Recenzje (el)
- Autor: Anna Leszkowska
- Odsłon: 1310
Marcin Gorazda – filozof i prawnik oraz Tomasz Kwarciński – filozof i ekonomista, obaj członkowie Polskiej Sieci Filozofii Ekonomii, napisali wspólnie książkę Między dobrobytem a szczęściem, wydaną przez krakowską oficynę Copernicus Center Press w 2020 roku.
Książka jest zbiorem esejów z filozofii ekonomii, ujętych tematycznie w cztery rozdziały: pierwszy dotyczy związków filozofii i ekonomii, drugi – ekonomii i etyce, trzeci – metod stosowanych w ekonomii, a czwarty – związkom ekonomii z innymi dziedzinami wiedzy. Zaletą tego podziału jest możliwość zapoznawania się z opisywanymi zagadnieniami niezależnie od pozostałych, bez uszczerbku dla całości rozważań.
Ekonomia, o której sami ekonomiści twierdzą, iż przeżywa obecnie kryzys jako nauka, rzadko bywa wiązana z filozofią i zagadnieniami moralności i etyki. Ten dyskurs dopiero się zaczyna, prawdopodobnie z powodu upadającego neoliberalnego porządku w świecie zachodnim i coraz częściej przeciwstawianej mu gospodarki chińskiej, w której podstawą ekonomii jest konfucjanizm. A zatem to, co dla pokoleń Zachodu jest jeszcze nieznane, a także pomijane w dyskusjach ekonomistów, czyli systemy wartości, kultura, religia, moralność i etyka.
W polskiej ekonomii do niedawna mało kto zajmował się związkami etyki z ekonomią. Ukuto co prawda – na wzór zachodniej mody - hasło „odpowiedzialnego społecznie biznesu”, ale w dzikim kapitalizmie, jakiego od 30 lat doświadczamy, było ono zasłoną dymną do wyrafinowanych praktyk neoliberalnych.
Książka M. Gorazdy i T. Kwarcińskiego pokazuje związki miedzy „twardą” ekonomią, stosowaną od ponad 200 lat na Zachodzie a sferami dotychczas mało eksplorowanymi przez tę naukę, wskazuje na punkty wspólne i sprzeczności, obrazuje też rozwój starej ekonomii, która zaanektowała na swoje potrzeby takie nauki jak psychologia, socjologia, w mniejszym stopniu filozofię.
Autorzy mają więc szerokie pole do działania, bo obszar badawczy: ekonomia-filozofia, przynajmniej w Polsce, jest niczym ugór, co widać choćby w załączonej bibliografii.
W esejach nie brakuje jednak rozważań nad najbardziej palącymi dziś sprawami. Autorzy rozpatrują związki ekonomii z moralnością i etyką na takich przykładach jak np. handel odpadami (ale i organami ludzkimi), emigracja zarobkowa, bezrobocie przymusowe, nierówności społeczne, sprawiedliwość, czy zwalczanie biedy. Czyta się je wszystkie jednym tchem, bo napisane są językiem publicystycznym, lekkim i dowcipnym, któremu barw przydają zagadkowe sformułowania (np. „szturchanie” obywateli przez władzę), intrygujące porównania (np. przewidywania skutków pandemii COVID-19 porównane do prognoz meteorologicznych) i zabawne tytuły, jak np. „Kto powinien sprzątać w domu, czyli imperializm ekonomiczny”.
Wszystko to sprawia, że książkę powinno się traktować jak lekturę obowiązkową, wprowadzającą w tajniki ekonomii, gdyż pokazuje ona jej „ludzką” twarz widzianą przez każdego z nas na co dzień.(tm)
Między dobrobytem a szczęściem. Eseje z filozofii ekonomii, Marcin Gorazda, Tomasz Kwarciński, Copernicus Center Press, Kraków 2020, wyd. I, s.302, cena 39,90 zł. Książka dostępna także jako e-book.
- Autor: Barbara Janiszewska
- Odsłon: 1773
Ekonomiści w Polsce są zwykle kojarzeni z ekspertami oceniającymi realizowaną przez rząd (w którego składzie też bywają ekonomiści) politykę gospodarczą, bądź jego doradcami. Rzadko patrzymy na tę grupę zawodową przez pryzmat poglądów ekonomicznych, czy powiązanie przedstawicieli współczesnej ekonomii akademickiej w Polsce ze szkołami myśli ekonomicznej.
Lukę tę spróbowano wypełnić badaniami, których wyniki znalazły się w książce Paradoksy ekonomii przygotowanej przez Grzegorza Konata i Tadeusza Smugę, a wydanej przez PWN.
