Filozofia (el)
- Autor: Wiesław Sztumski
- Odsłon: 10810
Godność uległa utowarowieniu i funkcjonuje na rynku na równi z innymi towarami, zgodnie z prawami rynku.
Godność jest przede wszystkim kategorią etyki, za pomocą której wartościuje się ludzi w różnych aspektach. Pojmuje się ją raczej intuicyjnie, bo nie doczekała się jeszcze porządnej naukowej definicji. Rozumiemy ją jako wartościowość, wzniosłość, szlachetność, majestat, moralny nakaz wewnętrzny oraz jako postawę wynikającą z uświadamiania sobie własnej wartości w związku z wykonywanym zawodem i zajmowaniem stanowiska wzbudzającego szacunek.
W godności mieści się własny wizerunek, wykonywanie misji społecznej i uznanie ze strony znaczących osób.
Godność to poczucie własnej wartości najwyższej i autonomicznej, jakby samej w sobie, to przekonanie, że zasługuje się na szacunek. Sprowadza się ona do poczucia własnej wartości i uznania dla siebie. Ale to nie wystarcza; pragnie się również uznania przez innych ludzi, wśród których się przebywa. A więc godność funkcjonuje w wymiarze indywidualnym i społecznym. W pierwszym oznacza szczególne odnoszenie się moralne do samego siebie, a w drugim - stosunek społeczeństwa do siebie.
Subiektywne poczucie godności i jej akceptacja intersubiektywna warunkują się obopólnie. Ma się poczucie godności, gdy jest się przekonanym, że jest się kimś wartościowym z jakichś powodów i według własnych kryteriów oceny siebie i że dlatego zasługuje się na szacunek ze strony innych ludzi.
Jednak nie zawsze tak jest; czasem zdarza się dysonans ocen moralnych - inni ludzie mają o kimś inne zdanie aniżeli on sam o sobie. To zależy od różnych czynników i sytuacji społecznych, między innymi od tego, jaki image potrafi się sobie wykreować, jak prezentuje się swoje walory i jak da się radę przekonać innych ludzi do uznania ich za wiarygodne i pożądane. Poczucie własnej wartości wymaga weryfikacji w praktyce społecznej - odzwierciedla się i urzeczywistnia w relacjach interpersonalnych.
Są też inne pozaetyczne lub metaforyczne sposoby pojmowania godności, np. jako pozycja zajmowana w hierarchii społecznej czy piastowany urząd, zasługa oraz niewzruszona postawa lub opanowane zachowane się w różnych sytuacjach życiowych, zwłaszcza krytycznych.
Godność wiąże się z nie tylko z szacunkiem dla siebie, ale także ze szlachetnością, honorem, dumą, samozadowoleniem, statusem społecznym, sławą, popularnością, dobrym imieniem, prestiżem, renomą, reputacją i pychą.
Godność nie jest wielkością stałą, lecz zmienia się w zależności od kontekstu społecznego - od czasu i miejsca, gdzie się jest, od przynależności etnicznej, wyznaniowej i kulturowej, uznawanego systemu wartości etycznych i aprobaty przez grupę społeczną, w której się funkcjonuje. Jak inne kategorie etyczne i cechy charakteryzujące człowieka, jest ona cechą wielowymiarową, stopniowalną i względną.
Co czyni człowieka wartościowym w oczach własnych i cudzych, dzięki czemu uznaje się on sam albo społeczeństwo uznaje go za jednostkę wartościową? Subiektywna ocena własnej wartości, czyli poczucie godności, zależy od czynników społecznych - od środowiska społeczno-kulturowego, które poniekąd narzuca jednostkom i społecznościom kryteria wartości w procesach edukacji, inkulturacji i socjalizacji.
Niestety, nie ma absolutnego ani ponadczasowego kryterium oceny ludzi: ich zachowań, postaw, czynów, wartości itp. Są tylko mniej lub bardziej względne kryteria - zrelatywizowane do danego kręgu kulturowego i historycznie zmienne. Zazwyczaj za wartościowe, a więc godne, uznaje się to, co dla danej społeczności przedstawia jakąś niekwestionowaną wartość, a to jest kwestią umowną. Tzw. obiektywne kryteria wartości i godności są w istocie i w ostatecznym rachunku ustanawiane arbitralnie.
O ile dawniej te kryteria tworzyły się po większej części żywiołowo, to ostatnio - jak wiele innych spraw związanych z życiem społecznym - są one kreowane i propagowane przez elity społeczne, w szczególności przez wszelkie elity władzy funkcjonujące w sferach polityki, ekonomii, religii, ideologii, sztuki, mody itd. Podsuwają one takie wzorce etyczne, wartości, kryteria dobra, sposoby wartościowania i wykładnie norm etycznych, które służą ich interesom, przede wszystkim sprawowaniu władzy nad światem i maksymalizacji zysków.
Nie wiadomo, dlaczego ludzie są im posłuszni i akceptują te kryteria bez zastanowienia się, jakimi autorytetami są ich twórcy i jakie mają prawo moralne narzucać swoje kryteria etyczne masom społecznym poza tym, że robią to z własnej woli i z własnego nadania, czyli z tytułu posiadanego bogactwa i władzy.
Godność - produkt kultury
Według etyki personalistycznej, godność przysługuje każdemu człowiekowi ex definitione. Uznawana jest za cechę gatunkową ludzi, wartość uniwersalną i wrodzoną, którą ma się może od chwili poczęcia - godność ma nawet embrion ludzki - a bez wątpienia od chwili narodzin. Ten antroposzowinistyczny pogląd, odzwierciedlający wywyższanie się ponad inne gatunki istot żywych potwierdza wiara, a nie nauka. O godności w duchu personalistycznym najgłośniej wypowiada się Kościół katolicki, ale przeważnie w aspekcie aborcji, sztucznego zapładniania i eutanazji. Również w odniesieniu do ludzi ubogich i chorych, chociaż nie podejmuje żadnych skutecznych działań praktycznych na rzecz likwidacji biedy, ani zapewnienia chorym godnego traktowania. A pociecha duchowa i incydentalne akty współczucia z okazji wielkich świąt kościelnych mają wydźwięk populistyczny.
W rzeczywistości, godność jest produktem kultury i nie przynosi się jej ze sobą na świat, lecz nabywa się ją i rozwija w ciągu swego życia w wyniku socjalizacji od momentu narodzin; dlatego może wydawać się, że jest wrodzona. Jest ona dziełem jednostki i kształtuje się w zależności od stopnia angażowania się w życie społeczne. Jej rozwój zależy od predyspozycji osobistych - od chęci i zdolności do wyróżniania się i realizacji swojego powołania.
Nie jest prawdą, że godności nie można kupić za żadną cenę, że nie zależy od kontekstów społecznych, ani że jest nadrzędnym i ponadczasowym imperatywem etycznym, jakim należy kierować się we wszelkich działaniach bez względu na okoliczności.
Natomiast ochrona godności i rozwijanie jej jest nakazem moralnym dla jednostek, społeczeństwa i państwa, dlatego że z jednej strony, każdy powinien być autonomiczny, a to jest możliwe dzięki maksymalizacji godności aż do przekształcenia się jej w majestat. A z drugiej strony, obowiązkiem społeczeństwa i państwa powinno być poszanowanie godności i zapewnienie jej ochrony każdemu obywatelowi.
Tymczasem w ustrojach demokratycznych i liberalnych postępuje deflacja godności człowieka. Po części za sprawą samych ludzi, którzy przestają dbać o swoją godność, bo nie jest im do niczego potrzebna. Nie przywiązują wagi do niej, albo chcą się jej pozbyć i sprzedać, gdy tylko znajdzie się kupiec; a po większej części z winy warunków, w jakich przyszło ludziom żyć w modelach społeczeństw narzucanych przez różne elity władzy.
W pierwszym przypadku chodzi o to, że nie zawsze i nie wszędzie warto obnosić się ze swoją godnością - często lepiej opłaci się nie okazywać jej, zwłaszcza, gdy nie ma się władzy, albo jest się ubogim, a nawet postępować niegodnie, by móc wzbogacić się lub stać się kimś znanym i ważnym.
W drugim przypadku chodzi o to, że życie w społeczeństwie masowym, kształtowanym wcześniej w państwach totalitarnych (nieliczenie się z jednostkami, kolektywizacja, urawniłowka, uniformizacja i standaryzacja) nie sprzyja wzmacnianiu poczucia godności, raczej tłamszeniu jej. Przyczynia się do tego w znacznym stopniu arogancja władzy i biurokratów.
Różne przyczyny odwartościowywania godności
Jedne są natury ekonomicznej: ubóstwo, brak samodzielności ekonomicznej, życie poniżej średniego standardu, handel ludźmi i ich organami, wszelkiego rodzaju wyzysk towarzyszący formowaniu społeczeństwa produktywnego (achievement-oriented society), czyli zorientowanego na osiągnięcia lub sukcesy itp.
Drugie są światopoglądowe: przede wszystkim dyskryminacja ze względu na poglądy, przynależność rasową i wyznaniową, nakaz lub zakaz manifestacji swego wyznania, przymuszanie do uczestnictwa w obrzędach religijnych i zabranianie go, zmuszanie do oglądania symboli religijnych i słuchania nabożeństw w przestrzeni publicznej itp. Trzeba zaznaczyć, że jakiekolwiek jednostronne wpływy religijne lub antyreligijne naruszają godność człowieka. (Dlatego w niektórych krajach, np. w Niemczech, postuluje się, żeby do 18. roku życia na lekcjach religii nauczać bezstronnie o wszystkich istniejących religiach, światopoglądach i orientacjach etycznych).
Trzecią grupę przyczyn nazywam umownie wspólnotowymi, ponieważ wynikają z życia jednostek w społecznościach. Należą do nich: ekskluzja społeczna, nieakceptacja, nieuczciwość, niesprawiedliwość, przemoc, niezrozumienie, naruszanie prywatności, podejrzliwość, pomijanie, ignorancja, traktowanie instrumentalne i przedmiotowe, wulgaryzacja.
Czwarta grupa przyczyn obejmuje stosunki zawodowe: mobbing, wynagradzanie nieadekwatne do wykonywanej pracy, pomijanie w awansach, dokuczliwe lub nieuzasadnione wytykanie błędów itp.
Do piątej grupy należą przyczyny polityczne: szykany z tytułu przynależności partyjnej i krytyki ustroju, wykluczenie mniejszości przez większość w procesie podejmowania decyzji itp.
Ostatnią grupę stanowią przyczyny psychologiczne: zakłamanie, zawstydzanie, poniżanie, szydzenie, uwłaczająca krytyka itp.
Szarganie godności
O ile w totalitaryzmie godność jednostek i całych grup społecznych była deptana przez kogoś z zewnątrz - wyalienowany system władzy politycznej, okupanta, dyktatora, tyrana, policję itp., to w liberalizmie jednostki same pozbywają się jej bez przymusu zewnętrznego, ponieważ chcą, a chyba bardziej muszą, adaptować się do warunków, jakie stwarzają im liberalni władcy - te „dobre paniska”.
