Informacje (el)
- Autor: ANNA LESZKOWSKA
- Odsłon: 3548
Na sześciu sesjach tematycznych zastanawiano się nad globalizacją i jej skutkami, zwłaszcza kryzysem światowym – jego przyczynami i możliwymi sposobami wyjścia z niego. Omawiano także tzw. rynki wschodzące, przedstawiając obraz gospodarczy państw tworzących nowe centrum świata.
Prof. Jerzy Kleer, który wygłosił referat prowadzający do dyskusji, przedstawił etapy globalizacji począwszy od 1870 roku, wskazując, iż obecne ekonomiczne problemy świata powstały w latach 50. XX wieku, kiedy został zerwany związek dolara ze złotem, jego kursy stały się płynne, co zaczęło napędzać inflację. Nawiązał też do mitów ekonomicznych, m.in. paradygmatu jednej trajektorii rozwoju dla całego świata i tezy dotyczącej wolnego rynku.
Nawiązał też do głoszonej wcześniej tezy**, iż ekonomia zbyt mało poświęcała dotąd uwagi procesom kulturowym i społecznym oraz zauważył, iż wolny rynek nie zapewnia możliwości realizacji długofalowego rozwoju – tu potrzeba wsparcia państwa, które winno nakreślać strategię rozwoju. Tymczasem obecnie państwa są słabe, a na globalnym rynku liczą się tylko mocarstwa, koncerny, instytucje finansowe i agencje ratingowe. Wszyscy oni mają jednak różne interesy, stąd istotne jest na ile państwa – chcąc realizować własne strategie - muszą uwzględniać interesy tych graczy, a na ile mogą uwzględniać specyfikę własnej gospodarki i kultury. Jakie zasady mają charakter uniwersalny, a jakie – specyficznie państwowy?
W dyskusji, jaka się wywiązała po tym wystąpieniu wskazywano powszechnie na konieczność nowego podejścia do gospodarki. Najmocniej wyraził to prof. Lech Zacher wskazując, iż narracja ekonomiczno - publicystyczna jest obecnie bezradna, bo ciągle trzymamy się pojęć, terminów i rozumowań tradycyjnych. Tymczasem rzeczywistość zmieniła się dość radykalnie. Potrzebna jest nowa wiedza, której nie ma. Państwo, rynek – te kategorie dzisiaj oznaczają coś innego niż kiedyś. Potrzebne są nawet nowe interpretacje pojęć państwa i rynku. Może ujęcie systemowe nie jest trafne? Może sami narzucamy jakieś spojrzenie, które jest nieadekwatne do sytuacji, co świadczy o naszej słabości poznawczej? Chcemy np. ulepszyć świat, ale może jest on taki, że wytwarza bańki, itp., a my zaklinamy rzeczywistość? Może nasze myślenie o obecnym świecie jest myśleniem magicznym? Świat składa się z podmiotów, które miały różne starty i różnie się rozwijały i ta różnorodność będzie dalej istnieć. Są różne racjonalności, stąd dążenie do ujednolicenia wszystkich państw, społeczeństw, to droga błędna. Może trzeba patrzeć na wszystko bardziej cybernetycznie niż ekonomicznie?
Do refleksji o przyszłości świata powrócono po analizach obecnego kryzysu, który to wątek zdominował dyskusję po wszystkich dziewięciu referatach.
Prof. Juliusz Kotyński, omawiając globalizację finansową wskazywał na to, że głównym źródłem ryzyka systemowego stały się nierównowagi płatnicze, osłabiające globalny system finansowy. Państwo, którego dług przekracza 90% PKB nie jest w stanie wyjść o własnych silach z tak dużego zadłużenia, czyli nie wiadomo jak się potoczą losy strefy euro, której średni dług zbliża się do tej granicy (85-90%), o Grecji już nie mówiąc, skoro jej dług to 160% PKB.
Zatem stoimy na gruncie, który w każdej chwili może się zawalić, bo trzeba mieć na uwadze, że najlepszym sposobem likwidacji długów jest wojna. Nie ma więc powrotu do Unii Europejskiej takiej, jaka była, a wychodzenie z kryzysu będzie bardzo długie.
W najlepszym wypadku będzie to stracona dekada, która ukształtuje obraz XXI wieku, o czym mówił prof. Witold Orłowski. Podkreślił, iż świat już od kilku dekad ulega wielkim zmianom – poprzedni kryzys spowodował, iż centrum gospodarcze świata przesunęło się z Europy do USA, obecnie zaś przesuwa się z USA do Azji, w której skumulowane są nadwyżki kapitału.
Nierozwiązanym problemem jest dług światowy – 4-krotnie większy niż dochód świata, zatem osiągnięcie ścieżki trwałego rozwoju będzie polegać na obniżeniu ryzyka zadłużenia, a to jest możliwe na trzy sposoby.
