Informacje (el)
- Autor: Anna Leszkowska
- Odsłon: 3241
14 maja w Pałacu Staszica w Warszawie odbyło się posiedzenie plenarne Komitetu Prognoz PAN „Polska 2000 Plus” na temat „Nauka i kształcenie w wieku Internetu”.
Było to kolejne spotkanie z cyklu pt. „Czy świat należy urządzić inaczej?”, a przedmiotem dyskusji były zagadnienia odnoszące się do przemian i roli współczesnej nauki oraz zmian narzędzi i metod kształcenia.
W pierwszej części spotkania, zatytułowanym „Stan i cele współczesnej nauki”, prof. UW, Krzysztof Wielecki przedstawił współczesne wyzwania nauki, zauważając iż I połowa XXI w. będzie trudniejsza i bardziej niespokojna – ale też i bardziej otwarta – niż XX w. Żyjemy w czasach wielkiej zmiany cywilizacyjnej (co do tego znakomita większość referentów i dyskutantów nie miała wątpliwości) i kto wie, czy ten wielki kryzys kultury i cywilizacji (który pociąga kryzys ładu społecznego) nie wynika z określonego rodzaju racjonalności. W czasie tak wielkiej zmiany nauka musi przemyśleć swoje funkcje i paradygmatyczne podstawy. Zwłaszcza nauki humanistyczne – w tym socjologia.
Z kolei prof. UM w Białymstoku Jacek Breczko poruszył w swoim referacie relacje postępu technologicznego do kryzysu kultury, broniąc tezy podobnej do wygłoszonej przez prof. Jerzego Jedlickiego, iż „w XIX i XX w. powszechnie się myślało, że za postęp cywilizacji płaci się uszczerbkiem wartości duchowych”.
Według prof. Breczki, postęp technologiczny napędza i pogłębia kryzys kultury – zarówno tej wysokiej, jak i popularnej. Wiąże się to m.in. z inflacyjnym charakterem mediów, gdzie gorszy przekaz eliminuje lepszy, obrazek – tekst, a następnie obrazek jest eliminowany przez obrazek z dźwiękiem, ten zaś – przez obrazek z mocniejszym dźwiękiem, itd., itp. W ten sposób eliminuje się przekazy słowne, intelektualne, subtelne i wyrafinowane przez przekazy obrazkowe, wyraziste i hałaśliwe, dotyczące ekstremów: katastrof, zbrodni, przemocy, seksu, różnych zboczeń, które „lepiej się sprzedają”.
To psucie się kultury prowadzi też do psucia sfery politycznej, gdyż obniża się poziom debaty politycznej – poważne argumenty i merytoryczna dyskusja zastępowane są wyzwiskami, dosadnymi sformułowaniami, hasłami oraz spotami reklamowymi. Co oczywiste, zanika tym samym sfera metafizycznych rozważań (tu mówca przytoczył Witkacowskie Metafizyczne Poczucie Dziwności Istnienia) i uczuć, co z kolei – poprzez spłycenie widzenia i motywacji – destrukcyjnie wpływa na twórczość elit artystycznych, religijnych i filozoficznych (prof. Breczko za najbardziej ewidentny uważa kryzys filozofii).
O powinnościach nauki i funkcjach wychowania intelektualnego w czasach Internetu mówił prof. Marek Rembierz, powołując się m.in. na rozprawy Leona Koja, Kazimierza Ajdukiewicza, Tadeusza Kotarbińskiego i Bogdana Suchodolskiego. Przytoczenie przez mówcę cytatu z rozprawy Leona Koja („Powinności w nauce”): „Nauka oceniana jest bardzo ambiwalentnie. Jej uprawianie coraz mniej jest powołaniem do szukania prawdy, a coraz bardziej mniej lub bardziej intratnym zawodem” współbrzmiało z początkowym wystąpieniem prof. Bogdana Galwasa, który mówił o uczciwości naukowców i pokusie, jaka nie omija tego środowiska, czyli służenia pieniądzu, a nie prawdzie.
Drugą część posiedzenia zdominowały wystąpienia odnoszące się do edukacji w procesie przemian. Rektor Warszawskiej Szkoły Informatyki Andrzej Żyławski opisał (przedstawiając wyniki badań kilku pokoleń, a w szczególności - pokolenia X, Y, Z) różnice w edukacji, jakie nastąpiły i nastąpią w związku z postępem technicznym i w technologii. Pokazał też skalę i szybkość zmian technologicznych, z czym nauczyciele będą musieli sobie poradzić, aby móc wykonywać ten zawód.