Są to rozmowy z 20 polskimi ekonomistami, którym zadano pytania dotyczące oceny kondycji nauk ekonomicznych w Polsce i na świecie, najważniejszych problemów polskiej gospodarki i propozycji ich rozwiązań. Pytano również o pozycję polskiej ekonomii na świecie.
Każda rozmowa zaczynała się jednak od szukania odpowiedzi na pytanie, co zadecydowało o wyborze ekonomii jako kierunku studiów i pracy naukowej oraz o mistrzów, na których pytani się wzorowali. Część tych odpowiedzi dotyczących osobistych wyborów jest dość zaskakująca.
„Studiowałem ekonomię, bo chciałem zostać ekonomistą handlu zagranicznego i dostawać diety, które pozwalałyby mi na życie powyżej przeciętnej w PRL-u” (Marek Belka).
Leokadia Oręziak (SGH) chciała zrozumieć, jak naprawdę funkcjonuje świat i pragnęła zdobyć konkretną wiedzę na temat różnych zjawisk: bezrobocia, inflacji, bogactwa i ubóstwa.
Zdzisław Sadowski trafił podczas okupacji do konspiracyjnej SGH, czyli szkoły Edwarda Lipińskiego, ponieważ zawsze chciał zajmować się problematyką społeczną.
Naukami społecznymi interesował się również Adam Glapiński, jako uczeń liceum Batorego czytał książki socjologiczne, ekonomiczne i z dziedziny antropologii kulturowej. Pasjonował się Schumpeterem. Wreszcie Ryszard Bugaj, który zaczynał od konspiracyjnego czytania w szkole zapisów nasłuchów z Wolnej Europy. Przesiąkł atmosferą stawiania pytań i analizy „ścisłych związków między tym, co dzieje się w gospodarce i w życiu społecznym, a tym co dzieje się w polityce”. Po roku pracy jako robotnik trafił na Uniwersytet Warszawski i próbował tam „jak Karol Marks - zrozumieć i dążyć do zmiany”.
Wielu z rozmówców podkreślało, że zdobywając wykształcenie ekonomiczne w systemie socjalistycznym – mimo elementów ideologicznych – zetknęli się z ekonomią zachodnią. Mieli kontakty z wieloma wybitnymi naukowcami (Michałem Kaleckim, Oskarem Lange). Byli i nadal są aktywni poza sferą naukową - uczestniczą w procesach decyzyjnych w administracji rządowej, są doradcami.
W warstwie merytorycznej Paradoksów ekonomii zawarto wiele opinii i refleksji dotyczących kształcenia przyszłych ekonomistów. Chciałabym przytoczyć jedną opinię w tej sprawie, chyba wartą rozważenia, zwłaszcza w kontekście coraz mniejszego znaczenia nauk humanistycznych.
Janina Godłów-Legiędź z Uniwersytetu Łódzkiego pytana o podział nauk społecznych na ekonomię, socjologię i nauki polityczne stwierdziła, że „nie widziałaby …realizacji idei jednej nauki społecznej”, a raczej powinno się więcej w ich obrębie współpracować. A Janusz Kaliński (SGH) zachęca do „opanowania zjawiska rozmnażania się przedmiotów, dyscyplin, bo to trochę przypomina lata 50., kiedy tworzono bardzo dużą liczbę tzw. ekonomik i schodzono do bardzo wąskich branżowych profili kształcenia”. Według niego, „ekonomista powinien mieć solidne przygotowanie ogólne, nie ulegające szybkiej dezaktualizacji, bo wiedzę konkretną, bieżącą, zdobędzie w praktyce gospodarczej”.
To ostatnie stwierdzenie może być kluczem do odpowiedzi, dlaczego praca polskich ekonomistów na różnych uczelniach w innych krajach nie przekłada się jednoznacznie na polepszenie notowań polskiej ekonomii akademickiej na świecie.
Na koniec wreszcie warto zagłębić się w rozważania rozmówców na temat różnych szkół myśli ekonomicznej, z którymi się identyfikują i poznać, których ekonomistów poglądy są im najbliższe.
Barbara Janiszewska
Paradoksy ekonomii. Rozmowy z polskimi ekonomistami, red. Grzegorz Konat, Tadeusz Smuga, Wydawnictwo Naukowe PWN SA, Warszawa 2016, wyd. I, s. 535
- Autor: al
- Odsłon: 2102
Wydawnictwo Krytyki Politycznej wraz z Instytutem Studiów Politycznych PAN wydało książkę Adama Leszczyńskiego - Eksperymenty na biednych z podtytułem: Polityczny, moralny i ekonomiczny spór o to, jak pomagać skutecznie.

