Nauka i sztuka (el)
- Autor: ANNA LESZKOWSKA
- Odsłon: 2048
W Muzeum Ziemi PAN w Warszawie do 28 grudnia czynna będzie wystawa fotografii Jacka Herman-Iżyckiego – Sokotra. Wyspa smoczej krwi.
Jest to kolejna wystawa z cyklu „Natura – Sztuka”. Jej autor, Jacek Herman-Iżycki, poprzez swoje fotografie, przybliża widzom unikalną przyrodę wyspy, która wciąż pozostaje na uboczu światowego zainteresowania turystycznego. Na barwnych fotografiach można obejrzeć niepowtarzalny krajobraz Sokotry - największej spośród czterech wysp niewielkiego archipelagu, leżącego na Oceanie Indyjskim pomiędzy Afryką a Półwyspem Arabskim.
Dzięki długotrwałej izolacji wytworzyła się tam unikatowa roślinność. Jedna trzecia spośród ponad 800 gatunków roślin rosnących na Sokotrze to endemity, w tym trzy różne drzewa butelkowe i drzewo smocze, któremu wyspa zawdzięcza swoją popularną nazwę. W starożytności sławę Sokotrze zapewniały żywice kadzidłowca i mirry oraz sok z aloesu. Dziś największym bogactwem archipelagu jest wyjątkowa na skalę światową przyroda i dawna kultura beduińska. W 2008 roku Sokotrę wpisano na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Badacze i ekolodzy uważają tę największą arabską wyspę za jedno z 10 najważniejszych miejsc dla zachowania bioróżnorodności Ziemi.
Więcej - www.mz.pan.pl
- Autor: Anna Leszkowska
- Odsłon: 1072
W Muzeum Narodowym w Krakowie do 5 maja 2019 można oglądać nową wystawę prac Stanislawa Wyspiańskiego.
Półtora kilometra drewna konstrukcyjnego, 150 metrów bieżących półek i 250 metrów oświetlenia ledowego. W Gmachu Głównym Muzeum Narodowego w Krakowie powstała przepiękna secesyjna biblioteka. Wszystko po to, by wyeksponować księgozbiór Stanisława Wyspiańskiego, jego projekty edytorskie oraz pierwodruki dramatów.
– Na wystawie „Wyspiański. Nieznany” oprócz kilku fantastycznych, rzadko lub wcale niepokazywanych dotąd pasteli chcemy zaprezentować reformatorską działalność typograficzną Stanisława Wyspiańskiego i jego fascynacje czytelnicze – mówi kurator ekspozycji Magdalena Laskowska.
„Wyspiański. Nieznany” to uzupełnienie i zarazem całkiem nowa część wystawy „Wyspiański”, którą w 2018 roku zwiedziło ponad 200 000 widzów. Atrakcją tej odsłony ekspozycji są liczne prace oraz przedmioty z otoczenia Stanisława Wyspiańskiego, które publiczność będzie mogła oglądać po raz pierwszy.
To przede wszystkim pastelowy Autoportret artysty (1897) i Portret dra Jana Raczyńskiego (1904), zakupione do kolekcji Muzeum Narodowego w Krakowie w listopadzie 2018 roku. – Zwłaszcza pierwszy obraz jest niezwykle cenny dla polskiego dziedzictwa i dla naszej kolekcji. W polskich zbiorach istnieje tylko 10 autoportretów Wyspiańskiego. Ten jest jedenasty i piąty z wykonanych w technice pastelu. Co więcej, autoportret ten nigdy nie był pokazywany publicznie, dotychczas znaliśmy go tylko ze zdjęć. Można wręcz powiedzieć, że został cudownie odnaleziony – podkreśla Andrzej Betlej, dyrektor Muzeum Narodowego w Krakowie.
Tę część ekspozycji uzupełniają prace wypożyczone m.in. z Muzeum Narodowego w Poznaniu (olejne Wnętrze pracowni artysty w Paryżu z 1892), Muzeum Lubelskiego w Lublinie (jeden z niewielu portretów namalowanych farbą olejną) czy Muzeum Śląskiego (Śpiący Staś).
Z prywatnych kolekcji pochodzą m.in. pastelowy Portret kobiety z 1893 roku i o dekadę późniejsza Zaczytana – subtelne, sangwinowe studium aktu z roku 1893, oraz barwne Macierzyństwo z 1904.
Na wystawie „Wyspiański. Nieznany” po raz pierwszy publiczność może zobaczyć także liczący blisko 600 pozycji księgozbiór artysty, zakupiony przez Muzeum Narodowe w Krakowie w roku 1910 od wdowy po Wyspiańskim, Teodory Teofili z domu Pytko. Zrąb tego księgozbioru stanowi historyczna biblioteka wujostwa Janiny i Kazimierza Stankiewiczów, natomiast drugą pokaźną część tworzą publikacje nabyte przez samego Wyspiańskiego, świadomie budującego własną kolekcję książek. Prawie wszystkie tomy są podpisane ręką artysty i datowane. W wielu z nich znajdują się ołówkowe szkice Wyspiańskiego, w innych – dedykacje współczesnych poetów i pisarzy, którzy podarowali mu swoje książki.
