Biotechnologia (el)
- Autor: Anna Leszkowska
- Odsłon: 806
Jednym z najnowszych „GMO Frankenfoods” jest Piggy Sooy, soja genetycznie zmodyfikowana tak, aby zawierała białko wieprzowe. Jeden lub więcej nieujawnionych genów świni jest łączonych z konwencjonalną soją, aby stworzyć soję zawierającą 26,6% białka zwierzęcego.
Moolec, brytyjska firma, która opracowała Piggy Sooy, pracuje również nad rozwojem grochu, który produkuje białko wołowe. Firma twierdzi, że te transgeniczne hybrydy zapewnią podobny smak, konsystencję i wartość odżywczą jak mięso, bez wysokich kosztów hodowanych lub hodowanych w laboratorium alternatyw dla mięsa.
21 czerwca 2023 r. Departament Rolnictwa USA zezwolił na sprzedaż kurczaków hodowanych na komórkach firmy Good Meat i Upside Foods. Obie planują najpierw wprowadzić swojego syntetycznego kurczaka do „ekskluzywnych” restauracji w całych Stanach Zjednoczonych, jednocześnie zwiększając skalę produkcji.
Naukowcy odkryli, że edycja genów CRISPR-Cas sieje spustoszenie w genomie roślin, powodując jednoczesne wystąpienie kilkuset niezamierzonych zmian genetycznych „w katastrofalnym zdarzeniu”, które faluje na dużych częściach genomu. Ponieważ zmiany te są niemożliwe do przewidzenia, nie można założyć, że rośliny zmodyfikowane genetycznie są bezpieczne bez szeroko zakrojonych testów.
*
Zgodnie z oczekiwaniami, produkuje się coraz więcej transgenicznej żywności. Wśród najnowszych jest Piggy Sooy, zmodyfikowana genetycznie soja zawierająca białko wieprzowe. (1). Według Moolec, brytyjskiej firmy, która opracowała ten najnowszy produkt GMO, geny świni zostały połączone z konwencjonalną soją, aby stworzyć soję zawierającą 26,6% białka zwierzęcego.
Jakich dokładnie użyto genów świni jest tajemnicą handlową. W wyniku tej inżynierii genetycznej wewnętrzny miąższ soi ma również różowy kolor. Firma pracuje również nad rozwojem grochu produkującego białko wołowe. Moolec twierdzi, że te transgeniczne hybrydy zapewnią podobny smak, konsystencję i wartość odżywczą jak mięso, bez wysokich kosztów hodowanych lub hodowanych w laboratorium alternatyw dla mięsa.
Według Nowego Atlasu (3):
„Rolnicy będą uprawiać rośliny za pomocą konwencjonalnych praktyk rolniczych. Po zebraniu i przetworzeniu ziaren — ponownie za pomocą konwencjonalnych technik — ich białka trafią do substytutów mięsa i innych produktów…
Podobnie jak w przypadku wieprzowiny hodowanej w laboratorium, istnieje nadzieja, że komercyjne przyjęcie Piggy Sooy może ostatecznie wyeliminować hodowlę i ubój świń, a także związane z tym kwestie etyczne i środowiskowe.
„Firma Moolec opracowała wyjątkową, odnoszącą sukcesy i posiadającą zdolność patentową platformę do ekspresji wysoce wartościowych białek w nasionach ważnych gospodarczo roślin uprawnych, takich jak soja” — mówi Amit Dhingra, dyrektor naukowy firmy.
„To osiągnięcie otwiera precedens dla całej społeczności naukowej, która chce osiągnąć wysoki poziom ekspresji białka w nasionach poprzez hodowlę molekularną”. Obecnie nie ma informacji o tym, kiedy żywność zawierająca białka może być dostępna dla konsumentów”.
