Nauka i sztuka (el)
- Autor: Justyna Hofman-Wiśniewska
- Odsłon: 2906
„Artysta to jest to coś w środku. Człowiek, który to ma musi tworzyć. Nie może, nie potrafi inaczej żyć. To silniejsze od niego” – mówi Marian Murawski.
Jeśli ktoś chce się znaleźć w jej kręgu musi się wybrać na Suwalszczyznę, do Gawrych Rudy.
„Zobaczyłem straszne, umarłe już, drzewo. Stał taki kościotrup i wzywał mnie do siebie, czegoś ode mnie chciał…” – opowiada Marian Murawski, artysta malarz. Dla miejscowych, na wsi suwalskiej, drzewo to drzewo. Stare czy młode – nieważne, byle żyło i nie przeszkadzało. A ten dąb nie żył. Po cóż więc miał tam sterczeć i nie tylko zawadzać, ale i szpecić krajobraz uschniętymi konarami?! A podczas burzy mógł runąć. Był więc w dodatku niebezpieczny. Murawskiego ów „kościotrup” 400-letniego dębu przyciągał jak magnes. Artysta widział te konary w bieli, wyciągnięte – nie błagalnie, lecz radośnie - ku niebu, te drabiny, płoty, te kolory, które na to wszystko nałoży… Musiał mieć ten dąb. Po prostu.
I się zaczęło. Najpierw wszystkie badania drzewa, pozwolenia na ścięcie i cała ta papierkowa uciążliwa robota, która trwała i trwała, ale którą trzeba było wykonać. Trzeba było dokupić kawał ziemi obok domostwa pp. Murawskich, by dąb miał gdzie stanąć. Już nie jako drzewo, lecz dzieło sztuki. Transport. To nie było proste. Dębisko wielkie i ważyło 15 ton. A dąb trzeba było przewieźć z miejsca odkrycia do Gawrych Rudy, posiadłości Artysty. Tony betonu, metalowe pręty i konstrukcje - wreszcie dąb stanął. Majestatyczny, ale i jakiś dziwnie lekki, wznoszący się w przestrzeń niebiańską… „W przestrzeni niebiańskiej”… - „Leżał taki szary na śniegu – wspomina Marian Murawski. – W takiej czystej bieli niewinności i piękna. Ot, w przestrzeni niebiańskiej. To nie jest dąb polityczny – niektórzy próbowali się w nim doszukiwać jakichś podtekstów. Nie. Piekło, niebo, drabiny i płoty – nic politycznego. Nie jest też dębem wiary i religii. Jest formą przestrzenną zasadzoną w przestrzeni niebiańskiej. Bo czyż dokoła nie jest ta przestrzeń niebiańska”? Jest. Pola, las, jezioro i niebo z chmurami. A dąb tą bielą świeci o każdej porze dnia inaczej, innym światłem. W słońcu aż w oczy kłuje w różnych swych partiach, zależnie od padającego słonecznego blasku, pochmurność rozjaśnia i rozświetla, w nocy nieco przycicha, ale też jest jak wykrojony z otoczenia, tajemniczy, magiczny. Dąb wywołuje emocje, jest inspirujący, kreatywny, porywający. Patrząc wznosimy się z nim ku chmurom i niebu. Mimo, że wielkie kruczysko na nim przysiadło. Kruk się nie unosi. Kruk tkwi na tych konarach jak żałobne memento.
„Gdy maluję, to jakbym rozmawiał – mówi artysta. – Jakby ktoś stał obok mnie, a ja z nim rozmawiam. Oczywiście, te rozmowy toczę tylko w swoich myślach, które towarzyszą poruszeniom pędzla. I z tym dębem tak było. Tak jest. Stale z nim rozmawiam. Nawet, gdy wracam do mojego warszawskiego mieszkania. Rozsiadł się w moim życiu i trwa”. Coś magicznego w tym dębie, a właściwie w tej formie rzeźbiarsko – malarskiej stworzonej przez Mariana Murawskiego jest.
