Naukowa agora (el)
- Autor: Anna Leszkowska
- Odsłon: 3587
Z Krystyną Łybacką, wiceprzewodniczącą Sejmowej Komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży, posłanką SLD, rozmawia Anna Leszkowska
- Pani poseł, czy tegoroczny budżet na naukę to budżet racjonalny, konieczności, czy jedyny możliwy, choć nie na miarę oczekiwań?
- Powiedzmy, że ten budżet na naukę jest już drugi rok z rzędu ratowany przez środki z funduszy europejskich. Między innymi dlatego, że na razie nie widzimy żadnych efektów zmiany struktury wydatków na naukę, czyli umniejszanie tej części, która jest z budżetu i wzrostu tej, która pochodzi z gospodarki. Wciąż trudno odwrócić tę naszą piramidę finansowania nauki, która ma w podstawie środki z budżetu centralnego. Te, które pochodzą z gospodarki to zaledwie jej czubek, czyli odwrotnie niż na świecie.
- Ale też przy analizie całego budżetu pojawia się pytanie – stawiane zresztą od wielu lat – w jakiej relacji winny być nakłady na naukę do np. wydatków na obronność państwa? Budżet dla wojska (MON) to prawie 2% PKB, a na naukę – ... pięć razy mniej.
- To jest pytanie do wszystkich polityków i nie tylko zasiadających w parlamencie. To pytanie, które powinno być przedmiotem ogólnonarodowej dyskusji – co jest dla nas w danym momencie ważniejsze? W 2004 roku podjęliśmy wysiłek finansowania polskich sil zbrojnych, z uwagi na wejście Polski do NATO. Wówczas przeznaczenie 2% PKB na wojsko było słuszną decyzją, bo chodziło o zapewnienie kompatybilności i interoperacyjności z siłami NATO. Czy w 2012 roku nadal ważniejszy jest dla nas wysiłek na rzecz paktu militarnego, czy cywilizacyjnego?
- W tegorocznym budżecie dla MON gros wydatków to chyba finansowanie wojny, w jakiej bierzemy udział – w dodatku wbrew woli społeczeństwa?
- Finansowanie naszych misji nie powinno być tak wielkim obciążeniem dla budżetu jakim jest. Powinna być także dużo większa kontrola celowości wydatkowania tych środków – to są ogromne pieniądze. 1,95% PKB na obronność to jest kilkadziesiąt miliardów złotych – kilka razy więcej niż nakłady na naukę i szkolnictwo wyższe razem wzięte.
- Czy MON finansuje ze swojego budżetu badania na rzecz obronności? Czy finansowane są one głównie z budżetu nauki?
- To są niezależne zapisy. Badania na rzecz obronności w budżecie nauki nie są, na szczęście, bardzo kosztochłonne. Ja bym nie protestowała przeciwko tak wysokiemu finansowaniu wydatków na obronność, gdyby z budżetu MON więcej pieniędzy przekazywano na badania związane z obronnością. Zwłaszcza, że i sfera badań cywilnych w znacznym stopniu służy także obronności – np. moja dziedzina matematyki – procesy losowe - jest bardzo mocno wykorzystywana w badaniach dotyczących strategii. Dużą część budżetu MON przeznacza na zakup sprzętu wojskowego, co budzi wątpliwości związane z celowością takich zakupów. Zwracał na to uwagę NIK. Trzeba też pamiętać, że kiedy zapisywaliśmy ten poziom finansowania wojska, mieliśmy ponad dwukrotnie liczebniejszą armię, oraz pobór do wojska, który nas też kosztował. Dzisiaj wojsko tych kosztów nie ponosi, ale one w jakimś sensie zaciążyły na szkolnictwie wyższym. To ono stało się ofiarą zaniechania poboru, bo – choć przykro o tym mówić – jednym z motywów, dla którego młodzi mężczyźni podejmowali studia, była ucieczka przed służbą wojskową. Teraz uczelniom zagroził i niż demograficzny, i brak tych, którzy woleli studiować niż służyć w wojsku.
