Kot w worku - signum nostris temporis
- Autor: Anna Leszkowska
- Odsłon: 1
Lepiej sprawdzić, co jest w worku
tak przysłowie stare uczy;
warto wiedzieć: kot czy nie kot
na dnie worka mruczy.
Kot w worku stał się stygmatem naszych czasów i przedmiotem transakcji handlowych w skali masowej. Kojarzy się z oszustwem polegającym na intencjonalnym zatajeniu wad czegoś, co chce się spieniężyć.
Kupno go oznacza ryzyko dokonania czegoś lub podjęcia decyzji bez względu na skutki. W szczególności wyrażenie to oznacza zakup towaru lub usługi w ciemno, czyli bez sprawdzenia ich jakości. Kotem w worku jest coś posiadającego wady, które intencjonalnie ukrywa sprzedawca przed kupującym. A zatem, jest to zwykłe i powszechne oszustwo stosowane nagminnie w handlu od samego początku. Temu procederowi sprzyja reklama oraz manipulacje zachowaniami konsumenckimi za pomocą akwizytorów oraz wszelkich dostępnych technik i urządzeń, takich jak np. system hiposoniczny, przeceny, rabaty itd.
Kreatywność oszustów nie ma granic. Stosują stare sprawdzone sposoby oraz nowe, nieznane ogółowi i niewyobrażalne. W milionowych populacjach zawsze znajduje się pewien odsetek naiwnych i głupich, którzy dadzą się nabrać cwaniakom. A odsetek ten stałe wzrasta w wyniku zmasowanych przedsięwzięć mających na celu ogłupianie mas. Od niedawna, sprzedawcy kota w worku korzystają coraz bardziej ze sztucznej inteligencji, która zawiera ogromny potencjał oszukańczych manipulacji.
W sklepach nie ma teraz towarów wystawianych na bezpośrednią sprzedaż. Są pojedyncze eksponaty wystawowe, które trzeba zamówić u producenta i czekać co najmniej miesiąc na dostarczenie ich do domu. Po rozpakowaniu okazuje się, że towar ma usterki. Odsyła się go do producenta i czeka kolejny miesiąc na dostawę. Znowu ma usterki i trzeba odesłać go z powrotem. Za którymś razem ma się dość i bierze się, co przyślą. Kupiło się kota w worku.
To samo jest z usługami; trzeba wpłacić przynajmniej zaliczkę za kupno kota w worku. Często firma, która pobrała zaliczkę, bankrutuje.
Ludzie nabierają się na stare, znane oszustwa (wnuczka, policjanta, prokuratora) i na na najnowsze szerzej nieznane. Najnowsze są bardzo dobrze przygotowane. Zdają się być wysoce wiarygodne, zwłaszcza gdy zapewniają sukces i są bardzo atrakcyjne dla ofiary.
Kot w worku nie tylko w handlu
Innymi domenami sprzedawania kota w worku są finanse oraz bankowość. Mam tu na myśli sprzedaż akcji, kredytów, walut itd. Również piramidy finansowe, rynek bitcoinów, nieruchomości i używanych samochodów, lukratywne inwestycje i kusząco wysokie oprocentowanie lokat bankowych związane są ze sprzedażą kotów w workach. Nie pomogą różni doradcy finansowi, których analizy i wnioski obarczone są zawsze jakimś ryzykiem.
Również w polityce ma się do czynienia ze sprzedawaniem kota w worku w czasach kampanii wyborczych. Tym kotem są wówczas różne obietnice, programy naprawcze i wizje prezentowanego przez polityków wspaniałego świata po wygraniu wyborów w bliżej nieokreślonej przyszłości.
Nie ma partii, która by nie oferowała jakiegoś tajemniczego kota. Ale trzeba spełnić jeden najważniejszy warunek: dać się złapać w sidła oszustów politycznych i podjąć ryzyko kupna kota w worku.
Domeną aktywności ogromnych ilości kotów w workach jest cyberprzestrzeń (portale społecznościowe, sieci teleinformatyczne, zbiory informacji, Internet itp.).
Realne koty w wirtualnym świecie
Elementy świata wirtualnego
W skład świata wirtualnego wchodzi między innymi rzeczywistość wirtualna i cyberprzestrzeń. Rzeczywistość wirtualna jest odzwierciedleniem realnej, utworzona za pomocą rozmaitych technologii informatycznych. Jest efektem multimedialnego kreowania komputerowej wizji elementów świata realnego lub fikcyjnego.
Subdomeną rzeczywistości wirtualnej jest cyberprzestrzeń. W niej komunikują się wzajemnie komputery połączone ze sobą za pomocą Internetu.
Faktycznie, niemal wszystkie oszustwa w świecie wirtualnym mają miejsce w Internecie. Dlatego powszechnie nazywa się je oszustwami internetowymi.
Internet
Słusznie zauważył Piotr Konieczny (polski informatyk, ekspert ds. bezpieczeństwa internetowego), że opowieść o tym, jakoby sieć internetowa była globalną wioską, gdzie wszyscy sobie pomagają, można dziś włożyć między bajki. Internet przypomina teraz wielką dżunglę, w której przetrwają tylko ci, którzy wykażą się czujnością i… odrobiną zdrowego rozsądku.
O potędze Internetu świadczą następujące dane:
- według portalu DataReportal ze stycznia 2023 roku, liczba internautów na świecie wynosiła 4,95 miliarda (62,5% ludności świata). W Polsce było ich 32,7 mln (84,5% ludności kraju).
Obecnie szacuje się, że cały Internet zajmuje 10 jottabajtów. (1 JB =10 do potęgi 15-tej GB). Do przechowywania i przetwarzania tak ogromnej liczby danych potrzebne są Centra Danych, które w istocie są wielkimi halami, pełnymi kabli, komputerów i innych urządzeń.
Internet - kłębowisko oszustów
Internet stał się dla przestępców miejscem, gdzie bardzo łatwo - i w zasadzie bezkarnie - można oszukiwać miliardy osób (konsumentów), firm i instytucji. Internetem zawładnęli oszuści i naciągacze. Doszło już do tego, że oszustwo internetowe stało się wielce intratnym zajęciem, bo dochody z niego uzyskiwane są wyższe niż z handlu narkotykami.
Najwięcej oszustw internetowych notuje się w sferze handlu elektronicznego (e-commerce), ponieważ rynki tego handlu warte są wiele miliardów USD. Dla przykładu, wartość sprzedaży elektronicznej towarów w USA w pierwszym kwartale 2034 wyniosła 332 mld USD, a w Polsce rynek e-commerce w 2023 r. wart był 124 mld zł (ok. 31 mld USD). Wartości te wciąż wykazują tendencję szybkiego wzrostu.
Ostatnio pojawiła się wiadomość, jakoby skończyły się dobre czasy dla rynku internetowego w Chinach. Wielkie zyski branży wypracowane przez liczne promocje i politykę firm nastawioną na przyciąganie klientów za wszelką cenę są nie do utrzymania. Konsumpcja maleje a platformom e-commerce gwałtownie rosną koszty. (Jakub Lachsrt, https://www.wnp.pl/przemysl-odziezowy/handel-w-internecie-przezywa-trudne-czasy-platformy-padly-ofiara-wlasnego-sukcesu,854355.html: 12.07.2024) Jednak jest wysoce prawdopodobne, że Chiny szybko sobie z tym poradzą.
