Psychologia (el)
- Autor: Anna Leszkowska
- Odsłon: 605
Emocję definiuje się jako stan psychiczny, który wyraża stosunek człowieka do różnych elementów świata (ludzi, zwierząt, rzeczy, zdarzeń, procesów itd.), a także do siebie samego. Czynniki te motywują zachowanie się człowieka, bo dzięki nim ma on ochotę być aktywnym, albo biernym, tzn. coś robić, albo nic nie robić. Emocje informują go o tym, że w jego otoczeniu dzieje się coś ważnego dla niego. Uświadomienie sobie własnych emocji pomaga w kontrolowaniu ich i zarządzaniu nimi. Uczucia ludzkie są złożone. Mogą mieć różne wymiary oraz natężenia w zależności od danej osoby i kontekstu.
Emocjami rządzą następujące zasady:
Zasada ukierunkowania. Emocja jest zawsze ukierunkowana na kogoś lub coś. Z tego względu posiada właściwość wektora i dlatego w pewnym sensie, w analogii do fizyki, można mówić o „wektorze emocji”.
Zasada nietrwałości. Mają one to do siebie, że są przejściowe – pojawiają się, narastają, osiągają punkt szczytowy i po pewnym czasie znikają.
Zasada asocjacji. Zazwyczaj, jednym silnym emocjom towarzyszą inne, słabsze. Jest to zjawisko asocjacji emocji, gdy jednemu uczuciu towarzyszą inne.
Zasada koegzystencji. Gdy współwystępują u jednej osoby, albo w jednej sytuacji. Oznacza to, że ludzie mogą doświadczać jednocześnie (w krótkich przedziałach czasu) emocji mieszanych, tak pozytywnych, jak negatywnych.
Zasada interferencji. Emocje mogą również oddziaływać na siebie, a nawet działać synergicznie, wskutek czego słabsze emocje mogą przekształcać się w silne i na odwrót.
Zasada wartościowania. Istnieje silny związek emocji z wartościami etycznymi. Dzięki temu można oceniać emocje jako dobre lub złe, pożyteczne lub szkodliwe, przyjemne lub nieprzyjemne itd. Ewaluacja emocji w świecie sensorycznym jest zawsze relatywna ze względu na czas (co w danym czasie odczuwa się jako przyjemne, w innym - jako nieprzyjemne), kontekst (co w danej sytuacji jest przyjemne, w innej – nie) oraz kryteria oceny (co dla jednego jest przyjemne, dla drugiego jest przykre). Relatywizm ewaluacji emocji wynika przede wszystkim z różnic kulturowych i osobowościowych.
W psychologii wyróżnia się kilka emocji podstawowych: radość, smutek, wstręt, strach, zaskoczenie, złość, dumę, wstyd, zażenowanie, zaufanie, zaskoczenie i podniecenie. Oprócz nich, wymienia się dodatkowo szczęście, nadzieję, zazdrość, miłość, troskę, zawód, zadowolenie, niepokój, oczekiwanie, poczucie winy, zniecierpliwienie, obojętność i żal.
Przeciwstawne kategorie emocji
Z każdą emocją związane jest jej przeciwieństwo, czyli coś jakby „anty-emocja”. A rzeczywiste stany emocjonalne człowieka mieszczą się otwartych przedziałach pomiędzy emocjami i anty-emocjami. Bowiem żadna emocja nie występuje w postaci absolutnego ekstremum. Emocje nazywane skrajnymi są względne lub umowne. Oto lista przeciwstawnych par uczuć: szczęście – smutek, złość – radość, strach – odwaga, zazdrość – współczucie, miłość – nienawiść, rozczarowanie – satysfakcja, niepokój – spokój, pobudzenie-relaks, zadowolenie – niezadowolenie, obojętność – zaangażowanie, nadzieja – rozpacz.
Przeciwstawnymi są również emocje pozytywne i negatywne. W odróżnieniu od wyżej wymienionych emocji przeciwstawnych sobie antynomia między pozytywnymi i negatywnymi jest względna; zależy przede wszystkim od okoliczności. Emocja spowodowana jest zazwyczaj przez świadome lub nieświadome wartościowanie przez człowieka jakiegoś zdarzenia jako istotnego dla pewnej ważnej sprawy dla niego. Odczuwa ją jako pozytywną, jeśli to zdarzenie sprzyja tej sprawie, a jako negatywną, jeśli ją utrudnia.
Zrównoważony rozwój uczuć
Kiedy mówi się o zrównoważonym człowieku, to przeważnie ma się na myśli kogoś zrównoważonego pod względem emocjonalnym. Charakterystyczne dla niego są następujące cechy:
• Samokontrola. (Potrafi kontrolować swoje reakcje emocjonalne w różnych sytuacjach. Nie ulega gwałtownym wybuchom uczuć, ani impulsywnym działaniom.)
