Ochrona środowiska
- Autor: Anna Leszkowska
- Odsłon: 1414
Z prof. Krzysztofem Szamałkiem z Państwowego Instytutu Geologicznego rozmawia Anna Leszkowska
- Panie Profesorze, pierwiastki (metale) ziem rzadkich (MZR lub REE – Rare Earth Elements) to surowce, bez których nie istniałaby nie tylko elektronika, ale wszystkie przemysły hi-tech, m.in. kosmiczny, jądrowy, motoryzacyjny, lotniczy, medyczny. Popyt na nie ciągle rośnie – w 2016 roku wynosił 200 tys. ton rocznie. Jednak ich wydobywanie wiąże się z ogromnymi kosztami środowiskowymi – wyprodukowanie 1 tony REE skutkuje 200 tys. litrów silnie zakwaszonych wód. W jaki sposób można tego uniknąć?
- Zacznijmy od uporządkowania samej nazwy tych pierwiastków, gdyż jest ona dość myląca. Pierwiastki ziem rzadkich bowiem wcale nie są rzadkie. Jeszcze przed kilkudziesięciu laty trudności w ich rozpoznawaniu wynikały z małej liczby technik instrumentalnych o takim poziomie detekcji, które pozwalały wykryć ich obecność. Udawało się je wykryć tylko od czasu do czasu, stąd ta nazwa pierwiastków ziem rzadkich się upowszechniła. W obecnym stanie wiedzy ona nie ma żadnego usprawiedliwienia, poza historycznym.
Dziś wiemy, że pierwiastki ziem rzadkich są bardzo powszechne, czasem nawet występują w koncentracjach wyższych niż inne pierwiastki, uważane za bardziej pospolite, jednak większość z nich nie tworzy własnych minerałów.
O możliwości gospodarczego wykorzystania tych złóż decyduje współczynnik koncentracji, czyli stężenie pierwiastka w skale nośnej. Jeżeli jest niskie, trzeba „przerobić” setki ton skały, by wydobyć z niej np. 1 kg danego pierwiastka. I z tego wynika ten wysoki koszt dla środowiska.
Przez wiele lat poziom rozwoju techniki pozwalał w zasadzie na wykorzystywanie tylko takich pierwiastków jak żelazo, kobalt, nikiel, wanad, mangan, itd. - przede wszystkim do produkcji i uszlachetniania stali, a także miedź. Nikt nie widział zastosowania dla tych niewielkich ilości pierwiastków ziem rzadkich aż do czasu, kiedy odkryto, że użycie tych metali w niektórych procesach chemicznych czy technologicznych może poprawiać właściwości tworzonych materiałów lub ujawniać zupełnie nowe ich właściwości. Okazało się też, że część tych pierwiastków – np. cer (Ce) posiada wybitne właściwości katalityczne. Stąd zaczęło się zainteresowanie tymi pierwiastkami i ich wykorzystywanie w przemyśle. Ale nie od razu wszystkimi, np. ind (In) przez wiele lat nie był do niczego przydatny, aż do czasu, kiedy wynaleziono wyświetlacze LCD używane w odbiornikach telewizyjnych i telefonach komórkowych – tam ind jest niezbędny.
- Czy wydobywanie pierwiastków ziem rzadkich z dna oceanów byłoby dla środowiska mniej obciążające?
- Rzeczywiście, jak wykazały badania - zwłaszcza japońskie – na dnie oceanów istnieją warstwy iłowców (mułowców) silnie wzbogacone pierwiastkami ziem rzadkich, o koncentracji przewyższającej niekiedy te w skałach lądowych. Wydawałoby się więc, że te osady byłoby łatwiej przerobić i odzyskiwać te pierwiastki. Czy to jednak będzie znacząco tańsze – nie wiadomo, bo eksploatacja z głębokości ok. 4 – 5 tys. m nie jest łatwiejsza niż na powierzchni. Ponadto, tak jak wszystkie procesy eksploatacji na lądzie muszą uwzględniać bezpieczeństwo środowiska, tak i eksploatacja na dnie oceanicznym będzie poddana takim ograniczeniom. Są przecież unikalne zespoły bentosu i osiadłego, i wędrującego, strefy silnie rozwijającego się życia oceanicznego, więc zakłócenie stanu tego środowiska może spowodować nieprzewidywalne skutki.