– Ze wspomnień z epoki wiemy, że książki służyły Wyspiańskiemu do pracy i nie przywiązywał wagi do opieki nad nimi, np. z tomu IV dzieł Szekspira wydarł w całości tekst „Hamleta” – mówi Magdalena Laskowska. Znamienny jest np. wpis Macieja Szukiewicza: „Powyższe braki nie zadziwią nikogo, kto zna pogląd Wyspiańskiego na książki. Nie było w Poecie ani krzty snobistycznego bibliofilstwa.
Gdy czerpał z jakiegoś dzieła potrzebne dla siebie wiadomości, bez żadnego skrupułu wydzierał z publikacyj – nieraz bardzo kosztownych – odnośne karty. Byłem parokrotnie świadkiem takiego wandalizmu, który Wyspiański uzasadniał zdaniem: «Książki są po to, ażeby ich używać»”.
Bibliotekę Wyspiańskiego uzupełnia na wystawie „podręczny warsztat ikonograficzny malarza”, podarowany do Muzeum przez Helenę z Wyspiańskich Chmurską (córkę artysty): zespół luźnych kart z książek, widokówek i rycin. O tworzeniu tego typu zbiorów reprodukcji służących do poznania tła epoki świadczą listy Wyspiańskiego i dokumenty z masy spadkowej po Artyście ze zbiorów Biblioteki Jagiellońskiej.
Część „biblioteczną” zamknie komplet pierwodruków dramatów Wyspiańskiego, od Legendy i Warszawianki (1898) po opublikowane w roku śmierci Artysty: Skałkę, Powrót Odysa i Sędziów.
Jednym z najważniejszych zadań, jakie postawili sobie twórcy wystawy, jest zilustrowanie roli Stanisława Wyspiańskiego na polskim rynku wydawniczym. Jako dyrektor artystyczny czasopisma „Życie” zrewolucjonizował szatę graficzną tej gazety, wyznaczając przy tym nowe standardy poligraficzne. Starannie projektował swoje druki, wydając dramaty na własny koszt, z własnymi ilustracjami i starannie dobraną czcionką. Jednym z przełomowych osiągnięć Wyspiańskiego, zmieniających polskie myślenie o zdobnictwie, były ilustracje do I księgi Iliady Homera w przekładzie Lucjana Rydla z 1896 roku.
Na wystawie można zobaczyć nie tylko gotowe wydawnictwa, ale także płytki cynkotypowe do odbijania zdobników w czasopismach i na papierach listowych artysty, a także dokumenty ze zbiorów działu Rękopisów Biblioteki Jagiellońskiej, dotyczące kontaktów Wyspiańskiego z drukarzami, wydawcami i księgarzami.
– Dzięki tej wystawie można sobie uświadomić i zrekonstruować imaginarium Wyspiańskiego, poznać jego inspiracje, a przez to zrekonstruować sposób tworzenia i myślenia artysty – podsumowuje dyrektor Andrzej Betlej.
Więcej - http://mnk.pl/wystawy/wyspianski-nieznany
- Autor: Anna Leszkowska
- Odsłon: 343
Do 7 stycznia 2024 w Muzeum Narodowym w Szczecinie będzie trwać wystawa ze zbiorów własnych Muzeum pn. Wyspy szczęśliwe? Sztuka II Rzeczypospolitej. Jej kuratorem jest dr Szymon Piotr Kubiak.
11 listopada 1918 roku Rzeczpospolita Polska oficjalnie wróciła do grona niezależnych państw. Choć jeszcze przez kolejne cztery lata kształtowały się granice kraju, a walki o nie wydłużały się przez krwawe konflikty w poszczególnych dzielnicach, odzyskana niepodległość wprowadziła aurę szczęścia.
Sztuka – nie tylko rodzima – przygotowywała się na ten stan już od pewnego czasu. Tendencje nowego klasycyzmu, silnie wyczuwalne około 1910 roku, jedynie umocniły swą pozycję. Francuski termin rappel à l’ordre i odpowiadające mu włoskie pojęcie ritorno all’ordine dobrze opisywały powszechną tęsknotę za porządkiem, stałymi wartościami oraz europejskimi, narodowymi lub lokalnymi tradycjami. Antykizujący kostium i sielankowe dekoracje zapewniały poczucie bezpieczeństwa, a wyidealizowane ciała uruchamiały mechanizmy obronne w sytuacji choroby lub „niepięknej” śmierci.
Potrzeba urządzenia się w nowoczesnym świecie zachęcała jednak także do recepcji innych, skrajnie różnych postaw artystycznych. Z Rosji Radzieckiej płynęła utopijna obietnica zmiany struktur klasowych poprzez ogólne wyzbycie się „burżuazyjnych” potrzeb: absolut objawiał się w abstrakcji, bezprzedmiotowości.
Za przykładem twórców z Republiki Weimarskiej przyglądano się krytycznie stanowi posiadania, co skutkowało drobiazgowym realizmem czy weryzmem „nowej rzeczowości”.
