Recenzje (el)
- Autor: Anna Leszkowska
- Odsłon: 1388
Stałe natury, czyli o liczbach skrywających najgłębsze tajemnice Wszechświata, to tytuł książki Johna D. Barrowa wydanej przez Copernicus Center Press w tłumaczeniu Rafała Śmietany.
Stałe uniwersalne lub fizyczne – czym są? Odzwierciedlają naszą wiedzę o Wszechświecie czy może przeciwnie – pokazują obszary niewiedzy, skoro nie umiemy wyjaśnić wartości liczbowej żadnej ze stałych natury. I czy stałe natury rzeczywiście są stałe? Jaki jest status stałych natury i czy wszędzie są takie same? Czy wszystkie są ze sobą powiązane i czy życie powstałoby, gdyby były inne? To tylko niektóre z pytań, jakie stawia autor książki i stara się na nie odpowiedzieć.
O jakich stałych więc mowa? Między innymi o stałej charakteryzującej siłę ciążenia (G), rzeczywistość kwantową (h) oraz prędkość światła (c). Stałe te można wykorzystać do nakreślenia prostego obrazu zależności pomiędzy równymi prawami przyrody.
„Stałe natury – pisze autor – nadają naszemu Wszechświatowi fakturę i istnienie. Bez nich siły przyrody nie działałyby, elementarne cząstki materii byłyby pozbawione masy, a Wszechświat nie miałby wymiarów. Stałe natury stanowią ostateczną zaporę przed nieokiełznanym relatywizmem. Gdybyśmy nawiązali kontakt z obcą inteligencją zamieszkującą inne regiony Wszechświata, w pierwszej kolejności wybralibyśmy stałe uniwersalne jako płaszczyznę porozumienia. Stałe natury mogą być najważniejszym wspólnym doświadczeniem inteligentnych istot w całej przestrzeni kosmicznej. /…/ Te liczby można porównać do kodów kreskowych, do numerów PIN, dzięki którym pewnego dnia otworzymy sejf kryjący tajemnice Wszechświata”.(al.)
Stałe Natury, John D. Barrow, Copernicus Center Press, wyd. I, Kraków 2017, s.415, cena59,90 zł (w tym VAT), książka dostępna także jako e-book
- Autor: Anna Leszkowska
- Odsłon: 1090
Dominika Oramus, literaturoznawca i filolog angielski, podjęła się stworzenia dzieła pionierskiego, nie mającego odpowiednika w polskiej literaturze zarówno naukowej, jak i popularnonaukowej – napisała książkę pokazującą związki fizyki z naukami humanistycznymi, zwłaszcza z literaturą i filmem. Zatytułowała ją metaforycznie: Stany splątane, a w podtytule dookreśliła, że chodzi o fizykę i literaturę współczesną. Jej wydawcą jest oficyna Copernicus Center Press.
Ten związek między dwiema dość odległymi dziedzinami nie powinien jednak dziwić, jeśli weźmie się pod uwagę zainteresowania badawcze autorki – postmodernizm, science fiction i naukoznawstwo, którym dała wyraz w wielu publikacjach i książkach, z których dwie pokazywaliśmy naszym czytelnikom (Darwinowskie paradygmaty oraz O pomieszaniu gatunków. Science fiction a postmodernizm).
Rozważania o splataniu się nauk ścisłych – szczególnie fizyki, jako tej nauki, która tworzy idee i przedstawia obraz świata – a literaturą i pochodnym jej filmem – dotyczą ostatnich stu lat, czyli okresu, kiedy fizyka święciła chyba największe triumfy, zaprzątając uwagę ludzi epokowymi odkryciami. Wiek XX to przecież nie tylko wiek atomu i promieniotwórczości, ale i teorii kwantowej, i teorii względności, początków elektroniki, także szybkiego rozwoju astronomii.
To także czas „wielkich głów” – znakomitych uczonych tworzących crème de la crème europejskiej i amerykańskiej nauki, nadających jej też szczególnego znaczenia społecznego i kulturowego. A jednocześnie wielkich osobowości, których biografie do dzisiaj przyczyniają się do popularyzacji ich odkryć i teorii.
Ale wiek XX to także czas rozejścia się sfery nauk ścisłych i humanistycznych – już to z racji niebywałego rozwoju, czyniącego nauki ścisłe obszarem dla wtajemniczonych, już to z racji odrębnego języka, jakim te dwie dziedziny się posługują, czy wreszcie potrzebnych zasobów intelektualnych i wiedzy do ogarnięcia tak szerokich i różnych dyscyplin. Jak pisze autorka we Wstępie – „tak szeroki zakres materiału sprawia, że został on podzielony na kilka działów, a każdy z nich poszukuje odpowiedzi na konkretnie postawione pytanie badawcze. /…/
Pierwsze brzmi: jak w okresie poprzedzającym współczesność postrzegano fizykę i naukowca fizyka? /…/ Kolejne - w jaki sposób życiorysy fizyków i ich dokonania przedstawiane są w kulturze XX i XXI wieku?/…/ W jakim zakresie tradycja literacka posłużyła do opisu zjawisk fizycznych?/…/ Jak legendarni fizycy przedstawiani są we współczesnej kulturze popularnej?/…/ W jaki sposób podział kultury współczesnej na dwa światy, humanistyczny i nauk ścisłych, pokazany jest w literaturze?”