Do najbardziej popularnych oszustw w cyberprzestrzeni zalicza się:
- przesyłanie na e-mail propozycji uczciwych firm, pod które podszywają się oszuści.
- oferty cudownych leków na choroby najczęściej występujące, zwłaszcza u seniorów. Kuszą one stosunkowo niską ceną i obiecywaną skutecznością zapewnianą przez profesorów medycyny, o których nikt nie słyszał.
- zapraszanie na zakupy w znanym sklepie. Jego witryna internetowa wygląda niemal identycznie jak należąca do popularnego sklepu o ugruntowanej renomie. Jednak okazuje się tylko jej dobrą kopią.
- testowanie usług. Oferowane nieodpłatnych usług testowych, a w rzeczywistości płatnych umów, które zawierają klauzulę o automatycznym przedłużaniu rzekomo darmowych usług.
- oferty dobrze płatnej pracy zamieszczanie w portalach społecznościowych. Oszuści kradną w ten sposób PESEL i wiele innych danych osobowych.
- oszustwa loteryjne. Oszust wysyła maile do określonego internauty z informacją, iż został on zwycięzcą danej loterii i zyskał nagrodę pieniężną. W celu odebrania jej musi podać swoje dane i konto bankowe.
- wątpliwe listy referencyjne i pochwalne. Twierdzenie: „Mamy tysiące usatysfakcjonowanych klientów" brzmi dumnie i robi wrażenie. Jednak rzadko jest to informacja, którą da się zweryfikować. To hasło, za pomocą którego oszukuje się ludzi. Uczciwy biznes nie potrzebuje tego typu zapewnień.
- zapłać za ujawnienie sekretu. Czasem można spotkać w Internecie ofertę „dla wybrańców” tajemniczego sposobu wzbogacenia się. Tymczasem zwykle ofiarami tej oferty są tysiące użytkowników. Oszuści sugerują im, że tajemnica ta jest dostępna, ale tylko za stosowną opłatą.
- ukryte wydatki. W Internecie są ogłoszenia i reklamy obiecujące brak jakichkolwiek kosztów wstępnych, ale trzeba wnieść tylko jednorazową opłatę.
- wyłudzenie danych osobowych (pishng). Oszust, posługując się ogólnie dostępnymi usługami internetowymi, zmierza do wprowadzenia ofiary w błąd, by wyłudzić wrażliwe dane osobowe lub finansowe (numer karty kredytowej hasła, loginy, numery PIN). Podane nieopatrznie dane są często wykorzystywane do działań o charakterze przestępczym.
- fałszywe potwierdzenia przelewów. Oszustem może być nie tylko sprzedawca, ale także kupujący. Najczęściej dzieje się to wtedy, gdy nalega on na szybkie wysłanie towaru i przesyła screenshot rzekomej transakcji bankowej. Fałszywe potwierdzenia przelewu zazwyczaj nie mają dat zrealizowania płatności – oszust jedynie zleca przelew, robi zrzut ekranu dla sprzedawcy, a następnie anuluje całą operację.
Oszust wywiera presję na kupującego, by jak najszybciej dokonał zakupu, bo ma już kilku innych chętnych na wybrany przez niego produkt. Zdarza się, że oszust chce potwierdzić swoją rzekomą wiarygodność i wysyła skan swojego dowodu osobistego. Nie ma jednak pewności, czy dany dokument jest autentyczny i czy nie został skradziony.
Oszuści często mają specyficzne wymagania w związku z płatnością, np. proszą, aby zatytułować przelew przypadkowym ciągiem znaków lub nie podawać imienia i nazwiska odbiorcy przelewu.
Zdarza się też, że fałszywi kupujący lub sprzedawcy kontaktują się przez komunikator WhatsApp i wysyłają linki do formularzy, które do złudzenia przypominają wiadomość ze strony OLX (serwisu ogłoszeniowego o zasięgu globalnym). Podanie danych karty bankowej może skutkować wtedy wyczyszczeniem konta.
- wynajem nieistniejących nieruchomości. Oszuści na OLX próbują wyłudzić zaliczki na czynsz lub oferują płatną prezentację lokalu na długoterminowy wynajem. Często stoi za tym bardzo atrakcyjne ogłoszenie, które ma przyciągnąć uwagę dużą liczbą dobrej jakości zdjęć. W rzeczywistości może okazać się, że prezentowany obiekt nie istnieje, a zaliczka przepada, często wraz z oferentem.
Co dalej?
Na razie rynki internetowe mają się dobrze i wykazują tendencję rozwojową. Pełno w nich oszustów i będzie ich coraz więcej. Niemal codziennie media donoszą o nowych oszustwach w cyberświecie. Przybywać będzie też kotów w workach wraz z wymyślaniem nowych, inteligentniejszych technik oszukiwania, korzystających ze sztucznej inteligencji. Coraz trudniej będzie zwalczać przestępców internetowych. Zatem trzeba będzie przyzwyczaić się do tego zjawiska i nie dawać się oszukiwać w myśl zasady: „Nie dasz rady pokonać wroga, spróbuj z nim współżyć”. Chyba, że Internet zostanie mocno ocenzurowany i ograniczy się w nim e-commerce. Ale na to raczej nie zanosi się.
Wiesław Sztumski
Aforyzmy prof. Wiesława Sztumskiego (8-9/24)
- Autor: Anna Leszkowska
- Odsłon: 2
Rozwój nauki tworzy coraz więcej nowych, coraz bardziej restrykcyjnych reguł, praw i zasad, które są znakami zakazu na drodze do poznania świata. Tym samym ogranicza domeny badań naukowych.
Chciwość wywodzi się z instynktu samozachowawczego człowieka i jego egocentryzmu.
Sztuczna inteligencja odciąża mózg człowieka, ale nie zwalnia go z konieczności myślenia.
Z im więcej bytów urojonych składa się obraz świata, tym gorzej odzwierciedla on świat rzeczywisty.
W czasach powszechnej ko modyfikacji przemoc stała się towarem dobrze sprzedawanym oraz chętnie i łatwo nabywanym. Szerzy się ona wraz z rozwojem cywilizacji śmierci budowanej na antywartościach, antybohaterach, pseudoautorytetach, szmirze, wulgaryzmach, brzydocie oraz na subkulturach marginesu społecznego i slangach łobuzerii.
Kreatywność wymaga myślenia transracjonalnego.
Kultura vs natura
- Autor: Anna Leszkowska
- Odsłon: 174
Wprowadzenie
Kulturę rozumiem jako ogół wyrobów materialnych i niematerialnych będących efektem cielesnej lub intelektualnej pracy ludzkiej. W skład kultury niematerialnej wchodzi wiedza, wierzenia, sztuka, moralność, prawo, obyczaje oraz zdolności, umiejętności i nawyki nabywane przez ludzi.
