Recenzje (el)
- Autor: ANNA LESZKOWSKA
- Odsłon: 2701
W stopce książki, wraz z informacją o dotacji, zawarta jest nazwa „podręcznik akademicki”. Zatem czytelnik Carrola dostaje trzy informacje – Minister dotuje książkę z 1998 roku, wydaną jako podręcznik akademicki przez gdańskie wydawnictwo Słowo/obraz terytoria. Antologia odsyłaczy w formie eseju – tak można opisać tę publikację. Zarówno forma, jak i fakt adaptacji tekstu do kultury Stanów Zjednoczonych, decyduje o trudnym odbiorze treści. Lekturze towarzyszy wrażenie powtórzeń w tekście oraz „kręcenia się w kółko”. Nie można zarzucić braku erudycji autorowi oraz łatwości pisania, za to trudno przyznać, aby pozycja była przystępna, zwłaszcza polskiemu czytelnikowi. Odnosi się wrażenie, że dobra redakcja uczyniłaby z tego de facto podręcznika, pozycję cenioną. Tymczasem mamy twór kontrowersyjny. Indeks osób na końcu książki jest zaskakująco ubogi jak na tę „antologię odsyłaczy”. Potwierdza on, że lektura Carrolla jest kręceniem się w kółko. Marginesy książki są zapisane imponującą liczbą odsyłaczy, co robi dobre wrażenie, jednak merytorycznie są to didaskalia do odsyłaczy stanowiących trzon książki.
Współczesna humanistyczna metodologia dopuszcza tworzenie eseistycznych kolaży, nawet bez przypisów. Tu mamy do czynienia z esejem rzetelnie wyposażonym w cytowane źródła. Trudno stwierdzić, dla kogo jest ta książka, a jeszcze trudniej zrozumieć, dlaczego minister nauki postanowił dotować to tłumaczenie i przekazać polskiemu studentowi jako podręcznik akademicki.(akt) Noël Carroll , Filozofia sztuki masowej. Tłum. Mirosław Przylipiak
Wydawnictwo Słowo/obraz terytoria, Gdańsk, 2011, 410 s., 60 zł.
- Autor: Anna Leszkowska
- Odsłon: 1025
Fundacja Oratio Recta wydała książkę Ewy Nowakowskiej – znanej dziennikarki, zajmującej się reportażem społecznym, ale i edukacją oraz nauką - Cierń szansy. Nie przepraszamy za PRL!
Nie jest to – co teraz modne – biografia autorki, choć są w książce jej elementy, uwiarygodniające uogólnienia odnoszące się do biografii pokolenia żyjącego i tworzącego PRL, w dodatku w znaczącej mierze – środowiska inteligencji. Tej części inteligencji, która po latach widzi, co zrobiono z dorobkiem jej pokolenia, ale i pokolenia wcześniejszego, które odbudowywało kraj po wojnie. Ocenę tego okresu w historii Polski sygnalizuje także pisownia tytułu książki, który można czytać dwojako: cierń szansy, ale i cień szansy. Czyli – miałeś chamie złoty róg i co z nim zrobiłeś?
Przez ostatnich 30 lat ukazało się sporo literatury i dokumentów odnoszących się do okresu PRL, jego oceny, ale ta książka ma walor szczególny z uwagi na zawód autorki. Dziennikarka opiniotwórczego tygodnika (Polityki) zajmująca się sprawami społecznymi siłą rzeczy miała i ma wiedzę bardzo szeroką, znała/zna bardzo wielu ludzi kierujących państwem, widzi zatem więcej niż naukowiec badający określony wycinek życia społecznego czy politycznego. Pisząc o tym, co przeżyliśmy i czego doświadczyliśmy, przypomina nam jednocześnie o tym, co straciliśmy.
