Informacje (el)
- Autor: Anna Leszkowska
- Odsłon: 276
Miliarderzy technologiczni i pozbawieni skrupułów naukowcy chcą skomercjalizować dzieci CRISPR
Marcy Darnovsky z Centrum Genetyki i Społeczeństwa mówi, że nadszedł czas, aby zaostrzyć opór przeciwko dzieciom projektowanym.
Od czasu skandalu „CRISPR babies” w 2018 roku nie urodziło się więcej dzieci modyfikowanych genetycznie. Teraz kilku miliarderów, którzy opanowali technologię, zakłada firmy finansowane ze środków prywatnych, aby modyfikować genetycznie ludzkie embriony z wyraźnym zamiarem tworzenia genetycznie modyfikowanych dzieci.
Dziedziczna edycja genomu jest zakazana w zdecydowanej większości krajów, które stosują taką politykę, a także na mocy wiążącego traktatu europejskiego. Poparcie dla utrzymania prawnego zakazu jest powszechne, nawet wśród naukowców pracujących nad rozwojem terapii genowych. Wielu kluczowych przeciwników i sceptyków podejmuje nowe kroki, aby ich głos został usłyszany.
Międzynarodowa krytyka edycji linii zarodkowej
W maju 2025 Globalne Obserwatorium Edycji Genomu Ludzkiego, ośrodek uniwersytecki, zorganizowało międzynarodowy szczyt poświęcony edycji genomu ludzkiego. W przeciwieństwie do trzech poprzednich szczytów sponsorowanych przez krajowe akademie nauk, dyskusje na temat edycji dziedzicznej koncentrowały się na implikacjach eugenicznych i innych zagrożeniach społecznych, jakie ze sobą niesie.
Wkrótce potem trzy organizacje naukowe i biotechnologiczne zajmujące się terapiami komórkowymi i genowymi wydały wspólny apel wzywający do dziesięcioletniego globalnego zakazu edycji genomu dziedzicznego, powołując się na obawy dotyczące bezpieczeństwa, brak konieczności medycznej oraz ryzyko społeczne i etyczne. Chociaż wiele firm i organizacji biotechnologicznych nadal stanowczo sprzeciwia się edycji genomu dziedzicznego, nowe wspólne oświadczenie grup branżowych reprezentujących tysiące naukowców i duże firmy biotechnologiczne stanowi znaczący krok naprzód.
Te odkrycia dowodzą siły argumentów przeciwko dziedzicznej edycji genomu. Jednak zwolennicy dziedzicznej edycji genomu, dysponujący ogromnymi środkami finansowymi, nadal ją stosują, nie zważając na jej bezpieczeństwo, zagrożenia społeczne ani eugeniczne.
Miliarderzy technologiczni i projektanci dzieci
Bloomberg News donosi, że Bootstrap Bio, firma założona około 18 miesięcy temu, „zatrudniła dyrektora ds. naukowych, otworzyła laboratorium i skoncentrowała swoją działalność na modyfikacji genetycznej ludzkich zarodków”. Na podstawie informacji od inwestorów firma twierdzi, że Bootstrap Bio może planować przeprowadzenie badań na ludziach – z wykorzystaniem zmodyfikowanych zarodków do indukowania ciąży – w Hondurasie w 2026 lub 2027 roku, „gdzie firma mogłaby potencjalnie obejść przepisy obowiązujące w USA”.
Bloomberg nie zdołał uzyskać komentarza od prezesa Bootstrap Bio, Chase'a Denecke, ani dyrektora technicznego, Bena Korpana, ale zacytował internetowy esej obu założycieli na temat „edycji genów dorosłych, aby uczynić ich mądrzejszymi”. Magazyn rozmawiał również z Simone i Malcolmem Collinsami, prawicowymi pronatalistami, o ich inwestycji w Bootstrap Bio i o tym, czy modyfikowaliby genetycznie własne dzieci. „Zajmiemy się tym tak szybko, jak to możliwe” – powiedzieli.
