Recenzje (el)
- Autor: al
- Odsłon: 2223
Wydawnictwo Uniwersytetu Śląskiego wydało książkę pt. Dylematy polityki zagranicznej Polski na początku XXI wieku pod redakcją Katarzyny Czornik, Mirona Lakomego i Mieczysława Stolarczyka.
Książka jest podsumowaniem konferencji naukowej na temat dylematów polityki zagranicznej Polski w kontekście ewolucji środowiska międzynarodowego, zorganizowanej przez Zakład Stosunków Międzynarodowych Uniwersytetu Śląskiego w Ustroniu w dniach 23-25.09.13. W debacie wzięli wówczas udział przedstawiciele niemal wszystkich ośrodków akademickich i politologicznych w Polsce.
Publikacja jest zbiorem 28 artykułów podzielonych na siedem części, odpowiadających głównym grupom tematycznym konferencji: ewolucji środowiska międzynarodowego Polski na przełomie I i II dekady XXI w.; niektórym uwarunkowaniom, celom, środkom i metodom polityki zagranicznej Polski; zagadnieniom dotyczącym dylematów w relacjach polsko-niemieckich; dylematom polityki wschodniej i południowej Polski; niektórym kwestiom dotyczącym wyzwań i zagrożeń stojących przed polityką bezpieczeństwa narodowego i międzynarodowego Polski; implikacjom kryzysu w strefie euro dla doktryny i polityki integracyjnej Polski oraz dylematom polityki zagranicznej Polski na kierunkach pozaeuropejskich.
Jak piszą redaktorzy tomu, to, jak widziane są relacje między uwarunkowaniami wewnętrznymi a zewnętrznymi w kształtowaniu polityki zagranicznej kraju, uzależnione jest m.in. od postrzegania i badania rzeczywistości międzynarodowej.
Istnieją bowiem dwa klasyczne paradygmaty – realistyczny i liberalny – służące wyjaśnieniu rzeczywistości międzynarodowej. Zwolennicy podejścia realistycznego uważają, iż postępowanie państwa na arenie międzynarodowej uwarunkowane jest przede wszystkim przyczynami zewnętrznymi. Natomiast zwolennicy wizji liberalnej i neoliberalnej szczególną wagę przywiązują do uwarunkowań wewnętrznych, w tym przede wszystkim – charakteru ustroju społeczno-politycznego danego państwa.
Niezależnie jednak od rodzaju podejścia, czy stopnia globalizacji, wpływ środowiska międzynarodowego na politykę zagraniczną poszczególnych państw jest coraz większy. Dla państw małych i średnich bardzo ważne więc staje się „wpisanie się” z własnymi interesami i celami w dominujące tendencje w środowisku międzynarodowym.
Polityka zagraniczna więc to w dużym stopniu sztuka, umiejętność dokonywania właściwych (trafnych) wyborów celów oraz środków i metod ich realizacji, przez pryzmat interesów narodowych i państwowych, interpretowanych i prowadzonych przez kolejne grupy rządzące. Na każdym etapie jej realizacji kolejni decydenci muszą bowiem rozstrzygać pojawiające się dylematy, będące trudnym wyborem miedzy przynajmniej dwiema możliwościami.
Czy w polskiej polityce tak się dzieje? Warto przeczytać, co o tym myślą nie politycy, ale naukowcy. Lektura to pasjonująca i wielce pouczająca, zwłaszcza że polityka zagraniczna od lat nie jest tematem dyskusji publicznej.(al)
Dylematy polityki zagranicznej Polski na początku XXI wieku, red. Katarzyna Czornik, Miron Lakomy, Mieczysław Stolarczyk, Wydawnictwo Uniwersytetu Śląskiego, Katowice 2014, s. 653, cena 52 zł (+VAT)
- Autor: Anna Leszkowska
- Odsłon: 873
Jak popularna jest książka Dywizjon 303 Richarda Kinga (w tłumaczeniu Grzegorza Siwka) świadczy już piąte jej wydanie przez oficynę RM. Dotychczas historię tej polskiej formacji podczas bitwy o Anglię opisywali głównie Polacy – historycy, dziennikarze, piloci, ale spośród 11 autorów książek traktujących o Dywizjonie 303 (tylu się doliczyłam), są także cudzoziemcy – Amerykanie, Kanadyjczycy i Anglicy – wśród nich właśnie Richard King. Oczywiście, najbardziej znana jest książka Arkadego Fiedlera, napisana w 1940 roku, wydana trzy lata później, która doczekała się ogromnej liczby wydań polskich (ponad 30) i została przetłumaczona na co najmniej pięć języków. Niemniej liczba pięciu wydań książki Kinga w Polsce świadczy o tym, że i jego opowieść o ludziach Dywizjonu 303 jest w Polsce popularna i doceniana.