• Empatia (Ma zdolność do wnikliwego rozumienia stanów emocjonalnych innych ludzi. Potrafi wsłuchać się w ich potrzeby i reagować na nie w odpowiedni sposób. Dzięki temu może budować dobre relacje międzyludzkie.)
• Świadomość emocji. (Jest świadomy własnych emocji oraz potrafi je nazwać i zrozumieć. Nie tłumi negatywnych emocji, ale także nie pozwala, by nadmiernie wpływały one na jego działania.)
• Radzenie sobie ze stresem. (Potrafi skutecznie radzić sobie ze stresem i presjami w życiu. Zamiast poddawać się panice lub frustracji szuka konstruktywnych sposobów rozwiązywania swoich problemów.)
• Elastyczność emocjonalna. (Umie dostosować się do zmieniających się sytuacji bez nadmiernej reakcji emocjonalnej. W zależności od potrzeb potrafi być zarówno asertywnym, jak i kompromisowym).
• Odpowiedzialność za swoje emocje. (Nie obarcza innych osób winą za swoje emocje. Zamiast tego, bierze odpowiedzialność za swoje reakcje i podejmuje działania mające na celu poprawę swojego stanu emocjonalnego.)
• Zrównoważony tryb życia. (Stara się prowadzić zrównoważony tryb życia, dbając zarówno o swoje zdrowie fizyczne, jak i psychiczne. Regularnie podejmuje aktywności relaksacyjne i dba o swoje potrzeby psychiczne.)
• Otwarcie na zmiany. (Nie boi się zmian, ani nowych wyzwań. Wręcz przeciwnie, potrafi patrzeć na nie pozytywnie i czerpać z nich wiedzę, by mógł się rozwijać.)
• Umiejętność budowania dobrych relacji. (Potrafi budować i utrzymywać poprawne relacje z innymi ludźmi. Jest komunikatywny, otwarty i potrafi wyrażać swoje emocje w sposób konstruktywny.)
• Umiejętność wytyczania granic swoim uczuciom (Potrafi określać właściwe granice w relacjach z innymi ludźmi, co pomaga mu utrzymywać poprawne i zrównoważone relacje interpersonalne.)
• Podtrzymywanie równowagi między różnymi emocjami. (Posiada umiejętność mądrego zarządzania emocjami, zwłaszcza pozytywnymi i negatywnymi, w sposób konstruktywny i radzić sobie z nimi, a nie o dążyć do całkowitej eliminacji emocji negatywnych.)
• Uzmysłowienie sobie własnych uczuć. (Wie, skąd biorą się jego emocje i jak one wpływają na jego myśli i działania.)
Zrównoważony rozwój uczuć obejmuje także:
• Utrzymywanie zdrowych relacji, które wspierają dobrostan emocjonalny wszystkich zaangażowanych stron.
• Rozwijanie pozytywnych uczuć, takich jak radość, wdzięczność i miłość, aby umieć czerpać radość z życia i budować pozytywne doświadczenia emocjonalne.
• Umiejętność radzenia sobie z trudnościami emocjonalnymi i stresorami życiowymi.
• Dla niektórych ludzi, zwłaszcza religijnych, zrównoważony rozwój emocji obejmuje również aspekty duchowe, które ukazują im sens i głębsze pojmowanie życia.
Osoby zrównoważone emocjonalnie są zazwyczaj bardziej odporne na stres, skuteczniej radzą sobie z trudnościami życiowymi i odczuwają większą satysfakcję z życia.
Termin „zrównoważony rozwój uczuć" można interpretować na różne sposoby, ale na ogół odnosi się go do harmonijnego, trwałego i zdrowego rozwoju emocjonalnego.
Oto kilka aspektów, które trzeba uwzględnić w kontekście zrównoważonego rozwoju uczuć:
- Umiejętność radzenia sobie z różnymi emocjami i podtrzymywania równowagi między nimi. Nie chodzi tu o dążenie do całkowitego braku negatywnych emocji, ale raczej o umiejętność zarządzania nimi w sposób konstruktywny.
- Uświadomienie sobie swoich uczuć, wiedza o tym, skąd się one biorą i jak wpływają na nasze myśli i działania.
- Zrozumienie uczuć innych osób i współodczuwanie razem z nimi jest ważną umiejętnością potrzebną do budowania poprawnych relacji międzyludzkich.
- Utrzymywanie dobrych relacji, które wspierają emocjonalny dobrostan wszystkich zaangażowanych stron.
- Rozwijanie pozytywnych uczuć, takich jak radość, wdzięczność i miłość, aby umieć czerpać radość z życia i budować pozytywne doświadczenia emocjonalne.
- Rozwijanie zdolności radzenia sobie z trudnościami emocjonalnymi i stresorami życiowymi.