Pierwszym są masowe bankructwa, jak w latach 30. XX w. Kosztem jest zapaść gospodarcza, spadek PKB np. o 30% jak w USA w latach 30. Obecnie państwo przejęło większą część długów sektora bankowego, więc nie doszło do wielkiego załamania gospodarczego, ale tym samym to państwo, nie banki, jest narażone na ryzyko bankructwa. Zatem koszt takiego rozwiązania może być wysoki, jeśli pamiętać, że konsekwencją spoleczno – polityczną kryzysu w latach 30. był faszyzm.
Jak będzie? - pewnie wystąpi kombinacja wszystkich tych trzech metod wychodzenia z kryzysu, gdyż błędy popełniali wszyscy: banki (których zysk tylko w 3% pochodził z ich działalności, a w 97% ze spekulacji), rządy, sektor prywatny. Generalnie jednak kryzys wywołały „biblijne wady ludzkiej natury”, czyli chciwość.
A teraz – same nieprzyjemne rzeczy przed nami: niestabilność finansowa, bankructwa, nieoczekiwane zdarzenia, bo jakie będą kolejne fazy kryzysu – nie wiadomo. Na pewno nastąpi zmniejszenie roli państwa, bo obietnice, jakie składało państwo zachodnie w połowie XX wieku są nie do zrealizowania, trzeba je będzie teraz zweryfikować. Zwłaszcza, że oprócz kryzysu mamy wielkie zmiany demograficzne (starzenie się społeczeństw Zachodu, bombę demograficzną w Afryce), malejące zasoby surowcowe i ocieplenie klimatu, które może skutkować katastrofą maltuzjańską w Afryce, czyli głodem. I rozwój technologiczny też może zwolnić.
Będziemy zatem mieć gigantyczną zmianę rozkładu sił na świecie – Chiny i Indie wracają bowiem na swoje miejsce, które – kaprysem historii – utraciły w XIX wieku. Ale kraje Wschodu też będą mieć problemy z równowagą ekonomiczną m.in. z powodów kulturowych, co spowoduje wzrost napięcia społeczno – politycznego i możliwy wybuch społeczny (trudność pogodzenia autorytarnej i konfucjańskiej kultury Wschodu z wolnością osobistą i gospodarczą, jaką niesie kultura Zachodu i współczesny kapitalizm).
Czy współczesny kapitalizm zatem jest błędem systemowym, czy wypadkiem przy pracy? – pytał prof. Mikołaj Lipowski. Też nie wiadomo, choć prof. Orłowski zapewniał, iż kapitalizm jest naturalnym stanem aktywności ludzi, acz może mieć różne oblicza.
Prawie wszystko jest niewiadome, ale największą niewiadomą są konsekwencje społeczno - ekonomiczne tego, co „sknocili” ekonomiści – los przyszłych pokoleń. Ruch „oburzonych” pokazuje, iż młodzi są świadomi, że to oni będą spłacać długi pokolenia rodziców. Bo za każdym kryzysem kryje się odpowiedzialność i krzywda ludzi – podkreśliła prof. Irena Wojnar, a gospodarka to nie tylko gromadzenie dóbr, ale i sposób ich podziału. Uprawianie hazardu moralnego – ta pokusa nadużycia i nadzieja, że w przypadku niepowodzenia zawsze ktoś hazardzistę uratuje – musi się skończyć. Bo jak długo można budować gospodarkę światową nie płacąc za pracę? Jak długo można zawłaszczać cudzy dorobek, przekraczać wszystkie bariery zrównoważonego rozwoju? (Lesław Michnowski).
Mechanizmy ekonomii muszą ulec zmianie (prof. Józef Zegar), a konkurencja musi być zamieniona na współpracę. Choćby z powodu kończących się zasobów naturalnych (także braku gleby pod uprawy), czy zmian klimatycznych.
Anna Leszkowska
* tytuł książki prof. Witolda Orłowskiego
**http://www.sprawynauki.edu.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=2011:zaklete-koo&catid=306&Itemid=30
- Autor: ANNA LESZKOWSKA
- Odsłon: 2752
Instytut Spraw Publicznych opublikował raport Aleksandry Kobylińskiej i Maciej Folty - Sygnaliści: ludzie, którzy nie potrafią milczeć. Doświadczenia osób ujawniających nieprawidłowości w instytucjach i firmach w Polsce.
Jak w niego wynika - osoby ujawniające nieprawidłowości w Polsce doświadczają poważnych represji i często pozostają bez pomocy.
Whistleblowing – ujawnianie w dobrej wierze informacji na temat nieprawidłowości w swoim otoczeniu zawodowym to wciąż w Polsce temat mało znany. Wiele osób nie uświadamia sobie roli sygnalistów – czyli jednostek decydujących się opowiedzieć o nadużyciach, których są świadkami.