Przede wszystkim dla Polaków jest ona ciekawa z racji innego punktu widzenia na działania i dzieje pilotów tworzących ten dywizjon. Ale i z racji innych, niepublikowanych materiałów źródłowych, do których dotarł autor książki, wykonując ogromną pracę dokumentalną i komparatystyczną związaną z angielskimi i niemieckimi danymi (widać to np. w dodatkach merytorycznych, ale i bibliografii, tabelach i ilustracjach).
W książce Kinga historia Dywizjonu 303 przedstawiona jest chronologicznie, dzień po dniu, z wykorzystaniem prywatnych dzienników pilotów, oficjalnych raportów z akcji bojowych, wspomnień żyjących jeszcze osób, które zetknęły się z polskimi pilotami oraz prywatnych, niepublikowanych fotografii.
Ciekawy jest też rozdział książki odnoszący się do dzieła Arkadego Fiedlera, w którym autor zawarł jego krytyczną analizę i ujawnił prawdziwą tożsamość pilotów i członków personelu naziemnego. Fiedler, pisząc książkę podczas wojny nie mógł posłużyć się prawdziwymi danymi opisywanych osób z racji ich bezpieczeństwa. W polskich edycjach powojennych te dane ujawniono, ale w angielskich tłumaczeniach – nie, stąd dodatkowa wartość tej książki z punktu widzenia Polaków.
Choć panuje powszechna zgoda historyków, w tym – wojskowości, że poświęcenie Polaków w czasie bitwy o Anglię nie zostało docenione przez brytyjski rząd i inne władze ani w czasie wojny, ani po jej zakończeniu, a ich umiejętności nie zostały odpowiednio wykorzystane, to na podstawie książki Kinga czytelnik lepiej rozumie, dlaczego tak było (pomijając gry polityczne aliantów). Dlaczego Anglicy nie doceniali Polaków, traktowali ich lekceważąco przekonani o swojej wyższości kulturowej?
Dobrze ilustruje to opinia o Polakach płk. Jamesa Thomsona, który zajmował się m.in. szkoleniem w Dywizjonie 303. Jak podaje autor książki, choć pułkownik wspominał Polaków dość ciepło, twierdząc, że byli „bardzo walecznymi, świetnymi pilotami i znakomicie strzelali, ale przy tym byli beznadziejnie niezdyscyplinowani, niemożliwi do okiełznania”.
Umiał sobie z nimi poradzić tylko mjr Kellet odpowiedzialny za dyscyplinę, który „rozgryzł” ich naturę. „Wiedząc, jak bardzo Polacy rwali się do walki i jak nie znosili przymusowego odpoczynku, zdecydował, że karą za wykroczenia dyscyplinarne będzie tygodniowy urlop. Tym sposobem udało mu się ich zdyscyplinować”.
Podczas lektury tej książki przykładów odmiennego spojrzenia na rzeczywistość i sposobu działania Polaków i Anglików autor przytacza więcej. Nie sposób więc uciec od skojarzeń z filmem Tadeusza Chmielewskiego „Jak rozpętałem drugą wojnę światową”, kiedy bohater Franek Dolas trafia do angielskiego obozu podczas rytuału picia herbaty… Jak widać, coś w tych stereotypach narodowościowych jest…(al.)
Dywizjon 303. Walka i codzienność, Richard King, wydawnictwo RM, wyd. V, s. 431, cena 39,99 zł.
- Autor: Anna Leszkowska
- Odsłon: 924
Michael Hans Kater, profesor historii na uniwersytecie York w Toronto jest niemieckim historykiem nazizmu i autorem książki Dzieci Hitlera. Hitlerjugend (jej fragment - Duma czy wstyd? - publikujemy w tym numerze SN). Wydawcą już drugiego wydania tej ksiązki jest oficyna RM, a tłumaczem - Olga Knopińska.
