Recenzje (el)
- Autor: Anna Leszkowska
- Odsłon: 682
Stulecie Wydziału Fizyki Uniwersytetu Warszawskiego mieszczącego się od 1921 roku na Hożej 69 zostało szczególnie bogato upamiętnione. Choć siedziba Wydziału w 2014 roku została przeniesiona do nowych budynków na Pasteura 5, o Hożej się nie zapomina. Świadczy o tym nie tylko duża konferencja Sto lat fizyki – od Hożej do Pasteura poświęcona tradycjom jednego z najlepszych polskich ośrodków naukowych, jaka odbyła się w dniach 11-12.09.21 w obecnej siedzibie fizyków z UW, ale i dwie książki, jakimi utrwalono ten jubileusz.
Pierwsza z nich, zatytułowana 100 lat fizyki od Hożej do Pasteura pod redakcją prof. Andrzeja Kajetana Wróblewskiego to księga wspomnień ok. 40 osób, które albo studiowały na Hożej, albo miały z Wydziałem Fizyki bliskie kontakty. Przewijają się we wszystkich z nich nazwiska gigantów Hożej, ale i polskiej fizyki: m.in. prof. prof. Stefana Pieńkowskiego, Mariana Danysza, Jerzego Pniewskiego, Andrzeja Sołtana, Leonarda Sosnowskiego, Leopolda Infelda i wielu innych już nieżyjących, a także nestorów i tych, którzy mieli szczęście kształcić się u nich.
Ta opowieść złożona ze wspomnień dotyczących zagadnień nie tylko merytorycznych, ale i opowieści towarzyskich, rodzinnych, anegdot, dobrze oddaje ducha tego miejsca, środowiska naukowego i pracy, ale i ducha czasów – jakże innych niż dzisiejsze.
100 lat fizyki od Hożej do Pasteura. Księga wspomnień, red. Andrzej Kajetan Wróblewski, Wydawnictwa Uniwersytetu Warszawskiego, warszawa 2021, wyd. I, s. 505
Druga z książek to 100 lat optyki na Uniwersytecie Warszawskim 1921-2021 Józefa Szudy.
Przed wojną Hoża stanowiła znane w świecie centrum luminescencji molekularnej i spektroskopii atomowej. Po II wojnie optyka na UW to lasery używane do badań struktury atomów i cząsteczek i ceniona marka fizyki optycznej, w tym – m.in. optyki nieliniowej i technologii kwantowych. Osiągnięcia te opisane są poprzez przedstawienie prac grup badawczych kierowanych przez wybitnych fizyków (m.in. prof. Stefana Pieńkowskiego – twórcę warszawskiej szkoły fizyki doświadczalnej), ale i poszczególnych badaczy, ich związków z fizykami z najlepszych ośrodków naukowych na świecie.
Nie brakuje też opisów wyposażenia Wydziału Fizyki w części eksperymentalnej oraz związków eksperymentatorów z teoretykami – od 1921 roku do dzisiaj. W książce zamieszczono też dwa niezwykle obszerne dodatki: bibliografię i literaturę, będące świadectwem ogromnej pracy, jaką autor włożył w pokazanie czytelnikowi rozwoju tej dziedziny u fizyków na Hożej i na tle badań światowych.
100 lat optyki na Uniwersytecie Warszawskim 1921-2021, Józef Szudy, Wydawnictwa Uniwersytetu Warszawskiego, Warszawa 2021, wyd. I, s.205
- Autor: Anna Leszkowska
- Odsłon: 769
Wydawnictwo Poltext wydało książkę Piotra Araka pt. Pandenomia.
Jej podtytuł: „czy koronawirus zakończył erę neoliberalizmu?” rozszerza znaczenie tej nazwy, pokazując, że chodzi o analizę zjawisk gospodarczych i politycznych epoki neoliberalnej spowodowanych przez obecną pandemię.
Termin pandemonia, jakiego używa autor wynika z połączenia słowa pandemia (gr. pan – wszyscy, demos – lud) ze słowem ekonomia (gr. oikos – dom, nomos – prawo, reguła). Określenie to zatem posłużyło nie tylko do opisania praktyk gospodarczych i rozwiązań prawnych stosowanych na całym świecie podczas pandemii, która nadal trwa, ale i do refleksji nad rolą państwa w przypadku globalnych zagrożeń i przydatnością systemu neoliberalnego, jaki dominuje w gospodarce światowej.