Choć PRL nie jest wspominany jako czas dobrobytu materialnego, to jednak pełnił rolę polskiego Oświecenia, a w kulturze niewątpliwie był to Wiek Złoty. Widać to wyraźnie dopiero teraz, kiedy ekipy solidarnościowe dokonały mordu na społecznej pamięci posługując się instytucją IPN i Kościoła. Młode pokolenie – do którego w dużej mierze Nowakowska kieruje tę książkę – nie wie już nic o tamtym czasie, kiedy edukacja, nauka, służba zdrowia były bezpłatne, bezrobocie nie istniało, w wakacje młodzież nie musiała pracować, a biedne rodziny było stać na wyjazdy urlopowe. Nikt nie wieszał krzyży w przestrzeni publicznej, aborcja była dozwolona (może i dlatego rodziło się tak dużo dzieci), a kościół był tam, gdzie jego miejsce, czyli poza instytucjami świeckiego państwa. To dziś brzmi jak bajka o żelaznym wilku. Przez 30 lat bowiem z państwa świeckiego Polska stała się narodowo-klerykalnym, wręcz fundamentalistycznym i faszyzującym państwem wyznaniowym. Czy tym, którzy tworzyli świeckie państwo po wojnie, zapatrzonym w postęp cywilizacyjny, przyszłoby do głowy, że coś takiego może się zdarzyć? Że powtórzy się plica polonica?
Jak to się działo – krok po kroku na przykładach z różnych dziedzin – autorka pokazuje ten proces wybierając co pikantniejsze przykłady, o których już nawet nie pamiętamy. Jak niszczono nie tylko gospodarkę, ale i świeckość państwa (religia w szkołach, krzyże w urzędach, wyznaniowy charakter uroczystości państwowych, relikwie, egzorcyzmy, modły w sejmie, różańce na granicach), edukację (durne reformy, „odpowiednie” obowiązkowe lektury), naukę (punktoza, osławiona reforma Gowina), kulturę (nowy rodzaj cenzury), jak ograniczano wolność osobistą i prawa - nie tylko reprodukcyjne - kobiet (mizoginizm i wzmocnienie patriarchatu) – to wszystko cofnęło Polskę w wiek XIX, w odmęty obskurantyzmu, choć młode pokolenie zapatrzone w smarfony pewnie tego nawet nie dostrzega. A na pewno nie wie, że Polska była już nowoczesnym krajem, także państwem opiekuńczym – dzisiaj dzielą nas od niego lata świetlne. Widzimy to dokładnie przede wszystkim po rosnącym rozwarstwieniu społecznym, uwłaszczaniu się kolejnych grup na majątku wspólnym, narodowym, ograniczaniu praw pracowniczych, rosnącym prekariacie.
Z ocenami autorki można się zgadzać w całości lub w części – zależy to od doświadczeń osobistych i rodzinnych czytelnika. Niemniej trudno nie zgadzać się z faktami, które autorka przytacza. A co najważniejsze – nie jest to zgorzkniała opowieść przedstawicielki pokolenia, które siedzi na kanapie ma „za złe”. Choć w końcowej części książki znalazły się refleksje o przemijaniu, to ocena wydarzeń wieku młodości i dojrzałego w niczym od nich nie zależy. Ewa Nowakowska daje w tej książce po prostu świadectwo czasów, o których można już tylko wspominać.
Anna Leszkowska
Cierń szansy. Nie przepraszamy za PRL!, Ewa Nowakowska, Fundacja Oratio Recta, Warszawa 2021, s. 343
- Autor: Anna Leszkowska
- Odsłon: 1181
Książkę tę można by właściwie najkrócej zrecenzować, powtarzając za prof. Andrzejem Ziembą, że jest - jak napisano na tylnej stronie okładki – „dla ateistów, by wiedzieli, dla teologów, by nie powtarzali głupstw starożytnego pochodzenia, dla uczniów, by rozumieli więcej od nauczycieli i byli przygotowani na represje, jakie mogą ich za to spotkać, dla kobiet, których rola w nauce zbyt często była pomijana i dla tych, którzy lubią błysnąć wiedzą w towarzystwie”. A czym jest ona dla mnie, dziennikarza naukowego?