Hitlerjugend, czyli Młodzież Hitlera, to utworzona w 1922 roku w Niemczech paramilitarna młodzieżowa organizacja NSDAP, przybudówka Oddziałów Szturmowych (SA). Do 1930 roku zwerbowano do niej ok. 25 tys. młodych (pow. 14 roku życia) chłopców. Dla młodszych (10-14 lat) oraz dziewcząt stworzono odrębne organizacje (Deutsches Jungvolk i Bund Deutscher Mädel).
Rozrost liczebny tej organizacji, w której wychowanie wzorowane było na spartańskim, z silnym kultem jednostki (Hitlera), zaczął się na początku lat 30. XX wieku, a po wprowadzeniu ustawy o HJ w 1936 roku praktycznie cała niemiecka młodzież z terenu Rzeszy była w niej skupiona. Tuż przed wybuchem wojny w 1939 roku wszyscy młodzi chłopcy i dziewczęta (7,7 mln) w wieku 10-18 lat musieli pełnić służbę w HJ – opiekunowie tych, którzy się uchylali ponosili konsekwencje w postaci grzywny lub więzienia.
Podczas wojny HJ stanowiło służbę pomocniczą, z czasem utworzono z jej członków (16-18-letnich chłopców) wojskową rezerwę, a w 1943 – Dywizję Pancerną SS „Hitlerjugend”, która w walkach przeciw brytyjskim i kanadyjskim siłom podczas alianckiej inwazji w Normandii wyróżniała się bestialstwem. Kiedy wojna zbliżała się ku końcowi, dowództwo armii niemieckiej włączało do HJ coraz młodsze dzieci, a HJ miało za zadanie bronić Berlina do końca. Po wojnie HJ nie zostało uznane za organizację przestępczą z uwagi na to, że jej członkami były dzieci, choć niektóre z nich były podejrzewane o zbrodnie wojenne. Osądzeni zostali tylko ich przywódcy.
Autor książki, analizując okoliczności powstania HJ – sytuację społeczno-polityczną w Niemczech po zakończeniu I wojny (ogromne reparacje, kryzys gospodarczym końca lat 20., konflikty społeczne, w tym - pokoleniowy), pokazuje fenomen fascynacji faszyzmem wśród młodych ludzi Rzeszy, ale i trudności z wyborem wówczas innej drogi. Szerokie tło, na jakim kreśli obraz HJ, „dokonania” tej organizacji, opis sposobów indoktrynacji i manipulacji młodymi, to znakomita lekcja historii faszyzmu, ale i działań Niemców w Rzeszy i okupowanych przez nich krajach. W dodatku historii popartej relacjami tych, którzy przeżyli wojnę, bardzo dobrze udokumentowanej obszernymi przypisami oraz cytatami z listów, dokumentów i wspomnień wielu członków HJ. Autor nie wybiela postaw i czynów młodych (w latach 30.) Niemców, niemniej próbuje zrozumieć motywację wstępowania młodzieży do HJ. Skłania też czytelnika do refleksji nad skutkami manipulacji i indoktrynacji, czyniącymi z ludzi bestie.(al.)
Dzieci Hitlera. Hitlerjugend, Michael H. Kater, wydawnictwo RM, wyd. II, s. 320, cena 29,99 zł
- Autor: Barbara Janiszewska
- Odsłon: 2107
To lektura bardzo aktualna na dzisiejsze czasy. Jej autor – Rafał Woś - prowadzi czytelnika przez zawiłe meandry polskiej gospodarki od lat 80. ubiegłego wieku, szczególnie uwzględniając ostatnie 25 lat transformacji wolnorynkowej.
„W opinii publicznej dominuje przekonanie, że polityka polityką, ale przynajmniej w gospodarce wszystko idzie nam świetnie. Bo Polska ma za sobą najlepsze 25 lat w swojej historii” – czytamy na początku rozważań autora. A mimo to zadajemy sobie pytanie, dlaczego tak wielu z nas, obywateli, w zasadzie tego nie czuje? W odpowiedzi Woś stawia diagnozę - polska gospodarka od ćwierćwiecza cierpi na specyficzne schorzenie: dziecięcą chorobę neoliberalizmu.
