Recenzje (el)
- Autor: Anna Leszkowska
- Odsłon: 1322
Zakulisowe umowy, które zmieniły świat – to tytuł książki Jacquesa Perettiego, angielskiego dziennikarza śledczego publikującego w BBC i Guardianie. Książkę – przetłumaczoną przez Bożenę Jóźwiak – wydała oficyna Dom Wydawniczy Rebis.
Choć tytuł książki jest aż nadto wymowny, jej podtytuł – Niepohamowane ambicje, tajne negocjacje i skrywanie prawdy w biznesie – pokazuje w dodatku aspekt owych zakulisowych umów i działań, jakie dziennikarz ujawnia. Nie są to umowy bez znaczenia – dotyczą ponadnarodowych korporacji, największych producentów, firm, banków i najbogatszych osób-instytucji działających w skali całego świata i wywierających wpływ na kształt naszej cywilizacji. Mają związek z podstawami egzystencji ludzi: ich zdrowiem, wyżywieniem, zamożnością, dostępem do pracy, ale i nowymi technologiami czy globalizacją.
Autor opisuje dziesięć umów, które nie były zwykłymi umowami biznesowymi, gdyż po pierwsze były niejawne, a po drugie - ich skutki (często druzgocące dla ludzi) dotyczyły zmian gospodarki światowej i całych społeczeństw. Pierwszą, wręcz podręcznikową, jest ta, która legła u podstaw postarzania wyrobów i sztucznego kreowania popytu – zmniejszenie trwałości zwykłej żarówki. Kolejne dotyczą żywności i wywołania epidemii otyłości, metod zwiększenia sprzedaży leków, powodów wprowadzenia plastikowego pieniądza, wynalezienia sposobu na nieustająca pracę, wykorzystania kryzysu naftowego do wzbogacenia się, zarabiania na obejściu podatków, nierównościach, skutków globalizacji oraz robotyzacji.
Umowy, o jakich pisze J. Peretti i dokładnie je dokumentuje, dotyczą głównie lat powojennych, (poza słynną żarówką, której żywot postanowiono skrócić już w 1932 roku), ale wiele opisanych to umowy najnowsze, z końca XX w. i początków XXI w. O niektórych z nich można było przeczytać w niszowych czasopismach uważanych za propagatorów teorii spiskowych. Dziś widać dokładnie, kto spiskował i dlaczego, a kto mówił prawdę.
Znakomicie napisana książka, którą czyta się jak kryminał, poza walorem dokumentalnym, ma jeszcze jeden, ważniejszy: odsłania bezwzględność w sposobach bogacenia się nielicznych, a tym samym – pokazuje współczesną drogę rozwoju kapitalizmu (tzw. neoliberalizm) i marność moralną naszej cywilizacji.(al.)
Zakulisowe umowy, które zmieniły świat. Niepohamowane ambicje, tajne negocjacje i skrywanie prawdy w biznesie, Jacques Peretti, Dom Wydawniczy Rebis, wyd. I, Poznań 2019, s. 359, cena 39,90 zł.
- Autor: Anna Leszkowska
- Odsłon: 1631
Zanurzeni w liczbach to tytuł książki Daniela Tammeta w tłumaczeniu Zuzanny Lamży, którą wydało Wydawnictwo Copernicus Center Press.
Książka Zanurzeni w liczbach mająca podtytuł: „Jak matematyka kształtuje nasze życie”, to dzieło znanego synestety i autystycznego sawanta z ponadprzeciętnymi zdolnościami matematycznymi i językowymi, władającego 11 językami, rekordzisty Europy w recytowaniu z pamięci 22 514 cyfr liczby pi.
Jest to zbiór 25 esejów opisujących „matematykę życia”, będących zabawą samą możliwością, czystą, od niczego niezależną. Wybór tematów, jak pisze autor, był zupełnie subiektywny i z tego powodu książka ma charakter eklektyczny.