Dzięki sygnalistom wychodzi na jaw wiele nieprawidłowości, których konsekwencje ponosimy my wszyscy: marnotrawstwo publicznych pieniędzy, zagrożenia dla bezpieczeństwa, zdrowia i życia ludzi czy zatruwanie środowiska.
Badacze wzięli pod lupę 12 przypadków whistleblowingu w różnego typu instytucjach – od administracji publicznej, po służbę zdrowia, uczelnię wyższą, organizację pozarządową oraz przedsiębiorstwa prywatne. Wśród nieprawidłowości, o których informowano, były przypadki dotyczące m.in. korupcji przy przetargu, naruszania praw pracowniczych i mobbingu, nadużyć finansowych i księgowych, oszustwa podatkowego czy nadużywania inwazyjnej procedury medycznej.
Whistleblowing to w Polsce wciąż działanie obarczone bardzo wysokim ryzykiem. Decyzja o podjęciu interwencji często bezpowrotnie zmienia życie ludzi, którzy decydują się powiedzieć o nieprawidłowościach.
Choć większość sygnalistów podejmowała w pierwszej kolejności próby rozwiązania problemu w ramach organizacji, w badanych przypadkach kończyły się one niepowodzeniem. Zamiast tego osoby interweniujące dość szybko doświadczały negatywnych skutków swojej aktywności.
Działania odwetowe nasilały się, jeśli sygnaliści decydowali się powiadomić instytucje zewnętrzne. Osoby sygnalizujące były marginalizowane i odsuwane od odpowiedzialnych zadań, część musiała się zmierzyć z różnymi formami poniżania i ośmieszania na forum zespołu.
Niektóre organizacje zaczęły także szukać na sygnalistów haków, aby ich zdyskredytować i pozbawić ich świadectwo wiarygodności. Podejmowano także starania, by pozbyć się osób sygnalizujących z zespołu. Najtrudniejszą sytuację pod tym względem miały osoby zatrudnione na umowę o pracę na czas określony oraz na umowach cywilno-prawnych. Niektóre organizacje podejmowały także starania, by nastawić zespół przeciwko sygnaliście – np. proponując podwyżki tym, którzy zdecydują się zeznawać na korzyść pracodawcy.
Sygnaliści płacili nieraz wysoką cenę za swoją aktywność. Osoby, które straciły pracę, miały często problem z jej znalezieniem, część pracodawców podjęła bowiem starania, by popsuć byłemu pracownikowi opinię w całym środowisku. Brak pracy pociągał za sobą także problemy finansowe, a także w niektórych przypadkach konieczność zmiany miejsca zamieszkania albo emigracji. Część sygnalistów, a także ich rodzin, musiało podjąć leczenie psychiatryczne lub terapię psychologiczną ze względu na zaburzenia depresyjne czy lękowe, których nabawili się w następstwie długotrwałego stresu.
Konsekwencje whistleblowingu dla życiorysów sygnalistów w analizowanych przypadkach były nieraz zastraszające. Mimo to większość osób twierdziła, że zrobiłaby to ponownie, ponieważ do podjęcia takiego działania motywowały ich ważne dla nich wartości.
Raport pokazał, że wsparcie instytucjonalne i prawne dla sygnalistów w Polsce jest wciąż niewystarczające. Obecne przepisy nie gwarantują osobom ujawniającym nieprawidłowości skutecznej ochrony przed działaniami odwetowymi ze strony pracodawcy. Brak także gwarancji poufności dla osób pragnących zgłosić nadużycia zachowaniem anonimowości. Eksperci, a także organizacje międzynarodowe, rekomendują uregulowanie tych kwestii jedną ustawą, która kompleksowo rozwiąże problemy związane z sytuacją sygnalistów. Kwestia ochrony sygnalistów wciąż pozostaje jednak poza obszarem politycznych priorytetów – czego przejawem było m.in. usunięcie zapisu o ochronie sygnalistów z rządowej strategii antykorupcyjnej.
- Prócz zmian prawnych potrzebne są także głębokie zmiany w świadomości. Trzeba uświadamiać ludziom, dlaczego przypisywanie sygnalistom łatki donosicieli jest krzywdzące i szkodliwe z punktu widzenia interesu publicznego – podsumowuje Aleksandra Kobylińska.
Link do raportu: http://www.isp.org.pl/uploads/pdf/1056799547.pdf
- Autor: ANNA LESZKOWSKA
- Odsłon: 2380
Rozstrzygnięto czwartą edycję konkursu SYMFONIA na międzydziedzinowe projekty badawcze. Eksperci NCN wskazali 5 projektów, które otrzymają łącznie 22,5 mln zł.