Kontynuacją tego wywodu było wystąpienie prof. Bogdana Galwasa, który pokazał, jak coraz szybciej następowały zmiany w nauce i edukacji, począwszy od roku zero (porównania związane były z wielkością PKB w Europie i Chinach). Wniosek był jeden: wszystkie zamożne kraje mają wykształconą ludność, a wykształcenie staje się na świecie coraz bardziej pożądane i coraz powszechniejsze.
Od 1970 r. liczba studiujących podwaja się co 16 lat – nie byłoby to możliwe bez postępu technicznego i nowych technologii, dzięki którym można tworzyć uniwersytety otwarte, wirtualne, biblioteki elektroniczne, czy inne internetowe formy kształcenia. W tych nowych uczelniach (a pierwszy uniwersytet otwarty utworzono już w 1970 r.) kształcą się miliony ludzi - np. na Uniwersytecie Otwartym im. Indiry Gandhi studiuje 3,5 mln osób.
Nowe formy kształcenia wyzwalają też nowe idee – np. otwarcia i wolnego dostępu do wiedzy. Rewolucje zaczął MIT, który w 2000 r. udostępnił wszystkie swoje materiały dydaktyczne. Obecnie w wolnym dostępie jest 9,7 tys. czasopism naukowych i 1,6 mln artykułów, a liczby te się ciągle powiększają, jako że coraz więcej krajów otwiera swoje zasoby do wspólnego, nieodpłatnego użytku wychodząc z założenia, że wiedza wytworzona za publiczne pieniądze winna być dostępna bez opłat i ograniczeń.
Niestety, w Polsce dotąd nie powstała żadna wirtualna uczelnia. Może dlatego, że uważamy, iż najlepsze wykształcenie daje – jak podkreślił prof. Galwas - model tradycyjny?
Ku temu skłaniało się też wielu dyskutantów, podkreślając, że nie chodzi o to jak się uczyć, ale czego (treści w sieci mają różną wartość edukacyjną, nie mówiąc już o fałszywych). Niektórzy szli jeszcze dalej – postulując, aby pożegnać się ze społeczeństwem Internetu, który jest cywilizacyjną uciechą, która odciąga od nauki i tworzy społeczeństwo pozornej wiedzy.
Na zakończenie spotkania prof. Jerzy Kleer zauważył, że zjawisko globalizacji i rewolucji informacyjnej daje pozór jedności świata, niemniej nie należy zapominać o tym, że ok. 1 mld ludzi żyje w cywilizacji agrarnej, a w przemysłowej ponad 4 mld, czyli dyskusja o rewolucji informacyjnej dotyczy zaledwie ok. 1,5 mld ludzi. To oznacza, że kształcenie musi być w pewnym stopniu elitarne, bo nie każdy jest w stanie z tej wiedzy skorzystać. Internet nie stworzy więc społeczeństwa egalitarnego, tak jak w ciągu najbliższych dwóch pokoleń nie zanikną państwa narodowe, a tym samym – różnice interesów.
Anna Leszkowska
- Autor: al
- Odsłon: 4215
- Autor: ANNA LESZKOWSKA
- Odsłon: 1591
"International conference on advances in energy systems and environmental engineering (ASEE17)” - taki tytuł nosi konferencja naukowa organizowana przez Politechnikę Wrocławską (Wydział Inżynierii Środowiska), Brunel University of London oraz z University of New Mexico, Institute for Space & Nuclear Power Studies (Albuquerque-USA). Zaplanowano ją we Wrocławiu w dniach: 2-5 lipiec 2017. Celem konferencji jest spotkanie pracowników naukowych oraz przedstawicieli przemysłu działających w dziedzinie inżynierii i ochrony środowiska. Tematyka konferencji obejmuje:
- Air, water and energy nexus
- Waste, microbiology in Environmental engineering
- Cooling technologies
- Small Modular Nuclear Reactors
- Renewable Energy technologies
- Heat pumps
- District heating and cooling
- Zero energy buildings
Jednym z wiodących tematów konferencji będzie tematyka związana z nową innowacyjną technologią w dziedzinie energetyki nuklearnej tzw. Small Modular Nuclear Reactor (SMRS). Są to reaktory o mocy 10-300 MW tzw. „modularne” jednostki, z których można zestawiać dowolnej wielkości elektrownie. Takie źródła energii mogą zabezpieczyć dostawy energii dla małych i średnich miast, a nawet dla większych przedsiębiorstw. Podczas konferencji planowane są wykłady (keenote lectures) m.in. prof. M. S. El-Genka z The University of New Mexico, Institute for Space & Nuclear Power Studies (Albuquerque-USA), prof. H. Jouhary z Brunel University of London i innych naukowców ze świata. W programie przewidywane są dyskusje panelowe w tej tematyce z udziałem przedstawicieli rządu, nauki i specjalistów z przemysłu.
