Recenzje (el)
- Autor: Barbara Janiszewska
- Odsłon: 2029
Porażająca wizja - taki świat zobaczymy po lekturze kontrowersyjnej książki Klausa Theweleita Śmiech morderców. Breivik i inni.

„Czym była nazistowska organizacja SS? I czym są podobne organizacje działające dzisiaj? Organizacje, które powołując się na prawo „wyższej rasy”, „wyższej czystości moralnej”, „wyższości ciała męskiego nad kobiecym” lub „wyższej religii”, wszędzie na świecie szokują nas swoimi działaniami absolutnej sprawiedliwości”. A oprawcy? Breivik, zapytany o to, dlaczego ciągle się uśmiecha, odpowiada, że „to z powodu psychiatrów, którzy uznali go za niepoczytalnego”. W tym miejscu można przywołać fragment książki z opiniami badacza mózgu i neurobiologa z Harvardu, Antonio Damasio, że nie wiemy dokładnie, „w jaki sposób mózg pojedynczego mordercy „mapuje” jego cielesne doznania i bardzo często obserwujemy analizując ich czyny, podobne i związane z identycznymi reakcjami emocjonalnymi, np. śmiech przy popełnianiu morderstwa”.
To przerażający śmiech. Od masakry spowodowanej przez Breivika minęło pięć lat, a światem wstrząsają kolejne. Dokonywane – zgodnie z wnioskami niemieckiego autora – wcale nie przez pacjentów gabinetów psychoanalityków i psychiatrów. Nie można ich określić jednoznacznie jako „chorych psychicznie”. Bowiem znakiem rozpoznawczym morderców z wszystkich organizacji tego typu jest to, że „nie uznają żadnego prawa ani porządku poza własnym; i nie ma znaczenia, czy czerpią swe uprawnienia z Koranu, czy też z wyższego prawa europejskiej, chrześcijańskiej „rasy”, która „w obronie własnej” może zabijać wrogów państwa – bez sądu, bez wyroku, legitymizując się wyższą koniecznością. „Prawo do zabijania” przysługuje każdemu członkowi organizacji” - czytamy u Theweleita. Anders Breivik masakry na młodych norweskich socjaldemokratach dokonał w imieniu ponadnarodowego stowarzyszenia Templariuszy (Knight Templars). Terroryści z Państwa Islamskiego pojmane kobiety uznają za łup wojenny i rozdają jako prezenty bojownikom, o gwałtach nie wspominając.
Jakie wnioski można wysnuć po lekturze „Śmiechu morderców”? Niewesołe. Zwłaszcza w kontekście tego, co dzieje się na całym świecie. Truizmem jest twierdzenie, że strzelić może desperat – w sytuacji, kiedy broń jest powszechnie (prawie) dostępna, można ją nawet kupić przez Internet. Niestety, broń uzależnia, jak narkotyk. I nie wolno nam zapominać o tym, co przypomina antyterrorysta Jerzy Dziewulski: „Karabin stworzono, by zabijać. Broń zawsze wywołuje agresję, jest źródłem masakr i wojen”. Choć według prof. Radosława Markowskiego (socjologa i politologa) „broń daje poczucie siły w czasach coraz bardziej brutalnych i niepewnych”. Dlatego warto tę książkę przeczytać - jako przestrogę. Barbara Janiszewska Śmiech morderców. Breivik i inni., Klaus Theweleit, PWN, 2016, 232 strony
- Autor: Barbara Janiszewska
- Odsłon: 1830
Ewa Banaszak, autorka książki Eksperiencje nagości, zajęła się trudnym badawczo tematem: nagością, co wymagało wejścia w świat ludzkiej intymności. Jak pisze, chciała ukazać uwikłanie ciała i cielesności, które są jednocześnie i biologiczne, i społeczne, spotykają się w nich natura i kultura, popędy i zobowiązania, przedrefleksyjność i refleksyjność.
Szukała odpowiedzi na pytanie, czego ludzie szukają w nagości własnej i innych osób. Nagość jest bowiem w naszym kręgu kulturowym doświadczeniem intymnym, prywatnym i przeważnie subiektywnym.
Autorka jednak udowadnia, że nagość powstała w społecznej fabryce, w której powstają kody i język narracji o niej – chociaż tę prawdę przesłania skutecznie codzienność ubrania.
Książka jest nietypowa, począwszy od tytułu łączącego pojęcia nagości i eksperiencji, które ma ponad 60 określeń. Eksperiencja to tyle, co doświadczenie, przeżycie, odczucie czy znajomość rzeczy.
O oryginalności świadczą również zagadnienia poruszane w każdej z trzech jej części. W pierwszej – „Architektonika doświadczania ciała” – na przykładzie literatury problemu autorka pokazuje, jak antropologia ciała stopniowo przechodzi w antropologię nagości.