Kultura zjawiła się na pewnym etapie ewolucji natury (fizjo-, geo-, bio- i kosmosfery) równocześnie z zaistnieniem gatunku Homo, odkąd zaczął on używać ognia, malować ściany jaskiń oraz komunikować się za pomocą języka mówionego i tworzyć narzędzia, urządzenia, sposoby wytwarzania (technologie), artefakty i syntetyki.
Rozwój kultury dokonuje się pod wpływem wielu czynników, a w szczególności środowiska przyrodniczego (klimatu, krajobrazu, dostępności surowców naturalnych itp.) i społecznego (dziedzictwa historycznego, tradycji, stylu życia, religii, filozofii, ideologii, polityki, ekonomii, edukacji, ustroju społecznego, systemu wartości etycznych, mody, norm społecznych, migracji, globalizacji itd.).
Wiele z tych czynników działa wspólnie i jednocześnie, wskutek czego ma się do czynienia ze zjawiskiem synergicznego wzmocnienia ich oddziaływań na kulturę.
Wpływ postępu technicznego na kulturę
Kultura rozwija się w dużym stopniu w zależności od innowacji technicznych. Przede wszystkim w dziedzinach technologii, miniaturyzacji, źródeł energii oraz komunikacji.
Przez wiele wieków postęp techniki przebiegał powolnie. Wielkie wynalazki zdarzały się rzadko. Dzieliły je od siebie setki lub dziesiątki lat. Maszyny proste (dźwignie, wielokrążki, kołowroty, równie pochyłe itp. wynaleziono i stosowano już w starożytności. Ale pracę rąk ludzkich przejęły w pełni dopiero w XVIII wieku w wyniku pierwszej rewolucji przemysłowej.
Potem stosowano bardziej skomplikowane maszyny napędzane niesomatycznymi źródłami energii: ciepłem, elektrycznością i atomem. Od XIX wieku coraz częściej zdarzały się wynalazki rewolucjonizujące technikę. Najważniejszymi były: maszyna parowa (wynaleziona w 1763 r., ale powszechnie stosowana na początku XIX wieku), telegraf (1837), lampa naftowa (1853), żarówka elektryczna (1879), silnik spalinowy (1878), samolot (1903), radio (1895), telewizja (1920), komputer (1946) i internet (1960).
Największy przyrost innowacji technicznych datuje się od połowy XX wieku, w czasach coraz intensywniejszej ingerencji ludzi w ekosystem i procesy przyrodnicze zachodzące na Ziemi. tj. w epoce antropocenu. Wynalazki XX wieku jednoznacznie dowiodły, jak bardzo rozwinięta jest nasza cywilizacja. Jednak dopiero XXI wiek wprowadził nas w zupełnie nową erę wynalazków, które omalże natychmiast rewolucjonizują wszystkie subdziedziny kultury i - co oczywiste - szokują tradycjonalistów. Jest nim wynalazek sztucznej inteligencji (SI).
Dziennikarz naukowy, Artur Białek, zaprezentował dwadzieścia takich wynalazków:
Inteligentny plaster (2018), który dzięki zainstalowanym czujnikom i przekaźnikom monitoruje proces gojenia się ran i w razie potrzeby aplikuje odpowiednią dawkę leku.
Sztuczna trzustka (2011), która dokonała przełomu w leczeniu cukrzycy typu 1, jest systemem składającym się z pompki insulinowej i sensora stale monitorującego glikemię.
Sztuczne wspomnienia. W 2013 roku badacze z Massachusetts Institute of Technology skutecznie zaszczepili w mózgu myszy wspomnienia wydarzeń, które nigdy się nie zdarzyły. Te badania mają pomóc zrozumieć, jak w ludzkim mózgu powstają tzw. fałszywe wspomnienia.
Egzoszkielet, czyli urządzenie wspomagające siłę mięśni żołnierzy w celu zwiększenia ich zdolności bojowej. Obecnie, zastępuje on niesprawne mięśnie, pomaga w rehabilitacji osób cierpiących na choroby neurologiczne i umożliwia chodzenie osobom sparaliżowanym.
Bioniczna soczewka kontaktowa (2015). Soczewka wewnątrzgałkowa, która trwale koryguje wady wzroku. W niedalekiej przyszłości okulary i szkła kontaktowe staną się przeżytkiem.
Kapsułka endoskopowa (2001), która pozwala zdalnie oglądać przewód pokarmowy, niedostępny dla badania endoskopowego.
Plaster antykoncepcyjny, znacznie wygodniejszy i zdrowszy od tabletek antykoncepcyjnych.
Segway (2001) to dwuśladowe urządzenie transportu osobistego zasilane silnikiem elektrycznym, służące do szybkiego i ekologicznego przemieszczania się w miastach.
Telefon z ekranem pojemnościowym (2006)
Media społecznościowe: witryna MySpace (2000), serwis You Tube (2005), serwisy Facebook (2006) i Twitter (obecnie Space X).
Domowa drukarka 3D do samodzielnego montażu (2006)
VoD (streaming materiałów video, 2007), który wyeliminował kasety VHS.
Płyta Blu-ray (2004), następca DVD, która w wariancie jednowarstwowym ma pojemność 25 GB.
Samochody półautonomiczne i w pełni autonomiczne (2015), które potrafią same kontrolować podróż (utrzymywać zadany dystans od pojazdów poprzedzających, zmieniać pas ruchu i przez pewien czas utrzymywać kierunek jazdy). Dzięki nim wkrótce kierowca stanie się pasażerem.
System Android (2015). System Android jest najpopularniejszym mobilnym systemem operacyjnym. Pod jego kontrolą pracują niezliczone smartfony i tablety, a także inteligentne telewizory i inne urządzenia tworzące smart home.
Asystent głosowy (2011). Asystenci głosowi, czyli interfejsy użytkownika bazujące na naturalnej mowie, towarzyszą nam dziś na każdym kroku. Wystarczy jedno proste polecenie, by wirtualny pomocnik zapisał je w kalendarzu, włączył ulubiony album, przyciemnił lub zgasił światło, albo obsłużył klimatyzator.
Grafen (2004). Jest to najcieńszy, najlżejszy i najmocniejszy materiał, jaki dotychczas znamy. Może wkrótce zastąpić krzem. Nadaje się do produkcji elastycznych wyświetlaczy, ogniw fotowoltaicznych i wysokowydajnych akumulatorów. Lista jego możliwych zastosowań jest długa. Pierwszy teoretyczny opis tego materiału powstał w 1947 roku, ale oddzielenie grafenu od grafitu nastąpiło dopiero w 2004 roku.
Pierwszy seryjny samochód wodorowy (2014) zeroemisyjny, zasilany energią elektryczną uzyskiwaną z wodoru.
Dron pasażerski (2022) jest podobny do małego helikoptera, ma osiem wirników umieszczonych na czterech ramionach. Pasażer w niewielkiej kabinie nie ma żadnego udziału w sterowaniu nim; naciska tylko guzik „start” lub „ląduj”. Służy on do transportu osobistego.