- Zatem jest to temat przyszłości, tym bardziej, że nie ma dokładnych badań ani technologii. A górnictwo kosmiczne – też mrzonka?
- Niezupełnie. Wiele państw świata stworzyło już swoje prawa kosmiczne – łącznie z zasadami poszukiwania i ewentualnej eksploatacji. Badaniami pośrednimi stwierdzono bowiem, że część ciał kosmicznych jak planetoidy, meteoryty, asteroidy są zbudowane z cennych pierwiastków, np. z platyny. Zatem kiedy leci w pobliżu Ziemi 30 ton platyny, to warto ją złapać. Na razie nie wiemy jak taki obiekt bezpiecznie sprowadzić, ale do czasu.
- Jest jeszcze coś takiego, jak górnictwo miejskie, o czym coraz głośniej…
- Tak, urban mining, związane z odzyskiem metali ziem rzadkich z urządzeń elektronicznych, co związane jest z recyklingiem. Szybki rozwój elektroniki powoduje miniaturyzację i szybkie zmiany technologiczne, więc ludzie mają w domach coraz więcej przestarzałych i nieużywanych telefonów komórkowych oraz innych elektronicznych gadżetów. A że nie zajmują one wiele miejsca, to nie chce im się oddawać ich do recyklingu, co wiąże się zawsze z jakimś wysiłkiem znalezienia punktu skupu i dostarczenia tam niepotrzebnych urządzeń.
Wspólnie z prof. Krzysztofem Galosem wykazaliśmy, że z każdej tony telefonów komórkowych da się wyodrębnić naprawdę znaczące ilości miedzi, srebra, złota, indu – i to w czystej postaci, bez konieczności stosowania technologii szkodzących środowisku. Górnictwo miejskie wymaga tylko instrumentów zachęt i restrykcji. Jest bowiem problem zbierania małych urządzeń elektronicznych i zachęcania do oddawania już niepotrzebnych. A także znalezienia sposobu współpracy producentów telefonów, właścicieli sieci komórkowych i użytkowników telefonów.
Np. w ramach akcji promocyjnych telekomów można byłoby zastosować mechanizm typu: musisz oddać stary telefon, żeby otrzymać nowy. W dodatku wraz z oddaniem starego telefonu otrzymujesz nowy z przegraną zawartością karty pamięci. Być może jeszcze przydałyby się jakieś zachęty ekonomiczne, np. za oddany telefon otrzymuje się bonus w abonamencie. To można zrobić, a efektywność zbiórki telefonów byłaby znacznie większa niż dzisiaj.
Oczywiście, kopalnia miejska to nie tylko telefony komórkowe, ale wszystkie rzeczy mające części elektroniczne, które zalegają w domach i są łatwo dostępnym zasobem cennych pierwiastków.
- Pierwiastki ziem rzadkich, których największym producentem są Chiny (Deng Xiaoping w 1992 roku stwierdził, iż dla Chin są one jak ropa naftowa dla Bliskiego Wschodu) uznawane są za surowce strategiczne. Czy górnictwo miejskie mogłoby tę ich rolę pomniejszyć?
- Ono zapewne nie pokryłoby zapotrzebowania przemysłu na te surowce, ale pozwoliłoby ograniczyć górnictwo naziemne o ok. 30%. Co do Chin – rzeczywiście tak było, że te pierwiastki były bronią surowcową, ale Chiny też tolerowały u siebie przez długi czas nielegalną eksploatację pierwiastków ziem rzadkich, ocenianą na ok. 30% wydobycia w państwowych kopalniach. Ta broń stała się bezużyteczna z chwilą wywindowania cen na te surowce na poziom nieakceptowany dla kupujących. Wskutek tego okresowo uruchamiano zarzucone dla eksploatacji złoża w USA czy Australii, przerabiano również odpady pogórnicze, jeśli zawierały znaczące ilości tych pierwiastków. Czyli bardzo wysoka cena i monopol Chin skutkowały poszukiwaniem innych sposobów pozyskiwania tych surowców i znaczący spadek ich cen.