Na nasze talerze zmierza również kurczak hodowany w laboratorium (https://www.youtube.com/watch?v=eKhHQjRm3v4) . 21 czerwca 2023 r. Departament Rolnictwa Stanów Zjednoczonych (USDA) zezwolił na sprzedaż kurczaków hodowanych na komórkach — czyli mięsa drobiowego wyhodowanego z komórek macierzystych w bioreaktorze — od Good Meat i Upside Foods.(4,5)
Obie firmy planują najpierw wprowadzić swojego syntetycznego kurczaka do „ekskluzywnych” restauracji w całych Stanach Zjednoczonych, jednocześnie zwiększając skalę produkcji. Oprócz tych dwóch, ponad 100 innych firm pracuje również nad różnymi iteracjami hodowanego mięsa, od mielonej wołowiny na bazie komórek i steków i ryb drukowanych w 3D, po syntetyczne foie gras i hodowane owoce morza.
Jeśli dbasz o swoje zdrowie, mam tylko jedną rekomendację. Trzymaj się z dala od tych wszystkich mikstur wyhodowanych w laboratorium. Nie chcę ich nawet nazywać jedzeniem. Po prostu nie wiadomo, w jaki sposób mogą one wpłynąć na twoje zdrowie i nikt też tego nie bada. Mogą minąć dziesięciolecia, zanim efekty staną się widoczne, a do tego czasu może być o wiele za późno, aby cofnąć zmiany.
Z jednej strony wiedza o tym, jak uprawiać i hodować prawdziwą żywność, może zostać utracona. Z drugiej strony możemy utracić zdolność do uprawy prawdziwej żywności, ponieważ nie będzie już żadnych niezafałszowanych nasion, z którymi można by pracować, chyba że otworzymy skarbiec nasion zagłady na biegunie północnym.(6)
Edycja genów powoduje chaos w genomie
Jak donosi GM Watch, w czerwcu 2023naukowcy odkryli naukowcy odkryli (7), że edycja genów CRISPR-Cas sieje spustoszenie w genomie rośliny rośliny (8):
„Ostatnie odkrycia naukowe ujawniły efekty podobne do chromothripsis po zastosowaniu edycji genów CRISPR/Cas w genomie pomidorów… Chromothripsis odnosi się do zjawiska, w którym często zachodzi kilkaset zmian genetycznych jednocześnie w katastrofalnym zdarzeniu. Wiele fragmentów materiału genetycznego może zostać zamienionych, zrekombinowanych, a nawet utraconych, jeśli tak się stanie…”
Co ważne, te same katastrofalne kaskady wymiany genów, rekombinacji i utraty występują również w komórkach ssaków i ludzi w odpowiedzi na edycję genów. Właściwie wiadomo to już od jakiegoś czasu.
Po raz pierwszy odkryto, że CRISPRthripsis występuje również w roślinach poddanych edycji genów, a niezamierzone zmiany genetyczne nie tylko występują znacznie częściej niż wcześniej podejrzewano, ale występują również w dużych częściach genomu.
Roślin zmodyfikowanych genetycznie nie można uznać za bezpieczne
Jak wyjaśnił Test Biotech(9): „… kiedy obie nici DNA są cięte, jak to zwykle bywa w przypadku CRISPR/Cas, końce chromosomów mogą stracić kontakt ze sobą. Jeśli naprawa pęknięcia w chromosomach nie powiedzie się, odcięte końce mogą zostać utracone, zrestrukturyzowane lub włączone gdzie indziej.
Poza tym chromothripsis wydaje się być stosunkowo rzadki w roślinach. Zastosowania CRISPR/Cas mogą często skutkować również zmianami w miejscach genomu, które są szczególnie dobrze chronione przez naturalne mechanizmy naprawcze. Ryzyka generalnie nie da się oszacować, dlatego w każdym przypadku należy je dokładnie zbadać…
Ostatnie odkrycia rzucają nowe światło na rzekomą „precyzję" nożyc genowych: chociaż nowa technologia może być wykorzystywana do namierzania i wycinania precyzyjnych miejsc w genomie, konsekwencje „cięcia" genomu są do pewnego stopnia nieprzewidywalne i niekontrolowane.
Roślin uzyskanych dzięki nowej inżynierii genetycznej (New GE) nie można zatem uznać za bezpieczne same w sobie i należy je dokładnie zbadać pod kątem zagrożeń. Bez dokładnych analiz genomowych, chromothripsis można łatwo przeoczyć. Na przykład nie jest nieprawdopodobne, że wystąpiło to również w roślinach uzyskanych z New GE, które zostały już zderegulowane w USA.