Bootstrap Bio nie jest odosobniony. Na początku czerwca „MIT Technology Review” doniósł, że Brian Armstrong, założyciel Coinbase, którego wartość szacuje się na 10 miliardów dolarów, właśnie opublikował na X-ie wpis, w którym poinformował, że jest „gotowy sfinansować amerykański startup zajmujący się edycją genów ludzkich zarodków” i „poszukuje naukowców zajmujących się edycją genów i bioinformatyków do utworzenia zespołu założycielskiego”. „Myślę, że nadszedł właściwy czas, aby powstała wiodąca amerykańska firma w tej branży” – napisał Armstrong.
Na swoim koncie X w kwietniu przewidział, że „klinika in vitro przyszłości połączy kilka technologii” – edycję zarodków, laboratoryjne komórki jajowe, sztuczne macice i testy poligeniczne na tysiącach zarodków in vitro – które nazywa „stosem Gattaca”. Nie jest to pierwsze przedsięwzięcie Armstronga mające na celu komercjalizację biotechnologii ludzkich; jest on inwestorem w kontrowersyjnej firmie Orchid, zajmującej się testowaniem zarodków (podobnie jak Anne Wojcicki, współzałożycielka i prezes obecnie zbankrutowanej firmy 23andMe).
Według MIT Tech Review, Armstrong zaprosił już naukowców, o których wiadomo, że popierają dziedziczną edycję genomu, na „swego rodzaju wieczór zakazanych technologii”. Jeden z uczestników tej „nieoficjalnej kolacji” powiedział, że grupa venture capital, której współprzewodniczy, SciFounders, również rozważa założenie firmy zajmującej się edycją zarodków.
Nic więc dziwnego, że plany Armstronga dotyczące startupu CRISPR baby cieszą się poparciem naukowców z dwóch jedynych laboratoriów uniwersyteckich w Stanach Zjednoczonych, które badały edycję genów u zarodków. Dieter Egli z Uniwersytetu Columbia, którego zespół poinformował Armstronga, powiedział MIT Tech Review, że optymalizacja edycji zarodków „to rodzaj pracy, którą wykonują firmy”.
Inna badaczka, Paula Amato, ściśle współpracuje z Shoukratem Mitalipovem z Oregon Health and Science University i była przewodniczącą Amerykańskiego Towarzystwa Medycyny Rozrodu (ASRM), stowarzyszenia zawodowego branży rozrodu. Amato mówi, że „powitałaby” edycję zarodków finansowaną ze środków prywatnych i „nie miałaby nic przeciwko, gdyby pochodziła od «tech-braci«”. Warto zauważyć, że zarówno Egli, jak i Mitalipov złożyli wnioski patentowe na dziedziczną edycję genomu.
Naukowiec zajmujący się edycją zarodków i lekarz specjalizujący się w leczeniu niepłodności forsują sprawę.
Tak się składa, że Amato jest współautorem artykułu „The Case for Germline Gene Correction: State of the Science”, opublikowanego w lipcowym numerze czasopisma Fertility & Sterility z 2025 roku , będącego częścią ASRM. Innym współautorem jest Shoukhrat Mitalipov, biolog znany z badań nad klonowaniem ludzi, zastępowaniem mitochondriów i edycją genów w ludzkich zarodkach. Amato od dawna współpracuje z Mitalipovem w celu uzyskania ludzkich komórek jajowych do swoich eksperymentów.
W artykule omawia się wyniki eksperymentów z edycją genów na ludzkich embrionach i opisuje szereg problemów, w tym niezamierzone „duże delecje”, „utraty chromosomów” oraz „zmiany w miejscach innych niż docelowe”. Trudno uznać to podsumowanie „stanu nauki” za przekonujący „argument za edycją genów linii zarodkowej”, jak sugeruje tytuł. Autorzy wydają się niezrażeni.