Bo i ja, stojąc przed nim jak ta pchełka, mam ochotę rozmawiać. I poczęło się grać między człowiekiem i drzewem… I poczęło się tworzyć „coś” między, kreować coś w nas.
Czy przystając w tym kręgu „niebiańskiej przestrzeni” wyjdziemy zeń lepsi? Może. Na pewno wewnętrznie bogatsi, ale i cichsi, pokorniejsi, skromniejsi, ale i uradowani. Bo coś takiego w tym dębie – formie przestrzennej Mariana Murawskiego zostało zaklęte. Radość, uniesienie, natchniony wzlot, czego nawet owo kruczysko nie przyćmi. W martwe drzewo artysta znów tchnął życie. Odmienne, ale życie.
Justyna Hofman - Wiśniewska
- Autor: Anna Leszkowska
- Odsłon: 734
W łódzkim Muzeum Sztuki MS1 czynna jest do 05.02.2023 wystawa "Piękny prawdomówny", poświęcona twórczości Stanisława Fijałkowskiego.
Wystawa upamiętniająca setną rocznicę urodzin profesora Stanisława Fijałkowskiego (1922–2020), artysty, ucznia Władysława Strzemińskiego oraz pedagoga, to przedsięwzięcie zorganizowane wspólnie przez łódzkie Muzeum Sztuki i Akademię Sztuk Pięknych im Władysława Strzemińskiego w Łodzi.
Wybór obejmuje przede wszystkim prace ze zbiorów Muzeum, które posiada ich liczną reprezentację, a także z kolekcji prywatnych z Łodzi – miasta, w którym profesor mieszkał i pracował ponad siedemdziesiąt lat. Elementy formy pojawiające się na obrazach i grafikach Fijałkowskiego są zazwyczaj bardzo proste i oszczędne, a przestrzenność, czyli iluzja, jest w zasadzie efektem przemyślanych podziałów płaszczyzny.
Fijałkowski mawiał – ”obraz jest moją twarzą”, co zmusza widza do nawiązania swoistej relacji z obrazem – osobistej i szczególnie uważnej. Przekaz znaczony odniesieniami do archetypów i symboli jest sugestywny i przejmujący. Prace artysty wynikają z głębokiego duchowego skupienia i dają widzom poczucie wewnętrznej integralności. Stają się wehikułem służącym do spotkania z samym sobą.
Kuratorem wystawy jest Wojciech Leder (ASP)
Więcej - https://msl.org.pl/piekny-prawdomowny/
- Autor: MB
- Odsłon: 1840
Wystawę można oglądać do 7.08.16 w Malarni – sali wystaw zmiennych w Galerii Sztuki Polskiej XIX wieku w Sukiennicach.

Warto przypomnieć, że to właśnie obraz Henryka Siemiradzkiego Pochodnie Nerona przyczynił się do powstania Muzeum Narodowego w Krakowie. W czasie uroczystych obchodów jubileuszu 50-lecia pracy twórczej Józefa Ignacego Kraszewskiego, które odbyły się w październiku 1879 roku w Sukiennicach, Siemiradzki ofiarował Polakom Pochodnie Nerona, by stały się pierwszym dziełem w zbiorach przyszłego Muzeum Narodowego. Zainicjował tym samym polską narodową kolekcję sztuki. Imponujących rozmiarów obraz (385 × 704 cm) do dziś jest ozdobą zbiorów MNK. Można go oglądać w centralnym miejscu Galerii Sztuki Polskiej XIX wieku w Sukiennicach, najstarszej siedzibie Muzeum. Będzie z pewnością stanowił ciekawy kontekst dla prezentowanych na wystawie „Poszukując Arkadii” prac artysty wypożyczonych z Lwowskiej Narodowej Galerii Sztuki im. B.G. Woźnickiego.