Prawie 500-stronicową skarbnicą wiedzy z różnych dziedzin życia, z indeksem i odsyłaczami do źródeł, świetnie napisaną, błyskotliwą i pełną anegdot historią ludzkich zmagań z przesądem, zabobonem, uprzedzeniem, nie popartym niczym przekonaniem, że wiadomo już wszystko i nie ma po co starać się zrozumieć. To także przebogata baza danych o różnych odważnych, niespokojnych, stawiających ciągle nowe pytania badaczach (i ich życiu, czasem także prywatnym), którzy zrozumieli, że warto dociekać, eksperymentować, sprawdzać, obliczać, stawiać hipotezy, budować teorie i nie rezygnować, gdy popełni się błąd po raz drugi i następny.
Wbrew bogom to książka tzw. długiego obiegu. Nie da się jej raz przeczytać i odłożyć. Bogactwo nazwisk, zdarzeń, opisów doświadczeń, osobistych zmagań, sukcesów i porażek kobiet i mężczyzn oddanych nauce oraz prosty, a jednocześnie czasem lekko żartobliwy styl opowieści sprawią, że będzie się po nią chciało sięgać wielokrotnie przez wiele lat.
Jak pisze we wstępie prof. Krzysztof Dołowy, który jak sam mi mówił pracował nad tym dziełem 10 lat - od XVII wieku wizja świata oparta na spekulacyjnych koncepcjach myślicieli starożytnych i wsparta autorytetem Kościołów chrześcijańskich w coraz większym stopniu jawiła się jako sprzeczna z wynikami badań uczonych, używających metody doświadczalnej. W kolejnych rozdziałach jest zatem o tym, jak nauka rozprawiła się z mitami głoszonymi i wspieranymi przez religię (a z czasem inne ideologie).
Prof. Dołowy wyróżnia w swej książce pięć obszarów. W pierwszym („Astronomia – czyli o tym, że nie możemy wiedzieć jaki był boski plan”, 37 rozdziałów) pokazuje jak Platon i Arystoteles, których poglądy przyswoił Kościół chrześcijański uważali, że człowiek ma zdolność „wejścia” w umysł Boga, ponieważ jest stworzony na jego podobieństwo, gdy tymczasem nikt nawet nie myślał, że może być odwrotnie. Na przykładzie astronomii wraz z narratorem śledzimy jak przez dwa tysiąclecia badacze nieba zmagali się z tym błędnym przekonaniem.
Kolejny obszar („Chemia – czyli o tym, że atomy istnieją, a modlitwa nie wpływa na reakcje chemiczne”, 27 rozdziałów), obejmuje historię poszukiwania substancji duchowej, która miała po dodaniu do niej substancji materialnej zmieniać jej własności. Pogmatwane i sensacyjne dzieje tej idei zaprzątającej głowy alchemików aż po jej odrzucenie przez nowożytną chemię są na to najlepszym dowodem.
Trzecia część („To nie bogowie zsyłają choroby”, 34 rozdziały) ukazuje meandry, jakim podlegała przez wieki idea i sztuka leczenia chorych, oparta na mizernej wiedzy na temat przyczyn chorób, co zmienił dopiero powolny rozwój współczesnej medycyny.
Następny obszar („Historia naturalna, czyli w Biblii nie ma ani jednego sensownego zdania dotyczącego świata materii”, 26 rozdziałów) nawiązuje do pierwotnych, ale nie mających pokrycia w rzeczywistości koncepcji stworzenia świata, którą po wielu wiekach przewróciły do góry nogami m.in. badania geologów oraz teoria ewolucji Darwina.
Całość – wydawałoby się - zamyka („Mózg i zachowanie człowieka – czyli o nieistnieniu duszy”, 21 rozdziałów) historia poszukiwania w człowieku niematerialnej duszy, którą dopiero liczne eksperymenty psychologów i przedstawicieli neuronauk sprowadziły na grunt ewolucyjnego pochodzenia mechanizmów myślenia, czy poznania budowy i pracy mózgu.