He Jiankui, „chiński Frankenstein”, walczy o powrót
Tymczasem He Jiankui, naukowiec, który w 2018 roku nadzorował stworzenie trójki dzieci poddanych modyfikacji genetycznej, próbuje ponownie zaistnieć na scenie, obiecując kontynuację eksperymentów z tworzeniem dzieci modyfikowanych genetycznie. Po tym, jak został potępiony jako złoczyńca (w tym przez uznanych naukowców, którzy popierają dziedziczną edycję genomu), spędził trzy lata w chińskim więzieniu za nielegalne praktyki medyczne.
Po odbytym wyroku ożenił się z Cathy Tie, chińsko-kanadyjską bioprzedsiębiorczynią i byłą stypendystką Thiel Fellow, która znalazła się na dwóch listach magazynu Forbes „30 Under 30”, jak donosi MIT Technology Review w artykule „Poznaj Cathy Tie, pannę młodą „China's Frankenstein ” .
Twierdzi również, że ma nowe pieniądze. W czerwcu powiedział South China Morning Post , że amerykańscy inwestorzy „zapewniają finansowanie warte miliony dolarów”, a na X-Twitterze dodał, że moneta memowa, którą stworzył z Tie, $GENE, jest teraz warta pół miliona dolarów, „porównywalnie do przeciętnego grantu NIH R01”.
Jego konto X, które ma obecnie prawie 135 000 obserwujących, staje się coraz bardziej dziwaczne i pompatyczne. Ostatnie posty obejmują:
15.04. - „Dzień dobry, suki. Ile zarodków poddaliście dziś edycji genetycznej?”
16.04. - „Dosłownie trafiłem za to do więzienia”.
24.05. - „Świat jest mi winien Nagrodę Nobla”.
13.06. -„Jestem naukowcem numer 1 w Chinach”.
17.06. - „Wykorzystam $GENE do sfinansowania moich badań genetycznych w nowym laboratorium w USA”.
20.06. - „Moja misja nadal koncentruje się na edycji genetycznej zarodków”.
Na swoim koncie X wielokrotnie deklarował, że założy nowe laboratorium w USA. Obecnie jednak utknął w Chinach, ponieważ rząd skonfiskował mu paszport.
Co będzie dalej?
Grupa technologicznych miliarderów wykorzystuje teraz swój ogromny majątek i bezgraniczną arogancję, by rozwijać „Gattaca Stack”. Rekrutują naukowców gotowych zignorować nawet letnie ostrzeżenia ze szczytów sponsorowanych przez „oficjalne” akademie naukowe. Wydaje się, że bez skrupułów ignorują zarówno niemal globalny konsensus polityczny przeciwko dziedzicznej edycji genomu, jak i powszechne obawy dotyczące techno-eugenicznej przyszłości, którą umożliwiłaby dziedziczna edycja genomu. Być może uważają świat genetycznie ubogich za perspektywę, którą należy zaakceptować, a nie unikać za wszelką cenę.
Krótko mówiąc, weszliśmy w nową, jeszcze bardziej niepokojącą fazę walki o dostosowanie ludzkich biotechnologii do dobra wspólnego i zapobieżenie ich wykorzystaniu w służbie odradzającej się eugeniki opartej na bodźcach rynkowych, esencjalizmie genetycznym i technologiczną lekkomyślności. Czas zintensyfikować opór.
Źródło - https://www.gmwatch.org/en/106-news/latest-news/20573-the-tech-billionaires-and-rogue-scientists-moving-to-commercialise-crispr-babies
- Autor: Anna Leszkowska
- Odsłon: 652
Ruch z prędkością przekraczającą prędkość światła to jedno z najbardziej kontrowersyjnych zagadnień w fizyce. Hipotetyczne cząstki, które mogłyby poruszać się z prędkością nadświetlną, zwane tachionami (z greckiego tachýs – szybki, prędki) do niedawna były powszechnie uważane za twory nie mieszczące się w szczególnej teorii względności. W opublikowanej w „Physical Review D” pracy fizyków z Uniwersytetu Warszawskiego i University of Oxford wykazano jednak, że wiele z tych uprzedzeń było pozbawione podstaw. Tachiony nie tylko nie są wykluczone przez tę teorię, ale pozwalają lepiej zrozumieć jej strukturę przyczynową.
