Recenzje (el)
- Autor: Anna Leszkowska
- Odsłon: 1439
Na temat zagłady Żydów istnieje potężna literatura naukowa, popularnonaukowa i pamiętnikarska. Tej ostatniej, z racji odchodzenia pokolenia przedwojennego, jest coraz mniej, stąd pojawienie się na rynku czytelniczym nowej książki „dającej świadectwo” jest ewenementem. Tak też pewnie zostanie odebrana książka Shlomo Adlera – Znów jestem Żydem z podtytułem: Do Palestyny – Izraela z Bolechowa przez Warszawę. Jej wydawcą jest Agencja Reklamowa Multart.
Książka, choć napisana w języku polskim, nie miała dotąd wydania polskiego, choć istnieją jej tłumaczenia w czterech językach. Jest ona zapisem losów i przeżyć Shlomo Adlera i jego rodziny obejmującym lata trzydzieste, wojnę, i skomplikowaną drogę do Palestyny, gdzie autor znalazł się w 1947 roku.
To bardzo osobista opowieść o nieustannym zagrożeniu życia, bez wnikania w szersze zjawiska polityczne i społeczne, jakie miały przecież wpływ na losy bohatera (na ten temat są jedynie skąpe wzmianki). Książkę otwiera wspomnienie szczęśliwych lat przedwojennych spędzanych w dobrze sytuowanej, dużej rodzinie żydowskiej na zróżnicowanych etnicznie Kresach, ze szczegółowymi opisami życia w liczącym ponad 11 tysięcy mieszkańców Bolechowie. Kiedy zaczyna się wojna, nikt sobie jeszcze nie wyobraża jej strasznych skutków – zagłady połowy mieszkańców miasteczka, w tym – prawie wszystkich Żydów (z 7,5 tysiąca ocalało… 48).
Pokazanie wojny na Kresach, (gdzie niebezpieczeństwo utraty życia groziło każdemu nie tylko z rąk Niemców, ale i Ukraińców, i Rosjan, i Polaków), z perspektywy samotnego, walczącego o przetrwanie 9-letniego żydowskiego dziecka ma wymiar szczególny – nie tylko ukazuje w szczegółach jej grozę, ale i tworzy szczególnie bliską relację czytelnika z bohaterem.
„Piszę tylko o tym, co sam przeżyłem, sam widziałem lub osobiście słyszałem” – oznajmia autor w przedmowie. Uwiarygodnia to język potocznego opowiadania, jakim posługuje się autor, co jest wielkim atutem i siłą tej książki, pokazującej do jakich okrucieństw, ale i poświęceń jest zdolny człowiek.
Z opowieści Szlomo Adlera wynika, że nie ma tu znaczenia narodowość, religia, ani relacje społeczne – pogromy ukraińskie w wykonaniu sąsiadów niczym się nie różniły od niemieckich, a donosów do okupacyjnych władz na ukrywających się Żydów nie hamowały przyjaźnie. Właściwie każdy był wrogiem i każdego należało się bać. Aż dziwne, że wśród takich społeczności znalazły się osoby zdolne podjąć ryzyko ratowania tych, na których tak wielu polowało. Dzięki odwadze jednej z ukraińsko-polskich rodzin (Raduchowskich) Szlomo Adler ocalał.
Koniec wojennych działań nie oznaczał jednak dla autora ustabilizowania życia i braku stygmatyzacji – w Polsce trwała wojna domowa i ostra walka polityczna. Po przyjeździe do Warszawy zmienił tożsamość, podjął pracę, ale pechowo znalazł się w centrum walki politycznej o władzę i został aresztowany. Uwięzienie i oskarżenie o zdradę i faszyzm sprawiło, że dojrzała w nim decyzja o wyjeździe z Polski, gdzie nadal nie czuł się bezpiecznie i znalezieniu swojego miejsca na ziemi. Tą ziemią była Palestyna, gdzie zapowiedziano utworzenie Izraela.
Te cezury w życiu bohatera łączy poszukiwanie bezpieczeństwa oraz swojej prawdziwej tożsamości, zachwianej przez wojnę. Choć te dwa najważniejsze problemy pokazane są na przykładzie jednostkowym, zapewne właściwe były – jak można sądzić z relacji bohatera – wszystkim Żydom, którzy ocaleli z holokaustu. Po koszmarze ludobójstwa i nieustannym zagrożeniu życia znalezienie miejsca, gdzie się będzie u siebie, bezpiecznym, bez stygmatyzacji narodowościowej czy religijnej było obietnicą szczęścia, a na pewno spokoju.