Co więcej, pomiata się godnością w majestacie przestrzegania praw człowieka. No cóż, „człowiek, to brzmi dumnie”, szkoda, że tylko w pustosłownych sloganach, a nie w rzeczywistym życiu.
O deprecjacji godności, pozbywaniu się jej i szarganiu, przekonują liczne zjawiska doświadczane na co dzień, zwłaszcza kontakty z instytucjami, funkcjonariuszami władzy, rozmaitymi przełożonym i wszystkimi, od których jest się zależnym z różnych powodów. A im bardziej jest się zależnym, tym bardziej godność jest zagrożona.
Życie potwierdza następujące prawidłowości:
- Im wyższy szczebel zajmuje się w hierarchii władzy, tym gorszy ma się stosunek do podwładnych, interesantów i klientów - i tym samym mniej szanuje się ich godność. Odnosi się to tak do władzy świeckiej jak i duchowej - nie wyłączając hierarchów kościoła katolickiego, którzy z reguły lekceważą ludzi chcących dostąpić łaski spotkania się z nimi w różnych sprawach. Nie wspomnę o wymaganej, albo tolerowanej przez nich czołobitności i upokorzeniu. (Możliwe, choć mało prawdopodobne jest, że to zmieni się za sprawą papieża Franciszka.) Z reguły „wielcy ludzie” nie spotykają się face to face z interesantami, tylko za pośrednictwem swoich sekretarzy, rzeczników i innych pośredników. To uwłacza godności interesantów.
- Im liczniejsze jest zbiorowisko ludzi, tym mniej liczy się ich podmiotowość i godność. Uszanowanie godności jednostki wymaga dostrzeżenia jej, a więc wyodrębnienia na tle innych i skupienia uwagi na niej. W dużym skupisku ludzi, zwłaszcza w tłumie, trudno tego dokonać, ponieważ zacierają się granice między poszczególnymi ludźmi - zlewają się oni w masę.
- Im bardziej społecznością „rządzą” prawa statystyczne, tym mniej dostrzega się jednostki i liczy z nimi i z ich godnością. Statystyczne, tzn. przeciętne odnoszenie się do ludzi implikuje szacunek dla przeciętnej, zbiorowej, czyli abstrakcyjnej godności, a nie do realnej i jednostykowej.
Wiele wskazuje na to, że nieposzanowanie godności zwykłych ludzi będzie wzmagać się. Postępuje wzrost arogancji władzy, celebrytów, VIP-ów i podobnych kreatur, wyobcowanych od mas społecznych i charakteryzujących się wybujałą pychą. Społeczności będą coraz liczniejsze wskutek postępującego przyrostu ludności. W związku z tym będzie wzrastać rola prawidłowości statystycznych oraz podporządkowanie się przeciętnym wartościom i średnim standardom. Postępowi technicznemu będzie towarzyszyć coraz większe upodabnianie się ludzi do robotów, a robot nie ma godności.
Poza tym pozbawianie ludzi godności będzie się nasilać w związku z konsekwentnym zastępowaniem kanonów etyki przez imperatyw komercji w różnych sferach życia. Mam tu na myśli przede wszystkim sferę reklamy i propagandy, gdzie bezkarnie propaguje się kłamstwo. Tak samo w środkach przekazu masowego. Prasa, zwłaszcza kolorowa (czytaj: brukowa), Internet i telewizja prześcigają się w szarganiu godności ludzi. Tytułem przykładu wystarczy przytoczyć wciskaną wszędzie w sposób nachalny pornografię, naruszanie prywatności aż do wkraczania w sferę intymną, audycje typu reality show, big brother itd. (Sąd Najwyższy Słowacji uznał już program reality show za naruszający godność rodziny.)
Upowszechnienie się imperatywu komercji i realizacja modelu achievement-society w wymiarze ekonomicznym, tzn. zorientowanego na stały wzrost bogacenia się, spowoduje zwiększenie udziału skądinąd zacnych ludzi - artystów, naukowców itp. - w kłamliwych reklamach, niewybrednych spotach, wywiadach, wypowiadaniu poglądów, orzeczeniach i imprezach.
Cecha kapitalizmu
Powszechnie uważa się, że godność jednostki była zagrożona i poniewierana w ustrojach totalitarnych, np. w państwach socjalistycznych - między innymi z tego powodu ustroje te były znienawidzone i zwalczano je. Z pewnością tak było, ale nie tak bezczelnie, na taką skalę i w tak perfidny sposób, jak obecnie w państwach kapitalistycznych - wolnych i demokratycznych - gdzie powinno się przestrzegać się praw człowieka, zasad humanizmu i demokracji.
Z dużym prawdopodobieństwem można twierdzić, że dewaluacja i szarganie godności jest jakby wkomponowane w system kapitalizmu i stanowi jego element oraz nieodłączną cechę - weryfikuje to życie codzienne milionów ludzi. A główną przyczyną tego jest stale postępująca komodyfikacja wszystkiego i związany z nią handel, czym się da i na co tylko znajdzie się nabywców - od handlu żywym towarem (kobietami, dziećmi, specjalistami, piłkarzami itp.), narządami, embrionami ludzkimi, czcią, honorem, logo, autorytetem, poglądami, własnym wizerunkiem i dyplomami aż po handel cnotami etycznymi nie wyłączając świętości.
W rozwiniętej gospodarce rynkowej godność uległa utowarowieniu i funkcjonuje na rynku na równi z innymi towarami zgodnie z prawami rynku. Jako towar ma swoją cenę, która zależy od popytu i podaży, od możliwości zarabiania na niej oraz od właściciela godności i zamożności kupującego.
Dlatego godnością można kupczyć bez żenady. I to się robi. Bez jakichkolwiek skrupułów moralnych wystawia się ją na sprzedaż i sprzedaje się ją byle komu, byle najdrożej i nie ważne, w jakim celu: godziwym czy nieetycznym. Doszło już do tego, że byle kto może również kupić sobie godność w postaci tytułu naukowego doktora i profesora.
Szybką i legalną sprzedaż tytułów oferuje na przykład niemiecka „Akademischer Beratungsdienst” (http://www.ihr-doktortitel-14.com) - za 49 € tytuł doktora honoris causa, za 79 € - tytuł profesora i za 97 € tytuł profesora doktora; tymi tytułami można posługiwać się na terytorium Niemiec. Tego rodzaju transakcja niewątpliwie przyczynia się od deflacji godności naukowca.
Najwięcej kupczą swoją godnością tzw. celebryci: ludzie cieszący się powszechnym zaufaniem społecznym, artyści, aktorzy, lekarze, eksperci i, niestety, coraz częściej też naukowcy, a więc ci, którzy są raczej dobrze, a przynamniej średnio zamożni i nie musieliby tego robić. Ale u nich przeważa czynnik ekonomiczny nad etycznym i dlatego ulegają żądzy pomnażania swego bogactwa per fas et nefas. (Kiedy parę lat temu napisałem o prostytuowaniu się naukowców w „Przekroju” Nr 31/3293/31 lipca 2008 i w „SN” Nr 3, 2010 - Sprzedajna nauka, spotkałem się z częściowo uzasadnionym oburzeniem środowiska, ponieważ oparłem swoją hipotezę na nielicznych przypadkach. A ja chciałem tylko zwrócić uwagę na zjawisko, które znajdowało się in statu nascendi, które spostrzegłem i które wykazywało tendencję wzrostową, po to, żeby - jak to się mówi - dmuchać na zimne i uczulić na nie naukowców i nie tylko ich. Teraźniejsze fakty coraz bardziej utwierdzają mnie o tym, że miałem rację.) Duchowe prostytuowanie się ludzi znanych, polegające na kupczeniu własną godnością, nie jest już zjawiskiem sporadycznym, lecz społecznym.
Społeczeństwo żebrzących
Traci się godność głównie z przyczyn ekonomicznych i chęci przeżycia. Powszechnym zjawiskiem społecznym jest masowo uprawiane żebractwo. Uprawiają je zwykli biedacy, którzy w ten sposób pozyskują pieniądze potrzebne do wegetacji na jakim takim poziomie w rzekomym społeczeństwie dobrobytu - tacy zawsze funkcjonowali w ramach tzw. marginesu społecznego. Będzie ich przybywać wskutek drastycznej pauperyzacji oraz postępującej polaryzacji na biednych i bogatych za sprawą niesprawiedliwych reguł redystrybucji dochodu społecznego, nb. stanowionych przez bogatych.
Chodzi też o żebractwo uprawiane przez ludzi średnio zamożnych: chorych w celu pozyskiwania funduszy na coraz droższe leczenie, artystów i wynalazców poszukujących sponsorów w celu finansowania swojej twórczości, naukowców starających się o granty na badania, publikacje oraz na wyjazdy na konferencje i staże naukowe, literatów, by mogli pokryć koszty druku swoich książek, a także sportowców, żeby mogli trenować w odpowiednio wyposażonych ośrodkach.
Na każdym kroku spotyka się z prośbami o wspomaganie chorych dzieci, na których leczenie brakuje środków z wciąż uszczuplanego NFZ, trwonionego i rozkradanego przez zarządców, oraz o wspomaganie różnych fundacji i organizacji charytatywnych.
A czym innym, jak nie formą „eleganckiego żebractwa” jest ubieganie się o granty naukowe i sponsorów, które pociąga za sobą utratę godności ludzi żebrzących z wyższych pobudek, dla wzniosłych celów jak i o dostęp do elit władzy? Zmuszanie coraz większej liczby ludzi do różnych form żebractwa i utraty godności rodzi niepokój, gdyż - być może - w nieodległej przyszłości ukształtuje się swoiste „społeczeństwo żebrzących”. A przecież w zdrowym społeczeństwie i państwie realizującym postulaty solidaryzmu, sprawiedliwości ekonomicznej, szacunku dla obywateli i ochrony ich godności taka patologia nie powinna w ogóle mieć miejsca. W poprawnie zarządzanym państwie przez uczciwych, światłych i empatycznych władców każdy powinien mieć zapewniony dostęp do odpowiedniej opieki lekarskiej i leków. Zaś w „społeczeństwie sukcesu” każdy autentyczny i rokujący nadzieje na sukces twórca, wynalazca, artysta, mistrz sztuki i sportu itp. powinien mieć zapewnione środki finansowe potrzebne do odpowiedniego wyposażenia swego warsztatu i rozwoju zawodowego.