Precyzja w edycji genów jest przereklamowana
Zwolennicy edycji genów często podkreślają fakt, że jest ona o wiele bardziej precyzyjna niż hodowla naturalna, insynuując, że precyzja zapewnia uzyskanie tylko pożądanych zmian, nic więcej i nic mniej. Ale to wyraźnie nieprawda.
Precyzja nie gwarantuje bezpieczeństwa, ponieważ pojedyncza zmiana może spowodować setki niezamierzonych zmian genetycznych, a niezamierzone rearanżacje genetyczne i/lub zakłócenia ekspresji genów mogą z kolei skutkować:
Zmianami w składzie biochemicznym rośliny (lub tkanki zwierzęcej)
Produkcją nowych toksyn
Produkcją nowych alergenów
Europa dąży do deregulacji roślin edytowanych przez CRISPR
Obecnie Stany Zjednoczone nie mają szczegółowych przepisów dotyczących roślin poddanych edycji genów. Te same przepisy, które dotyczą upraw konwencjonalnych, dotyczą GMO.(10)
Pod koniec maja 2023 r. Agencja Ochrony Środowiska (EPA) opublikowała ostateczną zasadę dotyczącą „Pestycydów i wyłączeń niektórych środków ochronnych zawartych w roślinach (PIP) pochodzących z nowszych nowszych technologii” (11,12), która obecnie wymaga od twórców GMO przesyłania danych pokazujących, że rośliny, które zostały zmodyfikowane genetycznie w celu uodpornienia się na szkodniki, są nieszkodliwe dla innych elementów ekosystemu - nie zawierają pestycydów w ilościach przekraczających poziomy występujące w konwencjonalnych uprawach i nie powodują negatywnych skutków zdrowotnych u konsumentów.
Od lat Europa ma dość surowe ograniczenia dotyczące roślin GMO, ale teraz dąży również do deregulacji. Jak donosi Test Biotech (13):
„Obecnie w Europie podejmowane są próby znacznej deregulacji roślin pozyskiwanych z aplikacji CRISPR/Cas. Według dokumentów, które wyciekły, Komisja Europejska planuje zezwolić firmom na uwalnianie nowych roślin GE do środowiska i wprowadzanie ich produktów na rynek już po krótkim okresie powiadomienia.
Podobnie jak w USA, proponowane kryteria zwalniające je z obowiązkowej oceny ryzyka nie wymagałyby żadnego badania niezamierzonych zmian genetycznych, np. chromothripsis.
Nowe rozporządzenie miałoby zastosowanie nie tylko do roślin wykorzystywanych w rolnictwie, ale także umożliwiłoby wypuszczanie dziko rosnących roślin bez dogłębnej oceny ryzyka. Test Biotech ostrzega, że planowana deregulacja i uwalnianie na dużą skalę organizmów New GE może zagrozić zasobom naturalnym potrzebnym przyszłym pokoleniom”.
Mięso wyprodukowane w laboratorium to ultraprzetworzone śmieciowe jedzenie
Pomiędzy genetycznie zmienionymi produktami i mięsem stworzonym w laboratorium, zbliżamy się do tego, że nie mamy już wielu prawdziwych, niesfałszowanych opcji pełnowartościowej żywności. Co ważne, wiele alternatyw dla mięsa należy do kategorii żywności ultraprzetworzonej, której mamy już zdecydowanie za dużo.
W 2018 roku Friends of the Earth (FOE), oddolna grupa ekologiczna, opublikowała raport, w którym postawiono krytyczne pytania dotyczące trendu w kierunku biologii syntetycznej. Podkreślono w nim wysoko przetworzony charakter tych produktów (14):
„Do wytworzenia niektórych z tych produktów stosuje się różne „substancje pomocnicze”, w tym organizmy (takie jak genetycznie zmodyfikowane bakterie, drożdże i algi), które wytwarzają białka, oraz chemikalia do ekstrakcji białek.
Na przykład chemikalia takie jak heksan są używane do ekstrakcji składników żywności, takich jak białka (z grochu, soi, kukurydzy itp.) lub związków (z genetycznie zmodyfikowanych bakterii) do produkcji gumy ksantanowej… ujawnianie tych składników nie jest wymagane.