Dla czytelnika, który czas wojny zna tylko z opowiadań i literatury zrozumienie tego wymaga nie tyle wiedzy o wydarzeniach tamtych lat, co empatii. Szlomo Adler – posługujący się barwną polszczyzną (choć od ponad 50 lat nie mieszka w Polsce) pisze tak, że czytelnik nie tylko poznaje jego dylematy wyboru i wahania, ale i rozumie jego uczucia. A to wielka sztuka.
Dodatkowym walorem książki są liczne zdjęcia z czasów opisywanych, ale i współczesnych, których autorem jest Juliusz Multarzyński, wydawca polskiej wersji książki, związany rodzinnie z Bolechowem. Co ciekawe - i wspomnienia Szlomo Adlera i praca wydawnicza Juliusza Multarzyńskiego na tej książce się nie skończyły – mają one swój dalszy ciąg w powrocie każdego z nich do Bolechowa zarówno z powodów sentymentalnych, jak i potrzeby upamiętnienia tego, co było i wyjaśnienia spraw niejasnych z czasów wojny (p. Epilog), co zapewne zaowocuje nowymi publikacjami (al.)
Znów jestem Żydem. Do Palestyny – Izraela z Bolechowa przez Warszawę, Shlomo Adler, Agencja Reklamowa Multart, wyd. I, Warszawa 2020, s.320
- Autor: al
- Odsłon: 1765
Wydawnictwo Copernicus Center Press wydało kolejną książkę Daniela C. Dennetta, amerykańskiego filozofa i kognitywisty, specjalisty z zakresu filozofii umysłu, sztucznej inteligencji oraz teorii ewolucji.
Jest to Świadomość w tłumaczeniu Ewy Stokłosy, pod redakcją naukową Marcina Miłkowskiego, który w Posłowiu pisze, że mimo upływu 25 lat od powstania tej książki i postępu w wielu dziedzinach wiedzy, pozostaje ona niesłychanie wpływowa jako punkt odniesienia. Jest też ciągle przedmiotem krytyki (metody badania świadomości ulegają zmianom), co dobrze pokazuje jej ponadczasową wartość.
Książka jest bardzo obszerną publikacją wyjaśniającą działanie świadomości. W jej części pierwszej autor rozpatruje problemy związane ze świadomością (m.in. halucynacje, przezywanie świata wewnętrznego i zewnętrznego) oraz uprawianiem fenomenologii. Część druga dotyczy empirycznej teorii umysłu (m.in. jak mózg reprezentuje czas, ewolucji świadomości, architektury ludzkiego umysłu).
W części trzeciej znalazły się rozważania o filozoficznych problemach świadomości (m.in. realności jaźni, czy wyobrażonej świadomości). Ponadto w książce znalazły się dwa załączniki: dla filozofów i dla naukowców, w których autor ustosunkowuje się do pytań, jakie pojawiały się w tych środowiskach po lekturze manuskryptu tej książki. W Posłowiu natomiast czytelnik dostaje wskazówkę Marcina Miłkowskiego: jak nie czytać Dennetta? (al.)
Świadomość, Daniel C. Dennett, Wydawnictwo Copernicus Center Press, Kraków 2016, wyd. I, s. 728, cena 99,90 zł (w tym VAT), książka dostępna także jako e-book.
- Autor: Anna Leszkowska
- Odsłon: 1747
Przemyślenia i opinie Alberta Einsteina pt. Jak wyobrażam sobie świat wydało wydawnictwo Copernicus Center Press. Tłumaczem książki jest Tomasz Lanczewski.
„Ideałami, które mi przyświecały i stanowiły dla mnie nieustanne źródło radosnej ochoty do życia, były Dobroć, Piękno i Prawda. Banalne cele dążeń ludzkich: posiadanie, powodzenie w oczach bliźnich, zbytek, już od najmłodszych lat darzyłem lekceważeniem” – pisał Albert Einstein i to jego zwierzenie mogłoby najlepiej służyć za motto tej książki.
Tej książki jednak nie trzeba reklamować – nazwisko jej autora – jednego z najbłyskotliwszych umysłów w historii ludzkości jest wystarczająco silnym magnesem do lektury jego pism.
Eseje zebrane w książce pisał od początków swojej kariery naukowej, aż do roku 1954 (zmarł w 1955). Dotyczą one wielu spraw: kwestii religii, praw człowieka, ekonomii, zasad rządzenia państwem, wojny jądrowej, a także teorii względności, grawitacji oraz właściwości czasoprzestrzeni.