Asymetryczne systemy liczbowe (2014) to nowoczesna metoda kodowania, która oferuje bardzo wysoką efektywność kompresji danych.(1)
Dzięki tym wyrazkom to, co dawniej znajdowało się w obszarze hipotetyczności (science fiction), obecnie coraz szybciej staje się elementem obszaru faktualności (sensual and science reality).
Kogo cieszą i niepokoją najnowsze osiągnięcia techniki?
Wynalazki techniczne cieszą najbardziej samych wynalazców, co jest całkiem zrozumiałe. Ale zachwyca się też nimi większość ludzi co najmniej z dwóch powodów.
Po pierwsze dlatego, że udowadniają potęgę umysłu ludzkiego i że potrafimy w coraz szerszym zakresie panować nad naturą - przeciwstawiać się jej skutecznie i kształtować ją według swoich potrzeb.
Po drugie, dzięki nim lawinowo wzrasta liczba zastosowań korzystnych dla z człowieka, ponieważ coraz bardziej uwalniają go one od wysiłku cielesnego i intelektualnego.
Jedno i drugie jest nagłaśniane przez mass media po to, by mobilizować ludzi do coraz większego wysiłku na rzecz postępu technicznego i rozwoju gospodarczego.
A prawda jest taka, że każdy wynalazek, nawet najwspanialszy, kryje w sobie również skutki szkodliwe dla ludzi, które często celowo ukrywa się z różnych względów.(2)
Dopiero teraz, kiedy ludzie masowo chorują na alergie i inne choroby cywilizacyjne, ujawnia się szkodliwość wielu wynalazków technicznych dla zdrowia i życia ludzi, głównie chemicznie preparowanej żywności, tkanin z włókien syntetycznych oraz opakowań plastikowych. A przecież nie tak dawno temu zachwycaliśmy się nimi. Teraz zaczęto je traktować jak przekleństwo i wroga number one ludzkości.
Postęp techniczny zawsze przyczyniał się do destrukcji i destabilizacji środowiska oraz do zakłócania równowagi w przyrodzie, ale nigdy w takim tempie i do takiego stopnia, żeby wzbudzić uzasadniony niepokój o przyszłość ludzkości. Przyspieszenie rozwoju technicznego w dwudziestym wieku jest wprost niewiarygodne. A przecież to dopiero początkowa faza szokujących wynalazków w obecnym ćwierćwieczu i trudno przewidzieć, jakie będą następne i jakie kryją w sobie potencjalne zagrożenia.
Wspomaganie kultury przez sztuczną inteligencję
Postęp w dziedzinie kultury dokonywał się proporcjonalnie do postępu technicznego. Najpierw przede wszystkim kultury materialnej, a później również duchowej. Od niedawna największy wpływ na kulturę wywiera cud techniki współczesnej - sztuczna inteligencja. Chociaż nikt chyba tego nie mierzył, to na podstawie obserwacji faktów można przypuszczać, że jej rozwój przyczynia się bardziej do skutków szkodliwych niż pożytecznych dla naszego gatunku. Zachwyceni jej możliwościami odnosimy się na razie euforycznie do postępu SI. Ale to szybko się zmieni, gdy zacznie nam ona bardziej doskwierać, aniżeli sprawiać przyjemność.
Jednym z prekursorów SI był Pierre de Latil, który w 1958 r. opublikował książkę Sztuczne myślenie.(3) Napisał w niej, że za pomocą automatów można skonstruować model sprzężeń zwrotnych miedzy neuronami mózgowymi. Można go uznać za wczesną formę sieci neuronowych wykorzystywanych obecnie w SI. Nazwisko jego jest mało znane w historii sztucznej inteligencji.
Powszechnie uważa się, że pionierami SI byli tacy naukowcy jak Alan Turing, John McCarthy czy Marvin Minsky, którzy wprowadzili kluczowe koncepcje i modele w latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych XX wieku. Jest też wiele innych osób, które wniosły swój wkład, niezależnie od tego, czy ich prace były czytane i znane na szeroką skalę. Podejrzewam, że Pierre’a de Latil zignorowano, bo nie był naukowcem, tylko dziennikarzem naukowym. Wyrażenie „sztuczne myślenie" zastąpiono „sztuczną inteligencją", która stała się częściej używanym terminem wraz z rozwojem tej dziedziny.
W historii techniki nie tylko naukowcy byli wynalazcami. Jednak wkład różnych osób spoza środowiska naukowców często bywa pomijany lub niedoceniany. Także dziennikarze naukowi, pisarze popularnonaukowi i inni twórcy mogą wprowadzać istotne koncepcje i pomysły, które wywierają znaczący wpływ na rozwój dziedzin naukowych, takich, jak na przykład SI. Głównie dzięki mass mediom ogółowi dobrze znane są wynalazki korzystne dla ludzkości i rozwoju współczesnej cywilizacji. Nie trzeba ich wyliczać. Dlatego koncentruję się tutaj na mniej znanych, niekorzystnych, gdyż są one szczególnie niebezpieczne dla teraźniejszego gatunku Homo sapiens i ewentualnie dla przyszłego Post-homo.(4)
Zagrożenia wynikające z dalszego postępu SI
Zdaniem ekspertów, w ciągu najbliższych lat postępy w obszarze badań nad SI zmienią radykalnie współczesne życie ludzi w kilku ważnych dziedzinach, takich jak zdrowie, nauka, finanse, transport i wojskowość. Pociągną one za sobą również zmiany w pozostałych dziedzinach. Równocześnie ostrzegają oni przed potencjalnymi zagrożeniami w sferze społecznej, ekonomicznej i etycznej. Stanęliśmy więc u progu kolejnej rewolucji społecznej spowodowanej przez postęp techniki, a mianowicie „rewolucji sztucznej inteligencji” (RSI).
Rewolucje burzą stary lad społeczny i wprowadzają nowy, z którym ludzie wiążą oczekiwania na lepsze życie, ale którego też obawiają się go, gdyż mało o nim wiedzą. A z reguły oczekiwania spełniają się w czasie odwrotnie proporcjonalnym do przewidywanego czasu ich realizacji. Rewolucje wymagają też ofiar. W przypadku RSI ofiarą będzie prawdopodobnie cała ludzkość.
Oto kilka najważniejszych z tych zagrożeń:
Utrata miejsc pracy. Rozwój SI przyczynia się znacznie do automatyzacji wielu prac, co może skutkować wzrostem bezrobocia w niektórych sektorach gospodarki.(5)
Wzrost nierówności społecznych. Jeśli korzyści ekonomiczne płynące z automatyzacji są nierównomiernie dystrybuowane, to niechybnie doprowadzą one do mnożenia się i pogłębienia nierówności społecznych.
Zamach na prywatność. Zaawansowane technologie SI są wykorzystywane do śledzenia, analizowania i manipulowania danymi (również wrażliwymi) osób i organizacji, co w znacznym stopniu ogranicza prywatność.