W kolejnej - „Społeczne fabryki nagości” - stara się udowodnić, że „nagość jest jednym z ciekawszych obiektywów, przez które można przyglądać się ludziom i ich ciałom”. Pisze w niej o zamieszaniu, jakie jest udziałem nagości w różnych sferach, także językowej – np. na pozostawanie bez ubrania mamy dwa określenia: nagi i goły.
W najważniejszej, i moim zdaniem, najciekawszej części - „Eksperiencje nagości” - przedstawia wyniki badania problemu na podstawie 36 wywiadów z kobietami i z mężczyznami. I konfrontuje je z opinią Jean-Claude’a Kaufmanna, że „kobiety (…) odwołują się do trzech sposobów przedstawiania ciała: banalizacji, seksualności i piękna”.
Z badań autorki wynika jednak, iż choć rozmowy o nagości potwierdziły tę ocenę, to jednak w odwróconej kolejności. Najpierw piękno, potem seksualność i banalizacja. Więcej - do tych samych trzech sposobów ukazania własnego ciała odwoływali się mężczyźni. Jednak w ich przypadku kolejność była następująca: seksualność, piękno i banalizacja.
Barbara Janiszewska
Eksperiencje nagości, Ewa Banaszak, Wydawnictwo Naukowe Scholar, Warszawa 2017, wydanie I, s. 389
- Autor: al
- Odsłon: 3040
Kto wie, co to ekologia? Chyba wszyscy. Ale kto wie, co to sozologia? - tutaj z odpowiedzią może być różnie. Wiesław Sztumski (stały, wieloletni współpracownik redakcji Sprawy Nauki), który od lat zajmuje się filozofią środowiska życia człowieka i przyrodoznawstwa, teorią cywilizacji i metodologią nauk jest autorem pionierskiej książki przybliżającej tę dziedzinę i pokazującej ją w związku z ekologią. Książka Człowiek wobec środowiska jest propedeutyką sozofilozofii, a wydało ją w tym roku Wydawnictwo Wyższej Szkoły Lingwistyczna w Częstochowie.
Jak autor pisze we wstępie, świadomość ekologiczna w odniesieniu do środowiska przyrodniczego ukształtowała się już na dość wysokim poziomie, ale jest o wiele niższa, jeśli chodzi o środowisko społeczne, kulturowe i duchowe. Wiedza o zagrożeniach ekologicznych nie jest jednak traktowana dostatecznie poważnie - ludzie ją lekceważą, nie dostrzegają możliwości realnej katastrofy. Ta nonszalancja w stosunku do nieuniknionych zagrożeń wynika zarówno z niechęci do myślenia o sprawach przykrych, jak i z nadziei, iż jakoś to będzie, skoro dotąd nic strasznego się nie zdarzyło. Poza tym dzisiaj mało kto ma czas na refleksje filozoficzne, a i media nie kierują myśli ludzi na sprawy ważne, przyszłościowe, ale wyłącznie na banał życia codziennego.
Od czasu zaistnienia ekofilozofii, którą niesłusznie utożsamia się z filozofią środowiska, czyli od ponad 20 lat, powstała pokaźna już literatura upowszechniająca jej dorobek. O ekofilozofii mówi się często, choćby z powodu poświęceniu się tej dziedzinie wielu badaczy. Jednak jej przedmiotem badań nie jest ochrona środowiska, choć niekiedy filozofowie tym się również zajmują, ale relacje między człowiekiem a jego środowiskiem życia, rozmyślanie nad stanem środowiska oraz przyszłością gatunku ludzkiego w tymże środowisku.
„Ochroną środowiska natomiast zajmuje się sozologia, zatem rozważaniami na temat ochrony środowiska powinna zająć się oddzielna subdziedzina filozofii środowiska, czyli sozofilozofia – pisze Wiesław Sztumski. Trzeba ją rozwijać tak, jak ekofilozofię – i obok ekofilozofii – powinna mieć również odpowiedni status w systemie filozofii środowiska.
Idea utworzenia sozofilozofii jest absolutnie nowa, a jej rozwój przechodzi dopiero od fazy pomysłu do fazy realizacji. Wprawdzie nie jest już in statu potentiae, ale właściwie ciągle jeszcze pozostaje in statu nascendi. Dlatego nie sposób zaprezentować ją w gotowej postaci ani w całości, lecz raczej w formie propedeutycznej, jako zalążek tego, co ma szansę rozwoju w w co należy angażować się. Chodzi przecież o to, żeby sozofilozofia, wspólnie z ekofilozofią, wzbogacała wiedzę filozoficzną o naszym środowisku życia i żeby obie te dziedziny wspólnie przyczyniły się do zahamowania jego bezmyślnego pustoszenia”.