- Dla niektórych ludzi, zwłaszcza religijnych, zrównoważony rozwój uczuć obejmuje również aspekty duchowe, które ukazują im sens i głębsze zrozumienie życia.
Zrównoważony rozwój uczuć to proces, który obejmuje zarówno rozumienie, jak i aktywne kształtowanie swojego życia emocjonalnego w sposób, który wspiera dobrostan psychiczny. Trudniej jest zarządzać uczuciami niższym, instynktownymi i fizjologicznymi, które pojawiają się automatycznie w odpowiedzi na określone bodźce, aniżeli wyższymi, kulturowymi, takimi jak empatia, miłość, życzliwość, współczucie, poczucie własnej wartości, otwartość umysłu, zadowolenie z życia i spełnienie się.
Zrównoważony rozwój emocji wymaga spełnienia następujących warunków koniecznych i wystarczających przez jednostki i środowisko społeczne:
• Świadomość emocji.
• Rozpoznawanie emocji.
• Zarządzanie emocjami
• Empatia
• Umiejętność rozwiązywania konfliktów.
• Samodyscyplina i determinacja w kształtowaniu emocji.
• Akceptacja społeczna i wsparcie.
• Edukacja emocjonalna.
• Kultura otwartości i różnorodności.
• Implementacja pozytywnych modeli zachowań emocjonalnych.
• Kultura dialogu i rozwiązywania konfliktów.
• Eliminacja stygmatyzacji związanej z manifestacją emocji.
Im więcej tych warunków spełnia się jednocześnie (współdziała), tym bardziej środowisko sprzyja zrównoważonemu rozwojowi emocjonalnemu.
Czy obecne środowisko społeczne sprzyja zrównoważonym emocjom?
Po pierwsze, mówiąc o aktualnym środowisku społecznym mam na myśli przede wszystkim środowisko społeczne w tych krajach, gdzie w znacznym stopniu zdążyła rozwinąć się cywilizacja zachodnia i tam, gdzie są inne cywilizacje, ale jest już dostateczne wysoko rozwinięta gospodarka rynkowa (kapitalistyczna).
Po drugie, interesuje mnie głównie wymiar aksjologiczny i etyczny tego środowiska, ponieważ emocje pozostają w ścisłym związku z wartościami i standardami moralnymi.
Po trzecie, aktualne środowisko społeczne przyczynia się bardziej do rozwoju emocji negatywnych niż pozytywnych, ale to jest kwestia dyskusyjna, którą pomijam.
Środowisko społeczne zmienia się najbardziej w wyniku postępu technicznego, czynników ekonomicznych i kulturowych. Przyszło nam żyć w czasach zmian rewolucyjnych w sferach techniki, gospodarki, kultury i obyczajowości, stylu życia, pracy i komunikacji. Technologie cyfrowe, sztuczna inteligencja, elastyczne formy zatrudnienia, Internet rzeczy, blockchain itd., wzrost roli mediów społecznych, migracje, zmiany w strukturze rodzinnej i w składzie etnicznym oraz globalizacja przyczyniają się do zmian życia codziennego oraz sposobów funkcjonowania ludzi.
Nie byłoby w tym niczego złego, gdyby w konsekwencji tych zmian środowisko społeczne stawało się coraz bardziej przyjazne ludziom, a ludzie - bardziej ludzcy dla środowiska. Niestety, tak nie jest. Coraz szybciej postępuje degeneracja środowiska społecznego i zdziczenie ludzi w krajach chlubiących się tym, że mają wysoko rozwiniętą cywilizację zachodnią. Faktycznie, już ma się tam do czynienia ze środowiskiem społecznym ponadnormatywnie stresogennym i zdegradowanym emocjonalnie, które generuje takich samych ludzi.
Postęp techniki i rozwój gospodarki ukierunkowanej na maksymalizację zysku w wyniku wciąż ostrzejszej walki konkurencyjnej i coraz bardziej przemyślnego i okrutnego wyzysku pracobiorców i pracodawców utrudnia w coraz większym stopniu kształtowanie ludzi emocjonalnie zrównoważonych. Co więcej, prowadzi do ich niezrównoważenia emocjonalnego.
W efekcie, w aktualnym środowisku społecznym znajduje się dużo hipokrytów, frustratów, schizofreników, neurasteników, psychotyków, przygnębionych, maniaków, uzależnionych, osób nadmiernie lękliwych i apatycznych.
Ponadto postęp techniki zmierza do całkowitego zniewolenia ludzi, ponieważ ogranicza ich wolność w aspekcie cielesnym, a w zakresie sztucznej inteligencji (ingerencji w domeny mózgu i system nerwowy) również w aspekcie intelektualnym, psychicznym i emocjonalnym.
