Recenzje (el)
- Autor: js
- Odsłon: 2016
Wydawnictwo Copernicus Center Press wydało książkę światowej sławy amerykańskiego psychologa rozwojowego, Michaela Tomasello, pt. Dlaczego współpracujemy.
Książka w tłumaczeniu i z przedmową Łukasza Kwiatka powstała na podstawie Wykładów Tannera wygłoszonych przez autora w 2008 roku na uniwersytecie Stanforda i wzbogacona została komentarzami czwórki uczonych: Elizabeth Spelke, Carol Dweck, Joan Silk oraz Briana Skyrmsa.
Autor kieruje Instytutem Antropologii Ewolucyjnej Maxa Plancka w Lipsku, gdzie prowadzi badania w dziedzinie psychologii rozwojowej, prymatologii (badania naczelnych) i psychologii porównawczej, poszukując odpowiedzi m.in. na pytania filozoficzne: jaka jest ludzka natura i co to znaczy być człowiekiem.
Rozważania Tomasello zawarte w omawianej książce dotyczą fenomenu ludzkiej współpracy na wszystkich szczeblach. Autor rozważa ją zarówno z perspektywy ewolucyjnej, jak i rozwojowej, uważając, iż ludzka współpraca jest czymś wyjątkowym w świecie przyrody i jest możliwa dzięki naszej wrodzonej zdolności i skłonności do dzielonej intencjonalności i empatii. „My, ludzie, jesteśmy urodzonymi altruistami i współpracownikami. To dlatego podbiliśmy świat” – brzmi motto książki.
Z tym poglądem polemizują na lamach książki inni wymienieni wyżej naukowcy.
Ale w książce czytelnik znajdzie też ślady innej dyskusji filozoficznej: czy człowiek jest z natury dobry, czy raczej zły? Tomasello dodaje do niej kilka swoich uwag, przytaczając dowody na to, że dzieci z natury wykazują się altruizmem i są skłonne do niesienia pomocy innym. Identyfikuje też przyczyny sprawiające, iż ten spontaniczny altruizm z czasem przestaje być całkowicie bezwarunkowy.
W konkluzji wszystkich wywodów można zatem stwierdzić, że przekazywana i rozwijająca się z pokolenia na pokolenie wiedza naszego gatunku zwana kulturą, czyni z nas osobniki unikalne, których współpraca nie dąży jedynie do przetrwania, lecz także do polepszenia dotychczasowego życia.(js) Dlaczego współpracujemy, Michael Tomasello, Wydawnictwo Copernicus Center Press, Kraków 2016, s. 172, cena 34,90 ( w tym VAT)
- Autor: Anna Leszkowska
- Odsłon: 1203
Stanisław Wyspiański - bohater książki Dopóki starczy życia Moniki Śliwińskiej - mimo pozycji, jaką zajmuje w kulturze polskiej zarówno w obszarze sztuk plastycznych, jak i dramatu – długo pozostawał postacią tajemniczą.
Autorka biografii artysty podjęła próbę rekonstrukcji – na podstawie zbiorów archiwalnych, dokumentów rodzinnych, listów i pamiętników - prawie nieznanego, prywatnego portretu Stanisława Wyspiańskiego. Jest to bardzo smutny, wręcz dramatyczny zapis jego życia. „To nadal artysta na piedestale, którego życie prywatne pozostaje w półmroku” – pisze biografka.
Wyspiański – czwarty polski wieszcz - był autorem kilkunastu dramatów, w tym najsłynniejszego „Wesela” - narodowego arcydzieła, którego wystawienie jest ambicją każdego teatru.
Dramaturg, poeta, ale i malarz. Zachowały się szkicowniki małego Stasia zapełnione rysunkami budowli, zwierząt, ludzkich postaci i… notatek z historii Polski.
W szkole miewał kłopoty, ale był zawsze skory do figli. Zawsze chciał uruchomić dzwon Zygmunta, ale nie dał rady sam – z grupą kompanów udało mu się to w roku 1882. Kiedy znaleźli się przed obliczem kardynała Albina Dunajewskiego stwierdził, że chciał, aby dzwon zabrzmiał dla nich. Rozbroił tym srogiego duchownego, który mu powiedział, że na „to trzeba być znakomitym mężem”. Ten dzwon zabrzmiał dla niego jeszcze raz – w czasie pogrzebu.
Pogrzeb artysty (2 grudnia 1907 r.) zatrzymał cały Kraków. W wieczornym wydaniu „Czasu” można było przeczytać: „Była to cicha, spokojna, poważna uroczystość , wolna od wszelkiego szychu i efektu sztucznego, gdyż była wyrazem prawdziwego pietyzmu dla mistrza, który za życia unikał wszelkiego pustego rozgłosu. Jak cichym był w życiu codziennem i rodzinnem Wyspiański, tak cichym miał pogrzeb, którego uroczysty nastrój podniósł jeszcze spiżowy dzwon „Zygmunt” w chwili gdy kondukt zbliżał się pod stoki Wawelu”.
Stanisław Wyspiański był człowiekiem, który przez całe życie ścigał się ze śmiercią. Pisał o tym często w prywatnych listach („Czy Panu w oczy kiedy śmierć zajrzała? – mnie ona w oczy patrzy co dzień”).
Toczył nierówną walkę z przeznaczeniem, szukając gorączkowo dróg spełnienia artystycznego. Ze światem pożegnał się u szczytu popularności, pokonany przez chorobę.
O ile twórczość plastyczna i dramaturgiczna Wyspiańskiego jest dobrze poznana – także jego rola jako reformatora teatru – to rzadko się wspomina jego dokonania związane z drukarstwem. W tej ostatniej dziedzinie doceniło go m.in. Towarzystwo „Polska Sztuka Stosowana”. „Artystą, który drukarstwo współczesne polskie pchnął na tory prawdziwej sztuki, jest p. Stanisław Wyspiański w Krakowie. Poczynając od tygodnika „Życie”, którego typ artystyczny stworzył, aż do ostatnich licznych własnych wydawnictw, nadaje on dziełom swoim odrębny wyraz, nie ograniczając się do rysowania ozdób i winiet, lecz układając osobiście po drukarsku całą książkę” - czytamy w „Chimerze” z 1905 r. po przyznaniu mu srebrnego medalu.
Książka Dopóki starczy życia pokazuje artystę od wielu stron jego działalności, także od strony życia prywatnego, które w Krakowie uznano za skandaliczne. Rzetelnie udokumentowana, choć niełatwa w czytaniu, pozwala nam „zajrzeć do świata Stanisława Wyspiańskiego”, jak napisała autorka w podziękowaniach. Obszerna bibliografia odsyła do źródeł, do których też warto zajrzeć.
Barbara Janiszewska
Wyspiański. Dopóki starczy życia, Monika Śliwińska, Wydawnictwo Iskry, Warszawa 2017, stron 516