Znalazło się w niej kilka autobiograficznych elementów, inspiracją kilku rozdziałów był Szekspir, innego – matematyk Omar Chajjam, pozostałych – podróż dookoła świata, w której autor zatrzymuje się to w Quebecu, to na Islandii, czy w starożytnej Grecji. Każdy z rozdziałów służy jednak odkrywaniu związków między matematyką a fikcją i sprowokowany jest prostym pytaniem: a co by było, gdyby? (ld)
Zanurzeni w liczbach. Jak matematyka kształtuje nasze życie, Daniel Tammet, Wydawnictwo Copernicus Center Press, Kraków 2017, wyd. I, s. 270, cena 49,90 zł (w tym VAT), książka dostępna również jako e-book.
- Autor: JHW
- Odsłon: 3250
Właśnie ukazała się ostatnia książka Witolda Gombrowicza Kronos.
To jakby ostatni sygnał żywego Gombra. Bo jest on faktycznie niezwykle żywy w tej książce. Czyta się ją zupełnie inaczej niż Dzienniki, chociaż jest to także coś w rodzaju dziennika. Bardzo specyficznego dziennika, bo składającego się w dużej mierze z takich ot, luźnych zapisków, jakie często i my – ludzie zwyczajni i przeciętni - czynimy na różnych karteluszkach. To bardzo specyficzny i bardzo prywatny dziennik.
Określenie „dziennik” nie jest tu najlepsze, wolę zapiski czy notatki, może wręcz notatnik pt. Kronos. W 1957 roku w Dzienniku Witold Gombrowicz napisał: Pozostało mi jeszcze coś w zapasie, ale tej reszty – bardziej prywatnej – wolę nie zamieszczać. Nie chcę narażać się na kłopoty. Może kiedyś… Później. I to później - dzięki Ricie Gombrowicz - nadeszło.
Gombrowicz traktował te zapiski bardzo poważnie i zapewne liczył na to, chyba nawet był tego pewny, że kiedyś ukażą się one w druku. O istnieniu 'Kronosu' dowiedziałam się w 1966 roku, nie pamiętam dokładnej daty. Weszłam do pokoju Witolda, siedział przy stole, powiedział mniej więcej coś takiego: 'Widzisz, piszę właśnie dziennik intymny, od czasu do czasu notuję sprawy prywatne'. Po raz drugi zetknęłam się z 'Kronosem' latem 1968. Gombrowicz zmęczony, chory, poprosił mnie o pomoc. Wskazał na segregator i powiedział: 'Jeśli wybuchnie pożar, bierz 'Kronos' i umowy, i uciekaj najszybciej, jak możesz'. To był ten intymny dziennik, który nazwał 'Kronos' – pisze Rita Gombrowicz. Pożar nie wybuchł, ale Kronos ocalał i dzięki Ricie Gombrowicz możemy go przeczytać. Jest to już zapewne ostatni nieznany tekst Witolda Gombrowicza.
Dlaczego Kronos, a nie Chronos? Książka jest świadectwem zmagania się pisarza z czasem, próbie przyjrzenia się czasowi, „wąchaniem czasu” (tak mówił o sobie jako reżyserze i aktorze, a także czytelniku literatury, Adam Hanuszkiewicz). W tych notatkach i zapiskach jest to „wąchanie czasu”, jest próba zrekonstruowania przeszłości, odnalezienia jej specyfiki i zapachu i teraźniejszości, w której pracując nad Kronosem, żył. Czy jest to rekonstrukcja, taka niemal codzienna, drobiazgowa, życia? I tak, i nie. Z tych zapisków wyłania się żywy człowiek, Gombrowicz jako Gombrowicz, nie jako pisarz. Dlatego tak mnie zafascynowały i… uwiodły? Tak, to właściwe słowo. Nad wszystkim, nad każdym słowem, spotkaniem – koleżeńskim, przyjacielskim, rodzinnym, erotycznym czy tylko seksualnym czuwa Bóg czasu Chronos. To on wyznacza rytm, określa trwanie. Czas. Nieubłagany kontroler każdej sekundy życia.