Nie jestem pewien, czy deprecjacja godności jest nieodłączną cechą kapitalizmu i czy potrzebna byłaby jakaś rewolucja społeczna prowadząca do zmiany ustroju. Bardziej pożądana byłaby rewolucja świadomościowa, polegająca na zmianie filozofii rządzenia i ekonomii oraz odpowiednie regulacje prawne, finansowe, płacowe, zmiana kryteriów opłacalności (włączenia kryteriów społecznych i traktowania ich przynajmniej tak samo, jak ekonomicznych) i sposobu liczenia dochodu i bogactwa narodowego, przebudowa aparatu administracji państwowej i samorządowej. A przede wszystkim - likwidacja szarej strefy ekonomicznej, ukrócenie rosnącej działalności rozkradaczy majątku narodowego, aferzystów, złodziejów itp. ludzi żyjących na koszt podatników.
Raz zdobytej czy raczej wypracowanej z trudem godności nikt nie powinien się dobrowolnie pozbywać, pozwalać innym na bezczeszczenie jej i niegodne traktowanie. Wszak „utrata godności boli bardziej niż najcięższe lanie” (Carl Zuckmeyer, Aufruf zum Leben). O tym warto pamiętać.
Wiesław Sztumski
16 marca 2014
- Autor: Wiesław Sztumski
- Odsłon: 8250
Na pytanie: „Jakie jest współczesne społeczeństwo”? teoretycy nauk społecznych udzielają wielu kontrowersyjnych odpowiedzi. Nie wiadomo, komu wierzyć.
W ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat w wyniku rozważań analitycznych, często spekulacyjnych, jak i badań empirycznych dotyczących istoty współczesnego społeczeństwa, socjologowie i filozofowie społeczni wymyślili wiele modeli. Opatruje się je etykietkami odpowiadającymi nazwom najbardziej charakterystycznych cech. A oto lista tych modeli:
- Społeczeństwo poprzemysłowe
- Społeczeństwo masowe
- Społeczeństwo ryzyka
- Społeczeństwo informatyczne
- Cyberspołeczeństwo
- Społeczeństwo wiedzy
- Społeczeństwo merytokratyczne
- Społeczeństwo informatyczne (informacyjne)
- Społeczeństwo sieci
- Społeczeństwo konsumpcyjne
- Społeczeństwo obfitości
- Społeczeństwo doznań (przeżyć)
- Społeczeństwo spektakli
- Społeczeństwo obywatelskie
- Społeczeństwo usług (serwisowe)
- Społeczeństwo cywilne (organizacji pozarządowych)
- Społeczeństwo korporacyjne
- Społeczeństwo refleksyjne
Z reguły są to modele pozytywne o zabarwieniu subiektywnym wynikającym z pobudek politycznych, ideologicznych lub światopoglądowych oraz uproszczone, co jest metodologicznie uzasadnione, ponieważ prostota ułatwia badania. Trudno jednak na ich podstawie zbudować całościowy obraz społeczeństwa we współczesnym świecie – w postaci sumy tych modeli czy ich syntezy. Z tego względu na pytanie „Jakie jest współczesne społeczeństwo?” teoretycy nauk społecznych udzielają wielu kontrowersyjnych odpowiedzi. Nie wiadomo, komu wierzyć.
We współczesnej rzeczywistości, jakby na przekór chęci realizacji tych modeli pozytywnych, faktycznie rozwijają się następujące negatywne modele społeczeństwa.
Społeczeństwo pośredników
W związku z postępującym brakiem miejsc pracy w produkcji i usługach materialnych coraz więcej ludzi musi zajmować się wszelkiego rodzaju pośrednictwem. Począwszy od pośredniczenia w handlu (importerzy, hurtownicy, itd.) i w operacjach finansowych (banki, giełdy, itp.), czynnościach prawniczych (każdy powinien mieć swojego prawnika – rzecznika lub adwokata), aż do religijnych (zwracanie się do Boga za pośrednictwem kapłanów i świętych). Rozrasta się klasa pośredników, którzy faktycznie nie przysparzają dochodu narodowego, czyli nowa klasa wyzyskiwaczy, żyjąca i bogacąca się na koszt pracowników produkcyjnych. (Zob. W.S. Powszechne pośrednictwo, czyli nowa klasa wyzyskiwaczy, „SN”, Nr 11, 2013) Społeczeństwo żebracze
Wbrew opiniom (i pozorom), jakobyśmy żyli w społeczeństwie dobrobytu czy obfitości w wyniku postępu wiedzy i techniki oraz wzrostu gospodarczego, przekształcamy się coraz bardziej w społeczeństwo żebraków. Bo czym innym, jeśli nie uprawianiem żebractwa jest zbieranie jałmużny na różne cele charytatywne, leczenie pojedynczych osób, których nie stać na drogie usługi medyczne (a jest ich coraz więcej), albo różne akcje społeczne jak np. „Świąteczna paczka”, „Wielka Orkiestra Pomocy Świątecznej”, bale charytatywne, kwesty na rzecz odnowy zabytków (nekropolii), itd.
Żebractwem jest również powszechny sponsoring programów telewizyjnych, konferencji, wydawnictw i badań naukowych, instytucji artystycznych, sztuki, itd.
W społeczeństwach rzekomego dobrobytu lawinowo rośnie liczba ludzi żyjących na granicy ubóstwa*, którym z okazji różnych świąt funduje się na pokaz darmowe „uczty”, oczywiście opłacane przez prywatnych darczyńców, a nie przez państwo. I jeszcze z dumą informuje się o tym, że z roku na rok przybywa biedoty uczestniczącej w tych „ucztach” - jakby to było osiągnięciem państwa, a nie jego porażką.
Przybywa też tzw. reklam społecznych z prośbami o pomoc finansową oraz fundacji. Niestety, bez sponsoringu, tj. powszechnego żebractwa, nie funkcjonowałyby różne instytucje opłacane z budżetu państwa i wielu ludzi by nie przeżyło. Co to za państwo, którego nie stać na utrzymanie swoich instytucji, ani na zapewnienie minimum socjalnego dla swoich obywateli?
Społeczeństwo ludzi nieodpowiedzialnych
W ustroju liberalnym wraz ze wzrostem wolności powinna wzrastać również odpowiedzialność, a jest na odwrót – ona zanika. Wiele przyczyn składa się na to.
Po pierwsze, ludzie na stanowiskach otaczają się zespołami doradców i ekspertów – ich liczba jest proporcjonalna do rangi stanowiska – wskutek czego nie oni ponoszą odpowiedzialność za błędne decyzje, lecz te zespoły. A im liczniejszy zespół, tym trudniej znaleźć kogoś odpowiedzialnego - zamiast odpowiedzialności indywidualnej jest zbiorowa. Im więcej ludzi uczestniczy w procesie decyzyjnym, tym bardziej anonimowa jest odpowiedzialność.
Po drugie, często urządzenia techniczne podejmują decyzje i działania zamiast ludzi. Wystarczy tylko wyposażyć je w odpowiednie czujniki i programy, by czuć się zwolnionym z obowiązku myślenia o konsekwencjach takich decyzji i działań.
Po trzecie, występuje tendencja do przenoszenia odpowiedzialności podmiotowej, czyli ludzi, na przedmioty. Np., za dziury w jezdni odpowiada zła nawierzchnia, albo warunki atmosferyczne, a nie ludzie, którzy tę nawierzchnię zrobili i układali.
Często odpowiedzialnymi czyni się jakieś niewidzialne siły, układy lub mechanizmy i na nie zwala winę za niepowodzenia, albo karygodne decyzje.
Po czwarte, unika się konkretnej odpowiedzialności przed kimś, np. przed wyborcami za nierealizowanie składanych obietnic. W zamian woli się odpowiadać przed abstrakcyjną historią albo bogiem, gdyż ani jedno, ani drugie nie wymierzy namacalnej kary. Tak więc, w warunkach odpowiedzialności zbiorowej, anonimowej, pośredniej, przedmiotowej i abstrakcyjnej, rodzi się powszechna bezkarność – nie ma odpowiedzialnego, nie ma winnego i nie może być kary.
Kiedy wszyscy odpowiadają za wszystko niejawnie i abstrakcyjnie, to faktycznie nikt już za nic nie odpowiada. Toteż większość ludzi zachowuje się i postępuje nieodpowiedzialnie. Odnosi się to przede wszystkim do młodzieży wychowywanej w systemie neoliberalizmu. A oprócz tego brak odpowiedzialności postępuje w parze z głupotą.
Społeczeństwo zakłamane
Ten model można rozpatrywać w dwóch aspektach: okłamywania ludzi i wzrostu liczby kłamców lub oszustów. W pierwszym przypadku chodzi o celowe okłamywanie i oszukiwanie mas przez różne elity władzy, głównie państwowej, a w drugim – o rosnące znaczenie roli kłamstwa i oszustwa we współczesnym społeczeństwie, co z konieczności przekłada się na przyrost kłamców i oszustów.
Oszustwo stało się zjawiskiem powszednim, masowym oraz o zasięgu globalnym, a oszustów i oszustwa jest w świecie równie wiele, co kłamców i zakłamania. Spotyka się ich na każdym kroku, niezależnie od pozycji społecznej, zawodu, sprawowanych funkcji oraz konfesji i niemal w każdej chwili. Ofiarami oszustw padają miliony ludzi. Atakują i kuszą swoje potencjalne ofiary za pomocą ogłoszeń, reklam, prasy, telewizji, telefonów, Internetu, itd. I na wszelkie możliwe sposoby.
Nie ma dnia bez e-listów i telefonów od oszustów, nadawania w telewizji i publikowania w Internecie oszukańczych reklam proponujących darowizny w postaci milionów dolarów, zysk wynikający ze zmiany banku, operatora telefonii, czy zakupu rzekomo darmowych pakietów, intratnych lokat bankowych i niskooprocentowanych pożyczek, „taniego” ubezpieczenia.
Na spotkaniach komercyjnych wręczane są „darmowe” prezenty, na wycieczkach – „darmowe” obiady, oferowane są „bezpłatne” badania lekarskie wykonywane przez jakieś firmy, które chcą sprzedać „cudowne” urządzenia lecznicze za grube pieniądze, itp.
Kłamcy prześcigają się w sposobach oszukiwania i działają bezkarnie, bo kłamstwo nie podlega karze, tylko niektóre oszustwa. Jesteśmy poddawani presji kłamców lub oszustów i ulegamy im. Doszło już do tego, że oszust uchodzi za bohatera lub celebrytę, bywa ozdobą salonów; ceniony jest przez wielu ludzi za spryt i przebiegłość, a nawet stawiany za wzór do naśladowania jako człowiek sukcesu.
Skala oszustw jest proporcjonalna do pozycji zajmowanej w hierarchii społecznej, albo w systemie zarządzania i władzy. Prawdomówność przestała być cnotą ludzi najwyższego zaufania publicznego: najwyższych przedstawicieli władz państwowych, polityków, samorządowców, nauczycieli, naukowców, biznesmenów, a nawet funkcjonariuszy kościoła. Oni kłamią dla pieniędzy, za pieniądze, dla kariery, w obronie swojej ideologii i światopoglądu, albo ze zwykłej chęci dominacji.
