Uczestnicy konferencji prasowej ministra nauki 28.02.07. liczyli, że posiądą wiedzę o planowanej reformie systemu organizacji i finansowania nauki. Te nadzieje okazały się płonne.
Po raz pierwszy konferencja prasowa ministra nauki miała mieć przebieg nietypowy. Dziennikarzom minister postanowił pokazać sukcesy nauki: pracownie naukowe w kampusie Ochota w Warszawie. Poświęcił na to swój drogocenny czas i autokar. Żeby było inaczej, konferencje zorganizowano w auli ( 90 miejsc) budynku Wydziału Biologii UW, licząc na sporą frekwencję. Tymczasem dziennikarzy przyszło kilku oraz - jak zwykle - kilku urzędników ministerstwa. Frekwencję ratowali pracownicy wydziału biologii, dla których konferencja była jakimś urozmaiceniem dnia. Zwłaszcza, że w jednym miejscu zgromadziło się ścisłe kierownictwo resortu, trzej ministrowie. Dziennikarze wysłuchali najpierw min. M. Seweryńskiego, który - jak sam twierdził - odgrywał rolę wprowadzającego do referatu vice min. K. Kurzydłowskiego, acz było to wprowadzenie prawie tak długie jak i wystąpienie podwładnego. Minister poinformował, że niedługo ukaże się informacja o całości zmian w nauce, natomiast konferencja jest poświęcona tylko utworzeniu NCBR, co będzie nowym otwarciem w polityce naukowej państwa. Po czym przedstawił stan prawny i stopień zaawansowania projektów istotnych ustaw z tej sfery: głębokiej noweli ustawy o finansowaniu nauki i funkcjonowaniu jbr-ów oraz nowych bytach w postaci agencji. Zebrani usłyszeli dalej, że zadaniem kierownictwa MNiSW jest zrobienie z nauki koła zamachowego gospodarki i że ten cel kierownictwo ma zamiar osiągnąć. Skłania do tego również poważny wzrost funduszy unijnych oraz zwiększone nakłady na naukę z budżetu państwa. Ale nie znaczy to, że pieniądze dostaną wszyscy - są one przeznaczone tylko dla najlepszych, aby można było poprawić efektywność badań. Ten efekt winniśmy też osiągnąć poprzez zagospodarowanie w nauce młodej kadry doktorów.
W sferze organizacji nauki mają powstać - o czym mówi się od roku lub dłużej - dwie agencje (zatrudniające urzędników z MNiSW), z których koncepcja jednej - NCBR - jest już na ukończeniu, natomiast druga może powstanie w przyszłym roku (zajmująca się badaniami podstawowymi). Nie będą to rozwiązania oryginalne - podobne agencje rządowe istnieją na świecie.
Wicemin. Kurzydłowski przedstawił zebranym prezentacje (prawdopodobnie tę samą, jaka jest na stronie internetowej MNiSW, acz nie otwiera się), w której przedstawił światowy wyścig w budowaniu gospodarki opartej na wiedzy, dane o sektorze B+R w Polsce, historyczne szansie nauki polskiej w nadchodzących latach dzięki zwiększonym nakładom na naukę z budżetu i funduszom strukturalnym, wyzwania, zamiary reorganizacji sektora oraz dane o NCBR. Na 10 plansz poświęcono im 4. Czego dowiedzieli się zebrani - poza informacjami, że będzie lepiej - o NCBR? O tym, że ma misję i zadania. Że będzie państwową osobą prawną zarządzaną według najlepszych praktyk istniejących w obszarze B+R (min. Seweryński zaprzeczył, że chodzi tu o kolejny urząd i zbiurokratyzowanie struktur nauki). Wybrano też 3 obszary działalności merytorycznej (energia, biotechnologia, nowe materiały i techniki wytwórcze), wskazane w KPR. I powiedziano o sposobie działania: mają być ogłaszane konkursy na wykonanie zadań badawczych, zadania oceniane (także przez zagranicznych recenzentów) i nadzorowane oraz zagospodarowane wyniki.
Niestety, z odpowiedzią na pytanie o jakich kwotach mowa w przypadku NCBR było gorzej. To pytanie zadane przez pisząca te słowa rok temu też nastręczało trudności odpowiadającemu, Okazuje się, że konstrukcja NCBR będzie taka, iż nie będzie miał budżetu - będzie dostawał tylko na realizację programów. Wicemin. Kurzydłowski podał tu orientacyjne kwoty 100 - 150 mln zł np. na program z biotechnologii. Podkreślając, iż w Polsce nie mieliśmy programów większych niż kilkanaście mln zł (nie jest to prawdą - mieliśmy, o czym piszemy w nr 1/07 SN). Koniec końców przyznał, że orientacyjnie będzie to ok. 200 mln rocznie, ale wysokość budżetu będzie zależeć od badań (właścicielem patentów powstałych w ich wyniku będzie skarb państwa), programów i możliwości ich współfinansowania przez odbiorców na rynku, bądź partnerów zagranicznych. Min. Seweryński podkreślił, iż główny nurt finansowania nauki będzie szedł przez agencje, natomiast ministerstwo zajmie się kształtowaniem polityki w obrębie tego sektora, a jeśli idzie o finansowanie, to przejmie tylko niektóre zadania, np. umowy międzynarodowe. Usłyszeli też, że obecna ekipa zakłada, iż za 10 lat będziemy mieć takie osiągnięcia jak Finowie, bo idziemy drogą dobrze sprawdzoną i na szczęście mamy na to pieniądze. Potem nastąpiło euforyczne wyliczanie, ile to pieniędzy przyjdzie do nauki z UE i krajowego budżetu. Dużo, kilkanaście miliardów zł. Czyli kilka razy więcej niż obecnie idzie na naukę. Deja vu. W programie offsetu też miał być zalew i tez z budżetu miał być dodatkowy miliard. Co wyszło - widzimy. Tymczasem już dzisiaj naukowcy przepowiadają, że w tym roku nauka otrzyma mniej pieniędzy niż w 2006 a opinia taka jest podyktowana dotychczasowymi doświadczeniami, z których wynika, że jak władza mówi, że da, to mówi. Podejrzewają też, że reorganizacja sfery nauki (likwidacja PAN, części jbr-ów, utworzenie rządowych agencji o bliżej niesprecyzowanych - mimo wielu miesięcy prac studialnych - funkcjach i budżetach) jest zasłoną dymną tego przykrego przypuszczenia. Niestety, to, co "stworzono" dotąd w MNiSW wskazuje, iż może to być prawda.
Appendix
Na wspomnianej konferencji min. Seweryński zapowiedział ogłoszenie ważnych decyzji dotyczących finansowania nauki związanej z gospodarką na następny dzień, tj. 1.03.07. Konferencja na ten temat odbyła się dopiero 19.03. - poprzedzona ogłoszeniem tzw. pakietu Kluski. Okazało się, że dotyczyła wysmażanego od roku programu "Wędka technologiczna", z której nie została nawet nazwa (p. "Okiem i uchem" w tym numerze). Stopień nieokreśloności rozwiązań i w tym przypadku okazał się wysoce niejasny, choć w dostarczonych obecnym materiałach nie brakuje modułów, wskaźników, wag i kryteriów. O wartości intelektualnej tej propozycji ustosunkujemy się w następnych numerach.
Anna Leszkowska