- Czy posłów powinien interesować rozdział środków na rodzaje badań, dziedziny nauki? Czy to jest wyłącznie domena rządu?
- To powinno interesować głównie ministra nauki oraz szefów i rady programowe obu agencji – NCBiR oraz NCN - i na pewno Radę Główną Szkolnictwa Wyższego. Ale jest sporo interwencji w tym obszarze, stąd posłowie na to reagują, zajmują się nieprawidłowościami - dlatego jedno z najbliższych posiedzeń komisji będzie poświęcone zasadom finansowania. Bo problemy mają zwłaszcza ci naukowcy, którzy zajmują się badaniami interdyscyplinarnymi, trudnymi do określenia choćby z punktu widzenia zastosowań.
- Rozrasta się administracja nauki – oprócz coraz liczniejszego ministerstwa (374 osoby), które scedowało dużą część dotychczasowych swoich zadań na dwie rozrastające się agencje (każda po 75-84 osoby), rozrastają się i inne placówki podległe ministerstwu, jak choćby OPI (zatrudniający już 145 osób). Czy organizacja zarządzania i koszty administracji w tak niedofinansowanej dziedzinie jaką jest nauka powinna interesować posłów?
- Podczas dyskusji dotyczącej powołania agencji podkreślałam, że powołujemy de facto agencje płatnicze – jednostki, które będą się zajmowały rozdziałem środków. Rząd twierdził, że to niezbędne, bo chce rozgraniczyć swobodę finansowania badań naukowych - oddając je w gestię tych agencji - od decyzji politycznych. Ale przecież i tak decyzje podejmuje ten, kto ma pieniądze, czyli … minister nauki, który – zgodnie z zapisem ustawowym - przeznacza dla każdej z agencji nie mniej niż 10% budżetu na naukę. Ten paradoks widać było po powołaniu NCN, kiedy okazało się, że nie ma ono pieniędzy na zatrudnianie ekspertów do rozpatrzenia wielkiej liczby wniosków o finansowanie. Czyli minister nauki nie może zrzucić odpowiedzialności za kreowanie nauki na kogokolwiek. Nie mogłam zrozumieć decyzji o świadomym zrzeczeniu się możliwości wpływania na rozwój nauki, ale taką przyjęto koncepcję. Każda z tych operacji – powołanie agencji, rad naukowych, jest kosztowna. Może to był docelowo model dobry, tak jest na Zachodzie, ale przy naszej mizerii finansowej? Czy powinniśmy sobie fundować agencje, które tyle kosztują?
W dobrze działającym systemie akademickiej nauki i edukacji oczywiście rola posłów powinna się sprowadzać tylko do tego, żeby przyjąć ustawy i zapewnić finansowanie. Tymczasem my mamy do czynienia z korektami istniejących ustaw. Te korekty nie we wszystkich aspektach są dobre. Posłowie np. odnoszą się do ram kwalifikacji, próby parametryzowania wszystkich elementów procesu nauczania, itd. I muszą interweniować, skoro okazuje się, że nauczyciele akademiccy są zmuszeni częściej zajmować się ewaluacją, parametryzacją niż kontaktem ze studentami. Tymczasem nie wymyślono w nauce nic lepszego niż relacja mistrz-uczeń. Skutek tego taki, że mimo dobrej kadry naukowej w Polsce, kolejne roczniki studentów są coraz gorzej przygotowane do zajęć.
- A czy posłowie winni się interesować niezwykłym boomem inwestycyjnym w nauce i szkolnictwie wyższym? Już dzisiaj mówi się o przeinwestowaniu – przecież nadchodzi niż demograficzny. Kto te wszystkie obiekty utrzyma? O jakie środki z budżetu będą występować szkoły wyższe za np. 3 lata?