Propedeutyka sozofilozofii obecna w podtytule książki wskazuje na niekompletność i formę szkicową tej subdziedziny filozofii środowiska. Znalazła się w niej zarówno obszerna problematyka ochrony środowiska (część pierwsza), jak różnice między ekologią a sozologią (część druga), ewolucja ekofilozofii (część trzecia) i problematyka sozofilozofii (część czwarta, najobszerniejsza).
Książkę – z uwagi na przedstawienie w niej nowej dyscypliny filozoficznej i szeroki zasięg omawianej problematyki można polecić studentom wszystkich kierunków studiów. Będzie też – także z uwagi na wielką erudycję autora oraz przystępny język wywodu – ciekawą lekturą dla wszystkich ludzi wrażliwych na sprawy tego świata. (al)
Człowiek wobec środowiska. Propedeutyka sozofilozofii, Wiesław Sztumski, Częstochowa 2012, Wydawnictwo Wyższej Szkoły Lingwistycznej w Częstochowie, s.246
- Autor: al
- Odsłon: 1769

Z jej podtytułu – Internet przedmiotów, Ekonomia współdzielenia, Zmierzch kapitalizmu – czytelnik może się zorientować, iż rzecz dotyczy nowych prądów, zjawisk, idei, które na naszych oczach zmieniają kapitalizm. Zdaniem Jeremy’ego Rifkina, podobnie jak wielu naukowców, ustrój ten powoli schodzi ze światowej sceny, a rodzący się Internet przedmiotów daje początek nowemu systemowi ekonomicznemu – wspólnocie współpracy. Ten natomiast całkowicie zmienia nasz sposób życia.
Autor wyjaśnia, jak Internet komunikacyjny, energetyczny i logistyczny łączą się, by stworzyć globalny system, wiążący wszystko i wszystkich poprzez Internet przedmiotów. Ta bezprzewodowa, inteligentna infrastruktura XXI w. zwiększa wydajność oraz ogranicza koszty krańcowe produkcji i dystrybucji dodatkowych dóbr i usług praktycznie do zera, czyniąc je właściwie – jeśli nie uwzględnimy kosztów stałych – bezpłatnymi.
W rezultacie zaczynają wysychać źródła dochodów firm, tracą znaczenie prawa własności, a konwencjonalne pojęcie ekonomicznego niedoboru ustępuje miejsca możliwości dostatku w miarę tego, jak całe obszary gospodarki wciągane są w sieć zerowych kosztów krańcowych. Potencjalny problem to zapewnienie bezpieczeństwa danych w przejrzystym, otwartym i globalnie połączonym świecie.
Spadek kosztów krańcowych prowadzi do gospodarki hybrydowej – częściowo jest to rynek kapitalistyczny, a częściowo wspólnota współpracy – o daleko sięgających implikacjach dla społeczeństwa.
Rifkin opisuje, jak setki milionów ludzi już dzisiaj przenoszą część swego życia gospodarczego do globalnej wspólnoty współpracy. Prosumenci tworzą i rozpowszechniają własne informacje, rozrywkę, zieloną energię i produkty wykonane za pomocą drukarek 3D przy niemal zerowych kosztach krańcowych. Studenci zapisują się na darmowe masowe kursy online (MOCC). Społecznościowi przedsiębiorcy pomijają bankowy establishment i używają crowdfundingu, by sfinansować etyczne przedsięwzięcia biznesowe, a także tworzyć alternatywne waluty w młodej gospodarce opartej na dzieleniu się.
W tym nowym świecie kapitał społeczny jest ważniejszy niż kapitał finansowy, dostęp - istotniejszy od własności, zrównoważenie wypiera konsumeryzm, a „wartość wymienialna” na rynkach kapitalistycznych coraz częściej zastępowana jest przez „wartość do podziału” wspólnoty współpracy.
Według Rifkina, kapitalizm pozostanie z nami w dającej się przewidzieć przyszłości, ale jego znaczenie zmniejszy się – przede wszystkim będzie on agregatorem usług i rozwiązań sieciowych, co pozwoli mu odgrywać rolę wpływowego, niszowego gracza nadchodzącej ery. Jednak w połowie XXI stulecia nie będzie już rządził gospodarką. Wkraczamy, mówi Rifkin, w świat ponad rynkami, gdzie uczymy się, jak żyć razem w coraz bardziej współzależnej, globalnej wspólnocie współpracy.(al)
Społeczeństwo zerowych kosztów krańcowych. Internet przedmiotów, Ekonomia współdzielenia, Zmierzch kapitalizmu, Jeremy Rifkin, Wydawnictwo Studio Emka, s. 390, cena 59 zł