie „czas” znaczy tyle, co w języku filozofii „czasowość”, tzn. zmienność, przemijanie i trwanie.
W wąskim sensie w słowie „czas” kryją się tylko różne rodzaje i sposoby zmian oraz przemijania, jakie mają miejsce na różnorakich poziomach struktury świata.
„Czasowość” jest pojęciem abstrakcyjnym. Nie doświadczamy czasowości (czasu „w ogóle”), tylko tzw. kategorie czasowe, czyli różne rodzaje czasu konkretnego. „Czas jest hierarchią różnych kategorii czasowych. Każda forma czasowa ma swoje odmienne cechy i każda odpowiada pewnemu stabilnemu poziomowi integracyjnemu przyrody” (J. T. Fraser, Wyjście z jaskini Platona: Naturalna historia czasu, w: „Zagadnienia Filozoficzne w Nauce”, Nr II, 1980).
W czasowości zawiera się wiele kategorii czasu rozmaicie doświadczanych, opisywanych i odmierzanych. Są one składnikami pojęcia czasowości, które pozostają we wzajemnych relacjach i związkach (oddziaływają wzajemnie na siebie); tworzą więc strukturę „czasowości”.
W dalszym ciągu rozważań będę używał słowa „czas”, gdy będę mieć na myśli abstrakcyjny „czas w ogóle”, czyli „czasowość”, a słowa „czas” z dodatkiem odpowiedniego przymiotnika, który go uściśla, gdy będę mieć na myśli czas konkretny, czyli jakąś kategorię czasu.
A zatem „czas” nie jest pojęciem prostym, lecz złożonym i nie jest zbiorem sumarycznym ani mnogością kategorii czasu, lecz systemem o określonej strukturze. Pełne pojęcie i świadomość czasu uzyskuje się wówczas, gdy rozważa go systemowo, holistycznie i w aspekcie wszystkich jego kategorii. Nauką, która systemowo i kompleksowo bada czas, jest temporalistyka.
Kategorie czasu
W wyniku kategoryzacji dokonano podziału czasu na naturalny i sztuczny oraz przyrodniczy i społeczny a także wyróżniono wiele kategorii czasu. Jedne funkcjonują w świecie realnym (real time), drugie - w wirtualnym (virtual time, albo e-czas). Jedne powstały w toku ewolucji przyrody zanim pojawili się ludzie, są nadal przez nią kształtowane i funkcjonują w geobiosferze. Tam dokonują się naturalne zmiany cykliczne (np. roczne i dobowe, tętno), które pozwalają odmierzać czas w sposób naturalny, oraz zmiany nieodwracalne, które pokazują, że upływ czasu („strzałka czasu”) jest jednokierunkowy i niezależny od sposobu pojmowania czasu przez ludzi. Badania dowiodły, że każdy atom i molekuła jest zegarem, a kryształ – ich kunsztownym układem.
W miarę postępu wiedzy odkrywa się różne kategorie czasu w przyrodzie. Obecnie znane są: kategoria fizyczna, chemiczna, biologiczna, geologiczna, psychologiczna. Są także sztuczne kategorie czasu, będące produktem ludzi oraz ich kultury, jak np. ekonomiczna, technologiczna, socjologiczna, historyczna, artystyczna, czy religijna. Kategorie czasu różnią się od siebie tym, że odzwierciedlają różne procesy (zmiany), mają różne właściwości i różnie odmierza się ich trwanie.
W dotychczasowej historii dominującą rolę w życiu ludzi odgrywał czas przyrodniczy, na który praktycznie można wpływać tylko w niewielkim stopniu, z wyjątkiem sztucznego oświetlenia – lampy naftowej i żarówki elektrycznej. Jednak gdzieś od połowy XX wieku, tę rolę przejmował coraz bardziej czas kulturowy, który zaczął nas sobie podporządkowywać i czynić „niewolnikami czasu”.
Najlepiej znanymi i doświadczanymi kategoriami czasu naturalnego (przyrodniczego) są: czas biologiczny, fizyczny i psychologiczny, a czasu sztucznego (kulturowego) – czas społeczny i ekonomiczny.
Czas biologiczny
Z jednej strony, czas biologiczny kojarzy się z przemijaniem życia, bowiem każda istota żywa ma tylko jeden (konkretny, albo statystycznie oczekiwany) czas życia. Na poziomie mikroskopowym zachodzi naturalne starzenie się komórek: powstają, spełniają swoje funkcje i obumierają. Wprawdzie regenerują się, tworzą swoje reprodukcje, ale każda kolejna kopia jest zazwyczaj jakościowo gorsza od poprzedniej, co powoduje postępującą dezorganizację istoty żywej aż do jej naturalnej śmierci. Z drugiej strony, dzięki psychice, czas biologiczny kojarzy się z odczuwaniem czasu.
Czas biologiczny wyznaczają rytmy, albo procesy cykliczne, jakie zachodzą w organizmach. Pełnią one rolę „zegarów biologicznych” - odczuwalnych, choć niemierzalnych. Według chronobiologii, nauce o czasie biologicznym, zegary te prawdopodobnie znajdują się w pojedynczych komórkach i są uwarunkowane genetycznie. (Niedawno uczeni amerykańscy odkryli gen, który steruje wewnętrznym zegarem u ssaków.)
