banner



- Przedsiębiorstwa z obszaru ekonomii społecznej, rozmaite stowarzyszenia, fundacje prowadzące działalność gospodarczą powstają, natomiast jest problem z ich dalszym funkcjonowaniem. Z jednej strony, brakuje im doświadczeń, czasem jest nietrafiony wybór profilu. Z drugiej - nie ma instrumentów, które by je wspierały na dalszych etapach działalności, zanim okrzepną, zakorzenią się na rynku.



- To prawda, że tym, którzy tworzą przedsiębiorstwa, brakuje odpowiedniego przygotowania, ale nie mają też środków na zatrudnienie menadżerów. Poza tym, to kwestia przepisów, które utrudniają wykorzystanie środków unijnych, ale także krajowych, publicznych – przedsiębiorstwa społeczne są traktowane jak normalny przedsiębiorca, bez uwzględnienia ich specyfiki. Chodzi tu o tzw. pomoc publiczną, czyli najkrócej mówiąc ograniczenia wsparcia publicznego dla przedsiębiorstw, w tym także społecznych. Powodują one istotne ograniczenie rozwoju działalności wielu firm społecznych, pomimo chęci i możliwości przekazania wsparcia np. ze strony samorządów terytorialnych. Są inne możliwości wsparcia, np. ze środków strukturalnych UE dla przedsiębiorców chcących rozwijać swoją działalność, ale tu najczęściej wymagany jest wkład własny, którego nie mają przedsiębiorstwa społeczne. Nikt im także – a tak sobie radzą z wymaganym wkładem rynkowe firmy – nie da pożyczki, kredytu czy poręczenia, bo po pierwsze nie mają czym go zabezpieczyć, a po drugie idea przedsiębiorczości społecznej nie jest znana i rozumiana, także przez instytucje finansowe.

Tak więc ten system wsparcia, adresowany do normalnych przedsiębiorców, wyklucza przedsiębiorstwa społeczne.


- Przedsiębiorstwa społeczne są jednak dla rynku dość dziwnym tworem. Prowadzą działalność w oparciu o instrumenty ekonomiczne, ale są nastawione na cele społeczne. Ponoszą ryzyko, ale mogą też korzystać ze wsparcia finansowego. Łączą pomoc socjalną z kreowaniem przedsiębiorczości. Ważniejsza jest solidarność niż konkurencja. Czy nie powinny mieć specjalnych uregulowań prawnych?


- Moim zdaniem, trzeba im zapewnić możliwość wsparcia w działaniu ze strony państwa. Te przedsiębiorstwa zatrudniają przecież osoby długotrwale bezrobotne, wykluczone społecznie i zagrożone wykluczeniem społecznym, mające problemy zawodowe i życiowe, często bez kwalifikacji. Trzeba ich uczyć nie tylko nowych umiejętności zawodowych, ale często także podstawowych nawyków związanych z pracą. Są również przedsiębiorstwa zatrudniające ludzi z rozmaitymi defektami fizycznymi i psychicznymi, mamy przedsiębiorstwa, które zatrudniają autystyków, a to jest trudna i szczególna grupa. To przede wszystkim powoduje, że przedsiębiorstwa społeczne nigdy nie będą konkurencyjne na otwartym rynku, trudno je więc traktować tak, jak te firmy, które zatrudniają zdrowych i mających doświadczenie zawodowe ludzi. Stąd wsparcie państwa jest potrzebne, tym bardziej, że przedsiębiorstwa realizują istotne cele społeczne, przede wszystkim integrują społecznie i zawodowo osoby wypchnięte na margines życia, z czym często nie może sobie poradzić państwo. Oczywiście, żeby wsparcie państwa szło tam, gdzie jest potrzebne, trzeba jasno określić, z czym mamy do czynienia, czyli uregulować prawnie status przedsiębiorczości społecznej i przedsiębiorstwa społecznego. A także formy i rodzaje wsparcia, przy czym nie chodzi tylko o wsparcie finansowe, ale także ulgi i zwolnienia podatkowe, wsparcie rzeczowe, doradcze czy szkoleniowe. Obecny brak takiej regulacji utrudnia korzystanie z pomocy państwa, a także np. z Europejskiego Funduszu Społecznego. Jedynie spółdzielnie socjalne, których status jest prawnie określony, mają w tym zakresie nieco łatwiejszą sytuację.

