Recenzje (el)
- Autor: kh
- Odsłon: 3902
Książka Lilli Moroz-Grzelak Bracia Słowianie. Wizje wspólnoty a rzeczywistość, opublikowana przez Slawistyczny Ośrodek Wydawniczy Instytutu Slawistyki PAN, przedstawia wyniki badań dotyczących kształtowania się i dziejów idei wspólnoty etnicznej Słowian.
Pełniące funkcje autoidentyfikacyjne określenie bracia Słowianie istniało we wszystkich językach słowiańskich, wskazywało na wyrosłą z myślenia mistycznego wspólnotę etniczną, ale i interesów w opozycji do „innych” stanowiących zagrożenie. W rzeczywistości, zwraca uwagę autorka, powołując się na różne opinie naukowe, Słowianie nie stanowią odrębnej grupy rasowej czy kulturowej, łączy ich tylko pokrewieństwo językowe.
Mit jedności odegrał jednak istotną rolę w dziejach i świadomości narodowej, w relacjach międzysłowiańskich i jako czynnik integrujący miał szersze, bardziej uniwersalne znaczenie niż słowianofilstwo i panslawizm. Analiza funkcjonowania wyrażenia bracia Słowianie została osadzona w kontekście historycznym, gdyż poczucie słowiańskiej jedni ewoluowało, w miarę jak zmieniała się sytuacja poszczególnych narodów zaliczanych do tej rodziny. Mit wspólnotowy nasilał się w sytuacji zagrożenia ze strony obcych kulturowo imperiów, gdy narody walczyły o odzyskanie suwerenności.
W celu ukazania procesów mitologizacji Słowiańszczyzny i mechanizmów kreowania jej historii, autorka przebadała wiele zapomnianych lub nie publikowanych dotąd źródeł piśmienniczych, sięgnęła do dokumentów politycznych, publicystyki, literatury pięknej, koncentrując się na tych, które odegrały rolę w dyskursie o ówczesnej rzeczywistości i związanych ze sferą wyobrażeń autorów piszących o wspólnocie.
L. Moroz-Grzelak we wstępie do książki precyzuje szereg problemów, które uznała za najważniejsze i na które odpowiedź była celem jej pracy. Czym faktycznie dla wypowiadających się autorów była słowiańska wspólnota? Jakie były jej początki? W jaki sposób pisano o Słowianach, w jaki zaś o obcych? Kto był obcy i dlaczego? Czym stawała się w takiej sytuacji wspólnota terytorialna i co oznaczała? Na ile pierwiastek emocjonalny dominował w poglądach dotyczących utopijnej idei i na ile mit ogólnej Słowiańszczyzny, kryjący się pod wyrażeniem, zacierał granice między tym, co wspólne, a tym, co narodowe?
Genezę wyrażenia bracia Słowianie autorka przedstawiła na podstawie analizy materiałów z Polski. Zwróciła szczególną uwagę na funkcjonowanie tego określenia w XIX wieku, gdyż wówczas występowało najczęściej, zaś odwoływanie się do pokrewieństwa Słowian miało spowodować, że będą działać razem dla wspólnego celu. Paradoksalnie, był to okres odradzania się nowoczesnych państw narodowych, a więc i zmniejszania się nośności idei wspólnotowych.
Zmiany w rozumieniu koncepcji wspólnoty L. Moroz-Grzelak prześledziła w rozmaitych tekstach prasowych, wypowiedziach osób zaangażowanych w działalność niepodległościową. Pokazała też, jak te idee i w jakich warunkach wywierały wpływ czy inspirowały innych braci Słowian. Badania źródeł piśmiennictwa innych narodów słowiańskich ograniczyła do czterech: chorwackiego, serbskiego, macedońskiego i bułgarskiego.
Idea wspólnoty etnicznej była potrzebna każdemu z narodów tylko na pewnym etapie ich dziejów, kiedy okazywało się, że ich interesom zagraża inny sąsiadujący naród słowiański, następował rozbrat. Bardzo ciekawa jest analiza ewolucji postaw Polaków: od fascynacji braterstwem z Rosją, która załamała się po powstaniu listopadowym, a potem odejścia, a właściwie wykluczenia Polski ze wspólnoty jako „Judasza Słowiańszczyzny”.
Pod koniec XIX wieku podtrzymywanie form etnicznego współdziałania, jak pisze autorka, miało służyć przede wszystkim obronie przed germanizacją i rosyjską ekspansją. Wyrażenie bracia Słowianie pojawiało się zwykle w tekstach przybliżających literaturę narodów słowiańskich, w innych przypadkach występowało raczej w cudzysłowie. Początek XX wieku całkowicie obnażył utopię słowiańskiej jedności, rozczarowanie wyimaginowanym braterstwem było głębokie, pozostało jednak zainteresowanie życiem umysłowym i kulturalnym Słowian.
