Listy do redakcji
- Autor: Grzegorz Spychalski
- Odsłon: 4823
- Autor: Krzysztof Kubicki
- Odsłon: 4492
- Autor: Jadwiga Jaruzelska
- Odsłon: 2928
W sprawie felietonu „Unarodowienie zbrodni”*
Po przeczytaniu felietonu Profesora Wiesława Jędrzejczaka pt. „Unarodowienie zbrodni” nasunęła mi się refleksja, że skoro nie należy „unarodawiać” zbrodni, nie należy również „unarodawiać” szlachetności.
Odnoszę wrażenie, że w tym tekście jeden ogólnik został zastąpiony innym. Zabieg ten uniemożliwił zrozumienie intencji Jana Grossa, cytowanego przez autora, w książkach opisujących zbrodnie Polaków nie-Żydów popełnione na Polakach-Żydach. Opieram się na książce Grossa „Strach”, innych dotąd nie czytałam. Mam na myśli również kilka wywiadów, w których wypowiadał się on w tych kwestiach.
Jan Gross nie stawiał sobie za cel wzbudzenia w nas Polakach poczucia narodowej odpowiedzialności za zbrodnie popełnione na Żydach przez niektórych Polaków - nie Żydów. Chodziło mu o coś znacznie ważniejszego, a mianowicie o to, byśmy jako Polacy przyjęli do wiadomości te tragiczne wydarzenia, pochylili się na losem zamordowanych, oraz by nam ich było choć trochę żal. Tylko tyle i aż tyle.
Istnieje naprawdę mnóstwo świadectw bohaterstwa Polaków wobec Żydów, by mogły one zniknąć z ludzkiej pamięci. Dlatego choć ciągle dowiadujemy się o nowych zbrodniach Polaków popełnionych na Żydach – wystarczy wejść do księgarni – nie trzeba obawiać się, że równowaga pamięci zostanie naruszona.
Krzewienie takich czy innych mitów w narodzie nie jest niczym dobrym. Jeżeli los pojedynczego człowieka będzie w centrum uwagi nic złego się nie zdarzy i do żadnej propagandy sięgać nie trzeba. Jadwiga Jaruzelska
*http://www.sprawynauki.edu.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=2392:unarodowianie-przestpcow&catid=292&Itemid=30
- Autor: Andrzej Wierzbicki
- Odsłon: 2854
Szanowna Redakcjo,
Wywiad z prof. Adamem Koseskim „Bezpłatne studia – do rewizji” przedstawia sprawę jednostronnie. Jest z jednej strony oczywiste, że rozwój w kierunku gospodarki opartej na wiedzy powoduje na całym świecie megatrend upowszechnienia wykształcenia wyższego, w którym rodziny są gotowe płacić za wykształcenie dzieci, bo to najlepsza inwestycja na przyszłość. Zob. Raport Polska 2050 Komitetu Prognoz PAN. Megatrend ten, łącznie z ok. cztero-pięcioletnim opóźnieniem kształcenia specjalistów (bo tyle trwają studia) powoduje, że nigdy nie nastąpi równowaga rynkowa popytu i podaży specjalistów określonych dziedzin. Wynika stąd, ze trzeba zwiększyć udział młodzieży płacącej za studia – ale nie oznacza to, że całość młodzieży ma płacić za studia.
Z drugiej strony bowiem, dostęp do edukacji, informacji i wiedzy może tylko między innymi wykorzystywać rozwiązania rynkowe. Wynika to z oczywistego faktu, że uzdolnienia intelektualne dzieci są niezależne od zamożności, rasy czy religii rodziców, a dla każdej społeczności przydatne jest ich jak najlepsze kształtowanie i wykorzystanie.
Zatem obowiązkiem państwa jest taka organizacja edukacji publicznej oraz infrastruktury informacyjnej, włącznie z publicznymi bibliotekami (tradycyjnymi oraz cyfrowymi), aby można było traktować dostęp do nich jako podstawowe prawo człowieka, które nie może być zdominowane przez interesy rynkowe. Wobec megatrendu upowszechnienia szkolnictwa wyższego, szkoły czy uczelnie prywatne, a także prywatne zasoby wiedzy mogą oczywiście uzupełniać, niekiedy bardzo skutecznie, taką infrastrukturę edukacyjną i informacyjną – ale nie powinny występować z opiniami służącymi tylko ich interesom.
Odpowiednim rozwiązaniem organizacyjnym jest np. wprowadzenie bonów edukacyjnych na studia wyższe dla najzdolniejszych - niezależnie od zamożności, rasy czy religii – dystrybuowanych np. poprzez rozszerzenie liczby laureatów systemu olimpiad przedmiotowych (np. do ok. 3% młodzieży w rocznikach kończących szkoły średnie) oraz przez szkoły wyższe na zasadzie konkursowych egzaminów wstępnych (np. dla ok. 7% młodzieży odpowiedniego rocznika; zniesienie egzaminów wstępnych spowodowało znaczny spadek jakości studentów).
Łącznie 10% studentów wykorzystujących bony edukacyjne wystarczy, aby zapewnić możliwość studiów tym naprawdę najzdolniejszym. Pozostała część młodzieży może płacić, a tzw. uczelnie prywatne mogą się domagać, aby uzyskać limity przyznawania bonów edukacyjnych takie same, jak tzw. uczelnie państwowe (bo wszystkie uczelnie będą wtedy musiały zmienić swój status, stać się uczelniami publicznymi).
Z wyrazami szacunku,
Andrzej P. Wierzbicki
prof. dr hab. inż. Andrzej P. Wierzbicki
Zakład Zaawansowanych Technik Informacyjnych