Według Joe Saltzmana, profesora dziennikarstwa w University of Southern California, „Każdy kłamie. Od prezydenta USA, do Kongresu i zwyczajnych obywateli naszego kraju; jesteśmy narodem kłamców. Badania ankietowe potwierdziły, że 90% Amerykanów kłamie w pewnych okolicznościach. Nasze wzajemne okłamywanie się stało się sposobem na życie”.
Żyjemy w globalnej przestrzeni kłamstwa – w zakłamanych massmediach, zakłamanej polityce, ekonomii, wierze religijnej, nauce i w zakłamanych public relations. Kłamstwo zdaje się być cechą gatunkową ludzi, a dewiza: „Kłam, żeby żyć” jest warunkiem przeżycia w ustroju walki konkurencyjnej w ekonomii i rywalizacji w polityce.
Społeczeństwo hipokrytów
Obłuda bierze się z kłamstwa – okłamywania innych i siebie – oraz z pogardy dla zasady miłości bliźniego, która leży u podstaw relacji międzyludzkich opartych na wzajemnym zaufaniu, czyli na wierze w szczerość ich wypowiedzi, postaw, zachowań i postępowania. Polega ona na celowym przekazywaniu swojego zakłamanego wizerunku, zatajaniu swoich prawdziwych, negatywnych cech i eksponowaniu najlepszych. Po to, by wydawać się lepszym niż się naprawdę jest i dzięki temu przypodobać się komu trzeba oraz odnosić korzyści z tego.
Hipokryzja jest reakcją na konflikt między interesami indywidualnymi a grupowymi oraz na sprzeczności w etyce, prawie i religii. Dlatego najwięcej hipokrytów spotyka się wśród polityków, prawników, księży i ludzi wierzących.
Jest też formą wyrażania biernego oporu, albo sprzeciwu wobec panującego ustroju, porządku społecznego, norm obyczajowych oraz obowiązujących standardów poprawności w różnych dziedzinach życia.
Obłuda, tak jak zakłamanie, stała się jakby normą zachowań społecznych i dlatego nie jest oceniana negatywnie, ani postrzegana jak jakaś forma patologii lub schizofrenii społecznej. Jest tak dlatego, ponieważ obecne środowisko społeczne i mechanizmy funkcjonowania społeczeństwa wymuszają obłudne zachowania. Ludzie ulegają tej presji i dla świętego spokoju manifestują społecznie pożądany swój wizerunek, a jednocześnie pozostają sobie wierni - własnym poglądom i oraz wartościom.
Dwulicowość i obłuda są efektem chęci życia w zgodzie z innymi ludźmi, nie narażania się innym, albo poszukiwania kompromisu w konfliktach, często za cenę rozterek duchowych i wyrzutów sumienia. Natomiast szczerość i prostomyślność często odbierana jest źle i wywołuje awersję lub agresję oraz chęć zemsty. W związku z tym ludzie przybierają maski z konieczności, są dwulicowi i stają się hipokrytami. Nigdy wcześniej nie było tyle hipokryzji co teraz i prawdopodobnie będzie jej jeszcze więcej w miarę rozwoju współczesnej cywilizacji i ideologii konsumpcjonizmu.
Społeczeństwo antymerytokratyczne
W miarę postępu wiedzy i powszechnego kształcenia na wszystkich poziomach systemu edukacji powinna dokonywać się eliminacja ludzi nie posiadających podstaw merytorycznych do zajmowanych stanowisk z kręgów władzy. Inaczej mówiąc, powinna rozwijać się merytokracja.Dobrze byłoby, gdyby pozycje w hierarchii społecznej i stanowiska w systemie zarządzania zajmowali ludzie merytorycznie przygotowani, odpowiednio wyedukowani, inteligentni, których wiedza i umiejętności zostałyby zweryfikowane za pomocą obiektywnych i wnikliwych kryteriów oceny (np. certyfikatów).
Niestety, w większości przypadków jest to tylko pobożnym życzeniem i pozostaje w sferze marzeń. Życie dowodzi czegoś innego. Do władzy i na stanowiska z górnej półki zarządzania – a jedno i drugie jest dobrze opłacane – pchają się jednostki bez odpowiednich kompetencji, mierni, ale za to wierni przywódcom państwowym i partyjnym, albo swoim przełożonym. I tacy są akceptowani przez elity rządzące i predestynowani na najwyższe stanowiska z klucza partyjnego lub w wyniku koneksji, nepotyzmu, albo funkcjonowania w odpowiednich „układach”, Toteż żyjemy w społeczeństwie antymerytokratycznym, w którym władzę sprawują ludzie coraz mniej kompetentni i głupsi. A jeśli wymaga się odpowiednich kwalifikacji, czasami nawet przesadnie wysokich, to z reguły od kandydatów na najniższe stanowiska.
Społeczeństwo marnotrawców
Do oszczędzania zmuszają ludzi względy ekonomiczne, jak np. obniżanie kosztów produkcji, chęć pomnażania majątku (np. poprzez zakładanie lokat bankowych), albo rosnąca inflacja. Także względy ekologiczne, jak np. ograniczanie zużycia nieodnawialnych bogactw naturalnych. Oszczędza się po to, by się bogacić, albo gromadzić zapasy na wypadek nieurodzaju, katastrof lub wojen.
Oszczędność dobrze przemyślana i w rozsądnych granicach – inaczej byłaby chciwością lub sknerstwem - jest nie tylko pożyteczna, ale niekiedy nawet warunkiem przetrwania.
Jednak w naszych czasach, mimo racjonalizowania gospodarki i czynienia jej oszczędną, nasila się tendencja do rozrzutności i marnotrawstwa. Nie dotyczy to, rzecz jasna, biedoty. Dzieje się tak za sprawą tworzenia sztucznego popytu i wytwarzania towarów i usług dalece ponad normalne potrzeby, żeby pobudzać wzrost konsumpcji.
Nadmierna konsumpcja jest siłą napędową wzrostu gospodarczego. Nadpodaż towarów i usług - zjawisko nieodwracalne we współczesnym modelu gospodarki światowej – skutkuje głównie nadmiernym zużywaniem energii oraz materiałów. Marnotrawstwo idzie w parze z postępem cywilizacji i ze wzrostem stopy życiowej. Przejawia się ono w różnych formach i dotyczy różnych dóbr.
Najbardziej widoczne i oburzające jest marnotrawstwo sprzętu, obuwia, odzieży, żywności i papieru. Niszczy się dobry sprzęt, bo nie jest nowoczesny, niszczy się dobrą odzież i obuwie, bo nie są modne, wyrzuca się żywność kupowaną w nadmiarze, której nie jest się w stanie skonsumować. (Według badań przeprowadzonych w 2011 r. przez Szwedzki Instytut Żywności i Biotechnologii, każdego roku traci się około 1,3 mld ton żywności; można by nią nakarmić 12 mld ludzi.)
W ostatnich 40 latach czterokrotnie wzrosło zużycie papieru na świecie, mimo komputeryzacji. Ekonomia żywiąca się niepotrzebną nadprodukcją i nadmierną konsumpcją oraz nadmiernym zużyciem skutkuje krzewieniem się zachowań charakteryzujących się brakiem umiaru w konsumpcji. Toteż ludzie bez namysłu, skrupułów oraz poczucia odpowiedzialności szastają, czym się da i ile się da, byleby tylko zaspokoić swoje zachcianki. Oszczędność ustępuje miejsca rozrzutności i marnotrawstwu.
Społeczeństwo ogłupiałe
Zamiast społeczeństwa ludzi oświeconych i mądrych - zgodnie z modelem społeczeństwa wiedzy - coraz bardziej szerzy się masowa głupota w różnych postaciach i warstwach społecznych, nawet wśród tych, którzy legitymują się dyplomami naukowymi. Jakby na przekór postępowi cywilizacyjnemu, ludzie stają się coraz głupsi. Za sprawą postępu technicznego rozpoczęła się faza zaniku mądrości; celem ewolucji kulturowej i społecznej wcale nie jest człowiek rozumny, lecz bezgranicznie głupi.
Pod wpływem różnych czynników ludzie uciekają od mądrości, między innymi za sprawą elit trzymających władzę, dla których ludzie mądrzy są poważnym zagrożeniem. Przecież najlepiej i najłatwiej rządzi się ludźmi bezmyślnie wykonującymi wszelkie polecenia władzy.
A z drugiej strony, głupim społeczeństwem rządzą coraz głupsze elity władzy. W konsekwencji grożą nam rządy idiokratów.
Postęp techniczny, czyniąc życie coraz bardziej wygodnym, nie sprzyja potrzebie rozwijania inteligencji i mądrości życiowej, a w związku z tym osłabia zdolność do eliminacji genów odpowiedzialnych za niedobór inteligencji. Toteż ludzie głupieją coraz bardziej i szybciej niż kiedykolwiek, i bardziej niż im się zdaje. Jeśli wierzyć badaniom Mario Cippolego, przeprowadzonych w uniwersytetach w grupach robotników, urzędników, studentów, kadry kierowniczej i profesorów, nawet noblistów, to w każdej z tych zbiorowości znajduje się ok. 80% ludzi głupich. Nikt nie przypuszcza, że aż tyle głupich jest ludzi w ich populacji (5,6 mld na 7 mld ludności świata) – w społeczeństwie, grupach, rodzinach, władzach, zakładach pracy itp. Głupota towarzyszy biedzie ze względu na koszt edukacji oraz wierze religijnej, która wyrasta z głupoty i ogłupia ludzi.
Społeczeństwo leniuchów
Badania Rolanda Paulsena (socjologa z Uniwersytetu w Lund) pokazały, że średnio od dwóch do trzech godzin dziennie w czasie pracy urzędnicy zajmują się sprawami prywatnymi. Między innymi w USA, Singapurze, Finlandii i Niemczech ok. 70% urzędników odwiedza strony pornograficzne w czasie pracy, a 60% wszystkich zakupów online dokonuje się w tam między dziewiątą rano a piątą po południu. Ludzie wolą leniuchować, aniżeli pracować, ponieważ w obecnym ustroju polityczno-ekonomicznym praca nie daje satysfakcji i dehumanizuje ludzi.
Społeczeństwo niewolników
W coraz wyższym stopniu występują różne formy zniewolenia, nie tylko te, na jakie wskazał papież Franciszek w czasie tegorocznego święta Bożego Narodzenia: handel ludźmi, zmuszanie kobiet do prostytucji i porywanie dzieci w celu handlu organami do przeszczepów.
Jest wiele innych sposobów czynienia z ludzi niewolników – począwszy od zmuszania do chodzenia do kościoła i przyjmowania sakramentów, przez podporządkowanie się modzie. Są niewolnicy reklam, komputerów oraz sieci internetowych, imprez masowych zdominowanych przez nędznego poziomu twórczość kulturalną, hałasu, zabudowy wielkomiejskiej, bezczynności, zakupów, usług bankowych, standardowego zachowywania się i funkcjonowania, udawania, podporządkowania się reżymowi pracy urządzeń technicznych, itp.