- W dalszym ciągu jednak producenci elektroniki szukają surowców w państwach, które pierwiastki ziem rzadkich wydobywają tradycyjnie, w sposób dewastujący środowisko, choć wydawałoby się, że górnictwo miejskie jest najtańsze.
- Ono nie jest najtańsze, ale najbardziej przyjazne środowisku. Wiele działań, które są ekonomicznie nieatrakcyjne, ale korzystne dla środowiska dofinansowuje się z funduszy ekologicznych czy podatków po to, aby je upowszechnić, bo skala potania koszty. Nawet w bogatych Stanach Zjednoczonych o gospodarce rynkowej wprowadzono dla producentów ogniw fotowoltaicznych czy solarów swoiste ścieżki dopłat. Czyli albo korzystali z dopłat użytkownicy, którzy kupowali ten sprzęt, albo dotowane były linie technologiczne przedsiębiorstw, które je wytwarzały.
- Ale z drugiej strony, planuje się kopalnie tych pierwiastków w Mongolii (Bayon Obo), Afganistanie, czy w miejscach szczególnie ważnych dla całej planety jak Las Amazoński czy Grenlandia. Ekologia przegrywa z elektroniką, której ta elektronika po części ma służyć…
- To niewygodna prawda. To, że my w UE zmniejszamy emisję CO2 nie świadczy o tym, że jako konsumenci mamy mniejszy wpływ na emisję CO2. Kupujemy bowiem chińskie produkty, kompensując tym samym naszą obniżkę emisji CO2 zwiększoną emisją tego gazu w Chinach. Ta hipokryzja ciągle ma się dobrze.
- Czy Polska ma jakieś zasoby pierwiastków ziem rzadkich?
- Występują u nas miejsca o podwyższonych koncentracjach tych pierwiastków, część z nich, które towarzyszą rudom innych metali, odzyskuje się podczas przeróbki tychże rud, np. ren (Re). Polska jest jednym z największych producentów renu na świecie, bo ten pierwiastek towarzyszy rudom polimetalicznym miedzi. Produkujemy go (ze ścieków w huty miedzi) jednak dopiero od kilku lat, bo wcześniej nie było odpowiedniej technologii. Tego jednego z najdroższych pierwiastków na świecie używa się m.in. do superstopów w przemyśle lotniczym i zbrojeniowym, także jako katalizatora.
- Mieliśmy jeszcze odzyskiwać te pierwiastki z fosfogipsów w Wizowie…
- Gdyby sięgnąć do archiwów MNiSW, KBN, NCN, NCBiR, i policzyć ile te instytucje przyznały pieniędzy na wydobywanie tych pierwiastków w Wizowie, to podejrzewam, że za tę kwotę moglibyśmy zabezpieczyć 5-letnie, a może dłuższe, zapotrzebowanie polskiego przemysłu na te pierwiastki. Na razie nie mamy efektywnej i taniej technologii do odzyskiwania REE z fosfogipsów.
Z kolei tereny Suwalszczyzny, gdzie pierwiastki ziem rzadkich występują, nie wchodzą w rachubę ze względów ekologicznych. Próbowano też odzyskiwać cyrkon z popiołów węglowych, ale ekonomicznie jego wydobywanie jest nieopłacalne. Poza tym my nie mamy przemysłu, który używałby znaczących ilości tych pierwiastków, głównie elektronicznego.
- Czy istnieje możliwość zastąpienia tych pierwiastków innymi surowcami?
