- Są znakomite przykłady autentycznego działania, jak choćby poznańska Barka, która rozwinęła się w duże przedsiębiorstwo. Jest jeszcze parę innych, ale nie funkcjonują one w tych bezradnych, zamkniętych środowiskach poza aglomeracjami. Również dlatego, że nie bardzo wiadomo, czym miałyby się zajmować. Produkcja wymaga nakładów, poza tym byłaby niekonkurencyjna i bez rynku zbytu. Usługi komunalne, sprzątanie? To się sprawdza, ale w innych warunkach.
- Z obserwacji przedsiębiorstw, które sobie dobrze radzą w Polsce, wynika, że najczęściej zagospodarowały tzw. nisze rynkowe, czyli obszary usług lub produkcji, które nie są specjalnie atrakcyjne z punktu widzenia rynkowego przedsiębiorcy, np. usługi porządkowe, pielęgnacja zieleni czy niektóre usługi komunalne. Ten typ usług jest silnie reprezentowany w polskiej przedsiębiorczości społecznej, przy czym sprawdza się w małych i średnich miastach. Dobrym przykładem może być Biłgorajskie Przedsiębiorstwo Społeczne świadczące właśnie usługi porządkowe. Na wsi jest za małe zapotrzebowanie na takie usługi, z kolei w dużych miastach za duże, więc tego typu usługi stają się już interesujące dla normalnych przedsiębiorców. Dlatego na przykład, choć może to zaskakiwać, w Warszawie miasto nie zamawia tego typu usług w przedsiębiorstwach społecznych.
Obok usług komunalnych, drugim rodzajem usług popularnym wśród przedsiębiorstw społecznych w Polsce jest catering czy szerzej mówiąc usługi gastronomiczne. Wynika to z jednej strony z zapotrzebowania ze strony obywateli, a także firm czy instytucji, z drugiej z tego, że świadczenie tego typu usług nie wymaga specjalnych kwalifikacji ani dużych nakładów. Przykładem dobrze rozwijającego się przedsiębiorstwa w tej branży może być Gospoda Jaskółeczka z Radomia, prowadząca stacjonarną gospodę, ale także mobilny catering czy też żywienie klientów ośrodka pomocy społecznej.
Trzecim popularnym obszarem działania przedsiębiorstw społecznych są roboty remontowo-budowlane. Zapotrzebowanie na nie jest ogromne, duże nakłady nie są wymagane, a wśród osób tworzących przedsiębiorstwa społeczne jest sporo takich, które mają w tym zakresie doświadczenie.
-
W 2008 roku zakończony został projekt Budujemy Nowy Lisków, któremu patronowały m. in. Instytut Spraw Publicznych i Akademia Rozwoju Filantropii. Miał to być eksperyment społeczny, próba stworzenia polskiego modelu gospodarki społecznej. Zostało zrealizowanych kilka przedsięwzięć. Czy można Nowy Lisków uznać za sukces?
- To zależy, z jakiego punktu widzenia się na to spojrzy. Ten projekt był wielowymiarowy, chodziło przede wszystkim o sprawdzenie metody tworzenia przedsiębiorstw społecznych poprzez – jak to nazwaliśmy – interwencję partnerską, a więc wspólny wysiłek różnych instytucji publicznych, prywatnych, pozarządowych. Razem, w partnerstwie próbują zmobilizować społeczności lokalne do tworzenia przedsiębiorstw społecznych. Myślę, że z perspektywy czasu ta metoda się sprawdziła, więc jest to sukces Liskowa. Niewątpliwie drugim, istotnym efektem projektu są przedsiębiorstwa społeczne. Powstało ich siedem, wedle mojej wiedzy, jedno już nie istnieje, trzy działają, ale mają problemy, a pozostałe trzy radzą są całkiem nieźle. W dużej mierze o sukcesie wydaje się decydować lider, tam gdzie w tworzenie, a przede wszystkim działalność przedsiębiorstwa taki lider się mocno zaangażował, rzeczywiście idzie nie najgorzej. Moim zdaniem, warunkiem powodzenia przedsiębiorstw społecznych jest dobry lider, indywidualny, jak i instytucjonalny.
- Odwoływaliście się do tradycji Liskowa z dwudziestolecia międzywojennego. Tamten Lisków był bardziej autentyczny, ten współczesny został przytłoczony unijną biurokracją, są rozbudowane, nie zawsze przydatne szkolenia zamiast wyposażania warsztatów pracy i zabezpieczenia początków działalności. Ten projekt rozwinął się w małej skali przy dużych nakładach, które pewnie można było lepiej spożytkować. I to jest także problem innych przedsięwzięć powstających przy wsparciu unijnych środków.
- To prawda. W EQUAL, bo stąd był finansowany Nowy Lisków, rzeczywiście było ograniczenie tzw. nakładów twardych, a chcieliśmy, żeby jak najwięcej pieniędzy zainwestować lokalnie. Zresztą, w skali polskiego EQUAL, w projekcie liskowskim udało się w końcu wytargować najwięcej środków na zakup sprzętu, remonty itd. Natomiast ograniczenia i specyfika rozliczania tych środków na pewno były istotną barierą. Robiliśmy, co było można, jednak bez unijnych pieniędzy, tylko z budżetu państwa, żadne z takich przedsięwzięć nie miało szans realizacji. Zresztą okazało się, że duża część przedsiębiorstw, które udało się dokapitalizować w ramach EQUAL działa nadal i są to zdecydowani liderzy na rynku ekonomii społecznej, na przykład wspomniany Biłgoraj, Gospoda Jaskółeczka czy też Garncarska Wioska z Kamionki pod Nidzicą.