Inne substancje pomocnicze stosowane w przetwórstwie (np. bakterie, drożdże, algi), w tym te, które są genetycznie modyfikowane w celu produkcji białek, również nie muszą być obecnie ujawniane na etykiecie opakowania. Brak przejrzystości utrudnia ocenę danych wejściowych i wpływu ich wykorzystania”.
Czy możemy zakończyć tyranię żywności ultraprzetworzonej?
W artykule w Wired z czerwca 2023 r. dr Chris Van Tulleken, ekspert w dziedzinie chorób zakaźnych i autor książki Ultra-Processed People: Why Do We All Eat Stuff That Isn't Food … and Why Can't We Stop? wystosował apel do decydentów i lekarzy o ochronę zdrowia publicznego poprzez prowadzenie walki o prawdziwą żywność (15):
„Choroby związane z dietą – w tym otyłość, zawał serca, udar, rak i demencja – są główną przyczyną przedwczesnej śmierci w Wielkiej Brytanii. Napędza go zestaw przemysłowo przetworzonych produktów… znanych formalnie jako żywność ultraprzetworzona (UPF).
Ten rodzaj jedzenia jest zwykle owinięty w folię i zawiera dodatki, których nie znajdziesz w typowej kuchni. W Stanach Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii otrzymujemy średnio 60% naszych kalorii z produktów UPF, takich jak pizza, chleb, płatki śniadaniowe, ciastka i napoje odżywcze…
UPF jest produktem ubocznym skomplikowanego systemu finansowego, który polega na przetwarzaniu odpadów z żywności dla zwierząt na żywność dla ludzi.
Aby rozwiązać ten problem, pierwszą rzeczą, którą musimy zrobić, to zawrzeć w oficjalnych brytyjskich wytycznych dotyczących żywienia informację, że żywność wysoko przetworzona wiąże się z przyrostem masy ciała i chorobami dietozależnymi oraz że zaleca się unikanie tej żywności”.
Niestety, chociaż jest to godne podziwu wezwanie do działania, nie przewiduję, aby rządy wydały w najbliższym czasie wytyczne dotyczące unikania żywności wysokoprzetworzonej, biorąc pod uwagę, jak wiele krajów, zwłaszcza USA, jest zaangażowanych w przekształcenie całego systemu żywnościowego w taki, który jest całkowicie lub prawie całkowicie oparty na genetycznie zmodyfikowanej i przetworzonej żywności.
To część technokratycznego przejęcia znanego jako The Great Reset .
Zastępując prawdziwą żywność pochodzenia zwierzęcego opatentowanymi alternatywami wytwarzanymi w laboratorium, globaliści uzyskają bezprecedensową władzę kontrolowania światowej populacji. Zapewni im to również większą kontrolę nad zdrowiem ludzi.
Powszechnie wiadomo, że konsumpcja wysoko przetworzonej żywności przyczynia się do chorób (16), a „dobroczyńcą” złego stanu zdrowia jest Big Pharma. Przemysł przetworzonej żywności przez wiele dziesięcioleci powodował choroby przewlekłe, które następnie leczy się lekami, a nie lepszą dietą.
Obecnie obserwujemy wprowadzanie większej ilości ultraprzetworzonej żywności w imię walki ze zmianami klimatycznymi, więc nie pokładaj nadziei w ustawodawcach. Siły finansowe i geopolityczne skierowane przeciwko nim są ogromne. Nie, wierzę, że prawdziwa moc tkwi w każdym z nas. Musimy zapewnić, aby prawdziwa żywność nadal miała miejsce na rynku, wydając na nią nasze pieniądze i pozostawiając całą przetworzoną i genetycznie zmodyfikowaną żywność na półkach sklepowych.
Dr Joseph Mercola
Tekst pochodzi z portalu Global Research -https://www.globalresearch.ca/pig-beans-latest-gmo-frankenfood/5825686
- Autor: Eliza Krysiak, Tomasz Twardowski
- Odsłon: 5013
- Autor: Eliza Krysiak, Tomasz Twardowski
- Odsłon: 5960
- Autor: Joanna Stojak
- Odsłon: 3431
Hakerzy są postrachem w świecie komputerów. Mało kto jednak wie, że i przyroda boryka się z podobnymi problemami.