W rezultacie ludzie stają się wielowymiarowymi niewolnikami. Współczesne niewolnictwo jest o wiele bardziej złożone, bo dzisiejsi panowie (władcy) są sprytniejsi, posiadają lepszą wiedzę o zniewalaniu i dysponują doskonalszymi środkami i sposobami zniewalania. Funkcjonuje ono na różnych płaszczyznach i przejawia się w wielu formach, przede wszystkim w postaci przedmiotowego traktowania ludzi. Neoniewolnictwo funkcjonuje skrycie we współczesnym ustroju neoliberalnym, gdzie wolność jest sztandarowym hasłem programów różnych partii politycznych, a maksymalizację wolności uznaje się za obiektywną tendencję ewolucji społecznej - nawet za konieczność historyczną. Bo w wolnym i demokratycznym świecie każdy powinien cieszyć się formalną i realną wolnością i być szczęśliwy z tego powodu. Niestety, ta realna wolność staje się coraz bardziej iluzoryczna i zamienia się w niewolę.
Społeczeństwo znudzone
Jest ono zaprzeczeniem społeczeństwa doznań, tj. odmiany społeczeństwa konsumpcyjnego, gdzie najważniejszym celem życia jest szczęście i doznawanie przyjemności „tu i teraz”, a ludzi cechuje niecierpliwość, niechęć do podejmowania wysiłku, brak wstrzemięźliwości i egoizm. Hasło: „Ciesz się życiem!” jest wszechokreślającym imperatywem działania. Tylko mało kto wie, czym jest prawdziwe szczęście i autentyczna przyjemność, ponieważ wpaja się ludziom uproszczone pojęcia pozornego szczęścia i ulotnej przyjemności.
Teraz większość ludzi - głównie zamożnych, ale nie tylko - nie potrafi cieszyć się życiem, jak dawniej, kiedy wszystko długo cieszyło, każdy osiągnięty cel, nawet najdrobniejszy, drobnostka. Przyczyniła się do tego stosunkowa łatwość realizacji podstawowych potrzeb materialnych i dostępu do rozrywki, jak i nadmiar oferowanych i niedrogich towarów i usług (jak kogoś nie stać, to zdobywa pieniądze nieuczciwie, kradnąc lub oszukując). Dziś ludzie cieszą się krótko i chcą zaspokajać coraz bardziej wyszukane zachcianki. W rezultacie stale są znudzeni. Nudzi ich monotonia reklam, filmy kręcone na jedną modłę, wypowiedzi polityków, kaznodziejów i celebrytów, w kółko powtarzane programy telewizyjne, tandetna rozrywka, rytmy codzienności, standardowe ubiory i wyposażenie, brak pracy oraz wszystko to, co nieustannie powtarza się. A tego wciąż przybywa.
* Jeśli za próg ubóstwa przyjąć (za WHO i OECD) 50 % średnich dochodów netto na osobę w danym kraju, to w 2014 r. w Niemczech żyje na skraju ubóstwa 16% mieszkańców, a w Polsce ok. 60% .
- Autor: Anna Leszkowska
- Odsłon: 682
„Prawie cała historia to nieprzerwany ślad jednego spisku po drugim. Konspiracje są normą, a nie wyjątkiem”.
G. Edward Griffin
„W polityce nic nie dzieje się przypadkiem. Jeśli tak się zdarzy, to można się założyć, że było to zaplanowane”.
Franklin D. Roosevelt
Wszędzie pełno spisków
Rzeczywistość społeczna kształtuje się pod wpływem czynników obiektywnych (głównie przyrodniczych) i subiektywnych (aktywności ludzi). Jednak udział czynników przyrodniczych stale maleje proporcjonalnie do postępu nauki i techniki. Od kilkudziesięciu lat główna rola w kształtowaniu rzeczywistości społecznej przypada ludziom, którzy coraz bardziej ingerują w swoje środowisko społeczne i zmieniają je w tempie przyspieszonym. Teraz już nic nie zdarza się w niej bez udziału człowieka, który dokonuje zmian spontanicznie, albo celowo. Ale w miarę coraz bardziej świadomego zarządzania życiem społecznym i funkcjonowaniem społeczeństwa przeważają działania umyślne.
Dzieje ludzkie składają się z ciągu epizodów generowanych jakby obiektywnie przez ewolucję społeczną. Jednak od kilkudziesięciu lat niezbyt liczne grupy coraz bardziej ingerują w przebieg dziejów w wymiarze lokalnym i globalnym. Są to grupy osób niezrzeszonych w jakieś oficjalne organizacje lub instytucje, ale mające olbrzymią władzę i realizujące przede wszystkim własne cele, a nie wspólne. Z reguły działają z ukrycia i nie zawsze w sposób skoordynowany. Inaczej mówiąc, są to grupy spiskowe. Bowiem, z definicji, spiskowcami nazywa się osoby, które skrycie porozumiewają się ze sobą dla osiągnięcia jakiegoś celu, przeważnie politycznego, lub biznesowego. Spiskuje się wszędzie – w rodzinach, zakładach pracy, szkołach, instytucjach kościelnych, wojsku, rządach, parlamentach, partiach itd. Spiskowanie tak się już upowszechniło, że stało się atrybutem życia społecznego i nieodłącznym elementem współczesnej cywilizacji.
Życie w kulturze spisków, podejrzliwości i szpiegowania nikogo już nie dziwi. Ludzie przywykli do panowania wielu „niewidzialnych rąk” spiskowców nad nimi oraz do tego, że stali się ich niewolnikami. Co gorsza, czują się bezbronni i bezsilni wobec nich, ponieważ bardzo trudno walczy się z przepotężnym anonimowym wrogiem, który na dodatek nie wiadomo, gdzie się ukrywa i jest dobrze chroniony.
Spiski dzielą się na dobre i złe. Pierwsze mają na celu poprawę relacji interpersonalnych i wewnątrzgrupowych, albo dokonanie korzystnych dla większości zmian w rzeczywistości społecznej, a drugie - pogorszenie tych relacji lub dokonanie zmian ewidentnie szkodliwych. Na podstawie doświadczenia życiowego i obserwacji twierdzę, że dobrych spisków jest coraz mniej, a złych wciąż przybywa.
Spiskowa teoria dziejów
Teorie spiskowe są dziś na topie. Wierzy w nie znaczna część społeczeństwa. Potwierdzają to liczne badania socjologiczne. Według Michaela Barkuna, u ich podstaw leżą następujące założenia:
po pierwsze, nic nie dzieje się przypadkowo, lecz jest zaplanowane;
po drugie, za tym, co dzieje się w rzeczywistości społecznej stoją potężni aktorzy;
po trzecie, nic jest tym, czym się wydaje; dlatego zawsze trzeba patrzeć za fasadę wydarzeń, by wiedzieć o tym, co naprawdę się dzieje;
po czwarte, wszystkie wydarzenia są zawsze ze sobą powiązane za pomocą odpowiednich relacji.
Jednak zwolennicy teorii spiskowych nie twierdzą, że wszystko bez wyjątku jest wyreżyserowane przez konspiratorów. (1)
Kiedy mówi się o teorii spiskowej, to oczywiście ma się na myśli spiski złe. Przecież kto chce czynić dobrze, nie musi działać skrycie, chyba, że chce być anonimowym dobroczyńcą, albo jeśli wymaga tego taktyka postępowania. Za to z reguły, kto chce czynić źle, ten musi się ukrywać.
Spiski istniały od zawsze, ale przede wszystkim na dworach i wśród elit politycznych, fabrykantów i kupców. Ich skutków nie odczuwał lud, chyba, że w wyniku spisków wybuchały wojny i rewolucje. Dopiero od przełomu XX i XXI wieku postępuje gwałtowny rozwój spiskowania. Odtąd pojawia się coraz więcej wielkich kryzysów światowych, które są pożywką dla teorii spiskowych. Rośnie liczba konspiratorów, a ich działania są coraz bardziej intensywne i obejmują coraz więcej obszarów świata i dziedzin życia. W związku z tym pojawiają się liczne teorie spiskowe, za pomocą których wyjaśnia się w najprostszy sposób genezę i przebieg wydarzeń lub sytuacji katastroficznych. Trzeba się do nich uciekać przede wszystkim dlatego, że to, co dzieje się w socjosferze jest coraz bardziej skomplikowane i nie jest się w stanie wyjaśnić tego inaczej w sposób prosty i zrozumiały dla przeciętnego człowieka.
Kiedy nie wiadomo, dlaczego coś się dzieje, to przyczyny tego wydarzenia upatruje się w pieniądzu, albo w jakiejś „mocy tajemnej”, czyli w laickim substytucie religijnej „siły nadprzyrodzonej”. Również dlatego korzysta się z teorii spiskowych, że coraz więcej ludzi traci zaufanie do oficjalnych wypowiedzi polityków historyków i ekspertów, którzy nagminnie i bezczelnie okłamują ich w żywe oczy z różnych powodów.
Uciekanie się do teorii spisków wynika również z apofenii, tj. ze skłonności do znajdowania przyczyn wydarzeń w zjawiskach przypadkowych i mało znaczących oraz przyczyn ubocznych. Ich rola została empirycznie potwierdzona przez „efekt motyla” w teorii chaosu.
Zwolenników teorii spiskowych można znaleźć wśród osób w każdym wieku i niezależnie od płci, narodowości, wyznania, zamożności, przekonań politycznych, stopnia wykształcenia i statusu zawodowego, chociaż w różnym stopniu. (2)
Badacze myślenia spiskowego są zgodni co do tego, że istotną funkcją teorii spiskowych jest łatwe wyjaśnienie przykrych wydarzeń, takich jak różnego rodzaju kryzysy, epidemie, ataki terrorystyczne itp. (3)
Do propagacji teorii spiskowych i wzrostu jej zwolenników w znacznej mierze przyczyniają się mass media, Internet oraz portale społecznościowe, czyli „środki masowego ogłupiania” ludzi, łatwo dostępne dla ogółu. Również te, które znajdują się w rękach władz.
Czym zajmują się teorie spiskowe?