Skutkiem zniewolenia ludzi jest ich uprzedmiotowienie. Jeżeli cywilizacja zachodnia będzie nadal rozwijać się w tym kierunku jak teraz (a nic nie wskazuje na to, że będzie inaczej), to takich osób będzie coraz więcej. Wkrótce można będzie spodziewać się wybuchu pandemii zaburzeń emocjonalnych.
Być może, przyszły świat stanie się nie tyle McLuhenowską „wioską globalną”, co „globalnym domem wariatów”, zamieszkałym przez osoby robotopodobne pozbawiane uczuć. Tam ludzie kierujący się uczuciami, a w szczególności zrównoważeni emocjonalnie, będą coraz bardziej stygmatyzowani i wykluczani.
Wiesław Sztumski
15 kwietnia 2024
- Autor: Wiesław Sztumski
- Odsłon: 5282
„Kryzysy w perspektywie jednostkowej i społecznej" - taki był wiodący temat kolejnej z cyklicznie odbywających się konferencji w Ustroniu, w tym roku w dniach 16-18 kwietnia.
- Autor: Krystyna Hanyga
- Odsłon: 5057
Chętniej pomagamy ofiarom katastrof naturalnych, niż tych spowodowanych przez ludzi. Jednak i tu gotowość do pomocy ma swoje uwarunkowania: zależy od wizji świata, podejścia do środowiska, a właściwie Natury.
Z dr Aleksandrą Cisłak ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej i Adrianem Wójcikiem z Pracowni Badań Środowiskowych UW, autorami badań na ten temat, rozmawiała Krystyna Hanyga.
A. Cisłak: Przeprowadziliśmy trzy badania z udziałem uczestników z Polski. Wszystkie dotyczyły pomocy ofiarom rzeczywistych katastrof naturalnych. Realizowaliśmy je bezpośrednio po tsunami w Japonii, które spowodowało katastrofę elektrowni jądrowej w Fukushimie w 2011 roku oraz po przejściu huraganu Sandy w Stanach Zjednoczonych w roku 2012. Katastrofa w Stanach Zjednoczonych była w całości naturalna, natomiast w Japonii była i naturalna, i w pewnym stopniu wywołana przez działalność ludzi.
W zależności od badania, uczestników prosiliśmy o określenie, w jakim stopniu byliby chętni pomóc ofiarom tych katastrof, czy chcieliby dowiedzieć się czegoś więcej o możliwości udzielenia pomocy ofiarom. W części badań uczestnicy rzeczywiście przeznaczali środki na pomoc ofiarom. W zamian za wypełnienie kwestionariusza otrzymywali pewną kwotę pieniężną, która później w ich imieniu była przekazana na wskazany cel. Jednym z tych celów była pomoc ofiarom ludzkim, drugim pomoc w usuwaniu skutków katastrofy związanych ze środowiskiem naturalnym, pomoc naturze, przyrodzie albo zwierzętom.
A. Wójcik: Pierwsze badanie przeprowadziliśmy w tydzień po katastrofie w Fukushimie, temat ten był wówczas stale obecny w mediach. Pomysł tego badania wziął się stąd, że przeglądając strony internetowe organizacji ekologicznych zauważyliśmy głosy, że Japończycy do pewnego stopnia są częściowo sami sobie winni. Wcześniej niszczyli przyrodę, zabijali wieloryby i teraz natura odpłaca im pięknym za nadobne.
Reakcja taka jest zresztą zgodna z badaniami nad fenomenem tzw. wiary w sprawiedliwy świat, taki, w którym jest zło jest karane, a dobro nagradzane.
Pierwsze badanie było przeprowadzone na polskich ekologach, albo osobach zainteresowanych problematyką ochrony przyrody. Pytaliśmy ich w kwestionariuszu, na ile wierzą, że natura karze i nagradza za zło jej wyrządzone, że rządy krajów, które bardziej przyczyniają się do niszczenia środowiska naturalnego, są jednocześnie odpowiedzialne za powstawanie katastrof naturalnych. Na końcu zapytaliśmy ich, na którą z uruchomionych właśnie akcji charytatywnych przeznaczyliby swoją złotówkę. Mogli wybierać pomiędzy datkiem na Polską Akcję Humanitarną, która organizowała pomoc ofiarom w Japonii albo datkiem na ochronę japońskich delfinów.
Badania pokazały, że ci ludzie rzeczywiście wierzą, że natura jest intencjonalna, potrafi się bronić i karze tych, którzy jej szkodzą. Jednocześnie osoby, które bardziej wierzyły w sprawiedliwość natury rzadziej przekazywały datki na PAH, na pomoc ludzkim ofiarom katastrofy niż ci, u których wiara ta była stosunkowo niska. Wyniki badań przeprowadzonych na próbie studenckiej były bardzo podobne.