W zasadzie w każdej komórce organizmu tyka jej własny wewnętrzny zegar. W związku z tym, w ciele znajduje się ogromna liczba zegarów, ale ich chód (tykanie) jest synchronizowany przez jeden zegar centralny – mózg, a dokładnie przez szyszynkę. Wydziela ona hormon (melatoninę), który reguluje okresy czuwania i snu. Niedawno odkryto, że u ssaków funkcję wewnętrznego zegara pełni jądro nadskrzyżowaniowe, które u człowieka położone jest w przedniej części podwzgórza, tuż nad skrzyżowaniem nerwów wzrokowych. Dlatego twierdzi się, że oko jest najważniejszym ogniwem łączącym zegary wewnętrzne z światem zewnętrznym.
Naturalnym zegarem biologicznym człowieka jest zbiór komórek nerwowych, zwanych „neuronami zegara”, lub innych komórek znajdujących się np. w wątrobie czy nerkach, które w sposób cykliczny kontrolują wydzielanie pewnych substancji sygnalizacyjnych. Oprócz światła, na rytm zegarów wewnętrznych wpływają inne czynniki zewnętrzne, np. wilgotność powietrza, temperatura i ciśnienie atmosferyczne. Dlatego przechodzenie z pomieszczenia klimatyzowanego i oświetlanego sztucznie, (gdzie temperatura wynosi 18o C, a oświetlenie 400 luksów), na zewnątrz (gdzie w pogodny letni dzień temperatura wynosi 30o C, a oświetlenie - 100 tys. luksów) lub na odwrót, zakłóca bieg zegarów wewnętrznych.
Cykli oddziałujących z zewnątrz na istotę żywą jest wiele. Najlepiej znanym jest cykl dobowy. Rytmom cyrkadialnym podporządkowane są różne procesy i stany fizjologiczne (temperatura ciała, poziom hormonów, bicie serca, wymiana substancji, aktywność mózgu itp.). W każdym człowieku występują ruchy drgające odpowiednio do tego cyklu. Ich okresy drgań wahają się od 19 do 27 godzin. Wskutek tego są różne chronotypy ludzi – jedni („skowronki”) są aktywni wcześnie rano, drudzy („sowy”) - późno w nocy.
Przeciętnie ludzie niepoddani żadnemu reżymowi czasowemu śpią od wpół do pierwszej w nocy do wpół do dziewiątej rano, ale występują różnice między zimą a latem oraz między dniami roboczymi a świątecznymi. (Pod presją ekonomii chronobiologia podejmuje badania nad dostosowaniem godzin pracy, zwłaszcza zmianowej, do odpowiednich chronotypów, aby zwiększyć wydajność pracy.) Na nasze życie wpływają też pośrednio cykliczne odpływy i przypływy mórz. Na cykl dobowy nakłada się jeszcze cykl roczny.
Szczególną rolę odgrywają zmiany oświetlenia powierzchni Ziemi. Jasność i ciemność oraz dostęp do energii promieniowania słonecznego bezpośrednio i znacznie wpływają na przebieg funkcji życiowych organizmów. Powodują wahania nastrojów, zmęczenie wiosenne oraz depresję zimową, ponieważ gospodarka hormonami i psychika zależą między innymi od natężenia promieniowania słonecznego Oprócz tego, na życie wpływają inne cykle lub quasi-cykle w przyrodzie nieożywionej, jak na przykład epoki lodowców i okresowe zmiany klimatu.
Współczesny człowiek wskutek podporządkowania się nakazom cywilizacji i kultury lekceważy własny chronotyp, psuje swoje zegary wewnętrzne, rozregulowuje je i dlatego stale ma niedopasowany swój zegar biologiczny do zegarów zewnętrznych. To wywołuje stres i odbija się negatywnie na zdrowiu. Wprawdzie zegary wewnętrzne są do pewnego stopnia elastyczne i mogą dostosowywać się do zegarów zewnętrznych, ale ta ich synchronizacja nie dokonuje się natychmiast, lecz wymaga pewnego czasu. Wewnętrzny zegar w mózgu potrzebuje około jednej doby na to, aby się przestawić po przelocie przez Atlantyk, a wątroba, płuca i mięśnie - około jednego tygodnia.
Zegar wewnętrzny człowieka charakteryzuje się następującymi właściwościami:
- Jest autonomiczny (zachowuje niezmienny rytm w ustalonych warunkach).
- Jest odporny na zmiany temperatury (w zimnie i cieple tyka tak samo).
- Daje się przestawiać (jego chód może być korygowany pod wpływem czynników przyrodniczych i społecznych).
- Ma ograniczoną elastyczność (korekcja chodu i dopasowanie mają określone granice).
- Jest koordynatorem zdarzeń (nie tylko kontroluje czas trwania różnych procesów w organizmie, ale też dba o to, by różne zdarzenia występowały punktualnie w określonym czasie; tym samym zapewnia synchronizację wewnętrznego rytmu z procesami zachodzącymi na zewnątrz).