- To jest wyzwanie dla nauki. Na pewno nie wszystkie będzie można zastąpić, tylko niektóre, ale myśl ludzka jest nieskończona, więc nie należy tego wykluczać. Będą substytuty, nowe zastosowania, odkrywane nowe właściwości znanych materiałów, jak to się już dzieje w przypadku ceramów – nowoczesnych tworzyw ceramicznych tworzonych na bazie tradycyjnych skał ilastych, modyfikowanych dodatkami pierwiastków ziem rzadkich. Dzięki temu tworzywo ceramiczne staje się przewodnikiem, choć było izolatorem. Nowoczesna ceramika, idąca w kierunku półprzewodników o różnych właściwościach spowoduje rewolucję, będzie bez wątpienia kształtować naszą przyszłość.
Dziękuję za rozmowę.
- Autor: Anna Leszkowska
- Odsłon: 1120
Minęło ponad osiem lat od wypadku w elektrowni jądrowej Fukushima Daiichi, wywołanego przez silne trzęsienie ziemi we wschodniej Japonii 11 marca 2011 roku, oraz serię zdarzeń, które po nim wystąpiły.
Wyzwania w miejscu katastrofy
Usuwanie zużytego paliwa z basenu bloku 3 rozpoczęto ostatecznie w kwietniu 2019 roku. Start eksploatacji bloku 1 i bloku 2 planowane jest na „około 2023 rok”. Usuwanie gruzu z basenu bloku 1 zakończono w lutym 2019 roku. W przypadku bloku 2 prace nie zostały jeszcze rozpoczęte z powodu zmiany koncepcji usuwania zużytego paliwa. Metoda usuwania resztek paliwa miała zostać opracowana do 2019 roku. Jednak od połowy roku nie wydano w tej sprawie żadnych wiążących decyzji. Usuwanie resztek z pierwszego bloku miało się rozpocząć w 2021 roku, jednak w tym momencie nie wydaje się to prawdopodobne.
Oczyszczanie wód
W dalszym ciągu do bloków 1–3 elektrowni wtryskuje się duże ilości wody w celu schłodzenia resztek znajdującego się w nich paliwa. Silnie zanieczyszczona woda wypływa szczelinami do piwnic, gdzie miesza się z wodą przedostającą się tam z podziemnej rzeki. Uruchomienie dedykowanego systemu obejściowego i pompowanie wód podziemnych zmniejszyło napływ wody z ok. 400 m3/dobę do ok. 170 m3/dobę. Woda jest częściowo oczyszczana i magazynowana w zbiornikach o pojemności 1000m3. Co sześć dni konieczny jest więc nowy zbiornik.
Całkowita pojemność zbiorników magazynujących wodę została zwiększona do ponad 1,1 mln m3, a do końca 2020 roku wzrośnie dalej do 1,4 mln m3. Możliwość zrzutu wód do oceanu jest nieustannie szeroko kwestionowana, zwłaszcza w świetle informacji, iż znaczna część wód nie spełnia norm bezpieczeństwa.
Zdrowie pracowników
W lutym 2019 roku w pracach likwidacyjnych na miejscu brało udział niemal 7 300 pracowników, z których 87% było podwykonawcami TEPCO. Dochodzenie przeprowadzone przez japońskie Ministerstwo Zdrowia wykazało, że ponad połowa z 290 zaangażowanych firm naruszała przepisy prawa pracy. W 2018 roku u dwóch kolejnych pracowników zdiagnozowano chorobę popromienną, tym samym liczba zachorowań związanych z pracą w Fukushimie wzrosła do sześciu.
Wyzwania poza miejscem katastrofy
Wśród głównych problemów niezwiązanych bezpośrednio z samym miejscem zdarzenia, wymienić należy przyszłość dziesiątek tysięcy ewakuowanych osób, skutki zdrowotne katastrofy, usuwanie odpadów i związane z tym koszty.