Trzecie badanie robiliśmy bezpośrednio po huraganie Sandy, kiedy ciągle jeszcze był relacjonowany w mediach i powszechnie znany. Jedyna różnica polegała na tym, że badani mogli teraz wybrać: albo pomoc dla ludzkich ofiar katastrofy, albo przeznaczyć środki dla organizacji zajmującej się pomocą zwierzętom na terenie dotkniętym huraganem Sandy. Podobnie jak wcześniej, okazało się, że te osoby, które wierzą, że natura wymierza sprawiedliwość za niszczenie środowiska, rzadziej dawały datki na ludzkie ofiary katastrof.
- Badania były prowadzone jednak głównie w specyficznych środowiskach – ekologów i studentów, ludzi młodych. To determinuje pewne postawy i poglądy.
AC: W pierwszym badaniu były zrekrutowane osoby przejawiające zainteresowania ekologiczne. Tam przede wszystkim spodziewaliśmy się znaleźć takie przekonania i rzeczywiście potwierdziło się, że niektóre osoby tak myślą. To zresztą nie jest nasza hipoteza myślenia o naturze, tylko hipoteza Jamesa Lovelocka dotycząca Ziemi (Gai) utrzymującej pewnego rodzaju homeostazę. On jednak mówił o tym na poziomie systemu. Popularny odbiór tej hipotezy mówi natomiast o intencjonalności, o tym, że Gaja działa świadomie – tej tezy nie ma u Lovelocka.
Ludzie często dokonują takich uproszczeń w myśleniu o różnych złożonych fenomenach, co dla psychologów nie jest zaskakujące. Zastanawialiśmy się, czy wiara w sprawiedliwość natury jest czymś charakterystycznym wyłącznie dla osób interesujących się ekologią, i czy być może jest to też ich motywacja w ogóle do zajmowania się środowiskiem naturalnym. Znaleźliśmy jednak takie przekonanie także w grupie badanych studentów. Nie jest to grupa reprezentatywna dla Polaków, ale zorganizowanie podobnego szerokiego badania nie byłoby możliwe.
- To były katastrofy ekstremalne, ale wydarzyły się w krajach zamożnych, które nie potrzebowały i nie oczekiwały wielkiej pomocy materialnej. Ciekawe są postawy ludzi wobec mniej spektakularnych, bardziej powszednich, lokalnych katastrof. AC: To nie wpływa na główną tezę naszych badań. Akurat tak się złożyło, że kiedy zrobiliśmy badania na przykładzie katastrofy w Japonii, zdarzyła się ta druga w Stanach Zjednoczonych, równie szeroko omawiana w mediach. Oczywiście, pozostaje wątpliwość. W obu przypadkach miała to być pomoc kierowana do osób, które ekonomicznie mają się dobrze.
Jednak wyniki naszych badań są zgodne z wynikami innych badaczy. Hanna Zagefka z Londynu prowadziła badania częściowo na prawdziwych katastrofach, a częściowo badani czerpali wiedzę o zdarzeniu z informacji stworzonych na potrzeby tych badań. Główny wynik jej badań także potwierdzał, że ludzie chętnie angażują się w pomoc ofiarom niezawinionych katastrof naturalnych. Jeżeli padli ofiarą katastrofy, którą sami sobie w pewnym sensie zgotowali, to motywacja do pomocy jest już inna.
To jest znowu powrót do tego myślenia o sprawiedliwym świecie i dotyczy nie tylko wielkich katastrof, spektakularnych zdarzeń, ale także codziennych. Nasze badania są zgodne w tym, że pokazują, że chętniej pomagamy ofiarom katastrof, którym trudniej jest przypisać za nie odpowiedzialność.
AW: W tych badaniach interesował nas mechanizm, dlaczego w katastrofach naturalnych ludzie chcą, albo nie chcą, udzielić pomocy ich ofiarom. Na podstawie naszych badań można powiedzieć, że grupa ekologów różni się od grupy studenckiej poziomem wiary w sprawiedliwą naturę. We wszystkich grupach istnieje jednak związek między tą wiarą a preferowaniem nie-ludzkich ofiar katastrof – zwierząt i roślin. Wiemy też, że wiara w sprawiedliwą naturę jest powiązana z innymi postawami ekologicznymi, np. z poparciem dla energetyki odnawialnej.
- Ludzie o poglądach zdecydowanie proekologicznych nie stanowią w Polsce silnej grupy. Świadomość ekologiczna jest powierzchowna i pozostaje najczęściej w sferze deklaracji. AW: To trochę inne zagadnienie. Jeśli chodzi o to, czy Polacy postrzegają siebie jako osoby proekologiczne, to takich w Polsce mamy mało. Ale z drugiej strony, jeśli popatrzeć na preferencje dotyczące źródeł energii, to zdecydowana większość Polaków jest za zielonymi, odnawialnymi, albo za zwiększaniem efektywności energetycznej. W listopadzie zeszłego roku robiliśmy badania na reprezentatywnej grupie młodzieży i na reprezentatywnej grupie ogólnopolskiej. One wyraźnie pokazały, że Polacy są za rozwiązaniami ekologicznymi, przynajmniej na poziomie deklaratywnym.