Aktualne informacje o konferencji znajdują się na stronie: http://www.asee17.wis.pwr.edu.pl/
- Autor: Anna Leszkowska
- Odsłon: 2298
Korespondowało to ze stwierdzeniem w trakcie dyskusji prof. Zbigniewa Madeja (INE PAN), iż samowiedza ekonomistów jest słabiutka, a w podręcznikach ekonomii brakuje nawet takiego pojęcia jak kryzys fiskalny w skali globalnej. Potrzebna jest zatem rewolucja w sposobie myślenia, gdyż system finansowy miał służyć sferze realnej, tymczasem dzisiaj tak nie jest. (Na system kształcenia ekonomistów zwracał też uwagę prof. Włodzimierz Bojarski, mówiąc iż za społeczne pieniądze kształcimy we wrogim systemie finansowym i apelował do utworzenia – wzorem Węgier – nowych studiów finansowych). O systemie finansów w skali globalnej i władzy rynków finansowych wspomniał też (w referacie dotyczącym stanu świata) prof. Bogdan Galwas, podkreślając, iż społeczeństwa stworzyły system finansów, który może doprowadzić do katastrofy, a za sprawa tego systemu jakość życia ludzkości coraz bardziej się pogarsza.
Jednak zdaniem kolejnego mówcy, prof. Andrzeja Sopoćko (UW), przesłanki obecnego kryzysu tkwią w całości poza systemem finansowym. Operacji finansowych dokonują komputery, a programy są tak ustawione, aby uruchamiały transakcje nawet wówczas, jeśli spodziewany zysk jest rzędu 0,2%. Obecnie pieniądz nie ma żadnego parytetu, ma tylko siłę nabywczą, ale pieniądz bez pokrycia (fiat, fiducjarny) to nie nowość - znany jest ludziom od tysiąca lat. Bank centralny nie kreuje pieniądza, ale steruje jego emisją przez banki komercyjne; obecnie – nieskutecznie. Z kolei dodatkowy pieniądz nie powoduje wzrostu produkcji, jeśli nie ma popytu (bo ten zależy od struktury dochodów ludności). Tworzy się zatem błędne koło, bo mamy ogromny wzrost wydajności pracy, a niskie dochody i powstaje luka popytowa (nie da się zwiększać konsumpcji). Ostrożne więc odchodzenie od dotychczasowych standardów działania banku centralnego poprzez uruchomienie emisji pieniądza kanałami, dzięki którym wysoko rozwinięte kraje odniosły znaczące korzyści (USA, Japonia), może przyspieszyć również rozwój polskiej gospodarki.
Ten pogląd wywołał dyskusję na temat roli banku centralnego, który – zdaniem prof. Jana Czekaja (UE w Krakowie) ma założony kaganiec przez UE, a powinien finansować sektor publiczny państwa. (Obecnie NBP nie może udzielać pożyczek Skarbowi Państwa skierowanych na finansowanie wydatków budżetowych. Do czasu wejścia w życie Konstytucji z 1997 r. NBP finansował część polskiego deficytu budżetowego w formie kredytu udzielanego rządowi lub poprzez zakup papierów skarbowych) .
W swoim referacie dotyczącym potrzeby koordynacji polityki monetarnej i fiskalnej zauważył, iż kryzys sektora finansowego oraz sfery realnej gospodarki stanowi okazję do nowego spojrzenia na podstawowe kwestie teorii i praktyki polityki makroekonomicznej, gdyż okazało się, że:
- koncentracja banków centralnych na celu inflacyjnym nie zapewnia stabilności sektora finansowego,
- ścisłe oddzielenie polityki monetarnej i fiskalnej okazało się niefunkcjonalne w czasie kryzysu,
- kraje wysoko rozwinięte uznały zalecenia konsensusu waszyngtońskiego, stanowiącego w krajach rozwijających się podstawę programów antykryzysowych w latach 90. ub. wieku za niewłaściwe w okresie zwalczania kryzysu ich gospodarek na początku XXI w. Uznano dopuszczalność wysokich deficytów sektora finansów publicznych w okresie kryzysu oraz ich finansowania przez banki centralne.Rolę i większą suwerenność państwa w kształtowaniu systemów fiskalnych podkreślał też prof. Witold Modzelewski (UW), zauważając, iż UE wypełniła już swoją rolę w tym zakresie i obecnie każde państwo musi samo naprawiać swój system fiskalny. Czy jednak obecnie państwo działa w interesie publicznym? Nie działa, bo tworzy się prawo przeciw interesowi publicznemu. Wynika to m.in. z zerowej świadomości podatkowej polityków.
Tymczasem spada efektywność fiskalna systemu podatkowego, mimo niższych stawek, większego zakresu zwolnień i ulg, spadają dochody podatkowe oraz udział podatków w PKB. Jest to i będzie powodem trwałego wzrostu długu publicznego.