Osoby ewakuowane
Według stanu na kwiecień 2019 roku, niemal 40 000 mieszkańców prefektury Fukushima – nie licząc osób, które same zdecydowały się opuścić region, jest nadal oficjalnie uznawanych za ewakuowane, z czego ok. 7 200 mieszka na terenie prefektury. Zdaniem władz lokalnych, liczba ewakuowanych w maju 2012 roku sięgała niemal 165 000 osób. Rząd zniósł ograniczenia wobec dotkniętych kryzysem gmin. Niemniej jednak, według ostatniego badania przeprowadzonego przez Agencję Odbudowy, tylko 5% dawnych mieszkańców wróciło do miasta Namie, a połowa zdecydowała się nie wracać; pozostali nie podjęli jeszcze ostatecznej decyzji. Pogarszają się warunki zapewniane osobom, które dobrowolnie poddały się ewakuacji (osoby, które dobrowolnie poddały się ewakuacji to te, które mieszkały poza terenami ewakuowanymi i samodzielnie podjęły decyzję o opuszczeniu miejsca zamieszkania).
W marcu 2017 roku władze prefektury Fukushima przestały zapewniać bezpłatne mieszkania, natomiast od marca 2019 roku gospodarstwa domowe o niskich dochodach nie mogą już korzystać z pomocy w wynajmie lokali. Po wycofaniu oferty bezpłatnych mieszkań, osoby wcześniej z niej korzystające nie są już uznawane za dobrowolnych ewakuowanych i znikają ze statystyk. Specjalni sprawozdawcy Komisji Praw Człowieka ONZ wielokrotnie wyrażali obawy dotyczące japońskiej polityki w zakresie ewakuacji i naruszeń praw człowieka w odniesieniu do rodzin i pracowników.
Problemy zdrowotne
Jak podają oficjalne źródła, do kwietnia 2019 roku u 212 osób zdiagnozowano lub podejrzewano nowotwór złośliwy, a 169 osób przeszło operację. Związek przyczynowo-skutkowy pomiędzy narażeniem na promieniowanie w Fukushimie a zachorowaniami nie został ostatecznie potwierdzony; pojawiły się równocześnie wątpliwości dotyczące samej procedury badania oraz przetwarzania informacji.
Skażenie żywności
Jak wynika z oficjalnych danych statystycznych, w 300 000 próbek artykułów spożywczych pobranych w 2018 roku zidentyfikowano 313 przekroczeń limitów określonych prawem (co stanowi istotny wzrost w stosunku do 200 przekroczeń wykrytych w 2017 roku). Począwszy od kwietnia 2019 roku, w 23 krajach po wydarzeniach z 11 kwietnia 2011 roku, nadal obowiązują ograniczenia przywozowe.
Dekontaminacja
Działania dekontaminacyjne w obszarze skażenia zakończyły się w marcu 2018 roku i wygenerowały 16,5 mln m3 skażonej gleby. Poza prefekturą Fukushima, skażona ziemia jest składowana w ponad 28 000 miejsc (333 000 m3). Do kwietnia 2019 roku, tylko ok. 20% tej ziemi zostało przeniesionych do specjalnych magazynów.
Raport o stanie likwidacji – rosnące koszty
Coraz większa liczba obiektów jądrowych albo zbliża się do ustalonego wcześniej terminu zakończenia eksploatacji, albo zostaje zamknięta z powodu pogarszających się warunków ekonomicznych. Z tego też względu wyzwania związane z likwidacją reaktorów wysuwają się na pierwszy plan.
• W 2019 roku, na całym świecie 162 z 181 wyłączonych reaktorów (o osiem więcej niż w roku 2018) oczekuje na likwidację lub znajduje się na różnych etapach procesu wycofywania z eksploatacji.
• Zaledwie 19 jednostek zostało całkowicie zlikwidowanych: 13 w USA, 5 w Niemczech, 1 w Japonii. Jedynie w przypadku 10 z nich tereny lokalizacji jednostki odzyskały dawny charakter. Od 2018 roku nie odnotowano w tym zakresie żadnych zmian.