- Jest genetycznie sterowany (zmiany rytmów są dziedziczone przez kolejne pokolenia za pośrednictwem genów).
Faktycznie, żyjemy w rytmie genów, a więc w niewoli czasu biologicznego. Amerykańscy naukowcy odkryli gen, który jest „dyrygentem” wielu cyklicznych czynności naszego organizmu. Znaleźli jego odpowiednik u milimetrowego robaka Caenorhabditis elegant. Prawdopodobnie gen rytmu obecny jest również u ludzi i odgrywa podobną rolę.
Na czas biologiczny składają się zdarzenia (chwile), jakie zachodzą w ciągu życia. Nie rozkładają się one równomiernie (różnie się zagęszczają w ciągu życia) i nie są równowartościowe (inną wartość mają zdarzenia bliższe narodzin i bliższe śmierci). Dlatego, w odróżnieniu od czasu fizycznego, czas biologiczny nie jest jednorodny.
Czas fizyczny
Pojęcie czasu fizycznego upowszechniło się w świadomości ludzi dopiero od 1638 r., odkąd Galileusz wprowadził czas (parametr „t”) jako zmienną niezależną do formalnego opisu procesów fizycznych (ruchów) w ramach mechaniki klasycznej. Fizyka nie definiuje czasu, tylko odpowiada na pytania: jaki jest czas, jak można go mierzyć i jak odróżniać przeszłość od przyszłości. Traktuje go instrumentalnie jak parametr (zmienną niezależną) w równaniach ruchu, albo wielkość mierzalną, ale nieobserwowalną, za pomocą której opisuje się stany, procesy i zjawiska fizyczne.
Czas fizyczny jest najbardziej odpodmiotowiony, czyli pozbawiony wymiaru ludzkiego (odczuwania go). Sprowadza się do pomiaru, czyli do odczytywania wskazań zegarka. Jak mawiał Albert Einstein, „Czas jest tym, co można odczytać na zegarze”.
Czas fizyczny jest w istocie czasem zegarowym odmierzanym za pomocą zegarów słonecznych, mechanicznych, elektronicznych lub atomowych, które rejestrują ruchy periodyczne w przyrodzie – od cząstek elementarnych do wszechświata. Z pozoru jest czasem naturalnym, bo bazuje na zjawiskach przyrody, ale jako czas zegarowy jest sztuczny, odmierzany przez ruchy drgające zegarków, które są wytworami ludzi. Dzięki łatwemu, prostemu i niezwykle dokładnemu odmierzaniu odgrywa on o wiele większą rolę w nauce i w życiu ludzi aniżeli jakakolwiek inna kategoria czasu. Jeśli inne kategorie czasu mają mieć zastosowanie w różnych obszarach życia, to wymagają kwantyfikacji i dlatego muszą odwoływać się do czasu fizycznego, zegarowego.
Jednak stąd, że co dzień korzystamy z czasu fizycznego, nie wynika, że on jest nam najbliższy. Bliższy jest czas biologiczny, który związany jest bezpośrednio z funkcjonowaniem naszego organizmu i czas psychologiczny, który na swój sposób odczuwamy i przeżywamy w ciągu życia.
Czas fizyczny nie należy do świata sensorycznego, mimo że opisuje zjawiska zachodzące w nim. Mimo to, odkąd Newton uprzedmiotowił czas, w potocznej świadomości traktuje się go jak substancję materialną, która oddziałuje na inne składniki świata i której przypisuje się nawet moc sprawczą i niszczycielską. (W mitologii greckiej czas uległ nawet personifikacji w postaci boga czasu Chronosa i sakralizacji.)
Za atrybuty czasu fizycznego uznaje się ciągłość i jednokierunkowość. Bierze się to z traktowania chwil jak (bezwymiarowe) punkty geometryczne i układa rosnąco na jednej z osi współrzędnych w postaci nieprzerwanej linii. Realne procesy przebiegające w świecie sensorycznym są faktycznie nieodwracalne z niewyjaśnionych jeszcze przyczyn.
Przekonanie o ciągłości upływu czasu potwierdza klasyczna teoria względności, która zgeometryzowała fizykę i czas oraz złączyła punkty z chwilami na gruncie czterowymiarowej przestrzeni Minkowskiego. Jednak przeczy mu kwantowa teoria względności, gdzie nawet najkrótsza chwila ma minimalną długość trwania; nie jest punktem, lecz odcinkiem na osi czasu, tzw. kwantem czasu. Przypuszcza się, że najmniejszym rozmiarem chwili, która stanowi „absolutną” dolną granicą czasowej separacji zdarzeń, jest tzw. czas Plancka równy 5,4.10 –44 sek. Znaczy to, że nie ma sensu rozróżniać od siebie zdarzeń, które następują po sobie w czasie krótszym.