- Dotknęła pani niezwykle trudnego problemu. Inwestycje w nauce są wynikiem złożonego finansowania, nie tylko ze środków unijnych, ale i wielkiego wysiłku budżetu centralnego i samorządów. Dopóki inwestycja trwa, koszty bieżącego utrzymania można włączyć w jej koszty ogólne. Ale nie chcemy pamiętać, że inwestycja kiedyś się skończy i jej utrzymanie będzie wówczas dla uczelni wielkim problemem, zwłaszcza przy niżu demograficznym. Nie wiadomo jak uczelnie dadzą sobie z tym radę, gdyż w obiektach budowanych w dużej części z pieniędzy unijnych, nie można prowadzić działalności komercyjnej. Sądzę, że nie wszystkie uczelnie skroiły swoje aspiracje na miarę możliwości. W dobrej sytuacji są te uczelnie, które mają zapewnione finansowanie wieloletnich programów. Ale warto pamiętać, że w 2020 roku będziemy mieli populację potencjalnych studentów równą połowie liczby obecnie studiujących.
- Czy według pani w Polsce dojdzie w przyszłym roku – zgodnie z zapowiedziami rządu - do zwiększonego finansowania nauki niż obecnie? Bo skoro w 2012 roku wielkość tego budżetu gwarantują środki unijne, to co będzie w przyszłym roku, kiedy one na pewno będą dużo mniejsze?
- Powiem coś bardzo gorzkiego: ja już nie wierzę tym zapewnieniom, bo słyszę je od wielu lat. I jest mi bardzo przykro, zwłaszcza że pracowałam niezwykle intensywnie nad obiema ustawami, troszczyłam się o efekt finansowy tych zmian, dostawałam nawet materiały z wyliczeniami jak to będzie. Materiały leżą u mnie na biurku, ale realizacja tych zapowiedzi zmian nie następuje. I tym razem zgłaszam wniosek o przekazanie 200 mln zł z obsługi długu krajowego na podwyżki dla pracowników szkół wyższych – zobaczymy, czy koalicja się wykaże. Oczywiście, posłowie - jeśli wzniosą się ponad podziały polityczne - mogą przygotować projekt strategii rządu zwiększenia środków na płace. Cieszę się, że podnosi się płace nauczycielom w szkołach, ale przykre jest to, że obecnie adiunkt zarabia mniej niż nauczyciel dyplomowany. A nauczycielami są oboje, w dodatku adiunkt ma jeszcze obowiązek pracy naukowej.
- Zatem pozostaje nam tylko wiara, że rząd istotnie zwiększy środki na naukę i place naukowców w 2013 roku...
- Trudno mi wykrzesać tę wiarę w sobie, że środki na naukę będą większe – widziałam już dokumenty, że będą w 2011, potem – że 2012, teraz – że w 2013. Ja chyba już tego nie doczekam.
- Posłowie na styczniowym spotkaniu sejmowej komisji nauki wykazywali, iż od lat nie ma wzrostu nakładów na naukę, mimo zapewnień rządu, że tak jest. Jeśli pamiętam, ostatnim, który dbał o naukę, był wicepremier Kołodko...
- Chcę przypomnieć, że wówczas, podczas modyfikacji systemu podatkowego, wywalczyłam pełną - 750 mln zł – rekompensatę funduszu stypendialnego (do 1,5 mld zł). I on na tym poziomie istnieje od prawie 10 lat do dzisiaj...
- Coraz częściej pojawiają się głosy, że kształcimy młodzież dla innych państw, zamiast tworzyć w Polsce politykę umożliwiającą im podjęcie pracy w kraju. Że brakuje współpracy ministra nauki z ministrem gospodarki...