Przedstawiając w czterech rozdziałach odpowiedzi na te pytania, autorka sięga do najgłośniejszych i najważniejszych tekstów (i ich obrazów) kultury światowej funkcjonujących w języku angielskim i w polskich tłumaczeniach. Kto więc śledzi rynek wydawniczy i filmowy, z lektury Stanów splątanych będzie czerpać przyjemność uporządkowania wiedzy w wymiarze naukowo-kulturowym. Dla tych, których interesuje tylko fizyka i jej twórcy, będzie ta lektura odkryciem zakresu oddziaływania fizyki na inne pola twórczości.
Zatem dla każdego coś dobrego, przystępnie i ciekawie, do czego przyczyniają się liczne cytaty, oraz interesujące i poszerzające wywód przypisy. (al.)
Stany splątane. Fizyka a literatura współczesna, Dominika Oramus, Copernicus Center Press, wyd. I, Kraków 2020, s. 336, cena 69,90 zł
- Autor: jhw
- Odsłon: 4063
To, czego z medycyny zgubić nie wolno,
to rozum i serce lekarza.
prof. Kornel Gibiński

Profesor Bielecki od 50 lat jest lekarzem, a od 42 lat chirurgiem. Ma więc pełne prawo wypowiadać się na temat osobowości chirurga. Ma dwie specjalizacje: z chirurgii ogólnej i chirurgii onkologicznej. Tę ostatnią uzyskałem 14 listopada 2012 roku. Jestem z siebie bardzo dumny, że mi się chciało i że zdałem egzamin. Chirurgii ogólnej pozostanę wierny do końca i tak mi proszę napisać w nekrologu…
Z tych jego dwóch wypowiedzi jasno wynika, na czym polega osobowość chirurga. Trzeba być człowiekiem wrażliwym i myślącym, analizującym zarówno sukcesy jak i porażki, nieustannie doskonalącym, „rękę i oko”, kształcącym się permanentnie, mieć w życiu pewne wskazówki i drogowskazy (mistrzów i nauczycieli!), dochodzić do wielkości zwykłą, codzienną pracą i mieć tę uczciwość i rzetelność zawodową, by umieć i chcieć leczyć powikłania po własnych operacjach. Niby to wszystko jest oczywiste, ale… Obserwując naszą służbę zdrowia i lekarzy, w tym także chirurgów, wcale takie oczywiste się nie wydaje. Na pytanie „jak stawałem się chirurgiem?” w książce odpowiadają profesorowie: Krzysztof Bielecki, Zygmunt Górka, Michał Krauss. Jerzy A. Polański, Edward Stanowski, Stanisław Zapalski oraz doktorzy: Leszek Czerwiński, Jędrzej Gajda i lek. med. Tadeusz Karakuła. Każdy z chirurgów opowiada o swojej drodze do chirurgii, przemyśleniach związanych ze swoją praktyką lekarską, niekiedy przedstawia własne drogowskazy na tej wyboistej drodze. Prof. Bielecki podkreśla, że: chirurg to internista, który potrafi operować. I że: dobry lekarz wie, czego nie wie. I że: nie własny wizerunek, ale chory, który mi zaufał, winien być celem mojego życia lekarskiego zarówno w aspekcie moralnym, jak i zawodowym. Dr Czerwiński podkreśla, że pragnął być marynarzem, a został lekarzem na życzenie i pragnienie swojej matki. I nie żałuje wyboru, choć łatwo nie było. Pierwszy raz stanąłem do asysty na halach jeszcze jako student. /…/ Profesorowi Wojciechowi Starzewskiemu. Klęska na całym polu – wspomina. Kończył się okres studiów i młody lekarz podjął twarde postanowienie: muszę być chirurgiem. Podkreśla, jak ważni są nauczyciele, jak wiele zawdzięcza tym, których spotkał na swojej chirurgicznej drodze, m.in. Stanisławowi Szyszce, Zygmuntowi Górce, Tadeuszowi Paliwodzie, Janowi Oszackiemu. I jak wielki błąd popełnił, gdy nie posłuchał rady prof. Szyszko, który powiedział mu, gdy dostał propozycję zostania dyrektorem ZOZ, że: administracja to koniec chirurgii. Po jakimś czasie znowu stanął przy stole operacyjnym. Refleksje po latach pracy? Aby naprawdę zrozumieć chorego, ten świat chorych, istniejący po drugiej stronie naszego zawodu, trzeba przeżyć w najbliższym otoczeniu ciężką chorobę. Profesor Bielecki powiedział kiedyś: Jeżeli operujesz starego człowieka, niech ci się wydaje, że to twoja matka. A ja dodam: a jeżeli młodego, to niech ci się wydaje, że to twój syn. Co mówią inni chirurdzy proszę przeczytać. Warto. (jhw)
Jak stawałem się chirurgiem, red. Krzysztof Bielecki, Wydawnictwo Borgis, Warszawa 2013, s. 160