Przeczy mu też to, że receptory naszych narządów zmysłowych (w szczególności oka) reagują tylko na bodźce charakteryzujące się pewnym trwaniem, które nie może być równe zero. A więc upływ czasu postrzegamy „skokowo” w postaci szeregu chwil nazywanych „psychicznym czasem teraźniejszym”. Jest to interwał czasu, w jakim uświadamiamy sobie bezpośrednio to, co właśnie teraz zdarza się. Średnio wynosi on od 4 do 12 sekund. (W informatyce nazywa się go „subiektywnym kwantem czasu”, czyli minimalnym czasem, w którym udaje się uprzytomnić sobie 1 bit informacji.)
Dla człowieka „chwila” (spostrzeżenie pojedynczego obrazu, czyli najmniejsza jednostka czasu, jaka może być doświadczona czy przeżyta, wynosi od 0,06 do 0,09 sekundy, co odpowiada 16-18 bodźcom w ciągu sekundy. Jeśli na przykład dostarcza się oku więcej bodźców w czasie 1 sek., to uzyskuje się efekt zlewania się pojedynczych „chwil” (obrazów) i postrzeganiu ich jak ruch ciągły - np. w przypadku filmu. (Dla porównania: „chwila” dla ślimaka wynosi 0,25 sek. (4 bodźce na sekundę), a dla ptaków drapieżnych – 0,01 sek. (100 bodźców na sekundę), co sprawia, że orzeł może widzieć nieruchomy pocisk w oddzielnych „punktach” toru lotu. Natomiast przekonanie o nieodwracalności upływu czasu obiektywnie potwierdzają prawa fizyki (przede wszystkim druga zasada termodynamiki) i postrzeganie różnych procesów realnych w przyrodzie nieożywionej ( strzałki czasu: kosmologiczna, elektromagnetyczna i termodynamiczna) jak i w ożywionej (procesy rozwoju, starzenia się, obumierania itp.).
Czas psychologiczny
Czas jest nie tylko odmierzany, ale przeżywany przez ludzi i być może przez zwierzęta. Dzięki temu ma zabarwienie emocjonalne. Ludziom nie jest obojętny upływ czasu, bo każda chwila jest wypełniona jakąś treścią – pamięcią o przeszłości, nadzieją i planowaniem na przyszłość, albo działaniem w czasie teraźniejszym. Chwil życia nie można redukować do beztreściowych punktów czasoprzestrzeni ani do zdarzeń fizycznych.
Czas psychologiczny - w odróżnieniu od biologicznego i fizycznego - odzwierciedla przeżywanie zmian, dokonujących się wewnątrz człowieka i wokół niego. Żadna inna kategoria czasu nie jest w stanie oddać ani wyrazić dramaturgii życia, duchowej percepcji i psychologicznego pojmowania czasu. Jest on też indywidualnym poczuciem (świadomością) innych kategorii czasu w wyniku indywidualnego doświadczania ich.
Świadomość czasu ma się dzięki pamięci, która pozwala przypominać sobie zdarzenia z przeszłości. Ale pamięć mają też inne istoty żywe, a nawet składniki przyrody nieożywionej, np. komputery. Jeśli tak, to nie ma pewności co do tego, że uznanie czasu psychologicznego za typowo ludzki nie jest przejawem szowinizmu gatunkowego.
Czas psychiczny, który obok fizycznego odgrywa największą rolę w życiu człowieka, osadzony jest z jednej strony w przyrodniczej naturze człowieka - w jego cielesności i systemie nerwowym, a z drugiej strony – w jego psychice, która jest swego rodzaju produktem systemu nerwowego, ale podlega przeważającym wpływom ze strony kultury. Im wyżej rozwinięta jest kultura i doskonalsza technika, tym silniej ingerują one w sferę psychiki ludzi. Tam dokonuje się swoista synteza czasu przyrodniczego z czasem kulturowym.
Związek czasu psychologicznego z biologicznym oraz tzw. psychologicznej strzałki czasu z fizyczną potwierdza informatyczny i kwantowy model mózgu, gdzie momenty świadomości utożsamia się z przeskokami kwantowymi w neuronach mózgu. Jeśli tak, to czas psychologiczny odmierzany jest za pomocą liczby przeskoków kwantowych w neuronach mózgu i zależy od zjawisk fizycznych. Dlatego czas psychologiczny nie wystarczy do określenia przyszłości. Bowiem nie sposób przewidzieć, jakie przeskoki kwantowe nastąpią w neuronach. (Podobnie w przypadku powłoki elektronowej atomu nie wiadomo dokładnie, na którą orbitę „skoczy” nagle jakiś elektron.) Wiedzę o przyszłości dostarcza wyobraźnia, dzięki której antycypuje się przyszłe stany potencjalne, które albo urzeczywistnią się, albo nie.
Czasy kulturowe
Należą do nich kategorie czasu społecznego, ekonomicznego, technologicznego, historycznego (wyznaczanego przez poszczególne epoki w dziejach ludzkości, cywilizacje, ustroje społeczne i ekonomiczne i podobne wydarzenia dziejowe), artystycznego i religijnego (wyznaczanego przez wydarzenia opisywane w tzw. świętych księgach i dziejach kościołów).