- Przede wszystkim trzeba uświadomić - od decydentów poczynając - że nauka to nie jest beneficjent budżetu, ale jego współtwórca. I nie można patrzeć na naukę jako dziedzinę, która tylko bierze środki z budżetu. Jeżeli ktoś mówi, że kształcimy młodzież na zmywaki w Wielkiej Brytanii, to pytam: a czy tutaj oni mają co robić? Minister nauki powinien więc współdziałać z ministrem gospodarki, rozwoju regionalnego, wszystkimi, bo kształci ludzi dla każdej dziedziny. Któryś z ministrów powinien zająć się np. tym, że w naszym systemie bankowym nie ma możliwości kredytowania pomysłów naukowych. Zagraniczne banki nie chcą bowiem ponosić takiego ryzyka.
- Ale minister finansów ma narzędzia, żeby kreować takie rozwiązania, które będą sprzyjać rozwojowi innowacyjności, nauki, miejsc pracy.
- Rola ministra finansów jest ogromna w kreowaniu systemu podatkowego, bo to on może – poprzez mądre zachęty finansowe - doprowadzić do sytuacji, że podmioty gospodarcze będą chciały kooperować z nauką, że warto będzie inwestować w badania naukowe. My mamy kilkaset ulg podatkowych, niektóre przedziwne, służące nielicznym. Gdyby wprowadzić takie ulgi jak zrobił to np. wicepremier Kołodko, promując tych, którzy wdrażali rozwiązania z polskich ośrodków naukowych, zainteresowanie byłoby pewnie równie duże jak wówczas. Ja mam inny pomysł – aby 1% podatku CIT (nie PIT, bo nie chodzi o uszczuplanie dochodów organizacji pozarządowych) można było przekazywać na badania naukowe, wybraną uczelnię. Może wówczas i na uczelnie, czy do innych placówek naukowych trafialiby sponsorzy instytucjonalni, dysponujący środkami wzbogacającymi budżet nauki?
-Dziękuję za rozmowę.
- Autor: red.
- Odsłon: 4655
- Autor: ANNA LESZKOWSKA
- Odsłon: 4289
Na posiedzeniu Sejmowej Komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży w dniu 20.12.11. prof. Witold Jurek, podsekretarz stanu w Ministerstwie Nauki i Szkolnictwa Wyższego przedstawił budżet nauki w części 28 – Nauka. Poniżej zamieszczamy obszerne fragmenty z tego posiedzenia*.
Panie przewodniczący. Wysoka Komisjo /.../
Może zacznę od tego, że wydatki zaplanowane na przyszły rok, to są środki w wysokości 6.372.000 tys. zł, z czego z budżetu państwa 5.061.000 tys. zł. To jest o prawie 10% więcej niż w roku 2011– 1.012.000 tys. zł.
Druga suma to zwiększenie środków europejskich o prawie o 72% niż w niż w roku bieżącym.
Tę sumę należy zwiększyć o 200.000 tys. zł. To są środki, które znajdą się w Funduszu Nauki i Technologii Polskiej. Przypomnę, że to są środki z odpisów z prywatyzacji. To jest łącznie 6.500.000 tys. zł. Tę sumę, w ubiegłych latach udawało nam się powiększyć o wykorzystywanie rezerw celowych. W roku 2010 to było prawie 1.000.000 tys. zł, w 2011 roku powyżej 1.500.000 tys. zł. Więc o tę wielkość, jak sądzę, 1.000.000 tys. zł, 1.500.000 tys. zł należałoby te 6.500.000 tys. zł zwiększyć.
Łącznie, jak się spodziewamy, w przyszłym roku na naukę będzie przeznaczone 7.500.000 tys. zł do 8.000.000 tys. zł. Takiego budżetu nauka polska jeszcze nie miała./.../
Fundusz Nauki i Technologii faktycznie jest niższy aniżeli w roku 2011. Proszę zwrócić uwagę, że to jest Fundusz. To nie są środki, które są rozliczane w cyklu rocznym. Fundusz jest zasilany nierównomiernie w ciągu roku tak, jak dokonywana jest prywatyzacja i gdy te środki wpływają. I wtedy są one wykorzystywane. Nie sądzę, żeby inwestycje, wyposażenie, które z tego Funduszu będą finansowane, w 2012 roku były istotnie niższe, od tego, co jest w roku 2011.