Choć pandemia koronawirusa na tle innych pandemii, jakie dotknęły świat wydaje się mniej groźna pod względem śmiertelności, to skutki gospodarcze, jakie wywołała trwożą rządy państw, nie umiejących prowadzić skutecznych polityk publicznych. A tym samym ryzykujących utratę władzy i kapitału warstw najbogatszych poprzez możliwe niepokoje społeczne. Jak pisze autor we wprowadzeniu – „Kryzys wywołany przez COVID-19 (który nie wiadomo, kiedy się skończy- al) można traktować zarówno jako zakłócenie rozwoju gospodarczego świata, jak i katalizator zmian. Już dzisiaj widzimy przyspieszenie pewnych procesów, np. cyfryzacji usług publicznych, zmian sposobu pracy czy zwyczajów konsumenckich. Sama pandemia i środki podjęte w odpowiedzi na nią ujawniły jednakże często fundamentalne wady dzisiejszych systemów społecznych, gospodarczych i politycznych”.
Na razie widzimy, że – jak i w poprzednich pandemiach – bogaci stają się jeszcze bogatsi, a biedni – biedniejsi. Czy zatem neoliberalizm należy wyrzucić na śmietnik historii? – autor temu jest przeciwny, acz uważa, że będzie musiał się on zmienić, bo jego dotychczasowy charakter jest nie do utrzymania (nb. czytelnikowi zapewne przyjdzie do głowy refleksja nad rolą ekonomistów, którzy bez żadnych konsekwencji wyprobowują na całych społeczeństwach swoje teorie).
Zastanawia się też, czy powstały jakieś nowe idee, zdolne uczłowieczyć neoliberalizm – niestety, jedynym dyskutowanych rozwiązaniem (mniej ideą) wydaje się podstawowych dochód gwarantowany, ale to rozwiązanie jest na razie bardzo drogie i nawet nie przećwiczone na małych społecznościach.
W siedmiu rozdziałach książki autor omawia nie tylko powyższe zagadnienia, ale i politykę fiskalną, monetarną, oraz handel międzynarodowy w dobie pandemii (odbiegające od dotychczasowych zasad neoliberalizmu). Posługuje się przy tym twardymi danymi, co w tym zestawieniu tematów czyni książkę interesującym głosem w dyskusji nad stanem świata, ale i poszczególnych państw. Nie tylko w tej pandemii. Szkoda, że mało w tym przykładów i analiz z Polski oraz omówienia czynnika najistotniejszego dla świata: zmian klimatycznych i niszczenia zasobów przyrodniczych, których ojcem jest właśnie neoliberalizm. (al.)
Pandenomia. Czy koronawirus zakończył erę neoliberalizmu?, Piotr Arak, Wydawnictwo Poltext, Warszawa 2021, wyd. I, s.231, cena 44,90 zł.
- Autor: Anna Leszkowska
- Odsłon: 632
Pańszczyzna. Prawdziwa historia polskiego niewolnictwa - to tytuł książki Kamila Janickiego wydanej przez Wydawnictwo Poznańskie w ub. roku (2021). To kolejna – z kilku, jakie się ukazały w ostatnich latach* - książka dotycząca ludowej historii Polski, napisana przez jednego z niedużej grupy polskich badaczy historii ludowej pokolenia 40-latków.
Spór o to, czy polscy chłopi pańszczyźniani byli niewolnikami czy też ich pozycja społeczna i warunki bytu wynikały z ustroju, jaki panował w Polsce i Europie od końca XVI w. do początków wieku XIX pojawił się w najnowszej historii polskiej po 89 roku, odkąd Polacy zauważyli, iż zostali okradzeni z majątku wspólnego. W dyskursie publicznym zaczęły się pojawiać pytania o to, kto tu zawinił, która klasa społeczna jest odpowiedzialna za to, co się stało. Trudno było za to winić tylko obecnych polityków, zatem źródeł powodów naszej sytuacji polityczno-gospodarczej zaczęto szukać - za Braudelem (historia długiego trwania) - w przeszłości, sięgając aż w wiek XVI. Było to po części odkrywanie Ameryki, gdyż wiedza ta istniała w PRL, ale po 89 roku została całkowicie wyrugowana z powszechnej edukacji i dyskusji publicznej, stosownie do wymogów neoliberalnych (skasowano historię społeczno-gospodarczą w programach nauczania).
Oczywiście, każde pokolenie pisze inaczej historię, bo i inne są warunki, w jakich ono żyje i inna perspektywa, nie mówiąc już o pojawianiu się nowych źródeł, nieznanych wcześniejszym badaczom. Problem jednak często leży w interpretacji znanych faktów.
