Informacje (el)
- Autor: Anna Leszkowska
- Odsłon: 4050
- Autor: Anna Leszkowska
- Odsłon: 979
Ruszyła druga edycja konkursów Uwertura i Sonatina, a także szósta konkursu Etiuda – programów Narodowego Centrum Nauki. Polscy naukowcy będą mogli ubiegać się o łączną sumę 47 mln zł na projekty badawcze, stypendia doktorskie oraz staże zagraniczne.
Etiuda 6 jest konkursem skierowanym do osób na początku kariery naukowej, przygotowujących swoją rozprawę doktorską. Młodzi badacze mogą otrzymać stypendium w wysokości 4500 zł miesięcznie na okres od 6 do 12 miesięcy, podczas których mogą skupić się na przygotowywaniu swojej dysertacji doktorskiej. Oprócz tego w ramach grantu mogą sfinansować trwający od 3 do 6 miesięcy staż w ośrodku naukowym. Ze względu na duże zainteresowanie poprzednimi edycjami oraz wysokim poziomem spływających zgłoszeń, Rada NCN przeznaczyła na konkurs o 5 mln zł więcej niż w zeszłym roku. Budżet konkursu Etiuda 6 wyniesie 15 mln zł.
Sonatina 2 przeznaczona jest dla osób mających stopień naukowy doktora, które uzyskały go maksymalnie 3 lata przed rokiem złożenia wniosku lub które uzyskają go do końca czerwca 2018 r. Konkurs ma na celu umożliwienie zatrudnienia młodych uczonych w polskich jednostkach naukowych w roli kierowników własnych projektów badawczych. Oprócz tego beneficjenci programu mają możliwość odbycia stażu zagranicznego w wybranej przez siebie instytucji. Budżet konkursu wynosi 30 mln zł.
Uwertura 2 to konkurs dla bardziej doświadczonych badaczy, mający przygotować ich do ubiegania się o prestiżowe granty finansowane przez Europejską Radę ds. Badań Naukowych (ERC). Polscy naukowcy mogą odbyć staż w zagranicznych zespołach realizujących już granty ERC, co stwarza możliwość zdobycia cennego doświadczenia w zakresie ubiegania się i realizacji międzynarodowych projektów grantowych. W ciągu 18 miesięcy od zakończeniu stażu, badacz będzie zobowiązany do wystąpienia z wnioskiem o grant ERC, w którym wystąpi w roli kierownika projektu, a którego realizacja będzie zaplanowana w polskiej jednostce naukowej. Na tegoroczną edycję konkursu przeznaczono 2 mln zł.
- W ogłaszanych w grudniu konkursach stawiamy na umiędzynarodowienie polskiej nauki – komentuje prof. Janusz Janeczek, przewodniczący Rady NCN. – Wszystkie trzy dają badaczom szansę nawiązania cennych zagranicznych kontaktów i współpracy z wiodącymi w ich dziedzinie instytucjami. Każdy z konkursów jest dostosowany do potrzeb naukowców na poszczególnych etapach kariery, umożliwiając doktorantom efektywne przygotowanie pracy doktorskiej, młodym doktorom – zakotwiczenie się w wybranym ośrodku naukowym, a bardziej doświadczonym badaczom – rozpoczęcie działań na skalę międzynarodową.
Wnioski w konkursach ogłoszonych przez NCN można składać do 15 marca 2018 r. Wnioski będą oceniane w dwuetapowej procedurze przez Zespoły Ekspertów NCN, składające się z wybitnych naukowców specjalizujących się w danej dziedzinie, przy wsparciu ekspertów zewnętrznych, w tym również zagranicznych.
Wyniki konkursów będą znane latem 2018 r.
Z treścią ogłoszenia konkursowego można zapoznać się na stronie NCN.
- Autor: red.
- Odsłon: 3713
Od 16 listopada minister nauki mianowała Michała Chrzanowskiego - byłego dyrektora Departamentu Bezpieczeństwa Teleinformatycznego i Informacji ABW (i nowego członka Rady Naukowej NASK, która miesiąc wcześniej pozytywnie zaopiniowała jego kandydaturę na to stanowisko) - na dyrektora tej placówki.
- Autor: Wojciech Szymalski
- Odsłon: 2132
Od roku 1981 do końca 2014 roczna suma opadów w Warszawie wzrosła o ponad 100 mm przy tej samej liczbie dni z opadem. Oznacza to, że zwiększa się ilość tzw. opadów nawalnych. Obok rejonów górskich, Warszawa jest obszarem najbardziej narażonym na tego typu powodzie.
Z przeprowadzonych symulacji w ramach projektu ADAPTCITY (prowadzi go Fundacja Instytut na rzecz Ekorozwoju wspólnie z m.st. Warszawa i Unią Miast Polskich) wynika, że w ciągu roku będzie padać coraz więcej, choć długość okresów suchych pozostanie taka sama.
Od roku 1981 do końca 2014 roczna suma opadów w Warszawie wzrosła o ponad 100 mm przy tej samej liczbie dni z opadem. Oznacza to, że coraz większa ilość wody będzie zalewać miasto w tym samym czasie. Zwiększy się zatem ilość tzw. opadów nawalnych. Jest to taki rodzaj deszczu, podczas którego ilość spadającej wody na metr kwadratowy, w czasie krótszym niż godzina, wynosi powyżej 10 mm. Gdyby nie odpływ, to ulice i chodniki pokryłby się w tym czasie warstwą wody o grubości podeszwy.