Broń autonomiczna. Rozwój autonomicznych systemów broni, w których korzysta się ze sztucznej inteligencji, grozi eskalacją konfliktów zbrojnych oraz zwiększeniem ryzyka przypadkowych lub niekontrolowanych działań związanych z użyciem takiej broni.
Zagrożenia dla bezpieczeństwa cybernetycznego. SI może być wykorzystywana do tworzenia bardziej wyrafinowanych ataków cybernetycznych, które są zagrożeniem dla systemów informatycznych, infrastruktury krytycznej i danych osobowych.
Przejęcie funkcji kontrolnych przez SI. Sztuczna inteligencja może stać się na tyle zaawansowana, że wymknie się spod ludzkiej kontroli; wtedy systemy SI będą podejmować autonomiczne decyzje bez uświadomienia sobie ich konsekwencji.
Manipulacja informacjami. Algorytmy SI są wykorzystywane do manipulacji informacjami w celu wpływania na opinię publiczną, wywoływania zamieszek społecznych lub destabilizacji procesów demokratycznych.
Uzależnienie od SI. Ludzie postrzegają SI przez pryzmat technosolucjonizmu, tj. przekonania, że za pomocą techniki da się rozwiązywać wszystkie problemy, podczas gdy naprawdę jest ona jedynie narzędziem do ich rozwiązywania. Dlatego nadmiernie zdają się na SI w różnych dziedzinach życia, takich jak opieka zdrowotna, transport czy zarządzanie finansami. To prowadzi do wzrostu uzależnienia od urządzeń technicznych wspomaganych przez SI, które są podatne na awarie lub ataki. Zaś codzienne obcowanie z SI uzależnia człowieka od niej, jak narkotyk.
Dehumanizacja. Postęp sztucznej inteligencji pozbawia człowieka jego najważniejszych cech gatunkowych (społecznych i kulturowych): racjonalności, zdrowego rozsądku, wolności, pracy, prywatności, inkluzji, odpowiedzialności, integracji oraz zdolności do tworzenia złożonych systemów społecznych, więzi, relacji i hierarchii.
Zysk siłą napędową SI
Coraz więcej firm eksperymentuje z włączaniem systemów SI do swojej działalności biznesowej w celu zwiększenia wydajności, poszerzenia zasięgu i gamy produktów oraz usług, a więc po to, by powiększać zysk. Nie obchodzi ich to, że szersza i potężniejsza SI, stwarza wiele zagrożeń - od mało znaczących do egzystencjalnych. Dlatego należy zachować dużą ostrożność w stosunku do jej postępu.
Wskazuje się na następujące nowe zagrożenia na obecnym etapie rozwoju SI.(6)
Deepfakes i dezinformacje. Technologia SI umożliwia tworzenie bardzo realistycznych, acz fałszywych obrazów, trudnych do odróżnienia od oryginału. Deepfake (głęboka podróbka) to przekonujący sztuczny obraz, film lub fotomontaż wygenerowany komputerowo. Takie podróbki stosuje się między innymi w nagraniach filmowych, stwarzając możliwości manipulacji poprzez np. niemożliwą do odróżnienia przez widza zamianę twarzy aktorów występujących w filmie. Może to prowadzić do skompromitowania aktora poprzez pokazanie go na przykład w filmie pornograficznym. Jednym z zagrożeń fałszywymi informacjami jest możliwość publikowania różnych dezinformacji i złośliwych treści.
Stronniczość i dyskryminacja. Modele SI uczą się na podstawie danych, które kryją w sobie uprzedzenia i stronniczość. Reprodukują je podczas podejmowania swoich decyzji opartych na algorytmach. Jeśli te algorytmy zbudowano na takich danych, to powodują one dyskryminację ludzi podczas rekrutacji do pracy, oceny zdolności kredytowej, postępowania sądowego itp.
Chwiejność finansowa. SI może wywrócić do góry nogami sektor finansowy. Coraz więcej firm inwestycyjnych korzysta z SI przy analizie i wyborze papierów wartościowych, które chcą kupić lub sprzedać. Wiele osób korzysta również z systemów SI w rzeczywistym procesie kupna i sprzedaży aktywów. Algorytmy handlu za pomocą SI nie uwzględniają jednak wpływu kontekstu społecznego. Łatwo wyobrazić sobie sytuację, w której narzędzia inwestycyjne SI mające na celu maksymalizację zysków dokonują dużej liczby zakupów i sprzedaży w krótkim czasie, wywołując panikę wśród ludzkich uczestników rynku.
Moment krytyczny SI, nazywany też jej osobliwością (artificial intelligence singularity). Jest to hipotetyczny, choć coraz bardziej możliwy etap rozwoju SI, w którym przewyższy ona inteligencję ludzką pod każdym względem. Być może jest to największe zagrożenie dla ludzkości ze strony SI, ponieważ ludzie nie będą już w stanie kontrolować jej, wskutek czego SI zdominuje sposób tworzenia (lub niszczenia) społeczeństw.
Dzisiaj nikt nie wie dokładnie, co może się wówczas wydarzyć. A potencjalne konsekwencje mogą okazać się drastycznymi. Niektórzy eksperci sądzą, że może to doprowadzić nawet do wyginięcia gatunku ludzkiego. Gdy SI przewyższy ludzką inteligencję, może opracować pomysły, o których żadnemu człowiekowi nigdy wcześniej się nie śniło.
Ta nadludzka SI nadal będzie się samodoskonalić, tak jak dzisiejsza. Wskutek tego przepaść między SI a ludźmi powiększałaby się coraz szybciej.
Z jednej strony, mogłoby to przynieść ogromne korzyści, jak na przykład znalezienie przez SI sposobów eliminacji wielu chorób, ubóstwa i zmian klimatycznych, których ludzie nie potrafią wymyślić.
Z drugiej strony, SI mogłaby odkryć, że ludzie nie są jej potrzebni do realizacji jej celów i wymyśliłaby sposoby zniszczenia ludzkości lub zabijania ludzi na masową skalę. Jedni eksperci w dziedzinie futuryzmu technicznego, jak Ray Kurzweil, uważają, że ten moment krytyczny nastąpi prawdopodobnie w nadchodzących dziesięcioleciach. Inni zaś spodziewają się go już za kilka lat(7)
Ku czemu zmierza dalsze wspomaganie kultury przez sztuczną inteligencję w jej walce z naturą?
W obawie przed nadejściem momentu krytycznego SI ludzie próbują już nakładać różne cugle na postęp SI w postaci ograniczeń prawnych, etycznych, religijnych i filozoficznych po to, by go skanalizować, czyli pozwolić mu przebiegać w granicach z góry wytyczonego koryta i według określonych norm. To może się udać zanim postęp SI nie doprowadzi do momentu krytycznego, dopóki inteligencja ludzka będzie mieć przewagę nad SI, a człowiek będzie zdolny przewidywać dalszy jej rozwój. Jednak przewidywanie staje się coraz mniej pewne w miarę tego, jak szybko dokonują się zmiany SI i wzrasta multifurkacja jej rozwoju.