W przypadku opisu położenia polskiego chłopstwa ścierają się do dzisiaj – na szczęście już słabo – dwa poglądy: jeden pokazuje położenie chłopstwa w Polsce niczym nie różniące się (a może i gorsze) od położenia niewolników w Ameryce Północnej. Drugi - wprost przeciwnie, uznaje opisy tragicznego położenia chłopstwa za wyolbrzymione i nieprawdziwe.
Ten ostatni pogląd jest jednak nie do obrony w świetle dokumentów, jakie stanowią opisy stosunków na polskiej wsi poczynione choćby przez cudzoziemców odwiedzających nasz kraj. Pokazują one - niespotykaną w innych krajach - skalę i stopień wyzysku i znęcania się szlachty nad chłopstwem oraz pozbawienie go jakichkolwiek praw (można go było nawet sprzedawać niczym rzecz).
Polscy chłopi byli więc niewolnikami - udowadnia autor książki, licznie przytaczając te opisy, dokumenty, świadectwa literaturowe. Szlachta polska, czerpiąca w miarę rozpadu państwa coraz większe zyski z pracy przymusowej chłopów, wymyśliła nawet teorię o dwóch narodach: pańskim i chłopskim, które nie mają ze sobą nic wspólnego, gdyż są to ponoć różne rasy.
Pisano, że chłopi są bardziej wytrzymali od szlachty, odporni na trudy codziennej pracy, mróz, słotę, urodzeni do tego, żeby harować. Twierdzono nawet, że mają inne układy pokarmowe, gdyż mogą żywic się najgorszym jadłem, spożywają pokarmy grube i nieposilające, gdyż takich wymagały ich chamskie żołądki (tak twierdził Jakub Kazimierz Haur).
Ta ówczesna propaganda pana, wójta i plebana była na tyle silna, że nawet niektórzy przybysze ze świata skłonni byli wierzyć, iż chłopi i szlachta to rzeczywiście odmienne ludy (Hubert Vautrin). Otóż typowy szlachcic z Rzeczpospolitej był „biały, rumiany, zwykle wysokiego wzrostu, o gładkiej skórze, fizjonomii łagodnej na przekór wąsom”.
Chłop był natomiast odmienny pod każdym względem: cechował go „wygląd ponury”, miał „cerę brązową, prawie czarną od słońca, twarz wychudłą, oczy wpadnięte, unikające ludzkiego wzroku, wzrost na ogół zaledwie średni, raczej niski, chód powolny, rozum ociężały, niezdolny do działania”.
Takie postrzeganie najliczniejszej warstwy społecznej Rzeczypospolitej i tak nieludzkie jej traktowanie utrwaliło się przez wieki na tyle, że sami chłopi nie byli w stanie myśleć o sobie w inny sposób, a konsekwencje tego odczuwamy do dzisiaj. Co nie powinno dziwić, skoro pańszczyzna na ziemiach dawnej Rzeczypospolitej została zniesiona dopiero po jej upadku, dzięki zaborcom. W niektórych zakątkach Polski (Spisz) przetrwała nawet (w szczątkowej formie, żelarstwo) aż do II wojny światowej!
Jak to się stało, że w Polsce, która do XVI wieku niczym nie odróżniała się od innych państw europejskich pod względem ustrojowym i życia społecznego, doszło do takiego uwstecznienia i zbrutalizowania stosunków społecznych autor pokazuje w 10 rozdziałach książki (dobrze udokumentowanych, z bogatą bibliografią), obszernie omawiając w nich wszystkie aspekty upadku państwa polskiego i jego struktury klasowo-warstwowej. Ciekawa to lektura tym bardziej, że budzi wiele refleksji i pokazuje niemało analogii do dnia dzisiejszego.
Anna Leszkowska
Pańszczyzna. Prawdziwa historia polskiego niewolnictwa, Kamil Janicki, Wydawnictwo Poznańskie, Poznań 2021, cena 49,90 zł
*Więcej w SN –
Adam Leszczyński – Ludowa historia Polski – SN Nr 12/20
Michał Rauszer – Bękarty pańszczyzny – SN Nr 1/21
Kacper Pobłocki – Chamstwo – SN Nr 6/21
Piotr Korczyński – Śladami Szeli – SN Nr 1/21
- Autor: Barbara Janiszewska
- Odsłon: 2335
Autorem niezwykłego traktatu o rzeczach i marzeniach, jakim jest książka pt. Parafernalia, wydana przez Wydawnictwo Uniwersytetu Śląskiego, jest badacz kulturowych osobliwości, historyk i teoretyk literatury, Aleksander Nawarecki.
Słowo „parafernalia”, a może raczej pojęcie, trudno znaleźć w słownikach. Jak napisał autor, po raz pierwszy odnotowano je w „Słowniku Warszawskim” w wersji staroświeckiej: parafernały, czyli wyprawa panny młodej.