Koloryzm, zjawisko o 50-letnim stażu, powracał natomiast falą modernistycznego historyzmu oraz produkcją „poręcznych” obrazów – drobnomieszczańskich przedmiotów uwznioślających artystowskie akcesoria.
Jak żadna inna epoka, polskie dwudziestolecie międzywojenne oscylowało właśnie między dwoma biegunami: szalone lata 20. oraz pesymizm kolejnej dekady, odkryte łydki wibrujące w rytm fokstrota oraz stukot protez inwalidów wojennych, alegorie obfitości na 20-złotowych banknotach oraz problem bezrobocia, ubóstwa i głodu w wielonarodowym, wieloetnicznym i wielowyznaniowym społeczeństwie.
Oficjalnie – na zagranicznych wystawach sztuki, targach i w przewodnikach turystycznych – II Rzeczpospolita mieniła się czystymi barwami strojów ludowych i regionalnego rzemiosła. Nowoczesność dla wybranych oznaczała przejażdżkę wyprodukowanym w Polsce motocyklem lub odbicie od 147-kilometrowej linii polskiego wybrzeża na pokładzie luksusowego statku zamorskiego.
Abstrakcyjne obrazy malarskie uprzedmiatawiały się paradoksalnie w postaci taniego użytkowego szkła z automatu. Nowe modele broni palnej i masek przeciwgazowych dawały jednak przedsmak tragedii, która nadeszła 1 września 1939 roku.
II Rzeczpospolita i jej alegoryczne reprezentantki były boginiami, muzami, damami, żołnierkami, żywicielkami i żebraczkami. Na wystawie – zapowiedzi stałej galerii nowoczesnej sztuki europejskiej – postać kobieca otrzymała rolę przewodniczki po szczecińskiej kolekcji.
A ty mnie na wyspy szczęśliwe zawieź,
wiatrem łagodnym włosy jak kwiaty rozwiej, zacałuj,
ty mnie ukołysz i uśpij, snem muzykalnym zasyp, otumań,
we śnie na wyspach szczęśliwych nie przebudź ze snu.
Pokaż mi wody ogromne i wody ciche,
rozmowy gwiazd na gałęziach pozwól mi słyszeć zielonych,
dużo motyli mi pokaż, serca motyli przybliż i przytul,
myśli spokojne ponad wodami pochyl miłością.
Konstanty Ildefons Gałczyński, Prośba o wyspy szczęśliwe, 1930
- Autor: Anna Budzałek
- Odsłon: 1573
Do 14.08.16 w Gmachu Głównym Muzeum Narodowego w Krakowie można oglądać wystawę prac Ewy Kuryluk – historyczki sztuki, pisarki, poetki, malarki, rysowniczki, fotografki, autorki instalacji.
Wystawa w Muzeum Narodowym w Krakowie stanowi ważne podsumowanie malarskiego dorobku artystki, która sama przyznaje, że najlepsza na świecie kolekcja jej obrazów znajduje się od czterdziestu lat w krakowskim Muzeum. Artystka w swoim malarstwie opowiada o sobie w świecie i o świecie w sobie. Opowiada w sposób realistyczny, ale jest to realizm specyficzny - jednocześnie symboliczny i surrealny, sięgający chętnie do wycinanki i kolażu, z autoportretem w centrum. Kuryluk unika autointerpretacji i nie rozczula się nad swoimi rozlicznymi alter ego, raczej z nich kpi.
Zanim wpisała się w historię polskiego i światowego hiperrealizmu, przeszła ciekawą ewolucję. Wystawa prezentowana w Muzeum Narodowym w Krakowie obejmuje prace z lat 1967–1978 i znakomicie obrazuje przemiany, jakie zachodziły w twórczości artystki.
Kanwą dla całej twórczości wizualnej i pisarskiej Ewy Kuryluk stała się fotografia. Tysiące zdjęć, które powstały i powstają nadal, to autobiografia uchwycona okiem kamery.
Za swój najlepszy okres malarstwa artystka uważa niecałe dwa lata spędzone w Londynie od wiosny 1977 do jesieni 1978. Była wówczas związana z Galerią Fischer Fine Arts, propagującą hiperrealizm i nową figurację. To właśnie w Małej Wenecji, dzielnicy nad kanałem Hampstead, wyklarował się i nabrał rozmachu styl obrazów artystki, a kolorystyka stała się bardziej pastelowa i chłodna.
W ostatnim okresie malarstwa Ewa Kuryluk korzysta z własnych zdjęć, najczęściej samej siebie, a zarys postaci rzutuje na płótno.
Ewa Kuryluk, urodzona autoportrecistka, intensywnie obcuje ze swoimi alter ego - z ja drugim i ja trzecim - sobowtórami czasu minionego i przyszłego. W połowie lat 70. przedstawia często swoją postać zwielokrotnioną.
Malarstwo Ewy Kuryluk to odbicie jej wiary w indywidualną wartość jednostki, jej niepowtarzalność i doniosłość. Wyabstrahowany z otoczenia człowiek stoi przed nami jedyny w swoim rodzaju, zagadkowy. Anna Budzałek Więcej - http://mnk.pl/wystawy/nie-snij-o-milosci-kuryluk