- Teraz, wobec groźby kryzysu, ważnym źródłem finansowania są zamówienia publiczne, ale w przetargach przedsiębiorstwa społecznie właściwie przegrywają na starcie. Co prawda, od 2009 roku można stosować tzw. klauzule społeczne, które mają wyrównywać ich szanse na rynku, ale praktycznie nie są one wykorzystywane. Wynika to z obaw o posądzenie o korupcję czy po prostu stronniczość. Taki strach powoduje blokowanie wszelkich inicjatyw, działa paraliżująco na administrację.


- Zamówienia publiczne są pod szczególnym nadzorem i opinii publicznej, i mediów, i różnych instytucji, bo tu szczególnie łatwo może dojść do nadużyć. Stąd obawa przed stosowaniem klauzul społecznych. Obecnie obowiązują w prawie zamówień publicznych dwa zapisy: jeden umożliwia zamknięcie przetargu do firm, które zatrudniają powyżej 50% osób niepełnosprawnych, drugi umożliwia preferowanie przedsiębiorstw, które zatrudniają różne grupy wykluczonych społecznie. Oba są jednak dość ogólne, brakuje również ich praktycznej interpretacji i wskazówek, jak je ująć w dokumentacji przetargowej. Z tego powodu na przykład samorządy terytorialne boją się je stosować, aby z jednej strony nie narazić się Urzędowi Zamówień Publicznych, z drugiej strony nie spowodować lawiny protestów i odwołań. Dlatego należałoby trochę doprecyzować obie klauzule, na przykład poprzez odpowiednie interpretacje i wytyczne w zakresie ich stosowania.

- Są jednak pewne zastrzeżenia do przedsiębiorczości społecznej. Głównie chodzi o to, czy zyski społeczne są dostatecznie duże, by uzasadniały tak wysokie koszty ekonomiczne reintegracji zawodowej? Czy próbowano to zbadać, ocenić?


- Intuicyjnie odpowiadam: – zyski społeczne są ogromne. Duża część przedsiębiorstw społecznych naprawdę dociera do osób, wobec których służby zatrudnienia, instytucje pomocy społecznej okazały się bezradne, na których społeczeństwo i państwo postawiło, mówiąc kolokwialnie, krzyżyk. To jest wartość sama w sobie. Jeżeli natomiast miałbym się odnieść do wyników badań potwierdzających moją intuicję, to nie ukrywam, miałbym kłopot. Próby badania korzyści społecznych, uczenie nazywa się to społeczną wartością dodaną, przedsiębiorstw społecznych, podejmowane są w Europie, ale na razie nie znaleziono skutecznej, powszechnej i użytecznej metody pomiaru. W Polsce trwają właśnie przymiarki do stworzenia i wdrożenia instrumentów, które by udowodniły, jak duże są wymierne zyski społeczne.

Obok pożytków w sferze integracji społecznej i zawodowej nie należy zapominać o tym, że przedsiębiorstwa społeczne dostarczają również innych korzyści społecznych. Świadczą na przykład, o czym mówiliśmy już wcześniej, usługi ważne z punktu widzenia społeczności lokalnej czy też usługi zaspokajające potrzeby tych członków społeczności, którzy nie są w stanie sami swoich potrzeb zaspokajać. W Polsce przede wszystkim mamy do czynienia z usługami komunalnymi, ale we Włoszech czy w innych krajach zachodnich to są również usługi opiekuńcze nad osobami chorymi i starszymi oraz dziećmi. U nas ten nurt jeszcze się nie rozwija dynamicznie, choć jest duże zapotrzebowanie na tego typu usługi. Na razie są pojedyncze jaskółki, jak na przykład spółdzielnia socjalna ze Słupna na Mazowszu. Założyło ją kilka pań po pięćdziesiątce, usługi opiekuńcze nad osobami starszymi zakontraktował u nich miejscowy ośrodek pomocy społecznej, a opieka nad dziećmi jest wynikiem indywidualnych zamówień. To zresztą jest przykład przedsiębiorstwa społecznego, które było tworzone przez społeczność lokalną i teraz jej oddaje swoje usługi. Taki model, moim zdaniem, powinien się rozpowszechnić w małych gminach wiejskich.