W odróżnieniu od czasu przyrodniczego, głównie fizycznego, czas kulturowy może nie być jednorodny i nieodwracalny. Nie musi układać się w ciągi liniowe zdarzeń w sekwencji „przeszłość – teraźniejszość -przyszłość”, lecz może tworzyć swego rodzaju mozaiki chwil (zdarzeń), jak w przypadku czasu artystycznego, historycznego i religijnego. Ten porządek może być dowolnie ustanawiany, zwłaszcza w przypadku czasu artystycznego – w kompozycjach muzycznych, obrazach, filmach i utworach literackich. Tam często akcja zaczyna się od dowolnej chwili i nie przestrzega się w niej sekwencji czasowej zdarzeń.
Największy wpływ na ludzi i największe znaczenie w różnych sferach życia ma czas społeczny i ekonomiczny.
Czas społeczny jest przedmiotem badań socjologów, ekonomistów i politologów, a ostatnio też teoretyków organizacji i zarządzania. Traktuje się go z reguły jak zmienną strategiczną, która ma ogromne znaczenie ze względu na szybkość operacji, transakcji i podejmowania decyzji. Odmierzają go cykle życia politycznego, jak na przykład dokonujące się co kilka lat wybory prezydenckie, do parlamentów i samorządów itp. Wtedy całe życie polityczne kraju - polityków, instytucji państwowych i zwykłych obywateli - podporządkowane jest regularnie jakiemuś ściśle określonemu kalendarzowi wyborczemu.
Czas społeczny wykazuje następujące cechy:
- Ma charakter intersubiektywny w ramach grup społecznych.
- Jest generowany i kształtowany przez społeczne stosunki i instytucje oraz świadomość społeczną.
- Jest różnie interpretowany w zależności od kontekstów społecznych.
- Jest związany z cyklicznymi zdarzeniami społecznymi, albo z powtarzającymi się sytuacjami historycznymi.
- Uzyskuje sens i wartość dzięki jednostkom, organizacjom oraz instytucjom społecznym.
- Jest wielowymiarowy, ponieważ określony jest przez mnogość kultur, różne poglądy, sposoby zachowania, wierzenia i systemy wartości.
Czas ekonomiczny
Kategorię czasu ekonomicznego stworzyli kupcy i finansiści. Oni pierwsi zaczęli odnosić się do czasu w sposób racjonalny i przyczynili się do rozwoju buchalteryjnego stosunku do czasu. Dzięki nim, a także innym ludziom związanym z obsługą handlu, bankami i działalnością gospodarczą, czas uzyskał wartość rynkową, czyli cenę, i zaczął funkcjonować jak towar. Odtąd czas zaczął odgrywać decydującą rolę w osiąganiu zysku.
Przecież chodziło o to, by:
- Szybko zamieniać towary na pieniądze. Zaleganie towarów w sklepach lub magazynach pomniejsza zysk proporcjonalnie do czasu ich składowania, ponieważ towary te wychodzą z mody i nie znajdują już nabywców, a magazynowanie ich wiąże się z dodatkowymi kosztami.
- Jak najszybciej dowiadywać się o ruchach cen, kursach walut, notowaniach giełdowych, złych urodzajach, katastrofach itp. zjawiskach wpływających na produkcję i gospodarkę. Toteż kupcom i bankierom najbardziej zależało na przyspieszaniu transportu towarów, operacji finansowych oraz przekazywaniu wiadomości ważnych dla nich. Oni przyczynili się walnie do postępu w dziedzinach transportu oraz łączności.
Skracanie czasu potrzebnego do przekazywania komunikatów dokonywało się XX wieku w zawrotnym tempie aż do momentu, kiedy zaczęto je przekazywać za pomocą fal elektromagnetycznych (telegrafu, radia itp. urządzeń nadawczo-odbiorczych), a więc z szybkością światła. Jednak to okazało się za mało. Trzeba było nie tylko szybko przesyłać komunikaty, ale jeszcze przysyłać ich jak najwięcej w krótkim czasie. To również udało się dzięki zastosowaniu światłowodów, komputerów oraz łączy i sieci Internetu. Dzięki temu coraz szybciej mogły cyrkulować pieniądze (kapitał), towary i usługi między poszczególnymi organizacjami w skali lokalnej i globalnej.
W 2004 r. w ciągu doby dokonywano ok. 11 mln transakcji finansowych między bankami; dookoła Ziemi krążyło ok. 360 mld USD, a w 2009 r. – ok. 4,2 bilionów. Obecnie liczby te są znacznie wyższe. Bank Rezerw Federalnych w Nowym Jorku szacuje, że w 2013 r. uczestniczyło w obrocie światowym samych tylko dolarów amerykańskich ok. 1,2 bln.
- Bardziej liczyć się z czasem niż kiedykolwiek przedtem, bo każda sekunda jest droga. Wiedziano o tym od czasów Beniamina Franklina, który stwierdził, że „Czas to pieniądz”. Rychło przekonali się o tym bankierzy, którzy pożyczali pieniądze na określony czas (terminowe kredyty) i wysokość oprocentowania uzależniali od terminu spłaty pożyczki, a za przekroczenie tego terminu naliczali wysokie kary umowne. W ten sposób czas „pracował” na ich zysk.