Wielkim krytykiem idei słowiańskiej jedni był Jan Baudoin de Courtenay, który dowodził, że jedynym czynnikiem wiążącym Słowian może być wspólnota językowa, a nie etniczna oparta na myśleniu ideowym.
Na pewien czas – pisze L. Moroz-Grzelak – pojęcie jedności słowiańskiej zniknęło z polskiego piśmiennictwa. Powróciło jednak znowu w znaczeniu pierwotnym, czyli we wspólnotowym działaniu Słowian i Rosji już niebawem, w okresie, kiedy faszystowskie Niemcy zaczęły zagrażać Europie. Aktywizacja ruchu wspólnotowego Słowian nastąpiła również po wojnie, a następnie na fali transformacji ustrojowej w Europie Wschodniej jako odpowiedź m. in. na zagrożenia globalizacją. Są to jednak zjawiska marginalne, niemniej warte głębszej analizy.(kh)Bracia Słowianie. Wizje wspólnoty a rzeczywistość, Lilla Moroz-Grzelak, Slawistyczny Ośrodek Wydawniczy, Warszawa 2011, s. 333
- Autor: Anna Leszkowska
- Odsłon: 905
Fundacja Oratio Recta wydała książkę prof. Andrzeja Andrusiewicza – historyka, politologa, socjologa, badacza Wschodu, w tym historii Rosji – Buntownicy i marzyciele.
Jest to rzecz o rewolucji rosyjskiej, rewolucjonistach i terrorystach, jak mówi podtytuł, opis wbrew fałszom i mitom, w jakie szczególnie ta część świata jest w Europie bogata.
Gdyby zapytać każdego, kto ukończył szkołę średnią, co na lekcjach sprawiało mu najwięcej trudności, z pewnością byłaby to historia XX wieku, a nawet jeszcze wcześniejsza – końca XIX i początku XX stulecia. Nagromadzenie wydarzeń, skomplikowane stosunki polityczne i społeczne wynikające z rozwoju kapitalizmu, tworzenia się państw narodowych oraz mnogość idei, jakie wówczas krążyły – nie mówiąc już o partiach politycznych, stronnictwach, relacjach między nimi, międzynarodowym ruchu robotniczym – wytwarzały w młodych umysłach istny mętlik. Zwłaszcza, że działo się to wszystko w pokoleniach dziadków i rodziców, czyli na tyle dawno, aby uznać te wydarzenia za prehistorię.
Ale pokolenia te dorosły, same się zestarzały i … nadal nie znają tego okresu dziejów – nawet na kontynencie europejskim. Raz, że wiedza ta jest rozległa, dwa – że mało popularyzowana. Co najwyżej istnieją propagandowe wersje historii, których prawdziwości nie sprawdzają nawet ich autorzy (czytaj: politycy). Stąd każda książka napisana przez fachowca, który „zęby zjadł” na badaniu określonych zjawisk, historii zdarzeń, który ma ogromną wiedzę, pozwalającą osadzić badane wydarzenie czy postać historyczną w szerokim kontekście ówczesnego świata jest na wagę złota. Tak jest i w tym przypadku.
Dzieje Rosji– szczególnie okres poprzedzający Rewolucję Październikową -są w Polsce niczym tabula rasa. Najbardziej znana Historia Rosji Ludwika Bazylowa i Pawła Wieczorkiewicza (wyd. Ossolineum) jest niedostępna nawet we wtórnym obiegu. A cóż dopiero mówić o bardziej szczegółowych badaniach dotyczących procesu dojrzewania ideowego i organizacyjnego do rewolucji, przedstawieniu go na tle rosnącej w siłę klasy robotniczej na Zachodzie, ale i w Rosji, specyficznej kultury Rosji (rola intelektualistów, pisarzy), jej społeczeństwa, które na przełomie wieków było społeczeństwem agrarnym, nie robotniczym. Zwłaszcza, że nauka ciągle odkrywa nieznane aspekty wielu wydarzeń i w samej Rosji, w której po 100 latach nastąpiła restytucja kapitalizmu, toczy się obecnie dyskusja przewartościowująca zdarzenia z początku XX w. Także Rewolucję Październikową, której zasadności nie podważały co najmniej dwa pokolenia.
Andrzej Andrusiewicz, pokazując napięcia polityczno-społeczne zarówno w Europie, jak i w Rosji, które doprowadziły do rewolucji robotniczych w kilku państwach, wojen (Rosji z Japonią, Wielkiej Wojny), a wreszcie do Rewolucji Październikowej w Rosji, udowadnia, że jej wybuch był nieunikniony. Prowadzi czytelnika do tego wniosku poprzez pokazanie fermentu umysłowego końca XIX w., sprzeczności klasowych i stopniowego rozpadu samodzierżawia jako formy sprawowania władzy.