AC: Chociaż niekoniecznie musimy myśleć o sobie jako o ekologach.
- Sądzę, że ta wiara w naturę jako niezależny i sprawiedliwy byt wyraźniej manifestuje się tam, gdzie ludzie są bardziej od niej uzależnieni, zmagają się na co dzień z surową przyrodą, klimatem, są zagrożeni katastrofami naturalnymi. A w miastach europejskich? AC: Nas interesowało, jaką rolę odgrywają te przekonania, a nie gdzie są silniejsze. Niezależnie od wyjściowego poziomu, wiara w sprawiedliwą naturę motywuje ludzi do ochrony lub inwestowania w środowisko naturalne. Jednak jest i ciemna strona tego przekonania - wiąże się ono z mniejszą chęcią pomocy ludzkim ofiarom katastrof.
- W jakich formach przejawia się ta deklarowana pomoc? Głównie doraźnej, materialnej? AC: Badaliśmy rzeczywiście chęć udzielenia pomocy materialnej ze względu na to, że w wielu przypadkach jest to po prostu jedyny możliwy rodzaj pomocy. Dobrowolne datki zwykłych obywateli na pomoc humanitarną dają ogromne sumy na poziomie światowym. Szacuje się, że w samym tylko roku 2011 było to prawie 5 miliardów dolarów. W dzisiejszych czasach trudno inaczej pomagać. Nie można wymagać od ludzi, by z dnia na dzień porzucali na jakiś czas swoje życie, rodzinę, aby udzielić ofiarom katastrofy bezpośredniej pomocy. Można natomiast z czegoś zrezygnować i przekazać te pieniądze na pomoc. To jest często jedyny sposób okazania solidarności, a w pierwszej chwili po katastrofie taka pomoc jest najbardziej potrzebna.
- Jak można spożytkować wyniki tego rodzaju badań? AW: Te badania pokazują, że to, komu pomagamy, w dużym stopniu zależy też od naszego światopoglądu. Jest wiele badań, które mówią, jak bardziej ogólne postawy przekładają się potem na pomoc ludziom w jakiś sposób poszkodowanym. Badania Lindy Skitki pokazują, jak zależy to np. od poglądów politycznych. Konserwatyści nie chcą pomagać grupom, o których sądzą, że są bierne, same sobie nie pomagają. W przypadku liberałów takie zróżnicowanie nie występuje.
W naszych badaniach wskazujemy na wiarę w sprawiedliwość natury i pokazujemy, dlaczego niektóre osoby mogą nie chcieć pomagać ofiarom katastrof naturalnych. Możemy się zastanowić teraz, jak stworzyć bardziej skuteczną kampanię promującą pomoc. Jeśli chcielibyśmy dotrzeć do tych osób, które wykazują dosyć wysoki poziom wiary w sprawiedliwą naturę, to być może powinniśmy podkreślać właśnie to, że osoby poszkodowane nie są w niczym winne albo obniżać poziom wiary, że to matka natura świadomie odpowiada na wyrządzone zło.
AC: Nie powinniśmy myśleć, że osoby, które nie włączają się w pomoc, nie chcą pomagać. Być może chcą przekazać pieniądze na cele alternatywne, które są dla nich bardziej atrakcyjne. Ludzie lubią się angażować w działania sensowne z ich punktu widzenia, realizujące ważne dla nich cele. Tak więc te badania są ważne dla wszelkich fundacji zajmujących się pomocą, które powinny proponować alternatywne cele. - Myślę, że to byłaby też ważna wskazówka dla mediów, które szukają spektakularnych wydarzeń, a nie potrafią zachęcić ludzi do skutecznej pomocy. AC: Media na pewno mogą aktywnie wpływać na globalną chęć pomocy, np. poprzez pokazywanie obrazu ofiar. Pokazywanie bezwolnych, zagubionych, czekających tylko na pomoc, odwoływanie się do mechanizmów empatii, paradoksalnie obniża chęć pomocy. Ludzie wolą pomagać tym, którzy również sami starają się przeciwdziałać skutkom katastrofy, poradzić sobie z tym, co ich dotknęło.
AW: Z drugiej strony problemem takich przekazów jest to, że one pokazują ofiary katastrof w tłumie. Skupienie się na historii jednej osoby dotkniętej katastrofą skuteczniej skłania do działania. Łatwiej sobie wtedy wyobrazić, jakie ono będzie miało konsekwencje. Zresztą bardzo dobrze wykorzystuje to PAH w swoich ostatnich kampaniach, gdzie pokazuje, że 7 złotych wystarczy do dostarczenia wody dla jednej afrykańskiej rodziny przez miesiąc. To jest bardzo konkretne: widzę, co za moje pieniądze można zrobić. Ludzie mają dzięki temu poczucie sprawstwa. - Dziękuję za rozmowę.