Obrazy Siemiradzkiego z kolekcji lwowskiej należą do kameralnego, nastrojowego nurtu jego malarstwa. Dominują wśród nich kompozycje sielankowe. Już w okresie studiów w Akademii petersburskiej (1864–1870), podczas wakacyjnych pobytów w Charkowie, artysta tworzył pełne uroku plenerowe kompozycje o idyllicznym nastroju, oddające koloryt jego rodzinnych stron. Na wystawie w Malarni reprezentują je nokturnowa, na poły baśniowa Noc Iwana Kupała czy swobodnie, w pełnym słońcu malowana Sielanka – scena rodzajowa z ukraińskiej wsi.
W następnej części ekspozycji prezentowane są sceny antyczne, typowe dla nieco późniejszej twórczości Siemiradzkiego. Kompozycjom sielankowym „z codziennego życia” antycznych Greków i Rzymian artysta zawdzięczał popularność w tej samej mierze co płótnom monumentalnym, poświęconym wielkim tematom z historii starożytnej czy biblijnej. Cieszyły się one dużym powodzeniem wśród kolekcjonerów. Akcja antycznych sielanek rozgrywa się najczęściej w pejzażu Kampanii, utożsamionej przez artystę z Arkadią, która została przywołana w tytule wystawy. Fabułę stanowią lekkie, niekiedy poetyckie epizody – pocałunek w obrazie Za przykładem bogów czy anegdota z grającym na flecie pastuszkiem w kompozycji U źródła.

- W tych rodzajowych scenach z czasów antycznych postacie wyobrażone są na tle krajobrazów oddanych wiernie, z wielką wrażliwością na światło i barwę, wypełnionych słońcem” – zwraca uwagę kurator wystawy Beata Studziżba-Kubalska. - W kompozycji Odpoczynek świetlisty pejzaż staje się tematem centralnym. W zgoła idyllicznej scenerii artysta sytuuje też scenę spotkania Jezusa z kobietą z Samarii w obrazie Chrystus i Samarytanka. Wystawy dopełnia praca Amor i Psyche – cenione przez historyków sztuki studium do kurtyny Teatru Miejskiego w Krakowie – oraz studia antycznych kobiet. Warsztatowi malarskiemu Henryka Siemiradzkiego można też przyjrzeć się bliżej dzięki prezentacji olejnych szkiców do Sceny przy studni i znanego obrazu Rozbitek.
Henryk Siemiradzki (1843–1902) – wybitny polski malarz, przedstawiciel akademizmu w malarstwie europejskim. Urodził się w majątku Pieczeniegi w pobliżu Charkowa (dziś Ukraina). Jego ojciec był oficerem armii rosyjskiej, dlatego w czasie największych sukcesów Henrykowi Siemiradzkiemu przypisywano rosyjskie pochodzenie, od którego jednak zdecydowanie się odżegnywał. Zgodnie z wolą rodziców ukończył studia matematyczno-fizyczne na uniwersytecie w Charkowie i dopiero wtedy zapisał się do petersburskiej Akademii Sztuk Pięknych. Skończył ją ze złotym medalem i sześcioletnim stypendium, pozwalającym kontynuować naukę za granicą.
W roku 1871 wyjechał w tym celu do Monachium, zatrzymując się po drodze w Krakowie. Klimat pełnego zabytków i pamiątek historycznych miasta wywarł na nim ogromne, niezatarte do końca życia wrażenie.

Jednak to Rzym najmocniej przemówił do wrażliwości artystycznej Siemiradzkiego, który pozostał tam do końca życia. Jego willa przy via Gaeta stała się jednym z „salonów Europy”. Oprócz słynnych Polaków, takich jak Henryk Sienkiewicz czy Ignacy Paderewski, bywała tu na przykład królowa Włoch i przedstawiciele rosyjskiej rodziny carskiej.