W warunkach gospodarki rynkowej, kiedy wszystko ulega komodyfikacji, dokonuje się powoli stopniowa alienacja SI. Jednak od momentu krytycznego, nabierze ona coraz większego tempa. Proces alienacji zakończy się, gdy człowiek nie będzie już potrzebny do dalszego postępu SI i jej samodoskonalenia się, ani nie będzie jej w tym przeszkadzać. Wówczas, w ostatniej fazie alienacji SI, może dojść do zniszczenia jej twórcy - człowieka. Jest to dość prawdopodobny scenariusz, albowiem co technika może zrobić, to z pewnością kiedyś zrobi.
Dalsze wspomaganie kultury przez SI w walce z naturą może prowadzić do dobrych lub złych konsekwencji dla ludzkości. Ale po przekroczeniu momentu krytycznego to nie będzie już zależeć od ludzi, tylko od SI. Nie wiadomo, czy SI, uwolniona od ludzi, będzie chciała im pomóc, czy ich zniszczyć. Nikt nie wie, ani nie potrafi przewidzieć, jak ona się zachowa i co się z nami stanie. Na ten temat można tylko snuć rozmaite spekulacje na bazie mniej lub bardziej wybujałej wyobraźni.
Być może, nasz strach przed dalszym postępem SI jest przesadny. Może zagłada ludzkości w wyniku postępu SI niekontrolowanego przez ludzi jest kolejnym straszydłem wymyślonym przez manipulantów społecznych na zamówienie oligarchów sprawujących rządy nad światem.(8) Niewykluczone, że dominacja SI nad ludzką inteligencją i jej autonomia będzie tylko epizodem w zmaganiach kultury z naturą i że na pewien czas spowoduje wzrost asymetrii i zakłócenie równowagi między nimi. Potem mechanizmy homeostazy znów ją przywrócą i wszystko potoczy się tak, jak zwykle.
Wiesław Sztumski
9.03.2024
Przypisy:
(1) Artur Białek, Smartfony, social media, drukarki 3D. Które wynalazki XXI wieku zmieniły nasze życie na lepsze?, National-Geographic.pl, 11.03.2023
(2) Wiesław Sztumski, Postęp medycyny - cieszyć się, czy smucić?,, Sprawy Nauki, 5, 2014; Wiesław Sztumski, Some Effect Of The Unbalanced Development Of Human Intelligence: From Trans-Monkeys To Trans-Humans, Eunomia, 1, 2021; Wiesław Sztumski, Rozwój techniki przysparza więcej zła niż dobra, Tygodnik Spraw Obywatelskich, Nr 84, 14.08.2021.
(3) Wiesław Sztumski, Anatomia zwierząt syntetycznych, Wszechświat, wyd. Polskie Towarzystwo Przyrodników im. Kopernika, Nr 11/1961 (art. nawiązujący do idei P. de Latila).
(4) Nazwą "Post-homo" posługuję się w odniesieniu do przyszłych ewolucyjnych form człowieka, który przekroczył aktualny etap rozwoju społecznego i technologicznego.
(5) W 2018 r. przypuszczano, że w latach 2020-2025 SI zlikwiduje 85 mln miejsc pracy, ale także, że stworzy 97 mln nowych miejsc pracy do 2025 r. (Katja Grace et al., When Will AI Exceed Human Performance?, Journal of Artificial Intelligence Research Nr 62, 2018)
(6)Nathan Reiff, What Are the Dangers of AI?, Explainers, Jun 8, 2023
(7)Warren Brown, A.I. Dirctives, Technology Hits, Nov. 11, 2023.
(8)Wiesław Sztumski, W mackach strachów , Sprawy Nauki, Nr 2, 2024
Aforyzmy prof. Wiesława Sztumskiego (6-7/24)
- Autor: Anna Leszkowska
- Odsłon: 131
Wzrost dochodu narodowego w państwie nie przekłada się na wzrost dochodu jego obywateli, z wyjątkiem oligarchów.
Szkoda władzy dla durniów i ciamajdów.
Im więcej ma się władzy, im wyższe stanowisko zajmuje się w hierarchii społecznej, im bardziej aktywnym jest się działaczem i biznesmenem, tym mniej ma się czasu wolnego.
Łatwiej zarazić się od innych głupotą niż mądrością.
W organizmie człowieka nie ma układu immunologicznego, który chroniłby go przed głupotą.
Zazwyczaj w systemach społecznych szybko udaje się tylko coś popsuć. Naprawa trwa o wiele dłużej.
Aforyzmy prof. Wiesława Sztumskiego (5/24)
- Autor: Anna Leszkowska
- Odsłon: 165
Przyrost wiedzy nie nadąża za wzrostem niewiedzy.
Wiedza jest ograniczona w przeciwieństwie do niewiedzy, która nie ma granic.
Mądremu trudno wygrać z głupim, a kulturalnemu z chamem.
Światem rządzi coraz więcej celebrytów i oligarchów. Dlatego coraz trudniej żyje się pozostałym.
Filozofia i sztuka: Wielką sztuką jest żyć godnie za filozofowanie.
Ziemia rodziła się w ciszy, ale umrze z przerażającym hukiem dzięki postępowi cywilizacyjnemu.
Taka oświata, jacy jej ministrowie
- Autor: Anna Leszkowska
- Odsłon: 257
Standardem, a nawet obsesją, aktywności inicjacyjnej nowo mianowanych ministrów edukacji po transformacji ustrojowej stało się reformowanie systemów oświaty. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby te reformy były absolutnie konieczne i gdyby po ich wdrożeniu system oświaty stał się sprawniejszy, a nauczanie i uczenie się nie byłyby prawdziwą udręką dla nauczycieli i uczniów. Niestety, nigdy się tak nie stało. A to z wielu powodów.
Po pierwsze, dlatego, że dobra reforma musi być dogłębnie przemyślana, dobrze przygotowana i sprawdzona chociażby za pomocą symulacji, a to wymaga odpowiedniego czasu. Nie może on być za długi w coraz szybciej zmieniającej się rzeczywistości społecznej, ponieważ to groziłoby dezaktualizacją i zmarnowaniem pracy osób zaangazowanych w reformę.
Najlepiej, gdyby reformy antycypowały nadchodzące zmiany. Niestety, to jest mało prawdopodobne ze względu na ogromną trudność przewidywania czegokolwiek w turbulentnym świecie. Wobec tego reformy oświaty są przeważnie opóźnione, a więc nie w pełni celowe i udane.
Tymczasem początkujący ministrowie chcą od razu czymś zabłysnąć i pozyskać uznanie swoich przełożonych oraz opinani publicznej. Być może, wiedzą, że nie są w stanie zaproponować jakiejś reformy systemowej i dlatego ograniczają się do dokonywania mało ważnych zmian, ale mocno nagłaśnianych przez mass media. Chodzi o to, by wszyscy dowiedzieli się, jaki aktywny i kreatywny jest ten nowy minister.