Chciałbym zwrócić uwagę na to, że plan finansowy Narodowego Centrum Nauki, to jest agencja wykonawcza, która na dobre zaczęła działać w tym roku. /.../ Fundusz Centrum w 2012 roku to będzie 900.000 tys. zł i będzie znacznie niższy aniżeli w 2011 roku. Z czego trochę więcej niż połowa jest przeznaczona na realizację tych projektów, które zostały rozpoczęte w tym roku. Trochę mniej niż połowa prawie 415.000 tys. zł na nowe konkursy, które będą rozpisane przez NCN w 2012 roku.
Jeśli idzie o Narodowe Centrum Badań i Rozwoju, to ta agencja wykonawcza istnieje dłużej. W tym roku dokonano transferu pewnych zadań z Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego do Narodowego Centrum Badań i Rozwoju. W wyniku tego transferu NCBiR będzie dysponowało w przyszłym roku kwotą prawie 2.714.000 tys. zł. Plus do tego płatności, które będą też dokonywane z wykorzystaniem NCBiR. To jest 1.500.000 tys. zł. W sumie to są 4.000.000 tys. zł. Łącznie NCBiR będzie dysponowało – polegam tu na wyliczeniach pana dyrektora – środkami w wysokości 3.500.000 tys. zł.
Te środki w przypadku obu agencji wykonawczych są przeznaczone na pokrycie bieżących kosztów zarządzania agencją i projektami. Zwracam uwagę, że może część tych środków jest znacznie niższa relatywnie, aniżeli w agencjach wykonawczych, działających w innych krajach. Znacznie większa część tych środków jest przeznaczona na realizację projektów badawczych.
Dyrektor Narodowego Centrum Nauki Andrzej Jajszczyk:
/.../ Proszę państwa, jest prawie o 80% zwiększenie naszego budżetu na przyszły rok w porównaniu z obecnym rokiem. Jest to rozliczenie naszych zaległych kwot. W przyszłym roku będziemy działali jako agencja wykonawcza przez pełny rok, ponieważ w tym roku oficjalne otwarcie Narodowego Centrum Nauki nastąpiło 4 marca. W tym czasie oczywiście mieliśmy wiele programów. Natomiast w przyszłym roku nastąpi zwiększenie finansowania, czyli będziemy mogli więcej pieniędzy rozdać polskim naukowcom.
Pos. Witold Czarnecki (PiS):
/.../ Relacjonując pół roku temu wykonanie planu budżetowego za 2010 rok zwróciłem uwagę na to, że zrealizowano zaledwie 5% zamówień na aparaturę badawczą, które wystosowały środowiska uczonych. Trudno mi teraz powiedzieć, jak wielkie nakłady przeznacza się na aparaturę badawczą. Jeżeli to znowu będzie 80.000 tys. zł czy 90.000 tys. zł, jak w zeszłym roku to, to będzie fatalna sprawa, to będzie niedobrze.
Ostatnia sprawa, to nakłady na badania związane z wojskowością. Te badania są we wszystkich cywilizowanych krajach fundamentem rozwoju cywilizacyjnego i postępu technicznego. My natomiast mamy regres. Prawie o 100.000 tys. zł mniej w stosunku do zeszłorocznego budżetu. W tym roku mamy na to 299.000 tys. zł, to jest działanie 10.2.1.5, a w zeszłym roku 396.000 tys. zł. I ta sprawa ulega stałemu spadkowi. To musi budzić nasz niepokój.