Tymczasem prawdziwy finał („…i z powrotem, czyli czy magia pokona naukę?”, 8 rozdziałów) to równie intrygujący jak wszystkie poprzednie, dodatkowy obszar szósty, ostatni, w którym autor próbuje odpowiedzieć na pytanie dlaczego magiczne myślenie jest popularne, ale też na jakie ograniczenia napotyka ludzki rozum, czym jest uczenie się przez doświadczenie, jaki wpływ na nasze myślenie i działanie ma skłonność do unikania ryzyka, skąd bierze się łatwość podporządkowywania się autorytetom, co sprawia, że mamy kłopoty ze zrozumieniem istoty prawdopodobieństwa.
Waldemar Pławski
Wbrew bogom, czyli od magii i religii do metody naukowej …i z powrotem, Krzysztof Dołowy, Wydawnictwo CeDeWu, wydanie I, Warszawa 2020, s. 489, cena 59 zł
- Autor: Anna Leszkowska
- Odsłon: 1382
Wiek ambasadora. Opowieść o życiu Edwarda Raczyńskiego to książka Zofii Wojtkowskiej, wydana przez Wydawnictwo Iskry.
Autorka udowadnia w niej, że życie niezwykłych ludzi, a takim człowiekiem był bez wątpienia bohater książki, jest ciekawe bez zbędnego koloryzowania i plotkarskiego prostactwa, które opanowały współczesną literaturę biograficzną.
Edward Raczyński obecny był w polskim życiu politycznym i w polskiej kulturze prawie sto lat (19.12.1891–30.07.1993). Rodowa siedziba rodziny – Rogalin, niedaleko Poznania – przez lata była na mapie rozbiorowej Polski miejscem wyjątkowym. Według autorki książki Rogalin nie był miejscem nadmiernie rozpolitykowanym, był raczej „oazą polskiej myśli, a zwłaszcza polskiej sztuki”.
Odwołań do wspomnień związanych z majątkiem i pałacem w Rogalinie jest w książce wiele, nie brakuje również opisów nieznanych szerzej dziejów (często tragicznych) rodziny. Znajdziemy w niej wiele zdjęć – rodzinnych, z czołowymi postaciami ówczesnej polityki polskiej i światowej. Dokumentów jest niewiele –pierwsza strona dzienników Raczyńskiego z 1909 roku i tytułowa strona dokumentu dotyczącego zagłady Żydów, opracowanego przez Edwarda Raczyńskiego, adresowanego do rządów z 10 grudnia 1942 roku. Często przytaczane przez autorkę i bardzo ważne dla pokazania drogi Raczyńskiego są dzienniki, które zaczął pisać jako 18-latek. Pisał je przez 46 lat. Po latach – traktując je jako źródło historyczne wydał w tomie „W sojuszniczym Londynie”, poświęconym jego działaniom w sferze polityki (1960).
Z pamiętnika 22-letniego Raczyńskiego dowiadujemy się o wątpliwościach, jakie wówczas nim targały. Pisał, że będzie nieszczęśliwy, jeżeli pójdzie ścieżką, jaką wyrąbały pokolenia przodków, ale przekreślić ich po prostu nie może. Uważał, że nie nadaje się na żołnierza, jest artystą. Nie potrafił sam wybrać swojej drogi. „Nieocenione wsparcie” i pomoc znajduje u matki. To pod jej wpływem w 1913 roku decyduje, że będzie - jak zanotował w swoim dzienniku - „człowiekiem czynu, a nie poetą”. Wraca do Krakowa, a później – mimo pogarszającego się wzroku - trafia do Szkoły Podchorążych w Ostrowi Mazowieckiej.
Nadwątlone zdrowie nie przeszkadza w służbie dla Polski. W 1919 roku trafia do Ministerstwa Spraw Zagranicznych, a w 1934 roku zostaje ambasadorem w Londynie. Tam zastaje go wybuch wojny (rozdział „Koniec świata po raz pierwszy”). W 1941 roku do odzyskującego wzrok Raczyńskiego przyjeżdżają wysłannicy Sikorskiego. Generał chce, aby ambasador pokierował polską polityką zagraniczną. W ówczesnej sytuacji, po podpisaniu paktu Sikorski – Majski, Raczyński zdecydowanie stoi za generałem. Nie zgadzał się z atakami na niego.