Recepta na każde ekonomiczne wyzwanie w tych latach była jedna: więcej rynku, mniej regulacji, więcej wolności ekonomicznej. Tylko, że skorzystali na tym najbardziej przedsiębiorczy i najbogatsi. Zakochane w neoliberalizmie polskie elity bardzo szybko nauczyły się z niego korzystać. I uznały, że nie ma innej drogi rozwoju Polski. Tymczasem choroba rozwijała się w najlepsze.
W rozdziale „Mity polskiej niedoli” autor obala mity, które narosły wokół polskiej debaty o gospodarce.
Mit najważniejszy jest związany z raportem Banku Światowego, opublikowanym jesienią 2013 roku - „Nowy złoty wiek Polski. Z peryferii Europy do jej centrum”. Tylko czytając ów raport, bardzo dobry dla wizerunku zewnętrznego , autor książki przywołuje stwierdzenie z kultowego filmu Barei: „Na każdą rzecz można patrzeć z dwóch stron. Jest prawda czasów i prawda ekranu”. I według autora, ten raport to właśnie „prawda ekranu”.
„Musimy wysiąść z neoliberalnego tramwaju, którym poruszaliśmy się przez ostatnie dwie dekady i przesiąść do nowszego modelu”. Może wtedy „wskoczymy na tory, po których poruszają się kraje naprawdę rozwinięte”.
„Bowiem statystycznie rosnący dochód narodowy nie oznacza dobrego i zdrowego rozwoju społecznego”.
Najlepszym przykładem jest Białoruś. Od 1995 roku PKB per capita wzrósł w kraju Łukaszenki 4,5 razy. Jeżeli zaś zmierzamy z peryferii do centrum Europy, budując siłę gospodarczą na taniej pracy, a nie na kapitale i innowacjach, postępujemy jak typowe państwo peryferyjne.
Kolejny – dość powszechny mit głosi, że „Polska jest krajem nieprzyjaznym przedsiębiorcom. Biednemu człowiekowi interesu wszyscy rzucają kłody pod nogi”.
Mit trzeci: wzrost i eksport „cacy”, dług „be”. Tymczasem nie sprawdziło się założenie, że szybkie tempo wzrostu automatycznie przełoży się na spadek bezrobocia i ubóstwa w Polsce.
Podobnie, jak fetyszyzacja długu publicznego. Przekonanie, że „nadmierne zadłużenie to najgorsze, co się może gospodarce przytrafić’. Tymczasem zachodnie rozwinięte kraje tkwią w długach! A im bardziej gospodarka zarabia na eksporcie, tym bardziej staje się zakładnikiem rynków zagranicznych.
„I w naturalny sposób trzeba się w takiej sytuacji bronić przed postulatami wyższych płac – im więcej będzie kosztowała produkcja tym bardziej obniża się nasza konkurencyjność na rynkach międzynarodowych. Tamowanie wzrostu kosztów produkcji sprawia jednak, że rynek wewnętrzny będzie zawsze niedorozwinięty” – twierdzi autor. Czyli mit trzeci też jest… mitem.
Ostatni rozdział („Organizm się broni”) czytamy już z nutką optymizmu. „Wpływ kryzysu 2008 roku i czterech jeźdźców apokalipsy: recesji, bezrobocia, dramatycznego wzrostu zadłużenie publicznego oraz nierówności dochodowych” prawdopodobnie wyzwoliły w polskiej gospodarce reakcje obronne.
Wymiana pokoleń w Polsce, otwarcie na Zachód też przyczyniły się do zmiany drogi naszego rozwoju gospodarczego. I w tym miejscu autor opisuje, jak podejmowano decyzje w poszczególnych ekipach rządowych, jak działały na niwie ekonomicznej media.
Lektura tego rozdziału powinna być obowiązkowa dla obecnych polskich decydentów. Uczmy się na własnych błędach i wykorzystujmy własne doświadczenia. Warto. Świadczą o tym opinie znanych czytelników. „Prowokujący, przemyślany, cenny głos w dyskusji jak – bez klapek na oczach – budować siłę Polski w kolejnej dekadzie” (Paweł Rabiej). „ To przede wszystkim opowieść o tym, czy i w jakim stopniu transformacja przybliża nas do standardów godnego społeczeństwa” (prof. Elżbieta Mączyńska).
Barbara Janiszewska
Dziecięca choroba liberalizmu, Rafał Woś, Studio Emka, Warszawa 2014, s.289, cena 39 zł