SYMFONIA 4 to konkurs skierowany do doświadczonych naukowców, chcących prowadzić badania przekraczające granice między różnymi dziedzinami nauki. Projekty mogły zgłaszać osoby posiadające co najmniej stopień doktora, które kierowały wcześniej realizacją minimum dwóch projektów badawczych finansowanych w ramach krajowych lub międzynarodowych konkursów. Proponowane badania musiały obejmować przynajmniej dwa z trzech obszarów badawczych: nauki humanistyczne, społeczne i o sztuce, nauki ścisłe i techniczne albo nauki o życiu.
- Badania interdyscyplinarne na naprawdę wysokim poziomie, wnoszące istotny wkład w każdą z dziedzin, których dotyczą, to wbrew pozorom duże wyzwanie i niezbyt częste zjawisko w dzisiejszej nauce – wyjaśnia prof. Zbigniew Błocki, dyrektor NCN. – Międzydziedzinowe projekty mogą być oczywiście zgłaszane do regularnych konkursów Centrum, ale dotychczasowe doświadczenie pokazuje, że nie jest łatwo przekonać ekspertów do finansowania takich badań z puli ich dziedzin. Konkurs SYMFONIA jest za to przeznaczony tylko na potrzeby dużych, prawdziwie interdyscyplinarnych projektów na wysokim poziomie. To najlepsza okazja na finansowanie dla osób, które planują takie badania.
Od beneficjentów konkursu SYMFONIA oczekuje się więcej niż tylko wykorzystania narzędzi czy danych z jednej dziedziny nauki do rozwoju drugiej. Zgłaszane projekty powinny przyczyniać się do rozwoju obu obszarów, w których osadzone jest badanie.
Wysokie wymagania przekładają się na niewielką liczbę zgłoszeń – do konkursu nadesłano 38 projektów, spośród których wyłoniono 5 zwycięskich propozycji. Na ich realizację NCN przeznaczy łącznie 22,5 mln zł. Planowane badania łączą nauki humanistyczne i o sztuce z naukami o życiu oraz nauki o życiu – z naukami ścisłym i technicznymi.
Zespół z Uniwersytetu Jagiellońskiego pod kierownictwem prof. Jonathana Heddle’a zbada geometryczne zasady rządzące formowaniem się struktur białkowych. Odkrycia badaczy mogą w przyszłości posłużyć do tworzenia nanoobiektów pozwalających na dostarczenie leków bezpośrednio do wnętrza komórki.
Z kolei dr hab. Agnieszka Szumna pokieruje zespołem z konsorcjum naukowego złożonego z Instytutu Chemii Organicznej PAN oraz Instytutu Chemii Bioorganicznej PAN. Naukowcy spróbują skonstruować trójwymiarowe szkielety supramolekularne, ułatwiające otrzymywanie kryształów białka, które potrzebne są w procesie projektowania nowych leków.
Prof. Przemysław Urbańczyk z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie zajmie się badaniem dziedzictwa kulturowego i przyrodniczego polskiej części Puszczy Białowieskiej. Do tego celu zostaną wykorzystane między innymi nowe, nieinwazyjne metody prowadzenia prac archeologicznych, takie jak lotnicze skanowanie laserowe. Połączenie doświadczenia archeologów i przedstawicieli nauk przyrodniczych pozwoli na pełniejsze zrozumienie dziejów Puszczy.
Prof. Robert Moszyński poprowadzi zespół z konsorcjum złożonego z Uniwersytetu Warszawskiego i Jagiellońskiego. Badacze będą pracować nad metodami tworzenia „zdjęć” reakcji chemicznych w skali niższej niż femtosekundowa, czyli poniżej jednej tysięcznej jednej milionowej jednej milionowej części sekundy. Poprawi to możliwości obserwacji niezliczonych zjawisk grających rolę w procesach chemicznych, bio-fotonicznych czy biologicznych.
Ostatnim zespołem, złożonym z badaczy z aż trzech instytucji – Uniwersytetu Mikołaja Kopernika, Instytutu Biologii Doświadczalnej im. M. Nenckiego oraz Instytutu Fizjologii i Patologii Słuchu – pokieruje prof. Andrzej Cichocki. Naukowcy będą dążyć do lepszego zrozumienia sygnału EEG i sposobu, w jaki reprezentuje on aktywność konkretnych części mózgu. Uzyskane w projekcie nowe narzędzia analityczne mogą pozwolić na bardziej efektywne wykorzystanie elektroencefalografii.
Lista rankingowa oraz popularnonaukowe opisy zwycięskich projektów dostępne są na stronie Narodowego Centrum Nauki.
- Autor: ANNA LESZKOWSKA
- Odsłon: 3412