Problem ten, choć dobrze zbadany, jest nieobecny w oficjalnym obiegu naukowym oraz narracji publicznej, gdyż praktykuje się „legislację w złej wierze” oraz panuje korupcja polityczna (sprawowanie władzy pojmowane jest jako sposób na załatwienie interesów tych, którzy nie chcą płacić podatków lub chcą przy pomocy podatków zwalczać konkurencję).
Nadto, największe i najszybsze korzyści można osiągnąć przez obniżanie lub likwidację opodatkowania - wszystkie inne inwestycje mają niższą efektywność, obciążane są dużo większym ryzykiem i wymagają dużo wyższych nakładów (załatwienie ustawy, która zlikwidowała opodatkowanie określonej branży dające korzyść roczną ok. 6 mld zł, kosztowało oficjalnie około 4 mln zł).
Wpływ mają także powiązania z władzą międzynarodowego biznesu podatkowego, który zajmuje się dziś głównie destrukcją systemu podatkowego (np. „umowy luksemburskie”), oraz całkowita degradacja etyki podatkowej klasy politycznej („liberałowie”), która szczyci się jej destrukcją – bo przecież „więcej pieniędzy zostanie w kieszeni podatników”.
Wynika z tego wniosek, że przyczyny spadku efektywności fiskalnej systemu podatkowego mają ustrojowo-prawny charakter i głęboko negatywny wpływ na funkcjonowanie gospodarki ( jeśli można więcej zarobić na optymalizacji podatkowej i wyłudzeniach zwrotów, to po co zajmować się tradycyjnym biznesem?). Jak należałoby to naprawić?
Przede wszystkim edukacją ekonomiczną na temat obowiązków podatkowych obywatela już w szkołach w celu odbudowania etyki podatkowej (uczciwy człowiek nie uchyla się od opodatkowania), ale i poprzez przecięcie wszelkich kontaktów polityków i urzędników z biznesem zajmującym się uchylaniem od opodatkowania (dziś on za pieniądze podatników „reformuje” administrację skarbową).
Ponadto należałoby stworzyć stałe zaplecze eksperckie dla rządu i parlamentu w dziedzinie podatków, które będą chronione tarczą antykorupcyjną i usunąć z przepisów prawa wszystkie zdobycze lobbingu podatkowego, które zmniejszają efektywność systemu – nawet, gdy wynikają z prawa UE. Powinno się też krzewić wśród klasy politycznej ideę interesu publicznego i potrzebę służby w jego interesie.O interesie publicznym mówili wszyscy prelegenci i dyskutanci – także prof. Leokadia Oręziak (SGH), która przedstawiła wpływ prywatyzacji emerytur (OFE) na dochody państwa i dobrobyt obywateli. Przypomniała, że system emerytalny stał się w minionych dziesięcioleciach jednym z kluczowych obszarów ekspansji rynków finansowych na świecie (przymusowy emerytalny filar kapitałowy wprowadzono w około 30 krajach). Reforma systemu w Polsce (1999) była wzorowana na prywatyzacji systemu emerytalnego w Chile (1981), gdzie po ponad 30 latach okazało się, że dwie trzecie emerytów zostało bez środków do życia i konieczny stał się masowy system zasiłków wypłacanych z budżetu państwa. Podobne efekty niesie za sobą system OFE w Polsce. W ostatnich latach został on istotnie ograniczony, ale dalej istnieje i pochłania wielkie środki publiczne. Jego jedynymi beneficjentami są towarzystwa emerytalne, firmy ubezpieczeniowe, banki oraz gracze giełdowi. Tematyka roli i zadań sektora finansów, zarówno w wymiarze krajowym, jaki i globalnym, wraca okresowo na posiedzenia Komitetu Prognoz PAN, co wynika z głębokiego zaniepokojenia środowiska naukowego o jego przyszłość. Naukowcy przestrzegają, że społeczeństwa stworzyły system finansów i wyposażyły go w siłę, która jest w stanie zdestabilizować światowy ład ekonomiczny i polityczny, a w konsekwencji doprowadzić do globalnej katastrofy. Że za sprawą sektora finansów, w czasach ogromnego postępu techniki i technologii, jakość życia znacznej części ludzkości pogarsza się i rośnie niepewność jutra.
„Nie umiemy sobie jednak z tym poradzić, jesteśmy jak małe dzieci” –podsumował prof. Jerzy Kleer. Nasza bezradność wynika także z tego, że do rozwiązania nowych problemów, przed jakimi stanęła ludzkość, używamy starych narzędzi, a nawet nie umiemy postawić dobrych pytań.
Anna Leszkowska