A poza tym wzrost kapitału jest proporcjonalny do szybkości jego obiegu. Kupcy stali się również głównymi krzewicielami nowej świadomości czasu, na której zbudowano w okresie industrializacji nową, sztuczną kulturę czasu, zwaną monochroniczną, lepiej sprzyjającą rozwojowi handlu i przemysłu, która wyparła naturalną, polichroniczną kulturę czasu.
Z upływem lat potoczna świadomość czasu została zdominowana przez kupiecką. W ślad za handlowcami poszli fabrykanci (producenci dóbr) i usługodawcy, gdy spostrzegli, że ich zysk zależy od czasu potrzebnego do wytworzenia danego produktu, albo wykonania danej usługi. W związku z tym wydłużają czas pracy, ściśle odmierzają i skracają czas wykonywania poszczególnych operacji technologicznych (systemy Taylora i Forda) aż do kresu wytrzymałości fizycznej i psychicznej pracowników oraz wprowadzają akordowy system płac oraz podobne reżymy organizacyjno-technologiczne. Chociaż czas ekonomiczny odmierzają cykle gospodarcze (koniunktury, kryzysy itp.), to główną rolę odgrywa czas fizyczny, zegarowy.
- Autor: Wiesław Sztumski
- Odsłon: 5869
- Autor: Wiesław Sztumski
- Odsłon: 3331
Próby dalszego rozwoju naszej cywilizacji w jednym tylko kierunku, podyktowanym przez tzw. świat zachodni, są bezsensowne i skazane na niepowodzenie.
Proces rozwoju społecznego ludzkości od etapu dzikości poprzez etap barbarzyństwa do współczesnej cywilizacji trwa kilkanaście tysięcy lat. Cywilizacja nie rozwija się w sposób jednostajny, lecz przyspieszony. W konsekwencji coraz częściej pojawiających się odkryć naukowych oraz wynalazków technicznych, które są kamieniami milowymi na drodze postępu społecznego i cywilizacyjnego, kolejne etapy jej rozwoju są coraz krótsze.
Jeśli za kryterium wzrostu poziomu cywilizacji przyjąć rewolucje techniczne - wynalazki i technologie, które radykalnie zmieniają sposób produkcji - to rozwój cywilizacji postępuje zgodnie z modelem unilinearnym, tzn. w sposób nieodwracalny zawsze w jednym kierunku, który wytyczają tzw. obiektywne prawa rozwoju społecznego, albo jakiś z góry założony cel.
Jest to jednak model idealny, ułatwiający konceptualizację mechanizmu rozwoju społecznego, ale mocno uproszczony i dalece odbiegający od rzeczywistości. Bowiem w gruncie rzeczy, obiektywne prawa rządzące społeczeństwem i jego historią - w przeciwieństwie do praw rządzących przyrodą - są fikcją. Nie ma też jakiegoś „celu ostatecznego” ewolucji społecznej, lecz są cele doraźne, które zmieniają się stosunkowo szybko.
Wobec tego, rozwój społeczny i cywilizacyjny przebiega raczej zgodnie z modelem multilinearnym i bifurkacyjnym, który dopuszcza wielotorowość, powtarzalność oraz możliwość regresu. W związku z tym, próby dalszego rozwoju naszej cywilizacji w jednym tylko kierunku, podyktowanym przez tzw. świat zachodni są bezsensowne i skazane na niepowodzenie.
Cywilizacja nowożytna, której początek określa się podręcznikowo na XV wiek (wynalazek druku), rozwijała się w zasadzie wzrostowo, chociaż zdarzały się nawroty do epoki barbarzyństwa towarzszące kolonizacji Ameryki i Afryki oraz rewolucji przemysłowej w XVIII i XIX wieku.
Więcej takich powrotów w postaci aktów barbarzyństwa było w cywilizacji współczesnej w XX wieku, w czasach I Wojny Światowej, rewolucji bolszewickiej, faszyzmu, II Wojny Światowej, holokaustu i obozów zagłady. A począwszy od drugiej połowy ubiegłego wieku jest ich jeszcze więcej w związku z czystkami etnicznymi, rasizmem, fundamentalizmem, terroryzmem, wojnami lokalnymi z użyciem napalmu, broni bakteriologicznej oraz chemicznej, jak i z nieprzejednaną walką konkurencyjną z przyczyn ekonomicznych, finansowych, politycznych itp.
Nauka w służbie tortur
Współczesne zjawiska barbarzyństwa nie są tak okrutne ani widowiskowe, jak dawniej, np. w średniowieczu z udziałem publiczności, lecz co najmniej tak samo skuteczne. Przecież w epoce humanizacji oraz przestrzegania praw człowieka, a nawet zwierząt, nie wypada chwalić się barbarzyństwem, czy torturowaniem. Robi się to w skrytości przed opinią publiczną (tajne więzienia służb specjalnych w obcych krajach, np. CIA w Polsce), bo jawnie byłoby to politycznie niepoprawne, albo karalne.