Przestarzałe słowo w wersji bardziej współczesnej opisano w słownikach („Słownik języka polskiego” PWN) jako „rzeczy osobiste”. Zwykle oznaczało ono zbiór rzeczy poręcznych i użytecznych, znajdujących się głównie w damskiej torebce.
Z czasem tak określano również zestaw przedmiotów męskich.
Nawarecki, przybliżając czytelnikom określenie „parafernalia”, uważa, że „najmocniej wyraża ono prywatną, głęboko emocjonalną więź z rzeczami”.
We wstępie do nietypowych, czasami trudnych, rozważań autor napisał, że nie jest to książka „o rzeczach samych w sobie”, lecz o tytułowych rzeczach i marzeniach”. Co przedmioty mają wspólnego z wyobraźnią? W tym miejscu przywołuje Freudowskie przekonanie o związku fantazjowania z literaturą, „bo literatura jest właśnie tym medium, które poprowadzi nas ku przedmiotom”.
Jesteśmy więc przygotowani do wędrówki po świecie rzeczy, które „w drodze do kubła lub już na śmietniku stają się tak bliskie sercu, jak nigdy dotąd”. Czytelnik „grzebie” w rzeczach (wiersz „Rzeczy”) Jarosława Iwaszkiewicza, analizuje „Hymn o łyżce zupy” Józefa Wittlina, czyta wiersze Tuwima z pogranicza muzyki i literatury (w rozdziale „Od harfy do megafonu. Muzyka w poezji Juliana Tuwima”).
Okazuje się również, że w wierszach Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej poświęconych miłości prawie zawsze pojawia się motyw wody.
„Wiem, żeś ojczyzną moją, o morze prześliczne!
Jak krew mi własna szumi twoja głąb trawiasta.
Moje drzewo genealogiczne
koralem z dna twojego tajemnie wyrasta”.
(wiersz „Drzewo genealogiczne”)
Liryka poetki pełna jest wilgoci, mgły i deszczu, mało w niej słońca. Warto w tym momencie przypomnieć sobie, że symbolika lunarna ściśle łączy się z wyobrażeniami wody i kobiecości.
W poezji Krzysztofa Kamila Baczyńskiego także znajdziemy „niemal epicki poemat”. Tak pisze autor o umieszczonym w „Variach poetyckich” wierszu-opisie mieszkania, mikrokosmosu przedmiotów, estetycznego smaku mieszkańców. „Kompozycja poematu opiera się na systematycznym i ceremonialnym oglądaniu, a właściwie zwiedzaniu steatralizowanej scenerii mieszkania (w sypialni „łoże nakryte różową kapą z pluszu”…, „klozecik, ot, taki maleńki przy piersi jeszcze , i drzwi do łazienki, gdzie od wieku zepsuty kran”).
Osobne miejsce ma w tych rozważaniach o rzeczach i marzeniach jeszcze jedna przygoda autora na „rzeczowisku” – „Blaszany bębenek” Guentera Grassa. W czasie stanu wojennego była to lektura ratunkowa Nawareckiego. „Kiedy mały Oskar uderza pałeczkami w bębenek, to potrafi rozbić porządek faszystowskiego ceremoniału. Jeśli zatem głos rzeczy, jej aura, a nawet sama obecność może mieć antyhitlerowską wymowę, to równie dobrze może stanowić antidotum na komunizm”.
Badacz osobliwości kulturowych cieszy się wyraźnie z tego, że pod koniec XX wieku doszło do spektakularnego „zwrotu ku rzeczom”. „Czy nie za dużo mówiło się ostatnio o reprezentacji rzeczywistości, o mediacji językowej i symbolicznej, o powszechnej wręcz niewyrażalności? Jakby zapomniano, iż rzeczywistość istnieje widzialnie i dotykalnie, że przedmioty bywają obdarzone zapachem, budzą podziw, pożądanie, albo odrazę, mają wartość, producentów i właścicieli”. I tutaj przypomina się historia dziadka do orzechów (też przytoczona przez Aleksandra Nawareckiego). Tytułowy rekwizyt okazał się heroicznym bohaterem dopiero, gdy swawolny Fryc pozbawił go ząbków.
Lektura tej osobliwej książki wciąga, niczym dobry kryminał, a ile przyjemności można czerpać z wiedzy, że wielcy twórcy też byli emocjonalnie związani z rzeczami i nie były im obce parafernalia!
Barbara Janiszewska
Parafernalia, Aleksander Nawarecki, Wydawnictwo Uniwersytetu Śląskiego, Katowice 2014, 350 stron, cena 26 zł plus VAT