Znane były przynajmniej trzy powody nieistnienia tachionów w ramach teorii kwantowej. Pierwszy: stan podstawowy pola tachionowego miał być niestabilny, co oznaczałoby, że takie cząstki nadświetlne tworzyłyby się lawinowo same z siebie.
Drugi: zmiana obserwatora inercjalnego miała prowadzić do zmiany liczby cząstek obserwowanych w jego układzie odniesienia, a przecież istnienie np. siedmiu cząstek nie może zależeć od tego, kto na nie patrzy.
Trzeci powód: energia cząstek nadświetlnych mogłaby przyjmować wartości ujemne.
Tymczasem grono autorów: Jerzy Paczos, realizujący doktorat na Uniwersytecie w Sztokholmie, Kacper Dębski, kończący doktorat na Wydziale Fizyki UW, Szymon Cedrowski, student ostatniego roku Physics (Studies in English) tego Wydziału oraz dr Szymon Charzyński, dr hab. Krzysztof Turzyński, prof. Andrzej Dragan z Wydziału Fizyki UW oraz prof. Artur Ekert z Uniwersytetu w Oksfordzie wskazali właśnie, że dotychczasowe trudności z tachionami miały wspólną przyczynę.
Okazało się, że „warunki brzegowe” określające przebieg procesów fizycznych obejmują nie tylko stan początkowy, lecz także stan końcowy układu. Czyli, aby obliczyć prawdopodobieństwo procesu kwantowego z udziałem tachionów należy znać nie tylko jego przeszły stan początkowy, ale również przyszły stan końcowy. Po uwzględnieniu tego faktu w teorii wszystkie wymienione wcześniej trudności całkowicie zniknęły a teoria tachionów nabrała matematycznej spójności. Rezultaty prac międzynarodowego zespołu badaczy ukazały się w „Physical Review D”.
Mieszając przeszłość z przyszłością
- Jest trochę jak w reklamach internetowych — jeden prosty trick pozwala rozwiązać twoje problemy - mówi Andrzej Dragan, spiritus movens całego przedsięwzięcia badawczego. – Idea, że przyszłość może mieć wpływ na teraźniejszość zamiast teraźniejszości determinującej przyszłość nie jest w fizyce nowa. Jednak dotąd tego typu spojrzenie było co najwyżej nieortodoksyjną interpretacją niektórych zjawisk kwantowych, a tym razem do takiego wniosku zmusiła nas sama teoria. Żeby „zrobić miejsce” dla tachionów musieliśmy rozszerzyć przestrzeń stanów - konkluduje.
Autorzy przewidują także, że rozszerzenie warunków brzegowych ma swoje konsekwencje: pojawia się w teorii nowy rodzaj splątania kwantowego mieszającego przeszłość z przyszłością, którego nie ma w konwencjonalnej teorii cząstek. W pracy pada też odpowiedź na pytanie, czy opisywane w ten sposób tachiony są wyłącznie matematyczną możliwością, czy też cząstki takie mają szanse zostać kiedyś zaobserwowane. Według autorów, tachiony są nie tylko możliwym, ale wręcz nieodzownym składnikiem procesu spontanicznego łamania odpowiedzialnego za powstawanie materii. Hipoteza ta oznaczałaby, że wzbudzenia pola Higgsa, zanim symetria została spontanicznie złamana, mogłyby się w próżni przemieszczać z nadświetlnymi prędkościami.
Publikacja naukowa
Jerzy Paczos, Kacper Dębski, Szymon Cedrowski, Szymon Charzyński, Krzysztof Turzyński, Artur Ekert, Andrzej Dragan, Covariant quantum field theory of tachyons, Phys. Rev. D 109 (2024)
- Autor: al
- Odsłon: 3858
W Instytucie Filozofii i Socjologii PAN w Warszawie 16 grudnia 2013 odbyło się seminarium, na którym prof. Krzysztof Jasiecki wygłosił referat pt. "Kapitalizm po polsku. Między modernizacją a peryferiami Unii Europejskiej”.