Przedmiotem najnowszych teorii spiskowych są zjawiska wielce niepokojące ludzkość.(4) Najważniejsze z nich to: epidemia koronawirusa (5), masowe i przymusowe szczepienia (6), QANON (7), atak terrorystyczny na World Trade Center(8), lądowanie astronautów na Księżycu (9), śmierć Johna Kennedy’ego (10), tajny rząd światowy(11), smugi chemiczne (12), aktywny program badań zórz polarnych o wysokiej częstotliwości(13), chipy identyfikacji radiowej RFID (14) i Reptilianie. (15)
Od kilku lat obiektami teorii spiskowych stało się rzekome fałszowanie wyników wyborów oraz ustawianie konkursów, przetargów, meczów itp. Politycy, którzy przegrali demokratyczne i kontrolowane wybory, bo taka była wola większości wyborców, coraz częściej oskarżają opozycję za fałszerstwa wyborcze, m.in. w wyniku spisków. A wielu ludzi, przede wszystkim ich popleczników, ślepo wierzy w te kłamstwa i domaga się powtórki wyborów, a nawet unieważnienia ich na drodze rebelii. Tak na przykład Donald Trump zorganizował po porażce marsz bojówkarzy na Kapitol. (16) Natomiast w przypadku ustawień przetargów, konkursów, zawodów sportowych itp. oskarża się organizatorów o działania spiskowe i dodatkowo o korupcję.
Ocena teorii spisków
Na teorie spiskowe najbardziej oburzają się ci, którzy przyczyniają się do ich powstawania, czyli sami spiskowcy, by odwrócić uwagę od swoich poczynań i by mogli działać bez przeszkód i podejrzeń. Podobnie zachowuje się złodziej, który krzyczy „łap złodzieja!”. A przecież, gdyby nie istnieli spiskowcy, nie byłoby teorii spiskowych.
Teorie spiskowe powstają wówczas, gdy z powodu braku wiarygodnej wiedzy, albo dostarczania celowo zmanipulowanych informacji na temat tego, co dzieje się w świecie, podejrzewa się, że ktoś musi kryć się za tym, oczywiście, jacyś spiskowcy. Tym bardziej, że w mass mediach ciągle ujawnia się i eksponuje różne afery spowodowane przez grupy przestępcze lub mafijne układy. Wskutek tego teorie spiskowe stały się chlebem powszednim w dzisiejszych czasach i znajdują coraz więcej zwolenników.
Wśród teorii spiskowych znajdują się takie, o których sądzi się, że są całkiem absurdalne, jak na przykład o płaskiej Ziemi i Reptilianach. Chociaż też można znaleźć dla nich jakieś racjonalne uzasadnienie. Powierzchnię kuli można traktować jako zbiór maleńkich wycinków. Im są mniejsze, tym bardziej są płaskie. (Podobnie, linia krzywa jest sumą nieskończenie małych odcinków prostych.) Jeśli ktoś widzi malutki wycinek powierzchni Ziemi, to ma prawo twierdzić, że jest on płaski. A gdy uogólni to na całą kulę ziemską, wtedy twierdzi, że Ziemia jest płaska i nie da się przekonać, że jest inaczej.
Podobnie można uzasadnić hipotezę o homoidalnych istotach „reptilianach”. Jak by nie było, ta hipoteza wywiedziona z eksperymentu myślowego jest dziełem naukowca – Dale’a Alana Russella – kanadyjskiego geologa i paleontologa specjalizującego się w badaniu dinozaurów. Jego zdaniem, ta hipotetyczna inteligentna istota wyewoluowała z troodona (dinozaura ze stosunkowo dużym mózgiem). Nie da się wykluczyć, że pojawiła się ona w wyniku skrzyżowania z człowiekiem. Hipoteza o reptilianach jest równie wiarygodna, jak ta o stworzeniu Adama i Ewy, której też nie sposób w pełni udowodnić racjonalnie.
Niedorzecznych teorii spiskowych jest na szczęście bardzo mało. Więcej jest mniej lub bardziej sensownie uzasadnionych. Na przykład, do końca nie udowodniono lądowania ludzi na Księżycu. Jedynym dowodem są wypowiedzi ekspertów z NASA, działających z polecenia polityków amerykańskich, którym zależało na tym, by w okresie zimnej wojny i przewagi ZSRR w eksploracji kosmosu ludzie uwierzyli w potęgę USA. To się zresztą z początku udawało, ale w miarę analizowania tego wydarzenia rosło podejrzenie, że to tylko starannie przygotowany fake news przez odpowiednie służby i prezydenta Nixona. W podobny sposób przekonywano nas o spiskowym zamachu na samolot rządowy lecący do Smoleńska powołując się na „ekspertów” starannie wybranych przez komisję badającą przyczyny tej katastrofy. Też początkowo wielu ludzi uwierzyło w spisek.
Jeśli chodzi o teorię spiskową dotyczącą zamachu terrorystycznego na WTC w Nowym Jorku, to pamiętam reakcję niektórych Niemców na tę wiadomość, która dotarła natychmiast po jej opublikowaniu do uczestników w czasie obrad Światowego Kongresu Leibnizowskiego w Hannowerze: „Będzie kolejna wojna światowa wywołana przez Żydów”.(Sic!)
Coraz więcej argumentów przemawia za spiskowym działaniem tajnych laboratoriów wojskowych pracujących nad rozwojem i doskonaleniem broni bakteriologicznej, służb specjalnych lobbujących za powszechnym i przymusowym chipowaniem ludności, koncernów farmaceutycznych produkujących antycovidowe szczepionki. (O spekulacjach i faktach związanych pandemią koronawirusa pisałem w artykule „Światowa maskarada” w „SN” 10/2020.)
Morał: Przy ocenie teorii spiskowych nie kierujmy się pochopnie kryteriami, sposobami myślenia i stereotypami narzucanymi przez przeciwników tych teorii. W teoriach spiskowych też można znaleźć ziarna prawdy lub wysokiego prawdopodobieństwa odnoszące się do przyczyn wydarzeń. Nie ufajmy też zanadto bezkrytycznie badaczom, którzy obnażają kłamstwa spiskowców. Nie dajmy zwodzić się elitom rządzącym, mafiom, korporatokratom, lobbystom i im podobnym ogłupiaczom mas. Kierujmy się rozsądkiem, wiedzą naukową, obserwacjami, doświadczeniami życiowymi oraz krytycyzmem.
Wiesław Sztumski
Przypisy
1. M. Barkun, A cultre of conspiracy. Apocalyptic visions in contemporary America, Univ. of California Press, Los Angeles 2013
2. Joseph E. Uscinski, Joseph M. Parenta, American Conspiracy Theories, Oxford Univ. Press, 2014
3. Michael Butter, Nichts ist wie es scheint. Über Verschwörungstheorien, Suhrkamp Vrl. 2021
4. „Macht’s klar - Verschwórungstheorien“, Heft 42, Stuttgart 2020
5. W czasie pandemii koronawirusa pojawiło się kilka teorii spiskowych, które znajdują coraz więcej zwolenników. Oto one: 1) Koronawirus w ogóle nie istnieje, ale rząd sieje panikę, by mógł ograniczać podstawowe prawa obywateli. 2) Za „plandemią”, kryje się Bill Gates, który chce wyegzekwować globalny wymóg szczepień, a tym samym zdziesiątkować światową populację ludzi. 3) Za pojawienie się wirusa odpowiada technologia 5G. 4) Koronawirus to produkt koncernów farmaceutycznych stworzony, by podnieść sprzedaż leków i szczepionek, 5) Pandemię koronawirusa spowodowało przypadkowe wymknięcie się go z tajnych laboratoriów wojskowych zaangażowanych w doskonalenie broni bakteriologicznej lub celowe uwolnienie go. 6) Koronawirus to broń biologiczna opracowana przez władze Chin. 7) Koronowirus nie jest bardziej niebezpieczny niż zwykłe patogeny grypy.
Do ich powstawania przyczyniły się mało wiarygodne komunikaty oficjalne, często przeczące sobie i dezaktualizowane w krótkim czasie. O żadnej z tych teorii, może z wyjątkiem pierwszej, która jest raczej absurdalna, nie można kategorycznie twierdzić, że jest fałszywa. Wszystkie leżą w obszarze hipotetyczności, tzn. są prawdopodobne. Zaangażowanie się Gates Foundation w służbę zdrowia i rozwój nowego koronawirusa interpretuje się jako plan, za pomocą którego Gates chce rządzić światem. Chce on też, aby ludziom wszczepiać mikroczipy niby w walce z patogenem, a faktycznie po to, by uzyskać nad nimi całkowitą kontrolę. Stosowanie szczepionek, które okazują się mało skuteczne i wymagają coraz częstszego „przypominania”, związane jest z przeprowadzaniem niebezpiecznych eksperymentów genowych na ludziach. Wysoce prawdopodobna jest hipoteza, że koronawirus pochodzi z laboratorium amerykańskiego w Wuhan. Obecna pandemia, ze wszystkimi jej konsekwencjami politycznymi, gospodarczymi i osobistymi, budzi u wielu ludzi lęki, których w ostatnich dziesięcioleciach nie doświadczano w uprzemysłowionych krajach zachodnich. Koncerny farmaceutyczne konkurowały ze sobą w sprzedaży szczepionek, ale stąd nie wynika, że przyczyniły się do pandemii. Nie można wykluczyć tego, że rząd USA użył koronawirusa w walce konkurencyjnej z Chinami na polach ekonomii i polityki.
6. Szczepienia to najbardziej kontrowersyjny temat dla medyków i części społeczeństwa. Nie do końca wiadomo, czy naprawdę chronią nas przed chorobami, czy wręcz przeciwnie, ani czy są niebezpieczne dla ludzi, zwłaszcza, gdy ingerują w genom ludzki. Przeciwnicy szczepień są przekonani, że zalecenia Światowej Organizacji Zdrowia dotyczące szczepień służą jedynie chciwości lobby farmaceutycznego i lekarzy. Według niektórych opinii Światowa Organizacja Zdrowia i amerykańskie Centrum Kontroli i Prewencji Chorób podlegają silnym wpływom Centralnej Agencji Wywiadowczej Stanów Zjednoczonych (CIA). Niektórzy antyszczepionkowcy uważają, że choroba dziecka wzmacnia jego organizm. Zdaniem przeciwników szczepień, szczepienie nie służy ochronie przed chorobami, a jedynie może je wywołać. Jako dowód przytaczają fakt, że nawet „przypominające” szczepienia przeciw Covid-19, nie uchroniły przed zarażeniem się. A więc po co szczepić?
7. Ruch Qanon (w skrócie „Q”) rozpowszechnia teorie spiskowe; niektóre z nich, wspólnie z prawicowymi ekstremistami, o tajnym układzie „deep state”. Jest to „tajny układ” zbudowany z nieautoryzowanych sieci władzy, który, niewidoczny dla zwykłego śmiertelnika, steruje rzeczywistością polityczną i biznesową danego państwa. Jest to skryta struktura władzy, która przywódców państwowych (prezydentów i premierów) traktuje jak marionetki, a jeśli próbują wybić się na niepodległość, usuwa ich ze stanowisk. Zwolennikami tej koncepcji są m.in. Donald Trump i Jarosław Kaczyński, którzy twierdzą, że o losach Polski i USA decydują towarzyskie układy złożone z ludzi biznesu i służb specjalnych, dla których oficjalna struktura władzy jest tylko przykrywką.