Jedyne, co musi niepokoić i co można łatwo uzasadnić, to że nie dochodzi w Polsce do zapowiadanego przełomu. A przypomnę Wysokiej Komisji, że w odniesieniu do PKB nakłady na badania i rozwój to 0,4% w 2008 roku, 0,38% w 2009, 0,38% w 2010 i 0,42% w roku 2012. Trochę przestawiłem. Przepraszam. Te nakłady były takie: 0,41% teraz, w tym roku, w poprzednim roku 0,38%, dwa lata temu 0,38% a 0,4% trzy lata temu, czyli widać, że cały czas drepczemy miejscu. /.../
Zastępca dyrektora NCBiR Leszek Grabarczyk:
/.../ Jeżeli chodzi o wydatki na obronność to /.../ w innych krajach mogą one być punktem oceny postępu cywilizacyjnego, zwłaszcza postępu technologicznego. Rok 2011 jest pierwszym, a rok 2012 będzie drugim pełnym rokiem stosowania badań na rzecz rozwoju technologii, obronności i bezpieczeństwa państwa. Drugim pełnym rokiem po wejściu w życie reformy nauki. Teraz coś się zmieniło w tym zakresie.
Po reformie nauki wydatki w zakresie badań na rzecz obronności i bezpieczeństwa albo pozostawały na podobnym poziomie w stosunku do roku ubiegłego, albo uległy nieznacznemu zmniejszeniu. Jednocześnie są lepiej „celowane”, są kierowane tylko na te projekty, na które rzeczywiste zainteresowanie zgłosiły służby państwowe, które mają być końcowymi użytkownikami tych badań, to znaczy MON, MSW, szef ABW. Każdy z tych obszarów jest reprezentowany w Komitecie Sterującym ds. Badań na rzecz Obronności i Bezpieczeństwa, który jest jednym z ustawowych organów NCBiR. Komitet Sterujący rozstrzyga, na jakie rodzaje projektów, konkretnie, na rozwój, jakiego rodzaju technologii zostaną przeznaczone publiczne pieniądze w zakresie obronności i bezpieczeństwa państwa. Mamy tutaj do czynienia ze zjawiskiem czasowego zmniejszenia wydatków z jednoczesnym lepszym „celowaniem”, dedykowaniem na, co rzeczywiście będą one potrzebne armii, służbom policyjnym, służbom ABW.
W 2010 roku, według oficjalnych statystyk EUROSTAT, wysokość nakładów na badania i rozwój w stosunku, do PKB wynosiła w Polsce 0,74% PKB w stosunku do roku 2010. W roku 2011 wstępne stosunki EUROSTAT wskazują, że ta wartość wyniesie 0,9% PKB. Same „gołe” liczby nic nie znaczą. Jeżeli porównamy je do wartości 0,59% PKB w roku 2008, to szanowni państwo oznacza to, że w okresie od roku 2008 do roku 2011, zwłaszcza dzięki wysiłkom rządu, wydatki na badania i rozwój mierzone ich relacją do PKB udało się zwiększyć aż o 50%. W całym tym okresie aż o 50%. /.../
Przewodniczący Rady NCN Michał Karoński:
/.../ Pan poseł zapytał również o aparaturę badawczą. Chciałem powiedzieć, że zgodnie z ustawą, po raz pierwszy są tak szeroko realizowane wnioski badawcze. Mogą one również być wspierane przez zakład aparatury badawczej do wysokości jednostkowej 500 tys. zł dla nauk technicznych i do 150 tys. zł dla nauk humanistycznych i społecznych. To jest bardzo szeroko wykorzystywane. To jest nowe źródło finansowania aparatury badawczej poza klasycznym źródłem, jakim jest Fundusz Nauki i Technologii Polskiej prowadzony przez MNiSzW. /.../
Podsekretarz stanu w MNiSzW Witold Jurek:
/.../ W ustawie budżetowej na rok 2012 przewidziano wydatki w wysokości 10.339.000 tys. zł. W tym środków z budżetu państwa jest prawie 4.700.000 tys. zł, a prawie 650.000 tys. zł to są środki europejskie. Budżet wzrasta o 1,1%. Może dwa słowa wyjaśnienia, dlaczego tak jest.