Definicja hakera wydaje się być dobrze znana – jest to osoba, która dąży do uzyskania dostępu do zabezpieczonych zasobów informatycznych i dlatego wciąż opracowuje nowe metody łamiące te zabezpieczenia. Bardzo często haker nie posiada nadzwyczajnych zdolności czy szerokiej wiedzy – korzysta za to z nieostrożności użytkowników. Okazuje się, że ludzka ciekawość jest jego największym sprzymierzeńcem, ponieważ już samo otwarcie e-maila od nieznanego odbiorcy może wpuścić „robaka” do naszego komputera.
Hakerzy działają z różnych pobudek: uzyskanie rozgłosu, zyski ze zdobytych informacji czy chociażby wywołanie zamieszania.
Analiza tych zachowań pozwoliła na klasyfikację włamywaczy komputerowych (która wywołuje wiele kontrowersji w środowisku informatycznym). Dokonano tego w oparciu o czarno-białe westerny, gdzie na podstawie koloru kapelusza odróżniano tych „dobrych” od tych „złych”.
Hakerzy z grupy czarnych kapeluszy (black hat) działają na granicy lub nawet poza granicami prawa. Swoich „osiągnięć” nie publikują (wykorzystują je nielegalnie) lub oddają do użytku publicznego w postaci exploitów (gotowych programów, które wykorzystywane są przez osoby o niższych umiejętnościach).
Ich przeciwieństwem są hakerzy w białych kapeluszach (white hat), którzy starają się wykryć potencjalne zagrożenia, zanim dotrą do nich włamywacze. Ich działalność jest całkowicie legalna, a oni sami wystrzegają się dokonywania jakichkolwiek szkód. Ostatnią grupę tworzą szare kapelusze (grey hat), którzy stosują metody obu wyżej wymienionych grup „kapeluszy”.
Zachowania wszystkich grup hakerów wydają się być zarezerwowane jedynie dla działań człowieka w dziedzinie informatyki. Zdumiewające okazuje się zatem to, że rośliny wykorzystują podobne schematy. Poznajmy hakerów roślinnych!
Stworzone, by atakować
Botanika zna wiele gatunków inwazyjnych (alochtonicznych). Dzięki ekspansywności rozprzestrzeniają się naturalnie lub z udziałem człowieka – gdy pojawią się na jakimś terenie raz, nic ich nie powstrzyma przed dalszą wędrówką i zdobywaniem terenu. To właśnie dlatego uznawane są za poważne zagrożenie dla flory danego ekosystemu. Konkurując o niszę ekologiczną z gatunkami autochtonicznymi, przyczynić się mogą do ich wyginięcia.
A oto kilka najważniejszych zagrażających polskiej florze intruzów. barszcz Sosnowskiego (Heraceleum sosnowskyi) barszcz Mantegazziego (Heracleum mantegazzianum) czeremcha amerykańska (Prunus serotina) irga błyszcząca (Cotoneaster lucidus) klon jesionolistny (Acer negundo) kolczurka klapowana (Echinocystis lobata) nawłoć kanadyjska (Solidago canadensis) nawłoć późna (Solidago gigantea) niecierpek drobnokwiatowy (Impatiens parviflora) niecierpek gruczołowaty (Impatiens glandulifera) rdestowiec ostrokończysty (Reynoutria japonica) rdestowiec sachaliński (Reynoutria sachalinensis) robinia akacjowa (Robinia pseudoacacia) róża pomarszczona (Rosa rugosa) rudbekia naga (Rudbeckia laciniata) świdośliwka kłosowa (Amelanchier spicata)
Czarny charakter
Jednym z najbardziej agresywnych gatunków inwazyjnych jest niewątpliwie barszcz Sosnowskiego (Heraceleum sosnowskyi) z rodziny selerowatych (Apiaceace). Na tereny Europy Środkowej i Wschodniej przybył z Kaukazu, rozprzestrzeniony przez czlowieka wskutek złudnej idei, zakładającej jego wydajną i niezwykle opłacalną uprawę jako rośliny pastewnej. Nie spodziewaliśmy się, że przedsięwzięcie okaże się fiaskiem i roślina zwyczajnie nas przechytrzy. Gdy okazało się, że sok ze świeżych roślin wywołuje zmiany skórne, a sama roślina degraduje środowisko i ogranicza dostępność zajmowanego terenu, było już za późno. Kłopotliwe uprawy porzucono, a barszcz Sosnowskiego zaczął swobodnie wędrować na coraz to dalsze tereny, wypierając z nich rodzime gatunki. Należy dodać, że jest w tym niezwykle efektywny i wciąż niemożliwym jest jego skuteczne i trwałe usuwanie.