- Autor: Anna Leszkowska
- Odsłon: 334
Inicjatywa Naukowa na rzecz Zdrowia dla Austrii to bezstronna sieć lekarzy i naukowców, członków innych pracowników służby zdrowia oraz osób ogólnie zainteresowanych zdrowiem. „Zależy nam na systemie opieki zdrowotnej, w którym interesy przemysłowe i polityka władzy nie nadają tonu, ale w którym indywidualna osoba jest postrzegana jako istota biopsychospołeczna” – piszą jej członkowie na łamach wydawanego przez siebie biuletynu Wissenschaftlife Initiative. Poniżej prezentujemy zamieszczony w nim artykuł dotyczący metod manipulacji społecznej i roli empatii. (red.)
Metody manipulacji: rola empatii
Przynajmniej od czasu teorii propagandy Edwarda Bernaya (opublikowanej po raz pierwszy w 1928 r.) badane środki manipulacji znalazły zastosowanie szerzej, niż nam się zwykle wydaje. Jeśli chcesz uniknąć tej manipulacji, musisz nauczyć się ją rozpoznawać. Głęboko ludzka empatia odgrywa w tym zasadniczą rolę. – Jak się z tego wydostaniemy?
Empatia to zdolność i chęć postawienia się w sytuacji drugiej osoby oraz rozpoznania i zrozumienia jej uczuć – w skrócie: umiejętność wczuwania się w innych. Empatia jest naturalną ochroną przed proaktywną przemocą i jest niezbędna dla ochrony gatunków i współistnienia społecznego.
Dobra wiadomość: prawie wszyscy ludzie mają tę zdolność. Zła wiadomość: możesz konkretnie „wyłączyć” lub zmniejszyć tę możliwość i działa to szokująco szybko.
Za nieszkodliwie brzmiącym słowem „szturchanie” kryją się ukryte techniki psychologii głębi, które można wykorzystać do kierowania ludzi w pożądanym kierunku. W psychoterapii metody te wykorzystuje się – za wiedzą i zgodą pacjenta – w celu osiągnięcia pożądanej zmiany zachowania. Jeśli jednak techniki te są stosowane bez wiedzy osób, których to dotyczy, mamy do czynienia z manipulacją.
„Wyłączanie” empatii polega na przypisywaniu „wrogowi” przerażających, nieludzkich lub obrzydliwych cech i odczłowieczaniu go. Zwiększa to chęć stosowania przemocy wobec „wroga” lub przynajmniej tolerancję wobec przemocy wobec tych „stworzeń”.
Strach i odczłowieczony „wróg”
Manipulacja zawsze opiera się na tej samej podstawowej zasadzie i wciąż działa: tworząc strach i inne czynniki stresogenne (takie jak utrata egzystencji lub wykluczenie ze społeczności), tworzy idealny punkt wyjścia, aby ludzie byli otwarci na oferowane „rozwiązania”. W takim razie potrzebny jest wróg, który zostanie pociągnięty do odpowiedzialności za stresującą sytuację (osoby nieszczepione, Rosjanie, negacjoniści klimatyczni, prawicowcy…). Jest on systematycznie dehumanizowany, aby wyłączyć empatię.
Te techniki manipulacji znamy już od dawna z propagandy wojennej (dlatego słuchanie „stacji wroga” jest zakazane podczas każdej wojny. Irytujące jest to, że w Austrii na początku wojny na Ukrainie zakazano konsumpcji i dystrybucji rosyjskich mediów wojny, mimo że nie jesteśmy stroną wojny).
Na przykład, dobrze udokumentowane jest „kłamstwo inkubatora” podczas wojny w Iraku, za pomocą którego „przekonano” Amerykanów o „konieczności interwencji wojskowej” w Iraku. Inaczej, bez wyłączenia empatii większość ludzi nie byłaby skłonna zaakceptować wojny. Historia była taka, że irackie „bestie” wyrywały kuwejckie dzieci z inkubatorów i zostawiały je na ziemi, aby umarły. Dopiero po interwencji wojskowej pod przewodnictwem Stanów Zjednoczonych mającej na celu wyzwolenie Kuwejtu ujawniono, że historia ta została wymyślona przez amerykańską agencję PR Hill & Knowlton.
Sprawa z „niebezpiecznymi nieszczepionymi ludźmi”
W ostatnich latach te techniki manipulacji (zwane także technikami miękkiej siły) są coraz szerzej stosowane w celu kierowania ludźmi w pożądanym kierunku. Obecnie na całym świecie istnieje ponad 400 tzw. jednostek szturchających , które ściśle współpracują z rządami. To ukierunkowane „kierowanie masami” sprawdziło się szokująco dobrze w obliczu pandemii koronowej.