8. Istnieje wiele teorii spiskowych dotyczących ataków terrorystycznych na World Trade Center 11 września 2001 r., które wątpią w to, że były one inspirowane przez islamistów. Najczęstszą hipotezą jest to, że za atakami stał sam rząd USA. Mówi się, że wysadził on w powietrze Wieże Bliźniacze. Podobno dzięki temu atakowi mógł on usprawiedliwić interwencję wojskową. Inne spekulacje, jak teoria „niebieskiej wiązki”, idą jeszcze dalej i sugerują, że samoloty atakujące WTC były po prostu hologramami wygenerowanymi za pomocą geostacjonarnych satelitów laserowych o wysokiej częstotliwości.
9. Rzekomo fałszywe lądowanie na Księżycu jest matką wszystkich teorii spiskowych, które istniały na długo przed Internetem. Lądowania amerykańskich astronautów na Księżycu w 1969 r. faktycznie nie miało miejsca, ale zostało sfałszowane przez NASA i rząd USA. Chyba najczęściej wyrażaną tezą jest to, że technologia lat 60-tych nie była na tyle zaawansowana, aby umożliwić człowiekowi lądowanie na Księżycu. Natomiast w bazie wojskowej Strefy 51 utworzono studio filmowe, aby produkować tam sceny z Księżycem. Teoretycy spisku tłumaczą, dlaczego Związek Radziecki do dziś milczy na temat oszustwa NASA. Być może, dlatego, że pierwszy lot kosmiczny Jurija Gagarina był również fake newsem i że Stany Zjednoczone były w stanie zaaranżować swoje lądowanie na Księżycu osiem lat później.
10. W przeciwieństwie do teorii jednego sprawcy, według której Lee Harvey Oswald zastrzelił ówczesnego prezydenta USA Johna F. Kennedy'ego 22 listopada 1963 r., teoretycy spiskowi nadal podejrzewają, że za tym zamachem kryje się spisek innych osób. Podstawą dla spekulacji była szybka śmierć podejrzanego oraz wpadki, przeoczenia i pomyłki organów śledczych, lekarzy i komisji śledczych. Różne przypuszczenia co do tego, kto jest odpowiedzialny za to morderstwo, snują różne mafie, Związek Sowiecki, CIA i FBI w zależności od ich punktów widzenia.
11. Według „Nowego Porządku Świata” („New World Order”) istnieje tajna elita globalna, która chce zdobyć dominację nad całą ludzkością. Większość teoretyków spiskowych zakłada, że świat jest kontrolowany przez autorytarny i ponadnarodowy rząd światowy. Za tą elitą stoją różne siły: rząd USA, izraelska tajna służba Mosad, celebryci, masoni, istoty pozaziemskie i rzekomy światowy spisek żydowski.
12. Zwolennicy teorii smug chemicznych twierdzą, że w celu zatrucia ludności rozpyla się po niebie chemikalia toksyczne zmieszane z paliwem lotniczym. Kryje się za tym tajny rząd światowy i globalny spisek. Jego celem jest wpływanie na ludność świata, kontrolowanie lub zmniejszanie populacji Ziemi poprzez choroby.
13. High Frequency Active Auroral Research Program to amerykański program badawczy, w którym wykorzystuje się fale radiowe do badania górnych warstw atmosfery. Według zwolenników teorii spiskowych HAARP jest jednak odpowiedzialny za manipulowanie pogodą i powodowanie klęsk żywiołowych, takich jak trzęsienia ziemi, powodzie czy erupcje wulkanów. Program służy również do kontrolowania ludzkich umysłów. Wszczepiane chipy RFID (identyfikacja radiowa) znane są z praktyki weterynaryjnej od dziesięcioleci. Zwierzęta są zaczipowane, dzięki czemu można je później zidentyfikować za pomocą czytnika.
14. Tajemnicze światowe elity mają podobno długofalowe plany wszczepienia chipa komputerowego RFID pod skórę każdego człowieka. W ten sposób każdy może być zlokalizowany w świecie za pomocą fal elektromagnetycznych. Preferowanym celem tego nadzoru mają być w szczególności osoby niepożądane ze względów politycznych. Chipy można wykorzystać również dla innych celów. Niektórzy zwolennicy tej teorii podejrzewają nawet, że chip ogranicza płodność w wyniku promieniowania, kontroluje myśli, a nawet umożliwia zabijanie za naciśnięciem guzika. (Jerry E. Smith, Haarp: The Ultimate Weapon of the Conspiracy, Kempton (Illinois), Adventures Unlimited Press, 1998)
15. Każdy, kto zastanawiał się, dlaczego tak wiele złego dzieje się na Ziemi, ma teraz prostą odpowiedź: winni są Reptilianie (jaszczuroludzie), którzy potajemnie rządzą ludzkością. Są to istoty, o których mówi się, że powstały ze skrzyżowania ludzi z pozaziemskimi rasami gadów. Ich celem jest dominacja nad światem. Wśród nich są tak zwani „zmiennokształtni”, którzy przebierają się za zwykłych ludzi, aby sprawować władzę z wysokich stanowisk. Fakt, że rzadko się je widzi wynika stąd, że żyją oni pod ziemią w złożonym systemie jaskiń. Do nich mają m.in. należeć członkowie angielskiej rodziny królewskiej, George W. Bush, Barack Obama a nawet Lady Gaga. W Internecie krąży wiele zdjęć, które mają dowodzić istnienia takich gadów. Najczęściej wykorzystuje się do tego zdjęcia celebrytów.
16. Parlamentarna komisja śledcza w sprawie szturmu na Kapitol USA obarcza byłego prezydenta Donalda Trumpa odpowiedzialnością za wydarzenia z 6 stycznia 2021 r. Trump „podżegał demonstrantów do zamieszek” – powiedział przewodniczący komisji Bennie Thompson, przedstawiając w czwartek pierwsze wyniki śledztwa. Szturm na Kapitol był „kulminacją próby zamachu stanu, bezczelnej próby obalenia rządu”. („Frankfurter Allgemeine Zeitung” 10.06.2022)
- Autor: Anna Leszkowska
- Odsłon: 510
Żadna namiętność nie odziera umysłu równie skutecznie ze wszystkich władz działania i myślenia, co strach.
(Edmund Burke (1729 –1797), irlandzki filozof i polityk) [1]
Kilka zdań o strachu
Człowiek zawsze boi się kogoś lub czegoś, albo o kogoś lub o coś. Strach rodzi się z uświadomionego sobie zagrożenia teraz, albo w przyszłości. Przede wszystkim boi się o swoją egzystencję i kondycję, którym stale coś zagraża we współczesnym świecie.[2] Boi się również utraty pracy i pozycji społecznej, rozpadu rodziny, inwigilacji, agresji, inflacji, bezdomności, napaści, szkalowania, stygmatyzacji, hejtowania i wielu innych rzeczy. Gdy przestaje się bać czegoś jednego, natychmiast zjawia się coś innego, coraz gorszego. A większe strachy wypierają mniejsze. Żyje więc w permanentnym strachu. Często strachy kumulują się i interferują ze sobą, wskutek czego potęguje się ich siła oddziaływania na psychikę.
Strach jest jedną z najpotężniejszych ludzkich emocji, która odzwierciedla odruchową reakcję organizmu na zagrożenia. Czasem bywa przydatny w życiu, a czasem szkodliwy. Przydaje się w incydentalnych sytuacjach zagrożeń faktycznych, bo pobudza do natychmiastowych reakcji obronnych i dzięki temu pozwala wychodzić cało z opresji. A szkodzi, gdy jest permanentny, albo gdy pojawia się niepotrzebnie w sytuacji zagrożeń nierealnych, zmyślonych, hipotetycznych - „na wyrost” lub „na zamówienie” - w wyniku manipulacji. Wtedy wywołuje reakcje stresowe i depresję.
Boimy się tego, co jest nowe i nieznane i tego, o czym dobrze wiemy. Trudno powiedzieć, czego bardziej. Strach przed czymś jeszcze nieznanym, co może się zdarzyć, lub przed tym, co już jest w postaci realnej albo zmyślonej, wyolbrzymia się intencjonalnie w celach manipulacyjnych. Liczba strachów wynikających z uświadomienia sobie zagrożeń ze strony przyrody ulega redukcji proporcjonalnie do wzrostu wiedzy o nich, mimo tego, że pojawiają się nowe zjawiska, jak na przykład zmiana klimatu.
O wiele bardziej rośnie liczba strachów implikowanych przez zagrożenia ze strony środowiska społecznego w związku z rozwojem cywilizacji. Strach jest stale obecny w naszym życiu, ponieważ jest prostym, skutecznym i powszechnie dostępnym narzędziem służącym do wymuszania posłuszeństwa i uległości.
Lista strachów zdaje się nie mieć końca, a ich liczba stale powiększa się w tempie przyspieszonym. Obecnie żyjemy już w prawdziwej sieci strachów, która wciąż rozprzestrzenia się i potężnieje. Jest to sieć wielowymiarowa. Na jej wymiary składają się poszczególne kategorie strachów. Ludzie pogrążają się coraz bardziej w tej sieci i faktycznie nie są w stanie uwolnić się z niej.
Cywilizacja strachu
Kierując się instynktem samozachowawczym człowiek boi się najbardziej zagrożeń dla swego życia, egzystencji i kondycji. Jednak incydentalnie boi się jeszcze bardziej zagrożeń preparowanych i wyolbrzymianych przez manipulatorów i manipulantów do tego stopnia, że dominują one krótkotrwale nad instynktem samozachowawczym. Wówczas traci się kontrolę nad sobą i działa podświadomie, często nieracjonalnie. Ma się wtedy do czynienia z ekstremalną dominacją świata wyobrażonego nad sensorycznym oraz czynników kulturowych nad naturalnymi.
Strachy wymyślane wzmacnia się za pomocą najnowszych środków technicznych, sztucznej inteligencji i rzeczywistości wirtualnej. W wyniku tego przekształcają się one w nieziemskie potwory i straszydła. Upowszechnia się je w mass mediach i Internecie, wskutek czego funkcjonują w całym świecie. Tak buduje się rozrastającą się, wciąż potężniejszą, przemożną i globalną sieć przeróżnych straszydeł, w której żyjemy.
Strach stał się nieodłącznym towarzyszem życia człowieka. W mass mediach, które żywią się szokingiem, pojawia się coraz więcej wstrząsających informacji o wypadkach, nieszczęściach, kataklizmach, śmierci, chorobach, pandemii, zabójstwach, strzelaninach itd. Pokazuje się coraz groźniejsze i potworniejsze strachy. A wystraszeni ludzie rozprawiają na okrągło o strachach i okropnościach, jakie jeszcze mogą ich spotkać w życiu.
Spośród różnych kategorii strachu trzy z nich mają charakter globalny i mogą decydować o dalszych losach gatunku ludzkiego.