Zmieniły się też środki (narzędzia) i sposoby tortur. Oprócz stosowania dawnych, dobrze sprawdzających się od lat, coraz częściej korzysta się w tym względzie z najnowszych technologii i dorobku naukowego, przede wszystkim w dziedzinach psychologii i neurofizjologii.
Dzięki postępowi wiedzy i techniki współczesne formy tortur są o wiele bardziej wyrafinowane. Nie ograniczają się do celowego zadawania bólu fizycznego, ani do tych metod, jakie stosuje się podczas śledztw, żeby wymusić zeznania w sprawach kryminalnych lub politycznych.
Rośnie też liczba rodzajów tortur wywołujących cierpienia psychiczne i duchowe. Torturuje się masy społeczne, raczej nieumyślnie, bardziej z głupoty, albo z chęci zysku podyktowanej ideologią konsumpcjonizmu - za pomocą hałasu, nachalnych reklam dźwiękowych i wzrokowych w przestrzeni publicznej i w środkach przekazu masowego, idiotycznych programów i seriali telewizyjnych, ciągłego oglądania różnych chałtur, kiczów, celebrytów i ludzi, których w ogóle nie powinno się pokazywać z wielu powodów. Są to tortury fizyczne, albo psychiczne, albo jedne i drugie na raz, przy czym psychiczne są chyba bardziej bolesne i szkodliwe od fizycznych.
Z agresją od kołyski
Typowymi zjawiskami dla barbarzyństwa są: agresywność, bandytyzm, bestialstwo, wandalizm bezduszność, bezprawie, bezwzględność, brak kultury i ogłady, brak litości, skrupułów, okrucieństwo, brutalizacja, chamstwo, chuligaństwo i różnego rodzaju terroryzm.
Obserwacja życia społecznego i doniesienia mass mediów potwierdzają hipotezę o stałym nasilaniu się tych zjawisk w naszych czasach. Z agresją ma się teraz stale do czynienia od najmłodszych lat w rodzinach, placówkach oświatowych i opiekuńczych, zakładach pracy i w różnych miejscach publicznych. Bezmyślnie niszczy się nie tylko środowisko, ale co popadnie: drzewa, ogrodzenia, budynki, znaki drogowe, wiaty przystankowe, kosze na śmieci oraz wnętrza tramwajów, autobusów i pociągów; a celuje w tym rozwydrzona, znudzona, bezmyślna i nieodpowiedzialna młodzież.
Rośnie liczba napadów zagrażających zdrowiu i życiu, nawet bez powodu - ot tak, dla rozrywki; charakteryzują się one coraz większą bezwzględnością, brutalnością, okrucieństwem i brakiem zmiłowania.
Zachowania się ludzi w różnych sytuacjach coraz bardziej oddalają się od kulturalnych. Bezmyślne okrucieństwo dotyka nie tylko ludzi, ale także zwierzęta. Grubiaństwo, wulgarność i chamstwo jest tak nagminne, że nie zwraca się na nie uwagi; stały się one jakby „signum temporis”, kanonem mody i normą społeczną. Coraz częściej i w coraz drastyczniejszej formie występują akty chuligaństwa, niekiedy graniczące już z bandytyzmem.
Od 2001 r. (zamach na WTC w Nowym Jorku) mnożą się na świecie akty terrorystyczne o mniejszym lub większym zasięgu i z różną liczbą ofiar. Teraz już nigdzie nie można czuć się bezpiecznie, mimo wytężonych wysiłków służb specjalnych wielu krajów i akcji zabezpieczających, podejmowanych przez organizacje antyterrorystyczne. (Nota bene, przypominają one raczej walkę z wiatrakami). Tym bardziej, że akty terrorystyczne są wspomagane i inicjowane przez niektóre państwa i organizacje o zasięgu światowym (np. Państwo Islamskie, Al Kaida).
Moda na dzikość
Zjawiskom barbarzyństwa współczesnego towarzyszy powszechne zdziczenie ludzi rzekomo cywilizowanych i to większym stopniu w krajach rozwiniętych, szczycących się wysokim poziomem kultury i cywilizacji, aniżeli w krajach biednych i zacofanych. Zdziczenie jest gorsze od barbarzyństwa i nie ma niczego wspólnego ze zwierzęceniem. Świadczy ono o cofaniu się do epoki dzikości, ale o wiele gorszej niż w prehistorii, podobnie, jak neoniewolnictwo jest gorsze od niewolnictwa starożytnego. (Zob. Marsz ku wolności czy pęd ku zniewoleniu?, „SN” Nr 4/ 2011).
Zapanowała jakby moda na dzikość: dzikie wrzaski i hałasy, dzika muzyka (wystukiwania perkusji, czyli współczesnych tam-tamów, rytm zamiast melodii), zdobienie ciała (obrzydliwe tatuaże, piercingi, ryty), dzikie fryzury (afro, dredy, irokezy), dzikie wyrażanie emocji za pomocą krzyku, dzikie tańce nawiązujące do ludów pierwotnych, dzikie, czyli nieokrzesane zachowania.