Studia przypadku:
– we Francji likwidacja małego reaktora Brennilis o mocy 80 MW zostanie jeszcze bardziej opóźniona, a jej zakończenie nastąpi najwcześniej w 2038 roku;
– w Niemczech usunięto paliwo z Neckarwestheim-1 i Philippsburg-1;
– we Włoszech szacunkowe koszty likwidacji czterech reaktorów wzrosły od 2004 roku prawie dwukrotnie, sięgając 8,1 mld USD;
– na Litwie szacunkowe koszty likwidacji dwóch radzieckich reaktorów typu czarnobylskiego wzrosły o dwie trzecie w ciągu pięciu lat – do 3,7 mld USD. Jeśli uwzględnić zagospodarowanie odpadów i ich utylizację, koszty tych działań wzrastają do 6,8 mld USD i pojawia się luka w finansowaniu na poziomie 4,7 mld USD;
– w Hiszpanii szacunkowe koszty likwidacji pierwszego bloku o mocy 240 MW, który miał zostać zamknięty w 2006 roku, podwoiły się od tego czasu do kwoty 292 mln USD;
– w Stanach Zjednoczonych rozpowszechnia się sprzedaż zamkniętych reaktorów i następuje przekazywanie funduszy przeznaczonych na ich likwidację prywatnym firmom zajmującym się gospodarką odpadami: z dziesięciu likwidowanych bloków, sześć sprzedano komercyjnym firmom likwidacyjnym. Praktyka ta budzi oczywiste wątpliwości, co do odpowiedzialności w przypadku wyczerpania się dostępnych funduszy.
Od Redakcji: Jest to fragment raportu o stanie światowego przemysłu jądrowego w 2019 roku (Raport The World Nuclear Industry Status Report – WNISR) przetłumaczonego i udostępnionego przez Fundację im. Heinricha Bölla i Instytut na rzecz Ekorozwoju.
Więcej - https://pl.boell.org/pl/2020/03/23/discussing-future-nuclear-industry-
https://www.pine.org.pl/raport-o-stanie-swiatowego-przemyslu-jadrowego-2019/
https://www.pine.org.pl/wp-content/uploads/2020/03/RaportEJ2019.pdfpoland,
- Autor: red.
- Odsłon: 4358
- Autor: ANNA LESZKOWSKA
- Odsłon: 3010
45 mld zł – tyle w latach 2013 – 2020 zyska Polska z handlu emisjami według szacunków Koalicji Klimatycznej. Dyrektywa unijna ETS 2003/87/EC zaleca wykorzystanie 50% tych środków na ochronę klimatu. Przedstawiciele Koalicji Klimatycznej apelują do rządu o przeznaczenie tych środków na działania, które pomogą obywatelom poprawić efektywność energetyczną w ich domach i w ten sposób obniżyć rachunki za energię, a także przyczynią się do stworzenia tysięcy nowych miejsc pracy.
Zgodnie z szacunkami Koalicji Klimatycznej, w ramach aukcji uprawnień do emisji gazów cieplarnianych przewidzianych w systemie Europejskiego Systemu Handlu Emisjami (EU ETS), w latach 2013-2020 Polska otrzyma około 45 mld zł (przy założeniu, że jedna tona emisji będzie miała wartość 12 euro, przy średnim kursie euro 4,2 zł, a Polska uzyska derogację w wysokości, o którą wnioskuje). Według artykułu 10 Dyrektywy ETS 2003/87/EC, minimum 50% zysków z praw do emisji gazów cieplarnianych powinno być przeznaczonych na przedsięwzięcia przyczyniające się do ochrony klimatu.