Autor przytacza celną uwagę ekonomisty Banku Światowego, Martina Ravalliona, iż „nauczanie ekonomii wydaje się dziwnie oddalone od jej zastosowania do problemów prawdziwego świata, takich jak ubóstwo”. Tę sentencję, która znalazła się w zakończeniu książki można uznać za motto refleksji ogólnej towarzyszącej jej lekturze. Taki też zapewne był zamysł autora, który w zakończeniu książki dał przegląd sposobów walki z nędzą na przestrzeni wieków oraz idei, jakie przyświecały ówczesnym elitom politycznym mierzącym się z tym problemem. Sięga tu aż do 300 r. p.n.e., do hinduskiego uczonego Kautilji, który w traktacie Arthaśastra zalecał m.in. zatrudnianie głodujących biedaków przy opłacanych przez władze pracach publicznych. Ponadto, zwraca uwagę, że eliminacja ubóstwa wydawała się niemożliwa i pozostawała w kręgu idei utopijnych aż do czasów rewolucji przemysłowej.
Wcześniej ludzkość znajdowała się w pułapce maltuzjańskiej - zwiększona wydajność pracy powodowała większy przyrost naturalny i w efekcie głód redukujący liczebność populacji, podobnie jak wojny czy epidemie oraz katastrofy naturalne. Zmniejszanie populacji zwiększało poziom życia, choć nie zmniejszało nierówności, które wydawały się wówczas stanem naturalnym.
Takie przekonania nie są ewenementem nawet i dzisiaj, kiedy słyszy się opinie, że bieda dotyka tylko leniwych, tych, którzy nie umieją zachowywać się racjonalnie i że ubodzy sami są sobie winni.
W XVIII w. – pisze autor – powszechnie wyznawana doktryna ekonomiczna głosiła, że biedni są jednak niezbędni w dobrze funkcjonującej gospodarce. Głód dostarcza im bowiem motywacji do pracy, w dodatku prace tę można nisko wyceniać.
Zmianę w myśleniu o ubóstwie i likwidowaniu jego skutków przyniosła dopiero rewolucja przemysłowa i czasy współczesne.
Zwalczanie ubóstwa przestało bowiem być problemem niewystarczających sił wytwórczych, a stało się kwestią polityki i dystrybucji. Dzisiaj można każdemu człowiekowi na globie zapewnić pełnowartościowe wyżywienia, edukację i opiekę lekarską.
Ponadto, po II wojnie światowej ludzkość dojrzała do tego, aby uznać likwidację ubóstwa za jeden z najważniejszych celów wspólnoty międzynarodowej, a pomoc krajom najuboższym za moralny i polityczny cel krajów rozwiniętych. Taka zmiana spojrzenia nie byłaby możliwa, gdyby ekonomia rozwoju nie przeszła istotnej ewolucji pod względem celów jak i narzędzi, które pozwoliły na bardziej realistyczną ocenę możliwości państwa.
Tym, co nadal jednak budzi spory i emocje w dzisiejszej debacie o likwidacji nędzy jest zależność między wzrostem gospodarczym a nierównościami społecznymi.
Chodzi zwłaszcza o publiczne inwestycje w opiekę zdrowotną, edukację i infrastrukturę, także o skuteczność mikrokredytów. Ponadto – co jest zjawiskiem nowym na przestrzeni dziejów – na pierwszy plan w debacie o likwidacji nędzy wysuwa się ochrona środowiska, zasobów przyrodniczych. Spór dotyczy tego, czy krajom biednym wolno korzystać z zasobów naturalnych stosownie do swoich potrzeb (tak, jak to czyniły wcześniej kraje dzisiaj bogate), czy winny uwzględniać potrzeby ludzkości. I wreszcie, chyba najpoważniejsze dyskusje wywołuje problem podległości i kontroli, pomocy i władzy. Bo to, co dla ekonomistów i działaczy Zachodu jest niesieniem pomocy, dla jej odbiorców bywa narzędziem kontroli i zniewolenia.
Książka, choć naukowa, napisana jest (jak i poprzednia) tak przystępnie, że czyta się ją jak beletrystykę. Novum jest niekonwencjonalna bibliografia w postaci interesującego komentarza bibliograficznego, pozwalającego wyrobić sobie zdanie o literaturze przedmiotu na świecie na przestrzeni wieków. (al.)
Eksperymenty na biednych, Adam Leszczyński, Wydawnictwo Krytyki Politycznej i Instytut Studiów Politycznych PAN, Warszawa 2016, wyd. I, s. 282, cena 39,90 zł. Dostępna także jako e-book. *o poprzedniej Skok w nowoczesność pisaliśmy w SN nr 12/13