Codziennie zabiega o pomoc dla ogarniętej wojną Polski. Jest o to coraz trudniej, bowiem Churchill coraz lepiej dogaduje się ze Stalinem. I gotów jest zgodzić się na zmianę europejskich granic (chodzi głównie o przedwojenne granice Polski).
Polacy postanawiają szukać pomocy w Stanach Zjednoczonych. Spotkanie premiera Sikorskiego z prezydentem USA organizuje w marcu 1942 roku, w Waszyngtonie, wraz z ambasadorem Polski w USA. Po spotkaniu Raczyński upewnia się, że pomimo słownych zapewnień, „amerykańscy politycy i dyplomaci bardziej wprost niż ich brytyjscy koledzy mówią o konieczności ustępstw w stosunku do Stalina”. I jak pisze autorka książki, „obserwuje, jak rodzi się koncepcja podziału powojennego świata na dwie strefy wpływów – amerykańską i sowiecką”. Polscy dyplomaci, przede wszystkim Edward Raczyński, starają się nie dopuścić do zgody na zmianę przebiegu naszej wschodniej granicy.
To polski ambasador informuje świat o zagładzie narodu żydowskiego w grudniu 1942 roku.
Po katastrofie, w której zginął generał Sikorski coraz bardziej skłócone środowiska polityczne nie są zainteresowane Raczyńskim, uznawanym za poplecznika generała. Premierem zostaje Stanisław Mikołajczyk. W listopadzie 1943 roku polski ambasador „wpada w panikę”, gdy dowiaduje się, że Winston Churchill pojechał na spotkanie z Rooseveltem i Stalinem bez polskiego premiera. Interweniuje, ale wszędzie odbija się od zamkniętych drzwi. W rezultacie konferencja w Teheranie odbyła się bez Polaków. Zabiegał również o to, aby polski punkt widzenia był zaprezentowany w lutym 1945 roku w Jałcie.
Walka Raczyńskiego o pomoc dla powstańców warszawskich – błagania o broń i żywność oraz próby skontaktowania AK z Armią Czerwoną – też kończą się klęską. W tle cały czas tli się konflikt w polskim rządzie emigracyjnym. I tak do 8 maja 1945 roku, kiedy przypadkiem z radia – on, ambasador RP w Londynie - usłyszy przemówienie Churchilla, który ogłasza światu definitywną i bezwarunkową kapitulację Niemiec. Raczyński nie cieszy się. Wręcz przeciwnie: „Pomyślałem, że to koniec wolnej Polski”. 5 lipca tego roku Wielka Brytania uznaje rząd lubelski – Raczyński przestaje pełnić misję dyplomatyczną i zaczyna likwidację działającej dotychczas ambasady.
Podział w środowisku polskich polityków w Londynie jest ogromny. Po śmierci w 1947 roku prezydenta Raczkiewicza zaczyna się kryzys. Rozgrywki trwają lat kilkadziesiąt. I choć Raczyński w nich nie uczestniczy jest często wymieniany jako potencjalny kandydat na prezydenta. Ma jednak bardzo wielu przeciwników. Zakulisowe spory kończą się w kwietniu 1979 roku, kiedy Raczyński zostaje prezydentem RP na uchodźctwie.
W książce znajdziemy interesujący i bogaty opis codziennego życia na obczyźnie. Raczyński cały czas pomaga – już jako prywatna osoba i jako urzędnik brytyjskiej instytucji - Polakom w Wielkiej Brytanii.
Jednak ważniejszy od nich – zwłaszcza dla badaczy historii Polski - jest portret Raczyńskiego, nakreślony przez autorkę. „Żywy i prawdziwy, fascynujący w szczegółach dokonań i uczciwy w ocenie błędów i wątpliwości” – to najlepsza wizytówka tej książki, autorstwa kierownika Archiwum Emigracji UMK w Toruniu, dra Mirosława A. Supruniuka.
Barbara Janiszewska
Wiek ambasadora. Opowieść o życiu Edwarda Raczyńskiego, Zofia Wojtkowska, Wydawnictwo Iskry, Warszawa 2017, s. 279, cena 39,90 zł.