Przykładów narastania elementów dzikości manifestowanych w warunkach współczesnej cywilizacji - a chodzi tu przede wszystkim o cywilizację zachodnią, wywodzącą się z USA i promowaną przez ten kraj, który ucywilizował się dopiero około dwustu lat temu – można znaleźć o wiele więcej i prawdopodobnie będzie ich jeszcze więcej w wyniku globalizacji snobistycznego małpowania. W jego efekcie nastała moda na dzikość.
Być może, potencjał kreatywności cywilizacji i kultury europejskiej wyczerpał się i trzeba sięgać do innych kultur. A może po prostu idzie się na łatwiznę - łatwiej zapożyczyć od innych, niż tworzyć samemu. Albo ze względów merkantylnych dzikość - jako coś egzotycznego, szokującego i wcześniej źle widzianego - pociąga bardziej i lepiej się sprzedaje. Możliwe też, że coraz bardziej ogłupiane masy społeczne, które tworzą gigantyczny rynek zbytu dóbr kultury, nie są w stanie przyswajać sobie innej kultury aniżeli ludów pierwotnych, stąd kultura masowa jest coraz bardziej nasycana elementami dzikości i przekształci się w końcu w dziką kulturę.
Ale współczesna dzikość w najgorszym znaczeniu tego słowa nie sprowadza się tylko do zapożyczania elementów kultury ludów prymitywnych żyjących na najniższym szczeblu rozwoju cywilizacji. To również, a może przede wszystkim, całkowita degeneracja kultury, cywilizacji i ludzi, która w pewnym stopniu dokonuje się w konsekwencji nawiązywania do kultur ludów dzikich, ale w dużo większym stopniu jest produktem współczesnego systemu społecznego zdominowanego głównie przez ideologię konsumpcjonizmu oraz antykulturę.
To właśnie ten system wykreował nowe społeczeństwo kłamców, bezwstydników, obłudników, cwaniaków, kombinatorów, leniuchów, cyników, ludzi nieodpowiedzialnych i bezmyślnych. (zob. Epoka łgarstw, bezwstydu i cynizmu, „SN” Nr 5/2015 oraz W jakim społeczeństwie żyjemy?, „SN”, Nr 1/2015). Są to ludzie najbardziej podatni na wyjątkowo dzikie zachowania, wykraczające poza ramy zwykłego barbarzyństwa: wyrzucanie własnych dzieci przez matki, znęcanie się nad bezbronnymi zwierzętami i doprowadzanie ich do śmierci w straszliwych mękach, mordowanie własnych rodziców lub dziadków z błahych powodów (zazwyczaj dla pieniędzy), zabijanie dzieci szkolnych, turystów i przypadkowych przechodniów w atakach terrorystycznych itp.
Takie zdarzenia napawają zgrozą i budzą wątpliwości, czy to są jeszcze ludzie, czy już nie, czy powinno się w stosunku do nich stosować przepisy zawarte w prawach człowieka, czy wyłączać ich z tego przywileju i traktować po prostu jak nie-ludzi. Oni nie są nawet warci porównywania ze zwierzętami, gdyż takich dzikich zachowań i postępków nie spotyka się u zwierząt, nawet u dzikich bestii.
Owoce systemu
Do postępującego dziczenia ludzi przyczynia się niewątpliwie system społeczny ukształtowany przez ustrój kapitalistyczny i neoliberalizm. Ten system nie tylko toleruje zdziczenie społeczeństwa, ale sprzyja mu i zachęca do niego. Ale zdziczenie nie wynika automatycznie z systemu społecznego - w rzeczywistości społecznej nic nie dzieje się automatycznie, lecz postępuje z winy samych ludzi. Przecież, na szczęście, nie wszyscy dziczeją, tylko jednostki wyjątkowo zdegenerowane, nieodpowiedzialne, głupie i lekceważące obowiązujące normy prawne i obyczajowe oraz takie, które, jak w przypadku samobójców-terrorystów, tak dalece ulegają religii, ideologii, albo cywilizacji śmierci, że zatracają instynkt samozachowawczy właściwy wszystkim istotom żywym.
Na razie takich degeneratów społecznych jest niewielu, chociaż skutki ich postępków są znaczące i nieproporcjonalne do ich liczby, ale nie wiadomo, jak długo będą oni stanowić mniejszość i czy ich liczba nie będzie wzrastać w miarę rozwoju naszej cywilizacji i braku zdecydowanej reakcji zdrowego jeszcze społeczeństwa. Jeśli w porę nie uświadomi się czyhających zagrożeń i nie podejmie się radykalnych adekwatnych do stopnia zdziczenia przeciwdziałań, nasza współczesna cywilizacja będzie chylić się ku upadkowi – i to wyłącznie z naszej winy i naszego grzechu zaniedbania, a nie z powodu jakichś „obiektywnych” praw rozwoju społecznego, czy sił nadprzyrodzonych.
Jednak z drugiej strony, nie wiem, czy należy bronić tej cywilizacji, która jest „cywilizacją zła”, czy nie lepiej byłoby zniszczyć ją czym prędzej i na fundamencie nowego systemu społecznego zacząć budować jakąś lepszą.
4 lipca 2015