• Strach przed sztuczną inteligencją (Wielu ludzi sądzi, że sztuczna inteligencja wkrótce nie tylko osiągnie możliwości mózgu ludzkiego, ale przewyższy je i że powoła do istnienia jakąś nową istotę w rodzaju cyborga i że technika przestanie być zależna od człowieka. Dalszy rozwój sztucznej inteligencji doprowadzi do tego, że bezduszne superinteligentne roboty pozbawione moralności, sumienia i świadomości przejmą funkcje właściwe bogu. I to one będą decydować o życiu jednostek i losach gatunku ludzkiego oraz świata. To rodziłoby uzasadniony strach i przerażanie, gdyby te przewidywania okazały się prawdziwe.)
• Strach przed upadkiem naszej cywilizacji. (Ten strach został zbudowany na dwóch ukrytych założeniach: że naszą, tj. wszystkich ludzi na świecie, jest cywilizacja zachodnia i że jest ona najlepszą, dlatego trzeba jej bronić. Oba są fałszywe. Są też inne cywilizacje nie gorsze od zachodniej. Cywilizacja zachodnia – produkt współczesnego „bandyckiego kapitalizmu”[3] - mami ludzi dobrobytem, ale nie dla ponad 80% populacji. Jest ona przyczyną II wojny światowej i ponad dwustu innych wojen, holokaustu, wzrostu niemal wszystkich pogłębiających się i zaostrzających się nierówności i sprzeczności społecznych, wyzysku bardziej wyrafinowanego niż w XIX wieku, wzrostu postaw agresji i nienawiści, terroryzmu światowego, niszczenia środowiska przyrodniczego, kulturowego i duchowego, konsumpcjonizmu, upadku moralności i innych dobrze znanych zjawisk negatywnych.)
• Strach przed „zemstą przyrody". (Bierze się on z przesłanki, jakoby w epoce antropocenu przyroda uczłowieczana, tj. ujarzmiana przez ludzi dzięki postępowi naukowemu i technicznemu, miała już dosyć ingerencji człowieka w jej prawidłowości funkcjonowania, psucia mechanizmów równowagowych, degradacji środowiska przyrodniczego itp. zjawisk. Chcąc powstrzymać proces dalszej dominacji kultury nad naturą, zmuszona zostałaby do odreagowania w postaci buntu przeciw ludzkości, którego skutkiem byłaby zagłada gatunku ludzkiego.[4]
Strach w rękach manipulantów
Strach jest skutecznym narzędziem wykorzystywanym bezpośrednio przez manipulatorów, czyli osoby sprawujące władzę, w celu podporządkowania sobie społeczeństwa, albo pośrednio przez manipulantów będących na ich usługach. W psychologii strach uważa się za jedno z wielu narzędzi nieetycznych, używanych przez manipulatorów w celu dominacji jednych ludzi nad drugimi. Wywołuje się go za pomocą gróźb lub działań, które sugerują faktyczne lub zmyślone niebezpieczeństwa fizyczne, emocjonalne, informacyjne oraz kary za nieposłuszeństwo.
Więcej strachu pojawia się w wyniku szerzenia zagrożeń zmyślonych niż faktycznie istniejących. Jak pisał Seneka, „Więcej jest rzeczy, Luciliuszu, które mogą nas przestraszyć, niż zmiażdżyć; częściej cierpimy w wyobraźni niż w rzeczywistości”.[5] Manipulanci realizują swoje cele w wyniku stosowania różnych technik: perswazji, prezentacji fałszywych informacji, zniekształcania prawdy, wywoływania silnych emocji oraz izolowania swoich ofiar od innych ludzi.
Sami jesteśmy twórcami niektórych wyimaginowanych strachów. Jednak większość z nich bierze się z narracji władców, którzy od dawna znają potęgę strachu. Wiedzą, że gdy ktoś jest ogarnięty strachem przed prawdziwym lub wyimaginowanym zagrożeniem, to jego racjonalne i wyższe zdolności poznawcze wyłączają się i czynią go łatwym łupem każdego manipulatora, który obiecuje mu bezpieczeństwo przed tym zagrożeniem.
Od tysięcy lat, rządzący znali siłę umyślnego wywoływania strachu jako środka kontroli swoich podwładnych. Nawet podtrzymywali strach przed zagrożeniem, którego od dawna już nie było. Bowiem bywa, że raz zrodzona psychoza strachu pozostaje stale obecna.[6]
Konstruowanie sztucznych strachów przez klasę rządzącą i utrzymywanie ich w społeczeństwie jest wszechobecne w naszych czasach. Opresyjne rządy często kontrolują obywateli dzięki stwarzaniu jakiegoś fikcyjnego zagrożenia i twierdzeniu, że tylko one potrafią ochronić ludność przed nim. W ten sposób kreują się na zbawców. A chodzi im o to, by zrealizować cel ukazany przez Henryego L. Menckena [7]: „Całym celem polityki praktycznej jest, żeby ludność była zaniepokojona (a tym samym domagała się, żeby ją zaprowadzić w bezpieczne miejsce) w wyniku grożenia jej niekończącą się serią hobgoblinów, z których większość jest wyimaginowana".[8] (Ta sentencja nawiązuje do wcześniejszej, głoszonej przez Johna Adamsa (drugiego prezydenta USA): „Strach jest podstawą większości rządów".)
Warunkiem koniecznym do realizacji tego celu jest dostateczne duży stopień ogłupienia znacznej liczby ludzi. Wpierw trzeba ich ogłupić, by uwierzyli w realne istnienie zmyślonych zagrożeń i zbawczy rząd. Toteż wiele rządów opresyjnych, zwłaszcza dyktatorskich, ogłupia ludzi na potęgę na różne sposoby w wyniku ograniczania dostępu do wolności słowa oraz kontroli edukacji i mediów. Paradoksalnie, dzieje się to w czasach budowy społeczeństwa wiedzy i niebywałego postępu naukowego.
Rozwojowi cywilizacji, głównie zachodniej, dominującej we współczesnym świecie, towarzyszy wzrost liczby i rozmiaru zagrożeń potencjalnych i realnych. Dawniej było ich nieporównanie mniej niż teraz. Chyba dlatego, że wielu zagrożeń faktycznie istniejących wówczas nie uświadamiano sobie z różnych powodów. Teraz zjawiają się masowo dlatego, że liczba nowości technicznych rośnie wykładniczo, a każda z nich niesie ze sobą coraz więcej zagrożeń. W związku z tym narasta strach, że wkrótce ludzkość znajdzie w punkcie krytycznym, kiedy człowiek świadomy wszystkich zagrożeń czyhających na niego na raz zostanie porażony panicznym strachem do tego stopnia, że nie będzie w stanie poruszać się, działać i żyć.
Od połowy XX wieku, odkąd środowisko społeczne nasycane jest przez coraz większą liczbę zagrożeń, niebezpieczeństw, ryzyk i niepewności, ludzkość zmierza coraz szybciej do tego punktu krytycznego. W związku z tym, w obecnej fazie swego rozwoju, cywilizacja zachodnia przybrała postać cywilizacji strachu. (Termin „cywilizacja strachu" wprowadził poeta brytyjski, Wystan Hugh Auden, w 1947 r.[9] ). Ludzie stają się coraz mniej aktywni, twórczy i samodzielni, a coraz bardziej obezwładnieni i ulegli. Krótko mówiąc, strach prowadzi do totalnego zniewolenia ludzi ku uciesze samowładców.
Na przestrzeni wieków rozwinęło się wiele taktyk i strategii skutecznej manipulacji strachem. Dwie z nich uznawane za najpotężniejsze i najskuteczniejsze to stosowanie „fałszywych flag” i „wielokrotne powtarzanie”. „Fałszywe flagi” to „tajne operacje (...) zaprojektowane w taki sposób, aby wyglądały tak, jakby były przeprowadzane przez podmioty, grupy lub narody inne niż te, które faktycznie je zaplanowały i przeprowadziły". Stosuje się je, ponieważ ludzie na ogół nie mają dostępu do szczegółów, więc są skłonni polegać na tym, co im się mówi, a tym samym łatwo ich oszukiwać. W większości przypadków wierzą w to, co im się mówi w czasach kryzysów. A więc, urzędnicy państwowi zbijają kapitał na kryzysach, które często sami fabrykują.[10]
Dobrze znaną i rozpowszechnioną techniką manipulacji stosowaną w celu utrwalania kłamstw i strachów w świadomości społecznej jest ciągłe powtarzanie tego samego. Rządzący są w stanie sparaliżować całe populacje psychozą strachu, jeśli powtarzają określone frazy i ostrzeżenia albo wyświetlając w kółko określone symbole i ikony za pośrednictwem mediów. O potędze powtórzeń w ukrywaniu fałszu pod płaszczykiem prawdy doskonale wiedział hitlerowski minister propagandy Józef Goebbels: „Nie jest niemożliwe udowodnić za pomocą wystarczającej powtarzalności, że kwadrat jest w rzeczywistości kołem. Są to tylko słowa, a słowa mogą być kształtowane tak długo, dopóki nie zmienią swoich znaczeń".[11]
Skutecznym antidotum na dalszą eskalację sieci strachów i na uwolnienie się z niej jest sceptycyzm wobec tego, co głoszą manipulanci strachami i dociekanie prawdy w wypowiedziach władców.
Wiesław Sztumski
12.1.2024
Przypisy:
[1] Acta philologica, wyd. 6, Wydawnictwa Uniwersytetu Warszawskiego, Warszawa 1974.
[2] Wiesław Sztumski, Człowiek wobec środowiska. Propedeutyka sozofilozofii, Wyd. WSL Częstochowa, 2012
[3] Bob Wylie, Bandit Capitalism: Carillion and the Corruption of the British State, Publisher Birlinn, 2020
[4] Matthias Horx, Im Angstgewitter, „Geschäftsbericht der Capitalbank AG", Zukunftsinstitut Horx GmbH, Frankfurt a/M. 2020
[5] Seneka, Listy moralne do Lucyliusza, Wyd. Alfa, Warszawa, 1998
[6] Henry Frankfort, The intellectual adventure of ancient man: an essay on speculative thought in the ancient Near East, University of Chicago Press, 1977
[7] Mark J. Perry, H.L. Mencken on Democracy, Government and Politics, AEIdeas, January 18, 2013
[8] Hobgoblin to duch domowy, pojawiający się w angielskim folklorze, niegdyś uważany za pomocny, ale od czasu rozprzestrzeniania się chrześcijaństwa często uważany za złośliwy. Szekspir identyfikuje postać Puka w Śnie nocy letniej jako hobgoblina.
[9] W. H. Auden, The Age of Anxiety, Princeton University Press, 2011
[10] Connor Bovack, Feardom: How Politicians Exploit Your Emotions and What You Can Do to Stop Them, Libertas Press Dubin, 2014
[11] Joseh Goebbels, Wikiquote (https://www.zitate7.de/autor/Joseph+Goebbels)