Przedstawia sposoby, jakimi się posługiwali pierwsi spiskowcy w swojej walce (dzisiaj ocenilibyśmy je jako amatorszczyznę), ich organizacje, niedojrzałe partie polityczne. Od idealizmu, poprzez nihilizm, anarchizm, do terroryzmu i terroru rewolucji.
Pokazuje najważniejsze spory ideowe „gigantów rewolucji” tamtego okresu, począwszy od pierwszych teoretyków jak Czernyszewski, Turgieniew, poprzez Bakunina, Kropotkina, Plechanowa, po spór najważniejszy – Lenina i Trockiego, zwolennika wiecznej rewolucji. I dylematy rewolucjonistów: z kim robić rewolucję? Z chłopami stanowiącymi 70% społeczeństwa u progu XX wieku, czy z robotnikami, których było zaledwie 250 tysięcy?
To dojrzewanie do socjaldemokracji przebiegało poprzez ciągłe podziały i tworzenie odrębnych bytów politycznych: bolszewików, mienszewików, eserowców, oczywiście skłóconych ze sobą i toczących otwarte i zacięte spory ideowe.
Skutki zwycięstwa Rewolucji Październikowej, którą autor nazwał pierwszą rewolucją kolorową – według obecnych ocen są trudne do oszacowania. Andrzej Andrusiewicz takiej analizy zresztą nie przeprowadza. Interesują go idee, jakie krążyły w Rosji i Europie przed największą rewolucją socjalistyczną, ich twórcy i liderzy partii oraz działania, jakie podejmowali. Ideom, które wykluwały się zarówno w Rosji, jak i w dużych europejskich ośrodkach, gdzie przebywała na emigracji część elity intelektualnej Rosji poświęcił on pierwszą część książki. W drugiej skoncentrował się na pokazaniu kilku wybitnych rewolucjonistów, w tym Polaków i ich czynów.
„Książka jest szeroką i barwną panoramą losów postępowej inteligencji rosyjskiej i polskiej oraz buntujących się robotników” – napisał Wydawca. Od siebie dodam, że poza solidną dawką wiedzy jest także znakomitą lekturą do licznych porównań z obecnymi czasami. Pokazuje bowiem schematy działań, które w polityce nie zmieniły się w ostatnich 100 latach (żeby tylko trzymać się okresu opisywanego w książce), a niektóre żywcem nawet są przenoszone „tu i teraz”.
Anna Leszkowska
Buntownicy i marzyciele. O rewolucji rosyjskiej, rewolucjonistach i terrorystach, Andrzej Andrusiewicz, Wyd. Fundacja Oratio Recta, Warszawa 2021, s. 325
- Autor: tm
- Odsłon: 2052
Frans de Waal – światowej sławy prymatolog, etolog, profesor psychologii na Uniwersytecie Emory - jest autorem książki pt. Bystre zwierzę w tłumaczeniu Łukasza Lamży, która wydało Wydawnictwo Copernicus Center Press.
„Czy jesteśmy dość mądrzy, aby zrozumieć mądrość zwierząt? – tym podtytułem autor wyraźnie daje czytelnikowi wskazówkę, o czym książka traktuje i jakim ideom hołduje jej autor. To nowy antropomorfizm, pokazujący iż w gruncie rzeczy jesteśmy zwierzętami, choć każdy gatunek ma własną rzeczywistość poznawczą, a każdy organizm swoje uwarunkowania ekologiczne i styl życia. Głównym celem autora było przekazanie entuzjazmu dla programu kognitywistyki ewolucyjnej i pokazanie, w jaki sposób stała się ona szanowaną nauką opartą na rygorystycznych obserwacjach i eksperymentach.
Mimo, że inteligencja zwierząt jest dla wielu osób oczywista, naukowcy niczego nie przyjmują bezkrytycznie. Interesują ich dowody, które w odniesieniu do procesów poznawczych zwierząt są już dziś przytłaczające. Ale do niedawna naukowcy przypisujący zwierzętom świadomość, umiejętności językowe czy zdolność logicznego myślenia nie byli poważnie traktowani w swoim środowisku. Ta postawa niekoniecznie wynikała z badań naukowych – często jej przyczyną były względy ideologiczne i brak empatii.
Dzisiaj, kiedy naukowcy ciągle odnajdują u zwierząt umiejętności, które wydawały się wyjątkowe dla gatunku ludzkiego, zwolennicy tezy o wyjątkowości człowieka muszą uznać, że albo przecenili jego możliwości, albo nie docenili możliwości innych gatunków. (tm)
Bystre zwierzę, Frans de Waal, Wydawnictwo Copernicus Center Press, Kraków 2016, wyd. I, s. 437, cena 49,90 zł (w tym VAT), dostępna także jako e-book.