Po drugie, reformy oświaty dokonywane ad hoc przyczyniają się do postępującej degradacji całej edukosfery. (W. S., Pustoszenie edukosfery, „SN”, Nr 1 i 2 (2015)
Po trzecie, reformy te dokonywane są jakoby po konsultacjach publicznych. Bowiem biorą w nich udział tylko pojedyncze (wyselekcjonowane) osoby reprezentujące zbiorowości nauczycieli, rodziców itd., czyli nie za przyzwoleniem większości osób zainteresowanych. Na dodatek nie zasięga się opinii dorosłych uczniów klas starszych, będących również podmiotem systemu oświaty. Zresztą te konsultacje i tak nie są wiążące dla ministra, tzn. praktycznie są bezcelowe z punktu widzenia poprawy systemu oświaty. Faktycznie dają ministrowi przyzwolenie na podjęcie określonych działań przez niego, albo zmniejszają jego odpowiedzialność za negatywne skutki tych działań.
Po czwarte, ani jeden z ministrów oświaty nie zdążyłby dokonać poważniejszej reformy w czasie swego urzędowania, które po 1945 roku trwało przeważnie około dwóch lat, najdłużej trzy lata, a najkrócej trzy miesiące lub tylko dwa tygodnie. Zazwyczaj, szybko udaje się coś popsuć, ale nie naprawić.
Po piąte, resort oświaty, który jest w opinii publicznej drugim ważnym po resorcie zdrowia, nigdy nie był traktowany na tyle poważnie, by ministrami oświaty mianować osoby w pełni nadające się na to stanowisko ze względu na posiadanie zespołu odpowiednich cech i kwalifikacji. W skład tego zespołu wchodzi wykształcenie (studia pedagogiczne), doświadczenie zawodowe (nauczycielskie, „przy tablicy”), kompetencje organizatorskie (wiedza o zarządzaniu szkołami), i odpowiednie cechy osobowościowe (kreatywność, komunikatywność, kultura osobista). W najlepszym przypadku posiadali oni dwie, albo trzy spośród wymienionych cech. Najważniejszymi były światopogląd (w PRL komunistyczny, a potem katolicki), przekonania polityczne i przynależność partyjna.
Edukacja w dół
W czasach PRL i III RP cytowano i wciąż przywołuje się przy różnych okazjach znany i stale aktualny od czterystu dwudziestu trzech lat aforyzm Jana Zamoyskiego: „Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie”. Wyraża on twierdzenie, że od edukacji („chowania”) teraźniejszego pokolenia zależy dalsza kondycja kraju i jego rozwój. Ale co z tego, że powtarza się go jak mantrę, jeśli kolejne rządy traktują edukację po macoszemu.
W latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych ubiegłego wieku, najpierw w ZSRR, Czechosłowacji i NRD, potem w PRL, modna była filozoficzna i socjologiczna koncepcja rewolucji naukowo-technicznej. Według niej rozwój nauki i edukacji był najważniejszą siłą napędzającą postęp techniki. Znalazło to wyraz w zaliczeniu nauki do kategorii ekonomicznej „siły wytwórczej społeczeństwa”, co w konsekwencji przyczyniło się do postępującej ekonomizacji nauki, komodyfikacji wiedzy (zwłaszcza dyplomów ukończenia szkół i kursów dokształcających), powstania rynku oświaty i traktowania szkół jak organizacji biznesowych. Skoro już tak się stało, to należało w naukę i oświatę inwestować więcej środków finansowych, a pracowników nauki i oświaty sowicie wynagradzać.
Niestety, u nas nakłady finansowe na naukę i oświatę, mimo że stosukowo wysokie, bo ok. 5% PKB, były wciąż za niskie w stosunku do potrzeb, a płace w sektorze nauki i oświaty trzykrotnie niższe aniżeli w ZSRR i NRD. Chyba dlatego, że „kapitał rzeczowy” był ważniejszy od „kapitału ludzkiego”. Nic dziwnego, że w naszym kraju przez wiele lat postęp techniczny pozostawał daleko w tyle nie tylko za krajami kapitalistycznymi, mimo że na przemysł ciężki przeznaczano wówczas ok. 30% PKB.
Teraz Polska (obok Irlandii, Litwy i Portugalii) jest krajem Unii Europejskiej , w którym wydatki publiczne na edukację w okresie 2004-2021 spadły najbardziej - z 6,1% PKB w 2005 r. do 4,9% w 2023 r.*
Kraje OECD wydają na ucznia (od szkoły podstawowej po uczelnię wyższą) rocznie średnio 10 429 USD. Między 2008 r. a 2013 r. wydatki na szkolnictwo podstawowe, gimnazjalne i ponadgimnazjalne wzrosły tam o 5%. U nas na jednego ucznia przeznacza się jedynie 7195 USD.
Mniej na edukację wydaje się w Meksyku (3387 USD), Turcji (4482 USD), na Łotwie (4587 USD), w Chile (5250 USD), na Węgrzech (5591 USD), na Słowacji (6735 USD).
Upadek zawodu nauczyciela
Wysokość nauczycielskiej pensji w Polsce w przeliczeniu na jednego ucznia należy do najniższych w OECD. To jedynie nieco ponad 2 tys. USD, podczas gdy średnia OECD zbliża się do poziomu 3,5 tys. USD. Takie kraje jak Austria, Belgia czy Niemcy wydają na pensję nauczycieli od 5-6 tys. USD w przeliczeniu na jednego ucznia. Rekordzistą jest Luksemburg z prawie 12 tys. USD.
W trwającej obecnie ogólnopolskiej kampanii informacyjnej pod hasłem „Chcemy godnie zarabiać!” pokazuje się rzeczywiste zarobki nauczycieli, a nie wirtualne średnie wynagrodzenia, jakimi posługuje się ministerstwo edukacji. W ponad pięćdziesięciu miastach pojawiły się ogromne bilbordy z wynagrodzeniem zasadniczym początkującego nauczyciela 1751 zł netto. Krytykuje się ministrów oświaty za złe zarządzanie skromnym budżetem na edukację i niepotrzebne wydatki na ich „reformatorskie” przedsięwzięcia i że za to otrzymywali comiesięczne wysokie nagrody. (NIK miażdży reformę Zalewskiej, „Głos Nauczycielski”, 22.05.2019). Trwonili też pieniądze ministerstwa na cele w ogóle niezwiązane z oświatą. (J. Suchecka, Minister edukacji Przemysław Czarnek od kilku tygodni dotuje milionami z budżetu siatkę organizacji powiązanych z politykami Prawa i Sprawiedliwości, katolickie fundacje oraz znajomych z rodzinnego Lublina, TVN 24 Fakty, 09.11.2022)
Nasz rząd chwali się tym, że w 2024 roku przeznaczy na oświatę 5% PKB, to jest więcej niż inne kraje UE, jak na przykład Niemcy, które wydadzą tylko 4,2% PKB. Wyglądałoby to imponująco – wreszcie „przeskoczyliśmy” Niemców – gdyby nie zastosowano tutaj trywialnej manipulacji liczbowej. (W. Sztumski, Liczby nie kłamią, ale są ulubionym narzędziem kłamców, SN 6-7, 2023). Pięć procent polskiego PKB to 83.10 9 zł, czyli 0,03. 10 12 USD, a 4,2% niemieckiego PKB to 0,18.1012 USD. Stąd wynika, że wydamy na oświatę sześciokrotnie mniej niż Niemcy. A zatem, żeby dorównać Niemcom, musielibyśmy wydać na oświatę 30% naszego PKB, o czym jeszcze długo będzie można pomarzyć sobie.