Amerykański wydawca ujął je w pięć części. Pierwsza dotyczy idei i opinii (tutaj znajdują się rozdziały o wolności, religii, edukacji, o przyjaciołach). Druga - polityki, struktur władzy i pacyfizmu, trzecia - Żydów, czwarta – Niemiec. Piąta (jedyna, w której pojawia się kilka wzorów matematycznych) – Przyczynek do nauki - to teksty przystępnie tłumaczonych zagadnień fizyki, w tym teorii względności i teorii grawitacji.(js)
Jak wyobrażam sobie świat. Przemyślenia i opinie, Albert Einstein, Copernicus Center Press, Kraków 2017, s.527, cena 59,90 (w tym VAT), ksiązka dostępna także jako e-book.
- Autor: Anna Leszkowska
- Odsłon: 484
Na ekrany kin 16.08.24 wchodzi film „Ja, kapitan” Matteo Garrone’a - włoskiego reżysera i scenarzysty, w Polsce znanego z filmów „Dogman”, „Gomorra”, czy „Pinokio”.
„Ja, kapitan" opowiada historię nastoletniego chłopca, który wraz z kuzynem postanawia opuścić Dakar i udać się do Europy, gdzie obaj mają nadzieję spełnić swoje wielkie marzenie o życiu w lepszym świecie. W konwencji kina drogi włoski twórca mierzy się z kluczowym problemem dzisiejszego świata, pokazując perspektywę wykluczonych i oddając głos tym, których zwykle się go pozbawia.
Senegal liczący 19 mln ludności to dawna kolonia francuska w Zachodniej Afryce, która odzyskała niepodległość w 1960 roku. Jedno z biedniejszych państw świata, pozbawione strategicznie ważnych surowców, którego podstawą gospodarki jest rolnictwo. Bieda, jaką widać na filmie nie jest jakoś szczególnie dotkliwa w porównaniu z np. prowincją afgańską, niemniej dla bohaterów filmu, którzy oglądają w telefonach komórkowych bogactwo Europy – jest dojmująca.
Chęć poprawy bytu – swojego i rodziny jest więc zrozumiała, zwłaszcza, że bohater filmu jest utalentowany muzycznie, a dzięki współczesnym mediom ma świadomość, iż mógłby zrobić karierę w show biznesie na Zachodzie. „Europa na ciebie czeka” – to propagandowe hasło, bliskie „Ogrodowi europejskiemu”, tak mocno działa na wyobraźnię młodych ludzi, iż mimo przestróg o jego nieprawdziwości – są gotowi ruszyć w niebezpieczną podróż. Nie straszne im opowieści o zagrożeniach życia, które słyszą od starszych – potajemnie uciekają z domu, aby udać się przez pustynię do libijskiego Trypolisu, a stamtąd do wymarzonych Włoch.
Reżyser pokazuje tę trudną, chwilami beznadziejną wędrówkę, załamania bohaterów, wyzwania, jakie stają przed właściwie dziećmi, które zdane tylko na siebie muszą stawiać czoła przemocy i ratować swoje życie.
Właściwie wszystkie te zjawiska – nawet bardziej dramatyczne niż na filmie „Ja, kapitan”, związane z wędrówką biednych ludzi z Afryki do Europy znamy z doniesień prasowych i filmów dokumentalnych. Tutaj zostały ubrane w fabułę ukazującą doświadczenia jednego człowieka, w dodatku naiwnego życiowo, którego marzenia o świecie zderzają się z bezwzględnym okrucieństwem tych, którzy żyją ze sprzedaży owego mirażu Europy jako ziemi obiecanej. W tym obrazie bezmiaru okrucieństwa, przestępstw, brutalności, pojawiają się jednak rodzynki człowieczeństwa - ludzkiej solidarności, altruizmu i empatii – ale dotyczą one wyłącznie tych, którzy są w podobnej sytuacji życiowej.
Oglądając film, na myśl przychodzi handel niewolnikami, jaki uprawiali Portugalczycy w XV w., kiedy opanowali tereny dzisiejszego Senegalu. Minęło kilkaset lat, a życie biednego człowieka nadal jest warte tyle, ile ktoś zgodzi się za nie zapłacić. Jego marzenia o godnym życiu są jedynie mirażem stworzonym na sprzedaż w celu większego zysku bogatych. (al.)