Opady nawalne występują najczęściej wiosną i latem. Wraz ze zmianami klimatu okres występowania opadów nawalnych może przesuwać się także na późną zimę i wczesną jesień. A jeśli zimy będą bezmroźne, może się okazać, że największe opady śniegu zostaną zastąpione właśnie przez opady nawalne.
W ramach projektu ADAPTCITY zebrano dane z lat 2008-2014 dotyczące opadów w Warszawie. Dzięki nim można wskazać te dzielnice, które potencjalnie najbardziej są narażone na ich konsekwencje. Okazuje się, że mimo iż wiele chmur opadowych napływa nad miasto z północnego-zachodu, to największe roczne sumy opadów występują po przeciwnej stronie miasta, na wschodzie i południowym wschodzie. Największe opady jakby omijają, czy też przeskakują, centralne rejony miasta, gdzie deszcz występuje częściej, ale jest zwykle mniej obfity.
Na taki obraz opadów w mieście wpływ ma prawdopodobnie ukształtowanie powierzchni, zanieczyszczenia nad Warszawą oraz obieg powietrza.
Po pierwsze, dzielnice lewobrzeżne są położone wyżej niż dzielnice prawobrzeżne oraz zbudowane są wyższymi budynkami, co może działać na chmury podobnie jak niewielka góra – chmury omijają ją bokiem.
Po drugie, nad miastem jest wiele zanieczyszczeń pyłowych, a dodatkowy pył może wywoływać opad, gdy w czystszym powietrzu wokół niego nie będzie padało.
Po trzecie, gorętsze powietrze formuje się nad śródmieściem, nie nad terenami otaczającymi, wywołując silny ciąg powietrza, wraz kroplami wody, ku górze – jak w kominie. To może zapobiegać opadowi nad miastem, a zwiększać opad poza nim, gdzie prąd powietrza ku górze jest słabszy lub powietrze, wraz z zawartymi w nim kroplami wody, wręcz opada.
Opady nawalne są szczególnie groźne w takim mieście jak Warszawa, ponieważ ok. 40% powierzchni stolicy nie przepuszcza 80% wody opadowej. Jeśli woda nie wsiąka w grunt, spływa do kanalizacji. Ale kanalizacja nie obejmuje całej powierzchni miasta i nie ma wystarczającej wydajności. W takich warunkach może wystąpić tzw. szybka powódź i wiążące się z nią lokalne potopienia. IMGW ocenia, że obok rejonów górskich, Warszawa jest obszarem najbardziej narażonym na tego typu powodzie. W ciągu roku występuje ich średnio kilkanaście.
Obecnie opady nawalne o sumie większej niż 50 mm w ciągu doby, a więc mające konsekwencje w postaci podtopień, występują na terenie Warszawy pięć razy w roku. Zatem prawdopodobieństwo ich wystąpienia w zwykły dzień wynosi 1,5%.
W Polsce mówi się o powodzi czy opadzie stuletnim lub tysiącletnim. To sformułowania mylące, bo dające złudne poczucie bezpieczeństwa, że coś wystąpi w odległej przyszłości. Tymczasem opad o prawdopodobieństwie 1,5% czy 0,1% może wystąpić każdego dnia.
Do bezpiecznego odprowadzania nadmiaru wody podczas deszczy nawalnych wykorzystujemy rynny, kanalizację i rowy melioracyjne. Już wiemy, że kanalizacja nie zawsze wystarcza, by odprowadzić całą wodę. W Warszawie dodatkowo mamy do czynienia z tzw. kanalizacją ogólnospławną. Oznacza to, że system kanalizacji deszczowej jest połączony z kanalizacją sanitarną (odprowadzającą ścieki ze zlewów i toalet), a więc nadmiar wody deszczowej powoduje problemy z oczyszczaniem ścieków. Dochodzi wtedy do awaryjnych zrzutów ścieków bezpośrednio do Wisły.
Rowy melioracyjne i mniejsze rzeki w Warszawie też nie zawsze są wystarczające, aby odprowadzić cały deszcz. Czasem nie są one dobrze utrzymane, a niekiedy właściciele działek prywatnych zasypują je bez nadzoru służb wodnych.
Jednak społeczność miasta powinna się zastanowić: czy faktycznie cała woda deszczowa musi jak najszybciej trafić za pośrednictwem kanalizacji lub rowów melioracyjnych do Wisły? Zielone dachy, niecki chłonne, ogrody deszczowe, stosowanie przepuszczalnego asfaltu, obniżanie trawników w stosunku do ulic to tylko niektóre z rozwiązań skutecznie stosowanych na całym świecie. Z jednej strony zapobiegają podtopieniom ulic, z drugiej – zatrzymując wodę – pozwalają korzystać z niej w okresach bezopadowych.
Działania takie pozwolą na utrzymanie obecnego komfortu życia mieszkańców metropolii, m.in. przez ograniczanie negatywnych skutków gwałtownych zjawisk pogodowych, takich jak burze czy deszcze nawalne.
Wojciech Szymalski
Dr Wojciech Szymalski jest koordynatorem projektu ADAPTCITY realizowanego przez Instytut na rzecz Ekorozwoju, urząd m. st. Warszawy, Unię Metropolii Polskich i Verband Region Stuttgart ze środków Komisji Europejskiej (LIFE+) oraz NFOŚiGW