Budżet szkolnictwa wyższego składa się z 2/3, mniej więcej kalkulacyjnie 80% to są wydatki płacowe, 20% to są wydatki pozapłacowe. Uczelnie wyższe są zaliczane do sfery finansów publicznych. Wynagrodzenia na 2012 rok mają pozostać w sferze finansów publicznych na poziomie roku 2011. To znaczy, że część dotacyjna, te 80%, o których mówiłem, jest waloryzowana wskaźnikiem 100%, pozostaje na tym samym poziomie. Jest waloryzowana zgodnie z art. 93 ustawy – Prawo o szkolnictwie wyższym. Zgodnie z ustawą – Prawo o szkolnictwie wyższym jest waloryzowana ta część pozapłacowa. Rośnie o 3,8%, a z tytułu inflacji o 2,8%, czyli zgodnie z art. 93 o 1 punkt procentowy ponad inflację.
W formie komentarza. W części 38 – Szkolnictwo wyższe są realizowane dwa programy wieloletnie. Jeden to „Budowa Kampusu 600-lecia Odnowienia Uniwersytetu Jagiellońskiego”. Drugi program to program Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. /.../ Te dwa programy wieloletnie wyczerpują nieco ponad 50% budżetu, który jest przewidziany na inwestycje w szkolnictwie wyższym, ale te inwestycje dydaktyczne. /.../ W rezerwie celowej zapisane jest 229.000 tys. zł. To są dodatkowe środki na, generalnie rzecz biorąc, poprawę jakości w szkolnictwie wyższym. To mają być środki, które będą przeznaczone na finansowanie krajowych naukowych ośrodków wiodących, na stypendia dla uczestników studiów doktoranckich, pewne premie dla podstawowych jednostek organizacyjnych, które prowadzą kierunki studiów wyróżnionych przez Państwową Komisję Akredytacyjną, na sfinansowanie studiów
doktoranckich w uczelniach niepublicznych, wdrożenie wewnętrznych systemów zapewnienia jakości kształcenia oraz Krajowych Ram Kwalifikacyjnych uczelni.
Pos. Maria Nowak (PiS)
/.../ Środki na szkolnictwo wyższe w ramach środków budżetu państwa oraz
budżetu środków europejskich zaplanowanych na 2012 rok w ujęciu nominalnym, są wyższe o 1,2%. Natomiast przy założeniu tylko, że inflacja będzie na poziomie 2,8% a wielu sądzi, że ta inflacja będzie wyższa, o tym mówią nawet przedstawiciele rządu, to już mamy spadek o 1,6%.
Wzrost jest o 1,2% zakładając, że inflacja wyniesie 2,8%, to mamy spadek o 1,6%. Z tym się trzeba zgodzić.
/.../ Na wydatki bieżące realny spadek, przy założeniu inflacji, mamy o 1,4%. Wydatki majątkowe – spadek jest o 13%, ponieważ mamy 10,5% mniej zaplanowanych środków niż w poprzednim roku.
Oczywiście spadek mamy także na pomoc materialną dla studentów i doktorantów. Ciągle mówię o realnych spadkach. Jeżeli mamy nawet niewielki wzrost na poziomie 1%, 1,5% to realnie jest to spadek.
Realny jest spadek o 21%, jeżeli chodzi o wydatki majątkowe, które głównie przeznaczane są na remonty domów i stołówek studentów. Więc tych spadków w wielu miejscach jest sporo. Więc nie ma, czym się cieszyć a wręcz przeciwnie.