Dla czytelnika, który spodziewa się opisów życia intymnego Gombrowicza, jakichś zwierzeń w tej dziedzinie, skandali i skandalików, orgii, wyuzdania itp. Kronos będzie wielkim rozczarowaniem. Te sprawy są zapisane, jak wszystkie inne. Lakonicznie. Ot, zdarzyło się albo się nie zdarzyło. Argentyna 1956, XII: Egzemy ustępują. Niedziela: fracaso erotyczne. Japonka. Korespondencja z Giedroyciem w sprawie dziennika. Przystępuję do przygotowania tekstu. Odkładam wyjazd. Z Toto na Venezueli. W Reksie: Niemiec, Barbudo, Acevedo, Andrea. Sobota: fracaso erotyczne. Niedziela: Jesus u Zygmunta. Intensywna praca nad dziennikiem. Sobota: fracaso. Niedziela: Retiro 18a, Grocholski. Fotografia. U Grubera z Zosią i Gośką. La Cabana. 22-go z Dusiem i Helene do Cabani. Helene wyjeżdża. Nowy Rok z Dusiem i dziewczynkami. Nie wiedzieliśmy, kiedy nadszedł. Spacer do wioski. Rok konsolidacji. Zdrowie: uporządkowanie zębów, znów wątroba, egzemy. Erotyka: wybitne uspokojenie. 11. Finanse: rok znakomity. Kończę 57 tys. tutaj. W kraju ponad 100 000 złotych. Literatura: powodzenie 'Dziennika'. Wydania z kraju. Wykańczam 'Akteona'. Rok ozdobiony finansowo i wolnością kraju.
Gdyby nie przypisy, bardzo szczegółowe, Rity Gombrowicz, Jerzego Jarzębskiego i Klementyny Suchanow, wiele z tych zapisków byłoby dla dzisiejszego czytelnika niezrozumiałych. Dzięki tak starannym przypisom wiemy z kim, kiedy, gdzie spotykał się Gombrowicz, ale też dowiadujemy się kim byli ci ludzie, jakie relacje łączyły z nimi pisarza.
To niezwykła książka. Każda kolejna strona to zapis zdarzeń, ale i stanów emocjonalnych, psychicznych. Wyłania się z nich człowiek żywy, prawdziwy. Ma kłopoty, jak każdy: zdrowotne, finansowe, w kontaktach z ludźmi i te najzwyklejsze, codzienne, jak choćby poszukiwanie mieszkania do wynajęcia, problemy z pracą itp. Czytając zachłannie wszystko, co do tej pory Gombrowicza zostało wydane brakowało mi tej właśnie klamry, tego dopełnienia literatury człowiekiem. Człowieczą zwyczajnością.
Zapiski, których zwyczajność tak podkreślam są i nie są takie zwyczajne. Sama forma, układ notatek spełniają tu jednak jakby dwojaką rolę. Jedna, to uchwycenie własnego życia w jego bieżącym nurcie i zapisanie go tak, jak ono sobie biegnie. Dość linearnie. Druga, to efekt, jaki daje ta właśnie forma, ten sposób notowania. Pisarski pazur jest w tym obecny, bo przecież pisarstwo to część ludzkiej natury Gombrowicza. Nie da się tego rozdzielić. I chyba o to mniej więcej Gombrowiczowi chodziło, gdy swoje życie ujął w karby zdyscyplinowanych codziennych notatek. Nie wystarczał Dziennik, bo tam jest dużo literatury, refleksji, spostrzeżeń, filozofii, koncepcji formy i treści itd. itd. Kronos to Gombrowicz codzienny, ale nadal niezwykły, utalentowany pisarz, obserwator i kontestator rzeczywistości. (JHW)
Witold Gombrowicz, „Kronos”, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2013, s.460