Zawsze brakowało pieniędzy na oświatę, bo były inne ważniejsze potrzeby - głównie rozwój przemysłu metalurgicznego, górniczego i militarnego. A ministrowie oświaty nie mieli odpowiednio dużej siły przebicia, albo po prostu nie chcieli walczyć o pieniądze. Im wystarczyło to, co dostali. Dbali przede wszystkim o własne interesy lub organizacji, które ich nominowały. Poza tym łatwiej było przekonać nauczycieli o konieczności oszczędzania odwołując się do ich świadomości, aniżeli górników.
Chaos reformowania
Permanentne niedofinansowanie oświaty, skandalicznie niskie płace nauczycieli w porównaniu z innymi grupami zawodowymi, złe zarządzanie systemem oświaty, nieprzemyślane i szkodliwe dla funkcjonowania szkół ustawy zwane reformatorskimi oraz liczne zmiany podstaw programowych, powodujące rewolucyjne zmiany systemu oświaty i jego destabilizację były i nadal są źródłem narastającego niezadowolenia nauczycieli i strajków. Budzą też niechęć absolwentów wyższych uczelni do podejmowania pracy w szkolnictwie publicznym i negatywną selekcję do zawodu nauczycielskiego.
Zamiast coraz lepszej organizacji systemu oświaty targają nim sprzeczności wewnętrzne w relacjach uczeń-nauczyciel, rodzice-nauczyciele oraz nauczyciele-kadra zarządzająca oświatą. Skutkuje to narastaniem dezorganizacji i chaosu w oświacie. Szkoły przestały być przyjazne dla uczniów, którzy traktują je jak dopust Boży lub istne katorgi w wyniku pożałowania godnych „reformatorskich” dokonań ministrów oświaty. Gdyby nie przymus uczenia się, świeciłyby pustkami. Nie są miejscem pracy, do którego chętnie chodziliby nauczyciele. Rodzice traktują je obojętnie (nie angażują się w życie i problemy szkół), albo krytykują je, często nie bez racji. A to wszystko odbija się na jakości i niepewności kształcenia.
Uczniowie klas pierwszych nie są w stanie przewidzieć, kiedy i według jakich kryteriów ocen ukończą szkołę. Doświadczyłem tego sam w latach 1945-1951 jako uczeń szkoły podstawowej, gimnazjum i liceum. Po 6. klasie podstawowej przeszedłem do 1. klasy gimnazjum handlowego, która była traktowana na równi z klasą 8. „jedenastolatki”, po czym bezpośrednio do klasy 9., ale musiałem w pierwszym półroczu zdać matematykę, łacinę i biologię z klasy 8. Dzięki temu, za zgodą kuratorium zdawałem maturę w wieku 16 lat. Każde przejście spowodowane reformami oświaty było momentem nieciągłości w procesie mojego kształcenia jak i źródłem wielu kłopotów i stresów.
Swoją drogą, może to i dobrze, że żaden z ministrów nie pokusił się o to, by przeprowadzić prawdziwą reformę i ograniczał się jedynie do zmian programów nauczania, wprowadzania lub likwidacji pewnych przedmiotów, zmian zestawu lektur obowiązkowych, zmian liczby godzin lekcyjnych z poszczególnych przedmiotów, zmian systemu oceniania uczniów i innych mało znaczących rzeczy. Chociaż te wszystkie „reformy” ciągnęły oświatę w dół.
Dla przykładu warto wspomnieć o zaniżaniu kryteriów zdawania matury w ciągu kilku lat od 70% poprawnych odpowiedzi do żenująco niskiego poziomu 30%, a nawet do 25%. Nonsensem było wprowadzenie sześciostopniowej skali ocen z oceną „mierny”, która pozwalała miernotom przechodzić do klas wyższych. Znane są przypadki uczniów, którzy na świadectwach mieli z góry na dół oceny mierne. Pewnie dlatego, że - jak powszechnie twierdzą uczniowie i ich rodzice - nauczyciele „uwzięli się” na nich. Ale chodziło o to, by dyrektorzy szkół nie musieli tłumaczyć się organom prowadzącym i nadzorującym ze zbyt wysokiego wskaźnika repetycji klas w ich szkołach. Jakby dyrektor był winien temu, że uczeń był jołopem dziedzicznie niesprawnym umysłowo, albo notorycznym „śmierdzącym leniem” i obibokiem, z którym żaden nauczyciel nie dawał sobie rady. Lepiej było takiego gagatka jak najszybciej pozbyć się ze szkoły dając mu oceny mierne, niżby miał powtarzać daną klasę. Mój znajomy, dyrektor technikum, radził nauczycielowi, który wystawił ok. 50% ocen niedostatecznych na półrocze, żeby sobie też wystawił ocenę niedostateczną i zmienił zawód, bo nie potrafił nauczyć swego przedmiotu. Dlaczego nie potrafił? Ponieważ po prostu nie chciał zaniżyć kryterium ocen w klasie składającej się z mało zdolnych uczniów.
To nas czeka…
Wiele faktów wskazuje na to, że coraz szybciej, w postępie geometrycznym, albo wykładniczym, będzie przybywać uczniów umysłowo upośledzonych w konsekwencji masowego i skutecznego ogłupiania ludzi przez osoby i grupy sprawujące władzę jak i instytucje podległe im, w szczególności mass media. Nie tylko głupi, ale również alkoholicy i narkomani, których liczba szybko wzrasta, będą płodzić dzieci coraz mniej inteligentne, cofnięte w rozwoju umysłowym i niesprawne intelektualnie. Niemały udział ma w tym masowe posługiwanie się sztuczną inteligencją, która w coraz większym stopniu i zakresie zastępuje inteligencję naturalną (wrodzoną). Wskutek tego, zgodnie z prawem Lamarcka o obumieraniu narządów nieużywanych, postępować będzie stopniowo atrofia inteligencji naturalnej. Tę hipotezę potwierdzają już fakty.
Od kilkudziesięciu lat nauczyciele narzekają na kolejne pokolenia uczniów coraz głupszych i mniej inteligentnych. Aż strach pomyśleć, jak u przyszłych pokoleń będzie nakręcać się spirala głupoty, jakie będą przyszłe systemy oświaty i jacy jej ministrowie.
Wiesław Sztumski
06.03.2024
* Wydatki publiczne na oświatę i wychowanie – licząc łącznie z budżetu państwa i jednostek samorządu terytorialnego - w 2022 r. sięgnęły kwoty 106,3 mld zł, co stanowiło 3,5 proc. PKB. (przyp. Red.)
https://www.portalsamorzadowy.pl/edukacja/rosna-wydatki-na-oswiate-i-wychowanie-te-liczby-mowia-same-za-siebie,500732.html