Otóż na szkolnictwo wyższe na 2011 rok wydatki budżetu państwa i wydatki budżetu środków europejskich jest 8.105.412 tys. zł na działalność dydaktyczną, czyli tę działalność dydaktyczną, która jest dla uczelni najważniejsza. W tym roku zaplanowano 7.810.281 tys. zł. Czyli mamy o 295.000 tys. zł mniej. Zaplanowano mniej, aniżeli w kończącym się roku. Teraz patrząc na to, że jest inflacja, liczę tylko 2,8%, to jeszcze uczelniom, żeby pokryć inflację, trzeba dodać 227.000 tys. zł. To jest tylko na finansowanie na poziomie roku 2011 plus pokrycie inflacji na poziomie 2,8% – czyli trzeba dołożyć na działalność dydaktyczną 520.000 tys. zł w uczelniach MNiSzW. /.../
Podsekretarz stanu w MNiSzW Witold Jurek:
Jest kilka spraw, jeśli chodzi o środki na inwestycje. Jak powiedziałem, w roku 2012 środków, które będą dostępne dla wszystkich uczelni z wyjątkiem tych dwóch, które są finansowane w ramach programów wieloletnich, będzie więcej. Środki proponuję traktować łącznie – te na obiekty dydaktyczne i te, które ujmujemy w części na pomoc materialną dla studentów i doktorantów. Tam środki można przesunąć. Środków będzie więcej.
Chciałbym dodać, że takiego okresu, jakie szkolnictwo teraz przeżywa, jeżeli idzie o inwestycje i infrastrukturę, nauka jeszcze nie miała.
Z Programu operacyjnego „Infrastruktura i środowisko” finansowane są przedsięwzięcia na sumę 2.600.000 tys. zł. Za chwilę dopłyną dodatkowe środki z podziału krajowej rezerwy wykonania. To będzie następne 400.000 tys. zł. To w sumie będą 3.000.000 tys. zł extra środków na inwestycje i infrastrukturę. Z Programu operacyjnego „Innowacyjna gospodarka” jest prawie 4.500.000 tys. zł. To są środki na infrastrukturę badawczą. Extra środki, które dopływają do szkolnictwa wyższego i do jednostek badawczych. To jest jedna rzecz, którą chciałem powiedzieć.
To nie jest tak, że inwestowanie opiera się wyłącznie na tych środkach, które są zapisane w budżecie. Będę prosił, żeby traktować je jako uzupełniające do tych dużych programów operacyjnych, które jak sądzę, zmieniają oblicze szkolnictwa wyższego i instytucji badawczych w Polsce.
Jeśli idzie o wynagrodzenie, to tylko krótko powiem, że od 2013 roku przez 3 lata planowana jest podwyżka uposażenia o 9,14%, co w sumie ma dać 30% po trzech latach.
Jeszcze jedna sprawa dotycząca wzrostu nakładów na szkolnictwo wyższe. Jeżeli weźmiemy nakłady z pominięciem nakładów z rezerwy celowej, o której wspomniałem na samym końcu, to rzeczywiście ten wzrost jest o 1,2%. Jeżeli uwzględnimy rezerwę 229.000 tys. zł, to ten wzrost jest o 3,4%. To, to jest już wzrost, który przekracza inflację.
I ostatnia sprawa. Środki, o jakie zmniejszono budżet, że tak powiem „budżet zmniejszony”. Może inaczej, to zmniejszenie budżetu jest spowodowane transferem projektów realizowanych w ramach Programu operacyjnego „Kapitał ludzki” z MNiSzW do NCBiR. Więc to nie jest ograniczenie środków, które płyną do beneficjentów, bo środki są te same, tylko źródło jest inne./.../
* http://www.sejm.gov.pl/SQL2.nsf/Main7?OpenForm&ENM
- Autor: red.
- Odsłon: 6640
Na posiedzeniu sejmowej komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży 20.10.2010 dyskutowano o przyszłorocznym budżecie nauki i szkolnictwa wyższego. Poniżej przedstawiamy obszerne fragmenty tej dyskusji.