– Zwracamy się do rządu, aby przyjął rozwiązanie, dzięki któremu zmniejszą się koszty energii dla setek tysięcy rodzin. W ten sposób wypełnimy unijne zalecenia z największą korzyścią dla społeczeństwa, a jednocześnie będziemy chronić klimat. Proponowany przez Koalicję Klimatyczną program poprawy efektywności budynków mieszkalnych może przełożyć się nie tylko na znaczące oszczędności na energii, ale także na powstanie nawet większej ilości miejsc pracy niż obecnie istnieje w górnictwie. Towarzyszyć temu może również rozwój wielu krajowych, małych i średnich przedsiębiorstw – mówi dr hab. Zbigniew M. Karaczun, profesor SGGW i ekspert Koalicji Klimatycznej.
Koalicja Klimatyczna proponuje przeznaczyć zyski ze sprzedaży uprawnień na realizację projektów termomodernizacji istniejących budynków indywidualnych do standardów budynków prawie zero-energetycznych (tzw. projekty głębokiej termomodernizacji) oraz głęboką poprawę efektywności energetycznej budynków publicznych. Jednocześnie Koalicja postuluje, aby rozpocząć przygotowania do wdrożenia zapisów odnowionej dyrektywy 2010/31/UE o charakterystyce energetycznej budynków, która zakłada, że od 31 grudnia 2020 roku wszystkie nowe budynki, w tym indywidualne, powinny spełniać kryterium budynku prawie zero-energetycznego.
Szeroki program termomodernizacji budynków i wsparcia budownictwa o niskim zapotrzebowaniu na energię, w tym pasywnego, niesie za sobą szereg wymiernych korzyści dla polskiej gospodarki, takich jak:
- zwiększenie zatrudnienia – szacuje się, że zostanie stworzonych od 98 tys. do 197 tys. miejsc pracy,
- szybki rozwój produkcji urządzeń oraz materiałów do termomodernizacji i zarządzania energią,
- poprawę bezpieczeństwa energetycznego – zmniejszenie importu gazu i innych nieodnawialnych surowców energetycznych,
- ułatwienie zamknięcia luki w bilansie energetycznym państwa, związanej z włączeniami przestarzałych bloków w elektrowniach węglowych w latach 2013-2020.
Program termomodernizacji to wymierne korzyści dla indywidualnych gospodarstw domowych. Tak stało się m.in. w Czechach, które rozpoczęły wdrażanie takiego programu w 2009 roku.
Na podstawie czeskiego programu można wnioskować, że termomodernizacja przyniesie również wymierne korzyści dla gospodarstw domowych.
– Czeski program termomodernizacyjny „Green lights to savings” został utworzony z myślą o indywidualnych budynkach mieszkalnych – istniejących i nowobudowanych. Z bezpośrednich dotacji na poziomie 65% kosztów inwestycji, jak również z dofinansowania przygotowania dokumentacji technicznej (audytów energetycznych) skorzystało już ponad 50 tys. gospodarstw domowych. Wśród licznych korzyści dla gospodarstw indywidualnych są takie korzyści, jak zmniejszenie zapotrzebowania na energię i surowce energetyczne, poprawa kondycji budżetów domowych, a także wzrost wartości nieruchomości. – mówi Aleksandra Arcipowska, ekspert Koalicji Klimatycznej. Efekt ekonomiczny i gospodarczy realizacji programu czeskiego przerósł oczekiwana decydentów i dlatego ma być kontynuowany ze środków z aukcji EU ETS. Każde zainwestowane euro przyniosło 2,5 euro zwrotu, a jednocześnie w ciągu 2 lat powstało 19 tys. nowych, lokalnych miejsc pracy.
Wykorzystanie połowy zysków z praw do emisji CO2 na ochronę klimatu, właśnie w obszarze poprawy charakterystyki energetycznej budynków, przyczyni się do poprawy bezpieczeństwa energetycznego zarówno indywidualnych użytkowników energii, jak i całego kraju. W opinii Koalicji Klimatycznej będzie to także pierwszy krok do budowy w naszym kraju innowacyjnej, nowoczesnej energetyki XXI wieku opartej na efektywnym wykorzystaniu energii wytwarzanej w sposób rozproszony, przede wszystkim w oparciu o lokalne, odnawialne zasoby.