Prof. Jasiecki przedstawił w nim wyniki swoich badań - wraz z wnioskami z nich wynikającymi - jakie opublikował w najnowszej książce pod takim samym tytułem. Omawiał instytucjonalną różnorodność kapitalizmu na świecie w XX wieku, koncentrując się na odmianach kapitalizmu w Europie Środkowej po 1989 roku, zwłaszcza w Polsce.
Zwrócił uwagę na rolę dziedzictwa przeszłości, które rzutuje na kształt ustroju, jaki mamy, ale i na decyzje, jakie podejmowały elity polityczne od 1989 roku (przyjecie doktryny neoliberalnej) oraz ich skutki społeczne i gospodarcze. Odnosił się także do procesu integracji Polski z UE, charakteru państwa i jego roli w tym „posocjalistycznym” kapitalizmie, jaki mamy, a także roli korporacji ponadnarodowych w gospodarce kraju.
W dyskusji, jaka toczyła się po wykładzie, zastanawiano się po co i dla kogo jest kapitalizm (prof. Jan Solorz, prof. Henryk Szlajfer), jak wyjść (i czy to możliwe) z wielowiekowego zacofania (prof. Barbara Szacka), czy możliwe jest zwiększenie innowacyjności polskiej gospodarki (prof. Tadeusz Baczko), dlaczego w dyskursie politycznym brakuje głosu elit naukowych (prof. Barbara Fedyszak-Radziejowska), jaką rolę powinno obecnie pełnić państwo (prof. H. Szlajfer), jak sobie radzić ze złożonością świata przy tak niskim kapitale społecznym (dr Andrzej Zybała) i jak można budować cokolwiek w społeczeństwie, któremu ze wszystkich rodzajów wolności pozostała tylko wolność „od” (Mariusz Sawicki)?
Na jednym spotkaniu nie było możliwości, aby przedyskutować wszystkie te zagadnienia, o jakich autor książki pisze. Można tylko mieć nadzieję, że dyskusja na temat polskiego kapitalizmu nie zaniknie i będzie się rozwijać w różnych środowiskach, nie tylko naukowych.(al.)
- Autor: ANNA LESZKOWSKA
- Odsłon: 1921
Program Tango to wspólne przedsięwzięcie NCN i NCBR, mające na celu ułatwienie jednostkom naukowym wprowadzanie na rynek nowoczesnych technologii, produktów i usług oraz wzmocnienia współpracy naukowców z przedsiębiorcami. W jego ramach finansowane są m.in: tworzenie koncepcji wykorzystania gospodarczego uzyskanych wcześniej wyników prac badawczych, pozyskiwanie partnerów zainteresowanych ich wdrożeniem oraz zabezpieczenie praw do ochrony własności intelektualnej. Środki zostaną przeznaczone również na pokrycie kosztów analiz rynkowych, badań przemysłowych oraz prac rozwojowych.
W drugim konkursie programu Tango dofinansowanie w wysokości prawie 22 mln zł otrzyma 26 najlepszych spośród 119 zgłoszonych projektów. Oprócz badań z obszaru medycyny wsparcie zostanie przeznaczone m.in. na opracowanie technologii druku organicznych diod elektroluminescencyjnych, zastosowanie koncepcji AIA (Adaptive Impact Absorption) w inżynierii lotniczej i kosmicznej czy na nowatorską technologię oczyszczania środowisk wodnych.
W programie Tango wnioski oceniane były w dwóch etapach przez zespoły ekspertów NCN i NCBR. O środki finansowe w wysokości nawet 1,15 mln zł mogły się ubiegać jednostki naukowe, centra naukowe Polskiej Akademii Nauk, centra naukowe uczelni, jak również indywidualni naukowcy.
W przypadku zakwalifikowania projektu do realizacji fazy badawczej (B+R) wymagane będzie wniesienie przez przedsiębiorcę zainteresowanego wynikami prac wkładu własnego w wysokości minimum 15% wartości wsparcia otrzymanego na zadania badawcze.
Informacje o wynikach II konkursu TANGO - lista rankingowa