Kapelusze z głów
Świat roślin ma również i swoich cichych bohaterów. Robinia akacjowa (Robinia pseudoacacia) z rodziny bobowatych (Fabaceae) sprowadzona została w 1601 roku do Europy z Ameryki Północnej, jako drzewo ozdobne. Sadzono ją początkowo w parkach, później także w lasach. Od tej pory rozprzestrzenia się w środowisku samorzutnie, z dużym powodzeniem. Gatunek ten zmienia strukturę gleby – wysusza ją w głębszych warstwach, ale należy zauważyć i dobre strony jej działania. Robinia wzbogaca wierzchnią warstwę gleby w azot, przez co umożliwia wzrost innych roślin azotolubnych (np. bzu czarnego). Z ekologicznego punktu widzenia, z pewnością nie można nazwać jej rośliną samolubną.
Szare szeregi
Czeremcha amerykańska (Prunus serotina) z rodziny różowatych (Rosaceae) zdecydowanie stawia na intensywną ekspansję, jednak nie posługuje się aż tak agresywną strategią jak barszcz Sosnowskiego. Krzew ten pochodzi z Ameryki Północnej, a w Europie introdukowano go w XIX wieku ze względu na walory krajobrazowe. Występuje w parkach, na nieużytkach i w mieszanych borach kontynentalnych, na glebach bardziej suchych niż rodzima czeremcha zwyczajna (Padus avium), której wymagania glebowe są znacznie wyższe. Czeremcha amerykańska oczywiście stanowi zagrożenie dla czeremchy zwyczajnej, jednak jako typowy „grey hat” nie dąży do całkowitej dominacji w systemie. Zadowala się miejscami niezajętymi przez „rywalkę”, pozwalając jej swobodnie pozostać na wybranych przez siebie terenach.
Nieustraszeni
Obecnie na terenie Polski występuje około 30 niebezpiecznych „hakerów roślinnych”. Preferują one zachód i południe kraju, gdzie obserwować można najsilniejszą degradację środowiska naturalnego. Na Suwalszczyźnie, gdzie istotnym czynnikiem hamującym ekspansję obcych gatunków jest ostry klimat, problem ten występuje w bardzo ograniczonym zakresie. W marcu br. Komisja Europejska rozpoczęła akcję wspierającą bioróżnorodności gatunkowej. Mając informacje o tym, która roślina obca, a która nasza, rodzima, każdy z nas może także przesądzać o dalszym losie przedstawicieli tych gatunków na jego terenie. Pamiętać jednak należy, że nawet doskonale wszystkim znany pomidor czy ziemniak nie pochodzą z Europy. Czy zatem człowiek powinien wypowiadać im ostateczną walkę? Podglądanie strategii życiowych sąsiada, przechwytywanie od niego nowych, użytecznych i przynoszących korzyści informacji jest bezcenne i zupełnie naturalne. Stanowi o powodzeniu ewolucyjnym, przystosowaniu ekologicznym i eliminacji potencjalnych zagrożeń czy konkurencji. Zarówno rośliny, jak i ludzie dążą do tego samego – zysku. I nie zawsze jest to czysta gra.
Joanna Stojak
(studentka V roku biotechnologii UAM w Poznaniu)
Podziękowania:
Bardzo dziękuję dr hab. Marlenie Lembicz z Zakładu Taksonomii Roślin UAM w Poznaniu za cenne uwagi merytoryczne, wieloletnią współpracę i zaraźliwy zapał.