Obrazy Henryka Siemiradzkiego cieszyły się uznaniem w całej Europie, artysta zdobywał najwyższe wyróżnienia na międzynarodowych wystawach i był zapraszany do prestiżowych instytucji kultury, takich jak Académie des Beaux-Arts w Paryżu. Wielokrotnie odwiedzał Polskę: w latach 80. XIX wieku kupił pod Częstochową majątek Strzałkowo, gdzie lubił wypoczywać w otoczeniu rodziny i gdzie upłynęły ostatnie tygodnie jego życia. Zmarł 23 sierpnia 1902 roku, a jego uroczysty pogrzeb 26 września 1903 roku w krypcie zasłużonych na Skałce w Krakowie przez ówczesną prasę został nazwany „tryumfem Siemiradzkiego”.
(oprac. MB) Więcej - http://mnk.pl/wystawy/poszukujac-arkadii- Autor: Anna Leszkowska
- Odsłon: 674
Do 12.03.23 w toruńskiej Galerii Sztuki Wozownia można oglądać wystawę prac Filipa Wierzbickiego-Nowaka: „Punkty odniesienia”
W dzisiejszym świecie punkty odniesienia wobec otaczającej nas rzeczywistości opierają się nie tylko o źródła naukowe i media cyfrowe, ale również o informacje, mity i opowieści zasłyszane, które mogą swobodnie ewoluować i wplatać się w rzetelną, sprawdzoną wiedzę, dostosowując się do odpowiednich kontekstów.
Symbolem takich odniesień jest Toruń, gdzie w umyśle młodego, dociekliwego człowieka, dojrzewała myśl obalająca dotychczasowe poglądy na wiedzę o wszechświecie. Takie obiekty jak np. Planetarium czy Obserwatorium Astronomiczne są punktami odniesienia do rewolucyjnej teorii Mikołaja Kopernika.
Współczesny człowiek stara się zapanować nad naturą, nie zawsze korzystając z naukowych rozwiązań. Jak trafnie zauważył Claude Levi-Strauss: mit „[…] zapewnia człowiekowi złudne wrażenie, że jest on w stanie zrozumieć wszechświat i że on, w rzeczy samej, wszechświat rozumie. Jest to jednak tylko iluzja”.
Z kolei Eric Davis zauważył, że „[…] w miarę jak produkcja i dystrybucja informacji narastają w postępie wykładniczym, tradycyjne hierarchie wiedzy załamują się, pozostawiając po sobie fragmentaryczny, lecz nadmiernie przesycony danymi świat dwuznacznych sprawozdań, marginalnych informacji i sugestywnych powiązań. Jeśli uznasz, iż jesteś zmuszony do tego, aby jakoś powiązać cały ten chaos, wówczas szalony mechanizm teorii spiskowej zaczyna cię oczarowywać”.
W moich realizacjach zastanawiam się, na jakie potrzeby człowieka odpowiada mit i dlaczego ludzie w niego wierzą. Nauka nie daje jasnych, prostych rozwiązań dotyczących spornych kwestii ideologicznych – są one trudne (skomplikowane), niejednoznaczne, zmienne.
Niełatwo jest uświadomić sobie nieprzewidywalną potęgę natury, ponieważ często jest ona zakłócona przez medialny szum informacyjny oraz cyfrowe nośniki rejestrujące obraz. Nie pozwalają dostrzec tego co stałe, lecz wkrótce może ulec erozji.
Dramatyczne wyzwania współczesności i często ubogie interpretowanie natury poprzez środki masowego przekazu uniemożliwiają dogłębne rozumienie przeszłości, teraźniejszość i przyszłości. Każdy z obrazów, jest częścią tworzonej przeze mnie mitologii, na którą składają się wyobrażenia o otaczającym nas świecie.
Filip Wierzbicki-Nowak
Więcej - https://wozownia.pl/filip-wierzbicki-nowak-punkty-odniesienia/