W wirusie mieliśmy optymalnego (bo niewidzialnego) wroga, przeciwko któremu celowo podsycano strach przed śmiercią. Pojawiła się także narracja o „chorych bezobjawowych”: to znaczy, że każdą osobę uznano za potencjalnego nosiciela śmierci, co wywołało maksymalny stres . Wraz z dostępnością nowej szczepionki mRNA, zaoferowano ludziom proste rozwiązanie mające na celu ochronę „siebie i innych” (wzmocnione strategiami nagród). Każdy, kto tego nie zrobił, był nadal przedstawiany jako zagrożenie dla zdrowia i życia otaczających go osób i był uważany za osobę antyspołeczną, ponieważ świadomie akceptował to „zagrożenie dla innych”.
Osoby nieszczepione były systematycznie odczłowieczane politycznie i w mediach („szczury”, „anioły śmierci”, „szkodniki publiczne”…), co umożliwiło późniejsze, dobrze udokumentowane i niewiarygodne ekscesy nienawiści wobec całej grupy ludności, na które spadło wszelkie tabu (istniały oficjalnie wyrażane sugestie zakazów wykonywania zawodu i obcięcia świadczeń socjalnych, zakazów zakupów, odmowy leczenia, blokad dla osób nieszczepionych, deportacji do obozów, pozbawienia możliwości legalnego pobytu we własnym kraju i nieocenzurowanych nawoływań do zabijania). Doprowadziło to do ogromnego podziału w naszym społeczeństwie i narodzie. Ci, którzy musieli doświadczyć tego wykluczenia i nienawiści na własnej skórze, nigdy nie zapomną tego niepokojącego doświadczenia.
Czy w ogóle zauważamy manipulację?
Największym niebezpieczeństwem szturchania jest to, że wiele osób nawet tego nie zauważa. Przyzwyczailiśmy się do ciągłego wpływu: polityków i naukowców, filmu i mediów, reklamy, książek i sztuki. Z góry wybieramy, jakie informacje możemy otrzymywać, zwiększa się liczba środków cenzury, nagrody za pożądane zachowanie pełnią funkcję warunkującą, osoby myślące inaczej są wykluczane z grupy…
Bardzo aktualnym tematem badań jest także to, jak nakłonić ludzi do zaufania pewnym (pożądanym) „ekspertom” i odrzucenia innych. Część niepożądana jest często kojarzona z cechami negatywnymi i niebezpieczeństwem (zagrożenie dla zdrowia, planety, demokracji...), co wywołuje strach i odrzucenie. Manipulację w pożądanym kierunku zaczynamy od naszych dzieci już w przedszkolu (np. w książeczce dla dzieci „negatorów klimatu” przedstawia się jako świnie), a aby lepiej wpłynąć na dzieci, coraz częściej dochodzi do niszczenia rodziny (wczesna seksualizacja, podział rodziny, kwestionowanie… płci biologicznej…).
Rozpoznaj manipulację i nie bierz w niej udziału
Wiele osób uwielbia proste, z góry ustalone rozwiązania problemów,
ponieważ nie muszą sami sobie z nimi radzić i mogą wykorzystać swoje zasoby do organizacji swojego czasu wolnego lub są bardziej zajęci pracą i rodziną i po prostu nie mają już siły sobie z nimi radzić.
Obecnie w wielu krajach Europy zaczyna się „przygotowywać” ludzi na możliwą wojnę z Rosją (wywołując strach przed Rosjanami, w tym propagandę okrucieństwa mającą na celu wyeliminowanie empatii). Jest to niezwykle niebezpieczne zjawisko. Dlatego naszym zadaniem, jako odpowiedzialnych obywateli, jest edukowanie naszych bliźnich o niebezpieczeństwach manipulacji i „prostych, z góry ustalonych rozwiązań”, aby umożliwić naszym dzieciom i wnukom swobodne życie w empatycznym środowisku i nie zamieniać ich w pionki władzy, by wysłać na nową wojnę. Manipulacja zakończy się dopiero wtedy, gdy wystarczająca liczba osób rozpozna te metody i przestanie w nich uczestniczyć.
Za: https://www.gesundheit-oesterreich.at/manipulationsmethoden-und-die-rolle-der-empathie/
Wskazówki dotyczące książek:
Edward Bernays, Propaganda. Sztuka public relations
Gustave Le Bon, Psychologia tłumów
Boris Cyrulnik, Ci, którzy płaczą z wilkami
Rainer Mausfeld, Dlaczego owce milczą?
Jonas Tögel, Wojna poznawcza
George Orwell’ Rok 1984